ďťż

Uczucie bycia olewanym w związku i zazdrość o sprawy partnera

BWmedia
Uczucie bycia olewanym w związku i zazdrość o sprawy partnera
  Sorki za ten denny temat, ale musze komuś potruć, a aktualnie nie mam komu :P
Otóż chciałam sie zapyatć czy czujecie nieraz podobnie do mnie czyli, że jesteście zazdrośni o czas jaki wasz partner spędza sam? O to, że inne sprawy są na 1 miejscu a wy na 10?
Wiem, że to brzmi głupio, że nie będzie przecież ze mna siedział non stop, ale to chyba wynika z tego, ze jesteśmy w zwiazku na odległość, widzimy się rzadko. Jedyne co mamy kiedy się nie widzimy to tlen i skype wieczorami. Dlatego tak bardzo potrzebuję z nim na tym zasranym skype pogadać, bo nie mam możliwości zobaczyć się z nim na żywo i po prostu koszmarnie tęsknie. Nieraz bywa tak, że on jest w pracy cały dzień, wraca o 23, ja cały dzień czekam żeby z nim porozmawiać a on po 10 minutach oznajmia, że idzie na piwo i wróci za godzinę. Po czym wraca o 4 rano jak ja już dawno śpie, wkurzona, ze czekałam 2 h i się nie doczekałam....
Ja wiem, że on potrzebuje się zabawić, odpocząć po pracy itd, tylko że takie coś zdarza się nagminnie. Jak ma wolny dzień to raptem może uda mu sie wykroić te 2 h dla mnie. Zauważyłam pewną prawidłowość u niego. Najpierw musi obejzreć film, potem pograć, potem przejrzeć swoje strony w necie, obejrzeć teleturniej, w wolne dni iść na piwo, do babci 3x w tyg, a dopiero potem ma czas dla mnie. Powtórze, ze wiem jak ważny jest czas dla siebie, odpoczynek w samotności, ale po kilku miesiącach takiego życia czuję się jak coś, co trzeba wepchnać w grafik jak znajdzie sie w nim jakaś wolna chwila :( Gadam z nim o tym, ale takie gadanie jest bez sensu, bo on zawsze swoje, ze jestem dla niego ważna, że też tęskni w pracy, że czeka na tego skype wieczorem, że załatwia wolne dni żebym mogła przyjechać do niego, po czym za 15 minut oświadcza, że kumpel zaprasza na piwo i że za chwile wychodzi z nim, albo że właśnie mu się ściągnął fajny film i musi obejrzeć :/
Nieraz bywa również tak, że jak ja chcę gdiześ iść, to on akurat ma starszną ochotę pogadać i nagle mnóstwo czasu. I jęczy mi, że wychodzę jak on chce pogadać. Co prawda zdarza sie to bardzo rzadko, bo przeważnie mnie wręcz wywala z domu "bo będę mógł spokojnie obejrzeć film". Chodzi o to, że jak on chce pogadać a ja nie mam czasu to jest wielki foch, a jak jest na odwrót to się czepiam i czego ja w ogóle wymagam.
Ktoś miał podobny problem? Jest jakieś rozwiązanie czy mam się pogodzić i żyć z tym?...

Jeśli taki temat był, to mnie podepnijcie. Właściwie to chciałam odpowiedzieć na ten temat: http://beztabu.com/showthread.php?t=9664 ale wyszła mi osobna historia, a nie chcę robic konkurencji autorowi tamtego :P Ale jak jakiś mod uzna inaczej to niech zrobi porządek :P


Nie jesteś sama. Ja mam podobnie, mój też mieszka daleko widujemy się w weekendy, na gg nie ma czasu przeważnie ze mną rozmawiać, bo pisze na forach, czyta coś, albo gada z kolegami, idzie się kąpać, jeść, spać itd.
Jak ja jestem u niego zdaża mu się dość czesto wyjść na pół godz i wrócić za 2, bo coś mu się przypomni albo gdzieś na chwilę z kolegą pojedzie. I z tym się chyba nie da nic zrobić. Próbowałam rozmawiać, mówi że ja jestem najważniejsza i że się zmieni, ale poprawe nawet jak widać to tylko na jakiś czas. :\
ja na całe szczęście tak nie mam jak Wy.
Sądzę, że Wasze leki są uzasadnione. Ciężko jest być razem na odległość.
tak to jest z facetami.. ja mam wrazenie czasem ze mnie stawia gdzies na szarym koncu ale wiem ze tak nie jest. Mi wystarczy pare gestow po ktorych czuje sie najwazniejsza i juz jest ok. Oni po prostu tacy sa i tyle.


Przez twój post przebija frustracja. Cóż gdy dwoje kochających się zapewne ludzi nie widuje się zbyt często takich sytuacji nie da się uniknąć. Wydaje mi się, że powinnaś się z tym pogodzić w przeciwnym razie będzie Cie to zżerało od wewnątrz. Aczkolwiek jakiąś delikatną zmianę podejścia u twego lubego zawsze można wynegocjować.

Tak odbiegając od tematu,to wszystko co opisałaś w swoim poście stanowi dla mnie argument przeciwko związkom na odległość. Za bardzo bym się męczył. pozdrawiam i zycze powodzenia
Dzięki za odzew ;)

Też uważam, że to właśnie głównie wina odległości. Jak jesteśmy razem to na krok mnie nie odstępuje, kiedyś się nawet obraził, bo zaczełam grać w gierkę którą mi przywiózł :) No ale spotkania są niestety niezbyt częste, a zanim zamieszkamy razem to minie jeszcze z pół roku :/ Tak czy inaczej, mam potrzebę codziennie porozawiać, a nie czekać aż on się rozerwie, zje itd, jak napisała Kotka85. No ale cóż, widzę, że nie on jeden taki :/ I że chyba nie bardzo da sie z tym coś zrobić :/
okej meskim okiem.
jestem w zwiazku na odleglosc, wiec doskonale wiem o co chodzi.
mi nie zdarzylo sie nigdy stawianie checi grania, ogladanai filmu czy wyjscia gdzies na impreze ponad kontakt z ukochana.
wole siedziec wtedy w akademiku i rozmawiac z nia przez gg/tel niz isc gdzies z kims na piwo.

wiec nie mowcie, ze tacy sa faceci.

to jak ktos postepuje jest zalezne od jego osobowosci a nie od tego czy jest facetem czy kobieta.
Aneczkofil, a ile jesteście razem i co ile się spotykacie?
Tak czy inaczej, chyba go dzisiaj znowu pomęczę rozmową, o ile nie ucieknie :P Spytam co dokłądnie czuje jak włącza tego skype, a co kiedy idzie gdzieś w ****u :P
w piatek bedzie rok.
w tym na odleglosc od 7miu miesiecy.
co ile... jak najczesciej sie da ;)
srednio liczac to co dwa tygodnie w weekendy.

ja studia ona liceum :)
Nie podoba mi sie jego podejscie. Masz podstawy, by byc sfrustrowaną. Mam pare takich znajomych par (na odległość), i wiem,ze cłay swój plan dnia dostosowuja do tego, by móc pogadać choc chwilę. O filmach i grach nie ma mowy. Robi sie wszystko, co sie musi do wyznaczonej godziny "W", i się zasiada, i rozmawia.
Zastanów sie, oceń. Jesli takie zachowania sa częste, to masz temat do przemysleń.
No to my troszkę dłużej, bo 2 latka...

Evika, masz rację, że powinnam chyba poważniej to przemysleć.. Najbardziej mi zależy na tym żeby wiedzieć co on tak naprawdę myśli o tym wszytskim. Ostatnio jak z nim gadałam to niby ta sama gadka, że przecież jestem ważna itd, ale powiedział też, że po dłuższym czasie w związku jest inaczej, że zauroczenie mineło itd. Jak mu powiedziałam, że w miejsce zauroczenia albo wchodzi miłość albo daje sie spokój i kończy się związek. Odpowiedział, że przecież mnie kocha i nie chce kończyć związku, ale nie jest już tak zauroczony jak na początku. Ehh, w sumie ja też nie czuję tego co na początku, to normalne, że tak jest, ale kurde nadal jest dla mnie ważny, tęsknie za nim i nawet jak coś robię innego to sama myśl, że wieczorem porozmawiamy sprawia, że się ciesze jak głupia. On mówi, że ma tak samo, tylko jakoś tego po nim nie widać :| I weź tu zrozum chłopa.... :/
Coz, ilez mozna gadac przez gg/skype/tel? Dla mnie to tylko pol-kontakt, ktorego za duzo tez wcale nie jest potrzebne. Nie jest w stanie (MI!!!) zastapic normalnego kontaktu. A jako, ze potrzebuje miec troche czasu dla siebie, to gdybym ten czas miewal tylko wieczorami, to nie chcialbym go calego spedzac tylko na takim pol-kontakcie :/
Jak byscie byly dla swoich facetow NAPRAWDE najwazniejsze to napewno by z Wami gadali czesciej na gg/tlen/skype i wogole mieli wiecej czasu dla Was. Jak bylem ze swoja to czekalem na nia jak glupi, kiedy tylko wejdzie na gg, jak ona czekala to tez wchodzilem bo wiedzialem ze teskni i czeka, zreszta ja sam tez tesknilem. Mowilem jej ze jest najwazniejsza dla mnie (zaraz po rodzinie) i taka wlasnie byla, zaden kumpel, "cos mi sie przypomnialo" itp. sprawy nigdy nie mialy miejsca, ale ona i tak tego nie doceniala.

Oczywiscie zdarzaly sie sytuacje, ze ona weszla tylko na 30 min i zaraz uciekala bo rano do pracy szla, albo ze ja wrocilem zmeczony z roboty. Ale to rozumielismy wzajemnie.
Logimen mam podobnie jak Ty. Ale fakt faktem, nie można być za dobrym, bo większość tego nie docenia :(
Cytat:
tak to jest z facetami.. Z wieloma,ale nie wszystkimi.
Cytat:
Odpowiedział, że przecież mnie kocha i nie chce kończyć związku, ale nie jest już tak zauroczony jak na początku. Nie ma to sensu.
Kochajaca osoba inspiruje,wspomaga nas,robi lepszymi,ma podobne priorytety.
Lepiej zrobisz,jesli twoj swiat nie bedzie otaczal sie wokol jego.
Cytat:
Lepiej zrobisz,jesli twoj swiat nie bedzie otaczal sie wokol jego. To właśnie wniosek, do którego doszłam. Tylko z realizacją trudniej, bo ostatnio mam nadmiar wolnego czasu a już tak mam, że jak się za długo nudzę, to zaczynam myśleć o nim...
Szlajfka jesli nie pomoze kolejna rozmowa o tym to sprobuj dac mu znac radykalnie o co chodzi. tzn postap tak jak on postepuje.
nie chodzi o to bys zmieniala go na sile, ale by zrozumial gdzie leza pewne granice.
Jak pisze poprzedniczka-stan sie zajeta,nieosiagalna,niedostepna na Skype.
Nawet jesli jestes w domu,to cie nie ma ;)
-a to bylam u kolezanki,w bibliotece,na rowerze,ogladalam b.wazny film,babski wieczor,albo po prostu paznokiec bolal u lewej reki :)
Generalizowanie pt. tacy są faceci, takie są kobiety, nie jest żadnym wytłumaczeniem tej sytuacji. Zachowanie faceta, które przedstawiła Szlajfka jest typowym zachowaniem strokawalerskim i wiek nie ma tu nic do rzeczy. Chodzi o sposób życia człowieka wolnego, niezależnego. Facet ma wypracowany swój styl życia, który mu odpowiada i nie za bardzo ma chęć cokolwiek zmianiać, ponieważ nie zmusza go do tego sytuacja. W momencie kiedy wiąże się z kimś i zaczyna spędzać z druga osobą większość swojego czasu, wtedy jego priorytety ulegają radykalnemu przewartościowaniu, ponieważ musi się dostosować do nowych warunków życia. A związek na odległość niestety nie sprzyja umacnianiu więzi, a wręcz przeciwnie. Jest sam, nikt nie ma kontroli nad tym co robi, więc nie musi się z nikim liczyć. Choćby uczucie było gorące i silne, ale jeżeli partnerzy mają świadomość tego, że druga strona nie wie co robi pierwsza i vice versa, to właśnie w taki sposób rodzą się wątpliwości i podejżenia, które dopadły Szlajfke.
Wielokrotnie już powtarzałem, że jestem bardzo sceptycznie nastawiony do tego typu związków i to nie z racji "widzimisię" tylko z doświadczenia (sam byłem w takim związku) i wieloletnich własnych obserwacji. Moje spostrzeżenia wyłożę matematycznie: w liczniku wstawcie zadowolenie
( poziom szczęścia) w związku, a w mianowniku iloczyn odległości i czasu rozstania. Nie chodzi tu bynajmniej o konkretny wynik, ale o to, że maleje on tym bardziej, im większa jest odległość i czas rozstania. Zapewne padnie parę głosów, które stwierdzą coś przeciwnego, ale to są wyjątki, które powinny się cieszyć, że wiąże ich takie uczucie. Byłem świadkiem rozpadu nie tylko związków ale i szczęśliwych małżeństw z wieloletnim starzem, właśnie z powodu odległości. Początki rozstania są trudne, spotkania kilka razy do roku i jakoś to się toczy. Ale potem przychodzi oswojenie z sytuacją, przyzwyczajenie do nieobecności, każde z partnerów zaczyna żyć swoim własnym życiem. Spotkania czy rozmowy telefoniczne stają się coraz rzadsze i krótsze, aż w końcu nastepuje chwila kiedy oboje stwierdzają, że mają ze sobą bardzo mało wspólnego, nie mają wspólnych znajomych, brakuje wspólnych tematów, na które można porozmawiać, również kłopoty i problemy każde z nich ma już swoje. Po prostu MY rozmienia się na JA i TY. Miłość to taka roślinka, którą trzeba pielęgnować we dwoje, inaczej więdnie i usycha. Odległość niestety nie sprzyja tej pielęgnacji.
@ Xena jesli piszac

Cytat:
Jak pisze poprzedniczka stan sie zajeta,nieosiagalna,niedostepna na Skype.
Nawet jesli jestes w domu,to cie nie ma
mialas na mysli moja wypowiedz to chcialem tylko napisac, ze jestem facetem ^^
Zwracam facet honor ;)
To nie jest przyczyna odległości ;) Są kobiety , które mieszkają z mężczyzna i czują to samo "obojętność" , że jest na drugim miejscu.;)
NIe poczujesz dopuki nie dotkniesz, nie docenisz dopuki nie stracisz......... Chyba Ci więcej nie musze mówić.............
Pozwolę sobie wtrącić,bo sytuację znam z własnego doświadczenia i wcale nie mam związku na odległość,a powiem wręcz,że z jednego końca miasta na drugi to tez może być odległośc,która przeszkadza.Jestem z związku z mężczyzną,który potrzebuję mnóstwo wolności i nie chodzi tutaj o kontrolę co robi i gdzie robi i z kim robi tylko własnie o czas jaki poświęca sobie i swoim zainteresowaniom i mimo,że czasem czuję,że nie jestem na pierwszym miejscu zawsze to wiem po prostu,żegdybym nie była wazna to juz dawno poszedłby sobie ode mnie tam gdzie miałby swięty spokój.Moja rada naprawde szczera i do tego sprawdzona-jesli go kochasz i zalezy ci na tym związku to zaakceptuj to a Twój chłopak nigdy nie zrezygnuje z kobiety,która rozumie go doskonale i zna jego potrzeby.I jeszcze jedno-rozmowy z partnerem są wazne i trzeba rozmawiać,ale nie zdziw się,że ma inne zajęcia ciągle wazniejsze od Ciebie jesli za kazdym razem zaczyna rozmawiac z Tobą i slyszy "ty juz mnie nie kochasz" albo "dlaczego taki jestes".Ja tez czekam i tez o swoim mężczyznie mysle non stop,ale szanuję Go i bardzo Go kocham a dzieki temu nie czuję,że jestem dla niego przykrym obowiązkiem do spelnienia tylko przyjemnością,ktora nie zdarza sie codziennie i na która sie czeka.Pozdrawiam
Nie zgadzam się z wypowiedziami, że takie traktowanie należy akceptować. Sama jestem w związku na ogległość-ja jestem w Anglii, on został w Polsce-nasze rozstanie trwa już rok i czeka nas conajmniej jeszcze jeden rok-do dwóch lat takiej odlgłości, a mimo to nie ma takiego dnia, żeby mój skarb nie był o umówionej godzinie na skypie. raz zdarzyło mu się nie być z powodu otrzęsin, jednak pisał smsy, parę razy musiał się uczyć, więc udało mu się być TYLKO przez dwie godziny. Nie udowodnicie mnie, że Szlajfka nie ma problemu, bo moim zdaniem mężczyzna potrafi darzyć ukochaną osobę takim samym oddaniem i czuć tak wielką tęsknotę jak kobieta.
hm.. z facetami to już tak niestety często jest, ale najlepsze z tego jest to, ze oni wcale tego nie widzą, i uważają , że to nic takiego, a to tylko my się tym przejmujemy, prawdopodobnie dlatego, że my kierujemy się uczuciami. Mój chłopak np. dzisiaj poszedł ze mną na spacer... nic sie nie odzywał a jak się zapytałam co jest? to on mi na to, że wiem jak to jest jak sie czegoś nie dokonczyło i trzeba to zostawić (a robił jakieś tam urządzenie, które mu nie działało) a ja szok. po prostu wcale nie wyciągałam go na siłe, nie chciał by iść to nie. mógł powiedzieć, a on takie coś. Oczywiście po 10 minutach poszedł do domu, a ja poszłam w swoją strone i tyle. Ale nie cierpie takich sytuacji, dlaczego faceci po prostu tak mają.. ? ;/
Ok, pogadałam z nim ostatnio, oczywiście nie obyło się bez dłuuugiego tłumaczenia, ale jest lepiej :) Chyba coś mu tam zaskoczyło w główce. Może to też dlatego, że niedługo do niego jadę i on to bardzo przeżywa, cieszy się i powtarza, że nie może się doczekać :) Może mu się odświeżą uczucia jak sie zobaczymy, mi zresztą też to jest potrzebne. Tak czy inaczej okazuje mi że jestem dla niego bardzo ważna i nie mam podstaw żeby mu nie wierzyć :)
Cytat:
Nie zgadzam się z wypowiedziami, że takie traktowanie należy akceptować. Sama jestem w związku na ogległość-ja jestem w Anglii, on został w Polsce-nasze rozstanie trwa już rok i czeka nas conajmniej jeszcze jeden rok-do dwóch lat takiej odlgłości, a mimo to nie ma takiego dnia, żeby mój skarb nie był o umówionej godzinie na skypie. raz zdarzyło mu się nie być z powodu otrzęsin, jednak pisał smsy, parę razy musiał się uczyć, więc udało mu się być TYLKO przez dwie godziny. Nie udowodnicie mnie, że Szlajfka nie ma problemu, bo moim zdaniem mężczyzna potrafi darzyć ukochaną osobę takim samym oddaniem i czuć tak wielką tęsknotę jak kobieta. Przykro mi, ale prawdopodobnie ten zwiazek sie rozpadnie. Rok bez siebie wprowadza tak duze zmiany, a co dopiero 2-3. Na pozor jest wszystko ok, ale w srodku widac zmiany...
nepon, nie ma szans, żeby się rozstał. Nic przed sobą nie ukrywamy i jak tylko coś jest nie tak od razu staramy się to wyjaśnić. Nie ukrywam, że sytuacja jest trudna, brakuje nam siebie, ale jak Piotr Rubik mógł czekać na swoją ukochaną dwa lata, to ja nie potrafię?:P
Cytat:
ale jak Piotr Rubik mógł czekać na swoją ukochaną dwa lata, to ja nie potrafię? No ba... Jak Rubik, to ja nie mam pytań.
Cytat:
hm.. z facetami to już tak niestety często jest, ale najlepsze z tego jest to, ze oni wcale tego nie widzą, i uważają , że to nic takiego, a to tylko my się tym przejmujemy, prawdopodobnie dlatego, że my kierujemy się uczuciami. Mój chłopak np. dzisiaj poszedł ze mną na spacer... nic sie nie odzywał a jak się zapytałam co jest? to on mi na to, że wiem jak to jest jak sie czegoś nie dokonczyło i trzeba to zostawić (a robił jakieś tam urządzenie, które mu nie działało) a ja szok. po prostu wcale nie wyciągałam go na siłe, nie chciał by iść to nie. mógł powiedzieć, a on takie coś. Oczywiście po 10 minutach poszedł do domu, a ja poszłam w swoją strone i tyle. Ale nie cierpie takich sytuacji, dlaczego faceci po prostu tak mają.. ? ;/ Nie wszyscy faceci tak mają i nie tylko oni - niektóre kobiety też tak robią. Takie sytuacje jak opisujesz wynikają po prostu z charakteru człowieka. Niektórzy po prostu tak mają, że przerywając jaką czynność, nie kończąc jej, ich uwaga jest cały czas zaapsorbowana tą czynnością.
W takich sytuacjach nie warto jest napewno strzelać fochów, ani robić wyrzutów, tylko porozmawiać i wytłumaczyć, że przyjemność ze spotkania czerpiesz wtedy gdy oboje w nim "uczestniczycie", że rozumiesz że może być zajęty i że możecie się spotkać wtedy, gdy skończy już robić coś co go w danej chwili zajmuje. Wtedy oboje będziecie się mogli z takich spotkań cieszyć, Ty bo nie będziesz odczuwała, że chłopaka do czegoś zmuszasz, a on bo nie będzie myśłał o tym co ma jeszcze do zrobienia.
niestety miałem podobnie. i skończylo się zerwaniem, bo nalożylo się jeszcze kilka innych spraw i nie wytrzymaem nerwowo :( i żadne rozmowy nie pomagały. niektórzy po prostu tak mają, że ich potrzeby zawsze są na 1 miejscu, a wszystko inne gdzieś w oddali
Moja Pani jest czasem "zazdrosna" o motocykl i czas, który mu poświęcam, mimo, ze jest to tylko jeden wieczór w tygodniu:)) Na szczęście nie robi tego bardzo na poważnie :))
Powered by wordpress | Theme: simpletex | © BWmedia