ďťż

Pomocy,rady.... Nie wiem, czy wybrać koleżankę czy żonę

BWmedia
Pomocy,rady.... Nie wiem, czy wybrać koleżankę czy żonę
  powiedzcie co mam zrobić mam żonę ,jesteśmy po ślubie 3 lata, ostatni rok spędziliśmy tylko na kłótniach o wszytko i o nic,pewnego dnie nie wytrzymałem trzasłem drzwiami i poszedłem w p....du,wtedy tez zaprzyjaźniłem sie z koleżanką z pracy,przyjaźń tak zaowocowała ,ze zmieniła sie w wielkie uczcie byliśmy razem jakiś czas(zona o niczym nie wie)az po namowie kilku osób postanowiłem spróbować ratować małżeństwo,na początku po powrocie bylo nieźle ale potem znów zaczęło sie troszkę pieprzyc,uczucie jest minimalne,z przyjaciółką zerwałem kontakt było mi o tyle lepiej ze zwolnili ja z pracy,i po miesiącu od tego postanowiłem zniknąć bez słowa,problem polega na tym ze z powrotem wróciła,i pierwsze słowa jakie usłyszałem to ze mimo wszystko nadal mnie kocha, a prawda jest taka ze ja ja tez,powiedziała mi ze chce ze mną być,ze nikim nie byla tak szczęśliwa jak ze mna(ja mysle to samo w stosunku do niej)ale podkreśliła ze choć będzie zawsze mnie kochać,nie będzie czekać wiecznie i można powiedzieć ze czeka teraz na moj ruch co mam zrobić,w sobotę chce sie spotkać i porozmawiać o tym o nas,wiec prosze POMÓŻCIE(nasz romans trweal w sumie 5 miesiecy od naszego ostatniego spotkania minely 3,ponad tydzień odkąd wróciła do pracy.
ps.przepraszam za nielogiczny tekst ale pisze pod wpływem emocji....


Hehe kolejny polski Tiger Woods.. wiesz jak juz w ch*ja tniesz z zona to zacznij i z kochanka.Pamietaj ze kobiety wierza w slowa a to ich slaby punkt- wykorzystaj to slabosc !! :)
I nie przezywaj tego tak jakbys mial w portki narobic bo powinienes sie cieszyc ze jeszcze nie jest z toba tak zle ze inne dupy Cie chca a sam wiesz ze ludzie w malzenstwach traca na wartosci..
Z kochanką spotykałeś się przez zaledwie pięć miesięcy, zawsze było miło, bo o to chodzi w romansie, nie zdążyło nawet być gorzej, nie rozwiązywaliście razem problemów, nie mieszkaliście ze sobą, nie wiesz jaka jest naprawdę i nie wiesz, czy po kolejnych kilku miesiącach byłbyś z nią szczęśliwy. Ona także tego nie wie, ale jeśli jest wolna, to nie ma nic do stracenia. Ty masz- jesteś z żoną od kilku lat. Może udałoby się uratować Wasz związek, gdybyście oboje chcieli. Ty jednak zapewne nie masz już na to ochoty, bo najważniejsze jest teraz świeże zauroczenie.
Wydaje mi się, że decyzję już podjąłeś, kochanka jest cudowna, nowa i kochasz ją (czy na pewno?), a żona Ci się opatrzyła, nie jest już kolorowo, a uczucie, jak twierdzisz, jest minimalne.
Jeśli zdecydujesz się być z kochanką, to chyba powiesz żonie o tym, że ją zdradzałeś?
Pamiętaj także, że z kochanką za trzy lata (o ile w ogóle związek nie skończy się wcześniej) może być tak samo źle (w Twoim odczuciu) albo i gorzej, niż teraz jest z żoną. Gdyby ludzie kończyli związki, jak pojawiają się problemy i trzeba sobie poradzić z kryzysem, a to zbyt męczące, to nikt nie zbudowałby trwałego związku, tylko kilkanaście czy kilkadziesiąt krótszych, przez całe swoje życie.
Możesz odpowiedzieć sobie także na pytanie, czy małżeństwo ma dla Ciebie jakąś wartość, czy cenne jest to, że jesteście ze sobą tyle lat i że przeżyliście razem te dobre i złe chwile. Możesz zawalczyć albo zrezygnować. Kryzysy się pojawiają i poradzić sobie z nimi, przetrwać ten gorszy okres, bez większej satysfakcji, nie jest łatwo, ale można to zrobić, jeśli się wie, że warto walczyć. A na to pytanie już musisz sobie sam odpowiedzieć.
Cytat:
powiedzcie co mam zrobić... Sory, ale wydaje mi się, że na takie pytania tutaj, ani na żadnym innym forum, odpowiedzi nie znajdziesz :|


na forum mamy wiele kochanek, ex kochanek a takze zaplecowych posuwaczy poczekaj do rana a temat na pewno ruszy

szczerze to nie za wesoło, dziwne jak dla mnie że trzepnąłeś drzwiami i od razu do drugiej :shifty:
Cytat:

szczerze to nie za wesoło, dziwne jak dla mnie że trzepnąłeś drzwiami i od razu do drugiej :shifty:
No cóż, tak było łatwiej...
mogłeś iść na wódke/do kumpli/wybić okna w sklepie/zdemolować przystanek

a tu z miejsca do drugiej, ehhhh
Zrób listę (w obu przypadkach) - pro i contra. Mi to pomaga (w innych sytuacjach, niż Twoja). Decydować nikt za Ciebie nie będzie. Przecież konsekwencje poniesiesz tylko Ty.
Ja dokladnie mysle to, co Maoam. Z kochanka jest lepiej, bo spotykasz sie za plecami, nie ma problemow, nie ma wspolnego codziennego zycia, pozniej moze byc inaczej. Co bys zrobil jakby z kochanka nie wypaliło, poleciałbys do zony? Latwiej jest uciec od problemow, niz sie z nimi zmagac. Z mysla o kochance nie uratujesz malzenstwa.
Nie wyjaśniłeś słowem, dlaczego chciałeś ratować małżeństwo. Możesz rozwinąć temat?
Póki co, wiemy tyle, że koleżankę z pracy kochasz, a z żoną się kłócisz. Zakładając, że nie jesteś emocjonalnym masochistą, to coś oprócz tych kłótni musi być, prawda?
Kochanka nie ma zepsutej pralki, natomiast zawsze dobry humor i wymalowane pazurki. A żonka? Pierze, prasuje, przyszywa guziki, ale.... tej to pralka się psuje i zaradzić temu trzeba... Problem, prawda?
Cytat:
A żonka? Pierze, prasuje, przyszywa guziki, ale.... tej to pralka się psuje i zaradzić temu trzeba... Problem, prawda? wlasnie ze nie i o to bylu glownie klutnie ze nie dba o mieszkanie o mnie itp.

Cytat:
szczerze to nie za wesoło, dziwne jak dla mnie że trzepnąłeś drzwiami i od razu do drugiej :shifty: Trzepnolem bo nie moglem juz wytrzymać ciągłego obwiniania mnie,większość rzeczy po pracy po 11 godzinach robiłem ja,sprzątanie,itp a na obiad najczęściej byla pizza lub cos podobnego,i nie poszedłem od razu do niej,dokładnie to nocowałem u kolegi kilka dni,a po jakimś czasie po kliku dniach poszedłem z nia na piwo by sie wyrzucić, pogadać i tak to sie zaczęło.
Czyli poszedłeś na łatwiznę. Dlaczego nie sprząta, nie gotuje? Może odbierałeś to jako "samo przez się zrozumiałe"? Też bym zastrajkowała.
Cytat:
wlasnie ze nie i o to bylu glownie klutnie ze nie dba o mieszkanie o mnie itp. A umawialiście się przed ślubem, że do niej będzie należało dbanie o dom, gotowanie obiadów i zajmowanie się Tobą? Czy po prostu uważasz, że to jest obowiązkiem kobiety?
Cytat:
Trzepnolem bo nie moglem juz wytrzymać ciągłego obwiniania mnie,większość rzeczy po pracy po 11 godzinach robiłem ja,sprzątanie,itp a na obiad najczęściej byla pizza lub cos podobnego,i nie poszedłem od razu do niej,dokładnie to nocowałem u kolegi kilka dni,a po jakimś czasie po kliku dniach poszedłem z nia na piwo by sie wyrzucić, pogadać i tak to sie zaczęło. Sluchaj jak z zona nie masz dzieci to rzuc ją na zbity pysk, w sumie co masz do stracenia jak i tak sie klocicie caly czas, zaoszczedzisz sobie przy tym nerwow i ona zapewne tez:razz:
Najlepiej zrob jej niespodzianke z dokumentami rozwodowymi a bedzie gites majones :twisted:

Maoam - sprzatanie gotowanie i zajmowanie sie domem to jest odwieczny obowiazek kazdej kobiety, te zmodernizowane gorzej na tym wychodza widac na przykladzie ASAMITA27.
Mao... i jeszcze kapcie w zębach przytargać. "Chodz do pana, pan cię kopnie".
No właśnie Gagatko :/

Wesoly, to, co jest obowiązkiem, zależy od tego, co się ustali. Nie ma odgórnie ustalonej zasady, że wszystko ma być na głowie kobiety.
A dlaczego on ma wyrzucić żonę na zbity pysk?
Tak, tak, najlepiej oszczędzić sobie nerwów i mieć święty spokój, zmieniać sobie kochanki co parę miesiący, żeby nie zdążyły go nawet zdenerwować.
Chyba przestanę odpowiadać na Twoje posty, bo są niestety zbyt prymitywne, złośliwe i są przeciwieństwem dobrych rad dla autorów tematów.
Nawet Jajek ma więcej taktu w tym swoim zgrywaniu się...
Spadł z drzewa zanim dojrzał. <kciuk w dół>
Dlaczego się żenił? Czego się spodziewał?
Cytat:
.,,,A umawialiście się przed ślubem, że do niej będzie należało dbanie o dom, gotowanie obiadów i zajmowanie się Tobą? ... Koleżanko to co piszeszo o umawianiu się co kto ma robic itp, jest według mnie chore, no chyba że teraz ludzie do związków podchodzą biznesowo, czyli wypisać wszystko co ma gdzie robić? Może jeszcze miałbym ustalić ile razy w tygodniu będzie bzykanko? oO sick :) Tu nie chodzi o o jakies pier....ne regulaminy małżeńskie, tylko o to czy ludzie pasują do siebie... jeśli nie to wychodzą dramaty o to że ubrania leżą zamiast wisieć itp ..

Na twoim miejscu Aksamito ^^ odpuściłbym, miałem podobną sytuacje, tez pierdzielnąłem drzwiami i wyszedłem, z tym że nie wróciłem juz :)
Gratuluję wygodnictwa i odpowiedzialności.
Cytat:
Koleżanko to co piszeszo o umawianiu się co kto ma robic itp, jest według mnie chore, no chyba że teraz ludzie do związków podchodzą biznesowo, czyli wypisać wszystko co ma gdzie robić? Może jeszcze miałbym ustalić ile razy w tygodniu będzie bzykanko? oO sick :) Tu nie chodzi o o jakies pier....ne regulaminy małżeńskie, tylko o to czy ludzie pasują do siebie... jeśli nie to wychodzą dramaty o to że ubrania leżą zamiast wisieć itp .. Zapytałam Autora, czy się umawiał z żoną i ona nie spełnia swoich obowiązków i nie wywiązuje się z umowy, czy też on uważa, że to obowiązek kobiet, dbać o dom i mu gotować. Nie przekręcaj więc moich słów i nie wmawiaj mi, że uważam, że partnerzy mają ustalać dokładnie, co i kiedy będą robili (o seksie to już w ogóle nic nie wspomniałam). Natomiast ludzie którzy mieszkają ze sobą, chyba mogą ustalić jakiś podział obowiązków, nie sądzisz? :roll: W innym razie, nic nie byłoby zrobione, bo przecież nikt nie chce tego robić. Ale to tak na marginesie, bo prawdopodobnie Autor, jak i wielu innych facetów, uważa, że pewne rzeczy po prostu są obowiązkiem kobiety, a facet nie musi absolutnie nic w tej sprawie robić.
Gdzie napisałam, że liczy się regulamin, a nie to, by ludzie do siebie pasowali? 8)
Jasne, dramat z powodu leżących ubrań, tego jeszcze nie było... ale wymyśliłeś, nie ma co!
Cytat:
Gratuluję wygodnictwa i odpowiedzialności. Jesli ty nazwasz wymiana partnera wygodnictwem to Ci moge piatke przybic ale w czolo ;/
Odpowiedzialnosc - a co On musi sie nia opiekowac przez cale zycie jesli jest taka rozdarta w mordzie to niech sobie sama w zyciu radzi,jak nawet obiadu przygotowac nie potrafi tylko biedaczysko na pizzach tygodniami zyl to jest lekka przesada ale twoim rozumowaniu Gagatka powinien tkwic w tym syfie i sie zadreczac..brawo! ;/
A przyszło Ci do głowy, że ona pracuje, kasę do domu przynosi i być może też ma jakieś oczekiwania?
Cytat:
... Nie przekręcaj więc moich słów i nie wmawiaj mi, że uważam, że partnerzy mają ustalać dokładnie, co i kiedy będą robili (o seksie to już w ogóle nic nie wspomniałam). Natomiast ludzie którzy mieszkają ze sobą, chyba mogą ustalić jakiś podział obowiązków, nie sądzisz?... Cały czas wspominasz o ustalaniu zasad itp, nie uważam żebym przekręcał twoich słów, sex jak i ubrania to był przykład, bo dobrze wiemy ze ludzie kłócą sie o pierdoły, i własnie te pierdoły nagromadzone kończą sie, jak się kończą ( rozstania, płacze, zgrzyty) No offence prosze :)
Masz prawo sądzić, że najlepiej nic nie ustalać, potem się wkurzać, że żona nie robi tego, co należy do jej obowiązków (chociaż ona o tym nie wie), a jak się przestaje podobać, to trzasnąć drzwiami i już nie wracać. Można i tak.
Mao, daj piąteczkę.

Przede wszystkim - kto ustalał (albo i nie) zasady? Poprzewalało się Wam we łbach, Panowie (co niektórzy).
Nie doradzę nic, bo każdy sam sprząta swoje podwórko. Dobrze się zastanów, przeanalizuj dokładnie sytuację, rozważ możliwe rozwiązania i wybierz to, które jest Ci najbliższe. To Twoje życie, Ty tu decydujesz i Ty ponosisz konsekwencje swoich wyborów. Ot taki banał i każdy o tym wie.
Cytat:
Na twoim miejscu Aksamito Jeszcze tylko jedwab i satyna, i możemy sklep otworzyć. :D
Kogo wybrać...? Wybierz tą, z którą będziesz potrafił się dogadać i wspólnie spędzić resztę życia. Ale która to będzie, to już musisz zdecydować sam. Często bywa tak, że ludzie rozstają się po pierwszym konflikcie, którego nie są w stanie rozwiązać. A nie potrafią rozwiązać problemów, bo nie potrafią ze sobą rozmawiać, nie tylko mówić o swoich oczekiwaniach, ale przede wszystkim słuchać ze zrozumieniem. Małżeństwo to sztuka bycia razem, a bycie razem to całe pasmo kompromisów, nie tylko czerpanie ze źródełka, ale i jego zasilanie, dawanie czegoś od siebie. Nie tylko siebie.
Najpierw musisz zastanowić się nad tym, czego od życia oczekujesz i co sam jesteś w stanie zaoferować. Wybierz jedną opcję, potem weź kartkę papieru, podziel ją na pół i wypisz z jednej strony wszystkie za, z drugiej wszystkie przeciw. Potem zrób to samo z drugą możliwością własnej przyszłości. Tylko zrób to na trzeźwy umysł, bez emocji. Wyniki mogą Cię zaskoczyć.
kurde...wybierz kochankę,a mogę Ci zagwarantować,że za jakiś czas wrócisz skulony do żony i będziesz błagał o przebaczenie... ile znam takich przypadków-niestety
A ja radzę odejśc od żony, zamieszkać z kochanką i zobaczyć, że spotkania raz na jakiś czas z zadowoloną, zadbaną , chętną kochanką to nie bycie na co dzień, zmierzanie się z codziennymi problemami dotyczącymi obowiązków, pieniędzy, kłotni, braku ochoty na seks i wszystkim tym , co wiąze się z powaznym związkiem , a nie umilaniem sobie życia od czasu do czasu.

Jeśli nie chcesz być z żoną , bo Wam sie nie układa , ciągle sie kłocicie, nie rozumiecie i nie ma tego, co Cie w domu trzyma to okey, ale zrozum człowieku, że idealizowanie kogos, kogo tak naprawde chyba nie znasz to droga do dupy, wielkiej , czarnej dupy.
Odpowiedz sobie na pytanie czy jest co ratować. Jeżeli nie ma dzieci... trzy lata to raczej krótko. Sama formułka wyklepana przed księdzem i/lub urzędnikiem nic dla mnie nie znaczy, więc nie rozumiem ratowania małżeństwa dla samego ratowania małżeństwa.

Wiadomo że świergolenie po krzakach to nie jest proza życia i z koleżanką potem też może być niewesoło, ale jeżeli widzisz że macie z żoną pod górkę, to po co się katować?
z żonami i kochankami to jest tak, że żona zmęczona... i ruchać się nie chce, albo "umyję się rano" i weź tu taką dotknij.
kochanka natomiast wie po co przychodzi, więc zawsze pachnąca, ogolona, nakremowana...
i narazie wystarcza jej Twoja obecność co jakiś czas, kilka smsów. ale musisz pamiętać, że im bardziej kobieta się angażuje, tym więcej wymaga. to troche jak bluszcz.
poza tym możesz myśleć teraz, że kochanka zawsze będzie ci gotowac, dbać o mieszkanko i będzie sielanka. teraz tak jest, bo nie masz jej na codzień. a kiedyś będzie miała grypę, albo sraczkę, i nie będzie piękna, tylko zasmarkana... i proza zycia.
nie powinieneś więc patrzeć na ten wybór jako na wybór między żoną a kochanką, tylko na wybór tej kobiety z którą lepiej się rozumiesz, ale nie tej, która jest dla Ciebie lepsza, więcej Ci uczuć okazuje, więcej dla Ciebie robi. NIE. musisz je potraktować obiektywnie i na równi.
brzydze sie zdrada, a zwlaszcza facetami, ktorzy po problemach leca dalej.. na przyjazni sie trzeba bylo zatrzymac. myslisz, ze z inna kobieta nie bedzie po jakims czasie wspolnych problemow? glupie i niedojarzale, zwykle swinstwo, a tu niby trzy lata po slubie :|
Tobie juz nikt nie powininen pomagac. a wspolczucie nalezy sie jej.
Cytat:
brzydze sie zdrada, a zwlaszcza facetami, ktorzy po problemach leca dalej.. na przyjazni sie trzeba bylo zatrzymac. myslisz, ze z inna kobieta nie bedzie po jakims czasie wspolnych problemow? glupie i niedojarzale, zwykle swinstwo, a tu niby trzy lata po slubie :|
Tobie juz nikt nie powininen pomagac. a wspolczucie nalezy sie jej.


brawo!!
najlepiej chłopa zbesztać ****a.
zdrada nie bierze się znikąd i często winna jest kobieta.
A czasami winny jest i facet.
No, nic.

Czujki w gaciach mi mówią, że nie wyjdzie mu z żadną. Z żoną to już jak resuscytacja zwłok a kochance po kolejnych paru miesiącach nagle zaczną przeszkadzać porozrzucane skarpety w sypialni.
Ale konserwatywne baby na tym forum mamy :\

Moim zdaniem nie ma co wychodzic z założenia, że małżeństwo to związek na całe życie i męczyc się, chociaż nic do drugiej strony się już nie czuje. Nic za wszelką cenę - skoro związek z żoną jest dla Ciebie mordęgą, to chyba nie ma sensu go ciągnac?
Asamita nie wszystko dokładnie opisał, wróci z pracy to dopowie a to moze wplynac na oceny ... nie jestem pewna, ale zdaje mi się, ze w zwiazku Asamity jest dziecko. Nie zdziwię się, jesli to ono było powodem małżeństwa. (zweryfikuj)
Zona pracuje czy leży i pachnie całymi dniami? Jesli nie pracuje to tez spodziewałabym się,ze bedzie robic wszystko w domu,ale nie dlatego,ze jest kobietą, bo z tego tytułu NIC ją nie obowiązuje i fajnie byłoby,zeby niektorzy panowie wbili to sobie do mózgownic, ale na zasadzie zwykłej ludzkiej sprawiedliwosci. Jesli natomiast pracuje to obowiazkami powinniscie się dzielic pół na pół.
Podpisuję się pod wszystkim co napisała Maoam, idealizujesz tą swoją kochankę, ktora Cię bedzie kochac do grobowej deski (tia...) a to,ze sam nie zdales sobie z tego sprawy swiadczy o Twojej niedojrzalosci. Poza tym olałes wcześniej tą wspaniałą koleznkę i wrociles do zony, wiec nie piernicz proszę, ze tak Ci z nią zle. Dlaczego juz wtedy nie zostales z koleznką? Bo ją zwolnili i juz nie bylo jej pod reka? Bo parę osob podpowiedzialo Ci ,zeby ratowac malzenstwo? To kto decyduje o Twoim zyciu? Jestes komformistą. To,ze jak zamieszkasz z kochanką pojawia sie problemy jest pewne jak w banku.
Cytat:
Asamita nie wszystko dokładnie opisał, wróci z pracy to dopowie a to moze wplynac na oceny ... nie jestem pewna, ale zdaje mi się, ze w zwiazku Asamity jest dziecko. Nie zdziwię się, jesli to ono było powodem małżeństwa. (zweryfikuj) wiec tak...mamy dziec 3 letnie,co do zony nie pracuje jeszcze nigdy nie pracowala,przed tymi calymi klutniami lezala i opychala sie ciasteczkami itp.(nie klame)po kłótniach,interwencji mojej siostry( to na jej namowa spróbowałem po raz drugi)troszke sie zmienilo na pewien czas jakis 2 miesięcy i to skłoniło miedzy innymi mnie do powrotu ale tak ze i to ze mamy za soba spędzone juz pare lat bycia razem i piękne chwile tez sie trafiały,lezc znowy wszystko wraca do stanu przed klutniami,co do kolezanki "kochanki" to nie tak jak myślicie,nie bylo to hop siu seks zabawa i nagły koniec a teraz wracam,kontakt utrzymywaliśmy caly czas(nie seks),ale z dnia na dzień bardziej mi jej brakowało,a teraz sie poojawila w cztery oczy i zaczęliśmy rozmawiac itp(ona jest starsza o 4 lata),wiem ze beda problemy ale chodzi tu tez o wspulny szacunek do siebie itp.zreszta tak ze wróciłem by sprubowac dla dziecka,kocham te istotke(syna)
Zanim dokonasz wyboru żona vs kochanka naucz się pisać "kłótnia" i "spróbować" albo chociaż naucz się co oznacza czerwone podkreślenie :)
ech ASAMITA
prosze Cie, nie krzywdź dzieciaka związkiem "tylko dla dziecka". już naprawdę lepiej jest jak dziecko ma dochodzącego tatusia, niż toksyczną i smierdzącą zawiesistą atmosfere w domu.
jak będzie się synek widywać osobno z mamą, osobno z tatą, to na pierwszy plan w jego łebku wyjdzie to że rodzice go kochają - OBOJE.
natoamist jak będziecie razem tylko dla dziecka, to najważniejsze co dziecko będzie widzieć to że rodzice się na wzajem nie kochają.
jak już będzie starszy i mądrzejszy zacznie się obwiniać, że gdyby nie on, to nie zniszczylibyście sobie życia i tak dalej...
Zobacz wróciłeś do domu do żony, było miło przez chwile i znowu kłótnie i nerwy ,powiec po co Ci to wszystko wydaje mi się ze do siebie nie pasujecie a jak ,,przyjaciólka" Cie kocha i jest Ci z nią dobrze to się nie zastanawiaj tylko bądź z nią ...Moim zdaniem niepotrzebnie się męczyć ..
Asamita, trochę ciężko się czyta to, co piszesz, bardzo to wszystko chaotyczne i zlewa się w jedno, błędy już pomijam.

Wymieniasz głównie problemy i wady żony, czy jest w tym związku cokolwiek na plus? (tylko nie pisz, że dziecko, bo chodzi o Wasz związek)
Czy Ty nie masz sobie nic do zarzucenia? Bo opisujesz to tak, jakby żona była wszystkiemu winna. Nie sprzątała, nie gotowała, leżała i opychała się ciasteczkami, nie interesowała się Tobą i w ogóle nie dawała nic od siebie.
Żeby naprawić coś w związku należałoby inaczej spojrzeć na partnera, postarać się być wyrozumiałym, dostrzec jakieś jego zalety, a także pozytywne strony związku.
Ty nie potrafisz albo nie chcesz tego zobaczyć, może uważasz, że wszystko jest nie tak, w tej sytuacji- jeśli nie ma chęci z obydwu stron, żeby pokonać kryzys, rzeczywiście lepiej zacząć z kochanką. Tylko pamiętaj, że jeśli będziesz z nią dłużej, to i w tym związku pojawią się w końcu problemy, z którymi trzeba będzie sobie poradzić albo... pójść na łatwiznę i znowu odejść.
Ciągnąć związku na siłę nie ma co, faktycznie, po co masz się zmuszać?
niektórym z was naprawdę dziękuje,ale do innych mam pretensje,po widzę ze próbę ułożenia sobie życie przy byciu w nieudanym związku,uważacie za niedojrzałość,za dziecinność i brak samokrytyki,ale tak to w życiu jest niektórzy ludzie z biegiem lat sie zmieniają,albo zaraz po ślubie albo z czasem,kwestia jet tego jak to sie potoczy i czy tzw, docieranie się uda ...resztę napisze później muszę uciekać...wiele dzięki.
Mógłbyś rozwinąć, do kogo i o co masz pretensje?
nie widzi mi sie ukladanie zwiazku z kochanka. kobieta, ktora otrzymuje dreszczyk emocji, nietypowa sytuacje, te nowosc jaka byl romans, zrobi wszystko by byc z tym facetem jak najdluzej. co zrobisz gdy wykoncza sie te namietne chwile? zona poszla w odstawke dla kobiety, ktora nawiazuje romans z zonatym facetem i jednoczesnie rozwala im malzenstwo. az mnie krew zalewa... :knockout: gdyby jej nie bylo, a klotnie i nieudany zwiazek by pozostaly, nadal bys myslal o odejsciu? i skad pewnosc, ze ona bedac z Toba nie poszuka gdziekolwiek kolejnego zajetego, by przypomniec sobie te niezapomniane chwile za plecami jego zony? jest za duzo przeciw. zazwyczaj tak pochopne kroki sie nie sprawdzaja. zawsze bylam i bede za chociazby najciezsza praca nad zwiazkiem. istnieja terapie malzenskie, butelka wina i dluga, nocna rozmowa, wspomnienia i chwile, ktore was poprowadzily do wspolnej przyszlosci. okazuje sie, ze nigdy nie jest za pozno na pewne wyznania (nawet moi rodzice ostatnio gadali az do siodmej rano, a dopiero co sadzili, ze nie maja juz sobie nic do powiedzenia).
Cytat:
zona poszla w odstawke dla kobiety, ktora nawiazuje romans z zonatym facetem i jednoczesnie rozwala im malzenstwo. az mnie krew zalewa... To przede wszystkim mąż rozwala własne małżeństwo. To on jest głównym winowajcą, nie kochanka.
Cytat:
zona poszla w odstawke dla kobiety, ktora nawiazuje romans z zonatym facetem i jednoczesnie rozwala im malzenstwo. az mnie krew zalewa... Gdyby o to tutaj chodziło mnie też by zalewała, ale przeciez autor napisał, ze "poszedł w piz..u"z domu i dopiero WTEDY napatoczyła się kolezanka. Wiadomo tez co uslyszala na dzien dobry : " moje malzenstwo to farsa, jestem nieszczesliwy, mam najgorzą żonę na swiecie" etc., a ze wyglodniałych kobiet na świecie mnóstwo, chętnie pocieszą żonatego w kryzysue.
Nie ma tu uczuc dla zony wnioskujac po wypowiedziach, więc chyba rzeczywiscie daj sobie spokój.
ale kochanka rowniez swieta nie jest. jesli zdaje sobie sprawe z sytuacji mezczyzny, to i ona rozwala to malzenstwo. zawsze moze dac sobie po lapach i szukac wolnego... a lapac desperata, ktory ma konflikt z zona to inna bajka. gratuluje jej przy okazji 'wysokiej poprzeczki' w polowaniach.
Jak masz żonę to po co ją zdradzasz.. źle zrobiłeś, masz grzech, wyspowadaj się i poproś Boga o pomoc..
A tak na głowę : wróć do żony..
Żeby pomóc w żonie w obowiążkach domowych to czasu nie masz ale zeby siedziec na forum i zalić sie obcym ludziom czas masz???? Weź odejdź od komputera i porozmawiaj z żoną...... kochanka kochanką ale jeżeli się ożeniłes to chyba cos do tej kobiety czułeś tak.... i co nagle miłość wyparowala???? to może kochanki tez nie kochasz.... skąd wiecz czy za rok miłość z ciebie nie wyparuje...... i co wtedy.... kolejna????

Szczerze w****iają mnie faceci którzy sami nie potrafią wziąść sprawy w swoje ręce.... bo żona ci nie gotuje wykwintnych dań to jest odrazu do odstrzału..... masz sie w co ubrać?? czyli pierze i prasuje.... lezy i opycha sie ciastkami.... wiec co przytyła i juz cie nie pociąga... pozatym nie wydaje mi sie by przy trzyletku lezała i opychała sie ciastkami.... samam mam roczną córę i wierz mi... chwila odpoczynku przy niej jest nie możliwa... dziecko masz czyste i zadbane pewnie..... wiec nie mów ze nie wykonuje obowiązków domowych..... a kochanka co ci gotuje?? pierze ci?? zna cie tak dobrze jak żona.....??

Sory ale jestem przewrażliwona na punkcie takich sytuacji bo przez taką kochanke mało sie moi rodzice dawno dawno temu nie rozstali.... naszczęście ojciec wróćił po rozum do głowy i błagał matke na kolanach by mu wybaczyła.... do dzis pamietam co wtedy przeżywałam a to było blisko 17 lat temu
Tak przeczytałem cały temat i aż się z deka zagotowałem.
Rozumiem solidarność jajników, ale bez przesady. Większość kobiet które się wypowiedziały trzymają stronę żony mimo tego co napisał autor tematu. Osobiście też nie wiem ile bym wytrzymał jeśli bym wracał zmęczony z pracy po 8-10h (tak jak to w moim przypadku), a w domu nie byłoby posprzątane, a jedynym obiadem jaki mógłbym dostać byłaby pizza.

Autor wyraźnie przecież napisał że dziecko ma już 3 lata, a żona nie pracuje, a takie 3 letnie dziecko nie wymaga już znowu takiego intensywnego zainteresowania bo potrafi się już samo sobą zająć do pewnego stopnia.

Jakie optymalne wyjście z sytuacji?
Nie powiem bo nie wiem, a to dlatego że nie wiadomo jaka będzie kochanka w życiu codziennym, bo to że jest dobra raz na jakiś czas to nie znaczy że na co dzień też taka będzie. Choć wiem też że lenia raczej nie zmienisz tak by wszystko było Si.

Z resztą dzisiejsze kobiety i tak mają lekko w stosunku do naszych matek.
- Mikrofalówka
- Pralka automatyczna
- Zmywarka
- Gotowe jedzenie dla małych dzieci
Itp.
Nie wspominając już o pampersach, gdzie pieluchy tetrowe trzeba było gotować, prać itp.
Nie chcę żeby ktoś mnie tu odebrał jako jakiegoś chama czy też coś w tym stylu, ale co niektórym to od tego równouprawnienia się w dupach po przewracało i uważają że facet ma zapieprzać, przynosić pieniądze i jeszcze dom prowadzić...

Amen.
Samczyk, przysięga małżeńska nie brzmi "i ślubuję że nie przytyję i będę ci gotowała schabowe z buraczkami, sprzątała codziennie mieszkanie i prała śmierdzące skarpety", tylko "ślubuję Ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz, że Cię nie opuszczę aż do śmierci".
Dlatego ja się nie wypowiadam, za młoda i zbyt mało doświadczona jestem.
Cytat:
Samczyk, przysięga małżeńska nie brzmi "i ślubuję że nie przytyję i będę ci gotowała schabowe z buraczkami, sprzątała codziennie mieszkanie i prała śmierdzące skarpety", tylko "ślubuję Ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz, że Cię nie opuszczę aż do śmierci".
Dlatego ja się nie wypowiadam, za młoda i zbyt mało doświadczona jestem.
Osobiście wolę trochę więcej ciałka niż skóra i kości, buraczków nie lubię, a moje skarpetki nawet po całym dniu nie śmierdzą;)

Po prostu uważam że związek dwojga ludzi to w pewnym sensie współpraca i wzajemna pomoc w tworzeniu lepszego jutra i nie może być tak że jedno daje z siebie wszystko, a drugie nic lub praktycznie nic. Jasne jest również dla mnie to iż jeśli ja pracuję i zarabiam na utrzymanie rodziny to żona która zostaje w domu dba o niego i o mnie jako o żywiciela rodziny.
nigdy ale to nigdy nie wchodzi sie dwa razy do tej samej rzeki!!!!
mogłabym podac kilka przykładów i jeden z mojego życia jak to pewien facet mający nową kobiete chciał ratowac małżeństwo,wrócił do żony(byli po rozwodzie)po 3 miesiącach uciekł spowrotem do tej co z nią był,a jaki jest tego efekt??Facet zmienił sie nie do poznania!!!!kiedys był dobrym człowiekiem a teraz jest wrakiem!!!! daj spokój ja nie proponuje powrotu wręcz go odradzam!
Powered by wordpress | Theme: simpletex | © BWmedia