ďťż
BWmedia
Być czy nie być....
Witam, potrzebuję obiektywnej "opinii" gdyż ja za bardzo się biję z myślami. Jestem z moim partnerem 2,5 roku. Na początku znajomości to ja byłam stroną bardziej zaangażowaną – zdarzyło się, że z jego strony usłyszałam, że to tylko seks i bym się nie przyzwyczajała, a drugiej strony spotykaliśmy się prawie codziennie i to on o to zabiegał. Po pół roku byłam nadal wśród jego znajomych koleżanką, znajomą. Czułam się czasami bardzo źle, ale mimo wszystko mi na nim zależało i nie miałam siły by odejść. Po roku razem usłyszałam że jestem jego kobietą – w rozmowie z kimś padło takie określenie. Między nami nie było rozmów na temat kim dla siebie jesteśmy – skoro lubimy z sobą spędzać czas po co to określać i jakoś nazywać – mówił jak próbowałam skierować rozmowę na ten temat. W pewnym momencie zaczęłam sobie powoli odpuszczać – nie wzruszały mnie jego słowa wypowiadane wśród jego znajomych, że np. ślub to rzecz zbędna, że facet musi się wyszaleć itd. Po 1,5 roku „bycia razem” zaczęłam myśleć by odejść – czułam się źle nie wiedząc właściwie o co mu chodzi- z jednej strony jego słowa mnie bardzo raniły, a drugiej będąc sam na sam był bardzo czuły i opiekuńczy. Pojechaliśmy na sylwestra na którym to dowiedziałam się, że jestem najlepszą kobietą jakąkolwiek spotkał w życiu i że cieszy się że z nim jestem. Powoli zaczęło się wszystko w miarę układać – tłumaczył swoje wcześniejsze zachowanie tym, że się sparzył w ostatnim związku (6 letnim) i nie był gotowy na kolejny, a pojawiłam się ja i zaczęło mu na mnie zależeć, ale jego strach przed zranieniem powodował mu blokadę na otworzenie się na moja osobę. Ponadto będąc ze mną przekonał się ze mam dobre serce, że myślę o nim, ze go wspierałam jak był bez pracy i że „jestem dobra”. Rok temu, w sylwestra, przez przypadek odczytałam jego sms-a do jakiejś kobiety: „Tęsknie za Tobą moje słoneczko” – patrząc mi prosto w oczy powiedział że to jego kolega wysłał tego sms-a jak nocował u niego bo mu tel padł – sprawdziłam że to nieprawda – w Tel było kilka sms-ów do niej i zwrotne zdjęcia w bieliźnie tej kobiety. Postanowiłam złapać go na gorącym uczynku – że kłamie- zostawił włączony komputer – na gg zapraszał do siebie do domu swoją znajomą, która mu wcześniej opisywała swoją fantazję erotyczną z nieznajomym – powiedziałam że mam dość, że najpierw sylwester i kłamanie mi prosto w oczy, a potem flirt , po tym jak sam powiedział, że flirtowanie w sytuacji gdy jesteśmy razem jest pewnego rodzaju zdradą. Byłam gotowa powiedzieć mu odejdź ode mnie i daj mi spokój – popłakał się, powiedział że jestem najważniejsza kobietą w jego życiu i że chciałby bym kiedyś została matką jego dzieci i że mu bardzo zależy – a to tylko chwila i flirt i nic poważnego nie było. Problem jest taki że czuję że coś się skończyło z mojej strony – zależy mi na nim, ale czuję, że coś z mojej strony się skończyło. 2 Miesiące „złapałam” go na tym że odpowiedział na anons małżeństwa, które szuka mężczyzny do urozmaicenia swojego pożycia – powiedziałam że mam dość że nie wiem o co w tym chodzi i nie chce wiedzieć bo uważam że jestem na tyle fajną babką iż zasługuję na cos lepszego w życiu, a nie jazdy jakie mi funduje od początku roku. I uwaga dowiedziałam się ze to wszystko to była gra – testowanie i prowokowanie ludzi by sprawdzić do jakiego momentu się posuną jeśli będzie sobie z nimi pogrywał. A z drugiej strony – mieszkaliśmy razem przez 4 miesiące – wróciłam do domu bo czułam że za mało mamy miejsca na 24 m jego kawalerki- i od tej pory mniej więcej co drugą noc on nocuje u mnie – mówi że uwielbia ze mną spać, w ciągu dnia rozmawiamy przez gg i dzwoni do mnie przynajmniej raz na godz, dzwoni i mówi mi, że np. idzie na spotkanie i będzie miał przez pół godz wyłączoną komórkę, jeśli tylko powiem że bola mnie plecy od razu masażyk, jestem zmęczona wyjdzie z psem i takich rzeczy jest dużo więcej – tylko coś u mnie jest inaczej – mam jakiś dystans, obojętność – nawet jak mi powiedział, że mnie kocha (pół roku temu) to było miłe, ale nie potrafiłam nic mu odpowiedzieć i nie wywołało u mnie to takich emocji gdyby te słowa padły np. rok temu. Proszę o obiektywne spojrzenie i jakiekolwiek spostrzeżenia. się rozpisałam - ale znowóż dopadły mnie myśli czy on naprawdę mnie kocha, czy jet ze mną bo "jestem dobra" Jak zależy Ci na dobrej zabawie i dobrze się bawisz to baw się dobrze dalej.Jak liczysz na coś poważniejszego czy normalny związek to nie z nim. Koleś wyczuł że może mieć do Ciebie 'lekkie' podejście,kłamać etc. i ma odskocznię na miejscu więc dlaczego nie przecież nic nie traci, a Ty? Pieprzony asekurant :) tyle mojego komentarza. To nieźle cię podszedł ;D ma cię w garści i może robić to co chce a ty i tak przy nim zostaniesz gdy zapłacze ;D Na moje oko nigdy nie będziesz miała pewności co do jego uczuć/intencji, bo też nie wygląda, żeby Cię traktował zupełnie poważnie. Lubi Twoje towarzystwo, ale lubi też urozmaicenie... i to się pewnie nie zmieni. Zresztą na ludzi którzy "grają" sprawdzając innych mam alergię , bo z mojego doświadczenia wynika, że prędzej czy później zaczynają grać Tobą. Ta historia mi coś przypomina... Uważam, że przez to jego asekuranctwo Ty też musiałaś się zdystansować (jak napisałaś- nie wzruszały Cię jego słowa sugerujące, że mu średnio zależy na Waszej relacji itd), żeby siebie chronić, taki mechanizm obronny. Teraz, niestety, chciałoby się powiedzieć- facet ma za swoje, bo kiedy on zdał sobie sprawę, że mimo tego, że bronił się przed tym rekami i nogami, zakochał się w Tobie, Ty jesteś już wyczerpana długim czekaniem na te upragnione słowa. A tak na spokojnie, czujesz, że go jednak kochasz...? Ja się zgodzę z Maoam po namyśle. Z jednej strony facet pogrywający sobie z uczuciami żeby sprawdzić jak daleko posuną się inni to trochę nie za zdrowy osobnik, istnieją bardziej higieniczne i mniej krzywdzące innych rozrywki. Z drugiej on się stara jak szalony, mnóstwo kobiet będących w przypieczętowanych związkach nie może się doprosić tego co on dla Ciebie robi sam z siebie.. Oczywiście - facet zamiast budować w kobiecie poczucie bezpieczeństwa, wystawiał ją na poczucie ciągłej niepewności, aż umarła w niej chęć zaangażowania się i zaufania. Faceci zachowują się tak nie dlatego, że kiedyś zostali zranieni, ale dlatego - by zostawić sobie furtkę i zawsze mieć argument na to, że np nie byli wierni, co Twój facet właśnie wykorzystał. Zostaw gnoja i poszukaj kogoś, kto będzie Ciebie wart, albo zmień nastawienie i zaakceptuj nie związki i miłość, a układy i chłodne kalkulacje. Naczytał się chłopak Kosińskiego i ma z tym problem. Nie on jeden, zresztą. Ten pisarz robi z psychiki miazgę ;) buc i tyle. pewnie nie bedzie Ci latwo ale imho powinnas odejsc. Cytat: Pieprzony asekurant tyle mojego komentarza. Zgadzam się. Koleś Cię struga równo. Dajk mu sążnego kopa w zakłamany tyłek i znajdź lepszego :D Jeśli chodzi o odejście- ja nie poprę tak entuzjastycznie tego pomysłu. Radziłabym się raczej zastanowić, czy to, co do niego czujesz, to jest miłość i czy chcesz z nim być. Teraz jesteś zniechęcona i to dla mnie jak najbardziej zrozumiałe, ale może, jeśli Ci rzeczywiście na facecie zależy, a on teraz przestał się już na dobre bronić przed uczuciem i związkiem i zaczął okazywać Ci, jak mu zależy, może Ty otworzysz się na nowo i zaczniecie oboje, z zaangażowaniem, tworzyć stały związek. Nie zdziwiłabym się również, gdyby już Ci się nie zachciało... po tym co on Ci wcześniej zafundował. Dlatego, warto sobie odpowiedzieć na to najważniejsze pytanie: czy Twoim zdaniem, ten związek ma sens. Życzę szczęścia! I mam również doświadczenia z takim przypadkiem, niestety. Bardzo dziękuję za Wasze opinie. Dzięki JEZEBEL za pieprzonego asekuranta - trafione w samo sedno. Dziękuję też Maom i RedJane - pomogłyście mi ubrać w słowa to co kołatało mi się po głowie. Czy go kocham? - wiem że mi na nim bardzo zależy, ale po jego "asekurantcwie" słowo kocham za szybko nie zostanie wypowiedziane - nie dlatego, że chce go przestrzymać - po prostu mam dystans i nie chcę, nie jestem gotowa by te słowa padły - powiedziałam mu to - nie chciałam by żył w jakiejś niepewności, by miał jasność. RedJane:"Z drugiej on się stara jak szalony, mnóstwo kobiet będących w przypieczętowanych związkach nie może się doprosić tego co on dla Ciebie robi sam z siebie.." To prawda - stara się jak szalony- jak żaden facet z którym byłam i dlatego może mi tak trudno połączyć to w całość. Nom dziwnie trochę pogrywa... Ty z nim nie możesz być niczego pewna. I z tego co widzę to on też sam nie jest pewien czego chce. Chłopcy po nieudanych wieloletnich związkach są nieznośni i nieufni. Mają wiele głupich pomysłów. Zobaczyć czy ta kobieta nie zostawi mnie mimo WSZYSTKO. Pokazanie swojej złej natury w pierwszej kolejności. Taki strach przed kolejnym związkiem jest naturalny - ale nie tyle czasu! To może być m-c czy dwa. Jeśli trwa lata to zastanowiłbym się nad jego psychicznym zdrowiem. Gość się gdzieś chyba zagubił w swoim tchórzostwie i nie zasługuje na twoją dobroć. Harbouring, doskonale Cię rozumiem... A on wypowiedział te słowa już jakiś czas temu? Ty na razie w ogóle? Moim zdaniem - niebezpieczny człowiek. Brak serdeczności i spontaniczności - zapomnij o "cieple" takiego związku. Z tym testem to albo ściema albo wyższa forma wyrachowania, mogąca potem przybierać formy kolejnych testów i ciągłego sprawdzania. Informowanie Ciebie o swoich "niedostępnościach" ma na celu wytworzenie "naturalności" takiego zachowania -aby mógł w przyszłości kontrolować Twoje "niedostępności". W mojej ocenie - człowiek, który stara się omotać drugą osobę, kontrolować ją i uzależnić od siebie. Na razie ukryty despota? Maoam - z jego strony te słowa padły w marcu, z mojej w ogóle. Nie chcę mówić mu że go kocham, tylko dlatego, że on to powiedział - potrzebuje mieć pewność i czuć że chcę to powiedzieć. Ważna też jest odpowiednia chwila, moment.
|
Tematy
|