ďťż
BWmedia
Czytanie czyjejś korespondencji.
Czytaliscie kiedys maile/sms'y/archiwum w gg partnera/rki bez jego/jej wiedzy? Spotkalam sie z parami, które czytaja sobie nawzajem i twierdzą, ze to wcale nie świadczy o braku zaufania. Że to zwykla ciekawość . Bez jaj :shifty: mam dostęp do telefonu, gg, poczty i NK partnerki. jakoś mnie nie korci. w druga stronę to nie działa :yawn: kiedys tak robilam. po kryjomu, i wyszukiwalam, sek w tym ze mu nie ufalam i natknelam sie na nieciekawe rzeczy.. ale nie jestem z tych co wola nie wiedzec. chce wiedzec na czym stoje. ale szpeanie w cudzej prywatnosci nie jest fair i doskonale to wiem, dlatego teraz tego nie robie. chodz mam dostep do jego koma kompa. ale nie czuje takiej potrzeby. A o czym świadczy zatajanie przed sobą korespondencji? O zaufaniu? Kopnąłbym w dupę taką dupę, która obsesyjnie broni swoich SMS-ów, GG, e-maili, konwersacji na portalach społecznościowych itp. Skoro ukrywa, to ma co ukrywać, a do takiej osoby nie można mieć pełnego zaufania. Jest też druga strona medalu. Zapalczywe przeglądanie korespondencji partnera w nadziei, że odkryje się oszustwo lub zdradę tak samo świadczy o braku zaufania. Według mnie najzdrowsza sytuacja jest wtedy, kiedy partnerzy ani nie bronią sobie zaglądać do korespondencji, ale też nie nadużywają tej możliwości, a co najmniej nie robią tego w celach dekonspiracyjnych. Ja od około 4 lat mieszkam ze swoją narzeczoną. Mamy swobodny dostęp do swoich wszelakich kont na necie, archiwów, komórek itp. Znamy nawzajem swoje hasła. Narzeczona nawet czasami poczytuje, co wypisuję na BT. Taki stan rzeczy nie wynikł z jakichś ścisłych zasad, które ustaliliśmy. To się wypracowało naturalnie. A dlaczego? Bo sobie ufamy. I to jest bardzo praktyczne. Ja notorycznie zaglądam do archiwum jej GG z prozaicznej przyczyny. Żeby zobaczyć, co mi napisała, jak byłem w pracy, a czego nie zdążyłem przeczytać. A to mogła być na przykład lista zakupów. W drugą stronę, oczywiście, działa to na tych samych zasadach. No, krótko mówiąc, nie mamy przed sobą tajemnic, co nie znaczy, że śledzimy się nawzajem. Tak chyba powinno wyglądać prawdziwe, wzajemne zaufanie, nieprawdaż? Mając dostep do domowego kompa, natknąłem się na rozmowy mojej juz ex żony z kuzynkami oraz koleżankami nt. pewnego Jacusia - poety... Będąc z poprzednią partnerką wiem, że ona mi trzepała i komórkę, i komputer. Ba! Jak się rozstaliśmy, to pod dom mój podjechała i podglądała mnie... Pech, że błoto było... :lol: Jej komórke raz przetrzepałem (z braku zaufania, jak Toxic) i wyszło, że, będąc już ze mną, romansowała ze swoim juz faktycznie byłym mężem - wspólny wyjazd za miasto... Starzy Userzy mogą coś kojarzyć. ;-) To był jeden, jedyny związek, gdzie ingerowałem w prywatność. Wstydzę się tego i mimo, że mam doskonałe wytłumaczenia - nie mam zamiaru z nich skorzystać. ;-) Nie przypominam sobie, chociaż czasem napewno byłam ciekawa :P uważam, że to trochę nie w porządku. Jeżeli chcę wiedzieć kto np. do niego napisał to po prostu pytam :P Dla mnie szperanie w cudzej korespondencji to tylko i wylącznie brak zaufania i szacunku , nie tylko do partnera , ale i ludzi, którzy do niego piszą. Jesli pisze do Józka z powaznym problemem , o którym nie mówie nikomu więcej, nie życzylabym sobie, by jego kobieta czytala sms ode mnie . Z tego samego powodu nie daje czytac mojej korespondencji. nie gadja, nie gadaj, bo jakbys byla z facetem i bys PODEJRZEWALA ZE pisze pikantne smsiki z jaksa pinda, i maialby okazje spojrzec na jego telefon to nie mow ze bys tego nie zrobila. zwykla ciekawosc. wiadomo ze bez zaufania nie ma zwiazku ale czasem takie drobne 'synaly' szybko odkryt pozwalalaj 'uratowac' taki zwiazek, albo wykluczyc enetualne poznijsze nieprzyjnmnosci. sama tak mialam ze pislama smsy z takim jednym bedac w zwiazku, moj facet kiedys jak bralam prysznic przeczytal tego smsa i zrobil mi afere. oczywscie ja jemu tez ze nie ma prawa czytac moich smsow i ect, ale po ochloniecie stwierdzilam ze dobrze ze sie tak stalo. ze nie warto. bo moge stracic cos waznego. rozumiesz o co mi choidz? e. toco pisze e-romantic popieram jak najbardziej. tylko z zalozeniem ze jak moj facet przegladajac moje archwium - jesli oczywscie ma jakis konkretny powod- i zoabcyz ze gadlama wczorja z Jasiem i napsila mi ze jestem fajana babka nie zrobi mi o to afery. zdrowy rozsadek przedewszystkim. a co do tego ze ktos mi sie np. zwierza i moj facet ma o tym niewiedzec..to moze ja jestem dziwna ale bardzo zesto wlasnie omawiam to z chlpakiem zeby poznac meska strone zagadnienia i 'kompetnenie' poradzic koleznce. oczywiscie wiem ze on to zatrzyma dla sibie. @toxic Nigdy nie zajrzalam na poczte i do komórki faceta z ktorym bylam, mimo że nie ukladało nam sie i podejrzewalam, ze mnie zdradza. Nie potrafilam. Regularnie sprawdzam pocztę mojemu narzeczonemu, bo on nie ma na to czasu, sam mnie o to poprosił. Odbieram jego telefon, jeśli akurat nie może sam tego zrobić i to działa też w drugą stronę - zna moje hasło do poczty, na nk, gg i nie widzę w tym problemu. Curi, a czy kiedys robilas to bez jego wiedzy, dla swoich potrzeb? Co myslisz o osobach, które tak robia? U nas znane jest praktycznie wszystko - hasła do poczty, portali, for, kont bankowych. Dostęp do archiwum komunikatorów też mamy swobodny, bo do niedawna korzystaliśmy z jednego komputera, ale żadne z nas tego nie wykorzystuje. Czasem jest tak, że razem przeglądamy coś,co teoretycznie "należy" tylko do jednej osoby, np. forum, a czasem jedno drugiemu sprawdza pocztę, bo wie, że oczekiwany jest jakiś ważny e-mail. No, ja jeszcze czasem z nudów bawię się jego telefonem, ale połączeń nigdy nie odbieram. Wydaje mi się, że po prostu jest między nami zdrowa atmosfera, dlatego nie kusi mnie nawet, żeby coś sprawdzać bez potrzeby :) A jeżeli osoby nadużywają swoich możliwości i ukrywają przed partnerem, że czytają np. jego archiwum pełni frustracji, to coś jest nie tak i prędzej czy później związek się rozpadnie. Bo wtedy zapewne zawodzą obie strony - jedna jest zbyt ciekawska, a druga prowokuje nadmierną walką o swoją prywatność w związku. nie robie tego :) jedynie jak mi mowi ze dostal fajnego smsa to sobie ogladam ;) ufamy sobie i nie ma potrzeby aby ogladac cudze wiadomosci ;) choc jak przyjdzie do niego sms albo do mnie to nawzajem je odbieramy i czytamy na glos ;) od tak bez powodu Od czasu do czasu zdarzyło mi się zapuścić żurawia przez ramię mojego eksa, co tam sobie pisze z małżonką. NIgdy nie przeglądałam jego telefonu, nigdy nie trzepałam mu archiwa, nie zaglądałam w żadne prywatne dokumenty, nie myszkowałam. Ja byłam za to trzepana regularnie - nie wzbudzałam zaufanie z uwagi na towarzyski styl życia i wiele flirtów na koncie. Tyle, że byłam singielką i to było moje prawo. Trudno jest jednak podobno takiej osobie ufać, która nagle musi się przestawić na "przynależenie" do kogoś. Niemniej - jak się okazało, trzepanie mojego komputera było poniekąd słuszne, bo zdarzył mi się kilkudniowy flirt online i wymiana pikantnych fotek. Ucięłam to zaraz po tym fakcie, ale ślad w poczcie pozostał. Nie potrzebuję zaglądać partnerowi do komputera czy telefonu - potrafię odczytywać sygnały. Kiedy mój partner wychodzi z domu podczas rozmów, skrzętnie kryje się z pisaniem i czytaniem smsów, ciągle trzyma kurczowo telefon przy sobie i siedzi po nocach na necie a gdy wchodzę czuje się zmieszany i lekko spięty a na widoku jest startowa strona google - to dla mnie nienaturalne. Cudza korespondencja to dla mnie i mojej drugiej ołóki to świętość. Cudza korespondencja? W życiu! Nawet gdy podejrzewałam, że facet mnie zdradza (słusznie zresztą), a jego telefon był w moim zasięgu, to nie szperałam w jego połączeniach i sms-ach. Jeżeli ktoś mi powie - sprawdź, przeczytaj - to owszem. Bez zgody drugiej osoby nie zamieszam szperać w jej korespondencji i nie wyobrażam sobie, by ktoś miał szperać w mojej. Przeglądanie cudzych listów czy sms-ów to dla mnie zwyczajne świństwo i brak szacunku dla drugiej osoby. Każdy ma prawo do prywatności, nawet bdąc w związku. Gdybym miala podejrzenia o zdradzie (ale uzasadnione)... to poszukalabym dowodow. Chyba z wiadomych powodow. Jednak nie robie tego w chwili obecnej bo nie mam takich podejrzen :) oboje znamy swoje hasla do wszystkiego Po co ta znajomosc haseł?? W ogółe tego nie rozumiem.. Cytat: Jesli pisze do Józka z powaznym problemem , o którym nie mówie nikomu więcej, nie życzylabym sobie, by jego kobieta czytala sms ode mnie . Cytat: Zgoda E-rotmantic, ale jest też kwestia tajemnicy osób trzecich. Mówiąc cokolwiek danej osobie, należy z góry zakładać, że dowie się o tym jej partner, bez względu na to, jak wielka tajemnica by to nie była. Szczytem bezczelności jest oczekiwać od drugiej osoby, żeby nie mówiła czegoś swojemu partnerowi. Ja nigdy od nikogo czegoś takiego nie wymagam, i "daję po mordzie" każdemu, kto próbuje na mnie coś takiego wymusić. Aśka, ale akurat w Twoim przypadku, tak silne hołdowanie tajemnicy korespondencji jest dość oczywiste. Ale nie każ mi pisać, dlaczego. Ty wiesz... ;) Nie czytam, specjalnie też niczego nie ukrywam. Wiem, że mogę swojemu partnerowi dać klucz do domu, zostawić przy nim swoją komórkę i gdzieś wyjść, a uszanuje moją prywatność. Zresztą, wie chyba o wszystkim. Osobną sprawą, jak słusznie zauważył Dromader, są tajemnice osób trzecich. Jeśli ktoś pisze do osoby A, nie wiedząc, że o jego sprawach czyta też osoba B, to dowód na wielkie lekceważenie ze strony osób A i B. Brak klasy właściwie. Czemu służy takie pokazywanie cudzych wiadomości ? Zaufaniu ? Niekoniecznie. Jeśli ktoś sprytny, to sobie kupi drugą komórkę, założy drugie konto itp. Znam tego typu przypadki. Cytat: Po co ta znajomosc haseł?? W ogółe tego nie rozumiem.. po to chociazby, ze jak wlasciciel jakiegos konta nie moze sprawdzic a musi to ta 2 osoba moze to zrobic. Cytat: Szczytem bezczelności jest oczekiwać od drugiej osoby, żeby nie mówiła czegoś swojemu partnerowi. Ja nigdy od nikogo czegoś takiego nie wymagam, i "daję po mordzie" każdemu, kto próbuje na mnie coś takiego wymusić. W ogóle się z Tobą nie zgadzam. Jeśli przyjaciółka mówi mi o czymś w tajemnicy i prosi o dyskrecję, to nie widzę powodu, żeby mówic o tym partnerowi. Tymbardziej, jeśli ta sprawa go nie dotyczy. Ale Ty najwidoczniej oczekujesz, że skoro z kimś jesteś, to ma Ci się ze wszystkiego spowiadac, jakby był twoją własnością. Cytat: Ale Ty najwidoczniej oczekujesz, że skoro z kimś jesteś, to ma Ci się ze wszystkiego spowiadac, jakby był twoją własnością. A nic takiego nie powiedziałem. Nie oczekuję od mojej dziewczyny, że będzie mi się spowiadać, ale oczekuję od rozmówcy, że uszanuje mój związek i nie będzie ode mnie wymagał, abym miał tajemnicę przed osobą, którą kocham. Kumasz? A ja sam sobie decyduję, co powiem, a czego nie mojej partnerce i "wice wersja". Raz w zyciu zdarzyla mi sie sytuacja, kiedy wrocilam do domu, a moj facet zmieszany konczyl szybko rozmowe przez telefon. Kiedy zapytalam z kim rozmawial z zawahaniem w glosie odpowiedzial, ze z mama. Nie drazylam wiecej tematu, tylko nastepnego dnia rano bezczelnie przejrzalam jego sms'y. Nie czytalam cudzych, szukalam tylko jednego konretnego. I znalazlam. Ale byla awantura :lol: Nigdy wiecej nie sprawdzilam, czy nadal utrzymuje kontakt z ta dziewczyna. Zrobilam to wtedy, bo bezczelnie, prosto w oczy, nieudolnie mnie oklamal. Nie przegladamy swoich telefonow, nie czytamy wlasnej korespondencji, telefon drugiej osoby odbieramy tylko wtedy, kiedy sie o to poprosimy. Nie znamy nawet wlasnych stanow kont. I tak wiadomo, ze ja biedna, a on bogaty :lol: Gdyby moj partner przegladal moja korespondencje, czy telefon, to juz dawno bysmy nie byli razem. Oboje mamy takie samo zdanie na temat prywatnosci wlasnej i osob trzecich. Nigdy mi się coś takiego nie zdarzyło. Bardzo szanuję cudzą prywatność: nie czytam maili, sms-ów, listów, zapisów gg, notesów i nie sprawdzam kieszeni, torebek i szafek innych osób. Jestem osobą bardzo ciekawską. Jednak gdybym miał dostęp do tego typu możliwości werbalnej komunikacji partnerki raczej bym nie dopuścił się do przeczytania czegokolwiek. Ja nie ma tajemnic, zresztą jak spotykałem się z jedną dziewczyną sama pare razy kazała mi odebrać i odpisać na smsa, dla nas to było naturalne. Czysty układ, wiesz wszystko o drugiej osobie, nie masz powodów do obaw, nie kombinujesz na boku to czemu nie? Zresztą, kto jakieś tajemnice wypisuje na gg, w mailu, smsie? Jeśli już powiedzieć komuś lub ruszyć jakąś ważną rozmowę to tylko gdy mam kontakt niewerbalny. A stan konta, jakiś mail slużbowy czy jakies prywatne pierdoły na poczcie to jak dla mnie błahostka. Zresztą życie przez dobre 18 lat z jedną kobietą pod dachem (mamą :P ) nauczyło mnie, że lepiej od razu się przyznać do czegoś niż próbować to zataić, świeży mandat lepiej jest jakoś przyjmowany niż po 3 miechach odkryty przypadkiem, wracając do domu w stanie wskazującym na spożycie alkoholu i wmawianie innym "ale ja jestem cześfy" to nie dla mnie. Jakoś zawsze przyznaje się do tego co mam na sumieniu i świetnie mi się z tym żyje. Wystarczy trochę odwagi, uczciwości wobec innych. Jeśli w związku coś nie dpowiada lepiej to od razu powiedzieć niż na boku szykować alternetywę dla partnera/ki i broniąc się tajemnicą korespondencji/prywatności chronić by przypadkiem osoba najbardziej zaintersowana się za wcześnie nie dowiedziała. Cytat: Jezebel, wygląda na to, że wystarczy ustawić tylko inną stronę startową ;-) acha ;) na przykład jedną i tą samą aukcję przeglądaną od godziny wzrokiem jak szpak w gnat ;) U mnie się z moja lubą przekomarzamy w stylu "A teraz zobaczmy z kim to romansujesz jak mnie nie ma... " :) Ale tak bez mojej wiedzy myślę że by mi nie przetrzepała korespondencji... ja z reszta jej też nie :) Co do haseł... ona nie zna moich, ja nie znam jej... do tej pory nie było potrzeby wymiany takich informacji więc każde z nas ma tą swoja część prywatności :) Tak a propos, na całkiem dużym forum erotycznym normą jest (było i podejrzewam, że nadal jest - nie ma mnie już tam) czytanie prywatnych wiadomości (!!!) przez administrację i super-modów. Z dziką rozkoszą bym tym pajacom rzygnął w ryj, gdybym miał tylko okazję. Powiem krótko: Szanuję tajemnice korespondencji do momentu, gdy nie zapali mi sie gdzies tam "czerwona lampka". oczywiscie, jest to naganne, ale jestem zdania takiego mniej więcej, jak Incest: Jesli przychodzi chwila, ze należy pomyśleć o sobie, to to jest priorytetem. Nie zrobiłam tego partnerowi, natomiast zrobiłam córce, chroniąc je dzięki temu. Ona o tym wie, podziekowała mi. Miała problemy, nie wiedziała, czy może ze mną porozmawiać. Wybrałam odpowiedni moment i porozmawiałam z nia po prostu, przyznając się do czytanie korespondencji. Cytat: Mówiąc cokolwiek danej osobie, należy z góry zakładać, że dowie się o tym jej partner, bez względu na to, jak wielka tajemnica by to nie była. Szczytem bezczelności jest oczekiwać od drugiej osoby, żeby nie mówiła czegoś swojemu partnerowi. Ja nigdy od nikogo czegoś takiego nie wymagam, i "daję po mordzie" każdemu, kto próbuje na mnie coś takiego wymusić. No to ja jakas dziwna jestem. Jesli ktos dzieli sie ze mną swoim problemem, prosi o radę - nie mówie o tym partnerowi i tego samego oczekuje od przyjaciół. ja szanuje cudza prywatnosc i nie ma mowy zebym otworzyl jakis list czy cos ;) i tego samego oczekuje od innych Siedzę godzinami kontrolując jej pocztę a jak przyjdzie wiadomość to moja kobieta błaga mnie bym jej pozwolił przeczytać - wyrażam zgodę po uprzednim zapoznaniu się z materiałem dowodowym ;) :D Hehe. A tak poważnie to szanujemy swoją prywatność i to dość naturalnie :) nigdy tego nie robiłem. evika, to o czym mówisz, faktycznie - stanowi wyjątek. Moja mama zajrzała w moje sprawy zbyt późno. Cytat: evika, to o czym mówisz, faktycznie - stanowi wyjątek. Moja mama zajrzała w moje sprawy zbyt późno. i dlatego pokonuję swą niechęć widząc jak żona czasem przegląda smsy w komórce córki... sorry, życie nie jest proste jak autostrada na amerykańskiej pustyni. Cytat: i dlatego pokonuję swą niechęć widząc jak żona czasem przegląda smsy w komórce córki... Nigdy w zyciu nie czulam sie bardziej upokorzona, niz w momencie, kiedy zobaczylam moj pamietnik w rekach mamy. Naprawde nie wiem, czy bylabym zdolna do czegos takiego. Aga, ale zauważ, że evvka akurat wspomniała o pewnych sygnałach. Ja też raczej nie wprowadziłabym tego procederu w czyn - ale do pewnego momentu. Jeśli widzę, że coś jest nie grane, a córka/syn unika rozmów na ten temat, to nie miałabym skrupułów. Czasem - może to zabrzmi niewiarygodnie - może chodzić o ludzkie życie/zdrowie. Znamy z narzeczonym swoje hasła, ale nie korzystamy z tego. Czasem zdarza nam się zajrzeć na jakiś portal, do dostępu na który potrzebne jest hasło, swojej korespondencji nie przeglądamy. Nawet jeśli siedzimy w tym samym pokoju i on jest przy moim komputerze, a akurat pojawia się wiadomość na gg, to zawsze informuje: "X do ciebie pisze" - po czym zwykle pada moje "otwórz". Nie czytam jego smsów, maili... Nie wyobrażam sobie tego. On moich także nie czyta. Zdarzało mi się, że byłam niemal pewna niewierności moich byłych, a do przeszukiwania ich wiadomości nigdy się nie posunęłam. Mocno mnie zniesmaczyło, kiedy dowiedziałam się, że jeden z moich znajomych czytał kiedyś pamiętnik swojej dziewczyny. Beata, to jest dla mnie oczywiste, ze kiedy dochodza do nas sygnaly, ze cos jest nie tak. Jednakze okresowe kontrolowanie komorek dzieci, z ktorymi nie ma problemu, uwazam za wysoce nie fair. Kurcze, wielu z was używa sformułowania "szanujemy swoją prywatność" w odniesieniu do waszych związków(!) Nie mogę tego nijak ogarnąć. Jak można odgradzać swoją prywatność drutem kolczastym od najbliższej sobie osoby, którą się kocha, z którą jest się w związku. W taki sposób traktuje się obcych, kolegów z pracy, ale swoją "drugą połówkę"? Bez kitu, ja tu czegoś nie chwytam. Cytat: Jak można odgradzać swoją prywatność drutem kolczastym od najbliższej sobie osoby, którą się kocha, z którą jest się w związku. e-rotmantic nie chodzi o odgradzanie się. Chodzi o fakt, że jak ja zostawię zalogowaną pocztę, to wiem, że ona nie będzie godzinami czytała wszystkich maili 4 lata w tył tylko mnie wyloguje :) Chodzi o takie naturalne proste gesty :) nienawidzę jak ktokolwiek ingeruje w moja prywatność! Obojętnie, czy to chłopak, czy przyjaciółka, czy prezydent czy Papież... Moje, to znaczy moje. I wara... Biada temu kto przeczyta cokolwiek bez mojej wiedzy... !! Ja nikomu nie spradzam życia, więc tego samego oczekuję. przyznaje, zdarzyło mi się zajrzeć raz w smsy niestety. tłumaczę się tym, że gdyby On nie zawiódł mojego zaufania, nie zrobiłabym tego. Jak ktoś mnie okłamie nie jestem w stanie powrócić do 100% zaufania dla tej osoby, tak też było w tym przypadku... A jaki sens trwać przy kłamcy ? nie skreślam każdego kto skłamie, bo po 1. pewnie miałabym znikomą ilośc znajomych (bo w końcu każdy z nas czasem skłamie), po 2. są kłamstwa i kłamstwa. Sajana, ale gdy kłamie obca osoba, to jest przecież całkiem obojętne. A gdy kłamie partner, to chyba nie to samo ? Prawda ? oczywiście że nie to samo. Szanuję cudzą korespondencję, od innych wymagam tego samego a tym bardziej od partnera. Czasem jednak konieczne jest pewna inwigilacja, zdarzyło mi się to kilka razy, można powiedzieć że i całe szczęście, bo nie dość że się dowiedziałam prawdy w jednym przyapdku to w drugim pomogłam pewnej osobie przed popełnieniem głupoty totalnej. Cytat: Kurcze, wielu z was używa sformułowania "szanujemy swoją prywatność" w odniesieniu do waszych związków(!) Nie mogę tego nijak ogarnąć. Jak można odgradzać swoją prywatność drutem kolczastym od najbliższej sobie osoby, którą się kocha, z którą jest się w związku. W taki sposób traktuje się obcych, kolegów z pracy, ale swoją "drugą połówkę"? Bez kitu, ja tu czegoś nie chwytam. Nie, drogi e-rotmantiku, bo wiążąc się z kimś, nie czynimy go częścią swojego organizmu. Jak czytam Twoje posty, to zaczynam się zastanawiać, czy zdajesz swojej partnerce sprawozdania z gęstości kału i siły strumienia moczu, skoro nie można mieć dziedzin życia odrębnych... Cytat: A jaki sens trwać przy kłamcy ? czlowiek kalmie srednio 2 razy na dzien. to najlepiej nie wiazac sie nigdy z nikim. Cytat: A jaki sens trwać przy kłamcy ? a czy musi być sens? Sa sprawy, w których za grosz sensu... Nigdy mi sie nie zdarzyło i się nie zdarzy. Wiem, że partnerka, gdybym poprosił, pozwoliłaby przejrzeć, chociaż nigdy o to nie prosiłem Czytanie czyjejś korespondencji bez zgody tejże osoby uważam za dowód niewychowania i nieumiejętności poszanowania prawa innej osoby do prywatności. Nigdy mi się nie zdarzyło czytać czegokolwiek nie adresowanego do mnie np. sms-ów, maili itp. Nawet nie mam w zwyczaju pytać co to za list, wiadomość, kto to przysłał i dlaczego. Uwazam ze jeśłi bedzie to coś istotnego, to ta druga osoba sama to zakomunikuje. Cytat: Curi, a czy kiedys robilas to bez jego wiedzy, dla swoich potrzeb? Co myslisz o osobach, które tak robia? Zdarzyło się na początku naszego związku, że odczytałam smsa, który przyszedł akurat jak K. był w łazience. Jak tylko z niej wyszedł, powiedziałąm mu o tym, a on skwitował to krótkim "ok". Potem rozmawialiśmy o tego typu sytuacjach i daliśmy sobie przyzwolenie na sprawdzaniepoczty, smsów czy gg jeśli jest taka potrzeba, czyli jeśli nie możemy tego osobiście zrobić. Wiele razy przekonaliśmy się, że takie rozwiązanie jest dobre, bo np. ktoś chciał coś ważnego od K., a miał np tylko jego maila. Mogłam do niego wtedy zadzwonić i przekazać informację. Od pewnego czasu staram się nie czytać jego korespondencji, sprawdzam tylko od kogo przyszła wiadomość i informuję go o tym. Co sądzę o osobach, które robią to bez wiedzy partnera? Że brakuje im zaufania, nie widzę innego wytłumaczenia. Cytat: a czy musi być sens? Sa sprawy, w których za grosz sensu... no, głos normalności na oceanie idealizmu, żeby nie rzec - naiwności... Cytat: Zdarzyło się na początku naszego związku, że odczytałam smsa, który przyszedł akurat jak K. był w łazience. Jak tylko z niej wyszedł, powiedziałąm mu o tym, a on skwitował to krótkim "ok". To mialas duzo szczescia. Dlaczego wlasciwie to zrobilas? Cytat: Nie, drogi e-rotmantiku, bo wiążąc się z kimś, nie czynimy go częścią swojego organizmu. Jak czytam Twoje posty, to zaczynam się zastanawiać, czy zdajesz swojej partnerce sprawozdania z gęstości kału i siły strumienia moczu, skoro nie można mieć dziedzin życia odrębnych... Powtarzam jeszcze raz, nie spowiadamy się sobie, ale jeśli trzeba (sprawy zdrowotne), to i rozmawiamy o gęstości kału czy strumieniu moczu. I jeszcze raz podkreślę, że my nie ustalamy między sobą jakiegoś "twardego prawa", sztywnych reguł, że musimy się sobie spowiadać itp. W zupełnie natualny sposób nie mamy przed sobą tajemnic i nie ma takich stref w naszym życiu, do których nie mamy nazwajem wstępu. To jest zupełnie naturalne, bo się kochamy i ufamy sobie. Ba, powiem więcej. Narzeczona to spowiada mi się aż nadto, czasem już naprawdę nie chce mi się słuchać, ale ona musi mi koniecznie wszystko opowiedzieć z najdrobniejszymi szczegółami i naprawdę wygląda to często jak jakaś spowiedź. A Ona wręcz czuje taką potrzebę, podzielenia się ze mną wszystkim, zaciąga mnie do laptopa, żebym prześledził rozmowę, którą właśnie z kimś przeprowadziła, czyta mi e-maile, które otrzymała itd. W drugą stronę to też działa, z tym że ja akurat nie jestem taki wylewny. W zasadzie nie powinno się tego robić ale w stanie uzasadnionego podejrzenia, że "jest coś na rzeczy" jestem za. Cytat: Powtarzam jeszcze raz, nie spowiadamy się sobie, ale jeśli trzeba (sprawy zdrowotne), to i rozmawiamy o gęstości kału czy strumieniu moczu. I jeszcze raz podkreślę, że my nie ustalamy między sobą jakiegoś "twardego prawa", sztywnych reguł, że musimy się sobie spowiadać itp. W zupełnie natualny sposób nie mamy przed sobą tajemnic i nie ma takich stref w naszym życiu, do których nie mamy nazwajem wstępu. To jest zupełnie naturalne, bo się kochamy i ufamy sobie. Ba, powiem więcej. Narzeczona to spowiada mi się aż nadto, czasem już naprawdę nie chce mi się słuchać, ale ona musi mi koniecznie wszystko opowiedzieć z najdrobniejszymi szczegółami i naprawdę wygląda to często jak jakaś spowiedź. A Ona wręcz czuje taką potrzebę, podzielenia się ze mną wszystkim, zaciąga mnie do laptopa, żebym prześledził rozmowę, którą właśnie z kimś przeprowadziła, czyta mi e-maile, które otrzymała itd. W drugą stronę to też działa, z tym że ja akurat nie jestem taki wylewny. No ok, znalazles laske, ktorej to odpowiada. Ale jak widzisz z tej dyskusji, wiele kobiet ma inne zdanie. Cytat: To mialas duzo szczescia. Dlaczego wlasciwie to zrobilas? Częściowo z ciekawości, częściowo z braku zaufania (byliśmy wtedy ze sobą dwa tygodnie, niewiele o nim wiedziałam). Jego reakcja mnie uspokoiła i dużo się w mojej mentalności zmieniło od tamtego czasu. Padło tu parę zdań o zaufaniu. Jest taka zasada, że najłatwiej zdradza się osoby, które ufają. Sam znam małżeństwo, gdzie facet całkowicie ufa swojej żonie a ona wykorzystuje gg do umawiania się z kochankiem. Jestem po zmianie wszystkich haseł (tutaj, wszystkie poczty, grono, facebook, usos). W pewnym momencie przestało mi odpowiadać to, że mój partner czyta moje maile przede mną - bo pytał z napięciem w głosie, kim jest X, z którym się umówiłam - a to był jeden z moich najlepszych przyjaciół i naprawdę nic mu do tego. Od pewnego czasu trochę odgradzam moją prywatność. Nie odpowiada mi to, że czyta mnie też tutaj, prosiłam, by tego nie robił - ale internet to internet, nikomu niczego nie zabronisz. Kontrola podstawą zaufania ;) My nie mamy przed sobą tajemnic, zresztą ciężko mieszkając razem i przebywając non stop zaraz obok siebie z czymś się kryć. Co do maili, archiwów itd. - zwykle tego nie robimy, bo po prostu nie mamy potrzeby. Dostęp jest, bo znamy swoje hasła itd. ale po co moja dziewczyna ma się przebijać przez archiwa rozmów, soro może po prostu zapytać o czym dziś gadałem. Jedyną granicą jest intymność osób trzecich - wiem np. że koleżanka zwierza jej sięz problemów, o których nie chce żeby inni wiedzieli, więc po prostu w to nie wnikam i nie drąże tematu. Podobnie jeśli ktoś mnie prosi odyskrecję, to mówię wprost - o tym obiecałem, że nie będę rozmawiał i już. Wiadomo, że czasem musimy to zrobić, bo druga osoba o to prosi - nieraz zdarzało mi się dzwonić z uczelni, żeby dziewczyna sprawdziła coś w moim archiwum albo wysłała maila z mojego konta z załącznikiem, który zapomniałem skopiować z domowego komputera. Grunt to zaufanie - wiemy, że jakby coś było ważne, to byśmy sobie o tym powiedzieli. Jedyny problem z pełną otwartością o przygotowywanie niespodzianek - jak w pewnym momencie na tydzień przed moimi urodzinami dziewczyna musiała się chować w toalecie, żeby porozmawiać przez telefon, to ciężko było nie wpaść na to, że szykuje mi niespodziankę urodzinową. No ale taka jest cena braku stresów ;) Cytat: A Ona wręcz czuje taką potrzebę, podzielenia się ze mną wszystkim, zaciąga mnie do laptopa, żebym prześledził rozmowę, którą właśnie z kimś przeprowadziła, czyta mi e-maile, które otrzymała itd. Jedno mnie zastanawia- czy osoby, które do niej piszą, wiedzą, że nie piszą tego tylko do niej i nie jest to rozmowa w cztery oczy? Bo powinny wiedzieć, że niestety nie mogą liczyć na to, że Twoja partnerka zostawi dla siebie to, co chcą tylko jej powiedzieć na temat swoich bardzo osobistych spraw. W innym razie- moim zdaniem to nie w porządku. Cytat: Jedno mnie zastanawia- czy osoby, które do niej piszą, wiedzą, że nie piszą tego tylko do niej i nie jest to rozmowa w cztery oczy? Akurat w naszym wypadku wiedzą o tym doskonale. M. ma w sumie tylko jedną przyjaciółkę, która jej się zwierza z dosyć prywatnych spraw. Ta przyjaciółka zwracając się do M., zwraca się do nas obojga i wręcz prosi, żebym też coś doradził. To ja na ogół nie mam ochoty w kółko wysłuchiwać / czytać tego samego (to poroniona dziewczyna). Natomiast przyjaciół, jak na Narzeczoną przystało, M. nie ma. Nie mam potrzeby teraz,mój partner nie ma żadnych tajemnic, ja przed nim też.Wie dobrze,że w każdej chwili może wziąć mój telefon,czy komputer:) Cytat: A Ona wręcz czuje taką potrzebę, podzielenia się ze mną wszystkim, zaciąga mnie do laptopa, żebym prześledził rozmowę, którą właśnie z kimś przeprowadziła, czyta mi e-maile, które otrzymała itd. W drugą stronę to też działa, z tym że ja akurat nie jestem taki wylewny. Skoro Twoja partnerka robi tak z własnej inicjatywy, to rzeczywiście wszelkie tajemnice nie mają szans sie u Was zadomowić ;) Chociaż dla mnie takie zatarcie granic prywatności jest nie do przyjęcia. Sama myśl, ze mialabym mówić i pokazywać tej drugiej osobie każdy mój komunikat / e-mail/ sms, czy cos tam jeszcze budzi we mnie wewnętrzny sprzeciw. Pominę fakt, że zajęłoby to sporo czasu, który można by wykorzystać na inne (ciekawsze i przyjemniejsze) czynności ^^ No ale ile ludzi, tyle pomysłów na udane związki...i dobrze. Wydawało mi się, że temat jest o czytaniu czyjejś korespondencji a nie przyjaźni damsko męskiej. Wracajcie do meritum, proszę ;) Dyskusję o przyjaźni wydzieliłam tu - Ć. hhmmmma co powiecie na to :bylam z facetem od dobrych paru lat,znam wszystkie jego hasla i nigdy nie mialam potrzeby zagladac na poczte czy do telefonuale zaczol dużo czasu spedzac na internecie i wisiec na telefonie!!!weszlam na poczte i zajrzalam do telefonu....na poczcie korespondencja z innymi kobietami,w telefonie esemesyprzez dlugi okres czasu mnie oszukiwal!!!!i do dzis by to robil gdybym sama do tego nie doszla....czasem warto luknąć by wiedziec na czym sie stoi powiem tak, szpiegować nie szpieguje ale jeśli trafiła by sie okazja nie wahał bym sie ani chwili, teraz ta sprawa mnie nie dotyczy gdyż kompletnie nie znam duńskiego :D nikt wazny, wg mnie nie "czasem warto" ale "warto w przypadku uzasadnionych podejrzeń". W Twoim przypadku podejrzenia wydają się być uzasadnione (nie dla tego, że zdradzał, ale dla tego, że nagle się jego zachowanie zmieniło jak np zaczął wisieć na telefonie) Nigdy nie przeglądałam niczyjej korespondencji. Jesli mój facet zajrzałby mi do komórki lub archiwum gg, to byłby początek końca. Nie mam zamiaru dzielić sie z nim wszystkim. Chcę mieć swoją własną przestrzeń. Nie chodzi o jakieś wielkie tajemnice! Zawsze można zapytać - powiem wprost lub powiem, że niestety nie mogę odpowiedzieć. Szperanie w cudzej korespondencji uważam za rzecz nie do wybaczenia (tzn. ja bym bardzo długo nie potrafiła komuś tego darować). I jedna i druga moja byla dziewczyna czytaly moje smsy maile itp o gg nie wspominajac. mnie jakos to nie kreci. a pozatym jest takie cos jak zaufanie i jesli sie komus ufa naprawde to niema potrzeby czytania nie swoich wiadomosci Cytat: Nigdy nie przeglądałam niczyjej korespondencji. Jesli mój facet zajrzałby mi do komórki lub archiwum gg, to byłby początek końca. Nie mam zamiaru dzielić sie z nim wszystkim. Chcę mieć swoją własną przestrzeń. Nie chodzi o jakieś wielkie tajemnice! Zawsze można zapytać - powiem wprost lub powiem, że niestety nie mogę odpowiedzieć. Szperanie w cudzej korespondencji uważam za rzecz nie do wybaczenia (tzn. ja bym bardzo długo nie potrafiła komuś tego darować). no i takie podejscie uwazam za dobre Cytat: A o czym świadczy zatajanie przed sobą korespondencji? O zaufaniu? Kopnąłbym w dupę taką dupę, która obsesyjnie broni swoich SMS-ów, GG, e-maili, konwersacji na portalach społecznościowych itp. Skoro ukrywa, to ma co ukrywać, a do takiej osoby nie można mieć pełnego zaufania. Oho! Dzięki temu właśnie sobie coś uzmysłowiłam... Broniłam się nie dlatego, że miałam coś do ukrycia tylko dlatego, że drażni mnie czytanie czyjejś korespondencji... Ale On pewnie zrozumiał to inaczej... Szybko muszę to wyprostować ;) Nie czytam choć mam dostęp. ufam mu, jak coś mnie interesuje po prostu pytam ;) Mój nie szpera mi w niiczym... też po prostu pyta... choc zdarza mu się zajrzeć w moje zdjęcia na telefonie... Nie widzę sensu, ale on moze tak :P Cytat: Czytaliscie kiedys maile/sms'y/archiwum w gg partnera/rki bez jego/jej wiedzy? Ani mi to w głowie. Szanowanie tajemnicy korespondencji to jedna z kilku zasad wbitych mi do czaszki przez ojca i póki mam wszystkie klepki na swoich miejscach, póty będę jej przestrzegał. Cytat: Spotkalam sie z parami, które czytaja sobie nawzajem i twierdzą, ze to wcale nie świadczy o braku zaufania. Że to zwykla ciekawość . Bez jaj :shifty: Te pary są dziwne. Delikatnie ujmując. Nie wyobrażam sobie grrzebać w telefonie,kompie..bliskiej mi osoby...czułabym się bardzo źle z taką kontrolą.. Nie raz sprawdzalam komorke mojego partnera z ciekawosci, robie to co jakies pare m-cy, nie czytam jego korespondencji, jedynie patrze z kim utzrymuje kontakt. Trudno mi powiedziec czy czegos konkretnego szukalam, wydaje mi sie, ze nie, bo on nie daje mi powodow do podejrzen. Wiem, ze on sprawdza moja komorke regularnie, czego mu nie zabraniam (oczywiscie nie robi tego w mojej obecnosci), aczkolwiek staram sie kasowac wiadomosci/tel, ktorych nie powinien zobaczyc. Zdarzylo sie, ze zapomnialam i nie fajnie bylo tlumaczyc sie... Ogolnie to nie jestesmy na etapie - nie mamy przed soba sekretow. Zarowno ja jak i on pewnie cos w sobie kryjemy. Nigdy nie sprawdzam korespondencji, komórki i tym podobnych. Nawet do kieszeni i torebki nie lubię zaglądać, nawet jak mnie poprosi żebym jej stamtąd podał. Cytat: Nie raz sprawdzalam komorke mojego partnera z ciekawosci, robie to co jakies pare m-cy, nie czytam jego korespondencji, jedynie patrze z kim utzrymuje kontakt. Trudno mi powiedziec czy czegos konkretnego szukalam, wydaje mi sie, ze nie, bo on nie daje mi powodow do podejrzen. Wiem, ze on sprawdza moja komorke regularnie, czego mu nie zabraniam (oczywiscie nie robi tego w mojej obecnosci), aczkolwiek staram sie kasowac wiadomosci/tel, ktorych nie powinien zobaczyc. Zdarzylo sie, ze zapomnialam i nie fajnie bylo tlumaczyc sie... Ogolnie to nie jestesmy na etapie - nie mamy przed soba sekretow. Zarowno ja jak i on pewnie cos w sobie kryjemy. Nie rozumiem tego wlasnie za bardzo. Oboje cos przed soba ukrywacie, oboje macie tego swiadomosc wiec to akceptujecie. Jednoczesnie caly czas sie nawzajem sprawdzacie i kontrolujecie. Po co? Zeby przylapac drugia strone na ukrywaniu czegos, czyli na czyms o czym i tak wiecie? I po to, zeby byl powod do awantury? Dziwne to dla mnie Nigdy mi się nie zdarzyło przeglądać korespondencji partnerki (choć okazji było bez liku). Sam też nie miałem sprawdzanej (chociaż powiedziałem, że jeśli chce coś poprzeglądać to ok - nie mam nic do ukrycia) Madsumi, dla mnie Wasze sprawdzanie sie jest całkowicie nieakceptowalne. Rozumiem, jeżeli ma się poważne powody, aby podejrzewać drugą osobę o romans i chce się sprawdzaniem korenspondencji potwierdzić swoje najgorsze obawy. Ale sprawdzanie dla sprawdzanie? Wydaje mi się to zupełnie niedojrzałym podejściem. Nawet nie potrafię obsługiwac jego telefonu a co dopiero sprawdzić smsy :P Cytat: Nie rozumiem tego wlasnie za bardzo. Oboje cos przed soba ukrywacie, oboje macie tego swiadomosc wiec to akceptujecie. Jednoczesnie caly czas sie nawzajem sprawdzacie i kontrolujecie. Po co? Zeby przylapac drugia strone na ukrywaniu czegos, czyli na czyms o czym i tak wiecie? I po to, zeby byl powod do awantury? Dziwne to dla mnie On sprawdza moja komorke, bo dalam mu powody do tego... Ja wiem, ze on sklamac, nie sklamie, ale prawdy tez mi nie powie, o czym nie raz przekonalam sie. Zazwyczaj ''zapomnial'' mi powiedziec, lub uznal, ze to nic takiego.. Ja mu w duzym stopniu ufam, bo nigdy nie zawiodl tego zaufania. On niestety nie... Cytat: Nie raz sprawdzalam komorke mojego partnera z ciekawosci, robie to co jakies pare m-cy[...]Wiem, ze on sprawdza moja komorke regularnie, czego mu nie zabraniam (oczywiscie nie robi tego w mojej obecnosci), aczkolwiek staram sie kasowac wiadomosci/tel, ktorych nie powinien zobaczyc. Zdarzylo sie, ze zapomnialam i nie fajnie bylo tlumaczyc sie... Ogolnie to nie jestesmy na etapie - nie mamy przed soba sekretow. Lol. Fajny ten Wasz związek. Oparty za "zaufaniu". Zgadzam się z Chicą - dziwny ten Wasz związek. Niczym z telenoweli.:\ Czyli co? Z racji tego że mieliście kiedyś kryzys (mniejsza o to z jakiego powodu, nie obchodzi mnie to), to teraz żyjecie ze sobą jak w państwie policyjnym? Kim Dzong Il i jego kobieta? No litości. Każdy musi mieć jakąś prywatność. Bycie w związku wcale nie oznacza całkowitego otwarcia się przed partnerem, jak rany. Skoro wy macie takie schizy, w dodatku jesteście wobec siebie nieszczerzy i nie macie zaufania do siebie nawzajem, w dodatku nie chcecie go odbudować, to po jakiego czorta jesteście razem? Nie ogarniam tego za nic. Ja nie rozumiem jak można z jednej strony mówić, że sobie ufamy kochamy się, a z drugiej strony non stop się sprawdzać. Ja nie toleruję sprawdzania korespondencji w żadnym wypadku, albo sobie ufamy bezwarunkowo, albo nie nie ma nic pomiędzy. To nie chodzi o to, żeby mówić sobie wszystko, ale żeby ufać sobie nie ważne co druga osoba robi, czy mówi. A nie ciągle sprawdzać o czym, z kim i kiedy rozmawia. Ja uważam, że ludzie sami sobie są winni. Kiedys zdrada była najgorszym *****twem, częste zmiany partnerów również, generalnie ludzie wiedzieli co wypada, a co nie. Stąd można było sobie wzajemnie ufać, bo jak coś nie wypada, to nie wypada i koniec. Teraz nie ma już czegoś takiego - każdemu wszystko rzekomo wolno, ludzie poznali smak wolności, z której nie wiedzą jak korzystać. Stąd kiedy nie ma całkowitej otwartości, do której potrzebna jest komunikatywność - to powstaje przestrzeń, tajemnicza, ukrywana, a skoro ukrywana, to pewnie jest w niej coś, czego ktoś się wstydzi. Rozluźnienie obyczajowości niesie za sobą podejrzliwość i niestety tego nie unikniemy. Ja nie rozumiem , dlaczego to, że nie daję czytać partnerowi swojej poczty/archiwum/sms'ów świadczy o tym, że mam coś do ukrycia. Nie daję czytać, bo to co tam mam to wiadomości od ludzi, którzy zwierzają się mnie, ufają mi , piszą do mnie , a nie do niego ! A jeśli mówię coś danej osobie , to tylko jej . Nie przyjaciółce i jej partnerowi. Mówię tylko jej i w odwrotnej sytuacji jest tak samo. W życiu nie powiedziałam o problemach mojej przyjaciółki swojemu facetowi. Czułabym się jak fałszywa suka, której nic nie można powiedzieć. Jeśli natomiast przyjaciółka chce poznać zdanie faceta na jakiś tam temat , prosze do telefonu swojego faceta i jeśli ma ochotę to jej pomoże i wysłucha, a jeśli nie chce się mieszać w jej sprawy mówi to wprost. Pewnie większość ludzi już to zna z demotywatorów, ale zacytuję - "Prawdziwa miłość: gdy dajemy drugiej osobie wolność w związku, a ona nie chce z niej skorzystać.". I dla mnie tyczy się to nie tylko zdradzania jako takiego, ale właśnie też takich rzeczy jak kontrola. K. ma wszystkie moje hasła, bo często sprawdza mi maile czy oceny, ale w życiu by mu do głowy nie przyszłoby kontrolowanie tego, wypytywanie o jakieś szczegóły tam zawarte, przeglądanie. Wie, że jak chcę, to mu powiem, jak nie to nie, to nie jego biznes wtedy. Były narzeczony potrafił mi zrobić awanturę, że gdzieś daleko w archiwum trzymam maila z półnagim zdjęciem swojego byłego, który wysłał mi to jak jeszcze byliśmy razem. A ja o tym po prostu zapomniałam, rzadko kiedy kasuję swoją skrzynkę i po prostu się gromadziło. Zawsze śmieszyli mnie faceci grzebiący po skrzynkach i archiwach swoich dziewczyn, i tak mi się wydaje, że to wcale nie o brak zaufania chodzi, tylko motywem takich zachowań, do kontrolowania partnerki, jest zwykły strach małego (w przenośni a i też dosłownie) niedowartościowanego gościa. Ja znam prawie wszystkie hasła mojej partnerki, a jakoś bez jej wiedzy nigdy nie odczuwałem potrzeby aby np. na jej pocztę mailową wchodzić... Cytat: Ja nie rozumiem , dlaczego to, że nie daję czytać partnerowi swojej poczty/archiwum/sms'ów świadczy o tym, że mam coś do ukrycia. Nie daję czytać, bo to co tam mam to wiadomości od ludzi, którzy zwierzają się mnie, ufają mi , piszą do mnie , a nie do niego ! Jw. Gdybym się zorientowała, że partner mi gmera w fonie, podczytuje maile czy cokolwiek - to byłby od razu koniec. Wiele innych rzeczy bym mogła wybaczyć - tego nie. mi zdarzyło się kilka razy poprzeglądać archiwum,maila czy nawet nk. i co? tylko się wkurzyłam,przeczytałam zdanie wyrwane z kontekstu i czułam,że za chwilę się rozpadnę. i teraz pytanie...przyznać się że szperałam czy tłumić to w sobie...przyznałam się i zrobiłam awanture,później tylko i wyłącznie ja czułam się głupio. więc chyba nie warto!! !! nie przyznawaj sie do niczego :lol: ja zawsze bede zaglądał nawet jak nie bede rozumiał ^^ Ja nie lubie przegladania cudzej korespondencji. Owszem jak costam sobie z kims pisze to czasem zajrze przez ramie, ale to tyle, cenie sobie prywatnosc. Owszem jak dostane ja smsa, to nie widze problemu, zeby On przeczytal. Ja nie ukrywam niczego, ale zle bym sie czula z tym, ze ktos mnie sprawdza. sama nie sprawdzam, nawet nie czuję takiej potrzeby, a Jemu biada jak sie dowiem, że sprawdza, kontroluje, inwigiluje... ;) Raz niechcący, bo zostawiła GG na wierzchu.. i dziwne to było ;p jakie pierdoły za przeproszeniem.. hehe ;D Hmm. Nie, nie zdarzyło mi się. I tego nie zrobię, bo sama bym nie chciała, żeby ktoś czytał moją korespondencję. Poza tym, nie wiem dlaczego większość uważa, że skoro nie chcę ujawnić swoich mailów, smsów itp. = mam coś do ukrycia. Po prostu nie lubię, gdy ktoś przekracza moją granicę w której mam prawo do prywatności. Cytat: Hmm. Nie, nie zdarzyło mi się. I tego nie zrobię, bo sama bym nie chciała, żeby ktoś czytał moją korespondencję. Poza tym, nie wiem dlaczego większość uważa, że skoro nie chcę ujawnić swoich mailów, smsów itp. = mam coś do ukrycia. Po prostu nie lubię, gdy ktoś przekracza moją granicę w której mam prawo do prywatności. Popieram w całej rozciągłości :rockon: To, że jest się razem nie oznacza, że nie mamy niczego na wyłączną własność. Nawet w obozach jenieckich rozpinano koce i płaszcze nad pryczami by mieć kawałek przestrzeni wyłącznie dla siebie. Może przykład nienajlepszy, ale potrzeba prywatności nam jest wrodzona, podobnie jak kontrola nad przestrzenią, nawet tą wirtualną. Zresztą czasami przyjaciele poruszają ze mną takie tematy, które powinienem zabrać ze sobą do grobu i chcę być względem nich lojalny, mieć czyste sumienie, że dotrzymałem słowa i się nie "wygadałem", bo np. moja panna z nudów szpiegowała moją skrzynkę... a ja ostatnio przez przypadek zalogowałam się na jego konto na nk.. pomyliły mi się pozycje podczas wybierania profilu.. i żałuje.. bo miał pełno wiadomości od pewnej dziewczyny.. przeglądnęłam powierzchownie nie czytając, było ich pare stron.. Ale podczas przeglądania coś przykuło moją uwagę.. i sprawdziłam.. Żałuje Żałuje.. bo teraz jestem cholernie wkurzona na niego (nie mówiąc brzydko).. Straciłam zaufanie.. i od piątku zastanawiam się co z tym zrobić.. Nigdy więcej! ;/ Przypadek.. ale ciekawość wzięła górę.. wiem że postąpiłam nie fair.. ale teraz przynajmniej wiem jak bardzo on "jest w porządku" wobec mnie.. ;/ nie wyobrażam sobie patrzec przez ramie mojej partnerce jakie strony www przeglada a co dopiero czytanie smsow czy maili. słabe znam hasła, czasami wchodzę na gg i siedzę na niewidocznym (kilka razy mi się zdarzyło wyłapać dziewczynki zadurzone w moim lubym), bo może akurat ktoś napisze ;) czasem wchodzę na maila ale zazwyczaj tam nic nie ma, no raz znalazłam maila wysłanego do Jego kolegi z moimi zdjęciami a w treści... 'tylko się nie spuść', potem chamsko się do tego nie przyznawał Głupol jeden ;) znam hasło do konta bankowego, ale nigdy nie skorzystałam, telefonu nigdy nie przetrzepałam ;) nie interesuje się jaką mąż prowadzi korespondencje i odwrotnie, poza tym nie mam nic do ukrycia, on zresztą też... zdarzyło mi się. raz. pokłóciliśmy się, on był pijany, powiedział mi coś czego najbardziej nie chciałam usłyszeć. no i sprawdziłam telefon. prawie się rozstaliśmy. na drugi dzień było dużo łez i dużo słów. Nie czytam czyjejś korespondencji i mimo braku tajemnic przed sobą nie chce żeby moją też ktoś przeglądał..jakąś sfere prywatności trzeba mieć. czytanie to to samo co wyjawienie przez kogos czyjes tajemnicy osobie z otwarta geba z ciekawosci. Zycie sie sklada z nowinek o zyciu innych. zawsze tak bylo i tak bedzie To prawda, ale jeśli kogoś interesuje grzebanie w prywatności, niech wyżyje się na telenowelach. Inna sprawa gdy wszystko się pieprzy i potrzeba już tylko ostatniego gwoździa do trumny ale jaka kuźwa prywatność? 8) co za typowo polskie podejście zaczerpnięte pewnie z zachodu gdzie żadnej prywatności od prawie trzech lat nie zauważyłem 8) jak bede mial kaprys to przyfiluje/podsłucham wszystko na co bede miał ochotę i co mi kto zrobi? ;/ Każdy ma prawo do prywatności (artykuł 47 ustawy zasadniczej) tak więc czy odstąpimy od niego zależy od naszej dobrej woli i zaufania do partnera. Mimo, że rodzice są mi najbliżsi to i tak nie dotykają moich listów, telefonu i nie znają haseł na fora, skrzynkę pocztową czy GG. co to za żałosny artykuł? :D a jak sie go złamie to jaka jest kara? trzy lata w kamieniołomie? dwumiesieczny foch czy moze moze sraczka ba Beztabu? :shifty: Dla mnie za grzebanie w mojej prywatnej korespondencji, telefonie, kompie, mailu etc. jest równoznaczne z zakończeniem związku. Jak już się będę zbierał z tego świata to sam konta polikwiduje, albo wtedy dam najbliższej osobie upoważnienia do tego i hasła. No ale tym miejmy nadzieję będę się musiał martwić za jakieś 50 lat :) nigdy nie byłem zbyt zasadniczy - jakby tylko zechciała, to niech grzebie. ktoś napisał, że chowa ten, kto ma coś do ukrycia i ja się z tym zgadzam. znam jej hasło do maila i mam dostęp do telefonu, ale nie szperam, bo nie czuję potrzeby - nie sądzę, żebym miał powody. jak poczuję że jest powód, to poszperam bez mrugnięcia okiem. btw konstytucji mają przestrzegać organy państwa i samorząd, a nie pan kowalski jak chce żonie przelukać korespondencję Cytat: btw konstytucji mają przestrzegać organy państwa i samorząd, a nie pan kowalski jak chce żonie przelukać korespondencję Wydaje mi się że każdy powinien przestrzegać Konstytucji, zarówno ludzie indywidualni jak i organy państwa. To nawet logiczne. Skoro ludzie indywidualni podlegają np. Kodeksowi Karnemu czy cywilnemu, a te Konstytucji jako najwyższemu aktowi prawnemu to jako zbiory zawierające się w sobie, ci którzy przestrzegają kodeksów zobowiązani są też do przestrzegania konstytucji. Ja nie mam nic do ukrycia ale nie pozwolę nikomu na grzebanie bo uwarzam to za brak zaufania i obrazę dla mojej osoby. A i nie mam problemów z powiedzeniem komuś że go zdradzam, bo już raz to zrobiłem. Skończyło się wiadomo jak... do organów dodam pracodawców i pozostanę przy swoim :cool: jakbys chciał kogoś ścignąć za czytanie Twojej korespondencji to raczej radziłbym powoływać się na kodeks karny mi dupa filtruje telefon ze az miło - było kilka awantur o spotkania z ex z która utrzymuje kontakt. chciałem ja jej przedstawic ale ta wolała ja w ciemno znienawidziec:) mimo z e to ex z przed lat - od dawna samam ma chłopaka. mi nie przeszkadzało jak chciała wyjsc z byłym a ze nie chciała to jej sprawa. ona za to czysci swoj telefon do 0 jakby nie wiem co tam miała. smiech na sali ale moze jakiego szpiega by jej zainstalował na nk - do robienia screenów - wyszło by szydło z worka. jakbym zobaczył ze jest lewa to bym sobie zachował screeny zaczał sie szlajac z innymi i wywalił jej je kiedys prosto w twarz jak by z pyskiem wyskoczyła :) ale z tego co wiem to jest wierna - dobrze wytresowana suczka:) Posiadam wszystkie hasła itd. ale nie korzystam z tego, bo po co ? Do telefonu też nie zaglądam.
|
Tematy
|