ďťż

Muszę się wyżalić

BWmedia
Muszę się wyżalić
  W zasadzie nie mogłam znaleźć odpowiedniego działu, w którym mogłabym umieścić ten wątek, ale ten będzie chyba najodpowiedniejszy ze wszystkich , bo poniekąd wiąże się z moim związkiem, ale tylko w nikłym stopniu.

Czasami miewam dni, takie jak dzisiaj, kiedy uważam, że zmarnowałam swoją młodość. Mam na myśli te lata, kiedy byłam jeszcze nastolatką, bo mam teraz zaledwie 21 lat. Zastanawiałam się wielerazy nad tym dlaczego tak jest i doszłam do wniosku, że to kwestia tego, że nie trafiłam na odpowiednich ludzi, a także z powodu moich rodziców...

Jestem jedynaczką, jako dziecko bardzo dużo czasu spędzałam na zabawach z kolezankami i kolegami mieszkającymi na tym samym osiedlu. Lecz w pewnym momencie zaczeły się obowiązki. Rodzice posłali mnie na zajęcia baletu, co pochłaniało mi dużo czasu. Potem zaczęła się szkoła. W szkole podstawowej do pewnego momentu było fajnie. Ale w pewnym momencie moi rówieśnicy zaczęli próbować papierosów i alkoholu. Automatycznie się od nich osunełam, ponieważ nie chciałam przebywać po zajęciach z takimi ludźmi. W sumie, kiedy teraz ich spotykam, cieszę się z tego, ponieważ większość z nich zakończyła swoją przygodę z nauka na podstawówce, część nawet i jej nie skończyła i prowadzi teraz marne życie bez perspektyw. Byłam w szkole jedną z najlepszych uczennic, dlatego też siłą rzeczy pozostała część klasy postrzegała mnie inaczej niz siebie nawzajem. Jak to dzieci ;) Do tego dochodził ten balet, który zajmował mi godziny popołudniowe, kiedy inne dzieci w moim wieku spotykały się ze sobą. Ale tego okresu nie wspominam aż tak źle. Miałam jako taki kontakt z rówieśnikami. W liceum było dużo lepiej. Spotkałam grupę osób o podobnych zainteresowaniach i stali się oni moim małym światkiem. Mimo to, nie spotykałam się z nimi po zajęciach zbyt często, ponieważ pędziłam na balet. Pamiętam nawet, że niekiedy jadłam obiad w samochodzie, bo zajęcia prawie mi się zazębiały. I tak wstawałam rano do szkoły na 8, a wracałam o 20 do domu. Nie były to niestety też (co było moim największym dramatem) osoby o takich samych upodobaniach muzycznych. A interesuję się muzyką metalową. Dlatego też siłą rzeczy nie jeździłam z nimi na koncerty. Nie odnaleźli by się tam :) Beznadziejne :|, bo widząc jak na jakiś koncert przyjeżdżają paczki z drugiego końca polski i nocują przykładowo na wolnym powietrzu dobrze się przy tym bawiąc, robilo mi się bardzo smutno :(
Skończyło się liceum, podostawaliśmy się na studia. W międzyczasie rzuciłam ten balet, ponieważ nie chciałam wiązać z tym mojego życia. Dostałam się na studia, na których mi bardzo zależało. moi znajomi z dawnej licealnej paczki też się podostawali, ale niestety do innych miast, a nawet powyjeżdżali za granicę. I tak oto zostałam sama....
Studiuję obecnie na bardzo prestizowym kierunku, ale zupełnie nie mogę się odnaleźć wśród tych ludzi. W liceum nie bylam już najlepszą uczennicą, nigdy nie byłam typem kujona czy prymusa i teraz też nie jestem. Wręcz przeciwnie. Moi znajomi z grupy są zupełnie inni. Biorą po prostu udział w tym wyścigu szczurów. Straszne. Nie mam tam żadnej bratniej duszy. No może poza jedną dziewczyną, z którą gdzieś od czasu do czasu idziemy. Poznałam chłopaka. W pociągu. Jakieś 2 lata temu. Podszedł, zaprosił mnie na randkę i jesteśmy obecnie razem. Wcześniej byłam jeszcze w 2 związkach, ale tym razem czuję, ze jest to coś na całe życie.

I teraz sedno sprawy. Mój chlopak jest poniekąd powodem mojej frustracji, ponieważ jego młodość była zupełnie inna niż moja. On się bawił, miał grono przyjaciół. Jednym słowem wyszalał się w odpowiednim czasie. Jest 5 lat ode mnie starszy, więc siłą rzeczy się ustatkował. I ja również. Ale tak strasznie brakuje mi tych szaleństw młodości, że nie jeździłam nigdzie ze znajomymi, bo rodzice bali się mnie puścić samą w góry!! Że tyle godzin spędzałam na zajęciach baletu, który po nic mi się nie przydał, a tylko zajmował mi czas. Że się nigdy nie upiłam do utraty przytomności, że wszsytko co robiłam, robiłam pod kontrolą moich rodziców, zeby bylo jak najbezpieczniej i najspokoniej. A teraz mi tego cholernie brakuje!! I nieraz płączę, że zmarnowałam swoją młodość, te lata, które mi przelecialy prze palce BEZPOWROTNIE!! :( Żaluję, że nie miałam znajomych, z którymi mogłabym uciec z domu na kilka dni i zrobić coś szalonego. I cięzko mi z tym. Mój chlopak zapewnia mi teraz w takim skromnym już stopniu te rzeczy, ale to już nie smakuje tak, jakby smakowalo, gdybym miała 16 lat :(

Czasami mam takie dni jak ten...i nie mam się do kogo zwórcić i komu wyżalić...czasy liceum minęły, a ja go nie wykorzystałam tak jak mogłam wykorzystać. A jeśli chodzi o znajomości, to też były one (jak z perspektywy czasu widzę) powierzchowne. Teraz nie mogę powiedzieć , że mam przyjaciółke/przyjaciela od serca, bo wiecznie nie miałam czasu, albo byłam tak zmęczona, że mi się nie chciało...


Wiesz, po przeczytaniu twojego postu od razu nasunęła mi się jedna myśl.
Rozpaczasz nad zmarnowaną młodością mając 21 lat.
Ja mam teraz prawie 25... i wiesz, coraz większe poczucie, że wszytstko co najlepsze dopiero przede mną.
Teraz naprawdę potrafię czerpać z życia pełnymi garściami, oddychać pełną piersią, i czuć wszystko tak mocno i intensywnie jak tylko się da. Robić wspaniałe rzeczy. Mieć odkrywcze myśli. Poznawać fantastycznych ludzi.
Mam 22 lata, jak byłem nastolatkiem to też nie szalałem bo , po części rodzice, po części że nie lubiłem imprez alkoholu itp. Trochę Cię rozumiem, ale naprawdę ja i Ty jesteśmy młodzi, i skoro już nie masz rodziców na karku i do tego więcej wolnego czasu, więc nie wiem dlaczego nie możesz zacząć bawić się życiem właśnie teraz.

edit:
Tak sobie jeszcze myślę, że ja ten czas przeleżałem jeszcze bardziej od ciebie, a jakoś nie narzekam. Weź się w garść!
Po za tym nie myśl że wszyscy przebalowali i przehulali swoją młodość.
ja mam bardzo podobny problem..praktycznie polegalby na tym samym,gdyby nie fakt,ze znalazlem sobie dziewczyne 3 lata mlodsza(tez mam 21) i sila rzeczy,czesto znajduje sie w sytuacjach,jakie mnie omijaly w tym wieku,czego rowniez bardzo zaluje..niestety uwazam,ze to wina moich rodziciw,ze mam zmarnowane dziecinstwo..chcieli dobrze,ale im nie wyszlo..no coz..pozrdawiam


Stoi mi na przeszkodzie to, że nie mam odpowiedniego towarzystwa. Tylko chłopaka, który co prawda ma takie zainteresowania jak ja, więc mogę z nim robić rzeczy które mnie omineły, ale nie w takim stopniu, w jakim potrzebuję, bo on już się wyszalał. Który 26-latek pojedzie na koncert i będzie spał na ławce w parku?
ale ladnie piszesz.. bardzo dobrze cie rozumiem.. mam podobne przemyslenia.. tyle ze ja cala mlodosc szalalem.. ale jeszcze mi malo i tez tesknie do tamtych czasow :)
Moze nie pod dokładnie tymi samymi względami, ale czasami ma podobne odczucia do Twoich.

Akurat u mnie podstawówka była okresem w którym nikt nawet nie myślał o alkoholu, czy ucieczkach z domu. Wszystko zaczęło się w ogólnikaku. Cóż, pierwsze uchlania się już w pierwszej klasie mnie nie ominęły. Gorzej było z innymi rzeczami. Ludzie wymykali się do pub-ów, pili sobie tam piwo co niesamowicie rajcowało w wieku 15-16 lat. A ja?? Mi szkoda było kasy, bo już wtedy ciągle oszczędzalem na kolejne czesci komputerowe. Na obozy czy kolonie młodzierzowe rodzice mnie wysyłali, więc pozwiedzałem sobie polskie góry i nie tylko, ale to nie to co wypad samemu z kumplami pod namioty. Na takie coś też nigdy się nie zebrałem.

No i na koniec inna kwestia... trwały związek i co się z tym wiąże - sex. Tego równiez nie dane było mi zakosztowac przed uzyskaniem pełnoletności. Jeśli chodzi o sex, pewnie by się coś trafiło, gdybym się starał. Nie stałem się jednak, bo założyłem sobie że zrobie to z dziewczyną z którą będę tworzył parę. Ale takiej dziewczyny długo nie znalazłem. Były przelotne znajomości, ale tylko z jedną byłem na etapie pierwszych pocałunków. Nie powiem że nie tylko stałego związku, ale również zwyczajnego sexu bardzo mi się chciało. Jak skończyłem 18 lat... i nic, zacząłem się zastanawiać czy ja nie mam zbyt idealistycznych pogladów i trochę żal mi było że nie zakosztowalem tego nastoletniego, "gówniarskiego" sexu.

Dziś mam niekiedy właśnie wrazenie ze trochę mnie ominęło. Choć pod innym względem jestem zadowolony. Zależało mi aby pierwszy powazny związek byl moim ostatnim i aby kochać się tylko z dziewczyną z którą miałem pierwszy raz. Z moich obserwacji widac ze związki zawarte w wieku -nastu lat, żadko kiedy docierają do szczęśliwego finału czyli małżeństwa i zostają ostatecznym związkiem. Najczęściej rozpadają się po skonczeniu szkoły średniej, gdy każde trafia w swój świad na studiach. Gdybym był w jakimś związku w ogólniaku, prawie napewno by się on już rozpadł i moje marzenia o jedynym trwałym związku w zyciu i jedynej dziewczynie z którą uprawiałbym sex obróciłyby się w pył.

Widac nie można mieć wszystkiego, przynajmniej przy moich, nieco idealistycznych, założeniach co do związku i sexu. Jednak ten drobny żal że się nie wyszalałem gdzieś tam siedzi.

EDIT: Niektórzy z was piszą bzdury, jakby nie rozumieli o co chodzi. To jest dzieciństwo lub wczesna młodość, ktorą ma się raz w życiu. Tu chodzi o wspomnienia, o robienie rzeczy które w tamtym wieku są niezwykłe i ekscytują, a po skonczeniu 18-nastki to zwykłe niemal nudne życiowe czynności. Fajnie wspomina się pierwsze uchlanie się, pierwsze żyganko, pierwsze jaranko, pierwszy sex w pośpiechu "bo rodzice zaraz wrócą" (nie doświadczyłem). Jesli ktoś tego nie przeżył w odpowiednim czasie, nie przeżyje już nigdy później.
Co do wyścigu szczurów, radzę przeczytac te 3 notatki po kolei!
http://www.korespondent.pl/index.php?x=artykul&id=790
http://riddle.jogger.pl/2006/04/23/p...cze-do-lamusa/
http://enbewu.net/blog/2006/05/04/co...e-sie-zwrocic/

i nie zachowuj się aż tak żałośnie! masz 21 lat i żałujesz, że się nigdy nie spiłaś! Durnota! A siedziałaś kiedyś w towarzystwie gdzie wszyscy byli zalani a ty im się przyglądałaś z pogardą? Widziałaś dziewczynę, która przez alkohol leżała na środku ulicy? Taszczyłaś obrzyganego znajomego z ogródka z krzaków do domu? Wiesz jaki to wstyd gdy ludzie spacerujący w nocy gapią się na ciebie i mamroczą coś pod nosem, a ty domyślasz się "to na pewno o mnie"?!...

Z rodzicami i tak miałaś dobrze. Osobiście znam przypadek gdzie rodzice znajomej wyjeżdżają na całe dni i tygodnie a ona sama zostaje w domu. Nie utrzymują w ogóle kontaktu. Zero! Tylko o 23.00-1.00 teksty typu "cześć", kilka dni w domu i dalej w trasę... Dziewczyna uważa, że rodzice ją opuścili i nie interesują się nią...

a z tego co piszesz to wynika jeszcze, że jesteś naj zwyczaj w świecie zazdrosna o życie swojego faceta; "on miał dobrze, ja źle i teraz będę się użalać"

dziękuj bogu za to co masz, bo mogłaś mieć gorzej
wlasnie fajnie sie WSPOMINA, a samo zajscie wcale czesto tak ekscytujace nie jest i ma wiecej minusow od spokojnego napicie sie troche w dobrym towarzystwie, czy sexie kiedy nie trzeba sie spieszyc/denerwowac ze ktos zaraz przyjdzie...

Dobrze Ci ze rodzice Cie przypilnowali przed glupotami w wieku mlodzienczym, spokojnie sobie studiujesz, masz faceta, ale... babom ciagle malo

PS na koncerty zaczalem jezdzic w wieku 19-20 lat
gucio-> tu nie chodzi o popadanie w patologie i zalewanie sie tak żeby pół dzielnicy oglądało Cię zarzyganego w kszakach, ale o zwyczajne poużywanie młodości. Kazdy wiek ma swoje prawa, jeśli ktoś z nich nie skożysta chcąc byc nad wiek dorosły i odpowiedzialny, będzie potem żalował.

Ja za młodu robiłem różne kretynizmy. Biłem rekordy prędkości na swoim góralu, upijałem się na imprezach itp., ale jak zobaczyłem zdjęcia zwojej dziewczyny z Woodstoku (jeszcze się nie znaliśmy), albo na spodkaniach klasowych słysze wspomnienia wypadów od namioty i chlania przez tydzień, trochę mi żal że mnie na takich rzeczach nie było... no i wspomnianego już sexu i bycia z kimś za nastolatka.
radzio, pociesz się że w chwili obecnośc to norma. Dzieci nie mają dzieciństwa. Jest cyc => butla => robota

za 20 lat nikt nie będzie wspominał o szczenięcych latach, więc nikt się nie będzie użalał
troche idealizujesz czas liceum.
btw, mowi sie, ze studia są najlepsze.
na ktorym roku jestes, naprawdę nie masz okazji, zeby
poznac nowych ludzi? np. kursy, szkola.
nie kazdy musi sie wyszumieć w liceum.
popatrz co masz, wyksztalcenie. Gdybys imprezowala, moze bys tego nie miala?
jeszcze jedna rzecz, wiek to tylko wiek, liczba,
nie spotkaliscie sie jeszcze z tym, ze poznaliscie pare osob w tym samym wieku, i kazdy z nich mial innych charaker, temperament ?, np. dusze towarzystwa, i niesmiale milczki : )
chodzi mi o to, ze nie kazdy w wieku 22 lat jest nie wiem jak powazny.
poza tym, powiedz jaka jestes na codzien,
smutna, czy wesola ?
zabawowi ludzie lgną do tych samych, ludzie rzadko podchodza do smutnych, albo malomownych osob, rzadko kiedy otoczenie inicjue znajomosc do takich cichych ludzi.
Cytat:
a z tego co piszesz to wynika jeszcze, że jesteś naj zwyczaj w świecie zazdrosna o życie swojego faceta; "on miał dobrze, ja źle i teraz będę się użalać" Masz rację!!

Ale widzisz, on w naszych rozmowach często wspomina o czasach swojej "świetności" jak to nazywa. Żeby nie było, że caly czas siedziałam w domu, to ja również coś tam robiłam, ale to wszystko było takie nijakie. Nie ma czego wspominać. A on mi naprawdę bardzo często opowiada o swoich wspomnieniach i robi to w taki sposób, że mi jest aż przykro. Gdzie z nim nie pojadę, to mi opowiada, że on tu było i robił to i to. A najbardziej boli mnie to, że to wszystko działo się kiedy miał 20 lat i że teraz już z tego wyrósł. Tylko jak ja mam się czuć skoro teraz ja mam te 21 lat? I ja, może bym właśnie chciała robić coś, co on od kilku lat uważa za dziecinadę. Po prostu mam czasami dość prowadzenia takiego ustabilizowanego życia, jakie prowadzę teraz.

Widze, że radzio_z najlepiej zrozumiał o co mi chodzi ;)
Własnie - mi tez przykro, jak słyszę, kiedy mój chlopak i jego koledzy z dawnych lat na spotkaniach, czy imprezach zaczynają opowiadać "a pamiętasz to?, a pamiętasz tamto? " Chociażby Woodstock. Żałuję teraz, że ani razu tam nie byłam. Moj chłopak swojego czasu jeździł często. Ale teraz stwierdził, że już by nie pojechał. I co? Mam jechać sama? Bo ja chcę!! Ale mam związane ręce...

Na codzień jestem wesoła i kontaktowa. Tylko, że ostatnio zaczęły mnie zniechęcać takie powierzchowne relacje z ludźmi. Chciałabym jakichś przyjaźni, więzi. Ale nie mam możliwości poznawania nowych ludzi niestety, przynajmniej narazie.
Cytat:
Masz rację!!

I ja, może bym właśnie chciała robić coś, co on od kilku lat uważa za dziecinadę. Po prostu mam czasami dość prowadzenia takiego ustabilizowanego życia, jakie prowadzę teraz.
Jesli czegos chcesz to musisz do tego dazyc. Jestes w moim wieku i powiem Ci ze to jest własnie okres w którym mozna sie wyszaleć. Ja tez nie miałem jakiegoś super rozrywkowego okresu w liceum-owszem wychodziło sie czasem ale tak naprawde takie wariackie zyycie poznalem dopiero teraz. Tez miałem czasem takie fazy,że ominął mnie najlepszy okres w zyciu. Ale postanowiłem cos z tym zrobic.

W ostatnie wakacje pojechałem do Stanów i tam dopiero poczułem ze zyje. A decyzja nie była łatwa bo jechałem sam,bez zadnych znajomych!Było warto. Poznalem duzo fajnych ludzi...wspolne imprezy,wypady,wycieczki...i chyba pierwszy raz tak naprawde robiłem to na co tylko miałem ochote.Bez ograniczen.Bez kontroli. :)

Wiesz wszystko zależy od nas samych.Jak pokierujemy swoim zyciem.
Rozumiem co cie boli. Dla mnie jedna z najwiekszych wartosci jest doswiadczenie czegos nowego. Zeby zrobic cos po raz pierwszy nie liczy sie kasa, pewne konsekwencje (ale bez przesady). Ale nie ma sie co zalamywac, zycie sie nie konczy na 21 latach.
Jak bedziesz miala 30 to powiesz ze wtedy bylo fajnie jak mialas 20 i zepsulas ze tak malo zrobilas.
Jak bedziesz miala 40 to powiesz ze chcialabys miec znowu to 30, troche inaczej to rozegrala etc.
Glowa do gory. Jesli czujesz ze facet cie ogranicza - zmien faceta, moze powinnas znalezc rowiesnika. Jesli jestes otwarta to nei powinno byc problemu. Masz studia, wspolne projekty, kluby tematyczne na roku, puby studenckie. Dopiero po studiach zaczyna sie ten okres problemu z miejscem szukania znajomosci (no przesadzilem, ale jest trudniej). Zawsze tez jest internet i serwisy randkowe (randka.pl) lub do szukania znajomosci ( grono.net ?)
Wez inicjatywe w swoje rece. Chcesz poznac ludzi to podejdz, zagadaj, powiedz ze chetnie bys sie bardziej zapoznala i poszla do jakiegos lokalu. Mozliwosci jest od groma :) (najlepiej dostac sie do miejsca gdzie nikt sie nie zna, np wyjazd zagraniczny. Wtedy sila rzeczy ludzie sie zapoznaja i tworza swoje grupki znajomych)

Nie rozpaczaj teraz, bo z czasem bedzie gorzej. Za dziesiec lat pomyslisz czego ja wtedy sie dolowalam, teraz to jest beznadziejnie dopiero. Wiec korzystaj z zycia!
Dwadzieścia kilka lat i rozpaczanie nad zmarnowaną młodością??????????????
No nie ten świat zwariowal!!!!!!!!! To co powiecie maając lat 40 lub więcej???????? Pewnie tylko pentelka na szyjkę i siup?????????? Przeginacie!!!!!! Jesteście w kwiecie wieku a marudzicie jak Matuzalemy
Zawsze jst dobry czas żeby zaszaleć, powinnas złapac za rękę swojego chłopaka i z nim przeżywac wszystko, co wg Ciebie straciłaś w czasie liceum, i dziwne jest myslenie,ze on już się wyszlał, miłość to szaleństwo i tak tez powinniście sie zachowywać, te same zainteresowania to nie wszystko.Nie ma co płakac nad rozlanym mlekiem tylko zacząć działać.
Mam 19 lat, obecie jestem w trakcie zdawania matur, nie czuje zebym straciła lata liceum, bo wykorzystałam je jak najlepiej jak potrafiłam (no moze mogłabym jeszcze lepiej), ale ciesze się,bo od 15 maja zaczynaja się moje 5-miesięczne wakacje, i mam nadzieje,ze nie zapomne ich do końca życia.
Życzę powodzenia KEA:)
dinusika666-> tak to są wakacje życia. Przeżyj je dobrze.

Tyle że wy nadal nie rozumiecieo co chodzi. Załóżmy że KEA nigdy za gówniaża się nie upiła. OK, może to zrobić w każdej chwili, zadzwonić po kumpli, zorganizowac imprezę i zalać się na 102. Tylko to co w jej przypadku te 3-6 lat temu, dało by dużo śmiechu, zabawy i wspomnienia o pierwszym urwanym filmie, dziś przez otoczenie jej równieśników odebrane byłoby jako dziecinada i nieumiejętność picia, bo w obecnych imprezach chodzi o coś innego niż zalanie pały.

Te same rzeczy zwyczajnie smakują inaczej gdy jest się już dorosłym i odpowiedzialnym.

Kolejny temat, to to ten nieszczęsny balet. Zabrał jej kupe życia. To przez niego, gdy koleżanki i koledzy z klasy w ciepły majowy dzień wracali po szkole do domu, bez pośpiechu w małych grupach, rozmawiali o tym co bylo w szkole o planowanej imprezie w weekend o sprawdzianie który ma być w poniedziałek, ona już siedziała w szatni i sie przebierała na trening. Prawie całe jej dzieciństwo to balet, a nie normalne młodziencze życie takie jak powinno być.

Własnie o to tu chodzi, ze KEA czuje się inna od reszty jej otoczenia. Podczas gdy wszyscy wspominają co robili w wieku nastu lat, ona zawsze ma jedną odpowiedź... balet, który dziś na gówno jej się przydaje.
Z jednej strony Cie rozumiem Kea, ale z drugiej przeraza mnie to, co piszesz....Moj facet ma w tym roku 27 urodziny, i mimo tego przezyl juz te "szalone" mlode lata, to nadal ma pelno pomyslow, moze spac na lawce w parku i jezdzic na koncerty. Wszystko zalezy od tego, kim chce sie byc i jak chce sie isc przez zycie.
Ja sama jestem starsza od Ciebie o dwa lata. Tez moglabym siasc i plakac, ze zaczelam pracowac gdy mialam 19lat, i od tego czasu wszelkie rozrywki studenckie byly mi obce...Ale nie bede. Zamiast zachlewac sie w akademiku, znalazlam milion innych sposobow na spedzanie czasu. Sa weekendy w ktore ze znajomymi pijemy, ale sa tez takie ze po prostu siedzimy cala noc na kocu w ogrodzie i gadamy o bzdurach. Moglabym tez powiedziec ze ciezko jest poznac nowe osoby, bo nie chodze do szkoly gdzie jest o to najlatwiej. Ale to bzdura! Wystarczy isc do pubu, do parku i byc otwarta na innych. Zwlaszcza ze masz jakies zainteresowania. A muzyka bardzo dobrze laczy ludzi ze soba!
Wiecej optymizmu dziewczyno, wszystko przed Toba - zamiast narzekac pomysl co chcialabys zrobic i dzialaj. Badz kreatywna i zorganizuj swojemu facetowi cos, czego jeszcze nie przezyl ;) Glowa do gory!
Kurcze to co ja mam powiedzieć? Za rok dołączę do szacownego grona ryczących czterdziestek??????
Ja to mam propozycje. wszyscy sie styknijmy i chodzmy na piwo. Pozniej razem wyjedzmy w bieszczady pod namioty a pozniej znowu sie rozejdziemy i siadziemy przed komputerami zeby troche ponazekac na to gowniane zyci... Co?
Cytat:
Ja to mam propozycje. wszyscy sie styknijmy i chodzmy na piwo. Pozniej razem wyjedzmy w bieszczady pod namioty a pozniej znowu sie rozejdziemy i siadziemy przed komputerami zeby troche ponazekac na to gowniane zyci... Co? ja przepraszam najmocniej mam pytanie natury organizacyjnej... u kogo zapisy ?

co do tematu jesli uwazasz ze zmarnowalas szczeniackie lata to nie pozwol by ten "studencki" okres przeminal pod znakiem nudy...
Cytat:
ja przepraszam najmocniej mam pytanie natury organizacyjnej... u kogo zapisy ?
Ja tez jestem chętna:):):)
porad reszty uzytkoqwnikow nie czytalam z braku czasu. Sory

Gdybys nie napisala, ze masz 21 lat to byl pomyslala, ze jestes 'ciut' starsza, powiedzmy okolo czterdziestki. i az mnie dziw bierze, ze tak Cie ta sytuacja przytlacza. Teraz tez jestes dla wielu nastolatka, i nie widze przeszkod by 'szalec' teraz. Nawet w konstytucji nie jest to zabronione ;)
Przede wszytskim, mozesz to robic z Nim. To nic, ze on juz sie wyszalal, dziadkiem nie jest, i dobrze mu zrobi jak poszaleje w Twoim towarzystkie ;)

Dziwi mnie tez fakt, ze poswiecilas sie baletowi skoro nie 'czulas' go tak bardzo, by wiazac z nim swoja przyszlosc. Tu fakt mozesz miec pretensje, ale nie do rodzicow, bo oni wlasciwie chcieli dobrze posylaljac Cie na dodatkowe zajecia, ale kiedy juz 'podroslas' moglas powiedziec ' dziekuje, ale juz nie chce tanczyc'. troche za dlugo zbieralas sie w sobie by zrezygnowac z czegos co bylo Ci 'kula u nogi'

Powodzenia rowiesniczko w odkrywaniu swiata na nowo.
Wzruszyła mnie twoja historia.

A na poważnie - jeśli tak do tego podchodzisz że zmarnowałas te lata bo mogłaś się dobrze bawić - no to chyba nic nie pomożemy.

Daj dziecku chociaż trochę luzu jak będziesz mamą, jak już pomarszczysz się zupełnie przy garach i domowym sprzątaniu.

Nie chce cię oceniać zbyt pochopnie, ale masz zadatki na cichodajkę - za parę lat się rozkręcisz seksualnie, jeśli nie miałaś wcześniej partnerów seksualnych innych niż ten obecnie - może być ci ciężko się uchować z jednym facetem, ale to oczywiście zależy od twojego charakteru.

Nie chciałem cię obrazić, więc tak tego nie odbieraj, po prostu wiem jak jest z kobietami które nie wyszalały się w młodości - a przynajmniej z wieloma z nich, nie uogólniając. Przyjmij mój post z przymróżeniem oka i wyciągnij czasem swojego mena na jakieś bale albo zróbcie razem coś spontanicznego i głupiego. Zapalcie skręta, upijcie się i posłuchajcie dobrej muzyki. Jak widziałaś "American Beauty" to wiesz o co chodzi.. Młodość to stan umysłu :headbang:
Powered by wordpress | Theme: simpletex | © BWmedia