ďťż
BWmedia
Alkohol. Jak pomoc???:((
Pisze tutaj poniewaz juz sama nie wiem co mam robic. Moj chlopak jest alkoholikiem i nie widzi tego problemu, znaczy niby widzi ale go bagatelizuje. Potrafi zniknac na caly weekend i pic:( Nic nie daja wtedy moje prozby i grozby poprostu wpada jak on to kiedys nazwal w "ciag". Historia naszego zwiazku jest duga i pokrecona wiec nie mam sensu tego tutaj pisac, Napisze tylko ze zanmy sie 5 lat i praktycznie od 3 lat zchodzimy sie i rozchodzimy wlasnie przez alkohol bo ja poprostu w pewnych momentach nie daje rady. Chce mu pomoc ale nie mam zielonego pojecia jak! On mowi ze tylko jesli przy nim bede uda mu sie to rzuc ale narazie tak od razu nie potrafi. Najgorsze jest to ze on nie ma oprocz mnie jesli chodzi o alkohol w nikim oparcia! Jego mama sama zaczela pic po smierci jego ojca (btw. alkoholika) a przyjaciele... no ja bym ich przyjaciolmi nie nazwala skoro sami go wyciagaja to no piwko to na impreze.... On jest taki typem czlowieka ze trudno go nie lubic, towarzyski, wygadany, zawsze pomoze.... Kocham go od 5 lat ale juz sama nie wiem co robic, czy odpuscic czy dalej walczyc zeby z tego wyszedl!!! Ale jak??? nie zrozum mnie zle, nie to zebym w Ciebie nie wierzyl, ale nie uda Ci sie. On pomocy nie chce, po prostu Cie wykorzystuje a Ty dajesz mu si wykorzystywac. Niestety nie mam czasu na wiecej teraz ale pewnie dostaniesz dokladna analize wszystkiego co napisalas. Wiem tylko tyle, ze to nie ma sensu. Żeby skończyć z nałogiem sam musiałby tego chcieć. Musiałby mieć silną motywację i to raczej z zewnątrz. Sam dla siebie tego raczej nie zrobi. Postaw sprawę jasno - albo Ty, albo alkohol. Jeżeli wybierze alkohol to sprawa z miejsca była spalona. Proponuje go zostawić . Cytat: Żeby skończyć z nałogiem sam musiałby tego chcieć. (...) Dokładnie tak. Nikt nie jest w stanie zmusić go do leczenia. Ponadto działają tu klasyczne mechanizmy obronne. Żaden alkoholik nie przyzna się, że ma problem z nadmiernym spożywaniem napojów wyskokowych. Co gorsza prawdopodobnie i Ty jesteś już współuzależniona. Jednak należałoby jeszcze szczegółowiej opisać całą sytuację. PS I pisz poprawnie po polsku. Może dobrze by było gdybyś wybrała się do jakiegoś psychologa z tym problemem. Ale nie z jego problemem, bo tu on sam musi coś robić a nie ty za niego, ale porozmawiać z psychologiem jak ta sytuacja działa na Ciebie. Też mi się wydaje, że mamy tu przykład współuzależnienia. Być może Twoje odejście go zmotywuje. niepijący alkoholik potrafi być człowiekiem. Ale zawsze będzie alkoholikiem i zawsze będziesz się zastanawiać gdzie przepadł popracy, auto nawaliło czy znów się zalewa gdzieś. Współmałżonek takiej osoby ma najgorzej. Całe życie żyje w przeświadczeniu, że jest współwinien. Takie osoby nazywa się współuzależnionymi. One również mają problemy psychiczne. Nie musisz pić, by czuć się źle, nie musisz pić, by odreagowywać na dzieciach, nie musisz pić by brać udział w domowych awanturach. Tylko teraz ważne pytanie: on jest pijakiem czy alkoholikiem? To bardzo ważne. Z pijaństwem można zerwać, mężczyźni częstomają taki okres w życiu, że piją na umór. Alkoholikiem jest się na całe życie, nawet jeśli przestanie się pić. moj brat byl alkoholikiem, sam psotanowil z tym skonczyc w momencie gdy poczul ze rodzine moze stracic bo z praca problemow raczej nie mial tego wzgledu ze jest na rapwde dobry w tym co robi i szefowie przymykali oko, z pracy nigdy nie wylecial. od ok 5lat wypil jedno piwo bezlakoholowe na mojej 18tce i nic wiecej... Jednak sam musial sie na to zdecydowac, wczensije nic nie pomagalo TU sa potrzebne drastyczne kroki..daj sobie spokój poki możesz...alkoholik musi sięgnąć dna żeby się odbic..o ile się odbije..ale po co Ci w tym uczestniczyc... Ty już mu nie pomożesz. Przez 3 lata nie dałaś rady to w kolejnych również nie dasz. Przez to wszystko nałóg dotyczy was oboje, jesteś współuzależniona. Jedynym ratunkiem dla was obojga jest wymuszenie na nim profesjonalnej terapii i odejście od niego. Tak jak pisze Stela, on musi sięgnąć dna... ale z tym odbiciem to pewności nie mam, trzeba mieć nadzieję. Ratuj siebie a może on też się uratuje. nie pomozesz mu. zostaw go. sama mialam 'przjesacia' z chlopakiem ktory moze nie pił tak jak Twoj, ale byl na dobrej drodze do tego a wtedy juz nie potrafil zrezygnowac z alkoholu. Polecam ci ten temat: http://www.beztabu.com/showthread.php?t=18684 proste jak drut. musisz odejsc. jak bedzie cie kochal bardziej od wodki, to cos ze soba zrobi. ale znajac zycie, pewnie z nim zostaniesz, az skrzywdzi cie tak, ze samej ci sie odechce byc trzezwą. pomóc SIĘ NIE DA. Suvi, to gadanie, że musisz przy nim być, żeby on mógł rzucić, to standardowe pieprzenie farmazonów. Niestety, z alkoholikiem trzeba twardo. Stawiasz jasne ultimatum - Albo AA, albo żegnaj. Jeśli nie odwiedzi AA w ciągu założonego okresu, po prostu rozstajesz się z nim definitywnie. Tu najważniejsza jest konsekwencja. Jak choć na milimetr odpuścisz, to znów wszystko od nowa. Cytat: Stawiasz jasne ultimatum - Albo AA, albo żegnaj. Jeśli nie odwiedzi AA w ciągu założonego okresu, po prostu rozstajesz się z nim definitywnie. Tu najważniejsza jest konsekwencja. Tak samo uważam. Albo rybka albo akwarium. Wybór należy do niego. Znam paru trzeźwych alkoholików. Kluby AA naprawdę potrafią pomóc w walce z nałogiem. Jest jednak podstawowa i żelazna zasada. Musi naprawdę chcieć zerwać z "butelką". Jednak często zauważam , że kobiety wyolbrzymiają temat picia. Poszedł upił się z kumplami raz drugi trzeci i zaraz że alkoholik. Może się mylę. Jestem osobą pijącą i to dużo. Możliwe ,że źle już oceniam rzeczywistość związaną z alkoholem. Cytat: Jednak często zauważam , że kobiety wyolbrzymiają temat picia. Poszedł upił się z kumplami raz drugi trzeci i zaraz że alkoholik. Może się mylę. Jestem osobą pijącą i to dużo. Możliwe ,że źle już oceniam rzeczywistość związaną z alkoholem. Owszem, kobiety często wyolbrzymiają, ale jak koleś przepada na weekendy, to sprawa jest bezdyskusyjna. Też jestem zdania, że ultimatum jest jedynym rozwiązaniem, albo ty albo alkohol. Czyli do AA niech wstąpi i wszyje esperal inaczej z tego nie wyjdzie. Obawiam się, że o wiele częstszym (i gorszym) problemem jest bagatelizowanie picia niż wyolbrzymianie. Z piciem przez faceta jak z biciem kobiet przez małżonków. Zawsze się mówi, ze zdażyło się, to ostatni raz. Srututu. Popatrz na statystyki policyjne. Sama jesteś też winna, pozwalasz mu wracać, nie zareagowałaś w odpowiednim momencie. Póki jeszcze możesz przekreśl w porę parę lat, a nie całe życie. Na poczatku dzieki za posty:) Juz po sprawie... Bylo ultimatum, wytrzymal dwa tygodnie. Wczorajsza noc spedzil w pubie grajac w pokera. Dzisiaj wylaczylam komorke, zamierzam zmienic nr zeby odciac sie od wszystkiego co sie z nim wiaze. Wiem ze mu nie pomoge, wiem juz tez ze on nawet tego nie chce. Teraz pozostaje tylko zapomniec i byc konsekwentna w postanowieniach. A bedzie trudno bo zdaje sobie sprawe ze jestem w pewnym stopniu uzalezniona od niego...;/ Za kazdym razem kiedy bede chciala do niego zadzwonic, przeczytam jeszcze raz to co pisaliscie i wezme sie w garsc:) Dziekuje jeszcze raz:) P.s. Przepraszam za brak polskich znakow ale ich nie posiadam na kompie Dobrze, że miałaś tyle siły aby podjąć taką decyzje. Teraz ważne jest abyś się tego trzymała. P.S. To, że Twoja klawiatura nie ma polskich znaków, nie znaczy, że nie możesz pisać po polsku. Ja mam zaisntalowany niemiecki Windows i do tego niemiecka klawiatura a pomimo tego, jak widać używam polskie znaki diaktryczne. Bądź silna i nie wracaj do Niego :) Na pewno przyjdą chwile zwątpienia, załamania ale musisz pokazać że masz jaja:cool: i trzymać się planu. Trzymam za ciebie kciuki. Zatem wytrwałości życzę. :)
|
Tematy
|