ďťż

Jak poznać, że ma się rogi?

BWmedia
Jak poznać, że ma się rogi?
  Moje małżeństwo umiera (w sumie to już dawno umarło). Nie wiem, dla czego jestem jeszcze z żoną. Pewnie dla tego ze nie umiem jej powiedzieć, że mam już dość tego związku, (choć nadal ją kocham i cierpię patrząc na to, do czego doprowadziło jej zachowanie- nasz związek polega tylko i wyłącznie na kłótni). Nie będę się rozpisywał……chce się tylko dowiedzieć czy da się po zachowaniu i gestach poznać czy moja kobieta przyprawia mi rogi. Mam takie podejrzenia…i w sumie nawet bym się ucieszył gdyby tak było…miałbym pretekst by zakończyć to chore małżeństwo.

Na czym opieram moje podejrzenia?:
- nie mogę nawet dotknąć jej komórki….dostaje naście esemesów dziennie ciągle ktoś dzwoni...nigdy nie chce powiedzieć kto i po co
- cały czas jeździ do jakiejś koleżanki której nie znam i często zostaje u niej na noc.
- nie ma ochoty na sex ze mną (kochamy się sporadycznie…średnio raz na miesiąc)

Wiem, że pewnie jestem idiotą, ze jeszcze tego nie widzę i napiszecie, że to jest pewne, na 100% że ma kogoś, ale spróbujcie udzielić jej kredytu zaufania, którego ja udzieliłem. Wierze jej, że jest uczciwa, co do mnie, ale w głębi nie daje mi to spokoju. Nie wiem już sam, co o tym myśleć.
Poradźcie coś……


Trudno powiedziec ..........musisz sie zabawic w Rutkowskiego albo kogos takie wynajac . Ktos pojedzie za nia i spr czy to kolezanka czy kolega . Inaczej nie bedziesz mial 100% pewnosci .
Ja nie uznaje zwiazku z niewiadomymi. Kiedy jestem z NIM, to nie ma Ja i On - jestesmy MY. MOja komorka moze lezec sobie na stole , moze przyjsc sto smsow, ale sytuacja wyglada tak , ze ja nie mam powodow do ukrywania przed moim partnerem kto to , ale i on do niej nie zaglada. Kiedy zaczynaja sie sekrety - zwiazek umiera. NIe mam nic przeciwko prowadzeniu odrebnego zycia, rozdzielajacego sie na zycie wspolne i ze znajomoymi, ktorych nie musismy wzajemnie znosic, do tego tez dochodza indywidualne pasje , w ktorych tez , mimo ze kochamy, uczestniczyc nie musimy. Nie do pomyslenia jest dla mnie ze moj mezczyzna nocuje poza domem beze mnie - to nie nastolatek , nasiadowki z chlopakami to sie robi jak ma sie nascie lat, oglada sie wtedy pornole i gra w erotyczne gry do rana , upijajac sie i rzygajac pod siebie .
Reasumujac Hemp , wg mnie sa dwa wyjscia:
- tak Twoja kobieta ma kogos
- nie - nie ma nikogo, ale tak czy siak ucieka od Ciebie i daje do zrozumienia ze zycie razem nie jest wazne dla niej
Jesli chcesz to naprawic i odzyskac zone , to postaw sprawe jasno. POwiedz jak wg Ciebie powinien wygladac zwiazek i partnerstwo a ona niech sie ustosunkuje. POwiedz ze sekrety podobne do "nieznajomej kolezanki" sa niedopuszczalne . Co to niby znaczy , ze Twoja zona wychodzi i spi u kogos a Ty nie wiesz gdzie ?! jakis absurd . POstaw ultimatum, jesli nie zgodzi sie , to fakt czy przyrawia Ci rogi czy tez nie jest bez znaczenia , bo tak czy inaczej ona nie chce z Toba byc i tyle.
Cytat:
Poradźcie coś…… w mojej szklanej kuli widzę, że... musisz jej zapytać, pogadać szczerze i już.
Bo żadne z nas niepowie ci czy ma rogi, czy nie.


KO. takie dyskusje jak proponujesz przeprowadzałem już wiele razy...bez skutku. Ja juz zaproponowałem pare razy rozstane...ale wtedy ona zaczyna płakac i ja miekne...i tak to trwa juz rok czasu....nie mam odwagi jej powiedziec, ze to koniec. A na pytanie dla czego sie tak zachowuje....nie umie jednoznacznie odpowiedzieć...kręci coś że ją przytłacza małżeństwo, że musi przemyslec wiele spraw i sama nie wie czego chce.....na konkrety czekam ponad pół roku i nadal nie wiem jak ona to widzi i czego oczekuje odemnie!
może należy przejrzeć się w lustrze? ;)
ktooosia...wiem wiem..przeglądałem się. analizowałem swoje zachowanie i szukałem błędów, Zmieniałem sie i dostosowywałem...ale nic to nie dało. w koncu kiedyś sama przyznała że to nie moja wina że tak jest....choc ja wiem że w pewnym momencie nie zauważyłem tego ze nasze drogi się rozchodzą i nie zrobiłem nic w tym temacie....prubuje to naprawiac, ale niestety z marnym skutkiem
albo powiedz jej jasno albo z Tobą szczerze na ten temat porozmawia albo czas skończyć tą rzeczywiście chorą sytuację... bo ile można myśleć nad rzeczami, które powinny być dla nas najważnniejse... no chyba nie rok
Jeśli tak jest jak opowiadasz, to Twoja żona zachowuje się jak moja koleżanka na pół roku przed rozwodem. Męża zostawiła dla innego faceta, co i tak nie wyszło jej na zdrowie, bo się drań okazał toksycznym bluszczem.
Jeśli sam twierdzisz, że małżeństwo umarło, to ratuj SIEBIE, chyba, że lubisz się tak męczyć i użalać nad sobą?
Prawdopodobnie twoja żona nie chce nic zrobić, żeby coś zmienić, chociażby odejść, z prostej przyczyny: tchórzostwa. Próbuje zwalić decyzję na ciebie. Że w końcu zniecierpliwiony wystawisz jej walizki za drzwi, a ona będzie mogła przed całym światem pokazywać, jaki to jesteś okrutny.
Niektórzy panicznie boją się zmian, kochają swój ciepły, czasem pierońsko niewygodny grajdołek i trwają w absurdalnych związkach, myśląc, że w końcu pojawi się książe lub księżniczka z bajki i wyrwie ich z marazmu, albo dobra wróżka zmieni ich życie w idyllę.
Skąd to wiem? Bo sama siedziałam przez kilka lat w takim związku. Nie odeszłam, tylko kiedyś spojrzałam w lustro i powiedziałam do siebie: ZRÓB COŚ Z SOBĄ, BO TO TY MASZ PROBLEM a nie reszta świata! Zmieniłam nastawienie o 90 stopni i mogę powiedzieć, że żyję w prawie szczęśliwym związku. (To "prawie" to temat na osobny wątek...)
Pozdrawiam ciepło i nie daj się!
w takim razie , jesli sama nie ma pomyslow na rozwiazanie rzekomych problemow , ktorych w dodatku sama nie wie gdzie sie dopatruje - to nie ma sensu w takim zwiazku tkwic
najgorsze jest to, że boje sie podjąć "tą" decyzje choć wiem, że jest nieunikniona.......wiem, że to nie ma sensu, bo prędzej czy później sie to skończy...ale myśle ze lepiej dla nas ja będzie to już. Z drugiej strony boje sie że moge tego załować!
Hemp a trzeciej i czwartej strony.....itd itd .
To wazna decyzja, nie bedzie latwo i tyle. Ale strach przed podjeciem tego kroku jesli bedzie zbyt silny, to unieszczesliwi Ciebie i malzonke .
w sumie racja.....:(
jak przez to przejdziesz, to bedziewsz wdzieczny sam sobie , ze nie dopusciles by taki stan trwal wiecznie ;) gdzies tam czeka na Ciebie wspaniala kobieta :D
KO. fajnie, ze tak mówisz.....ale myslalem, ze tą wspaniałą kobietą jest własnie ona...okazało sie inaczej. Nie sądziem ze kiedyś bede załował ślubu...a jednak.. żałuje że "ta jedyna" nie okazała sie "nią" naprawde...
Hemp , wszystko rozgrywa sie na nasze zyczenie i to my mamy wladze nad naszym zyciem, kierujemy nim tak jak postanowimy . Widocznie owe zakochanie w niej, przycmilo Ci bardzo rzeczywistosc, czesto cos wydaje nam sie idealne, bo nie mamy porownania, potraktuj to malzenstwo jako wspaniale doswiadczenie, bedziesz teraz madrzejszy w wyborze nastepnej partnerki, a wszystko przez oczekiwania. Najwiecej wymagaj od siebie, a nie od kogos - wowczas sie okaze ze tak naprawde nikt nie moze Cie rozczarowac i porazki nie beda Cie bolaly. Nie mowie ze to latwe, powiedzialabym ze to sztuka jakiej mozesz nie nauczyc sie przez cale zycie ;)
KO. dzięki za rade! Wiem, że wkońcu bede musiał to zrobić. Kiedys sie zbiore na odwage, powoli dojżewam do tej decyzji.
Troche też szkoda, ze jak ja jej powiem, ze to koniec to ja bede tym "złym"...no ale cóż, ci którzy nas znają wiedzą jaka jest prawda i to oni bardzo mi ostatnio pomogli! Wiem jedno....nie mam zamiaru za błedy młodości cierpieć całe zycie i użalac sie nad sobą! będzie dobrze!!
daj znać jak to się stanie
Hmm dla mnie teksty "nie wiem, musze to przemyslec" to praktycznie klasyka...
Moze nawet jak nikogo nie ma to chcialaby miec, nie ma odwagi zeby odejsc. etc. W koncu sie zdecyduje zeby cos wywinac, potem wroci na kolanach. Tak to oceniam.

A co do tego co masz zrobic - postaw sobie ultimatum. A jesli sie wachasz to jest jedna niezawodna metoda: rzuć moneta. I zrob tak jak ona ci powie. Jesli cos wypadnie to bedziesz wiedziec ze siebie oszukujesz myslac ze chcesz inaczej. Mozesz ostatecznie postawic wszystko na los i rzucic ten drugi - ostateczny raz. Wtedy co by nie wypadlo zrob tak.
Tak na prawde to ten pierwszy rzut jest tym co pozwala nam zajrzec do naszego wnetrza.

Jest jeszcze jedna opcja - skoro ona planuje zrobic z Ciebie tego zlego to badz nim i ty sobie znajdz kogos na boku i juz :) Ty tez mozesz miec nieznanego znajomego z liceum ;)
W przypadku rozejscia sie nieformalnej pary wg mnie mozna sie bawic w gierki, w przypadku rozwodu nie igralabym z zemsta w czasie trwania malzenstwa, lepiej by zona nie mogla mu nic zarzucic ;)
Dokładnie.
Lepiej dać sobie spokój z 'świństwem odbijanym' - przynajmniej do czasu rozprawy rozwodowej, w wypadku orzeknięcia winy po JEGO stronie, panna może przyssać się do kiesy.

A propos, Hemp. Wybacz prostolinijność. Na moje oko, robi Ciebie w wała, po prostu. A że boi się że odejdziesz? Najwyraźniej jest jej z Tobą na swój sposób wygodnie. Przyzwyczaiła się i/lub chce ciągnąc jednocześnie dwie sroki za ogon.

Proponuję wynajęcie detektywa albo poproszenie o pomoc zaufanego kumpla (który np. zrobi jej kilka zdjęć) - mając dowody jej zdrady nie będziesz miał problemów, jeśli nie będzie chciała dać Ci rozwodu.
Cytat:
najgorsze jest to, że boje sie podjąć "tą" decyzje choć wiem, że jest nieunikniona.......wiem, że to nie ma sensu, bo prędzej czy później sie to skończy...ale myśle ze lepiej dla nas ja będzie to już. Z drugiej strony boje sie że moge tego załować! Powiedz ze zastanawiasz sie nad koncem zwiazku i wytlumacz dlaczego. Z tego co napisales to wnioskuje ze im szybciej skonczysz ten teatrzyk tym lepiej.

Spytaj tylko kto to. Na Twoim miejscu juz dawno bym to zrobil. Kredyt zaufania w tym przypadku to 100% naiwnosc.
Serce sie kraje jak takie rzeczy czytam. Kiedy zaczelo sie miedzy wami psuc?

ja bym takiej babie zycie utrudnil na fałsz i zakłamanie jestem cholernie uczulony. rozwod oczywiscie z orzeczeniem o winie
Cytat:
w mojej szklanej kuli widzę, że... musisz jej zapytać, pogadać szczerze i już.
Bo żadne z nas niepowie ci czy ma rogi, czy nie.

Belle czasem nawet szczera rozmowa nie wystarcza bo bardzo trudno przyznać się do błędu, jakim jest zdrada
Zrobiem to!
W sobote rano przez przypadek wynikła rozmowa (na granicy kłutni) i odwazyłem sie jej powiedzieć.....jak wychodziłem to z płaczem pakowała swoje żeczy............jestem z siebie dumny choć czuje się jak zbity pies.....

wczoraj dzwoniła do mnie teściowa z pretensjami...że to moja wina ze to sie tak kończy i że moja matka mnie buntuje............teatrzyk się rozkręca......ciekawe co będzie dalej............

dzięki za rady...to dzięki wam odwazyłem się na radykalne kroki!!
Miło słyszeć, że w końcu wziąłeś dupę w troki i zabierasz się do roboty :)
Cytat:
ciekawe co będzie dalej Na pewno bedzie ciezko, ale przeciez to jest lepsza od zycia w zawieszeniu.
Powodzenia.
Czekam na dalsze relacje. Oj zebys tylko uswiadomil tej babie jaka szmata jest :evil:

Tesciowa to tez niezla xxx.
Powered by wordpress | Theme: simpletex | © BWmedia