ďťż

Ach ten internet...

BWmedia
Ach ten internet...
  hej hej wam, jestem 18 letnim chłopakiem, który prawie równo 10 miesięcy temu spotkał na czacie pewną dziewczyne, która z czasem okazała sie nie tylko zwykłą koleżanką z neta, przeszlismy razem wiele jesli mozna to tak nazwac, w koncu to prawie rok, ale nie w tym sęk, tydzien temu mielismy kryzys, a raczej ona miala, oczywiście nie pierwszy, ale ten byl chyba najbardziej 'grozny', mamy troche podobne charaktery do siebie i dosc czesto, dawniej, zdarzalo sie nam klocic ze soba, ostatnio oboje zrobilismy w tym keirunku postepy, ktore oboje zauwazylismy, a wiec ok. tydzien temu nie odzywala sie przez chyba 3 dni, kompletnie ani jednego esa, ja myslalem ze jest ciagle w szpitalu, bo ma pewna chorobe, ktora czasem ja do tego zmusza, no i ja juz w sumie przyzwyczajony do tego stanu rzeczy, pisalem z 2 esy na dzien typu 'co jest?' itp., po paru dniach w koncu sie odezwala, pisza iz nie chce mnie jzu wiecej ranic, nie chce sie ze mna klocic, nie chce zebym sie przez nia denerwowal i ona sama nie chce byc zla na wszystkich przez nasze 'internetowe sprzeczki', ktore byly jednak czeste...ja ją w koncu ejdnak przekonalem, ze to tylko net i w realu bedzie nam ze soba na pewno lepiej, bedzie mniej klotni itd., pare dni temu miala przyjechac do mojego miasta, aby spotkac sie po raz pierwszy (dzieli nas ok. 230km), za wszelka cene chcialem sie z nia spotkac, zeby pokazac jej, ze w normalnym zyciu naprawde bedzie nam lepiej ze soba niz przez neta, ze nie warto teraz tego konczyc skoro tyle czekalismy na wspolne spotkanie, no i niby wszystko sie ustatkowalo, w tym tyg. bylem troche zajety prawo jazdami wiec nie siedzielismy jak zwykle na skype, a i ona miala znow problemy ze zdrowiej, wiec to ze malo ze soba piszemy itp. to bylo w sumie uzasadnione, pare dni temu psize, ze znow wyladowala w szpitalu i ze nie moze ze man pisac ani gadac, powiedzialem ok bo jak jzu wczesniej mowielm bylem do tego przyzwyczajony troche, az do wczoraj, bylem na niewidoku i widzialem jak weszla na gg, miala opis, ze jest u kolezanki, pisalem do niej to mnei zablokowala, od razu napisalem do niej esa co jest, a ona ze nic, ze lezy w szpitalu, ze ktos musial sie wbic do niej na gg, wiem ze klamie...myslicie ze teraz juz na dobre chce o meni zapomniec?, jestem pewny ze znow chce dla mnie 'dobrze' ale teraz jzu tak na powaznie...mam zamiar do niej pojechac, jetsem pewny, ze nie laczy nas tlyko net, to wina tej odleglosci tak mysle..dobrze zrobie jelsi do niej pojade, w koncu sie spotkamy, zobaczymy jak to jest w prawdziwym zyciu z nami? aha i ona jets ode mnie o rok mlodsza, za bledy przepraszam, ale psialem to co mi glowa przyniosla, na wszelkie pyt odpowiem jak najszybciej


Ja bym pojechał ;p Tak się składa, że też mam osobę na której mi zależy( Ona tego chyba nie widzi) ale i tak pojechałbym na koniec świata za nią ;) W końcu... Co masz do stracenia?
no wlasnie nic nie mam, tym bardziej, ze sa wakacje
"zwiazek", a widac, ze tak to traktujesz, kiedy wy sie nawet ani razu nie widzieliscie?
lol

a co bym zrobil na Twoim miejscu? olał.


Jezeli byc moze swoja przyszla zone, przyszle zycie opierasz na opini, zdaniu forumowiczow to wybierz wiekszosc zdan, jezeli nie to zrob co podpowiada Ci serce i rozum.
Nic nie tracisz - możesz pojechać. Ale pamiętaj, że rzeczywistość może okazać się inna od neta... także gorsza (nie mówiąc o sytuacji, że dziewczyna może mieć 40 lat i na imię Wojtek). Gdyby mi zależało, to bym pojechała... Przez neta poznałam wiele osób, nigdy nie żałowałam spotkania w realu.

A słusznie prawi Quink - to Ty powinieneś wiedzieć, czego chcesz, nie słuchać bandy obcych ludzi.
Przed przeczytaniem połowy Twojego posta, byłem pewien, że poznaliście się na chacie, ale normalnie spotykacie się itd.

Ale do rzeczy:
Moim zdaniem za bardzo zaangażowałeś się w śmieszną relację (no bo chyba nie związek?!), z czego dziewczyna teraz sobie zdała sprawę, a Ty jeszcze nie. Odejdź od komputera, wokół Ciebie nie ma fajnych dziewczyn, że musisz mieć "netprzyjaciółkę", która i tak (jak sam słusznie zauważyłeś) po prostu Cię okłamuje?
kurcze co Ci szkodzi.. pojedź a może będzie happy and :)
a jak nie to trudno, zawsze będziesz mógł powiedzieć, że próbowałeś...

trzymam kciuki :)
jasne, ze pojade, po drugie jesli ktos nigdy nie poznal ciekawej osoby przez neta, to nigdy nie bedzie wiedzial jak mocno idzie sie w to wkrecic
10 miesiecy sie znamy...mam jej caly album mozna by rzec
Bardzo się mylisz, mówiąc, że w realu będzie lepiej. Wcale nie musi być lepiej. To zdecydowanie wirtualny świat lepszy jest od realnego w aspekcie problemów. Nie masz tak naprawdę zielonego pojęcia kto na Ciebie czeka po drugiej stronie kabelka - zapamiętaj, że świat wirtualny często zmiękcza mocno nasze cechy, bo nie mamy z nimi bezpośredniej styczności. Wypowiedzi potrafią być bardziej przemyślane, emocje nadinterpretowane a problemy, no cóż - bagatelizowane lub wyolbrzymiane. Jeśli jej choroba jest dla niej wstydliwa, to będzie robić wszystko by odwlekać Wasze spotkanie. Przyjazd do niej wbrew jej woli, to może być największy błąd w całej Twojej znajomości z nią, bowiem złamiesz pewne niepisane zasady ....zaufanie. Ludzie piszą do siebie całymi nawet latami, mają swoje całe albumy, informacje na temat rodziny, adresy, telefony, wydaje im się, że znają się jak łyse konie. Budują mozolnie wzajemny wizerunek w głowie, idealizują wiele cech tak wyglądu jak i charakteru - a przy spotkaniu oko w oko okazuje się, że ta chemia, którą czuło się przez kabelki, nie ma w ogóle racji bytu w realnym życiu. Cały ten świat sypie się jak domek z kart, bo ukazuje się naszym oczom osoba ze swoimi ułomnościami - je niechlujnie, pierdzi donośnie, używa "ciężkostrawnych" perfum i jest kompletnie nieodpowiedzialna. To taki obrazowy przykład.
Nie staram się Ciebie zniechęcić do tej dziewczyny - raczej ostrzegam przed budowaniem wizerunku w głowie i przyzwyczajaniem się do niego.
Od kiedy ta dziewczyna zaczęła się tak nieznośnie zachowywać? Od wtedy, jak zacząłeś naciskać na spotkanie? Jesli tak - to masz sygnał. Ona nie chce uszanuj to.
nie no o terminie naszego spotkania wiedzielismy juz od jakichs 2 miesiecy, ale z ta choroba hm...a wiec ona ma taka chorobe, przez ktora moze nawet codzinnie omdlewac, od kilku minut do nawet kilku godzin, ostatnio zdarzalo sie jej to wlasnie codziennie, moze obawia sie spotkania, bo nie chce mnie obciazac ta choroba i w ogole
Cytat:
moze obawia sie spotkania, bo nie chce mnie obciazac ta choroba i w ogole Z naciskiem na "i w ogóle". Sam przeczytaj co piszesz i się zastanów: naprawdę teraz dopiero doszedłeś do tego, że codzienne omdlewanie może ją hamować tak przed spotkaniem jak i nawiązaniem bliższych relacji z mężczyzną?
Chłopcze, chyba za bardzo się zaangażowałeś... W zupełności zgadzam się z jezebel. Rzeczywistość może się okazać zupełnie inna niż wirtualny świat, pamiętaj o tym... Nie mówię, że Wam się nie uda, ale z Twojego opisu sytuacji wynika, że są na to małe szanse. Fajnie mieć taką dobrą kumpelę, choćby internetową, ale poważnych związków nie buduje się wyłącznie na wirtualnej znajomości. Jeśli ona jest taka chora, to Ty jedź do niej, poznajcie się - może będzie wszystko ok. Ale przygotuj się również na odwrotną sytuację, żeby potem nie bylo wielkiego rozczarowania
Przez neta spotkałem swoją narzeczoną więc tylko zachęcam - JEDŹ JEDŹ !!!
mialem jechac do niej jutro, ale napisala ze jej nie ma w domu;/ pewnie mowi teraz prawde, bo slyszalem, ze jest z rodzicami, ale pewnie nie powie mi prawdy keidy dokladnie bedzie w domu...mam wrazenie, ze to rodzice jej cos nagadali, bo tak nagle po tylu miesiacach odwala takie cos? nie wiem czy pojechac jutro, bo jesli jej nie zastane to bedzie troche lipa, tyle km na darmo
Daj se spokój facet, szkoda nerwów. Związek przez internet? Po prostu nigdy nie miałeś dziewczyny, więc być może jest to dla ciebie pewnym substytutem związku, ale w tym przypadku po prostu lepiej sobie darować. Macie do siebie dosyć sporo, a związek na rozmowach przez gg nie może się opierać.
mialem juz dziewczyny...a to wyszlo tak zupelnie przypadkiem no i mnie wkrecilo
Tak duża odległość + wiek to raczej nie wróży owocnego związku. Po prostu dziewczyna najwyraźniej doszła do wniosku, że to nie ma najmniejszego sensu i że z tego nic nie będzie.
to jest po takim czasie niemozliwe i tyle, po 2 wcale nie mamy po 13 lat, no i bede miec swoj samochod...
Ale żeby po 10 msc się jeszcze nie spotkać to też tego nie rozumiem...
no coz, tak wyszlo
jesli to:

Cytat:
to jest po takim czasie niemozliwe bylo odpowiedzia na to:

Cytat:
Po prostu dziewczyna najwyraźniej doszła do wniosku, że to nie ma najmniejszego sensu i że z tego nic nie będzie. to:

looooooooooooooooooooooooooooooool

młody jesteś i głupi (czyt. życia nie znasz) jeśli twierdzisz, że to niemożliwe :D
ale nie wszystkie chyba sa takie, jak zakladasz, z gory
eee napisz to jeszcze raz bo nie rozumiem co z gory zakladam i nie rozumiem "jakie sa nie wszystkie", tylko prosciej.
Cytat:
Ale żeby po 10 msc się jeszcze nie spotkać to też tego nie rozumiem... Męska logika Wam nie pozwala - i to nie jest przytyk. Do niedawna starałam się rozwikłać zagadkę - dlaczego mężczyźni nie chcą tracić czasu na znajomości, nie mające na celu spotkania. Kobiety maja inaczej - one mogą budować więzi długie jak tasiemce, czas im nie przeszkadza, nie czują presji przenoszenia znajomości ze świata wirtualnego do realnego. Facetom to się rzadko mieści w głowie. Absolutnie nie mówię, że to zasada generalna - ale ewidentnie w większości sytuacjach tak to funkcjonuje. Takie czasy - spośród wirtualnych znajomości, mamy prawo nie spotykać się z każdą.
Spotkajcie się... Jeśli tak długo będziecie tylko rozmawiać przez internet to nic z tego dobrego nie wyniknie...
Pozdrawiam
myslicie, ze jak pojade do niej za tydzien, czyli w sumie 2 tyg po tym zdarzeniu, to nic sie nie stanie? nie przesadzi to o niczym zlym?
Cytat:
jesli ktos nigdy nie poznal ciekawej osoby przez neta, to nigdy nie bedzie wiedzial jak mocno idzie sie w to wkrecic Tak, można się wkręcić, tylko w końcu następuje zderzenie z rzeczywistością, które rozkwasza mózg.

****ości, rok wirtualnej znajomości? Cież *******ę, że jeszcze tacy ludzie są... Chłopie, ona już dawno ma faceta, próbowała Ci dyplomatycznie powiedzieć "s********j", bo na więcej nie ma odwagi. Teraz to Ty możesz co najwyżej sobie pojeździć palcem po mapie. Wcześniej trza było myśleć.

Rok, no ja *******ę...
nu i na szczęście ktoś to powiedział dosadnie powiedział :)
posluchaj i zapamietaj dobra rade
robienie czegos na sile nic nie da, nie mysl ze nagle jak cie zobaczy to dostanie olsnienia ze chce z toba byc;)
bedzie sie chciala spotkac, to sie spotka. Pomysl jak ty bys sie czul w jej sytuacji, nie chcesz kogos widziec a tu nagle niespodzianka i staje w drzwiach. Tylko nie mow ze ona chce cie widziec tylko jeszcze o tym nie wie:lol:
Powered by wordpress | Theme: simpletex | © BWmedia