ďťż

Internetowy flirt partnera

BWmedia
Internetowy flirt partnera
  Mam problem i podobno sama go sobie wymyślam, bo wszytsko jest ok..
Ale od początku, jestem z facetem od prawie roku, związek jest dość burzliwy, ale właściwie nie o tym chciałam napisać. Ostatnio mój partner zapisał się na portal iLove-mówił, że z powodów zawodowych... Poznał tam kobietę z drugiego końca Polski, z którą od tego czasu codziennie rozmawia na gg, dał jej nr swojego telefonu, sms-ują ze sobą. Potrafią rozmawiać pół nocy, mówią do siebie "na żarty" per "mąż" i żona". Ostatnio napisała do niego sms-a, którego przy mnie przeczytał. Treść-"Nie tęsknisz za żoną? ". No i dziś o 2 w nocy napisała do niego sms-a. Ja już nie daję rady, on uważa, że wszystko jest w porządku i robię cyrk z niczego. Wcześniej starałam się wierzyć, ale dłużej nie mogę. Po prostu ryczę od dwóch godzin, a on siedzi w pokoju obok na iLove i uważa, że zachowuje się ok., a ja nie mam powodu, żeby się tak zachowywać. Co więcej ma teraz do mnie pretensje o to, że nie chcę się do niego zbliżyć. Oczywiście znajomosci ze swoją przyjaciółką, jak ją nazywa, nie zerwie, bo to niewinne. Aha sms-y przychodzą w nocy regularnie, nie wiem od kogo-nie sprawdzam, ale przypuszczam, że od "przyjaciółki". Nawet wyłączył dzwonek sms-ów...

Pytanie do Was-czy ja robię cyrk z niczego? Już nie wiem co myśleć, wiem, że mnie to cholernie rani. Co myślicie o jego zachowaniu? Czy to naprawdę jest w porządku w stosunku do mnie? Bo jeśli tak, to widać ja zwariowałam...

Edit: Nie wiem, czy to istotne-ja mam 26 lat, on 33.


Nie ma w tym nic normalnego, więc twoje obawy są słuszne. Ten jego wybryk może być podświadomym sygnalizatorem, że coś jest nie tak w waszym związku(jest to dość dziecinny sposób, ale nie mnie oceniać). Pogadaj z nim, spróbuj wyciągnąć dlaczego to robi i przedstaw mu swój punkt widzenia na tą sprawę. Jeżeli nie uda ci się osiągnąć kompromisu czy zażegnać problemu to pozostaje jedno wyjście - olej go.

Czysta hipoteza, ale być może również w młodości dziewczyny za nim nie przepadały, więc facet teraz jest podekscytowany, bo wyrwał kogoś przez internet i jego ego urosło na wysokość stratosfery. Jeśli te przypuszczenia są słuszne to również go olej. 33 lata to zbyt dużo, by być emocjonalnym dzieciakiem.
Coś mi się wydaje, że on faktycznie próbuje się w ten sposób dowartościować.

Może spróbuj z nim porozmawiać na spokojnie, że przekroczył granicę Twojej tolerancji.
Najprawdopodobniej koniec waszego związku to tylko kwestia czasu.


Witam serdecznie. Z opisu przedstawionego wynika, ze może to być kawałek gnoja. Ja jednak wychodzę z założenia, że obie strony powinny zostać wysłuchane, a przynajmniej opis powinien zostać uzupełniony o wszystkie istotne fakty. ;-)

Zatem Lorien jest moją TŻ (towarzyszka życia) i razem na tamtym portalu mamy konta, założone w tym samym celu (podała iLove - no niech będzie...). Szukamy klientów do tego, co robimy i odbiorcą naszych usług są m.in. użytkownicy portali społecznościowych.

O każdym właściwie kontakcie Lorien wie, z resztą i Ona mi opowiada. Sam zaproponowałem, ze względu na charakter warunków pracy, otwartość. Mimo, że sam nie grzebię Jej w wiadomościach ani nie zaglądam przez ramię, mogę Jej pokazać to, co piszę. Sama kilka razy poprosiła, bym pokazał, co i z kim pisałem, choć spełnienie tego było trudne, gdyż mam poczucie prywatności.

Jakis czas temu nawiązałem znajomość via gg z pewną dziewczyną z drugiej części Polski. Robimy sobie jaja, żartujemy, w pierwszym zdaniu do niej (a pisała, że ciężko ją zaskoczyć) zapytałem, czy nie zostanie moją żoną i taki już zostało w żartach, że my to internetowi mąż i żona. Lorien to wie, zna genezę naszego poznania. Łączy nas znajomość koleżeńska, może, jak się kiedyś w trójkę spotkamy, zostaniemy przyjaciółmi.
Tu należy wspomnieć,że w dniu, kiedy ją poznałem, Lorien wyzwała mnie od s****ieli - takie uwieńczenie jej 2-tygodniowego chłodnego okresu wobec mnie; mówiła, że przez to, że straciła pracę i sobie nie radzi. Ta dziewczyna właściwie stała się wtedy trochę spowiednikiem (wyżaliłem się anonimowo) i może dzięki temu jesteśmy z Lorien dalej. Prowadzę firmę, utrzymuję nas (Ją i Jej dziecko) i wciągam Ją powoli do biznesu.

Obaj siedzimy dużo przy laptopach. Lorien ma znajomych, a z byłym mężem utrzymuje badzo dobre relacje (czasami chyba aż za, ale to nie ten temat). W związku z tym uściślijmy, że owe "pół nocy" to było kilka kolo 2 godzin, jednocześnie robiąc kilka innych rzeczy na kompie, m.in. coś związanego z pracą.

Staram się być dobrym "mężem" dla Lorien - odprowadzam dziecko do szkoły, robię zakupy, piorę, sprzątam, utrzymuję. Pamiętam o datach, o tym, kogo kocham, jestem czuły i opiekuńczy. Ostatnio miałem imieniny (Adam) i wszyscy złożyli mi życzenia, nawet przy Niej, a Ona potem (widziała, że mi przykro), zamiast, że zapomniała (Adama???), że nie obchodzi imienin, to z tekstem, że chciała mi potem, w łóżku złożyć, a wcześniej, to że chciała złożyć życzenia wieczorem z dzieciaczkiem (a dziecko zapytane, kto ma dziś imieniny, nie umiało odpowiedzieć).

Proponuję teraz ocenić, skoro nasz związek musi być na tapecie w Sieci. ;-) Pozdrawiam. :)

Edit: jestem dowartościowany. :-) Umiem poderwać dziewczynę (nie mam z tym problemu), lecz teraz jestem w monogamicznym związku, zatem nie czuję potrzeby skoków w bok. Jak będę chciał, to skończę jedno i zacznę drugie.

PS. Halina, skończ te cyrki w Necie i chodź na śniadanie. :D
Widzę, że czasem warto jednak poczekać z oceną. Ale co tam, ta moja i tak była 'na oko' :-)

Może brakuje Wam długiej, szczerej rozmowy po prostu. W wielu związkach jest to problem, niestety.
Jak na podstawie rozemocjonowanego, jednostronnego postu pisanego koło piatej nad ranem można wysnuwać wnioski o młodości osoby opisywanej???

Czy teraz ja mam ocenić autora takiego sądu, co to się ze mną nie działo, jak byłem młody?
No to moze cała szczerość, a nie pół? Lorien nie siedziała na Ilove. Zarejestrowała się, żeby pokazać, że g..... z tego wyjdzie a nie kontakty biznesowe. Póki co mam rację, nic z tego nie wyszło, poza rozrywką dla Niego. On nie zarobił dzięki wielogodzinnemu siedzeniu na iLove ani grosza.Czasem siedzę i uczciwie patrzę, czy coś z tego może być, ale to pobożne życzenia i widać, że nie. Próbowałam rozsądnie rozmawiać, wytłumaczyć, że siedzenie po 5 godzin(właściwie może napiszesz ile siedzisz, bo pewnie czasem więcej) na portalu randkowym nie da pieniędzy i może warto by było spędzić ten czas razem albo wymyślić coś, co ma sens.
Pisanie sobie z kobietą poznaną przez internet o 2 w nocy sms'ów jest ok?
Ja wytłumaczycie to-w związku jest wszystko ok., miłość kwitnie, on mówi, że już idzie do łóżka...po czym przez następne 2,5 godziny siedzi przy komputerze i rozmawia z panienkami...
Wytłumaczcie jeszcze to, że potrafię dookoła niego skakać przez pół dnia...Misiu...Skarbie...czego byś chciał...a On siedzi przy kompie 5-6-7 godzin i nie odezwie się do mnie słowem. Pisze pół dnia z koleżanką "żoną", ale ja dla niego nie istnieję.
I teraz uwaga dwutygodniowy chłodny okres polegał na tym, że nie odpisałam na 4 sms-y i rzadziej się kochaliśmy...kiedy źle się czułam, nie przytuliłam się do niego w łóżku. Napisałam dosłownie!!! To, co powyżej, spowodował, że chciał się rozstać. Zresztą to i tak postęp, bo w ciągu roku wyrzucał mnie z domu kilka razy! Przy prawie każdej kłótni miałam się wynosić. Kłótnie w większości powodowane przez Niego. Ja przez te dwa tygodnie starałam się sobie radzić z tym, że straciłam pracę, że kiedy potrzebuję wsparcia słysze tylko "ja mam większe problemy niż Ty, więc nie marudź", że nie mogłam z nim pogadać o swoich zmartwieniach, bo nie raczył oderwać się od laptopa.
Jeśli chodzi o dowartościowanie się podrywaniem, to mojego faceta nie stać tutaj widać na szczerość, więc może ja się na nią zdecyduję. Nie miał powodzenia...Powiedziałam kiedys to samo, co Wy...dlatego, ze flirtuje z każdą osobą płci przeciwnej, zawsze. Przy mnie niewinnie, ale nie potrafi się temu oprzeć. Kiedy ja wysnułam wniosek o dowartościowywaniu się, potwierdził. Może tu łatwiej mu kłamać...
Jeśli chodzi o imieniny, pamiętałam o nich, bo przypominał codziennie i wieczorem w łóżku miał być prezent. Tekst o złożeniu życzeń z dzieckiem jest przez Niego zmyślony. On na codzień sporo kłamie i widać tego spodziewa się po innych...

I tylko napiszę jeszcze, że przy kompie siedzę mało-widać musiał znów skłamać. Czytam dużo książek, dużo gotuję, zeby tylko zając sobie czas, kiedy mój TZ ma mnie gdzieś, kiedy liczy się tylko komputer(naprawdę często). Przy komputerze nie spędzam nawet 1/10 tego, co on.

A to, że kumpluję się z ojcem mojego dziecka boli go z jednego powodu. Go jego byłe nienawidzą i mają do niego ogromny żal. Jakby mogły, to zniszczyłyby mu życie i właściwie starają się to zrobić. Nie potrafił rozstać się w inny sposób. Na codzień musze patrzeć na tą wojnę między nimi i nienawiść i słuchać jak bardzo jego byłe go skrzywdziły, a on jaki był wspaniału i na to nie zasłużył.
a w rzeczywistości ze sobą rozmawiacie, czy będziecie analizować swój związek poprzez beztabu??
W rzeczywistości, kiedy TZ złapie kolejny film do kłótni nie ma wogóle rozmowy-jest koniec związku. Kiedy ja przychodzę, żeby porozmawiać...kiedy mówię, że nie ma sensu się kłócić, że to wygląda jakby dzieciaki w piaskownicy się kłóciły, że związek to coś więcej i trzeba o niego walczyć, zamiast się kłócić, że musimy się nauczyć rozwiązywać spory inaczej...wtedy słyszę, że jestem żałosna...
Bez przesady, nie pierzcie swoich brudów na publicznym forum.
popieram Bambiii, nie wyciągajcie tu wszystkiego bo możliwe, że tym razem naprawdę się to skończy, a niektórych słów raz wypowiedzianych już nie cofniesz (czego moja była załapać nie mogła)..
Miałem to samo pisać co Bambi i ronin (:P)
Popatrzcie na to co robicie. Nawet w realu nie chcecie ze sobą gadać, tylko w necie na oczach obcych zupełnie ludzi wyciągacie własne syfy. Przecież to żałosne jest. Wiem, bo sam tak robiłem ostatnio. Dajcie sobie na wstrzymanie, zanim będzie za późno, bo kiedy to się skończy będziecie tego cyrku oboje żałowali.
Macie rację, Dziewczyny i Chłopaki ;-), słowa rzucone w Internecie zostają. Nie mam zamiaru ani tłumaczyć, co w przenośni oznaczały owe 5-6 godzin, jak bardzo dziewczyny się ze mnie nabijały (lub nie), gdy byłem młody (:whistle:), nie mam zamiaru też wywlekać brudów dotyczących Lorien.

Dwa zdania ode mnie na koniec (...) tej rozmowy:

1. Koleżanka z daleka właśnie się odsunęła, by mi nie robić pod górkę i nie będzie juz do mnie pisać (Ona pisał o drugiej, a nie MY - ostatnie sprostowanie).

2. Może namówicie Lorien, by nakloniła swojego eks-męża do zarejestrowania się tu i wypowiedzenia? Skoro i tak zna szczegóły naszego pożycia, wie o każdej naszej kłótni, problemie i jest Jej oparciem w chwili zakrętu w naszym związku, wie, kiedy i jak współżyjemy to może i tu go wciągnijmy, byśmy porozmawiali o lojalności w związku w stosunku do obecnego partnera, który utrzymuje nie tylko dom, ale i nieswoje dziecko (owoc ich małżeństwa)?

Pozdrawiam Was, Kochani i przepraszam za ten niesmaczny cyrk.
Ja zadałam pytanie o konkretne "niwinne" zachowanie bez wywlekania historii całego związku-chciałam się dowiedzieć tylko, co myślicie o tej "niewinnej" znajomości. TZ na forum nie zapraszałam!!! Niestety musiał wpaść i pokłamać.
1.Koleżanka odsunęła się-widać uznała, że pisanie do zajętego faceta o 2 w nocy nie jest najlepszym pomysłem. Teraz będzie żałobai tęsknota za nią...
2.Kłamca. Rozmawiałam z byłym tylko, kiedy mój skarb kochany kończył związek i wyrzucał mnie z domu. Kiedy z jego wyboru nie byliśmy razem. O naszym współżyciu nie wie nic, ale widać mój partner musiał skłamać. Ostatnio padł jeden żart dotyczący seksu.

EOT
nie bywam tu często więc pytam stałych bywalców, często tu takie chore akcje odchodzą ? :D
Skoro on potrzebuje czyjegoś zainteresowania to może Ty się nim mało interesujesz? Zadbaj o niego a nie rób mu scen to nie będzie czuł potrzeby flirtu i adoracji od obcych.
Poza tym dziewczyna z drugiego końca Polski to zabawa w stylu "i tak mi nic nikt nie zrobi" czyli nie traktowanie tego na poważnie przez fakt, że nic poważnego z tego nie wyniknie.
Są jednak tacy słabi psychicznie mężczyźni, którzy lubią czułe słówka i tac mogą się zakochać w uwielbiającej ich nieznajomej z SMSów bądź GG. Niejednego takiego musiałam spławiać, dlatego unikam jak ognia.
wy nie powinniscie byc razem juz od dawna jesli nie umiecie razem rozmawiac i zalosnie wywlekacie wlasne brudy na forum.
nie wracajcie najlepiej tez na to forum.
Cytat:
nie bywam tu często więc pytam stałych bywalców, często tu takie chore akcje odchodzą ? Odkąd tu jestem to chyba pierwsza taka jazda. Ale zdarzają się i inne. Wiecie, może to i jest zabawne, ale jak się głębiej zastanowić to człowieka aż w dołku ściska jak dwie osoby będące razem nie umieją ze sobą rozmawiać twarzą w twarz. W każdym razie ze związku tych dwojga raczej już nic nie będzie.
Niezły cyrk....temat na rozmowe we dwoje..ale widocznie potrzebujecie publiki.. fakt,nocne esy od innych kobiet mało przyjemne ale trzeba szukac przyczyn potem wnioski,na pewno nic na siłe...
Chcą prać brudy na forum, niech se piorą, a kto im broni?

Wreszcie spełniły się nasze gorące prośby rzucane w Absolut: "Porozmawiaj z zainteresowanym, nie z nami!"

Komuś kisiel, komuś popcorn?
Cytat:
Niezły cyrk....temat na rozmowe we dwoje..ale widocznie potrzebujecie publiki.. He he, idealnym remedium wydaje mi się odciąć im dostęp do Neostrady :whistle:
W zasadzie teraz dopiero wczytałam się w coś więcej niż pierwszy post...
sorrybatory pisze z sensem i rozwagą. lorien z złością i żalami. Nie zwróciłam uwagi wcześniej na to, że jej mężczyzna tu się wypowiedział. Do szyku facet. osobiście wolałabym by mój mężczyzna w nocy był tylko do mojej dyspozycji, ale to obecnie abstrakcja, bo mimo posiadania wielu koleżanek naprawdę nigdy nie starał się bym czuła się zazdrosna. Nasz czas wspólnie spędzony jest czasem świętym.
Co do Was... Kobieta miała męża, ma dziecko a teraz jest z drugim mężczyzną, który przygarnął ją i dziecko i ma jeszcze jakieś ALE? Co się stało, że dziecka nie wychowuje ojciec? Kłótnie o koleżanki czy coś innego?
Niełatwo znajeźć odpowiedzialnego mężczyznę, który zaakceptuje nieswoje dziecko. Takiego mężczyznę trzeba szanować. Obsmarowując w sieci nie szanuje się mężczyzny. Człowiek zasługuje na prawdę w oczy.
Co do pisania do innej kobiety "żono" i odpisywania w nocy... jeśli Twoja kobieta nie radzi sobie z tym, idź na kompromis. Jak będziesz odpisywał dopiero za dnia to koleżanka nauczy się nie pisać w nocy. Wyłączaj telefon i do łóżka. Nie po to wybrałeś sobie kobietę, by poświęcać związek na duperele. Jeśli koleżanka jest ważniejsza to spław swoją kobietę i sprawa będzie jednoznaczna.

Zaś co do mieszkania razem i pisania do siebie, o sobie na forum... Cucumis! Wracaj do łóżka! Ale już! Czekam!
Dziwne pojęcie miary szacunku.....jestem na to uczulona...dziecko,wcześniejszy związek,czyli radość,że ktoś przygarnie..he,he...i jakie jeszcze pretensje,że panny odzywają sie 2 w nocy..
Cytat:
sorrybatory pisze z sensem i rozwagą. lorien z złością i żalami. Nie. To jest obustronny żałosny bełkot. Mam wrażenie, że sorrybatory rzeczywiście opisuje siebie takim, jakim CHCIAŁBY być, a nie takim jakim jest. Lorien natomiast histeryzuje i gdybym miał taką dziewczynę to pewnie też puszczałyby mi nerwy.

Uważam, że powinniście to rozwiązać samodzielnie, a nie wykorzystywać internet do prania swoich brudów. Albo zapiszcie się do poradni partnerskiej i rozwiążcie swoje problemy z psychologiem albo zakończcie ten związek, bo w tej chwili jest on żenujący.
Cytat:
Nie. To jest obustronny żałosny bełkot. Mam wrażenie, że sorrybatory rzeczywiście opisuje siebie takim, jakim CHCIAŁBY być, a nie takim jakim jest. Lorien natomiast histeryzuje i gdybym miał taką dziewczynę to pewnie też puszczałyby mi nerwy. Czyli wychodzi na to, że oboje są siebie warci . :D

Ludzie, Czy wy już naprawdę oszaleliście?
Jeszcze trochę to będziecie poprzez BT pytać się drugiej połówce co chce na obiad.
Jestem ciekaw jak wy to robicie, czy jak lorien napiszesz posta to idziesz do ukochanego i mówisz, że napisałaś ? :silenced:
W ogóle dziwne to, że on odkrył to co tu napisałaś.
Dajcie se siana, taki związek nie ma przyszłości, o ile nie jesteście trollami. :whistle:
Cytat:
Komuś kisiel, komuś popcorn? Przepraszam bardzo, a czy można składać jeszcze zamówienie?
Jak tak to ja poproszę popcorn . :shifty:
Toż to jakaś szopka świąteczno-noworoczna!
Rozwiązywanie takich problemów na forum publicznym jest tragi-komiczne.
Albo nie dorośliście do związku dwojga poważnych ludzi, albo jesteście zwykłymi trollami. Do osądzenia dla modów.
Myślę, że powinnaś codziennie przygotować mu smaczny posiłek i zaspokajać go oralnie - powinno pomóc.
Cytat:
Myślę, że powinnaś codziennie przygotować mu smaczny posiłek i zaspokajać go oralnie - powinno pomóc. taak świetny plan na odbudowanie związku. szkoda, że wcześniej nie wiedziałam, że rozwiązywanie aż takiego problemu bedzie się rozbijało o jajecznice i obciąganie, :\

dużo żółci, mało czasu i chęci na rozmowe. Gdybyście jeszcze krzyczeli do siebie a nie na siebie. wina po obu stronach, przydałaby się pomoc z zewnątrz lub rozstanie. bo oboje jesteście zamotani i nie skłonni do kompromisów.
Cytat:
taak świetny plan na odbudowanie związku. szkoda, że wcześniej nie wiedziałam, że rozwiązywanie aż takiego problemu bedzie się rozbijało o jajecznice i obciąganie, :\ To aluzja do klasycznego dowcipu pt "jak wyglądałyby porady seksualne dla kobiet gdyby udzielał ich mężczyzna".

Wkleiłabym linka, ale nie wiem czy mogę, a w całości nie będę kopiować bo długie a w sumie nie na temat.
A mi po przeczytaniu wypowiedzi lorien uważam ze z dobrobytu popierdzieliło się jej w głowie. Facet utrzymuje ją i jej dziecko, które nie jest dodatkowo jego, nic nie mówi. Natomiast lorien która jest bezrobotna, przy*****ala sie do chlopa który na kompie zarabia zeby miała co do garnka włożyc. Skróć jej łancuch i sie uspokoi.
Regius coś Ci umnknęło (może jakieś problemy ze zrozumieniem tekstu pisanego?..), więc siebie zacytuję, mimo, że nie miałam ochoty już się tu udzielać:
Cytat:
Póki co mam rację, nic z tego nie wyszło, poza rozrywką dla Niego. On nie zarobił dzięki wielogodzinnemu siedzeniu na iLove ani grosza. Także "Chłop" na kompie nie zarazbia, żebym miała co do garnka włożyć, bo nie zarobił nic na siedzeniu na iLove, natomiast ja przez ten czas nieraz za swoje kupowałam to, co potem do tego garnka włożyłam...
Wiele rzeczy kupuję jak dotąd często za swoją kasę, rzeczy dla dziecka też, straciłam pracę ponad miesiąc temu, więc nie opieprzam się i nie żeruję na "Facecie" od nie wiadomo kiedy...pomagam mu w firmie, beze mnie nie udało by mu się ruszyć nowych pomysłów, pomogłam mu moim zdaniem niemało.
A i dzieciakami "Faceta" również się zajmuję, choć moje nie są.
"Facet" wie od początku, że gdyby sytuacja była odwrotna, to nie szydziłabym, że muszę go utrzymywać, tylko pomogła w miarę moich możliwości.
I macie rację, to był bełkot, ale posty były pisane po nieprzespanej nocy, kiedy dowiedziałam się, że kontakt ze znajomą z portalu rankowego jest dla mojego partnera ważniejszy ode mnie-rozumiem, że Was by to nie zabolało, mnie boli.
W tym związku chęć do normalnej rozmowy wykazuję chyba jednak tylko ja, sama ze sobą rozmawiać nie będę. Dla "Faceta" zawsze wyjściem z każdej sprzeczki jest rozstanie. A o poście "Facet" się dowiedział, bo powiedziałam, że sprawdzę ,jakie zdanie na ten temat ma jego wyrocznia-czyli to forum. Ja nigdy na żadnym forum swoich prywatnych spraw nie załatwiałam-on owszem.
Piszcie co chcecie, opluwajcie...Życzę Wam żebyście nigdy nie znaleźli się w takiej sytuacji.

A dobre posiłki i fajny seks miał ;) tak a propos rady :D.

P.S.Pracuję od 16 roku życia z przerwą jedynie na studia(póki się uczyłam-pracowałam w wakacje), więc nie uważam się za kurę domową, która znalazła sobie faceta, żeby na nim żerować. Strata pracy może dotknąć każdego, aczkowliek nikomu tego nie życzę, szczególnie przy takiej dawce zrozmienia...

Edit:Tak żeby szopka miała happy end : ten rozsądny "Facet" z dnia na dzień z uśmiechem na ustach(dosłownie-okazuje swoją radość jak tylko może) wyrzucił mnie z domu. Także mimo wszystko chyba nie histeryzowałam, tylko po prostu nic dla niego nie znaczyłam. Widziałam sporo rozstań, ale nigdy nie były one dla nikogo powodem do radości...
Tak to jest jak sie dwoje głupich dzieciaków dopadnie do neta. Zamiast porozmawiać ze sobą to odpieprzają cyrk w necie ze sobą w roli clownów. To samo mam z córka mojej koleżanki. W ogóle nie trzeba sie widywać z nią i jej facetem, żeby wiedzieć co się u nich dzieje. Wszystkie rozmowy, kłotnie, "wyznania miłości" odbywają się za pomocą opisów w gg. Czasami dochodzę do wniosku, że powinno się przejść badania psychologiczne przed dopuszczeniem do komputera. Miał rację ś.p. Stanisław Lem mówiąc, że internet pokazał mu ile jest idiotów na tym świecie.
Pomijając całą historię, jej prawdziwość, same intencje obu stron w pojawieniu się tutaj - myślę, że autorka tematu ma prawo być trochę zdezorientowana, gdy obca kobieta pisze smsy nocne do jej partnera. Staram się to ocenić ze swojego punktu widzenia, przez pryzmat własnych oczekiwań wobec partnera - co mnie obchodzą jego kontakty zawodowe i miejsce, gdzie je zawiązuje? Nic. Ma być wobec mnie lojalny i nie życzę sobie, by życie zawodowe tak mocno mieszało się z tym rodzinnym, intymnym, by odbierać w nocy smsy od potencjalnych klientek, czy nawet - wirtualnych przyjaciółek. Tego wymaga wzajemny szacunek, by kobieta, która wypisuje smsy do zajętego faceta, robiła to w normalnych porach i nie powodowała scen zazdrości, chyba, że pod pojęciem tej wirtualnej znajomości widzi deko więcej niż jest w istocie (co jak mniemam, właśnie zachodzi w tej sytuacji); z kolei ten właśnie zajęty mężczyzna, powinien utrzymywać określony dystans w takich kontaktach, skoro widzi, że jego partnerka czuje się tym zraniona. Niektóre żarty też mają swoje granice - jeśli partner daje nam do zrozumienia, że nie czuje się dobrze z naszymi "dowcipnymi" zagraniami, to je przerywamy, niwelujemy i nie wystawiamy na kolejne próby zaufania partnera.

Bardzo współczuję lorien, niestety czas sobie zdać sprawę, że sama popuściłaś pewnym granicom i dałaś przyzwolenie na zadzianie się pewnych rzeczy.
Cytat:
Bardzo współczuję lorien, niestety czas sobie zdać sprawę, że sama popuściłaś pewnym granicom i dałaś przyzwolenie na zadzianie się pewnych rzeczy. Jezebel ja nie dałam na nic przyzwolenia. Prosiłam, żeby nie zapisywał się na portale randkowe, bo tam i tak nic nie zarobi...Nie zarobił, ale znalazł widać to, czego tam szukał.

Facet nie liczy się z nikim prócz siebie, a ja po prostu głupia byłam, że tyle razy, kiedy robił piekło w domu, starałam się ułagodzić, porozmawiać i ratować związek. A głupia byłam, bo kochałam...mimo wszystko.
Dziecku, które podobno pokochał jak własne, nie dał możliwośc pożegnania się z kolegami z klasy i z przybranymi braćmi. Zostało wyrzucone z domu z dnia na dzień, od poniedziałku musi pójśc do nowej, obcej szkoły.
Ja wiem, że to takie typowe żalenie się, ale choć ze swoim bólem nie tak trudno mi się pogodzić, o tyle z krzywdzeniem dziecka bardzo ciężko.
A to ja widze ze medal ma 2 strony. Przepraszam, źle ująłem wasze wypowiedzi. A z tego co napisałaś to z twojegi faceta jest kawał s****iela.
Nie jego dziecko to sie może wyżywać. Wiem że to tak łatwo się mówi lecz, wypie**ol go na bruk... Mój ojciec też cierpiał przez swojego ojczyma, nic fajnego...
Lorien- pisałaś, że "czasem musiałaś z własnych pieniędzy kupować to, co on jadł". Co w tym dziwnego? Masz pretensje, że też wydałaś trochę grosza na partnera?
Tak w ogóle, to ciekawe gdzie teraz z dzieckiem mieszkacie.

Co do postu wyżej - Jak ma tego faceta wyrzucić na bruk, skoro to ON ją wyrzucił z domu?
Cytat:
Lorien- pisałaś, że "czasem musiałaś z własnych pieniędzy kupować to, co on jadł". Co w tym dziwnego? Masz pretensje, że też wydałaś trochę grosza na partnera?
Tak w ogóle, to ciekawe gdzie teraz z dzieckiem mieszkacie.
Pisałam to w nawiązaniu do tego, że partner mnie utrzymywał i karmił - ja też kupowałam jedzenie i rzeczy do domu, nawet po stracie pracy. Większosć rzeczy dla dziecka też, nawet po stracie pracy, właśnie po to, żeby nie usłyszeć, że on musi na moje dziecko wydawać. Żeby było zabawniej prezent świąteczny dla jego synka wymyśliłam i kupiłam ja-ta podła utrzymywana baba...
Mieszkamy w moim starym mieszkaniu, niestety z byłym mężem, bo nie dostał ani jednego dnia na znalezienie sobie mieszkania i wyprowadzenie się. Kiedy pisałam, że wyrzucono mnie z dnia na dzień-pisałam dosłownie.

Edit:Ktoś się pytał o powód rozstania z byłym mężęm. Nie były to sceny zazdrości, bo po prostu powodów do zazdrości mi nie dawał, ja nie jestem osobą chorobliwie zazdrosną...do niedawna obecny partner dawał mi wiele powodów do zazdrości i cieszył się, kiedy zazdrosna byłam.
Między mną, a byłym mężem po 6 latach małżeństwa wiele wygasło, mąż stwierdził, ze choć jest do mnie przywiązany, to mnie nie kocha...Wiele rozmawialiśmy, namawiałam na poradnię małżęńską, ale po prostu nic z tego nie wyszło. W tej chwili jesteśmy po prostu dobrymi znajomymi i nie ma między nami żalu. Całej historii małżeństwa opowiadać nie będę, ale nie było one pełne złości i awantur, jeśli ktoś na to liczył.
Chodziło mi o to, że napisałaś to w taki sposób wcześniej, jak gdybyś miała pretensje, że wyłożyłaś na zakupy.
Co do prezentu dla dziecka, to mogliście się złożyć.
Zresztą ten twój facet (były) to palant.
Cytat:
Chodziło mi o to, że napisałaś to w taki sposób wcześniej, jak gdybyś miała pretensje, że wyłożyłaś na zakupy.
Co do prezentu dla dziecka, to mogliście się złożyć.
Zresztą ten twój facet (były) to palant.
Ja nie miałam pretensji, zawsze dokładałam się na ile mogłam, przez ten miesiąc po stracie pracy również, choć z wiadomych przyczyn mniej.
To była odpowiedź na post Regiusa i kwestię: "Facet utrzymuje ją i jej dziecko, które nie jest dodatkowo jego, nic nie mówi".
A propos kwestii "nic nie mówi"- wypominał wiele razy, że wydaje na mnie i moje dziecko pieniądze, choć naprawdę nikt go do tego nie zmuszał, a wręcz przeciwnie-wiele razy mówiłam, żeby tego, czy tamtego nie kupował, że zapłacę sama itp.
W tej chwili coraz więcej rzeczy chorych w tym związku dostrzegam i coraz spokojniej do rozstania podchodzę.
W końcu mogłam szczerze porozmawiać z moją matką i przyjaciółką o wszystkim, co się działo w moim związku i życiu. Wcześniej mój były zabronił mi rozmawiać z kimkolwiek o problemach w naszym związku. Teraz kiedy porozmawiałam z bliskimi, kiedy od nich usłyszałam, że widzieli, że coś jest nie tak, tylko nie wiedzieli jak pomóc, skoro nic nie mówiłam-teraz jest mi jakoś łatwiej, czuję, że wreszcie mam znów wsparcie i nie jestem sama.
No dobra, on to palant. Ale to TY nie umiałaś nic z tym zrobić.
Za bardzo byłaś uległa i słaba w tym związku. Jak on cię ZMUSZAł do nie rozmawiania z matką i przyjaciółkami? Skoro na to pozwoliłaś, to powinnaś zacząć jakieś ćwiczenia na silną wolę.
Tak w ogóle, to z czego teraz utrzymujesz dziecko i siebie, skoro straciłaś pracę?
Fakt-byłam uległa, nie rozmawiałam z nikim o naszym związku, bo miałabym o to awantury, a i tak miałam ich już dość. Byłam głupia, myślałam, że uda mi się zmienić człowieka, ale nie potrafiłam. Po prostu byłam ślepa, pewnie dlatego, że wielu rzeczy widzieć nie chciałam-teraz mam tego świadomość.

W tej chwili szukam pracy, zostało mi parę groszy z ostatniej wypłaty, alimenty na synka i koleżanka ma mi oddać pożyczone pieniądze. Nie ja jedna straciłam pracę, także zamiast się załamywać po prostu chcę sobie z tym poradzić.
Na przyszłość walcz o swoje. Uwierz mi, bez tego będzie Ci ciężko.
I powodzenia w szukaniu pracy
Niezła szkoła :) szczerze trzymam kciuki.
Dziewczyno! Ja Ci mówię - wykopaj faceta czym prędzej! Znam takie sytuacje i gwarantuję Ci, że nie będziesz z nim szczęśliwa! Nawet jakby teraz wszystko rzucił w cholerę dla Ciebie, to gwarantuję Ci, że za jakiś czas i tak wróci do takich form flirtowania! Olej go! Szkoda Twojej młodości! Szkoda Twoich nerwów! Wierz mi! Miej swoją godność! Nie daj pomiatać swoimi uczuciami! Facet nie jest ich wart! Jakby to określił Szukający Myśliciel, taki facet to ciool nabijany! Pomyśl o sobie! Miej swoją godność! Facet jawnie robi Cię w bambuko, a Ty jesio się tym przejmujesz - on nie jest tego wart!!!
...cóż, życie czasem płata nam różne figle, i choć nie jest Ci teraz lekko, wierzę, że nie zabraknie Ci sił i optymizmu na przyszłość. Lepiej skromnie a szczęśliwie, niż niby bogato w obłudzie:nerd:
Jak na razie, to on wykopał ją ^^
Ale przynajmniej czegoś się nauczyła i ma sznasę stanąć na nogi, co się nie każdej udaje. Jestem mile zaskoczony tą zmianą i trzymam kciuki za powodzenie planów życiowych.
A moim prywatnym zdaniem, cała sprawa nie warta jest dwóch stron postów. To zwyczajne głupstwo, które nie byłoby w stanie zepsuc udanego związku. Jestem pewna że na rzeczy było coś innego...
Możliwe, ale wiesz jak to est - mały kamyk porusza lawinę i nieszczęście gotowe. Sam myk wcale nie musi się tyczyć czegoś ważnego, starczy pierdoła. Ze szkoły znam przykład, że jedna moja koleżanka rozstała się z facetem bo ich kłótnia zaczęła się od schabu. Już nie pamiętam o co szło dokładnie, ale zdziwko było ostre.
Grunt, że już jest git tutaj.
Szczęśliwego Nowego!

Pierwszy noworoczny post, zatem wypada się przywitać.
Plan był taki, aby nie pisać już tu, w tym wątku, z resztą Lorien, zdaje się, też to deklarowała i sama stwierdziła, że to było głupie, ale cóż...

Nic o nas bez nas!

Żeby nie było cyrku i clownów, wyjaśniłem, co niezbędne tak, by medal miał 2 strony. temat miał umrzeć śmiercią zapomnianych, jednak moja była luba postanowiła trzymac trupa przy respiratorze, zatem

Obie strony muszą zostać wysłuchane!

W dziale "związki" jest pełno pytań, co i jak robić. Tu macie lepiej, bo macie relację 2 stron. Szkoda, że kiedy zamilkłem, takie tuzy, jak "emerytowany pornograf" pojechały po mnie dając się nabrać na jednostronna opowieść - co z tego, że pisałem, skoro i tak mnogość liter Lorien przeważyła? Nie argumenty, tylko jednostronne żale i z nich wnioski... Beatko, czemuś Ty taka naiwna? ;-) Jedynie Panna od Biologi :-) wykazała mądrość sprytnej dziewczyny z Irlandii (tej od ryb ;-) ) i zobaczyła, że portal internetowy nie był przyczyną...

Każdy medal ma 2 strony!

Zatem popatrzcie,a dopiero potem wyzywajcie mnie od palantów i skur$%#li:

1. na ów portal zapisaliśmy się oboje; ja, po usilnych prośbach, zmieniłem status profilu z "po rozwodzie" na "w związku" - dla Lorien było to ważne, bo w ten sposób było widać, że "jestem zajęty". Lorien tego nie uczyniła i widnieje tam jako "do wzięcia".

2. panie w szkole widziały głównie mnie, jak przyprowadzałem/odprowadzałem dziecko, matka szła, jak jej się przypomniało albo po sprzeczce ze mną ja Jej mówiłem, żeby może się dzieckiem zainteresowała. W ogóle to 7-letnie dziecko, przez ten prawie rok obcowania ze mną, nauczyło się tak skomplikowanych rzeczy, jak mówienie "proszę", "dziękuję", "smacznego", tego, że nie wolno bezkarnie robić scen przy jedzeniu oraz kłamać. Dziecko albo samo się sobą zajmowało, albo oglądało bajeczko czy grało na kompie, matka zajmowała się gotowaniem (lubiła to i świetnie Jej to wychodziło), czytaniem książek albo po prostu leżeniem w łóżku. Jak była sprzeczka między nami, to szła się dzieckiem zajmować. Niestety, dziecko ma jakby braki również w nauce (pomimo deklarowanej na początku cudowności), zatem, zamiast metodycznie spędzać czas z dzieckiem i go uczyć, wolała opieprzyć i zlać, jak "się miarka przebrała".

3. o mężu dowiedziałem się podczas naszego pierwszego spotkania, że odpuścił sobie małżeństwo, teraz, choć kocha dziecko, nie potrafi zrobić dla niego pokoju i w ogóle jest be. Owszem, są przyjaciółmi, dobrymi znajomymi i tak powinno byc od samegopoczątku, ale żal o brak walki o związek silnie się przebijał, jakby tego żałowała. W toku naszego związku dowiedziałem się, jak dobrze zbudowany był małżonek, jakie feromony i takie tam, zaś w kłótniach - że on by tak nie postąpił, że ja mu nie dorastam do pięt. Kiedy zrobiła mi pierwszą publiczna awanturę z okrzykiem "odp..ol się ode mnie", poleciała do męża (mają mieszkanie, które wspólnie spłacają). Być może wtedy popełniłem "taktyczny błąd", błagając Ją, ze łzami w oczach, o powrót. Wróciła ze mną do domu. któregoś dnia, gdy Jej mąż przyszedł do nas w odwiedziny do dziecka (rozmawiamy normalnie, raz piwko piliśmy - Jemu kupowała w małżeństwie, mnie prosiła o niepicie), rozmawialiśmy o psach i Lorien, nie mogąc sobie poradzić w rozmowie ze mną, zawołała męża i poprosiła Go, by Ją poparł, bo "weź mu wytłumacz, bo on nie rozumie". Chłop zachował się na poziomie, wyłgał się niewiedzą. odwiozłem Go, a jak wróciłem, to się dowiedziałem , że dzwoniła do Niego i gadali, w jakim jestem nastroju i doszli razem do wniosku, że "pewnie będzie w domu awantura". Na takie dictum - cóż... mieli rację... Kiedy mąż dziś ja finalnie pakował z kumplem do domu, Lorien mi napisała na gg ( o tym zjawisku szerzej niżej), że jej mąż się śmieje, bo najpierw Go miałem za nic, a teraz uważam za dobrego ojca. A! Chłop znalazł sobie dziewczynę, ona niechętna do miłości podczas okresu, to Lorien i jej mąż gadali sobie radośnie na gg o tym, jak to ja Jej nawet w okres nie odpuszczam i o tymjak to "kiedyś my też tak...". On ma na nazwisko (wymyślone, choć zbliżone) Pszczelorski, zatem na Niego mówią Pszczoła. Zgadnijcie, co się w ostatnich dniach pojawiło się na pólce obok domku na świeczkę -prezentu od moich Dzieci? mała Pszczółka Pszczelorska, taka miła i Lorien ulubiona.
Wniosek - chyba najpierw należy się rozwieść z mężem i przeciąć pępowinę, a potem się brać za nowe relacje.

3. rozstanie - ponieważ wiedziałem, że jeśli po powiedzeniu, że jest koniec, zostałaby, to i ja, i dziecko byłoby świadkiem jej chodzenia i głosnego, uporczywego żalenia się na mnie, płakania na każdym kroku i zwykłej złości na mnie. Ponieważ ich mieszkanie nadaje się do mieszkania we trójkę, lepiej było, aby tam była z dzieckiem, korzystając z dość długiej przerwy. W Sylwestra moje gg zostało zmasakrowane wiadomościami pełnymi pretensji, żalu, drwiny ze mnie i umniejszaniu mnie jako człowieka i partnera. Oczywiście, opisy na gg tez zostały włączone. Chciałem się rozstać z klasą i nie epatowałem swoim rozgoryczeniem - stąd mój przyjazny ton do Niej. Aha - mówiliśmy do siebie Ptyś i Ptysia, a Lorien w małżeństwie i do tej pory ze swoim mężem - Myśka i Pyśka ("bo nie umiem do nigo inaczej mówić, nie potrafię z imienia, tak sztucznie, tak samo ja do Ciebie"). Różnica jest taka, że ja z powrotem mam imię.
Tu kolejne a'propos: jestem Adam i dostałem w Wigilię od wszystkich życzenia, a nawet prezenty - z wyjątkiem Lorien i jej dziecka. na początku mówiła, że chciała z maluchem po Kolacji, a kiedy dziecko zapytane się przyznało, że nic nie wie, to wypaliła, że chciała w łóżku mi życzenia składać i dać prezent. Najlepsze: obraziła się, że mi jest przykro, że zapomniała o mnie, z resztą - nie pierwszy raz.

4. pieniądze: na początku związku powiedziała, że fajnie byłoby, jakby dostawała ode mnie jakieś drobnostki co jakiś czas na znak, że pamiętam. Problem w tym, że zacząłem gorzej zarabiać i nie mogłem sobie na to pozwolić. Ona - owszem, gdyż nie płaciła ze mną opłat za mieszkanie, pieniądze wydawała na siebie, dziecko (choć niewiele, część szlo i z moich pieniędzy), ratę za wspólne z mężem mieszkanie (na początku też za jakieś rachunki stamtąd) i swój telefon. Dla niej, by psy można było wozić, zmieniłem auto na combi. Nie spodobał się Lorien stolik, stolik RTV i biurko, zatem kupiła "własną wersję" - ja stary stół podarowałem Jej Mamie, biurko wylądowało na śmietniku, RTV podarowaliśmy (Lorien popraw, jak coś pomieszałem ze stolikami). Dokupiła 2 komody, coś na książki i do łazienki. Wartość może 2 miesięcznych opłat za mieszkanie
Przy wyprowadzce zabrała te 4 wymienione na końcu meble i jeszcze próbowała żądać ode mnie kasy za komodę, gdzie, fakt, zarwałem dno w szufladzie. Komoda kosztowała niecałe 200 złotych. Żeby było jasne: nawet, jak pracowała, to ja łożyłem na mieszkanie, opłaty, samochód iw dużej mierze na dom (żywność, chemia i zakupy typu sprzęty) i również na jej odzież.
... a ta robi sceny o 2 stówy!

A! jak zamknęły się drzwi, poszedłem sprzątnąć pokój, gdzie Jej dziecko żyło. takiego syfu dawno nie widziałem, moja dwójka nie jest tak dobra. Rozumiem, że wspólny pokój Jej dziecka i moich dochodzących, rozumiem, że 7-letnie dziecko nie będzie sprzątało dokładnie, ale chyba po to ma matkę, by ta, zamiast leżeć całe dnie w łóżku (dosłownie), nauczyła je, co i jak się robi - prawda? Zwłaszcza, że były święta i sprzątaliśmy w domu - dziecko non stop żyło w syfie.

5. portal i zdrada - nie ma żadnej zdrady. Koleżanka z daleka sama powiedziała, że jestem daleki od jej typu, ona w moim też nie (zapytałem o to po skończeniu, żeby nie było, że sprawdzałem grunt), zatem nic nigdy nie będzie, sms napisała, bo tak robi do znajomych i tyle. Czy zarobiłem? Tak, sypnęło zleceniami! Nie było przed świętami, bo nikt kasy nie miał i oszczędzał, teraz jednak, zgodnie z moimi przewidywaniami, poszło ostro do przodu.

To już jest koniec!

Byłem święcie przekonany, że temat się zamknie i zostanie skończony samoistnie. O ile jednak ciekawiej było poużalać się na forum na mnie, nawet mi tego nie mówiąc. Lorien była oburzona, gdy znalazłem Jej temat, bo "to nie było do ciebie pisane i nie miałeś prawa tego czytać i tu pisać".
Umówmy się, że przedstawienie tematu w stylu "słuchajcie, ona się puszcza i mnie bije, czy ona mnie kocha i jest fair wobec mnie?" wywola oczywiste głosy poparcia dla stawiającego temat. Co jednak, gdy ona nie bije, lecz sie broni i sie nie puszcza, lecz to sobie wymyślił Autor? Tu tez macie taką sytuację: tendencyjne postawienie problemu po to, by udowodnić swoją tezę, a nie znaleźć odpowiedź.

Słuchajcie - ja naprawdę NIE CHCIAŁEM PISAĆ, jednak okoliczności (czytaj - dwie strony jechania po mnie, kiedy mnie tu nie ma) sprawiły, że nawet anonimowo nie pozwolę sobie na to. jestem facetem po trzydziestce i może dlatego w sposób dorosły zajmowałem się domem, jej dzieckiem i jakże ukochanym psem (99% spacerów w moim wykonaniu).

Idiota? Może, ale dlatego, że kochał strasznie i chciał jak najlepiej. Wniosek drugi - tyle być dobrym, co i s****,,synem, na końcu i tak Ci pojadą na forum. następnym razem nie utrzymuję, nie zajmuję się dziećmi nieswoimi, nie biorę się za mężatki przed rozwodem.

Na zakończenie... Nie miejcie do mnie żalu, że przemówiłem. Teraz jednak możecie dopiero ocenić. Zapytajcie Lorien o fakty, które przedstawiłem, wnioski umie wyciągać chyba każdy.

Pozdrawiam Was ciepło.

PS. przepraszam za literówki - i pora, i emocje...

PS2. ale to MUSZĘ DOPISAĆ: nigdy nie narzekałem na brak powodzenia u kobiet. Miałem ich dużo i choć nigdy nie brałem się za te "najładniejsze" (mam swój kanon piękna i Lorien się doskonale w niego wpisuje), to jednak sfrustrowanym desperatem nie jestem.
Jesteście żałośni, oboje... Wypadałoby żebyście wstali od kompa, jeden z drugim i zabrało się za dojrzewanie, bo widocznie w czasie ''robienia kariery'' zapomnieliście o tym ważnym fakcie.
Wiecie, że zamiast pisać na BT możecie iść do Drzyzgi i nawet na tym zarobić?:yawn:
ktos zamknie temat skoro juz po sprawie? bo tak moze ciagnac sie to w nieskonczonosc.
Powered by wordpress | Theme: simpletex | © BWmedia