ďťż
BWmedia
Gdzie tkwi mój błąd ?
Mam 25 lat i jeden malo powazny zwiazek za soba w czasach liceum. I za cholere nie moge zrozumiec dlaczego nie moge stworzyc relacji z kobieta... Przy czym wcale nie mam ambicji stawac z nia odrazu na oltarzu, zwykly zwiazek z kims kto sie tobie podoba. Mam perpektywy, samochod, dobre warunki materialne, ucze sie na na trudnym i prestizowym kierunku, mam poczucie humoru, jestem przystojny, bo widze, ze dziewczyny czesto sie za mna ogladaja.. No ale jak Boga kocham moje zycie uczuciowe to pasmo samych porazek i nawet nie zblizam sie do stworzenia zwiazku. Poznaje jakas dziewczyne, rozmawiamy, wszystko sie klei, ona sie smieje, jest bardzo sympatycznie, ale w 90% przypadkow koncze jako jej super przyjaciel, z ktorym tak fajnie sie gada, ktorego za nic nie chciala by stracic, ew. jak trafie na jakas perfidna to jeszcze taki, od ktorego mozna sprobowac wyciagac kase flirtujac i mamiac go nadziejami, ze moze cos z tego bedzie. Po prostu czuje sie jak duze dziecko w ich towarzystwie, ktore ma bloka na cala sfere seksualnosci i intymnosci czyli wziecie za reke, przytulenie, proba pocalunku.. Ja tego na trzezwo nie jestem w stanie w tej chwili zrobic. Do tego strasznie szybko sie zakochuje.. Wszyscy mowia, ze tu maja jedna dziewczyne, tu znowu sa z inna, z tamta zerwali, ze szukaja probuja.. A ja moglbym spedzic zycie z kazda, ktora mi sie podoba, bo odrazu mnie nie ma dla swiata i mysle caly czas o niej, wystarczy ze sie swietnie dogadamy i bach. Czesto patrze na nia jak na ciastko przez szybe (bo najczesciej ona mnie ma jako super kolege, ktoremu moze sie wyzalic). Wiec pal licho gdybym nie mogl nikogo znalezc, zyl sam itd, to nie jest zaden dramat, ale ja sie tak cholernie mecze od kilkunastu miesiecy, bo co jakas poznam zauraczam sie w niej i meczarnie trwaja... Bo nie potrafie nic z tego zrobic. A one jeszcze kusza, spotykaja sie, flirtuja.. Jak mi przejdzie to jest nastepna. Mam na szczescie grupe przyjaciol, kolegow i oni juz mnie wysylali do psychologa z tym, bo czuje sie jak dziecko we mgle. ooo proszę czyli że są jeszcze gdzieś wolni panowie po 24 rż :) pocieszające, nie powiem że nie :) może Ty też powinieneś spróbować poflirtować, pouwodzić, hmm? Syndrom przyjaciela. Albo weźniesz się w garść i przestaniesz być taki miły albo skończysz sam. A mzoe masz za duze parcie na szkło? "MUSZĘ miec dziewczyne, bo wszysy kumple juz mają."Swojej osobowosci nie zmienisz,ale mozesz sprobowac nad nią popracowac. Popieram tezę,ze pewnie jestes za dobry i za słodki, cos w tym musi byc skoro rzeczywiscie juz tyle kobiet Cię splawilo. Wiesz,dziewczyny lubią silnych,noezaleznych facetow z pasją,charakterem, który nie biega za nimi jak piesek i nie robi z siebie podnozka. Cytat: Mam perpektywy, samochod, dobre warunki materialne, ucze sie na na trudnym i prestizowym kierunku. Ico z tego? Po raz kolejny okazuje się, ze to jednak nie tym kobiety się kierują w wyborze partnera. ;] Czyli nie wykazujesz inicjatywy podczas tych spotkan, tak ? tylko rozmowa, relacje typowo kolezenskie i zadnego gestu w stosunku do tej potencjalnej kandydatki na stałą dziewczyne? A po spotkaniu utrzymujesz kontakt tzn. wysylasz chocby smsy czy raczej tego nie robisz? Mnożą nam się na forum posty z problemami uwodzenia . Zdesperowani faceci wyrastają jak grzyby po deszczu . Chłopaku , spotykasz się z kobietami , rozmawiasz . Ale zostajesz przyjaciółką z penisem . Jest na to jedne proste lekarstwo , mianowicie dotyk . Seksualny dotyk i może odrobina szczerości . Przecież nie spotykasz się z nimi dla rozmowy ?! no, kolego może najpierw uporaj się sam ze sobą, raz masz 25 lat a 3 miesiące wcześniej 18? http://www.beztabu.com/showthread.php?t=18042 ed. ehh czyli jednak nie ma samotnych po 24 rż ;) No to kuniec jazdy :)
|
Tematy
|