ďťż

Proszę o pomoc mężczyzn - mój facet ciągle mnie zawodzi

BWmedia
Proszę o pomoc mężczyzn - mój facet ciągle mnie zawodzi
  mam faceta z którym jestem od 9 lat kocham go ale on zawsze mnie zawodzi albo pije w pracy ale się zarzeka że nigdy tego nie będzie robił wychodzi z domu i nie mówi o której wróci i ostatnio przyłapałam go na czacie erotycznym gdzie rozmawiał z jakąś panienką i pisał do niej tekst typu ale bym cię brał przy tym oknie on się wykręca i mówi że szuka zastępstw jeżeli ja mu nie daję jeżeli wiecie o co chodzi to prawda bo pracuję wieczorem jak wracam to jest godz 1 w nocy i po prostu nie mam ochoty....co mam robić czekać aż mu przejdzie czy to nigdy nie nastąpi

Interpunkcja nie gryzie i umożliwia zrozumienie innym Twojego tekstu - Hagath


co masz robic? uciekac, rzucic go, odejsc - tak to glupek, ale pewnie nie zrozumiesz skoro jestes z nim juz 9 lat.
Porozmawiaj z nim szczerze, a jeśli to nie poskutkuje, postaw mu ultimatum - albo Ty albo alkohol i inne kobiety. Jeśli się nie dostosuje do Twoich bądź co bądź podstawowych wymagań (każda kobieta chce być szanowana, czuć się kochana, aby liczono się z jej zdaniem no i każda chce być przede wszystkim jedyna) no to sprawa jest jasna....
Uciekaj kobito uciekaj. On zdaje sobie sprawe z tego, ze go nie zostawisz i kreci z innymi na boku


Od jakiego czasu się pogorszyło? 9 lat to kupa czasu, jeżeli tyle czasu jesteście ze sobą to spróbuj to jakoś zmienić, ratować związek. Rozstanie powinno być ostatecznością.
Spuść go do kanału
A może by tak głęboko zastanowić się nad powodami takiego postępowania? Jeżeli było tak od początku, to wiedziałaś co Cię czeka i jakie będą tego konsekwencje. Czy może było wszystko OK a zaczął się w ten sposób zachowywać dopiero od jakiegoś czasu? A skoro tak, to co mogło spowodować taką zmianę? Wyeliminuj przyczynę, a skutek zniknie sam. I wiedz, że wina często leży po obu stronach, nie tylko po jednej, tej oczywistej. 9 lat to szmat czasu i szkoda by było, żeby to były lata zmarnowane. Czekając bezczynnie niczego nie osiągniesz, dotrwasz tylko do momentu, w którym albo Ty albo on będzie miał dość i wszystko się rozpadnie z wielkim hukiem. Stań z boku, przeanalizuj na zimno wasz związek, poszukaj przyczyn i wyeliminuj je. Tylko zrób to bez emocji, bez obwiniania i wytykania.
Jak suka nie daje, to pies do innych suk idzie...

PS. Czekanie jest najlepszym rozwiązaniem tylko w wypadku przystanku autobusowego.
Dzięki za odpowiedzi. Faktycznie na początku naszego związku był zupełnie inny, teraz zdaję sobie sprawę, że przyczyną jest brak seksu albo inaczej brak zainteresowania z mojej strony. Nie mam aż tak dużych potrzeb jak mój mężczyzna, miewam momenty, że mogłabym to robić non stop przez 2 miesiące, ale później wystarczy mi raz na tydzień. Czy to moja wina, że tak mam? To jest przyczyna całej tej sytuacji, ale to nie upoważnia go do tego, aby mnie tak traktować, nie wracać na noc do domu, nie dawać przy tym oznak zycia
Cytat:
To jest przyczyna całej tej sytuacji, ale to nie upoważnia go do tego, aby mnie tak traktować, nie wracać na noc do domu, nie dawać przy tym oznak zycia I tu masz słuszność.
Rozmawiacie czasem o seksie? O tym, jakie macie potrzeby? Jeśli masz mniejsze libido niż on, to nie znaczy, że wszystko stracone albo że masz się przymuszać. Jemu penis nie odpadnie, gdy się raz na jakiś czas powstrzyma, Ty możesz go popieścić ręcznie lub oranie, gdy kategorycznie nie masz ochoty na pełen stosunek. Wszystko jest kwestią dogadania.
Jeszcze coś mi przyszło do głowy... Skoro Twoja chęć na seks przychodzi falami i falami znika, to może powodem Twojej okresowej niechęci są jakieś czynniki zewnętrzne? Stres na przykład? Jeśli nauczysz się sobie z nim radzić, to być może libido podskoczy. Ale jeśli nie, jeśli okaże się, że po prostu taka Twoja natura, to trudno. Nie ma nic na siłę i nie warto szukać winnego.
Nie upoważnia go do takiego traktowania Twojej osoby, masz rację, ale w ten sposób daje Ci do zrozumienia, że nie jest zadowolony z relacji, jakie między wami panują. To może być zachowanie sfrustrowanego partnera, który czuje się odrzucony. Nie wykazując zainteresowania jego osobą, sprawiasz, że pojawiają się u niego wątpliwości. "Przestała się mną interesować, bo pewnie przestałem być atrakcyjny". Szuka więc potwierdzenia swojej atrakcyjności u innych, faceci niestety tak mają. Co oczywiście nie daje nam prawa do przedmiotowego traktowania kobiet. I nie każdy potrafi w sensowny sposób rozwiązywać problemy, które go przerastają. "Nie interesuje się mną, bo pewnie ma kochanka, a skoro ma innego to ja też sobie znajdę". To błędne koło, które w pewnym momencie samo zaczyna się napędzać. Spróbuj z nim o tym porozmawiać, wyłóż swoje racje, wytłumacz dlaczego tak a nie inaczej go traktujesz. Możliwe, że on próbował z Tobą rozmawiać, ale najwidoczniej albo nie wysłuchałaś go, albo nie wyciągnęłaś właściwych wniosków. Nie możesz też ograniczać istoty związku tylko do seksu. Chyba, że seks był jedyną bazą, fundamentem, na którym wasz związek się opierał i kiedy zabrakło tego fundamentu, cały związek chwieje się w podstawach i w końcu runie. Chociaż przez tyle lat mogło i musiało pojawić się coś więcej, niż tylko fascynacja ciałem. Poszukaj tego i wykorzystaj do ratowania tego, co pozostało.
Patrząc na to z drugiej strony, związek nie polega tylko na czerpaniu korzyści i przyjemnościach, to przede wszystkim sztuka kompromisu. Jeśli chcesz uratować ten związek, musisz znaleźć rozwiązanie, które zadowoli was oboje. Musisz wykazać odrobinę dobrej woli i przekonać go, że Ci nadal na nim zależy. Oczywiście zakładam, że oboje jesteście normalni, bo jeżeli seks jest dla niego ważniejszy, niż uczucia, to marnie to widzę. Nie będziesz w stanie go nigdy zadowolić a zmuszając się do czegoś, czego nie chcesz, będziesz krzywdzić sama siebie.
Podstawą naszego związku zawsze była szczera rozmowa, zdawałam sobie sprawę, że jakieś tajemnice na pewno ma, jak każdy. Aktualnie ja chcę rozmawiać, a on wychodzi. Jest mi bardzo przykro z tego powodu, bo nie mam zielonego pojęcia co mogę jeszcze zrobić. Piszę nawet sms-y a on nie odpowiada. Wydawało mi się, że jesteśmy udaną parą, że jesteśmy przyjaciółmi, kochankami. Zainteresowanie - zawsze starałam się mu okazywać uczucia, głaszcząc przytulając, całując, pytałam jak minął mu dzień, jak w pracy itd. Seks nigdy nie był fundamentem naszego związku, tylko miłość, tak przynajmniej mi się wydawało, gdyż teraz nie jestem tego taka pewna, gdy słyszę słowa od niego "bo mi nie dajesz". Nie wiem cięzko mi o tym z kim kolwiek rozwawiać, dlatego piszę do was.
Przyciśnij go, zażądaj rozmowy. Masz do tego prawo. Powiedz, że chciałabyś coś zmienić, ale to nie możliwe, póki Cię tak traktuje.
Cytat:
Nie upoważnia go do takiego traktowania Twojej osoby, masz rację, ale w ten sposób daje Ci do zrozumienia, że nie jest zadowolony z relacji, jakie między wami panują. to koles nie ma juz jezyka w gebie? Jacenty jak czytam Twojego posta to mam czesciowe wrazenie, ze widzisz cala wine w autorce tematu.

Cytat:
Możliwe, że on próbował z Tobą rozmawiać, ale najwidoczniej albo nie wysłuchałaś go, albo nie wyciągnęłaś właściwych wniosków. skad w ogole taka mysl? co Ci pozwolilo snuc takie przypuszczenia? no i wczesniejsze 2-3 zdania. zakladajac, ze tak jest to autorka i tak powinna sie z nim rozstac bo mialaby do czynienia z czlowiekiem, ktory nie umie zakomunikowac jej o swoich fundamentalnych potrzebach tylko zamiast tego zaklada, ze ona go zdradza.

Cytat:
Patrząc na to z drugiej strony, związek nie polega tylko na czerpaniu korzyści i przyjemnościach, to przede wszystkim sztuka kompromisu. Jeśli chcesz uratować ten związek, musisz znaleźć rozwiązanie, które zadowoli was oboje. Musisz wykazać odrobinę dobrej woli i przekonać go, że Ci nadal na nim zależy. tak, nie polega tylko na czerpaniu korzysci. ale czemu starac ma sie tylko jedna strona. Tylko ona, podczas gdy to on sie szlaja i traktuje ja w ten sposob?
Yosua, gdyby koleś miał język w gębie, to nie byłoby tego tematu na forum. Nie rozmawiają ze sobą więc problemy się rozmnażają i nawarstwiają. Proste i logiczne. Nie szukam winy po niczyjej stronie, bo tej nie da się znaleźć na podstawie kilkunastu słów na forum. Po prostu staram się zanalizować sytuację na podstawie opisu, jaki autorka tematu nam przedstawiła. Do tego znamy tylko zarys problemu z relacji jednej strony, a ta zawsze jest subiektywna, więc obwinianie kogokolwiek jest po prostu bezsensowne. Moje wnioski to tylko założenia, mające pomóc w zrozumieniu przyczyn problemu, to nie są żadne przypuszczenia, bo do takich nie mam żadnych podstaw ani przesłanek.

Rozstanie zawsze jest ostatecznym wyjściem, definitywnym i nieodwracalnym i wybiera się je, kiedy zawiodą wszystkie inne sposoby rozwiązania problemów w związku. Najłatwiej jest zrzucić winę na jedną ze stron, odwrócić się plecami i trzasnąć drzwiami. Zawsze trzeba szukać innego wyjścia i wierzyć w dobrą wolę obu stron. Inaczej tworzenie jakichkolwiek związków nie miałoby żadnego sensu.

Cytat:
...ale czemu starac ma sie tylko jedna strona. Tylko ona, podczas gdy to on sie szlaja i traktuje ja w ten sposob? Rozwaliło mnie to stwierdzenie. Przecież na tym właśnie polega problem, to jej zależy na uratowaniu związku i nie wie, czy partner chce tego samego. A z opisu można wsnuć wniosek, że nie za bardzo mu zależy. Gdyby facetowi zależało na związku to nie robiłby takich numerów. A może facet tylko się pogubił i nie wie jak wybrnąć z tego bagna? Albo jest skończonym sukinsynem, nie wartym żeby na niego splunąć. Tego nie wiemy i nie dowiemy się nigdy. Yoshua, zaproś delikwenta na nasze forum i zadaj mu to pytanie.

Zawsze warto dać szansę, a czy druga strona z niej skorzysta...
jacenty co do pierwszego akapitu ja odnioslem wrazenie po Twoim poscie, po tym jak wyminielas, ze moze on komunikowal, ze on cos tam, cos tam (wybacz takie uproszczenie), ze jednak cala racja za dbanie o rozwoj zwiazku lezec powinna po stronie partnerki.

Cytat:
Rozstanie zawsze jest ostatecznym wyjściem, definitywnym i nieodwracalnym i wybiera się je, kiedy zawiodą wszystkie inne sposoby rozwiązania problemów w związku. Najłatwiej jest zrzucić winę na jedną ze stron, odwrócić się plecami i trzasnąć drzwiami. Zawsze trzeba szukać innego wyjścia i wierzyć w dobrą wolę obu stron. Inaczej tworzenie jakichkolwiek związków nie miałoby żadnego sensu. Amen. Jednak dla mnie pewne zachowania z drugiej strony sa granica, ktorej nie mozna przekroczyc. Wiadomo, ze w kazdym przypadku sa to granice plynne. Jednak kiedy partner okazuje kobiecie brak szacunku swoim zachowaniem - to juz dla mnie oznaka, ze tego sie raczej nie uratuje. Powodow jest wiele, ale najprozaiczniejszym jest fakt, ze jak juz przekroczyl te granice raz, a ona wyraznie i mocno nie zaprotestowala to on poczul sie pewnie jako pan i wladca, ktoremu nic nie grozi i moze robic co chce a ona i tak bedzie przy nim. Jest taka zasada, ze najmniej na zwiazku zalezy tym, ktorzy najwiecej dostaja (na cos mi sie komunikowanie interpersonalne jednak przydalo). A po zburzeniu harmonii ciezko jest powrocic do stanu poprzedniego zwlaszcza, jesli jedna ze stron zaszla juz tak daleko.

Cytat:
Rozwaliło mnie to stwierdzenie. Przecież na tym właśnie polega problem, to jej zależy na uratowaniu związku i nie wie, czy partner chce tego samego. A z opisu można wsnuć wniosek, że nie za bardzo mu zależy. Gdyby facetowi zależało na związku to nie robiłby takich numerów. A może facet tylko się pogubił i nie wie jak wybrnąć z tego bagna? Albo jest skończonym sukinsynem, nie wartym żeby na niego splunąć. Tego nie wiemy i nie dowiemy się nigdy. w sumie masz racje nie mozemy miec pewnosci. Po prostu jak dla mnie rozwazanie, ze moze facet sie pogubil, w chwili gdy tak sie zachowuje - jest nieco za absurdalne.

a co do mojego stwierdzenia. Oto fragment Twojej wypowiedzi:

Cytat:
Patrząc na to z drugiej strony, związek nie polega tylko na czerpaniu korzyści i przyjemnościach, to przede wszystkim sztuka kompromisu. (zgadzam sie z tym calkowicie, ale kierujesz te slowa do osoby, ktora do zwiazku, przynajmniej z jej relacji, wnosi wiele, a w zamian dostaje chamskie odzywki i podle traktowanie.

Cytat:
Musisz wykazać odrobinę dobrej woli i przekonać go, że Ci nadal na nim zależy. przeciez gdyby nie miala ona tej dobrej woli to by nawet nie przychodzila tutaj po porade. przeciez autorka pisze, ze "Aktualnie ja chcę rozmawiać, a on wychodzi." tu juz jest dobra wola, ale nie ma odezwu z drugiej strony.
Każda zmiana w zachowaniu zawsze ma swoją przyczynę, nic nie dzieje się od tak sobie. Żaden człowiek nie zaczyna obcesowo traktować bliskiej osoby bez wyraźnego i ważnego powodu. Teraz piłka po stronie autorki tematu, aby znalazła tą przyczynę i spróbowała ją wyeliminować. I o ile jest to możliwe wspólnie naprawić relacje z partnerem. Tylko jak już zauważyłeś, wola musi być po obu stronach. Związek tworzy dwoje ludzi i oboje mają obowiązek o ten związek dbać.
Tak sobie myślę, że skoro zaczął przygodę z czatami, to pewnie za sobą ma seks wirtualny - wnoszę po tym co napisałaś, o jego dialogu na czacie. Jego czaty erotyczne, wychodne bez komentarza, chlanie, to ucieczka przed Tobą. Twój związek się sypie i to poważnie. Czas na rzeczową "męską" rozmowę.
Nie chcę być czarnowidzem, ale chyba i na to za późno. skoro facet zwiewa to i z rozmowy nici będą, najwyżej awanturą się to skończy.
Skończ to.
Eeeee nie przesadzajmy, niektórzy faceci tylko czekają aż się ich za mordę weźmie, potrzebują wstrząsu. Oni oboje muszą się ocknąć i poszukać kompromisu.
porozmawiajcie szczerze, przycisnij do rozmowy :lol: ale rady :lol:

duże pije w tej kopalni? wleczone czy tylko kulturalnie piwka do wódki? :whistle:

tak na poważnie, nie jest wesoło, jak ci sie znowu trafi okres ze chcesz non stop przez dwa meisiące to po prostu zatyraj go :D:D:D na jakiś czas bedziesz miała spokój, a nie chce ci rano zebrać na amory? ^^
Rano amory? Tak kiedyś zawsze kochaliśmy się rano jak oboje byliśmy w domu, teraz nie umiemy się zgrać w czasie. W tygodniu on wstaje bardzo wcześnie i zazwyczaj na ostatnią chwilę, a w weekendy wracam z pracy o 5-6 rano, moją jedyną myślą wtedy jest "kiedy położę się spać". Czyli ciężko, szkoda, kiedyś jak mniej pracowaliśmy było przyjemniej :D
Cytat:
Aktualnie ja chcę rozmawiać, a on wychodzi. Jest mi bardzo przykro z tego powodu, bo nie mam zielonego pojęcia co mogę jeszcze zrobić. Piszę nawet sms-y a on nie odpowiada. Nie wiem za bardzo jak można wstrząsnąc kimś, kto Cię zwyczajnie ignoruje. Najprawdopodobniej w ten sposób chce Cię za coś ukarac, ale czy na pewno chodzi tylko o ten seks..?Mimo wszytsko ktoś komu by zalezało cieszyłby się chyba, ze próbujesz wyciągnac rękę na zgodę, porozmawiac, a on zwiewa jak jakis tchórz. Wydaje mi się,ze gdzieś się bardzo zafiksował we wściekłości na Ciebie i znalazł jakiś aternatywny styl życia, który może jest teraz dla niego najwygodniejszy. Wydaje mi się,ze jesteś bardzo delikatną osobą. Piszesz do niego smsy..a moze ktoregos dnia wejdz do pokoju i zażądaj wyjasnienia jego zachowania. Skoro po dobroci sie nie dało, to moze wyzsza temperatura sprowokuje go do rozmowy?
Jeżeli Twój chłopak nie chce z Tobą rozmawiać to następnym razem jak wyjdzie z domu na noc bez uprzedzenia to zrób tak samo. Niech wróci i Ciebie nie zastanie. Jak poczuje, że grunt mu pod nogami ucieka to może to coś zmieni. Choć wydaje mi się, że to ostateczność.
FCD, toć to on ucieka z domu, po prostu.
Widocznie nie wierzy już w magię, jasełka i góralskie przyśpiewki typu szast-prast-i-wszystko-jak-dawniej.

W moim odczuciu ten związek się już dawno zaczął rozkładać. A teraz już został tylko rozkładowy posmród, niestety.

Innymi słowy, związku nie da się już raczej uratować - to jak wysyłanie ekspedycji ratunkowej po "Titanica".
Zgadzam się z 2 poprzednikami.
Ale i tak nie odejdziesz od niego, skoro jesteś z nim 9 lat... Nie rozumiem takich ludzi.
Powered by wordpress | Theme: simpletex | © BWmedia