ďťż
BWmedia
Najpiekniejszy wiersz jaki przeczytaliscie:)
Chodzi mi o wiersze miłosne , jakie wam zapadły w pamiec ,wiersz w jakim sie zakochaliscie?:) Ja jestem trochę "inny" i podoba mi się coś takiego(autor Włodzimierz Zagórski): (...)"Więc też nie nazwę ząbków Twych perłami, Stary kochanków powtarzając koran, Bo Ty wiesz dobrze - mówiąc między nami - Że to nie perły, lecz...wapnia fosforan, Tkanka chrząstkowa i trochę cementu I śmiałabyś się z mego komplementu"(...) Lub Mickiewicz i "Pieśń filaretów": (...)"Kto metal kwasi i pali, Skwasi metal i czas; My ze złotych metali Bacha ciągnijmy kwas, Ten się wśród mędrów liczy, Zna chemiją, ma gust, Kto pierwiastek słodyczy, Z lubych wyciągnął ust." Aż korci mnie aby w szczególności ten pierwszy wyrecytować swojej przyszłej kobiecie:D Co wy na to?:) Redchemist.. twoje wiersze to jakaś pochodna twoich upodobań do studiowanego przedmiotu, prawda? :P Gumka zdecydowanie tak!:) I znam jeszcze więcej takich"chemicznych" fragmentów choćby z "Kordiana", "Fausta",tudziez "Lalki" i ect... odkąd sięgam pamięcią lubiłam te dwa wiersze: Niepewność A. Mickiewicz Gdy cię nie widzę, nie wzdycham, nie płaczę, Nie tracę zmysłów, kiedy cie zobaczę; Jednakże gdy cię długo nie oglądam Czegoś mi braknie, kogoś widzieć żądam I tęskniąc sobie zadaję pytanie: Czy to jest przyjaźń ? czy to jest kochanie ? Gdy z oczu znikniesz, nie mogę ni razu W myśli twojego odnowić obrazu; Jednakże nieraz czuję mimo chęci, Że on jest zawsze blisko mej pamięci. I znowu sobie powtarzam pytanie: Czy to jest przyjaźń ? czy to jest kochanie ? Cierpiałem nieraz, nie myślałem wcale, Abym przed tobą szedł wylewać żale; Idąc bez celu, nie pilnując drogi, Sam nie pojmuję, jak w twe zajdę progi; I wchodząc sobie zadaję pytanie: Co tu mię wiodło ? przyjaźń czy kochanie ? Dla twego zdrowia życia bym nie skąpił, Po twą spokojność do piekieł bym zstąpił; Choć śmiałej żądzy nie ma w sercu mojem, Bym był dla ciebie zdrowiem i pokojem. I znowu sobie powtarzam pytanie: Czy to jest przyjaźń ? czy to jest kochanie ? Kiedy położysz rękę na me dłonie, Luba mię jakaś spokojność owionie, Zda się, że lekkim snem zakończę życie; Lecz mnie przebudza żywsze serca bicie, Które mi głośno zadaje pytanie: Czy to jest przyjaźń ? czyli też kochanie ? Kiedym dla ciebie tę piosenkę składał, Wieszczy duch mymi ustami nie władał; Pełen zdziwienia, sam się nie postrzegłem, Skąd wziąłem myśli, jak na rymy wbiegłem; I zapisałem na końcu pytanie: Co mię natchnęło ? przyjaźń czy kochanie ? *** Zostawcie wy mnie w spokoju - Nie płaczę, nie płaczę przecie ! Dobrze mi w kącie pokoju. Czego wy jeszcze chcecie ? Nie męczcie mnie już daremnie - Nie płaczę przecie, nie szlocham ! Czego wy chcecie ode mnie ? - Kocham go ! kocham ! kocham ! A przed chwilą znalazłam wiersz Marii Konopnickiej, który ładnie opisuje to, co się ze mną właśnie dzieje ;) Preludium Nie kocham jeszcze, a już mi jest drogi, Nie kocham jeszcze, a już drżę i płonę I duszę pełną o niego mam trwogi I myśli moje już tam, w jego progi Lecą stęsknione... I ponad dachem jego się trzepocą Miesięczną nocą... Nie kocham jeszcze, a ranki już moje O snach mych dziwnie wstają zadumane, Już chodzą za mną jakieś niepokoje, Już czegoś pragnę i czegoś się boję W noce niespane... I już na ustach noszę ślad płomienia Jego imienia. Nie kocham jeszcze, a już mi się zdaje, że nam gdzieś lecieć, rozpłynąć sie trzeba, W jakieś czarowne dziedziny i kraje... Już mi się marzą słowicze wyraje Do tego nieba, Które gdzieś czeka, aż nas ukołysze W błękitną ciszę. DRZWI SĄ ZAWSZE OTWARTE Anna Świrszczyńska Nie, nie chcę cię oswoić, straciłbyś swój urok zwierzęcia. Wzrusza mnie twoja chytrość i trwoga, to cechy właściwe twej egzotycznej rasie. Nie odejdziesz, bo drzwi są zawsze otwarte. Nie zdradzisz mnie, bo nie żądam wierności. Daj mi rękę, pójdziemy tańcząc przez ciemność, która się śmieje. Hieratyczne dzwonki na rękach i nogach, gest tańca, giętki jak rysunek staroarabskiego alfabetu, klasycznie zadyszany śpiew włosów. Żywioł rozkoszy zorganizowany w misterium. W miarę obłaskawiony jak ty. Mówią, mówią, że Mówią, że to nie jest miłość... nie Że się tylko zdaje, zdaje im Że już się nie złożą w żaden rym Mówią, mówią, że Mówią, że to wszystko skończy się Koraliki wspólnych lat i zim Fotki gdzie na zawsze ona z nim Mówią, mówią, że Mówią, że to nie jest miłość... nie Że się tylko zdaje im Że dawno już przegrali z losem złym To, co mam To, co się zdarzyło nam To pachnący chlebem dom Z roześmianą buzią twą To, co mam To, co się zdarzyło nam Twój policzek, kiedy mróz Na pierzynie Wielki Wóz Niech mówią, że to nie jest miłość Że tak się tylko zdaje nam Byle się nigdy nie skończyło To wszystko, co od ciebie mam... Mówią, mówią, że Mówią, że to nie jest miłość... nie Że się tylko zdaje im Że dawno już przegrali z losem złym Mówią, że już nie Mówią, że to wszystko skończy się Wspólnie radowanie byle czym Tym, że on w jej myślach - ona w nim To, co mam To, co się zdarzyło nam... Całe Tatry wzdłuż i wszerz Tęcza wstążki, kiedy deszcz To, co mam To, co się zdarzyło nam... Zmierzchy z nagłym brakiem tchu Noce bez godziny snu Niech mówią, że to nie jest miłość Że tak się tylko zdaje nam Byle się nigdy nie skończyło To wszystko, co od ciebie mam... Kasia....znajoma Sprostowanie...to nie wiersz Kasi....ale o tym dowiedzialem sie pozniej. Niemniej uwazam to za piekny txt. Może to nie koniecznie wiersz, ale dla mnie najważniejszy cytat: Wierzę, że im bardziej się kocha, tym więcej się czyni, gdyż miłości, która nie jest niczym więcej niż uczuciem, nie mogłbym nawet nazwać miłością. Vincent van Gogh "Niepewnosc" jest jednym z moich ulubionych wierszy ^^ pozdrowienia dla ktooooosi ;) Tylko dlaczego wyłącznie poezja miłosna? "Znowu upadać Na błotną ziemię, Na zgniłe liście. Patrzeć Jak z sykiem Gniazdo swe zwija Wąż nienawiści. Dotykać ręką Zetlałych drzewin, Martwych porostów, Grzybów oślizłych, Czerwonych, żółtych i całych w krostach. I sobie widzieć Tylko zwinięte, Skłębione grzechy. Chciwość I pychę, I cudzołóstwo - żądzę uciechy. A nad drzewami obnażonymi Nic. Tylko chmury. Lecz patrzeć, Patrzeć, Patrzeć bez przerwy- Ciągle do góry." Jarosław Iwaszkiewicz Ale wracajac do tematyki miłosnej to jeszcze fragment innego utworu tego samego autora: "Bo jeśli ja chcę kochać, to juz jak należy, Bo nie całkiem kochać to wcale nie kochać. Lecz kochać, to sie wiązać,a ja musze w drogę! I nie mozesz się o to wcale na mnie gniewać, Że Cię całować nie chcę i pieścic nie mogę, Bo chcę iść coraz dalej, coraz głośniej śpiewać!" Moim zdaniem nikt nie pisał o milości tak, jak Maria Pawlikowska-Jasnorzewska. I dlatego zamieszczam tutaj jeden z jej wierszy "Zanurzcie mnie w Niego" Zanurzcie mnie w Niego jakby różę w dzbanek po oczy, po czoło, po snop włosa jasnego - niech mnie opłynie wokoło, niech się przeze mnie toczy jak woda całująca Oceanu Wielkiego. Niech zginie noc, poranek, blask księżyca czy słońca, lecz niech on we mnie wnika jak skrzypcowa muzyka - gdy mi do serca dotrze, będę tym, co najsłodsze, Nim. - A moim drugim ulubionym wierszem o miłości jest "Świt" Juliana Przybosia. Nie będę juz zamieszczać go tutaj. Zainteresowanych odsyłam do książek :] Ja od kiedy pamietam uwielbiam zaczytywac sie i zatapiac w poezji Leśmiana.... odplywam.... oj tak... ale jest tez jeden wiersz Tetmajera przy ktorym płakałysmy z koleżanką w trakcie lekcji jezyka polskiego w liceum Lubię, kiedy kobieta... Lubię, kiedy kobieta omdlewa w objęciu, kiedy w lubieżnym zwisa przez ramię przegięciu, gdy jej oczy zachodzą mgłą, twarz cała blednie i wargi się wilgotne rozchylą bezwiednie. Lubię, kiedy ją rozkosz i żądza oniemi, gdy wpija się w ramiona palcami drżącemi,gdy krótkim, urywanym oddycha oddechem i oddaje się cała z mdlejącym uśmiechem. I lubię ten wstyd, co się kobiecie zabrania przyznać, że czuje rozkosz, że moc pożądania zwalcza ją, a sycenie żądzy oszalenia, gdy szuka ust, a lęka się słów i spojrzenia. Lubię to - i tę chwilę lubię, gdy koło mnie wyczerpana, zmęczona leży nieprzytomnie, a myśl moja już od niej wybiega skrzydlata w nieskończone przestrzenie nieziemskiego świata. jesli chodzi o Mickiewicza to lubie wiersz Dobranoc Dobranoc! już dziś więcej nie będziem bawili, Niech snu anioł modrymi skrzydły cię otoczy, Dobranoc, niech odpoczną po łzach twoje oczy, Dobranoc, niech się serce pokojem zasili. Dobranoc, z każdej ze mną przemówionej chwili Niech zostanie dźwięk jakiś cichy i uroczy, Niechaj gra w twoim uchu; a gdy myśl zamroczy, Niech się mój obraz sennym źrenicom przymili. Dobranoc, obróć jeszcze raz na mnie oczęta, Pozwól lica. - Dobranoc - chcesz na sługi klasnąć? Daj mi pierś ucałować. - Dobranoc, zapięta. - Dobranoc, już uciekłaś i drzwi chcesz zatrzasnąć. Dobranoc ci przez klamkę - niestety! zamknięta! Powtarzając: dobranoc, nie dałbym ci zasnąć. Jako umysł ścisły, poezja generalnie do mnie nie trafia. Jest jednak jeden taki wiersz w którym da się wyczuć nastruj: "Nie widziałem cię już od miesiąca. I nic. jestem może bledsza, trochę śpiąca, trochę bardziej milcząca, lecz widać można żyć bez powietrza" Maria Pawlikowska Jasnorzewska Rozmowa liryczna Konstanty Ildefons Gałczyński — Powiedz mi jak mnie kochasz. — Powiem. — Więc? — Kocham cie w słońcu. I przy blasku świec. Kocham cię w kapeluszu i w berecie. W wielkim wietrze na szosie, i na koncercie. W bzach i w brzozach, i w malinach, i w klonach. I gdy śpisz. I gdy pracujesz skupiona. I gdy jajko roztłukujesz ładnie — nawet wtedy, gdy ci łyżka spadnie. W taksówce. I w samochodzie. Bez wyjątku. I na końcu ulicy. I na początku. I gdy włosy grzebieniem rozdzielisz. W niebezpieczeństwie. I na karuzeli. W morzu. W górach. W kaloszach. I boso. Dzisiaj. Wczoraj. I jutro. Dniem i nocą. I wiosną, kiedy jaskółka przylata. — A latem jak mnie kochasz? — Jak treść lata. — A jesienią, gdy chmurki i humorki? — Nawet wtedy, gdy gubisz parasolki. — A gdy zima posrebrzy ramy okien? — Zimą kocham cię jak wesoły ogień. Blisko przy twoim sercu. Koło niego. A za oknami śnieg. Wrony na śniegu. Pyłem księżycowym Konstanty Ildefons Gałczyński Pyłem księżycowym być na twoich stopach, wiatrem przy twej wstążce, mlekiem w twoim kubku, papierosem w ustach, ścieżką pośród chabrów, ławką gdzie spoczywasz, książką, którą czytasz. Przeszyć cię jak nitka, otoczyć jak przestwór, być porami roku dla twych drogich oczu i ogniem w koninku, i dachem, co chroni przed deszczem. Zakochana Hillar Małgorzata Idzie ulicą jakby tańczyła na baletowym popisie Uśmiecha się do dziecka w wózku do wróbla który stracił ogon Te kropki na sukience myśli mają kolor jego oczu Od rana powtarza najmilsze imię i wychodzi z domu w jednej pończosze Mów do mnie jeszcze Kazimierz Przerwa-Tetmajer Mów do mnie jeszcze... Za taką rozmową tęskniłem lata... Każde twoje słowo słodkie w mym sercu wywołuje dreszcze - mów do mnie jeszcze... Mów do mnie jeszcze... Ludzie nas nie słyszą, słowa twe dziwnie poją i kołyszą, jak kwiatem, każdym słowem twym się pieszczę mów do mnie jeszcze... Moje ulubione :). Wiersz - niewiersz. Charles C. Finn - Don't be fooled by me - Nie pozwól abym Cię zwiódł. Bardzo długi, i BARDZO ważny w moim życiu, ilekroć jest mi źle, czytam go... Nie pozwól abym cię zwiódł Niech nie zwiedzie cię moja twarz. Noszę bowiem tysiąc masek - masek, których boję się zdjąć, a żadna z nich nie jest mną. Udawanie jest sztuką, która stała się moją drugą naturą. Ale ty nie daj się oszukać. Zaklinam cię na Boga, nie pozwól się oszukać. Sprawiam wrażenie, że jestem pewny siebie, Że jestem radosny i nie mam problemów, Ani na zewnątrz, ani w środku mnie, Że pewnoć siebie jest moim imieniem, a opanowanie moją zabawą, Że wody są spokojne, a ja panuję nad wszystkim I że nikogo nie potrzebuję. Ale nie wierz mi, proszę. Z wierzchu moja dusza wydaje się gładka, ale ta powierzchnia jest moją maską, która wciąż się zmienia i bezustannie skrywa wnętrze. W środku jednak nie ma ukojenia. W środku ukrywa się mój umysł - zagubiony, zalękły, samotny. Ale ja to ukrywam. Nie chcę, żeby ktokolwiek wiedział. Przeraża mnie myśl, że moja bezsiła i strach zostaną odkryte. To dlatego szaleńczo tworzę swoje maski by się za nimi skryć; Nonszalancka, wymyślna fasada, Która pomaga mi udawać - chroni mnie przed spojrzeniem, które Wie. Ale takie spojrzenie jest moim wybawieniem. Moim jedynym wybawieniem. I gdzieś, głęboko, ja to wiem. Jest tak, jeśli podąża za tym akceptacja, jeśli podąża za tym miłość. To jest jedyna rzecz, która upewni mnie w tym, w czym ja upewniam siebie - Że jestem czegoś wart. Ale ja tobie tego nie mówię. Nie śmiem. Obawiam się tego. Obawiam się, że z twoim spojrzeniem nie przyjdzie akceptacja i miłość. Boję się, że będziesz mi miała za złe, że będziesz się ze mnie śmiać, I że zobaczysz moje wnętrze i mnie odrzucisz. Tak więc gram moją grę - w desperacji. Z maską pewności siebie na zewnątrz i drżącym dziecięciem wewnątrz. I tak zaczyna się parada masek, a moje życie staje się linią frontu. Mówię do ciebie o niczym, słodkim tonem płytkiej pogawędki. Mówię wszystko, ale to wszystko jest niczym, Gdyż nie mówię nic, co byłoby wszystkim, Nie mówię o tym, jak coś wewnątrz mnie roni łzy; Więc kiedy zaczynam moją grę, nie daj się oszukać moim słowom. Posłuchaj uważnie i spróbuj usłyszeć to, czego nie mówię. Co chciałbym być w mocy powiedzieć, Co muszę powiedzieć, aby przetrwać, ale powiedzieć nie mogę. Nie chcę się ukrywać, naprawdę! Nie chcę tej gry zewnętrznych złudzeń, którą gram - gry pozowania. Chciałbym raczej być szczery i spontaniczny - być sobą, Ale musisz mi pomóc. Musisz wyciągnąć do mnie rękę, Nawet jeśli zdaje ci się, że to jest ostatnia rzecz jaką chcę. Tylko ty możesz zerwać z moich oczu tą zabójczą kurtynę duszącej śmierci. Tylko ty możesz przywołać mnie do życia. Za każdym razem kiedy próbujesz zrozumieć, i dlatego że naprawdę tak chcesz, Mojemu sercu rosną skrzydła - bardzo małe skrzydła, kruche, ale jednak skrzydła. Z twoją czułością i współczuciem i twoją mocą zrozumienia Możesz tchnąć we mnie życie. Chcę żebyś to wiedziała. Chcę żebyś wiedziała jak jesteś dla mnie ważna, Jak możesz, jeśli zechcesz, być stwórcą osoby, którą jestem. Błagam cię - chciej to zrobić. Tylko ty możesz zburzyć ten mur Za którym ja drżę; tylko ty możesz zdjąć moją maskę. Tylko ty możesz uwolnić mnie od mrocznego świata paniki i niepewności, Od mojej samotnej osoby. Nie omiń mnie obojętnie. Proszę... nie omijaj mnie obojętnie. To nie będzie dla ciebie łatwe; Długie skazanie na bezwartościowość tworzy grube mury. Czym bardziej się do mnie przybliżysz, tym mocniej będę walczyć w zaślepieniu. Gdyż walczę przeciwko tej samej rzeczy, za którą tęsknię. Ale mówią, że miłość jest silniejsza nisz mury, a w tym moja cała nadzieja. Spróbuj, proszę, zburzyć te mury stanowczymi dłońmi, Ale muszą być one łagodne, bo dziecko w środku jest bardzo wrażliwe. Tekst piosenki, który wg mnie jest wierszem. tekst piosenki "Bez" - Varius Manx Nie mówię nic I tak jak ty Rozciągam uśmiech w srebrny śmiech Złamana w pół Nakrywam stół I pytam jak Ci minął dzień Gdy będziesz spał Cichutko wymknę się Przepłynę wzdłuż ocean moich łez I wrócę zanim słońce wstanie Wychodzisz i Zostawiasz mi Przez próg rzucony tani gest Nie mówię nic I tak jak ty Rozciągam usta w srebrny śmiech Wieczorem dasz mi garść dusznego bzu Bym mogła w nim utopić cierpki ból A wtedy ty poczujesz się niewinny Dotykasz mnie I sprawiasz, że Już prawie wierzę w twoje słowa Lecz gasisz ogień Szybko zbyt Czy wiesz jak marznę w twych ramionach? Zasypiasz - ja cicho wymykam się Przepływam wzdłuż ocean moich łez W pamięci wskrzeszam tamten maj i bez I wrócę zanim słońce wstanie... tak jak Enea uwielbiam wiersz Lubię, kiedy kobieta... Kazimierza Przerwy-Tetmajera. poza tym, wiersz, który robi na mnie wrażenie zawsze kiedy go czytam to Prośba Rafała Wojaczka: Zrób coś, abym rozebrać się mogła jeszcze bardziej Ostatni listek wstydu już dawno odrzuciłam I najcieńsze wspomnienie sukienki także zmyłam I choć kogoś nagiego bardziej ode mnie nagiej Na pewno mieć nie mogłeś, zrób coś, bym uwierzyła Zrób coś, abym otworzyć się mogła jeszcze bardziej Już w ostatni por skóry tak dawno mi wniknąłeś, Że nie wierzę, iż kiedyś jeszcze nie być tam mogłeś I choć nie wierzę, by mógł być ktoś bardziej otwarty Dla Ciebie niż ja jestem, zrób coś, otwórz mnie, rozbierz Z czasów kiedy interesowanie się poezją , było niemal obowiązkowe, pozostał mi gruby tom wierszy poetów ze wszystkich lat - począwszy od starożytności po współczesność. Kiedyś, z oczywistych powodów, uwielbiałam erotyki i wiersze o miłości. Teraz lubię te, które w prosty sposób mówią o tym, co i kto mnie otacza. Uwielbiam wiersze Ewy Lipskiej, a to mój ulubiony - nie miłosny, ale ulubiony. Moja siostra Moja siostra jeszcze nie wie że świat skazany jest na atlas. A atlas to ogromny talerz wiecznie głodny. To żurnal państw skrojonych. Czasami niemodnych. Że wszystko nagle jest jasne kiedy wychodzi się z kina. Że idee najlepiej leżą na manekinach. Że nie ma śmierci dla przykładu. Że śmierć jest tylko dla natury. Że chcąc oglądać niebo trzeba zanieść je przedtem do cenzury. Że największa wiedza jest w bibliotece przestrzeni. Że miłość to jest miłość. A miłość to ogród. Że trzeba w tym ogrodzie unikać jesieni. Że nie da się w ogrodzie uniknąć jesieni. Że podziału komórek nikt już nie powstrzyma. Że życie jest skończone kiedy się zaczyna. Że Izolda jest stara. Cierpi na reumatyzm. Że historia to taki wielki kosz na śmieci. Służy do przepadania dat i straszenia dzieci. Że kiedy noc nam oczy na chwilę ocienia to budzą się w nas ptaki z krzykiem: Ziemia! Ziemia! I wtedy odkrywamy nowy ląd: Człowieka który nam ciepłą rękę kładzie na powiekach... Ale moja siostra już wie że Ala ma kota. Edward Stachura List do Pozostałych Umieram za winy moje i niewinność moją za brak, który czuję każdą cząstkę ciała i każdą cząstkę duszy, za brak rozdzierający mnie na strzępy jak gazetę zapisaną hałaśliwymi nic nie mówiącymi słowami za możliwość zjednoczenia się z Bezimiennym, z Pozasłownym, Nieznanym za nowy dzień za cudne manowce za widok nad widoki za zjawę realną za kropkę nad ypsylonem za tajemnicę śmierci w lęku, w grozie i pocie czoła za zagubione oczywistości za zagubione klucze rozumienia z malutką iskierką ufności, że jeżeli ziarno obumrze, to wyda owoce za samotność umierania bo trupem jest wszelkie ciało bo ciężkie, straszne i nie do zniesienia za możliwość przemienienia za nieszczęście ludzi i moje własne, które dźwigam na sobie i w sobie bo to wszystko wygląda, że snem jest tylko, koszmarem bo to wszystko wygląda, że nieprawdą jest bo to wszystko wygląda, że absurdem jest bo wszystko tu niszczeje, gnije i nie masz tu nic trwałego poza tęsknotą za trwałością bo już nie jestem z tego świata i może nigdy z niego nie byłem bo wygląda, że nie ma tu dla mnie żadnego ratunku bo już nie potrafię kochać ziemską miłością bo noli me tangere bo jestem bardzo zmęczony, nieopisanie wycieńczony bo już wycierpiałem bo już zostałem, choć to się działo w obłędzie, najdosłowniej i najcieleśniej ukrzyżowany i jakże bardzo i realnie mnie to bolało bo chciałem zbawić od wszelkiego złego ludzi wszystkich i świat cały i jeżeli się tak nie stało, to winy mojej w tym nie umiem znaleźć bo wygląda, że już nic tu po mnie bo nie czuję się oszukany, co by mi pozwoliło raczej trwać niż umierać; trwać i szukać winnego, może w sobie; ale nie czuję się oszukany bo kto może trwać w tym świecie - niechaj trwa i ja mu życzę zdrowia, a kiedy przyjdzie mu umierać - niechaj śmierć ma lekką bo co do mnie, to idę do ciebie Ojcze pastewny żeby może wreszcie znaleźć uspokojenie, zasłużone jak mniemam, zasłużone jak mniemam, bo nawet obłęd nie został mi zaoszczędzony bo wszystko mnie boli straszliwie [...] bo duszę się w tej klatce bo samotna jest dusza moja aż do śmierci bo kończy się w porę ostatni papier i już tylko krok i niech Żyje Życie bo stanąłem na początku, bo pociągnął mnie Ojciec i stanę na końcu i nie skosztuję śmierci. Nie będe cytwał poczytajcie poezje Marii Pawlikowskiej-Jasnorzewskiej. Mi osobiście bardzo podoba się wiersz Wisławy Szymborskiej - Miłość od pierwszego wejrzenia. Jest chyba idealny na jakąś romantyczną dedykację. Oboje są przekonani, że połączyło ich uczucie nagłe. Piękna jest taka pewność, ale niepewność piękniejsza. Sądzą, że skoro nie znali się wcześniej, nic między nimi nigdy się nie działo. A co na to ulice, schody, korytarze, na których mogli się od dawna mijać? Chciałabym ich zapytać, czy nie pamiętają - może w drzwiach obrotowych kiedyś twarzą w twarz? jakieś "przepraszam" w ścisku? głos "pomyłka" w słuchawce? - ale znam ich odpowiedź. Nie, nie pamiętają. Bardzo by ich zdziwiło, że od dłuższego już czasu bawił się nimi przypadek. Jeszcze nie całkiem gotów zamienić się dla nich w los, zbliżał ich i oddalał, zabiegał im drogę i tłumiąc chichot odskakiwał w bok. Były znaki, sygnały, cóż z tego, że nieczytelne. Może trzy lata temu albo w zeszły wtorek pewien listek przefrunął z ramienia na ramię? Było coś zgubionego i podniesionego. Kto wie, czy już nie piłka w zaroślach dzieciństwa? Były klamki i dzwonki, na których zawczasu dotyk kładł się na dotyk. Walizki obok siebie w przechowalni. Był może pewnej nocy jednakowy sen, natychmiast po zbudzeniu zamazany. Każdy przecież początek to tylko ciąg dalszy, a księga zdarzeń zawsze otwarta w połowie. W. Szymborska: Pogrzeb „tak nagle, kto by się tego spodziewał” „nerwy i papierosy, ostrzegałem go” „jako tako, dziękuję” „rozpakuj te kwiatki” „brat też poszedł na serce, to pewnie rodzinne” „z tą brodą to bym pana nie poznała” „sam sobie winien, zawsze się w coś mieszał” „miał przemawiać ten nowy, jakoś go nie widzę” „Kazek w Warszawie, Tadek za granicą” „ty jedna byłaś mądra, że wzięłaś parasol” „cóż z tego, że był najzdolniejszy z nich” „pokój przechodni, Baśka się nie zgodzi” „owszem, miał rację, ale to jeszcze nie powód” „z lakierowaniem drzwiczek, zgadnij ile” „dwa żółtka, łyżka cukru” „nie jego sprawa, po co mu to było” „same niebieskie i tylko małe numery” „pięć razy, nigdy żadnej odpowiedzi” „niech ci będzie, że mogłem, ale i ty mogłeś” „dobrze, że chociaż ona miała tę posadkę” „no, nie wiem, chyba krewni” „ksiądz istny Belmondo” „nie byłam jeszcze w tej części cmentarza” „śnił mi się tydzień temu, coś mnie tknęło” „niebrzydka ta córeczka” „wszystkich nas to czeka” „złóżcie wdowie ode mnie, muszę zdążyć na” „a jednak po łacinie brzmiało uroczyściej” „było, minęło” „do widzenia pani” „może by gdzieś na piwo” „zadzwoń, pogadamy” „czwórką albo dwunastką” „ja tędy” „my tam” Świetna satyra na polskie społeczeństwo. Totalna znieczulica społeczna i zupełne oderwanie od powagi, jaka powinna towarzyszyć tego typu ceremonii... A żeby nie było, że to coś niemiłosnego, to: Cytat: KOCHAM SZYMBORSKĄ :lol: Nie mówcie, że wyczerpany jej skarb, że z braku tematu zaniemówiła lira może nie być poetów; ale zawsze będzie poezja. Dopóki fale światła będą drżeć zapalone pocałunkiem; dopóki słońce rozwiechrzone chmury w ogień i złoto będzie ubierać; dopóki wiatr w swoim łonie będzie nosił zapachy przyjemne i harmonie; dopóki na świecie będzie wiosna będzie poezja. Dopóki nauka odkryć zródeł życia nie potrafi, i w morzu lub niebie będą przepaście opierające się wyliczeniom; dopóki ludzkość wciąż idąca naprzód nie będzie wiedziała dokąd idzie; dopóki będzie istnieć tajemnica dla człowieka, będzie poezja. Dopóki czuć będziemy, że cieszy się dusza chociaż nie śmieją się usta; dopóki płakać się będzie, chociaż płacz nie zachmurzy zrenicy; dopóki rozum i serce będą nadal walczyć, dopóki będzie istniała nadzieja i wspomnienie, będzie poezja. Dopóki będą oczy, które odbijać będą oczy w nie patrzące, dopóki odpowiadać będą wargi wzdychające wargom, co wzdychają; dopóki czuć się będą mogły w pocałunku dwie dusze stopione, dopóki istnieć będzie jedna piękna kobieta, będzie poezja Gustavo Adolfo Becquer http://www.english.emory.edu/Bahri/Neruda.html Sonnet XVII (100 Love Sonnets, 1960) I don't love you as if you were the salt-rose, topaz or arrow of carnations that propagate fire: I love you as certain dark things are loved, secretly, between the shadow and the soul. I love you as the plant that doesn't bloom and carries hidden within itself the light of those flowers, and thanks to your love, darkly in my body lives the dense fragrance that rises from the earth. I love you without knowing how, or when, or from where, I love you simply, without problems or pride: I love you in this way because I don't know any other way of loving but this, in which there is no I or you, so intimate that your hand upon my chest is my hand, so intimate that when I fall asleep it is your eyes that close. William Butler Yeats Aedh Wishes For The Clothes Of Heaven Had I the heavens' embroidered cloths, Enwrought with golden and silver light, The blue and the dim and the dark cloths Of night and light and the half light, I would spread the cloths under your feet: But I, being poor, have only my dreams; I have spread my dreams under your feet; Tread softly because you tread on my dreams. Po prostu piękne... ech tłumaczenia http://pl.wikiquote.org/wiki/William_Butler_Yeats Elizabeth Barret Brown. Sonety Portugalskie. Sonet X A przecie miłość, zwykła miłość, jest wspaniała, Godna, by przyjąć ją. Jednako płoną W ogniu krosna i len! Wszak na bierwiono Cedru i marny chwast tak samo płomień działa. Miłość jest ogniem. Gdy mówię nieśmiała: "Kocham cię, kocham"- to przeobrażoną Oglądasz mnie, od wewnątrz rozjaśnioną Promiennym blaskiem twarzy, która cała Obraca się ku twojej. Nie ma nic małego W miłości u maluczkich: najlichsze istoty Kochając Boga będą przyjęte przez Niego. A to, co czuję, swym żarem przeszkody Istoty, którą jestem, przelśni: poznasz z tego, Jak miłość uszlachetnia zwykły twór przyrody. Sonet XLII Jak ciebie kocham? Pozwól, niech wyliczę. Kocham głęboko, daleko, jak zbiec Potrafi dusza, gdy nie musi wlec Dawnych pęt, po kres bytu i łaski najwyższej. Kocham spełnieniem twych potrzeb i życzeń Codziennych. Kocham w słońcu i przy blasku świec. Kocham śmiało, jak ludzie walczą, by praw strzec. Kocham czysto, dla czystych pochwały są niczem. Kocham cię namiętnością, jaką w życia próg Wchodząc, miałam dla trosk mych. I z ufnością dzieci. Kocham miłością, jaką wzbudzać mógł Rząd utraconych świętych. Dopóki tchu w piersi, Kocham łzą, śmiechem, życiem! A gdy zechce Bóg, Będę cię jeszcze bardziej kochała po śmierci. Halina Poświatowska - Jestem Julią <3 "Przesłanie pana Cogito" Zbigniew Herbert. "E'viva l'arte" Kazimierz Przerwa - Tetmajer. Poświatowska: *** nie umiem powiedzieć słowem nie słowem tęsknię ale rękoma zamykającymi przestrzeń ale krwią opływającą ręce jesteś w moim tętnie odkrzykującym sobie powracającym do siebie wiecznie pamiętającym we mnie powstajesz najgłębiej i każdy oddech który na mrozie krzepnie przypomina że jesteś że znów odszedłeś ode mnie Pocałunki całuję we wszystkich kolorach świata srebrno i złoto ciemną czerwienią całuję twoje wargi osuwają się ze mnie fioletowo i chmurnie gdy milczysz błyskiem zębów potrafię ubrać niebo w najpiękniejszy wschód miłości południe — dusznym zapachem pomarańczy zniża się ku nam bierze nas w siebie rozżarzone niebieskie słońce nic nie mówimy nocy — noc jest głucha czarno całujemy się o zmroku ręką gładząc sypką kocią sierść Dziewczynę piękna jak anioł poznać pragnę. O sercu jak diament, włosach złocistych jak skarb oczach pełnych szczerości i namiętności o błękitnej duszy, która przynosi przebaczenie, ustach pięknych jak róże słodkie i niewinne które niosą uśmiech każdemu z nas.... Dlatego poznać Ciebie pragnę by ujrzeć twe cudne oczy piękne jak drzewa w mych snach, poznać anioła by uszczęśliwił mnie uśmiechem i obdarzył swą dobrocią, abym na nowo nabrał sił. już nie boli cisza, jej bezmiar nie rani rozumiem istotę, wizyty przyczynę ale, wiesz co czułem, gdy się pojawiła? miałem chęć ją zniszczyć, zabić wręcz ochotę chciałem podłą złapać za szyję i dusić bezlitośnie wolno, gołymi rękoma rozszarpać na strzępy jej postać szyderczą i patrzeć jak cierpi, świętować gdy kona lecz... zaniechałem zemsty, to nie w moim stylu pozwoliłem ciszy by się rozgościła wiesz, nie było łatwo, szczerze dziś się przyznam że, z jej obecnością długo się godziłem dziś, choć już nie boli obecność tej Pani i nie rani pełna milczenia rozmowa wiedz, że nadal błądzę , szukam odpowiedzi i wciąż jej nie znam, choć cisza wymowna... Nie wiem czyje, ale piękne Romantyczność - Adam Mickiewicz Zdaje mi się, że widzę... gdzie? Przed oczyma duszy mojej. Słuchaj, dzieweczko! - Ona nie słucha- To dzień biały! to miasteczko! Przy tobie nie ma żywego ducha. Co tam wkoło siebie chwytasz? Kogo wołasz, z kim się witasz? - Ona nie słucha..- To jak martwa opoka Nie zwróci w stronę oka, To strzela wkoło oczyma, To się łzami zaleje; Coś niby chwyta, coś niby trzyma; Rozpłacze się i zaśmieje. "Tyżeś to w nocy? to ty, Jasieńku! Ach! i po śmierci kocha? Tutaj, tutaj, pomaleńku, Czasem usłyszy macocha! Niech sobie słyszy, już nie ma ciebie! Już po twoim pogrzebie! Ty już umarłeś? Ach! ja się boję! Czego się boję mego Jasieńka? Ach, to on! lica twoje, oczki twoje! Twoja biała sukienka! I sam ty biały jak chusta, Zimny, jakie zimne dłonie! Tutaj połóż, tu na łonie, Przyciśnij mnie, do ust usta! Ach, jak tam zimno musi być w grobie! Umarłeś! tak, dwa lata! Weź mię, ja umrę przy tobie, Nie lubię świata. ?le mnie w złych ludzi tłumie, Płaczę, a oni szydzą; Mówię, nikt nie rozumie; Widzę, oni nie widzą! Śród dnia przyjdź kiedy... To może we śnie? Nie, nie... trzymam ciebie w ręku. Gdzie znikasz, gdzie, mój Jasieńku? Jeszcze wcześnie, jeszcze wcześnie! Mój Boże! kur się odzywa, Zorza błyska w okienku. Gdzie znikłeś? Ach! stój, Jasieńku! Ja nieszczgśliwa". Tak się dziewczyna z kochankiem pieści, Bieży za nim, krzyczy, pada; Na ten upadek, na głos boleści, Skupia się ludzi gromada. "Mówcie pacierze! - krzyczy prostota - Tu jego dusza być musi. Jasio być musi przy swej Karusi. On ją kochał za żywota!" I ja to słyszę, i ja tak wicrzę, Płaczę i mówię pacierze. "Słuchaj dzieweczko - krzyknie śród zgełku Starzec i na lud zawoła - "Ufajcie memu oku i szkiełku, Nic tu nie widzę dokoła. Duchy karczemnej tworem gawiedzi, W głupstwa wywarzone kuźni. Dziewczyna duby smalone bredzi, A gmin rozumowi bluźni". "Dziewczyna czuje - odpowiadam skromnie- A gawiedź wierzy głęboko; Czucie i wiara silniej mówi do mnie Niż mędrca szkiełko i oko. Martwe znasz prawdy, nieznane dla ludu, Widzisz świat w proszku, w każdej gwiazd iskierce. Nie znasz prawd żywych, nie obaczysz cudu! Miej serce i patrzaj w serce!" Akurat "Romantyczność" to ballada a nie wiersz. A ja się zbuntuję! Wiersze nieromantyczne też są piękne. Ja się zachwycam "Niech nikt nad grobem mi nie płacze" S.Wyspiańskiego. Wcześniej był tekst piosenki i nikt się nie czepiał. Ogólnie lubię poezję Adama Mickiewicza Już ktoś wstawiał wiersze Małgorzaty Hillar. Mój ulubiony wiersz to My z drugiej połowy XX wieku. Uważam że jest przepiękny i dobrze pokazuje naturę współczesnego człowieka...z każdym razem gdy go czytam staje mi przed oczami NY albo londyńskie City... My z drugiej połowy XX wieku rozbijający atomy zdobywcy księżyca wstydzimy się miękkich gestów czułych spojrzeń ciepłych uśmiechów kiedy cierpimy wykrzywiamy lekceważąco wargi silni cyniczni z ironicznie zmrużonymi oczami Dopiero późną nocą przy szczelnie zasłoniętych oknach gryziemy z bólu ręce umieramy z miłości Znam takie dwa wiersze które wywołują ciarki. Ciekawe, że oba oparte są na mitologii greckiej. Pierwszy to klasyka z podstawówki, 'Nike która się waha' Herberta, czyli o największej tragedii jaka może się wydarzyć: śmierć prawiczka na wojnie. Najbardziej lubię czytać ten wiersz słuchając 'For whom the bell tolls' by Metallica: http://www.youtube.com/watch?v=bg92QpjRcJk Z takim tekstem byłby to utwór wszechczasów. Najpiękniejsza jest Nike w momencie kiedy się waha prawa ręka piękna jak rozkaz opiera się o powietrze ale skrzydła drżą widzi bowiem samotnego młodzieńca idzie długą koleiną wojennego wozu szarą drogą w szarym krajobrazie skał i rzadkich krzewów jałowca ów młodzieniec niedługo zginie właśnie szala z jego losem gwałtownie opada ku ziemi Nike ma ogromną ochotę podejść pocałować go w czoło ale boi się że on który nie zaznał słodyczy pieszczot poznawszy ją mógłby uciekać jak inni w czasie tej bitwy więc Nike waha się i w końcu postanawia pozostać w pozycji której nauczyli ją rzeźbiarze wstydząc się bardzo tej chwili wzruszenia rozumie dobrze że jutro o świcie muszą znaleźć tego chłopca z otwartą piersią zamkniętymi oczyma i cierpkim obolem ojczyzny pod drętwym językiem Drugi to już czysty seks. Autorem jest Jan Kasprowicz: Kosmaty faun za nimfą biegnie jasnoudą, Z daleka już w jej ciało wgryza się oczyma, Rży, parska, oddech chwyta, szorską pierś wydyma, Korzeni gardząc splotem i kamienną grudą. A ona, drwiąc serdecznie z czarnego olbrzyma, Jak błędny skacze ognik, postaci ułudą To błyśnie, to przygaśnie; włosów przędzę rudą To w mże rozwiera skrzyste, to w uwięzi trzyma. Nareszcie faun ją dopadł: ręka twarda, duża, Kowana w złotej miedzi, powala na zielska Dziewczynę uśmiechniętą jak majowa róża. Czcigodna tajemnica w wszechświecie się czyni — A nad nią czuwa w słońcu szczyt greckiej świątyni I morza błękitnego głębia przyjacielska... Ten wiersz już się tutaj pojawił (jednak w oryginale, a mnie najbardziej porusza po polsku i najbardziej w tej właśnie wersji): Gdybym miał niebios wyszywaną szatę Z nici złotego i srebrnego światła, Ciemną i bladą, i błękitną szatę Ze światła, mroku, półmroku, półświatła, Rozpostarłbym ci tę szatę pod stopy, Lecz jestem nędzarzem, mam tylko marzenia, rozsiałem je u twych stóp. Stąpaj lekko, gdyż stąpasz po moich marzeniach William Butler Yeats I oczywiście Faust, ale tylko w oryginale. Pozwolicie, że nie będę przytaczała wszystkich fragmentów, które uwielbiam... ;) Kata, przytaczaj..... Nic dwa razy się nie zdarzy. Przy tym fragmencie o strąconych aniołach zawsze przechodzą mnie dreszcze. Tak dobrze to rozumiałam... Wiliam Blake - Tygrys (tłum.Barańczak) Tygrysie, błysku w gąszczach mroku: Jakiemuż nieziemskiemu oku Przyśniło się, że noc rozświetli Skupiona groza twej symetrii? Jakaż to otchłań nieb odległa Ogień w źrenicach twych zażegła? Czyje to skrzydła, czyje dłonie Wznieciły to, co w tobie płonie? Skąd prężna krew, co życie wwierca W skręcony supeł twego serca? Czemu w nim straszne tętno bije? Czyje w tym moce? kunszty czyje? Jakim to młotem kuł zajadle Twój mózg, na jakim kładł kowadle Z jakich palenisk go wyjmował Cęgami wszechpotężny kowal? Gdy rój gwiazd ciskał swe włócznie Na ziemię, łzami wilżąc jutrznię, Czy się swym dziełem Ten nie strwożył, Kto Jagnię lecz i ciebie stworzył Tygrysie, błysku w gąszczach mroku: W jakim to nieśmiertelnym oku Śmiał wszcząć się sen, że noc rozświetli Skupiona groza twej symetrii? Rojza Genendel , satanka jak dotąd myślałem że obydwie autorki Świrszczyńska i Poświatowska są znane nielicznym, chyba się myliłem ?( przynajmniej nie nastawiałem się żeby ktoś ich wymienił w ciągu mojego życia : D) Redchemist w jaki sposób jesteś z chemią związany ? :D ja też się chcę niejako związać btw. mistrzem panegiryku był właśnie chemik Michaił Wasiljewicz Łomonosow, A sam kocham Przesłanie Pana Cogito - Z. Herberta Pełno wierszy Cz. Miłosza, W. Szymborskiej, A. Świrszczyńskiej, H. Poświatowskiej, R. Wojaczka czy E. Stachury, ale pragnę zacytować Andrzeja Bursę: Cytat: Andrzej Bursa * * * ...ty znasz moje chwyty, ja znam twoje, marnujemy czas. Roger Vailland Przecież znasz wszystkie moje chwyty życie moje wiesz kiedy będę drapał krzyczał i rzucał się znasz upór moich zmagań i drętwe pozbawione smaku i czucia wyczerpanie wtedy zatruwasz mój sen majakami aby uniemożliwić mi jakikolwiek azyl znam twoje słodycze które przyjmuję ze skwapliwą wdzięcznością i po których szarpią mnie torsje przywykłem do twoich okrucieństw nauczyłem się śmiać z własnego trupa (znasz dobrze ten mój ostatni chwyt) znudziliśmy się sobie życie moje mój wrogu Cóż kiedy wkręciłeś iskry bólu w moje szczęki aby utrudnić mi ziewanie. No i samemu się czasem pisuje. Poświatowskiej uwielbiam jej wiersz o kocie. Wielokrotnie recytowałam, nawet z pokazowym prężeniem się. Dzięki niemu dostałam się do teatru studenckiego, mam szczególny sentyment. Do tego lubię bardzo ten o Wenus oraz ten, który zaczyna się "w złotej trumnie nietkniętej ręką snycerza", o księżniczce o biodrach szczupłych jak kwiat tulipanu. "Jestem Julią" swego czasu uwielbiałam, potem jakoś mój zapał ostygł na rzecz tych poważniejszych. KudlatyMisio, o tak, Bursa jest świetny, Wojaczek też. Ja sama też piszę i wybieram materiały do tomiku. Zbyt wiele Poświatowskiej, by tu wymieniać. Chyba idę się zwinąć w łóżku z tomikiem. Nie jestem wierząca, ale Biblię kiedyś przeczytałam i wyjątkowo spodobał mi się fragment pierwszego Listu do Koryntian, który zapewne wszyscy kojarzą ;) Hymn o miłości 1 Gdybym mówił językami ludzi i aniołów, a miłości bym nie miał, stałbym się jak miedź brzęcząca albo cymbał brzmiący. 2 Gdybym też miał dar prorokowania i znał wszystkie tajemnice, i posiadał wszelką wiedzę, i wszelką [możliwą] wiarę, tak iżbym góry przenosił. a miłości bym nie miał, byłbym niczym. 3 I gdybym rozdał na jałmużnę całą majętność moją, a ciało wystawił na spalenie, lecz miłości bym nie miał, nic bym nie zyskał. 4 Miłość cierpliwa jest, łaskawa jest. Miłość nie zazdrości, nie szuka poklasku, nie unosi się pychą; 5 nie dopuszcza się bezwstydu, nie szuka swego, nie unosi się gniewem, nie pamięta złego; 6 nie cieszy się z niesprawiedliwości, lecz współweseli się z prawdą. 7 Wszystko znosi, wszystkiemu wierzy, we wszystkim pokłada nadzieję, wszystko przetrzyma. 8 Miłość nigdy nie ustaje, [nie jest] jak proroctwa, które się skończą, albo jak dar języków, który zniknie, lub jak wiedza, której zabraknie. 9 Po części bowiem tylko poznajemy, po części prorokujemy. 10 Gdy zaś przyjdzie to, co jest doskonałe, zniknie to, co jest tylko częściowe. 11 Gdy byłem dzieckiem, mówiłem jak dziecko, czułem jak dziecko, myślałem jak dziecko. Kiedy zaś stałem się mężem, wyzbyłem się tego, co dziecięce. 12 Teraz widzimy jakby w zwierciadle, niejasno; wtedy zaś [zobaczymy] twarzą w twarz: Teraz poznaję po części, wtedy zaś poznam tak, jak i zostałem poznany. 13 Tak więc trwają wiara, nadzieja, miłość - te trzy: z nich zaś największa jest miłość. A teraz z zupełnie innej beczki ^^: Andrzej Arczewski Turniej poezji miłosnej Ona rozkłada swoje ciało w czterech rogach prześcieradła Czeka z dumnym sercem arystokratki jak na piętnastowiecznego rycerza On pędzi galopem ponad zasiekami sztywno osadzony w siodle perłowego wierzchowca z chmur z kopia gotową do ataku w zanadrzu trzyma halabardę — przyrząd ostatecznego ratunku Turniej rozpoczęty — krzyknął król — całując królową Krwią nasiąka pole bitwy ofiara pada zarzucając nogi do góry księżyc gaśnie pod naporem jej ud gwiazdy ogarnia przedwczesna schizofrenia oczy połykają ciemność jeszcze tylko żądne krwi zęby przecinają wargi Język zlizuje bakterie balsamując wyzute ciało zbliża się do miejsca przeznaczenia Resztkami sił ułożył rycerz hymn do swojej damy Bądź moją poezją rozpustna kobieto czarnym zaułkiem skrzepem krwi żyłą wyprutą końcem i początkiem wiersza Rozkładam samotność na Twoich piersiach tę nić łączącą nasze archipelagi niedostępności Bądź moim piórem kartą białą życiem śmiercią wódką winem Bądź moją ****ą rozpustna kobieto dwoma kropkami nad i znakiem zapytania w środku czy też na końcu
|
Tematy
|