ďťż
BWmedia
Jak nie popaść w paranoję?
Mój facet przede mną miał żonę. Nie zakończył tego związku z mojego powodu, po prostu im nie wychodziło. Znałam go jak jeszcze był żonaty i wiedziałam, że ją zdradza, chodził na dziwki itp. Wtedy też wiedziałam, że mu się podobam, ale myślałam że nie mogę być z kolesiem, który Po Prostu Zdradza. Tak, nie układało im się, to już było tylko małżeństwo na papierze itp., jednak życie jak zwykle wszystko zweryfikowało. Jesteśmy razem od roku. Spodziewamy się dziecka. Jeszcze raz powtarzam - ich związek NIE rozpadł się przeze mnie, rozpadł się wcześniej. Jakiś czas temu, całkiem niedawno ale przed ciążą żeśmy się upili i pomyślałam że śmiesznie będzie sprawdzić wroga. Postanowiliśmy się wybrać do agencji towarzyskiej. Niby mieliśmy wybrać dziewczynę do trójkąta, tak naprawdę to ja miałam ośmieszać te wszystkie babki różnymi tekstami. Wiem, wiem, na poziomie gimnazjalnym pomysł, i tak nas nie wpuścił ochroniarz (bo tylko panowie mają wstęp), ale mój facet bardzo się zapalił i chciał już brać taksówkę do innego burdelu :/ Oczywiście wszystko w ramach jaj i zabawy, ale to jego podjaranie było dość autentyczne. Teraz zmienił pracę na taką z delegacjami. Będzie wyjeżdżał na dzień do tygodnia w różne miejsca, w Polsce i do Niemiec, z szefem. Darmowe jedzenie, darmowe alkohole. On strasznie mi pokazuje jak mnie kocha i że za nic by mnie nie zdradził, nie mam powodów by mu nie ufać, ale niestety jestem typem zazdrosnym. Już jeden mój związek między innymi przez moją zazdrość się rozpadł, nie chcę tego powtarzać. Nie przy tym wspaniałym chłopaku, nie kiedy spodziewamy się maleństwa. Po prostu nie przeżyłabym rozstania. Ale te delegacje mnie męczą... Oczywiście, gdyby chciał mnie zdradzić zrobiłby to nawet tutaj i teraz, ale nie oszukujmy się, alkohol, obce miejsce, może ktoś zamówi panienki... dręczą mnie te chore myśli i nie wiem jak się od tego uwolnić. Przecież nie mogę być tą zołzą co mu truje nad uchem "nie zdradzaj mnie" kiedy on widocznie nie ma takich zamiarów, ma w domu i to za darmochę, z gwarancją zdrowia i miłości. Ale właśnie jego przeszłość i te delegacje zaburzają mi racjonalne pojmowanie tego wszystkiego. W końcu się nie dowiem, nie? Jak nie popaść w paranoję? Jak go nie podejrzewać o zdradę? On sobie często żartuje z tego tematu wiedząc, że to dla mnie poważna sprawa. Wie że jak mnie zdradzi to już koniec. Och, kocha mnie, jasne. Najbardziej się boję tych "integracyjnych spotkań" z alkoholem. W końcu dla niego dziwki to nie pierwszyzna, ale spotykał się z nimi tylko będąc w tym nieudanym związku, pełnym chłodu i niezrozumienia. Nie wiem jak się pozbyć tych myśli, że mógłby mnie wtedy zdradzić. Że mógłby nie być na tyle silny żeby powiedzieć NIE. A od delegacji się nie wykręci, najbliższa we wrześniu... Co mam robić? Co mu powiedzieć? Ma w domu wszystko czego potrzebuje, mówi mi że jest ze mną szczęśliwy, ale sami wiecie... jak się pozbyć tych myśli? Zazdrość to cholernie paskudna choroba i niestety wielu ludzi na nią cierpi. Potrafi rozpieprzyć nawet najlepszy związek. Sama katujesz się takimi myślami, snujesz scenariusze, które de facto niewiele mają wspólnego z rzeczywistością. Na podstawie doświadczeń faceta z poprzedniego związku, masz prawo mieć wątpliwości co do jego wierności. Ale póki co, to nie masz żadnych podstaw do tego, żeby go oskarżać. Zadręczanie się takimi myślami nie doprowadzi do niczego dobrego. Jeżeli jest uczciwy to zarzucanie mu niewierności doprowadzi do poważnych konfliktów i rozpadu związku, jeżeli natomiast nie jest uczciwy, to Twoje dywagacje i tak niczego nie zmienią. W każdym związku istnieje coś takiego jak kredyt zaufania i dopóki partner/ka jest wypłacalny i gra uczciwie, to nie wolno rzucać bezpodstawnych oskarżeń. Och Jacenty, toteż go nie oskarżam! Jestem wręcz szczęśliwa i dumna z tego, jak to on wspaniale potrafi być wierny, mając na uwadze jego poprzedni związek. Jest superfacetem. Problem bardziej tkwi w moim umyśle i nie wiem jak się tego pozbyć. Naprawdę nie zamierzam go sprawdzać, torturować ni wysyłać za nim detektywów ;) Ale jak przestać myśleć, że może właśnie teraz obraca jakąś nastolatkę... Taka zazdrość to rzeczywiście choroba, masz rację. Truje nie tylko związki ale i osobę zazdrosną. Chcę się od tego uwolnić. Teraz wiem, że mnie nie zdradza, ale co jeśli ktoś z delegacyjnych kolegów, po sutej kolacji zakrapianej alkoholem powie "no to co? panienki?". Pewnie głupio mu będzie powiedzieć "Eee nie, mam dziewczynę, z dzieckiem na mnie czeka, rozumiecie panowie" kiedy wszyscy są na tak. :/ Jeśli jest w porządku gość to tak właśnie powie. Może użyć innych argumentów ale wykręcic się z takich imprez jak mówisz na panienki to żaden problem. Oczekiwane dziecko również temu sprzyja zwłaszcza jeśli go nie zaniedbujesz. A myśli no cóż pozostana pewnie ... I znów snujesz najgorsze scenariusze, przestań się katować takimi myślami. Wbij sobie do głowy, że po prostu jedzie do pracy i koniec. Jeżeli będzie chciał Cię zdradzić, zrobi to tak czy inaczej i nie będzie mu potrzebna ani delegacja ani koledzy z gorzałką. Wiem, że to trudne, zmienić całkowicie tok myślenia, tak żeby nie "kombinować co też on robi jak go nie ma przy mnie...". Ale bez zmiany myślenia nie ma mowy o jakimkolwiek rozwiązaniu problemu. Po prostu musisz założyć, że jest uczciwy i koniec. Nie ma innej alternatywy, inaczej zadręczysz siebie i jego. Domysły możesz snuć dopiero, kiedy będziesz złapiesz go na kłamstwie,albo będziesz miała dowód jego nieuczciwości. Anka, powiem Ci: ,,Nie zadręczaj się" a Ty i tak będziesz to robić. Powiem: ,,Zaufaj facetowi i przestań wymyślać niestworzone historie" a i tak będziesz dalej snuć swoje teorie. Uświadom sobie kobieto, że to nic nie daje. Czy stoisz na głowie i wypruwasz sobie mózg na bezsensownych rozważaniach, czy nie i tak nie masz wpływu na czyny Twojego partnera. Pogarszasz tylko sprawę i nabawiasz się nerwicy, nic więcej. Gdyby mnie trzymała za kapotę taka zołza, co się Zazdrość zowie, to chyba byłabym non stop napruta z nerwów i wściekłości, prędzej niż później rzuciłabym faceta, bo nie dałabym rady mieć ciągle głowy zawalonej takimi myślami. Straszne to musi być, nawet nie umiem sobie tego wyobrazić. chodzenie na dziwki, cichodajki jest zbliżone w pewnym momencie do nałogu.... przerobiłem toi słyszałem to samo od innych... Anduk nawet coś wspominał o koledze... tak więc jeśli Twoj facet chodził (lub chodzi) na cichodajki to zapewne zrobi to przy okazji.... zwłaszcza że opisujesz że mu sie spodobało smutna prawda... ale prawda... Cytat: przerobiłem toi słyszałem to samo od innych... Anduk nawet coś wspominał o koledze... A dokładnie o koledze mego dobrego przyjaciela. Facet jest nauczycielem fikołków w jednej szkole, ma żonę i dziecko. Pierwsze co robi jak wpadnie do mego przyjaciela to każe odpalić laptopa i wchodzi na odloty, roksę i przegląda oferty z okolicy. W sumie dla niego to jest już nałóg. Oczywiście z pozoru są kochającą rodziną a on cudownym mężem. Ona nic nie wie. Ona go kocha. On ją chyba też ale na swój specyficzny, hedonistyczny sposób. Siostrzyczko, to nie pocieszenie a próba uświadomienia rzeczywistości. I nic na to nie poradzisz, będzie chciał to zrobi to w takim miejscu i w takim czasie, że nikt się nie zorientuje. Póki co, to widzę, że Anka nie potrzebuje pocieszenia, bo nie ma ku temu powodów. Jest z facetem, którego kocha ze wzajemnością, a te wszystkie dywagacje są tylko wytworem rozbujałej z zazdrości wyobraźni. Zazdrość to paskudna choroba i trzeba sporo wysiłku i samozaparcia, żeby się pozbyć tego niszczycielskiego uczucia. Myślisz, że użalanie się, głaskanie po główce i powtarzanie w kółko, jaka to ona biedna, bo wydaje jej się, że facet może zdradzić , jest doskonałą metodą uwolnienia się od uczucia zazdrości?! Wiem jaki jest Twój stosunek do zdrady i całkowicie go podzielam, ale co innego faktyczna zdrada, a co innego wyimaginowane oskarżenia, nie mające nic wspólnego z rzeczywistością. Jeżeli nie uwolni się od tego, to w końcu zadręczy faceta swoimi podejrzeniami a sama popadnie w paranoję. I nie będą do tego potrzebne wyjazdy służbowe, wystarczy wyjście z psem czy ze śmieciami, żeby pojawiły się myśli: a może on akurat z sąsiadką pod kiblem numerek strzela!! Ania....jeśli nie możesz pozbyć się myśli o "mężu, który przerabia inne kobiety", to pomyśli o swoim dziecku.....Twoje zmartwienia i stres mają na dziecko wpływ. Zamiast zamartwiać się co mąż wyprawia, zajmij się sobą i dzieckiem. Albo rada sister_lu....nie możesz jeździć ze swoim mężem w delegacje (oczywiście nie we wszystkie, bo pomyślałby, że mu nie ufasz i sprawdzasz go)? Heh, dzięki chłopaki i dziewczyny :) Jeszcze raz mówię, że go nie sprawdzam, a to wszystko siedzi w mojej głowie. Macie rację, jedzie tam do pracy a nie na balety. Jego szef też z tego co słyszałam ma rodzinę i małe dziecko, może będzie wśród normalnych facetów ;) Aaaa staram się już o tym nie myśleć. Zawsze są telefony, nie? Można zadzwonić, pogadać (do Niemiec?!). Będzie dobrz... dzięki :) Cytat: Ona nic nie wie. Ona go kocha. On ją chyba też ale na swój specyficzny, hedonistyczny sposób. Gdzieś w mgławicy mej jaźni układa się taki oto tekst: Ona go kocha, On niby też, Ona go pragnie, On w sumie też, lecz nie do końca jasne to jest, Kochać to nie znaczy, zawsze to samo, bo inaczej jest z żoną, a inaczej z nianią, lecz najbardziej powaliło mnie to zestawienie słów: "on ją kocha na swój specyficzny, hedonistyczny sposób" ^^ BUAHAHAHHAHAHHAH Typ zazdrosny to typ niedowartościowany. Nie wierzysz w to, że jesteś najlepszą kobietą dla swojego mężczyzny. Może warto sobie to uświadomić? A jeśli rzeczywiście nie jesteś, to może warto nad sobą popracować, aby to zmienić? Cytat: Może warto sobie to uświadomić? A jeśli rzeczywiście nie jesteś, to może warto nad sobą popracować, aby to zmienić? Jak powiedział wysportowany 30 letni mąż do swej grubej, 45 letniej żony. ^^ moja wypowiedz na nic się przyda .... ale zastanawiałam się nad taka sytuacją kiedyś- wchodzę w zwiazek z facetem, o którym wiem ze zdradzał- straszne, nie wiem czy dałabym sobie z tym radę, tym bardziej, że wychodzę z założenia, że jest różnica czy ktoś dopuści się zdrady raz, czy to sie powtarza. bo uważam że jesli ktos powtarza to zachowanie to jest juz takim typem człowieka, który to lubi, dla którego to część życia, lub zmiany, adrenalinę, podójne zycie, tajemnice... gdybym kochała z pewnością starałabym się z tym uporać, chyba najlepszym wyjściem byłaby rozmowa z partnerem, wypowiedzenie swoich obaw i prośba o zrozumienie i o to aby również on starał się mi pomóc (czyt. żadne żarty na pewno nie wchodziłyby w grę) ale nie wiem, w głowie pewnie nadal by mi siedziało, że tamtej też obiecywał, że twierdził że nie kłamie itd.. a za każdym razem gdyby coś w "palnie dnia" zgrzytnęło mi zapalałaby się czerwona lampka. poza tym uważam osobiście że można lojalnie powiedzieć że coś nie gra, że nie chcemy byc z druga osobą, zamiast uciekać w zdradę. Pamiętaj, że stres szkodzi maluszkowi! Nie stresuj się. Mówisz, że kocha, więc kocha. Smutki i strachy tylko Wam szkodzą (i Maleństwu).
|