ďťż

Życiowe takie

BWmedia
Życiowe takie
  Siema 4 all :) Chciałem się podzielić moją historią i prosić o opinie na ten temat.

Jestem świeżo po rozstaniu (jakieś 3 tygodnie) z dziewczyną, z którą byłem przez 3 lata.
Owszem, jak to w związkach bywa, są chwile lepsze i gorsze. Ale kocha się nie dla zalet, ale pomimo wad.
Skończyłem studia i dalej w zamiarach miałem wyjechać kontynuować studia w większym mieście. Oczywiście z wyjazdem ociągałem się strasznie, bo to rodzina i tak dalej, masa spraw na głowie. Moja ex bardzo mnie motywowała do wyjazdu, który ostatecznie doszedł do skutku. Ona miała później do mnie przyjechać i mieliśmy razem zamieszkać.
Przez pierwszy miesiąc po wyjeździe było wszystko ok, bardzo fajnie. Ja praktycznie co tydzień jeździłem do domu no i wiadomo - do niej. Na imieniny przyjechała do mnie z odwiedzinami i również było cudownie. Powtarzała, że nie może się doczekać wspólnego zamieszkania.
Tydzień później dostałem dzień wolnego i postanowiłem przyjechać na dłuższy weekend do rodzinnego miasta. Ale że skoro miałem trochę spraw do załatwienia to umówiliśmy się po południu. W międzyczasie dostałem telefon od kolegi, że widział, jak wysiadała z jakiegoś samochodu dostawczego. Oczywiście jak zajechałem do niej od razu postanowiłem wyjaśnić sprawę. Okazało się, że jej znajomy widząc że się nudzi po racy zaproponował, żeby się przejechała z nim do sąsiedniego miasta po towar. Jakoś dałem się udobruchać. Na pytanie, dlaczego mi nie powiedziała, a dowiaduję się od osób trzecich dostałem odpowiedź " Bo i tak byś się nie zgodził". Owszem, może i byłem trochę zazdrosny o nią, ale skąd mogła wiedzieć, że się nie zgodzę. Mniejsza o to.
Po powrocie do siebie, 2 dni później, na stancję dostałem kolejny telefon, że znów gdzieś pojechała z kimś. Oczywiście nie chciało mi się wierzyć ale postanowiłem sprawdzić. Próbowała mnie okłamać, że jest w domu, ale ja nie dałem się nabrać. Ostatecznie powiedziała, że jedzie z siostrą do mamy. Ok, puściłem to płazem. Jest tylko jedno małe ale, od tamtych dwóch wydarzeń stałem się bardzo podejrzliwy i nieufny. Zacząłem ją trochę kontrolować i sprawdzać. Co się jej przestało podobać. Z czasem dochodziły mnie słuchy, że to się dla niej podoba jakiś koleś, ale zawsze wychodziłem z takiego założenia, że skoro jest ze mną, to jest wobec mnie lojalna, tak jak ja.
No i nadszedł czas jej wyjazdu. Miała do mnie przyjechać w poniedziałek. W niedzielę urządziła imprezę pożegnalną dla znajomych. Ostatecznie okazało się, że nie przyjedzie w poniedziałek, bo za bardzo zabalowała dzień wcześniej i dopiero we wtorek będę się mógł jej spodziewać. No ok. Skoro się skaleczyła, to niech za to płaci.
Następnego dnia przyjechała, taka trochę dziwna. Już w drodze do mnie na stancję zaczęliśmy się kłócić o nas, o to jak się zachowujemy i tak dalej. Oznajmiła mi, że wraca do siebie z powrotem. Na powód podała, że poznała mnie z najgorszej strony jakiej mogła poznać. Kontrola, zazdrość i tym podobne. Jednak wieczorem, jak już miała wyjeżdżać ostatni raz przytuliłem ją. Powiedziała, że damy sobie jeszcze szansę. Ale na tydzień jeszcze wróci do siebie do rodzinnego miasta, bo musi wszystko przemyśleć.
Wytrzymałem to jakoś. W piątek przyjechała do mnie, ja oczywiście ucieszony, że w końcu zamieszkamy razem i tak dalej. Wiadomo jak to jest. W drodze oznajmiła, że ma kolegę z którym pisze, i jest z okolic miasta, w którym ja pracuję i będę studiować. Trochę dziwne, ale spoko. Niby poznała go jeszcze jak pracowała u siebie w mieście w ośrodku wypoczynkowym. Nie przejmowałem się tym zbytnio, bo ważniejsze było to, że w końcu spróbujemy żyć razem.
Pierwszy tydzień był naprawdę fajny, choć czasem się zdarzało, że ona pisała ze swoim "kolegą" przy mnie. Po tygodniu razem wracaliśmy do rodzinnego miasta. Ja bo miałem kilka spraw papierkowych do załatwienia, a ona żeby zabrać resztę rzeczy.
Ja wróciłem w niedzielę, a ona w poniedziałek.
Tego samego dnia jak przyjechała powiedziała mi, że jedzie na wieczór panieński. Ok, niech jedzie, nic mi do tego. Ten tydzień był dużo gorszy, ja do późna w pracy, ona też. Oddaliliśmy się od siebie, a nasze rozmowy o tym były takie, że Ona twierdziła: "Że duże miasto ją przytłacza i nie wie czy jest to takie życie, jakie by chciała mieć. Czy jest to czego chce". Hmm... Bez komentarza.
Dwa razy przeglądnąłem jej telefon tak z ciekawości, przeczytałem smsy które dostawała od tego kolegi i co pisała. Mówiła praktycznie o wszystkim, co się dzieje w u nas w związku.
W piątek pojechała na ten wieczór panieński. I tutaj moi znajomi znów mnie poinformowali o pewnych sprawach, że jedzie nie na wieczór panieński, tylko na wesele z jakimś kolegą. Że jak chcę, to mogę przyjechać i to sprawdzić. Ale skoro jej ufałem, to wytrzymam, nie pojadę, a skonfrontuję to z nią. Oczywiście w sobotni wieczór poinformowała mnie, żebym nie pisał i nie dzwonił bo i ta pewnie nie odpisze, bo nie będzie słyszeć. Zabawne trochę, ale skoro tak powiedziała, to spoko, niech się bawi.
Długi weekend... Jakoś wytrzymałem. Miała przyjechać we wtorek ok godziny 18.00. Miałem ją odebrać z dworca. Co najlepsze, zakomunikowała mi, że ma słaby telefon i żebym się nie martwił, jak się rozładuje. Godzina 18.00 jest autobus którym miała przyjechać - jej nie ma. Dzwonię więc, do współlokatora, z którym mieszkam na stancji, że jak pojawi się w mieszkaniu, żeby dał mi znać. W tym momencie weszła. Od razu poprosiłem do telefonu. Na pytanie jak dotarła do mieszkania i kiedy powiedziała: "Nieważne". Jak wróciłem schodziła już na dół w walizkami. Na pytanie dlaczego się wyprowadza, powiedziała, że ma dość i nie ma to sensu. Na dole czekał na nią jej niby "kolega". Miał jej tylko pomóc. Ale że ja miałem jeszcze zrobić zakupy poszedłem do sklepu, i zobaczyłem jak później szli za rękę. Do tej pory nie chce mi się wierzyć, że był to tylko jej kolega.

Uff... Ale się rozpisałem. Zwykle jestem niepiśmienny, ale co, raz można^^. Co wy o tym sądzicie? O co chodziło jej? Bo ja do tej pory zachodzę w głowę, po co ona to zrobiła i jaki miała w tym cel?:|


Robiła Ciebie w balona, ale z rozstaniem chciała czekać, ot - czysto babska asekuracja, na wypadek gdyby coś z tym drugim nie wyszło.

Nie Ty pierwszy i nie ostatni.
Cytat:
Ale kocha się nie dla zalet, ale pomimo wad. skad ludzie biora takie durne wyswiechtane frazesy? coehlo?

co sadzimy? dziewczyna zrobila Cie w konia, mozliwe, ze dlatego, ze za bardzi chciales wszystko kontrolowac, co dalo jej w kosc i zabilo w niej uczucie do Ciebie a mozliwe, ze dlatego, ze byla po prostu wredna egoistka, ktora byla na tyle wyrachowana, ze dopoki miedzy nia a kolega nie bylo nic pewnego to miala Ciebie, swojego dotychczasowego partnera w obwodzie. a moze jedno i drugie. **** ja wie ^______^

niemniej pamietaj o jednym, jak bedzie chciala wrocic. nie zgadzaj sie.
idz dalej, zyj wlasnym zyciem, o niej zapomnij.
Zwyczajny kobiecy cel. Nazywa się to w literaturze "celem małpy" (koleżanki bez urazy). Jest to myk polegający na tym aby nie póścić gałęzi aż nie trzyma się solidniej kolejnej na którą się przeskakuje. No i w konsekwencji chodzi o to aby nie upaść. Jak patrzę na jeden z moich związków z przeszłości to do dziś nie mogę uwierzyć że tak mogło być (podobny schemat) I od tego czasu nic nie jest w stanie mnie zadziwić ani zaskoczyć. Nie będę ci mówił o karygodności czytania esów (kontroli) bo to ci powiedzą pewnie beztabowiczki.
(edit) dodam jeszcze pełne poparcie dla słów przedmówcy. NIGDY do niej nie wracaj.


Wiecie co? Jak dziewczyny narzekają, że ich partnerzy patrzą na inne kobiety to zwykłem powtarzać, że mężczyzna w związku wzroku nie traci. Jednak ostatnio zauważam, że to nie do końca prawda, bo już w 1/3 tekstu wiedziałem, że Twoja partnerka z tym kolegą na boku kręci.

Ehhhhhh......ale to chyba jest tak, że pewnych rzeczy po prostu nie chciałeś widzieć/przyjąć do wiadomości, szeryfie.
Nie wiem co o takim czymś myśleć , wiesz co ci powiem że na świecie musi być równowaga. Ty się odbijesz i będziesz szczęśliwy kiedyś a ona za głupotę i poczynania będzie cierpieć i nie zazna szczęścia ale, to już nie twoja sprawa :)
skreśl,zapomnij,zerwij kontakt i żyj dalej.
Cytat:
Wiecie co? Jak dziewczyny narzekają, że ich partnerzy patrzą na inne kobiety to zwykłem powtarzać, że mężczyzna w związku wzroku nie traci. Jednak ostatnio zauważam, że to nie do końca prawda, bo już w 1/3 tekstu wiedziałem, że Twoja partnerka z tym kolegą na boku kręci.

Ehhhhhh......ale to chyba jest tak, że pewnych rzeczy po prostu nie chciałeś widzieć/przyjąć do wiadomości, szeryfie.
Miałem pewne podejrzenia, że coś jest nie tak. Ale skoro już byłem z nią 3 lata to myślałem, że znam ją i mogę jej ufać. Ale widocznie myliłem się, wydawało mi się, że ją znałem.

Cytat:
Nie będę ci mówił o karygodności czytania esów (kontroli) bo to ci powiedzą pewnie beztabowiczki.
.
Wiem, że nie powinienem przeglądać. Ale skoro wydaje Ci się, że Twoja dziewczyna nie jest szczera i nie mówi o wszystkim, to chyba prędzej czy później każdy by sprawdził telefon.
Cytat:
każdy by sprawdził telefon. Aha, a potem zarobił nim po łbie. Gdyby to był na przykład mój telefon. :whistle:

A Twoja historia jest bardzo życiowa. Jak już zauważył Gurgun, sygnałów było wiele, że coś jest na rzeczy, lecz Ty z uporem maniaka je ignorowałeś. Nie pozostaje nic innego, jak otrzeć łzy, pamiątki wywalić do kosza i wyprzeć pannicę z pamięci. Trzy lata to niby szmat czasu, ale przed Tobą jeszcze całe życie, znajdziesz inną kobietę.
Kurdę podziwiam cię stary. Twardy byłeś w tych sytuacjach ja bym się dawno rozsypał :( Mam nadzieję ze nie wszystkie dziewczyny takie są, że istnieją takie, które nie rzucają od tak o ;( Stary nie łam się podziwiam cię ;D ciesz się życiem to ona jest winna ;D
Powiem, że życie nieźle mi dało już nieraz w kość i wiem, że nie można się poddawać. Starałem się patrzeć na to obiektywnie, rozważając wszelkie za i przeciw. Stąd może tyle wytrzymałem i tak się zachowywałem.
Cytat:
.....Wiem, że nie powinienem przeglądać. Ale skoro wydaje Ci się, że Twoja dziewczyna nie jest szczera i nie mówi o wszystkim, to chyba prędzej czy później każdy by sprawdził telefon. Ja bym sprawdził na pewno :twisted: :headbang: A moja wypowiedź miała na celu tylko zauważenie że to nieładnie ;)
Co do tych smsów...
Też bym sprawdził.
Ten Twój kumpel kilka razy mówił Ci, że ona coś kręci... więc sprawdzając smsy mogłeś znaleźć jakieś potwierdzenie.
Wiadomo... że nieładnie tak, ale dziewczyna dużo gorszą krzywdę Tb wyrządziła.

Zapomnij o niej i tyle. ;)
Cytat:
Robiła Ciebie w balona, ale z rozstaniem chciała czekać, ot - czysto babska asekuracja, na wypadek gdyby coś z tym drugim nie wyszło.

Nie Ty pierwszy i nie ostatni.
Wiesz co... dojrzały, doświadczony, niby znający życie facet, a takimi frazesami sypie...
Weź sobie przeczytaj ten temat http://beztabu.com/showthread.php?t=18173 i przestań mi chrzanić o czysto babskim asekuranctwie. Co to, czyżby tylko kobiety były mistrzyniami w asekuranctwie? Ja uważam, że mężczyznom wychodzi to równie dobrze, jak nie lepiej...
Cytat:
Ja uważam, że mężczyznom wychodzi to równie dobrze, jak nie lepiej... A ja uważam wręcz odwrotnie ;) Podejrzewam że nie dysponujemy twardymi dowodami na obronę swojego zdania ;) Jedno jest pewne. Takie postępowanie jest żałosne i godne potępienia niezależnie od tego czy dotyczy mężczyzny czy kobiety.
Angelina - ależ to dotyczy obojga płci - tyle, że asekuranctwo w wydaniu mężczyzn chyba trudno nazwać "babskim"?

Gdzie ja niby napisałem, że to (vide asekurowanie się i trzymanie kogoś "w odwodzie") wyłącznie kobiet dotyczy? Hę? :)
Asekuracja, asekuracją. Ale jeśli wcześniej dziewczyna mówi, że nie zdradzi Cię, tylko powie w oczy, że poznała kogoś i między nami koniec, to bym zrozumiał. Ale postępowanie w taki sposób, to trochę uwłacza jej i wiarygodności tego co mówi.
Taka mała wskazówka.
Jak dzisiaj skoczysz pod prysznic, spójrz w dół.
Mój penis nie ma oczu, Twój pewnie też - tu leży odpowiedź na pytanie, dlaczego czasami facet wiąże się z panną, która może przynieść mu tylko klęskę ;)
raine za******y tekst :D
Powered by wordpress | Theme: simpletex | © BWmedia