ďťż

Oszustwo...

BWmedia
Oszustwo...
  Od 2,5 roku jestem z moim chłopakiem. Zawsze świetnie nam sie układało, nie mieliśmy żadnych problemów, super dobraliśmy się pod względem charakterów, zainteresowań i temperamentu. Jednak pół roku temu G wyjechał na studia zostawiając mnie samą. Od tego czasu widujemy się niemal co tydzień w weekendy (albo ja jade do niego albo on do mnie). Bardzo martwiłam się tym wyjazdem, prosiłam go żeby uważał na siebie ale G był bardzo bezstroski - mówił ze tylko mnie kocha, będę jego żoną i za pół roku (gdy napisze mature i przyjade do niego) zamieszkamy razem.
Mimo najszczerszych chęci wyjazd zmienił wszystko. Zaczeliśmy się kłócić i to bardzo zacięcie - nawet o najmniejsze, najgłupsze pierdoły. Oboje mamy ostre charakterki więc niektóre kończyły się naprawdę nieciekawie...
Szybko jednak nadeszły świeta i spędziliśmy teraz 2 tygodnie razem.
Dzień przed moim wyjazdem przypadkowo na gadu ukochanego zauważyłam że pisze do niego L, dziewczynę którą poznał 3 tygodnie wcześniej - widzieliśmy się z nią raz gdy jego współlokator tydzień wcześniej zaprosił ją do nas. Wiadomośc brzmiała "Jesteś kotku?". W tym momencie wszystko runęło. Obejrzałam całe archiwum a przez ostatnie 2 tygodnie rozmów mojego G ze wspomnianą L znalazly się takie sformułowania jak "tęsknie za tobą", "myślę o tobie", "Jestem o Ciebie zazdrosny", "nie traktuje A (mnie) jako moją dziewczyne" i tym podobne.

W tym momencie jesteśmy po rozmowie... Wyznał mi wszystko: Mówił że przez nasze kłótnie potrzebował kogoś do rozmowy, ze już nie może wytrzymać, nie wie jak sobie z tym poradzić i dlatego z nią rozmawiał. Rzekomo nie miał poważnych zamiarów i zamierzał to skończyć.

Oczywiście odrazu zerwał kontakt z tą dziewczyną, powiedział jej prawdę - że nic do niej nie czuje i to była tylko zabawa z samotności, wielki błąd. Błaga mnie teraz o wybaczenie, przyznaje że źle zrobił, że tylko ja się dla niego licze i spróbujemy wszystko naprawić, a ja nie wiem co robić. Wyjechałam szybko od niego, teraz siedze sama i nie mogę, nie potrafię sobie tego pukładac w glowie. W życiu nigdy na nikim tak bardzo się nie zawiodłam. Z jednej strony chce mu wybaczyć szczególnie dlatego że też kiedyś go zawiodłam (co prawda byl to poczatek naszej znajomości i w sumie nie byliśmy ze sobą blisko). Z drugiej jednak strony nie potrafię mu już w nic uwierzyć i nie wiem czy ma to w ogóle jakiś sens.
Czy znacie w ogóle jakiegoś faceta który zmienił się pod tym względem, który naprawdę żałowal tego co zrobił?

Co robić :(


no masz twardy orzech do zgryzienia, musisz się sama zastanowić czy chcesz z nim być, jak ważną jest dla Ciebie osobą i czy to co zrobił tak mocno nadwyrężyło Twoje zaufanie do niego, że nie możesz mu już więcej zaufać. Chłopak troszkę się pogubił w tym waszym "związku na odległość". Doszły do tego jeszcze kłótnie, które spowodowały, że musiał z kimś porozmawiać. Jego wina, że to była akurat jakaś dziewczyna a nie kolega no ale cóż, widać lepiej mu było porozmawiać z koleżanką.
mam nadzieję, że podejmiesz dobrą dla Ciebie decyzję, ale musisz dać sobie chwilkę czasu na przemyślenia.
Moim zdaniem przemyśl co innego. Jeśli sie kłóciliście ostro i to o pierdoły już po roku znajomości, to czy to ma wogóle sens...
Do tego dochodzi jeszcze flirt na boku twojego partnera przy pierwszej rozłące i w trudniejszym momencie dla was (no i zdaje sie tez twoj flirt kiedyś tam)
No nie wiem, ja wogóle zastanowiłbym się czy to ma sens, a zwłaszcza, że myślicie o związaniu się na stałe.
Jesli ci baaardzo zalezy, poczekaj z decyzjami poważnymi i przetestuj co sie bedzie dalej działo (wg mnie conamniej rok)

Prawdę o związkach i o naszych partnerach możemy poznać nie w tedy kiedy jest miło, fajnie i przyjemnie, ale wtedy gdy nadchodzi jakiś trudniejszy moment.
Jak byłam u byłego i powiedział jakieś lasce "cześć" na ulicy to teraz ją puka a mnie zostawił... Lepiej sobie darować dla własnego bezpieczeństwa, chyba, ze wierzysz, że jego "beztroskość" się ogranicza do prawdziwie beztroskich tematów a nie związku.


Cytat:
"nie traktuje A (mnie) jako moją dziewczyne" ja bym juz po takim zdaniu dal sobie spokoj.
Jeśli jesteś w stanie przełknąć tę gorzką pigułkę (zakładam, że facet faktycznie chce się poprawić) to możesz spróbować ratować Wasze relacje.

Instynkt podpowiada mi jednak, że będziesz truła mu o to dupę do usranej śmierci (poniekąd i słusznie, zresztą) a w takich układach zaczniecie się ranić tym, czym do tej pory się uszczęśliwialiście.
Zostaw go .
Cytat:
"tęsknie za tobą", "myślę o tobie", "Jestem o Ciebie zazdrosny", "nie traktuje A (mnie) jako moją dziewczyne" i tym podobne. Tak piszą do siebie osoby, które szukają tylko powierników, spowiedników lub przyjaciół?
Usprawiedliwienia Twojego faceta są cieniutkie jak dupa węża - jak chcę się wygadać, to nie czyszczę sobie pola do flirciarskich rozgrywek. Intencje są mało ważne - ewidentnie przegiął bagietę.
Skreślać faceta nie musisz, warto mu dać szanse, skoro uciął tę znajomość i nie trwała ona zbyt długo, a przede wszystkim - nie rozwinęła się na dobre. Niestety, niczyja sugestia nie pomoże Ci powtórnie zaufać. Niczyja opinia i ocena sytuacji nie pomoże Ci nie myśleć o tym co zrobił. To Ty musisz ocenić Waszą miłość, swoje siły.

Taka myśl na temat Waszych kłótni. Znam to z doświadczenia - to powoduje odległość. Ludzie kochający się, napotykający rozłąkę, trudno znoszą rozerwanie relacji. Źle zaczyna się dziać między nimi, kiedy nie mogą się przytulić, pocałować, szczerze pogadać czując swój ciepły oddech, zwieńczyć dyskusję seksem. To dobija obie strony i pierdołowate sprawy urastają do rangi tych wielkich. Do tego wszystkiego dochodzi z powodu braku poprawnej komunikacji /tej bezpośredniej/ nadinterpretacja. Czas rozłąki nie należy oceniać pochopnie, warto się zastanowić czy sam dystans nie przyczynia się mocno do sprzeczek, a nie fakt, że się zmieniliście. Ten czas jest dla Was stresogenny, nie jesteście wolni od obaw o siebie. W świetle powyższych zdarzeń może niestety być jeszcze gorzej.
nie żeby coś ... ale zachowałaś się dla mnie jak ostatnia ... właściwie nie wiem , świnia ? czytając cudzą korespondencję , ja jak widzę kogokolwiek grzebiącego mi w e-mailach archiwum gadu ... TELEFONIE momentalnie łapie coś w rękę i trafiam, przeważnie w głowe

co do tematu , skoro Ty nie wiesz co masz zrobić to kto? ja mam powiedzieć twojemu facetowi tjaa jasne , spoko nic się nie stało a teraz (wybór) s********j stąd jak najprędzej / choć do łóżka ?
Nie cytuj całych postów, a jak już musisz, to przy pomocy opcji "cytuj", bo inaczej to wygląda jak Twoja własna wypowiedź - Hagath

skąd wiesz ze zerwał kontakt? oszukiwał cię w koncu, nie bylabym taka pewna. decyzja nalezy do ciebie. bedzie trudno na zasadzie i tak zle i tak niedobrze.
A moim zdaniem dziewczyna dobrze zrobiła, gdyby nie fakt, że przekopała mu archiwum być może nigdy by się o tym nie dowiedziała, a chłopak posunął by się jeszcze dalej. Gdybym zobaczyła, że do mojego faceta pisze jakaś dziewczyna też bym zajrzała tylko, że w jego obecności i nikt nie robił by z tego afery.
Nie odbiegając jednak od tematu, ja nie mogłabym tego przełknąć i byc razem z takim facetem, owszem gdyby tylko sobie gawędzili etc.wybaczyłabym, ale jeśli ktoś podczas takich rozmów używa zwrotów typu" kotku, misiu bla bla" to sprawa nie jest już niewinna, nie mogłabym uwierzyć, że skoro w taki sposób ze sobą rozmawiają w sieci to na żywo trzymają dystans :rolleyes:
Też tak sądzę - jak sama bowiem wspomniała, tak naprawdę przeszukanie archiwum nie było jej intencją. Wpadła na trop przypadkiem i poszła dalej. Też brzydzę się inwigilacją, ale wg mnie ten przypadek jest uzasadniony. To tak jakbym z kieszeni kurtki partnera zauważyła wystające koronkowe majtki - podchodzę i je w wyciągam, a potem wywalam mu walizki z balkonu, a nie siedzę cicho i snuję domysły, gryząc paznokcie do krwi.
A może rzeczywiście pisał to w chwili słabości/złości na Ciebie po ostrej kłótni i chciał się w jakimś sensie odegrać na Tobie/Waszych relacjach/Tym co czuje do Ciebie?

Według mnie powinnaś dać mu szansę, ale też nie wypominać tego zdarzenia. No i oczywiście powinien udowodnić Tobie, że powiedział tamtej, że to była zabawa lub powiedzieć to jej przy Tobie.

Najłatwiej jest zerwać, a najtrudniej odbudować po tak przykrym zdarzeniu.
Zawsze byłam radykalna w tej kwestii. Nie daję drugich szans jeśli problemem jest inna kobieta. Kop za drzwi i biegnij wyżalić się do swojej Halinki jaka jestem okropna.
W podobne bajki nie wierzę odkąd ex-chłopak mojej najlepszej przyjaciółki przez ponad 6 miesięcy ciągnął 2 związki (a nie pospolite dupczenie) na raz, a mój kochany ex-pyś korzystając z odległości 500 km korzystał w pełni z życia singla.

Ja bym zostawiła.
Mozesz sprobowac, mozesz odpuscic. Gdy odpuscisz - bedziesz zalowac, bedziesz myslec, ze jednak moglo cos z tego byc. Jednak zdaj sobie sprawe z tego, ze jesli dasz mu szanse to nawet, zakladajac ze mowi prawde, nic nie bedzie takie jak wczesniej.

To juz zalezy od Ciebie i od niego. Ty wiesz najlepiej co sie dzialo przez ten czas.

Taka rada jak "zostaw" lub "sprobuj" jest tutaj bezuzyteczna, bo kazdy patrzy na to na swoj sposob, tylko Ty wiesz WSZYSTKO o tym zwiazku na tym forum.

Najlepiej zrobisz jak choc na chwile sprobujesz pozbyc sie uczuc do niego i nie patrzac na wlasne animozje na chlodno podliczysz go z wszystkiego co zrobil, co mowil.
Dlaczego wlasnie tak? Bo kiedy kocha sie/jest sie zakochanym potrzega sie rzeczy inaczej. Pewnie mialas wiele partnerow w swoim zyciu, wmawiali Ci nie raz kit, wierzylas im, a kiedy z Toba zerwali dochodzilas do wniosku, ze robili Cie chamsko w *****.

Zimna krew Twoim przyjacielem.
Dzięki wielkie wszystkim za rady i wsparcie...

Przemyślałam wszystko i po dlugich rozmowach postanowiliśmy dać sobie jeszcze jedną szansę. Każdy z nas poszedł na pewne ustępstwa i mam nadzieje że dzięki temu kompromisowi będzie już dobrze.
Oczywiście przyjął w całości winę na siebie, nie wykręcał się już kłótniami czy innymi duperelami. Porozmawiał również przy mnie z tą dziewczyną i wszystko zakończył. Wyjaśnił że nic do niej nie czuje i rozmowy z nią były błędem. Laska wyraźnie rozczarowana (przepraszam ale mam ochotę takie za****ć - wiedziała że on jest zajęty).
Szczerze - nie oczekuje że będzie tak jak dawniej bo wciąż o tym myślę i ciągle mu to wypominam (niestety dla niego jestem strasznie sarkastyczna) ale on znosi to w spokoju.
Postanowiliśmy poczekać do końca miesiąca, dać sobie jakby okres próbny i wtedy ja ostatecznie zdecyduje czy jest jakiś sens ciągnąć to dalej.

Na razie przeczekuje... Wzięłam się też za siebie (wróciłam do przerwanej ostatnio jazdy konnej, rysuję aby zająć czymś umysł), a więc jestem przygotowana na koniec miesiąca... Jeśli kłótnie będą się powtarzać odejdę - przynajmniej będę mieć pewność że jest to przemyślana na chłodno decyzja, której nie będę żałować.

Jeszcze raz wielkie dzięki wszystkim, niektórzy mówią że nic nie da gadanie "zostaw go" lub "zostań z nim" - to prawda, ale argumenty które przy tym używacie pozwalają rozważyć sytuacje z różnych stron :). Pozdrawiam
Jako, że rana jest świeża to masz prawo być sarkastyczna, ale nie ciągnij tego za długo bo w pewnym momencie on już (mimo oczywistego poczucia winy) nie wytrzyma.

Zrobiłaś/zrobiliście bardzo rozsądnie. Powodzenia!
Cytat:
Szczerze - nie oczekuje że będzie tak jak dawniej bo wciąż o tym myślę i ciągle mu to wypominam (niestety dla niego jestem strasznie sarkastyczna) ale on znosi to w spokoju.
Postanowiliśmy poczekać do końca miesiąca, dać sobie jakby okres próbny i wtedy ja ostatecznie zdecyduje czy jest jakiś sens ciągnąć to dalej.
po pierwsze danie sobie czasu określając ten czas data to głupota
po drugie nigdy nie będzie tak samo,puki o tym pamiętasz
Zgadzam się z asamitą, że określanie czasu granicami jest błędem - tutaj potrzebna jest praca, was obojga. Tzw "dedlain" powinien być wtedy, kiedy będziecie mieli poczucie, że próbowaliście wszystkiego, by ratować ten związek.
I Fonika, kłótnie nie są raczej miarodajne. Nie na tym należy się skupić - lecz na powodach tych kłótni. Jeśli będą wynikały z zaistniałej sytuacji, to trzeba wziąć poprawkę na świeżość całej sprawy i być może przetrawić ten okres cierpliwie. Powinno być lepiej. Ja pamiętam, że musiałam swoje wypłakać, poboczyć się, ponarzekać, postawić parę spraw na ostrzu noża - ale cierpliwość zaowocowała całkowitym wybaczeniem.
Jeśli chodzi o ten "termin" to wcale nie jest tak że tego i tego dnia o tej i o tej godzinie powiem mu że zostaje albo odchodze :lol:
Chodziło mi raczej przybliżenie momentu - bo jeśli będzie tak źle jak przed tym wydarzeniem to raczej dłużej niż miesiąc nie wytrzymam ;).

Co do kłótni, obietnica nie polegała na tym że "teraz się nie kłócimy" i w dupe z resztą. Wyjaśniliśmy sobie wszystkie nieporozumienia, porozmawialiśmy o tym co nas bolało, co powodowało kłótnie. Mam nadzieję że ta szczerość będzie najlepszym lekarstwem :D
Oby :) Trzymam za Was kciuki. Ty Foniko, jak na swój wiek, masz bardzo mądre przemyślenia i podejście do związku.
Cytat:
Chodziło mi raczej przybliżenie momentu - bo jeśli będzie tak źle jak przed tym wydarzeniem to raczej dłużej niż miesiąc nie wytrzymam ;). nawet przybliżony moment jest pewnym określeniem czasu a powiem ci żeby ratować związek czasem potrzebne jest rozstanie,wtedy tęsknota itp potrafi zdziałać cuda!!! choć nie zawsze bo możemy tez przekonać sie ze tej osoby wcale nie kochamy a wtedy rozstanie jest tez latwiejsze,mimo tego zycze ci powodzenia.
Jeśli dałaś mu drugą szanse to już nie wypominaj.... na pewno nie zapomnisz ale jak się wybacza to chyba nie dlatego,żeby te osobe póżniej ciągle męczyć,wygadywać.. Powodzenia i gratuluje przemyślanego postępowania..u mnie nie obyło by się pewnie bez jakiegoś niekontrolowanego wybuchu :)
Ja myślę, że chłopak mówił prawdę, potrzebował tylko pomocy. Zamartwił się obecną sytuacją i szukał kogoś, kto by go pocieszył i dodał nadziei.

A zarówno kobiety jak i mężczyźni lubią pomagać smutnym ludziom bo mają nadzieję, że pomogą aż za bardzo :)

Mówię to z własnego doświadczenia życiowego. Nie denerwuj się tak na niego, miał chwile załamania i było mu przykro z powodu zaistniałej sytuacji. Daleko mu było do zdrady. Ale po raz kolejny zaznaczam, że to tylko moje zdanie i moje odczucia.
A ja myślę, że klient był już trochę znudzony związkiem i chciał spróbować czegoś innego na boczku.
Zwietrzył swoją szansę. Bo jaka mogła być lepsza okazja niż pół roku samemu w innym mieście?
Z tego co piszesz:
Cytat:
"Jesteś kotku?". W tym momencie wszystko runęło. Obejrzałam całe archiwum a przez ostatnie 2 tygodnie rozmów mojego G ze wspomnianą L znalazly się takie sformułowania jak "tęsknie za tobą", "myślę o tobie", "Jestem o Ciebie zazdrosny", "nie traktuje A (mnie) jako moją dziewczyne" i tym podobne. Wg mnie jasno wynika, że on chciał ją uwieść na bzykanie a nie szukał jakiegoś tam pocieszenia. Tobie wcisnął tylko ten kit, że czuł się zagubiony bo przecież nie powiedziałby, że chciało mu się innej cipki. Proste.
Cwianiaczek nie chciał Cię zostawić a potem bzykać tylko chciał upiec dwie pieczenie na jednym ogniu. Grać na dwa fronty jednocześnie. Dla mnie to jest oczywiste.

Teraz mu się nie udało ale skoro ma takie zachcianki, zapewne w przyszłości podejmie kolejną próbę ich realizacji. Niech się tylko sztorm w waszym związku uspokoi i Twoja czujność przygaśnie.
Ja bym takiemu sukinsynowi szansy nie dała. Ale życzę Wam jak najlepiej.
Lubartowiak w większości wypadków może i miałbyś rację, jednak gdybyś znał mnie, mojego faceta i nasz wiązek wiedziałbyś że jest to raczej mało prawdopodobne...
G jest typem faceta który nie chodzi sobie "zaruchać", nigdy taki nie był nawet gdy jeszcze z nim nie byłam. Poza tym mamy jak widać pare problemów ale na pewno jednym z nich nie jest seks gdyż uprawiamy go często i chętnie, jakoś nie zauważyłam znudzenia gdy się na mnie rzucał. :P
Dla Ciebie pewnie się łudzę że ten mój to musi być najlepszy, najszlachetniejszy co to by nigdy innej nie tknął - ale nie jest tak :).

Jeśli już by się przespał z inną wątpie aby zrobił to z czysto fizyczny pobudek.
Za bardzo go tłumaczysz, przejedziesz się.
ja nie flirtuję jak rozmawiam z kimś kto miałby mi pomóc z danym problemem, przemyśl to...

co do ruchania na boku, to mam kolegę który na prawdę kocha swoją żonę, w łóżku jest poprostu dzika, mają dzieci razem, a i tak bzyka na boku od czasu do czasu. Dlaczego? Poprostu go ciągnie żeby spróbować z tą lub tamtą...
Poczekamy, zobaczymy...
Na tym jednym świat się na szczęście nie kończy

Forum prawdę Ci powie....
Przejechałam się i to aż za bardzo...
Cytat:
ale jeśli ktoś podczas takich rozmów używa zwrotów typu" kotku, misiu bla bla" to sprawa nie jest już niewinna, nie mogłabym uwierzyć, że skoro w taki sposób ze sobą rozmawiają w sieci to na żywo trzymają dystans :rolleyes: Tu się z Tobą nie zgodzę. Dlaczego? Bo jestem w zwiazku juz dosc dlugo, i piszę z koleżanką wlasciwie "byla" znajomą mojej dziewczyny, i gdyby ktoś to przeczytał pomyślałby sobie "Oni ze sobą kręcą" piszemy do siebie kotku, slonce, serduszko "idę spać, idziesz ze mną tak sę przytulimy i zaśniemy" etc etc ... i mimo ze ta dziewczyna jest bardzo atrakcyjna, to nigdy (do tej pory) nie posunelismy się dalej spotykając się "na żywo" zawsze pozostaje ten dystans, ona wie ze dla mnie Najważniejsza jest K. ...

Więc wracając do tematu - Udezyła mnie jedynie jedna część z tego co pisał Twój chłopak a mianowicie Cytat:
"nie traktuje A (mnie) jako moją dziewczyne" i tym podobne.
bo ta cala reszta , kotki, myszki, slonca itd itp to jedynie takie zabicie czasu ... jakies hmm zabicie pustki-braku Ciebie ...

Jednak to odnosnie traktowania a raczej nie traktowania Ciebie jako dziewczyny to dość hmm proste stwierdzenie, a rzeczywiście tlumaczenia Twojego bojfrenda sa cienkie jak dupa węża...

Sama musisz wiedzieć, czy sobie poradzisz czy nie - ja jednak swoim skromnym zdaniem mysle, ze powinnas dać mu szanse, ale ... ale .. wlasnie zawsze jest jakies ale, odleglosc zabija wasza milosc.. a jesli zabija to czy ona jest prawdziwa?
GOSdog to już przereklamowana rada :)
Dałam szansę, na szczęście mój kumpel gdy się tego dowiedział, miał dość solidarności jąder i najzwyczajniej w świecie mnie uświadomił co tam mój luby wyprawiał na studiach.

Już po wszystkim. 2,5 roku razem... teraz nie chcę już znać tego człowieka.
Fonika, wyliżesz się. Dwa i pół roku to nie cała wieczność, ludzie rozstają się po dwudziestu latach i żyją szczęśliwie dalej. Uszy do góry, będzie dobrze. :)
Powered by wordpress | Theme: simpletex | © BWmedia