ďťż

Wiara a seks.

BWmedia
Wiara a seks.
  Witam,
Po raz kolejny staram sie napisac tego post'a. Za kazdym razem gdy staralem sie cos napisac rozmyslalem sie i wylaczalem przegladarke.
Niestety sam nie poradze sobie z tym problemem wiec prosilbym o pomoc i wasze opinie co o tym wszystkim sadzicie.
Zaczne od poczatku.
Jestem z dziewczyna od 1,5 roku wzsystko ukladalo sie bardzo dobrze.
Wspolzycie zaczelismy po kilku miesiacach, co prawda nie spodziewalem sie ze tak szybko to nastapi ale oczywiscie nie narzekam :D. Sytuacja zmienila sie niedawno. Jakies 3 miesiace temu moja dziewczyna oznajmila mi ze ostatnio duzo myslala na swoja wiara i doszla do wniosku ze musimy odlazyc nasze wspolzycie az do slubu. Na poczotku bylem zdziwniony ta sytuacja, dobrze wiedzialem ze jej rodzina jest mocno wierzaca ale uwazalem ze ona jest wyjatkiem... przez wzglad na wiele rzeczy ;).
Troche rozmawialismy i zdolalem ja przekonac ze dla mnie to bez sensu skoro i tak juz to robilismy. doszlismy do porozumienia ze wystarczy ze nie bedziemy robic "tego". Tak wiec moglismy spac ze soba i dotykac sie w miejscach intymnych (glownie ja to robilem bo moja dziewczyna jakos sie do tego nie palila) mam tu na mysli glownie piersi bo strefa ponizej pasa byla rowniez zakazana.
Niestety po ostatniej nocy a bylo to kilka dni temu stwierdzila ze to co robimy rowniez jest wielkim grzechem i ze w jej mniemaniu to stanowczo za duzo. Ponownie postanowilem z nia porozmawiac niestey tym razem bylo stanowcze nie, jako argumenty dostalem cytaty z pisma swietego oraz porady ksiedza iz to grzech ciezki.
Zaznaczam ze rowniez jestem katolikem, nie chodze do kosciola regularnie ale staram sie byc co tydzien. niestety czuje ze nie potrafilbym zyc z moja kobieta bez pieszczot przed slubem. Nie mowie tu o pelnym seksie tylko wlasnie o pettingu oczywiscie bez szczytowania chociaz uwazam ze nawet 'z' moglbym sie pogodzic ;).
zapomnialem dodac ze moja dziewczyna ciagle mi tlumaczy iz czlowiek przed slubem powinien sie wstydzic pokazywac swoje nagie cialo drugiej osobie oraz to ze spanie ze soba jest uznawane jako cudzolozenie... co dla mnie jest czyms zupelnie nienormalnym.
Wiem ze czasami moze sie wydawac ze mowie jak hipokryta ale ja mam inny stosunek do Boga od mojej dziewczyny i pewnie innych katolikow dlatego nie wiem co dalej robic.
Przez mysl przechodzi mi nawet rozstanie... najwidoczniej cenie sobie bardziej seks nad milosc...
dzieki za wszystkie wypowiedzi.
Pozdrawiam


O rety, zupełnie jak byś był bratem oczaka :)

Przeczytaj jego temat, może trochę Ci to pomoże :)

http://beztabu.com/showthread.php?t=12777

Cytat:
zapomnialem dodac ze moja dziewczyna ciagle mi tlumaczy iz czlowiek przed slubem powinien sie wstydzic pokazywac swoje nagie cialo drugiej osobie oraz to ze spanie ze soba jest uznawane jako cudzolozenie... co dla mnie jest czyms zupelnie nienormalnym. Jako samozwańczy teolog na tym forum (o 1 w nocy na forum erotycznym mało tutaj prawdziwych teologów) twierdzę, że gdyby nagość była powodem do wstydu to Bóg (załóżmy tą ryzykowną tezę, że istnieje) stworzył by nas w kalesonach i podkoszulku.

Spanie ze sobą (seks) to również całkiem naturalna rzecz, która nie dziwi i nie wzbudza kontrowersji u żadnego zwierzęcia w całym środowisku. Mnie też nie dziwi (ani nie jest dla mnie problemem) lecz mój pogląd może być zniekształcony gdyż moim przodkiem najprawdopodobniej jest jakaś małpa co w pełni akceptuję :)

Cytat:
Przez mysl przechodzi mi nawet rozstanie... najwidoczniej cenie sobie bardziej seks nad milosc... dpc poczytaj o piramidzie potrzeb Masłowa :)

http://pl.wikipedia.org/wiki/Piramida_potrzeb

Potrzeby seksualne są jedną z podstawowych potrzeba fizjologicznych zdrowego człowieka.
Wlasnie takiej odpowiedzi oczekiwalem...
I rzeczywiscie chyba jestem bratem oczaka :D.
Dzieki za link. Bede mial dzis sporo do czytania.
Co najmniej dziwne jest jednak to, że najpierw dziewczyna zgadzała się na seks, a teraz nagle ni z gruszki ni z pietruszki mówi, że to grzech i w ogóle piekło i potępienie. Ciekawe skąd się jej to wzięło? Może powiedziała rodzinie, że sypia z kimś, a Ci jej zafundowali porządne pranie mózgu?? I do tego te cytaty z biblii. Brrr....

dpc, na Twoim miejscu poszukałabym innej dziewczyny, skoro istnieją takie rozbieżności w Waszym postrzeganiu spraw dotyczących seksu. Skoro ona chce czekać do ślubu, to Ty musisz się hajtnąć, żeby móc się z nią kochać? Jak dla mnie byłoby to nie do zaakceptowania. I w ogóle wygląda to jak czysty szantaż. Może ona w ten sposób chce po prostu zdobyć męża?? Niektóre dziewczyny mają tak porypane pomysły...


uciekaj gdzie pieprz rośnie od takich nawiedzonych niewiast.

a Adam i Ewa też spali ze sobą bez ślubu, i co? I wszyscy chrześcijanie zanim ten dziwny zwyczaj został wynaleziony. I rozumiem, że wszyscy smażą się w piekle :P

Kurna, jak coś tak pięknego jak nagość i seks i cudowne ciało drugiej osoby może być grzechem??

Inna sprawa, że skoro już się z Tobą kochała, to takie pieprzenie może być tylko wymówką.
kopnij w ass'a bo szkoda czasu....
Moim zdaniem, jesli jest wierzaca i praktykuje wiare ktora sobie obrala (albo obrali za nia dla niej jej przodkowie), to powinna sie stosowac do zasad. Jakie tam one by nie byly.

A ze sa glupie, trudne czy anachroniczne - trudno. Zawsze mozna zrezygnowac. Ostatni raz Bog rozmawial z Mojzeszem pare tysiecy lat temu, swiat poszedl do przodu. Ci, ktorzy z roznych wzgledow nie chca odciac sie od smiesznego dla nich wyznania, zyja z etykieta "wierzacy niepraktykujacy" - czyli robia wszystko na co maja ochote pod plaszczykiem wyznania i wiary. Sa tez "Wierzacy niepraktykujacy" z zacieciem intelektualnym - niczym zreczny turntablista wymieszali ze soba chrzescijanstwo, buddyzm, dzinizm i maoizm - i wyszlo im ze wszystko jest takie piekne, pozytywne i ludzkie - bo przeciez bog tak chcial. Ok, jestem za - ale gdzie to upychac do wiary, w ktorej bog wymuszal posluch kataklizmami i kleskami zywiolowymi!!??

Sam jestem od kosciola chrzescijanskiego daleko, nie uwazam sie za osobe nawiedzona - ale lubie jesli ktos robi cos, wiedzac po co to robi - a to wyznaniowe wygodnictwo mnie bawi.
Hipokrytka z niej, skoro najpierw uprawiała seks, a teraz stara się Ci wmówić, że powinno Cie zawstydzać jej nagie ciało. Operację odtworzenia błony już sobie zafundowała?

Jeszcze bym zrozumiała stwierdzenie, że zrobiła źle, zgrzeszyła, więc teraz abstynencja. Ale te kretyńskie podchody - tu możesz dotknąć, a tu zakaz, a tu nie dotknę, albo jednak nie, nie możesz dotknąć, a właściwie to się wstydzić powinieneś... Matko! A trochę dojrzałości emocjonalnej?
1. ile ma lat? jesli kolo 17tu to nic dziwnego. Nagla zmiana pogladaow, zachowan to norma w tym wieku - takze jesli chodzi o podejscie do seksu. jest niedojrzala emocjonalnie i tyle.

co mozesz zrobic? nic, nie zmusisz jej do zmiany pogladow, mozesz rozmawiac ale rozmowy raczej nic nie dadza..
Nie ma nic gorszego niż ślepo zapatrzona w KK rodzinka. Możesz być pewien, że zafundowali dziewczynie pranie mózgu, wkładając jej do głowy głupoty na temat wszystkiego co się wiąże z intymnością i seksem. Biorąc pod uwagę jej wiek nie dziwię się, że w końcu uległa rodzince. Nie mogę tylko zrozumieć jej podejścia do Twoich uczuć, które ona najwyraźniej ma gdzieś. Wszystko to trąci na kilometr hipokryzją. Najpierw to z Tobą robiła, a teraz już nie "bo jej religia zabrania". Czy to nie głupie? Nie sądzę, żeby rozmowa cokolwiek zmieniła - ona twardo będzie stać na swoim stanowisku, mając na uwadze nauczanie KK o seksie jako ohydnej i mrocznej rzeczy, o tym, że kobieta jest "wszelkiego zła siedliskiem" jak ujął to jeden z pisarzy. Jeśli jesteś masochistą to zostań przy niej. Ja zakończyłbym taki związek. Nie chciałbym się męczyć i czekać do ślubu. Jaką masz gwarancję, że po ślubie się wszystko zmieni? Żadnej. Zgadnij czemu.
Cytat:
Hipokrytka z niej, skoro najpierw uprawiała seks, a teraz stara się Ci wmówić, że powinno Cie zawstydzać jej nagie ciało. Operację odtworzenia błony już sobie zafundowała?

Jeszcze bym zrozumiała stwierdzenie, że zrobiła źle, zgrzeszyła, więc teraz abstynencja. Ale te kretyńskie podchody - tu możesz dotknąć, a tu zakaz, a tu nie dotknę, albo jednak nie, nie możesz dotknąć, a właściwie to się wstydzić powinieneś... Matko! A trochę dojrzałości emocjonalnej?
dokładnie o tym samym pomyslałam. Się nawróciła... Teraz to i modlitwa jej dziewictwa nie przywróci, bo dziewictwo to głownie psychika, a nie tylko błona. Jakby mi facet teraz wyskoczył z takim takstem to bym walnęła mu śmiechem w twarz. Chyba juz troszke za pozno na rozmyslania o grzechach.
Po pierwsze, nie posądziłbym samej dziewczyny o hipokryzję. W wierze rzymskokatolickiej jest grzech, ale jest też również żal za grzechy i postanowienie poprawy. Zatem, postępując zgodnie z kanonami wiary, zupełnie normalnym jest, że chociaż już seks przed ślubem był, to po rachunku sumienia zapada decyzja, aby jednak poczekać z nim do ślubu.

anduk bardzo trafnie zapodał Ci piramidę Masłowa. Ale oprócz niej, każdy człowiek ma też swoją indywidualną piramidę (hierarchię) wartości. Związek nie ma prawa być udanym, gdy ów piramidy wartości u dwojga partnerów znacznie się różnią. Dlatego dobrze przemyśl, czy Wasz związek ma sens. Szanse macie o tyle, że również jesteś wierzący. Jednak u Ciebie wiara zdaje się być na dużo dalszym planie, natomiast u Twojej partnerki zajmuje ona czołową pozycję w życiu. Oznacza to, że seks jest tylko kroplą w morzu problemów, które w związku z tym mogą się pojawić. Sama sfera seksualna między wami jest zagrożona. To zagrożenie wcale nie zostanie zniwelowane po ślubie. Potem będzie problem z tym, że ona będzie chciała tylko po bożemu, pod kołdrą i przy zgaszonym świetle. O antykoncepcji nie będzie chciała słyszeć, co w efekcie spowoduje rozrost waszej rodziny do rozmiarów drużyny piłkarskiej. To z kolei może doprowadzić do poważnych problemów finansowych. Tyle konsekwencji a przyczyna tylko jedna - podejście do seksu. A przecież takich istotnych różnic między Wami może być więcej, zważywszy na jej podejście do wiary. Aż strach się bać. Dlatego ja szczerze radziłbym Ci spieprzać od niej w podskokach.

Oczywiście zawsze pozostaje ta irytująca wątpliwość, czy może z czasem partnerka Twoja nie dałaby się zmienić, że może kiedyś by "znormalniała" i wszystko byłoby super. Otóż ja widzę to następująco. Wiara, religia były tej dziewczynie wbijane do głowy od chwili poczęcia. Tak głęboko zakorzenione wartości mogą zmienić jedynie poważne wydarzenia w życiu. Ty sam w pojedynkę nie masz szans i nie masz się co łudzić, że uda Ci się ją zmienić. Owszem, pozornie możesz odnieść jakiś sukces, ale to będą tylko pozory. Zdążyłeś już doświadczyć jak to jest, gdy pozornie udało Ci się do czegoś przekonać partnerkę.
Cytat:
Po pierwsze, nie posądziłbym samej dziewczyny o hipokryzję. W wierze rzymskokatolickiej jest grzech, ale jest też również żal za grzechy i postanowienie poprawy. Zatem, postępując zgodnie z kanonami wiary, zupełnie normalnym jest, że chociaż już seks przed ślubem był, to po rachunku sumienia zapada decyzja, aby jednak poczekać z seksem do ślubu. Cytat:
Jeszcze bym zrozumiała stwierdzenie, że zrobiła źle, zgrzeszyła, więc teraz abstynencja. Ale te kretyńskie podchody - tu możesz dotknąć, a tu zakaz, a tu nie dotknę, albo jednak nie, nie możesz dotknąć, a właściwie to się wstydzić powinieneś... Matko! A trochę dojrzałości emocjonalnej? Jakieś rozchwiane to nawrócenie... A hipokryzją jest np. to, że wymaga od faceta, żeby zaczął się wstydzić jej nagości.
Ćwierćnuta, masz rację. Jednak im bardziej wierzący człowiek, tym mniej dojrzały emocjonalnie. Poza tym, to dpc poniekąd wymusił na niej łóżkowe igraszki. No i ona tak się mota między panem Bogiem a swoim partnerem.
trzeba umieć wierzyć MĄDRZE, albo zostawić wiarę w cholerę.
Zgodnie z nakazami KK współżycie przed ślubem jest grzechem.
Nie powinieneś więc jej do tego namawiać... a i sam jako katolik nie powinieneś tak postępować.
Zresztą nie chcę być niczyim sumieniem. Ot, brzydzi mnie hipokryzja.
Rojze, zapewne większość Polaków-katolików jest hipokrytami, więc tu nawet nie ma co roztrząsać tego wątku.

Dpc, poczytałeś o Oczaku, widzisz, jak tam to się rozwinęło i jak jemu doskwierają niezaspokojone potrzeby. E-romantic podał Ci możliwe rozwinięcie się Twojej sytuacji, dlatego zastanów się mocno nad tym, co zrobisz i pamiętaj, że im związek dłuższy, a ludzie bardziej ze sobą zżyci, tym trudniej go przerwać. Lepiej zrób to teraz, poboli miesiąc i poszukaj kogoś, kogo poglądy życiowe będą bardziej zgodne z Twoimi.
Z własnego doświadczenia wiem, że nie ma nic gorszego niż głęboko wierzący partner... Jeśli oboje tacy są to jeszcze da się to zrozumieć chociaż z perspektywy osoby trzeciej jest to bardzo przykre i żałosne, ale jeśli jedna z osób myśli racjonalnie, a druga kieruje się wiarą to nic dobrego z tego nie wyjdzie.

Moje zdanie jest takie, że powinieneś z nią porozmawiać jeszcze raz długo i szczerze. Powiedziałbym jak głupie jest tego rodzaju zachowanie i postawił ją pod ścianą, że jeśli wszystko nie wróci do normy to najzwyczajniej w świecie nie widzisz szans dla waszego związku. Wiem, że jest to postawa egoistyczna, ale wiąże się ona z losami twojego dalszego życia, a w takim przypadku warto(a nawet trzeba) myśleć egoistycznie.
Cytat:
Rojze, zapewne większość Polaków-katolików jest hipokrytami, więc tu nawet nie ma co roztrząsać tego wątku. A ja po przejrzeniu wszystkich wypowiedzi uwazam, ze wlasnie Rojze ma racje. Jesli jest katoliczka, to jest katoliczka 24 godziny na dobe, 7 dni w tygodniu. Nie wtedy jak jej wygodnie, nie wtedy, kiedy oczekuje od niej tego otoczenie. Jesli komus to nie pasuje - trudno. Ciekawe ilu mowiacych "olej ja" sunie do kosciola swiecic jajka co roku albo biega po procesjach. Po co to robia nie spytam, bo pewnie sami nie wiedza.
celnie ujęte
Cytat:
Jesli komus to nie pasuje - trudno. Ciekawe ilu mowiacych "olej ja" sunie do kosciola swiecic jajka co roku albo biega po procesjach. Po co to robia nie spytam, bo pewnie sami nie wiedza. Ja jestem zadeklarowanym ateistą i nigdy w życiu nie biegłem do kościoła z koszyczkiem, nie szedłem do spowiedzi...Ba, taki ze mnie szatan, że nawet komunii i bierzmowania nie mam! ;)))

Ale tak apropos hipokryzji to najśmieszniejsza jest postawa 'wierzących' katolików, którzy każdego innowiercę lub ateistę traktują jak kogoś gorszego i złego. Z tego, co zaobserwowałem to ateiści są bardziej tolerancyjni(a raczej wyrozumiali...) niż ci nasi wspaniali i praktykujący katolicy;)
Kolejne słuszne stwierdzenie. Ateiści są bardziej wyrozumiali niż pseudo-katolicy. Każdy widzi jak jest i po tym właśnie oceniają innych. Nie ma określonych religijnie zasad więc są znacznie bardziej obiektywni.
Ja tam wierze w dobro na swiecie. Po co mam sobie nerwy szarpac...po co ktos ma mnie straszyc powodzia, szarancza, pieklem. Z NIEWOLNIKA NIE MA ROBOTNIKA!

Ale szanuje innosc pogladow - i jesli naprawde ta dziewczynka nie ma innych powodow swojego zachowania i wytrwa w swoim postanowieniu - to bedzie to imponujace^^
Cytat:
A ja po przejrzeniu wszystkich wypowiedzi uwazam, ze wlasnie Rojze ma racje. Jesli jest katoliczka, to jest katoliczka 24 godziny na dobe, 7 dni w tygodniu. Nie wtedy jak jej wygodnie, nie wtedy, kiedy oczekuje od niej tego otoczenie. Jesli komus to nie pasuje - trudno. Ciekawe ilu mowiacych "olej ja" sunie do kosciola swiecic jajka co roku albo biega po procesjach. Po co to robia nie spytam, bo pewnie sami nie wiedza. Dziękuję za wsparcie moralne :-)
To mnie własnie najbardziej zniesmacza: wybieranie z religii tylko tego co komu odpowiada, olanie ciepłym moczem reszty i szumne nazywanie się "katolikiem".
A jak ktoś jest konsekwetny to wiesza się na nim psy...
Cytat:
... Po co to robia nie spytam, bo pewnie sami nie wiedza. Właśnie po to powiedziałam, że nie warto nawet "znęcać" się nad tymi, którzy wierzą wybiórczo i stosują się też tylko do tego, co im się podoba.
Sama jestem ateistką, dlatego mogę robić, co mi się podoba i mówić co mi się podoba, dlatego powtórzę autorowi tematu: Znajdź sobie dziewczynę, z którą się dogadasz.

Cytat:
A jak ktoś jest konsekwetny to wiesza się na nim psy... To jest faktycznie zbędne, bo tu wystarczy stwierdzić, że oni raczej nie mają szans na dojście do porozumienia i zadowolenie ich obojga.
A katolicym w Polsce to po prostu moda, ot co. Z mody też się wybiera tylko to, co komuś "dobrze leży".
Ona77, jeśli on jest katolikiem... i zacznie się spotykać z ateistką... to wiesz jakie będą jazdy jak ona mu powie że nie chce ślubu kościelnego :-) ?
Problem moim zdaniem jest w światopoglądzie autora. Brak mu zdecydowania.
Prawda, autor zachowuje się bardziej jak ateista, ale niczego mu nie sugeruję, bo nie chcę być postrzegana jak szarlatan, który odciąga biedne owieczki od wiary ;)
A znam taką ateistyczno-katolicką parę, planują ślub, a w ramach kompromisu będzie... kościelny.
ateizm a brak wiary z lenistwa to nie to samo..
A w tym wypadku to musi byc drugie dno a nie tylko wiara...wiara to wymówka, zawsze była najlepszą wymówką...od postu po inkwizycję...
Akurat konsekwencja jest rzeczą, której u dziewczyny autora tematu zabrakło...
Gwoli ścisłości: ateista to nie jest osoba, która nie wyznaje chrześcijaństwa. To osoba, która przeczy istnieniu Boga. A tego o autorze tematu nie wiemy.
Przepraszam, a ja mam pytanie: Ile jeszcze będzie podobnych tematów wałkowanych?: wiara, seks, katolicyzm, seks, ateizm, seks... i tak dalej i tak dalej...
Jesteś na forum erotycznym, więc nie wiem o czym chciałbyś dyskutować. Jak się nie podoba to wypad na onet. Tam będziesz miał rozbudowane dyskusje;]
Sexy_man, jak widać to jest problemem w naszym arcykatolickim kraju, więc można się spodziewać, że to nie jest ostatni taki temat.
Z drugiej strony tak samo można pytać o to, dlaczego jest tak dużo tematów związanych ze zdradą.
Cytat:
Sexy_man, jak widać to jest problemem w naszym arcykatolickim kraju, więc można się spodziewać, że to nie jest ostatni taki temat.
Z drugiej strony tak samo można pytać o to, dlaczego jest tak dużo tematów związanych ze zdradą.
Bo tam gdzie religia zakazuje rozwodu, zdrady są nieuniknione...
Na religi jakiś czas temu słyszałam, że całowanie się, ba nawet przytulanie z partnerem przed ślubem jest grzechem jeśli wywołuje podniecenie.
Nie wyobrażam sobie związku bez pieszczot, bez pocałunków itd. bez seksu może jeszcze jakoś bym pociągła ale bez reszty już nie.
Nie uważam byś seks cenił bardziej niż miłość cenisz bardziej pewne oddanie się partnerowi wraz z uczuciami.
Jestem katoliczką i grzesze, mam do tego pewne "prawo" ( w końcu po to jest spowiedż, pokuta)dlatego nie wyobrazam sobie takiego dreczenia siebie i partnera.
Kościół faktycznie zabrania wielu rzeczy, które jednak byłby lepsze dla człowieka tak jak choćby rozwód wspomniany przez rojze no ale coż kościół nie zmieni raczej swojego stanowiska wtej kwestii czy wielu innych.
Wielki pokrzywdzony na tym forum musi się odezwać.

A więc jak będziecie mieli czytać moje wypociny z wątku, który sam założyłem http://beztabu.com/showthread.php?t=12777, zauważycie, że przechodziłem wręcz załamanie psychiczne.

W człowieku walczy życie w zgodzie ze samym sobą a pragnienie uszczęśliwienia drugiej osoby. Ale samemu będąc nieszczęśliwym, nikomu w życiu nie dogodzimy.

Teraz z tą dziewczyną jestem jakby kolega bo już nie mamy o czym rozmawiać. Sam kiedyś niby byłem katolikiem ale nigdy nie żałowałem za grzechy "nieczystości". Po prostu w wielu sprawach nie zgadzałem się Kościołem. Wierzyłem bo nie zastanawiałem się nad tym, w co wierzę i dlaczego akurat w to, a nie coś innego.

Gdy zakazy kościoła mnie dobiły, zacząłem się zastanawiać, po cholerę mi ten kościół. Miałem już dość mojej wewnętrznej hipokryzji, zwłaszcza że jeden ksiądz powiedział, że takich niby katolików to sie powinno wogóle z kościoła powyrzucać.

Ja wiem, że bliskość z kobietą jest mi potrzebna. Bez tego moje życie jest smutne. Argumenty o tym, że człowiek powinien się zachowywać inaczej niż zwierze, czyli panować nad swoimi popędami jest według mnie absurdalne. Ale nie będę tego tematu to rozwijał.

Tak więc chłopie ja wiem, że takim kobietom się nie wierzy. One zawsze oczekują tego, że jeśli my je kochamy, to będziemy się cieszyli z każdej ich decyzji. Robią nam łaskę, że dadzą się popieścić. Obiecują, że po ślubie będzie inaczej, ale katolicyzm także reguluje seks po ślubie. Według kościoła każdy kontakt intymny w małżeństwie powinien być nastawiony na prokreację. Czyli sperma powinna wylądować zawsze w pochwie. Ja tylko zaznaczę, że to właśnie zwierzęta prawie zawsze kopulują tylko po to, aby zrodzić potomstwo...
Cytat:
Jestem katoliczką i grzesze, mam do tego pewne "prawo" ( w końcu po to jest spowiedż, pokuta)dlatego nie wyobrazam sobie takiego dreczenia siebie i partnera.
To po jakie licho Ci ten cyrk? Jaki jest sens wyznawania jakiejś religii z góry zakładając, że się nie będzie stosować do jej zasad?? To jakiś idiotyzm :knockout:
Dzieki za wszystkie posty. Decyzje podjalem juz wczoraj po wyczerpujacej lekturze historii ocza. Dzis rozmawialem z moja dziewczyna (a moze juz ex-dziewczyna). Powiedzialem co sadze na ten temat niestety to co uslyszalem to ze teraz wszystko zalezy od mojej wiary czyli poniekad zostalo mi przedstawione ultimatum.
Prawdopodobnie to juz koniec... chociaz teraz odczuwam ze moze nie powinienembyl tego robic.
Co do pytania o moja wiare. Uwazam sie za katolika, takim mnie wychowano, modle sie do Niego, dziekuje za kazdy dzien w moim zyciu za wszystkie wzloty i upadki. Niestety nie zgadzam sie z niektorymi dogmatami i postanowieniami kosciola. Uwazam ze Bog dal nam to wszystko tylko po to aby umacniac wiez miedzy partnerami. Czy Bog chcial wypraw krzyzowych, mordowania niewinnych kobiet ktore zostaly uznane za czarownice? Mam wlasne zdanie na temat wiary potrafie odroznic co wg mnie jest stanowczo zabronione nie tylko ze wzgledu na zakazy prawne jak i moja moralnosc ale rowniez przez wzglad na religie.
Kiedys nawet probowalem przytoczyc to mojej dziewczynie jako przyklad iz kosciol nie zawzse postepuje wlasciwie i nie nalezy wszystkie brac doslownie czy postepowac wg drogi ktora wyznacza nam kk.
Nie wyobrazam sobie robienia tego z obca osoba lub z kims kogo poznalem kilka dni lub miesiac temu. Zawsze uwazalem ze jesli 2 osoby sie kochaja to maja prawo widziec siebie nago, oddawac sie sobie, zyc dla siebie.
Co do mojego/naszego wieku mamy po dwadziescia kilka lata wiec jak na swoj wiek uwazam siebie za dojrzala osobe.
Zapomnialem a moze nie chcialem wspomniec o jednej istotnej rzeczy. Moja wybranka ma dziecko i niestety nie jest to moje chociaz zaczalem je traktowac jak swoje. Chociaz rzadko sie widywalismy bo nie mieszalismy razem to mimo wszystko czulem ze jest nasze. Nie napisze w jakim jest wieku ze wgledu na chec zachowania anonimowosci.
Co teraz o tym wszystkim sadzicie? Sprawa nie jest prosta a ja juz chyba nie mam odwrotu ale mimo wszystko chcialbym wiedziec jakie jest wasze zdanie. Nie mam z kim porozmawiac na ten temat bo nie lubie sie otwierac przed znajomymi z pracy a rodzina bardzo polubila moje wybranki wiec nie potrafiliby obiektywnie powiedziec co mysla.
Dzieki i pozdrawiam.
Cytat:
To po jakie licho Ci ten cyrk? Jaki jest sens wyznawania jakiejś religii z góry zakładając, że się nie będzie stosować do jej zasad?? To jakiś idiotyzm Bo a nóż po życiu rzeczywiście coś jest i wtedy zgrabnie to wygląda przed Panem Bogiem! xDDD Znam wielu takich ludzi i niestety takie pytania niczego nie załatwią. Masz pseudo katolików, którzy wierzą, bo boją się ''piekła'' czy nicości i dlatego udają, że wierzą. Zresztą sama powinnaś zauważyć, że ludzie niewierzący lub wyznający inną wiarę niż katolicyzm są w naszym kraju wręcz prześladowani i traktowani poniżej pewnej normy. Zauważ, jak traktuje się u nas Świadków Jehowy albo Muzułmanów... Ch*j z tym, że przedstawiciele tych wierzeń są tymi, którzy rzeczywiście są wierzący za sprawą swojego wyboru, bo i tak są 'gorsi' od tych, którzy są katolikami, mają w dupie zasady kościoła, a 'wierzą', bo tak im rodzice kazali.
Ten kraj jest rajem dla hipokrytów i wątpię, że to się zmieni. Po prostu taką mamy naturę...

No, ale ja proponuję zakończyć offtopic, bo ten temat jest o czymś zupełnie innym. Tak więc, aby było na temat:
Autorze, zostaw tą dziewczynę! :lol:

Edit:

Facet, zrobiłeś bardzo dobrze i powinieneś być z siebie dumny. Ta dziewczyna nie jest dla ciebie i dlaczego miałbyś zmieniać siebie(w aspekcie religijnym) skoro wcale tego nie chcesz? Sam fakt tego, że jest dupa, a nie wierzący też ma tutaj znaczenie. Przestań się oszukiwać i albo zmień wiarę albo po prostu przestań robić z siebie idiotę. To jednak z innej beczki.
Postąpiłeś racjonalnie i nie masz czego się obawiać. Dla ciebie lekarstwem będzie porządny seks, a twoją ex-dziewczynę uleczy Bóg, więc dacie sobie radę;)
Cytat:
Co do pytania o moja wiare. Uwazam sie za katolika, takim mnie wychowano, modle sie do Niego, dziekuje za kazdy dzien w moim zyciu za wszystkie wzloty i upadki. Niestety nie zgadzam sie z niektorymi dogmatami i postanowieniami kosciola. Moim zdaniem jesteś raczej chrześcijaninem niż katolikiem...
Dokładnie. Wcale nie musisz być katolikiem, skoro się nie zgadzasz z nieomylną doktryną kk. Można równie dobrze wierzyć w Boga i nie przynależeć do żadnego systemu religijnego.

Drogi autorze, uważam że postąpiłeś słusznie, bo jeżeli dla dziewczyny ważniejszy jest kościół niż Ty, to coś jest nie tak. Powodzenia na nowej drodze :)
Mocno pokręcone, ale co możesz zrobić? Odpowiedzieć sobie na kilka pytań:
1) Czy kiedykolwiek planowałeś ślub z tą dziewczyną
2) Jeśli tak, to czy jesteś na tyle zaangażowany w ten związek, że uznajesz, że moglibyście wziąć ślub w niedalekiej przyszłości
3) Jeśli na drugi punkt odpowiedziałeś tak, to czy jesteś w stanie wytrzymać bez seksu z dziewczyną do ślubu (zakładając, że jego termin byłby w miarę bliski) i na takich warunkach jak ona stawia (czyli brak pieszczot, widoku nagiej partnerki, czy wreszcie spania w jednym łóżku)

Jeżeli na którekolwiek pytanie pojawi się odpowiedź „nie” to ciągnięcie takiego związku nie ma sensu. Jeśli jednak będzie 3x TAK to wtedy trzeba zdobyć się na kolejną rozmowę z partnerką i zapytać się jej co w dziedzinie seksu planuje dla Ciebie po ślubie - ilu ludzi takie podejście do seksu, niektórzy katolicy radośnie i chętnie oddają się łóżkowym przyjemnością z mężem/żoną, bez poczucia grzechu, innych temat zawstydza, uznają jedynie seks pod kołdrą, przy zgaszonym świetle, w jednej pozycji i tylko w celu spłodzenia potomka. Oprócz opisanych jest wiele postaw pośrednich, jednak powinieneś wiedzieć co Cię czeka, co Twoja partnerka uznaje za grzech, a co nie.

Oczywiście tutaj pewności mieć nie możesz, że będzie tak jak powie – bo już wcześniej ustalaliście jedno, a jest inaczej – dlatego postaraj się, by to co powie nie było przez Ciebie zasugerowane, czy wymuszone. Znasz ją chyba dobrze (czy jak coś ustalacie to trzyma się ustaleń, czy jest konsekwentna itp.), miej również na uwadze poprzednią sytuację (jak bardzo przekonywująca była zgadzając się na poprzednie zliberalizowanie jej warunków). Jeśli dotrwałeś do tego momentu, to teraz najtrudniejsze – musisz się zastanowić, czy satysfakcjonuje Cię to co Ci partnerka proponuje w szarej rzeczywistości już po ślubie, na ile możesz zaufać, że swojego zdania znów nie zmieni. Jeśli uznasz, że chcesz być z nią na takich zasadach jak ona chce i oczekuje, wtedy możesz trwać w tym związku dalej, z 50% prawdopodobieństwem, że będzie to wyglądać tak jak powiedziała.

Ryzyko? Tak, ale w sumie nie większe niż przy innych związkach, z tym wyjątkiem, że Ty wiesz już czego możesz się „bać” ;)
Wybacz no_body, ale wszelkie twoje wymienione rady to po prostu bezsensowne biadolenie... Jak facet, który doktryny kościelne ma w nosie ma budować związek w dużej mierze oparty na seksie z kobietą dla której używanie antykoncepcji czy chociażby wytrysk na piersi jest grzechem? W sytuacji autora tego wątku jest tylko jedno rozwiązanie, a kroki w jego kierunku zostały już podjęte, więc daj sobie spokój z radami, które facetowi zrobią tylko mętlik w głowie, jeśli miał on chociaż cień nadziei na zmianę postawy swojej dziewczyny...
Przeczytałem bardzo dokładnie to co napisał autor tematu w swoim ostatnim poście i bardzo mu współczuję. To co robi Twoja oby już ex-dziewczyna to zwykły ordynarny szantaż. I do tego to dziecko, owoc jej dotąd dajmy na to "grzesznego" życia. To co powinieneś teraz zrobić to podjąć męską decyzję. Rozważyć wszystkie za i przeciw. Mi to wygląda na poszukiwanie "ojca" dla jej dziecka i szantażowanie kontaktami seksualnymi. Ślub - OK seks po ślubie. Nie? No to szlaban na wszystko. Zastanów się czy z kimś takim warto być. Z kimś kto nie chce po prostu powiedzieć o co chodzi. Czy po ślubie coś się zmieni? Śmiem bardzo w to wątpić. Stare porzekadło mówi, że jak nie wiadomo co chodzi to chodzi o kasę. I coś z tego w opisanej sytuacji jest. Nie daj sobą pomiatać i odejdź od niej.
Po pierwsze już uprawiałeś z nią seks

Po drugie skoro ma dziecko z kimś innym to albo jest ono nieślubne, albo jest ona po rozwodzie. Tak czy inaczej to nie pasuje do postępowania takiego gorliwego katolika jakiego ona zgrywa teraz

Według mnie jej po prostu jest tak teraz wygodnie i wiara jest tylko pretekstem.
Cytat:
Po drugie skoro ma dziecko z kimś innym to albo jest ono nieślubne, albo jest ona po rozwodzie. Tak czy inaczej to nie pasuje do postępowania takiego gorliwego katolika jakiego ona zgrywa teraz Tyle, że w wierze Chrześcijańskiej istnieje coś takiego, jak odkupienie. Jeśli prowadziła bardzo frywolne życie, którego konsekwencją jest nieślubne dziecko to jak najbardziej może teraz zgrywać taką gorliwą katoliczkę pod warunkiem, że rzeczywiście się nawróciła. Nie ma tutaj nic do rzeczy, że wcześniej uprawiała seks czy coś w tym stylu, bo jeżeli naprawdę się nawróciła to musi teraz walczyć o darowanie grzechów przez jakże litościwego, miłosiernego i miłującego dobro Pana Boga...:)
Moim skromnym zdaniem...

Jeżeli jesteście ze sobą, i wcześniej seks nie był problemem a teraz jest, to chyba powinieneś się z tym pogodzić.

Chodzi mi o to, że ona ma prawo decydować co robi ze swoim ciałem. Wcześniej seks nie był problemem?? No może nie był. Ale skoro postanowiła się "nawrócić" i wiara jest dla niej tak ważna, to chyba powinieneś to uszanować.
Chyba nie jest się ze sobą tylko dla seksu???

Myślę, że potrafię ją zrozumieć
Cytat:
Chodzi mi o to, że ona ma prawo decydować co robi ze swoim ciałem. Wcześniej seks nie był problemem?? No może nie był. Ale skoro postanowiła się "nawrócić" i wiara jest dla niej tak ważna, to chyba powinieneś to uszanować.
Chyba nie jest się ze sobą tylko dla seksu???
Ty to tak serio czy jaja sobie robisz? Każdy związek jest w dużej mierze oparty na seksie i jeśli facet odchodzi od kobiety, bo ta zrezygnowała z seksu lub wprowadziła w nim pewne ograniczenia to zupełnie to zmienia wizerunek takiej kobiety. I ten facet nie jest kretynem, któremu zależało tylko i wyłącznie na seksie tylko zdrowym i dojrzałym psychicznie facetem, który wie czego mu trzeba. Oczywiście autor tematu ma obowiązek uszanować decyzję tej dziewczyny, ale nie jest to równoznaczne z tym, że ma nadal z nią być i cierpieć tylko dlatego, żeby czasem nie wyszedł na zwykłego ruchacza.
Cytat:
Chodzi mi o to, że ona ma prawo decydować co robi ze swoim ciałem. Wcześniej seks nie był problemem?? No może nie był. Ale skoro postanowiła się "nawrócić" i wiara jest dla niej tak ważna, to chyba powinieneś to uszanować.
Chyba nie jest się ze sobą tylko dla seksu???

Myślę, że potrafię ją zrozumieć
OK, ja rozumiem, że dziewucha mogła się nawrócić. Jednak idąc tokiem mojego jakże ateistycznego rozumowania, szantażowanie osoby, która darzy ją uczuciem (jakimkolwiek) jest zwykłym świństwem i tyle. Ba mało tego - zwykłym grzechem. Zwiazki miedzyludzkie były, są i będą oparte w dużej mierze o kontakty seksualne, tak jak napisał kolega wyżej. Ustaliliśmy już, że autor postu nie jest pierwszym lepszym ****ką, któremu tylko jedno w glowie. Sprowadzanie go do parteru i odmawianie mu jednej z podstawowych potrzeb każdego zdrowego faceta jest delikatnie mówiąc nie fair. Dziewucha domaga się poświęceń, a sama nie wnosi nic. Chciałabyś tak na odwrót?
Wybieranie kościoła ponad osobę, którą teoretycznie się kocha, jest mocno nie w porządku. I nie ma to absolutnie nic wspólnego z "nawróceniem", to zwyczajny bezduszny EGOIZM.
Kicia, ja mam takie odczucie, że ten nieszczęśnik ma teraz odkupić stare grzechy nowo nawróconej, przez "wspólne dźwiganie ciężaru".
Masakra.
Cytat:
Kicia, ja mam takie odczucie, że ten nieszczęśnik ma teraz odkupić stare grzechy nowo nawróconej, przez "wspólne dźwiganie ciężaru".
Masakra.
O tototototo.
Podejście do mojej wiary (katolicyzm), mam podobne do autora tematu. Potrafię jednak trochę zrozumieć jego partnerkę, ponieważ sama często po pieszczotach mam wyrzuty sumienia i czasem zastanawiam się, czy dobrze robię... Oczywiście w trakcie pieszczot w ogóle nie myślę o tych wątpliwościach ;p, nachodzą mnie one dopiero, gdy siedzę sama w domu i zastanawiam się nad tym wszystkim. Moje wątpliwości zostały wywołane głównie przez otoczenie (chociażby przez nieustanne biadolenie siostry na religii), jednakże często udaje mi się o nich nie myśleć i wyprzeć z głowy innymi argumentami. Z jednej strony rozumiem postępowanie KK, który zabrania seksu przed ślubem, a z drugiej strony uważam, że każdy ma prawo decydować o tym co według niego jest słuszne. Sama uważam się trochę za hipokrytkę z powodu mojej wiary, bo jednak jest trochę rzeczy w KK, z którymi się nie zgadzam.
...chyba trochę zamieszałam. Ogólnie rzecz biorąc sama mam pod tym względem namieszanie w głowie.
# Pocałunek w miłości młodzieńczej. Powoduje, iż może narastać pożądanie zmysłowe u chłopca czy dziewczyny. Dlatego np. w chrześcijaństwie młodzież powinna się go wystrzegać

# Pocałunek w miłości narzeczeńskiej - jest wyrazem i potwierdzeniem miłości, jednakże np. w chrześcijaństwie nie może prowadzić do erotycznych zachowań seksualnych.

Według religii zapewne całe to forum jest zbiorowiskiem śmiertelnych grzeszników, dewiantów i dziełem szatana, a to dlatego, że 99% postów mówi o chłopakach i dziewczynach, a nie o małżeństwach:D
Wypada przemyśleć i poukładać sobie w głowie pewne sprawy - uregulować stosunek:) do religii. Każdy ma inne priorytety, można je szanować, ale jeśli z tego ma wyjść coś toksycznego, to lepiej się w to nie pchać. amen.

Cytat:
Sama uważam się trochę za hipokrytkę z powodu mojej wiary, bo jednak jest trochę rzeczy w KK, z którymi się nie zgadzam. Jesteś hipokrytką jak 99% katolików, nie przejmuj się:cool:
Jeśli z czymś się nie zgadzasz to dopuszczasz się herezji.
Nie mówię tego złośliwie, ale taki jest punkt widzenia KK.

Z poglądami mówiącymi o masturbacji jako naturalnej, nieszkodliwej aktywności nie zgadza się wiele religii, w tym katolicyzm, który uważał masturbację za grzech, a obecnie za zachowanie nieuporządkowane, a nawet niemoralne. Katechizm Kościoła Katolickiego z 1992 roku stwierdza, że "masturbacja jest aktem wewnętrznie i poważnie nieuporządkowanym. Bez względu na świadomy i dobrowolny motyw użycie narządów płciowych poza prawidłowym współżyciem małżeńskim w sposób istotny sprzeciwia się celowości.(...)". Z drugiej jednak strony ten sam Katechizm naucza: "W celu sformułowania wyważonej oceny odpowiedzialności moralnej konkretnych osób i ukierunkowania działań duszpasterskich należy wziąć pod uwagę niedojrzałość uczuciową, nabyte nawyki, stany lękowe lub inne czynniki psychiczne czy społeczne, które mogą zmniejszyć, a nawet zredukować do minimum winę moralną"[14]. Dlatego problem winy moralnej nie jest jednak zawsze jednoznaczny, ponieważ na postępowanie człowieka może mieć wpływ wiele czynników zmniejszających bądź zwiększających jego odpowiedzialność.
Dzieki za wszyskie posty. Myslalem ze nikt nie odpowie z powodu albo trudnosci albo glupoty tematu. Teraz znowu prosilbym o rade.
Przez weekend zostalem zmieszany z blotem co prawda tylko przez smsy ale to co uslyszalem bylo dla mnie szokiem. Zarzucono mi ze tylko na jednym mi zalezy ze tylko seks mi w glowie,ze milosci w ogole nie bylo, ze gdy zabroniono mi dostepu do piersi od razu dalem sobie spokoj (sic!) itd. Wczoraj nie spalem cala noc odpierajac zarzuty co za tym poszlo dzis na uczelni wygladam jak nieboszczyk i co chwile przysypiam na przerwach. W koncu dalem spokoj bo zauwazylem ze moje mowienie jak jest na prawde nic nie daje.
Dzis natomiast dostalem kolejnego lecz w troche innym tonie. Nie bede cytowal ale przytocze najwazniejsze szczegoly. Zostalem przeroszony za wczorajsze "mile slowka", powiedziala ze na pewno bardzo ja kocham oraz dostalem zaproszenie na rozmowe zeby jeszce raz to wszystko omowic. Sam ja wczoraj zaproponowalem ale tylko i wylacznie w celu naprostowania tego co uslyszalem i nic poza tym.
Mam wrazenie ze bedzie chciala wrocic oczywiscie bez zadnego zmieniania tego o co sie poklucilismy. Na zachete dostalem krotka wiadomosc ze po slubie kochanie sie ze soba to nie grzech a zamiast "orbitek" mozna sprawdzac temperature ciala (na pewno wiecie o co chodzi).
Wiem co powinienem zrobic ale... to nie bedzie takie latwe. Teraz zastanawiam sie czy isc czy raczej darowac sobie.
Macie jakies pomysly?
I zeby nie bylo, pytam sie Was drodzy forumowicze tylko ze wzgledu na to ze wszyscy moi przyjaciele mowia ciagle to samo: "Stary, cholernie ciezka sprawa...".
A moze powinienem zapytac na jakims forum religijnym?! ;)
Znajomi mają rację, bo to jest ciężka sprawa i tak naprawdę zadecydować możesz tylko Ty. My możemy tylko powiedzieć, co zrobilibyśmy na Twoim miejscu.
Cytat:
Na zachete dostalem krotka wiadomosc ze po slubie kochanie sie ze soba to nie grzech a zamiast "orbitek" mozna sprawdzac temperature ciala (na pewno wiecie o co chodzi). Czyli ona nadal chce być z Tobą w związku, a Ty byś chciał? Jak rozumiem - nie. Gdybym jednak się myliła, zastanów się, czy wierzyłbyś metodzie polegającej na sprawdzaniu temperatury, czy chciałbyś codziennie rano mierzyć temperaturę kobiecie zanim ona wstanie i czy byłbyś w stanie zaakceptować sytuację, że przez ok. pół miesiąca nie można uprawiać seksu.
Jeżeli chodzi o samo spotkanie między Wami, uważam, że po prostu kulturalnie byłoby się spotkać. Ktoś, kto znaczy(ł) wiele ma prawo usłyszeć o rozstaniu w osobistej rozmowie, a nie dowiedzieć się przez komunikator czy sms-y. Zdobądź się na odwagę.
Ja na spotkanie bym poszła. Co więcej nawet usiłowałabym przekonać ją do swoich racji (pewnej liberalizacji jej poglądów). Ale ja to naiwna optymistka jestem. Z jej punktu widzenia to będzie naklanianie "do złego", więc pewnie nic z tego nie wyjdzie. Ale tak czy siak masz prawo powalczyć o swoje szczęście z nią.

Jeśli się nie uda to pamiętaj, że kalendarzyk to nie jedyna trudność w małżeńskim seksie. Skończyć możesz tylko w jej pochwie. Poza tym IMHO osoby glęboko wierzące nie są zbyt skore do harców w łóżku.

I nie pytaj na forach religijnych - zjadą Cię co najmniej tak jak ona w SMSach ;)
Cytat:
Przez weekend zostalem zmieszany z blotem co prawda tylko przez smsy ale to co uslyszalem bylo dla mnie szokiem. Zarzucono mi ze tylko na jednym mi zalezy ze tylko seks mi w glowie,ze milosci w ogole nie bylo, ze gdy zabroniono mi dostepu do piersi od razu dalem sobie spokoj (sic!) itd. Normalne. Ostrzegaliśmy cię przed takim zachowaniem i jak widać nie myliliśmy się. Wyluzuj, bo tonący brzytwy się chwyta. Starała się zwalić winę na ciebie, żeby uspokoić własne sumienie. Wredne, nie? No właśnie.

Cytat:
Wczoraj nie spalem cala noc odpierajac zarzuty co za tym poszlo dzis na uczelni wygladam jak nieboszczyk i co chwile przysypiam na przerwach. W koncu dalem spokoj bo zauwazylem ze moje mowienie jak jest na prawde nic nie daje. Ale facet - wyluzuj. Naprawdę nie ma się czym przejmować, bo to, co ta dziewczyna mówi to zwykłe bzdury.

Cytat:
Dzis natomiast dostalem kolejnego lecz w troche innym tonie. Nie bede cytowal ale przytocze najwazniejsze szczegoly. Zostalem przeroszony za wczorajsze "mile slowka", powiedziala ze na pewno bardzo ja kocham oraz dostalem zaproszenie na rozmowe zeby jeszce raz to wszystko omowic. Sam ja wczoraj zaproponowalem ale tylko i wylacznie w celu naprostowania tego co uslyszalem i nic poza tym. Człowieku, nic nie prostuj, bo tylko się ośmieszysz. Niech jej będzie, że zależało ci tylko na seksie skoro ty wiesz, że wcale tak nie było. Po prostu olej to i ciesz się życiem.

Cytat:
Mam wrazenie ze bedzie chciala wrocic oczywiscie bez zadnego zmieniania tego o co sie poklucilismy. Sam przecież wiesz, że nie ma takiej możliwości. Chyba, że jesteś niespełna rozumu albo masz skłonności masochistyczne.

Cytat:
Na zachete dostalem krotka wiadomosc ze po slubie kochanie sie ze soba to nie grzech a zamiast "orbitek" mozna sprawdzac temperature ciala (na pewno wiecie o co chodzi). Człowieku, przecież to nie jest żaden sposób na antykoncepcję. Spójrz sobie na typowe chrześcijańskie rodziny, gdzie masz zazwyczaj więcej dzieci niż rozumu. Temperatura ciała jest uwarunkowana wieloma czynnikami i to, że akurat jej będzie się wydawać momentem ''dogodnym'' to wcale nie musti tak naprawdę być. W dodatku wytrysk w wierze chrześcijańskiej nie jest grzechem tylko wtedy, kiedy odbędzie się w środku pochwy. Jeżeli zamarzysz sobie o strzale na piersi - zapomnij.

Cytat:
Teraz zastanawiam sie czy isc czy raczej darowac sobie.
Macie jakies pomysly?
Ja mam jeden: idź, pokaż, że masz jaja(w przenośni oczywiście) i skończ to raz na zawsze.

Cytat:
I zeby nie bylo, pytam sie Was drodzy forumowicze tylko ze wzgledu na to ze wszyscy moi przyjaciele mowia ciagle to samo: "Stary, cholernie ciezka sprawa...". Ciężka? Coś ty, bardzo prosta i klarowna. Jeśli będzie nadal wykazywała swoje przekonania to nie ma mowy o związku z tobą. I nie daj sobie wmówić, że to szantaż czy ultimatum. To najzwyklejsza prawda, bo chyba nie chcesz cierpieć jej kosztem?

Cytat:
A moze powinienem zapytac na jakims forum religijnym?! Ani się waż. Masz już wystarczająco dużo wody w mózgu;)
Cytat:
Zarzucono mi ze tylko na jednym mi zalezy ze tylko seks mi w glowie,ze milosci w ogole nie bylo, ze gdy zabroniono mi dostepu do piersi od razu dalem sobie spokoj (sic!) itd. Te brednie powinny Cię tylko uspokoić, że dokonałeś bardzo dobrego wyboru.
Cytat:
a zamiast "orbitek" mozna sprawdzac temperature ciala (na pewno wiecie o co chodzi). Sam widzisz. Po ślubie daleko nie ujedziecie z taką jej postawą.
Cytat:
Teraz zastanawiam sie czy isc czy raczej darowac sobie. Na Twoim miejscu już dawno bym sobie odpuścił. Naprawdę, szkoda nerwów, szkoda też dodatkowo ranić dziewczynę i robić jej niepotrzebne nadzieje.
Cytat:
A moze powinienem zapytac na jakims forum religijnym?! Myślę, że weekendowe SMS-y byłyby arcykomplementami w porównaniu do tego, co byś na swój temat przeczytał na takim forum. ;)
No tak. Można się było tego spodziewać. Szkoda tylko, że odpisywałeś na te smsy i zarwałeś przez to noc. A potem ona przeprasza i zapewne uznaje, że nic się nie stało i proponuje spotkanie. Idź. Idź i po męsku powiedz, że z tego pieca chleba nie będzie. To co do tej pory zrobiłeś nie przyniosło spodziewanego efektu, do tego dziewucha bredzi jak potłuczona. Chłopie daj sobie spokój, bo nic dobrego z tego nie ma i nie będzie.
Teraz jak na to wszystko patrze to az dziwie sie ze nikt tego nie kreci, bylaby niezla telenowela :P.
Wracajac do tematu, bylem, rozmawialem i do ku*** nedzy nie mam sily jej tego powiedziec. Przyznala sie do swojego egoizmu i ze teraz wie jak mi na tym zalezy wiec bylaby w stanie "naginac" zakazy kosciola. Ale czy mi takie rozwiazanie pasuje? Nie wiem.
Zaproponowalem ze spotkamy sie po sesji i wtedy pogadamy jak bedzie czas na przemyslenia.
Jak na razie doszedlem do wniosku ze cykor ze mnie.
My już dla ciebie nic więcej nie zrobimy. Chcesz się męczyć i żałować przez większą część swojego życia tylko dlatego, że jesteś cykor? Być może ta dziewczyna cię kocha, ale jeśli będzie naginała zasady kościoła ''dla ciebie'' to lepiej przerzuć się na masturbację, bo ci da więcej satysfakcji niż seks z ''poświęcającą'' się ''katoliczką''. W tej kwestii musisz być twardy i oczywiście nie musisz rozstawać się z nią w gniewie. Rozejdźcie się w pokojowy sposób i zostańcie znajomymi na naszej-klasie ;)
A ja mam takie pytanie - myślę, że to dobry temat na nie.
Jestem ateistką (nie miałam chrztu, komunii, bierzmowania), za to partner jest katolikiem (nie gorliwym, jednak chciałby mieć ślub kościelny).
Czy jest możliwe wzięcie ślubu kościelnego, pod warunkiem, że ja nie będę musiała przysięgać przed Bogiem i w całej ceremonii da się trochę ograniczyć odwołania do Boga?
Warunkiem uzyskania ślubu kościelnego jest posiadanie wymienionych przez Ciebie sakramentów. Z bierzmowaniem jeszcze da się przeskoczyć i czasami, w wyjątkowych okolicznościach śluby są udzielane bez tego sakramentu, ze wskazaniem, że bierzmowanie musi nastąpić jak najszybciej. Jednak chrzest i komunia są podstawą. W wyjątkowych wypadkach zgodę na coś takiego udziela kuria biskupia, więc najlepiej by było, gdybyś zgłosiła się właśnie tam i uzyskała informacje z pierwszej ręki.
Cytat:
Jestem ateistką (nie miałam chrztu, komunii, bierzmowania), za to partner jest katolikiem (nie gorliwym, jednak chciałby mieć ślub kościelny)...w całej ceremonii da się trochę ograniczyć odwołania do Boga? A nie myśleliście o ślubie humanistycznym? W nim można urządzić wszystko tak, jak się chce, chociaż jest to ceremonia bardziej dla ducha niż dla urzędu (trzeba dodatkowo brać też ślub cywilny w urzędzie). Co prawda ceremonia nie byłaby raczej w kościele i z księdzem, ale z mistrzami ceremonii w wybranym przez Was miejscu. Przysięgi też układa się samodzielnie, więc w wersji partnera byłyby odwołania do Boga, w Twojej niekoniecznie.
Jeśli jesteś zainteresowana - link.
A ja mam takie pytanie - myślę, że to dobry temat na nie.
Jestem ateistką (nie miałam chrztu, komunii, bierzmowania), za to partner jest katolikiem (nie gorliwym, jednak chciałby mieć ślub kościelny).


to nie jest jednoznaczne z byciem ateistką -_____-
poza tym, jak nie masz tych wszystkich rzeczy to nie wiem, czy Ci ślubu koscielnego udzielą..
moj brat ateista mial jednostronny slub koscielny - panna mloda ma wiec slub kascielny, a on cywilny :)

KK to dopuszcza, lepiej jednak pojsc do jakichs bardziej oswieconych ksiezy, w rodzaju dominikanow, bo zwykly proboszcz moze sie postawic.
Cytat:
A ja mam takie pytanie - myślę, że to dobry temat na nie.
Jestem ateistką (nie miałam chrztu, komunii, bierzmowania), za to partner jest katolikiem (nie gorliwym, jednak chciałby mieć ślub kościelny).
Czy jest możliwe wzięcie ślubu kościelnego, pod warunkiem, że ja nie będę musiała przysięgać przed Bogiem i w całej ceremonii da się trochę ograniczyć odwołania do Boga?
Tak, jest taka możliwość. Parter musi uzyskać dyspensę od biskupa oraz oświadczyć, iż nie zmieni swojej wiary. Musi swoje dzieci wychowywać w wierze katolickiej, ochrzcić je, a strona niewierząca ma potwierdzić, że nie będzie się w te wszystkie bajeczki związane z wychowywaniem dzieci po chrześcijańsku wtrącać.

Twoja przysięga małżeńska wtedy pominie Boga i inne duszki czy elfy ;p
tere-fere xD
Cytat:
Cytat:
W przypadku tego ślubu to Sevi ma rację. ja wolałbym już wziąć ślub cywilny niż oświadczać, że będę spokojnie patrzył, jak mi rosną w domu mali idioci(czyt. katolicy) ;)
Cytat:
W przypadku tego ślubu to Sevi ma rację. ja wolałbym już wziąć ślub cywilny niż oświadczać, że będę spokojnie patrzył, jak mi rosną w domu mali idioci(czyt. katolicy) ;) :clap::clap::clap:

Ślubu kościelnego nie weźmiesz bez bierzmowania, dlatego robią się kolejki do "bierzmowania dla dorosłych". idą tam ludzie, którzy są niewierzący/niepraktykujący/antyklerykalni etc. po to, by dostać ślub kościelny, bo partnerka/rodzina tego wymaga. ja za taką partnerkę/rodzinę grzecznie dziękuję. niektórych ta presja przerasta i poddają się, oznacza to brak szacunku dla samego siebie i swoich przekonań.

Odnośnie tej dziewczyny, która uznaje seks tylko po ślubie (w sensie seks waginalny) - takie osoby często uważają czynności takie jak seks oralny, masturbacja lub jakiekolwiek 'odchyły' od standardowego stosunku za grzeszne, co z resztą popiera kościół. Każda aktywność seksualna nie kończąca się wytryskiem w pochwie żony jest grzechem. Jeśli żona bierze tabletki antykoncepcyjne to nadal jest grzech. Seks w prezerwatywie to również grzech. Większość katolików ignoruje te zasady, nie stara się zaprzestać "grzesznych" praktyk. Czyli hipokryzja na porządku dziennym. Mając za partnera osobę, która jednak wystrzega się "grzechu", można nabawić się nerwicy, jeśli jest się niewierzącym lub ogólnie wyluzowanym w tych sprawach.
Cytat:
będę spokojnie patrzył, jak mi rosną w domu mali idioci(czyt. katolicy) ;) A wśród ateistów czy też agnostyków to same wybitne jednostki...

Nie lubię jak ktoś tak pisze. Twoje dziecko może wyrosnąć na idiotę niezależnie od tego czy ojciec jest katolikiem, profesorem lub też robolem :)
Cytat:
A wśród ateistów czy też agnostyków to same wybitne jednostki...

Nie lubię jak ktoś tak pisze. Twoje dziecko może wyrosnąć na idiotę niezależnie od tego czy ojciec jest katolikiem, profesorem lub też robolem :)
Nie mniej, im niższa warstwa społeczna, tym poziom religijności wyższy (jak potrzeba, to przytoczę źródło, bo teraz z głowy piszę). Cosik w tym musi być, nieprawdaż?
Cytat:
Nie mniej, im niższa warstwa społeczna, tym poziom religijności wyższy (jak potrzeba, to przytoczę źródło, bo teraz z głowy piszę). Cosik w tym musi być, nieprawdaż? Dokładnie o to mi chodziło. Im człowiek jest bardziej religijny tym jest mniej podatny na naukę. Dzisiaj mamy dość smutne zjawisko, a mianowicie traktowanie nauki z przymróżeniem oka przez wierzących, kiedy powinno być na odwrót. Z wieloma radykalnymi teistami już rozmawiałem i doszedłem do wniosku, że to zdecydowanie słabsi i mniej wykształceni ludzie. Oczywiście nie chodzi tutaj o to, że się wywyższam tylko obiektywnie oceniam rzeczywistość;)
Cytat:
Dokładnie o to mi chodziło. Im człowiek jest bardziej religijny tym jest mniej podatny na naukę. Obstawiałbym raczej odwrotną zależność. Im mniej podatny na naukę, tym bardziej podatny na religię.
Bo religia to opium dla mas. Człowiek musi w coś wierzyć inaczej traci cel w życiu. Nieważne w co wierzy, czy będzie to Bóg, czy nauka, czy technika, czy jeszcze coś innego. Ważne, że ma coś, w czym pokłada swoje nadzieje.
zacytuję: "Jesus is a Santa for Adults". Dlatego mniej wykształceni ludzie są bardziej religijni.
Cytat:
Ślubu kościelnego nie weźmiesz bez bierzmowania Weźmiesz.
To się nazywa małżeństwo mieszane: z osobą bezwyznaniową lub niekatolikiem.
Jak juz wcześniej zauważono- za dyspensą.
Cytat:
Cosik w tym musi być, nieprawdaż? Cóż w tym dziwnego, że poziom wiary wzrasta proporcjonalnie do spadku poziomu zawartości garnka? :)

Ja tylko zwróciłem uwagę, że nie ma się cieszyć bo różnie to w życiu bywa i dziecko Topka może stać się tym wstrętnym idiotą-katolikiem i przeżyć kiedyś "nawrócenie" (czego ani Topkowi ani jemu dziecku nie życzę) ;)
Jako ateistka moge stwierdzic, ze niewiele osob moze poszczycic sie zdrowym rozsadkiem - niezaleznie od tego czy mowimy o paranoi na tle seksualno-religijnym czy o pijanych nastolatkach obciagajacych kazdemu w klubowym kiblu. To dwie strony tego samego medalu. Czasami sie zastanawiam - skad bierze sie tak niezdrowe podejscie do seksu? Gdzie swiadomosc seksualna czlowieka i szacunek do samego siebie i partnera? Poszly na spacer? Zwlaszcza, ze osob z ciezkimi traumami na tle seksualnym jest znacznie mniej.
W dzisiejszych czasach seks to towar, a nie świętość.
Cytat:
W dzisiejszych czasach seks to towar, a nie świętość. Dla wielu owszem, lecz dla wszystkich nie.
oczywiście, że nie dla wszystkich. Ale ja charakteryzuję kierunek, w którym zmierza kultura, a nie samodzielnie myślące jednostki.
Powered by wordpress | Theme: simpletex | © BWmedia