ďťż
BWmedia
Kłamstwa.
Cześć... dawno tu nie pisałem, a teraz chciałbym żeby inne osoby oceniły "chłodno" to co tutaj napiszę... Byłem ze swoją dziewczyną półtora roku... Przez cały ten czas było naprawdę dobrze, wszystko się układało. Oczywiście zdarzały się kłótnie, raz już prawie się rozstaliśmy, ale koniec końców było cudownie. Słowem wstępu ja jestem raczej człowiekiem, który nie lubi chodzić do klubów z dziewczyną - słabo tańczę, wkurza mnie tłok i zbyt głośna muzyka. Lubie natomiast iść z kumplami, napić się 2-3 piwka, pogadać i do domu. Lat 21. X natomiast, lat 19 - bo tak ją na tą chwilę nazwiemy, lubiła chodzić na imprezy z koleżankami, chociaż nie było to często - raz na 2-3 miesiące - przy wyjątkowych okazjach częściej. Trochę była niezadowolona, że nie chciałem z nią chodzić i od dłuższego czasu chciała mnie przekonać, ale nie dawałem się, bo po prostu tego nie lubię. Mogę ją wziąć do kina, na kawę, drinka, ale nie tańczyć do klubu. Właśnie w piątek, po jej zakończeniu nauki w liceum zabrałem ją ze sobą na drinka. Poszliśmy, posiedzieliśmy, pośmialiśmy się i musiałem jechać do domu, a ona powiedziała, że też jedzie, ale wieczorem wraca i idzie z koleżankami na imprezę. OK, przecież nie będę jej trzymał w klatce. Poszła. Po imprezie napisała do mnie mniej więcej, kto nie przyszedł, że jakaś koleżanka jedna ją wystawiła, że broniło ją i jej koleżanke jakichś dwóch kolesi przed natarczywym anglikiem itd. Przyjechała na drugi dzień do mnie, oglądneliśmy film i poszliśmy spać - tak spać razem. Nie kochaliśmy się jak to zwykle bywa, bo była naprawdę zmęczona po przyjściu o 2 w nocy do domu i zasnęła ok godziny 23.30 przy filmie. Rano obudziliśmy się razem i oczywiście miałem na nią ochotę po czym ona mówi, że dostała okres. OK, mówię, ale to dziwne bo bierze tabletki i zawsze dostaje regularnie - siłą rzeczy, od godziny 12 do max 18. A tu nagle 9 rano i bum. Ok, przecież nie będę sprawdzał, troszeczkę byłem zawiedziony i ona mówiła, że też, ale mimo wszystko wydało mi się to dziwne, że zawsze, od ponad roku ma okres w danych godzinach i nagle przesuneło się to 3h wcześniej. Piszę o tym, bo to może mieć zwiazęk z kolejnymi wydarzeniami. Do tego fragmentu odnieście się dopiero po przeczytaniu całości. Koniec końców pieściła mnie ustami, ale nie doszedłem - również z dziwnej przyczyny - denerwowała się, że trzymam ręce obok jej głowy. HE? ?! NIGDY JEJ TO NIE PRZESZKADZAŁO, NAWET SAMA CHCIAŁA, ŻEBYM CZASEM POKIEROWAŁ JEJ GŁOWĘ I NAGLE? Ale ok, przestała pieścić, wstaliśmy i poszliśmy zjeść śniadanie. Niedługo potem oglądaliśmy znów film, a po filmie usiadła mi na kolanach i robiła coś na facebooku - jako, że raczej mało mnie to interesuje to patrzyłem w stronę okna i tylko czasem zerkałem na monitor. Nagle koleżanka X(która była z nią na tej imprezie, a swoją drogą to dziewczyna mojego kumpla) napisała jej wiadomość na tym komunikatorze facebookowym o treści: koleżanka X - jesteś? X - średnio koleżanka X - [coś tam pisało, ale nie zdarzylem przeczytac i zobaczyłem tylko] "gadasz z nim coś?". W tej chwili gwałtowna reakcja X i zamknięcie okna z rozmową. Spytałem dlaczego to zrobiła, a ona stwierdziła, że nie ma ochoty gadać. Więc powiedziałem, że przecież widziałem co napisała i nie udało jej się na tyle szybko zamknąć tego okienka i ma mi powiedzieć prawdę. Ona mówi, że to cała prawda, że nie chce z nią gadać i w sumie nawet nie przeczytała tej wiadomości. Wyłączyła na facebooku, komunikator - ustawiając go w tryb offline. Jako, że nie ma tam czegoś takiego jak archiwum rozmów to zacząłem się na nią drzeć i kazałem jej mówić prawdę. Powiedziała, że napisał do niej SMS jeden z tych chłopaków z imprezy, którzy ją bronili, bo koleżanka, chyba dała im jej numer. Kazałem jej pokazać tego sms, a ona stwierdziła, że wczoraj miała pełną skrzynkę i wszystko wykasowała. Jeszcze przed chwilą twierdziła też, że nawet nie przeczytała wiadomości od koleżanki na facebooku, a teraz już mówiła, że zdąrzyła przeczytać jedną linijke. Kazałem jej natychmiast zalogować się na jej profil gadu i rozmawiać z tą koleżanką która napisała do niej na facebooku. Ja dyktowałem, ona pisała. Wtedy zacząłem dowiadywać się tych wszystkich rzeczy.... Okazało się, że X nie odpisała temu kolesiowi, ale.... 1. To ona tak naprawdę dała temu kolesiowi numer na samym końcu jak wychodziła z imprezy. 2. Napisała koleżance w sms, że "jakby co to ja nie mam chłopaka" - to mnie bardzo boli :( Wtedy zeszła z moich kolan i natychmiast zaczęła się pakować, rzeczy które przywiozła dzień wcześniej ze sobą i rzeczy, które miała zawsze u mnie, bo często przyjeżdżała na weekendy. Kiedy pytałem dlaczego dała swój numer jakiemuś kolesiowu stwierdziła "A co ja nie mogę mieć znajomych?". Ale gdy zapytałem dlaczego w takim razie powiedziała koleżance z imprezy "jakby co to ja nie mam chłopaka" gdyby tamten pytał? Wtedy na początku powiedziała "nie wiem", a chwilę potem "dla zabawy". Nie potrafiła odpowiedzieć na pytania, dlaczego mnie skłamała na początku, że nawet nie przeczytała wiadomości. Nie potrafiła odpowiedzieć na pytanie dlaczego dała kolesiowi numer. Nie potrafiła odpowiedzieć na pytanie dlaczego kazała mówić, że nie ma chłopaka. Co chwilę rozpłakiwała się i przestawała i znowu. Tak przez paręnaście minut. Potem zbiegła na dół, a gdy moja mama zaczęła pytać ją co tak idzie nagle, odpowiedziała, że musi. Wyszła. Rozmawiałem jeszcze chwilę z jej koleżanką na jej gadu jako jej chłopak, żeby nie było, że się podszywam i jej koleżanka twierdzi, że na imprezie na pewno mnie nie zdradziła, bo były praktycznie cały czas razem. OK, powiedzmy, że wierzę, ale dlaczego X kazała mówić, że "jakby co to nie ma chłopaka"? To najbardziej mnie boli i powtarzam to zdanie od paru godzin .... "jakby co to nie mam chłopaka". Oficjalnie powiedziałem jej, że jest *******oną dziwką i kłamliwą idiotką. Przy mojej mamie, przy siostrze, jeszcze zanim wyszła. Nie boje się tych słów. Co do kłamliwej idiotki to nie mam wątpliwości, do pierwszego może trochę, ale koniec końców dlaczego miałaby udawać, że nie ma chłopaka przed tamtym? Dziwka? Czy zdradziła mnie na tej imprezie lub miała zamiar to zrobić? Naprawdę nie sądzę, żeby miała okres o 9 rano tak jak nigdy, więc może po prostu nie miała ochoty na seks, bo mnie zdradziła i to była najlepsza wymówka? Dlaczego nie chciała, żebym trzymał podczas pieszczenia ręce blisko jej głowy gdy zwykle tego chce? NORMALNIE bym o to nie pytał i się nie zastanawiał, ale to mi nasuwa pewne podejrzenia, że może mnie zdradziła i jakoś się obrzydziła.... Skończyłem ten związek od razu.... Chciałbym, żebyście wypowiedzieli się na ten temat. Bez zbędnych dywagacji na temat mojej kultury - takie słowa przy mamie - itd. Po prostu jestem impulsywny, ale X sama przyznała się do kłamstwa, a jej koleżanka tylko mi to potwierdziła. Powiem tak - to był pierwszy związek na którym naprawdę BARDZO mi zależało i wiązałem z X swoją przyszłość. Ona ze mną też, naprawdę przed dzisiejszym dniem było cudownie i idealnie. Znała całą moją najbliższą rodzinę, była u mnie i u moich babć w czasie świąt itd. Znała wszystkich i wszyscy ją lubili. Nie mogę uwierzyć, że to się tak skończyło. Poprzednią dziewczynę złapałem na zdradzie gdy szła z innym kolesiem za rękę. Nie mogę na to pozwolić... Mam chyba pecha... Cierpię.... uhuhu, nieciekawie. po poltora roku nie powinno byc pomiedzy wami klamstw tego kalibru. oczywistym jest, ze kiedy dziewczyna nie przyznaje sie do chlopaka chce swoja 'wolnosc' w jakis sposob wykorzystac. moze tylko dla zartow jak powiedziala, moze do glupiego flirtu, a moze w ostatecznosci do czegos wiecej... tego mozesz dowiedziec sie jedynie Ty sam. pierwszy raz spodobala mi sie taka postawa. zachowales sie swinsko ale ujales wszystko idealnie. jesli kocha i nic nie zrobila pewnie bd chciala doprowadzic sprawe do konca. jesli mama lub siostra probowalyby Cie udobruchac - nie daj sie! zazwyczaj odnosi to jeden skutek, Ty jako pierwszy lecisz z przeprosinami... Gratuluję Ci, że ją kopnąłeś w du*ę, szybko i bez zastanawiania się. Zachowałeś się jak prawdziwy facet, który się szanuje i rozumie istotę budowania relacji. Dziw*i nie zasługują na inne traktowanie. Rozumiem też Twój ból i uczucia jakie są teraz w Tobie. Życzę Ci, i mam taką nadzieję, żeby Twój przykry stan nie trwał długo. Pozdrawiam ciepło. A ja myślę że jesteś śmieszny. Na dzisiaj nic innego nie wydolę, tylko: "nie ma niewinnych, są tylko niedokładnie przesłuchani" "Kazałem jej natychmiast (...)" Raz byś mi kazał. Ostatni. Jutro napiszę więcej, bo teraz krew mi się gotuje i bana ryzykuję. a ja po części Ciebie rozumiem, nie bede sie tu odnosila do Twojej osoby, jak chciałeś. Podoba mi się to, że dałeś Jej swobodę i nie zabraniales Jej niczego, nie potrafiła tego uszanować, wiec dobrze, że to zakonczyłeś. Cytat: A ja myślę że jesteś śmieszny. Niesamowicie przywiązuję wagę do postów z zerową argumentacją! Jeśli Twoje pozostałe 10000postów również wygląda w ten sposób to pozwól, ze zignoruję każdy kolejny! Myślę, że Rojza pozwoli. I też myślę, że jesteś śmieszny. Mój facet, na przykład, prowadzi internetowe flirty. Wpadłam na to przypadkiem, zapytałam, dając mu możliwość pogadania o tym, ale coś tam zełgał. I co? I nic. Jego korespondencja to jego sprawa. Ufam mu na tyle, żeby wierzyć, że zna granice. Chcesz być kiedyś szczęśliwy w związku? Pozbądź się kretyńskich złudzeń na temat tego szczęścia. Jaka tu swoboda????? "tylko czasem zerkałem na monitor." "Więc powiedziałem, że przecież widziałem co napisała i nie udało jej się na tyle szybko zamknąć tego okienka i ma mi powiedzieć prawdę." "Jako, że nie ma tam czegoś takiego jak archiwum rozmów to zacząłem się na nią drzeć i kazałem jej mówić prawdę." "Kazałem jej pokazać tego sms" "Rozmawiałem jeszcze chwilę z jej koleżanką na jej gadu jako jej chłopak, żeby nie było, że się podszywam" "NORMALNIE bym o to nie pytał i się nie zastanawiał (...)" "(...) naprawdę przed dzisiejszym dniem było cudownie i idealnie." Przeczytaj to jeszcze raz. Cytat: Niesamowicie przywiązuję wagę do postów z zerową argumentacją! Jeśli Twoje pozostałe 10000postów również wygląda w ten sposób to pozwól, ze zignoruję każdy kolejny! Pozwolę. Bo cóż innego mogę powiedzieć ponad to, że każde stworzenie szaleje jak urwie się ze smyczy. A jej smycz jak widzę krótka była. I ja napiszę jak poprzedniczki: Jesteś śmieszny! Jeden mój ex zachowywał się podobnie, więc czytając cię, coś mnie trafia... Popieram gagatke. Jak dziewczynie założyłeś smycz to nie dziw się, że bryknęła. Należało Ci się. Jak się kocha to się wierzy i ufa. Nie kontroluje, nie czyta przez ramię, nie dopatruje w każdym zachowaniu znamion zdrady. Pomimo prośby o brak komentowania Twojego chamstwa skomentuję (bo niby czemu nie?) - na koniec wyszło niezłe chamidło z Ciebie. Na miejscu Twojej matki/siostry wstydziłabym się za Ciebie. Reasumując - może jej będzie po prostu lepiej bez Ciebie? Nie usprawiedliwiam zachowania totalza, ani nie popieram (ba, uważam za karygodne). Niemniej pragnę zwrócić uwagę, że to, że dziewczyna wyparła się posiadania partnera było delikatnie mówiąc głupie i mogło budzić różne podejrzenia Czyli jaki z tego wniosek? Nawet w sumie dwa, stwierdzam po namyśle. 1. Są siebie warci oboje, skoro laska robiła go takoż w konia. 2. Zdolność do prowadzenia dialogu między partnerami wydaje się coraz bardziej abstrakcyjnym pojęciem. Wyzywanie dziewczyny od dziwek przy rodzinie to rzeczywiście nie najszczęśliwszy pomysł. Może pod wpływem emocji, gdybyś przyłapał ją z kimś w łóżku... ale tutaj masz tylko domysły. Z drugiej strony - faceci wolą aby ich kobiety pamiętały o tym że mają faceta kiedy są 'bez smyczy' a nie prosiły o dyskrecję 'jakby co' (zresztą tego samego oczekują kobiety od facetów). Nie chodzi tu o noszenie burki kiedy się jest bez mena. Chodzi o to że udawanie singielki w sytuacji 'jakby co' może doprowadzić do zdrady 'stałego' faceta albo... do zranienia faceta z którym się flirtuje ('jej od początku chodziło tylko o sprawdzenie czy potrafi owinąć faceta dookoła palca...'). totalz, prawidłowo! to chłop nosi portki a jak kręciła afery za plerami to słusznie że odpuliłes temat :cool: a tej koleżance to nie wierz bo ona pewnie jeszcze lepsza zdzira, w ogóle to trzeba było nawet z nią nie gadać ile tam masz 21? w **** czasu przed tobą, młodzieńcze miłości czegoś uczą, jeszcze wyjedziesz na ludzi a tymi tutejszymi inteligentami od niełamania tajnej korespondencji nawet sie nie przejmuj :lol: no masz mega mega dużego + za zapuszczenie żurawia na facebooka ^^ Bez kitu :D Jaka tajemnica korespodencji? Nie czytam nigdy jej sms, to samo jakichś wiadomości itd. Zawsze kiedy byliśmy u mnie siedziała mi na kolanach i robiła coś na facebooku. Bez skrepowania pisała z koleżankami i czasem kolegami, a ja na to patrzyłem - nie miała nic przeciwko. A tu nagle taka zmiana - chowa szybko okienko z rozmowa - więc to nie jest normalne i wzbudziło moje podejrzenia. Żeby nie było wątpliwości - nie mam nic przeciwko kolegom i znajomym. Ale jak usłyszałem: X: "tak, wysłałam jej smsa, że jakby co to nie mam chłopaka" to zagotowało się we mnie. Jak widzę niektóre osoby czytają ze zrozumieniem dość słabo i twierdzą, że trzymałem ją na smyczy pozwalając jej chodzić samej na imprezy itd. Nieźle nieźle :D Cytat: Myślę, że Rojza pozwoli. I też myślę, że jesteś śmieszny. Mój facet, na przykład, prowadzi internetowe flirty. Wpadłam na to przypadkiem, zapytałam, dając mu możliwość pogadania o tym, ale coś tam zełgał. I co? I nic. Jego korespondencja to jego sprawa. Ufam mu na tyle, żeby wierzyć, że zna granice. Chcesz być kiedyś szczęśliwy w związku? Pozbądź się kretyńskich złudzeń na temat tego szczęścia. To gratulacje i życzę bardzo szybkiego opamiętania się. A właściwie to najbardziej bolesnego przejrzenia na oczy jakie możesz sobie wyobrazić. Cytat: totalz, prawidłowo! to chłop nosi portki a jak kręciła afery za plerami to słusznie że odpuliłes temat :cool: a tej koleżance to nie wierz bo ona pewnie jeszcze lepsza zdzira, w ogóle to trzeba było nawet z nią nie gadać ile tam masz 21? w **** czasu przed tobą, młodzieńcze miłości czegoś uczą, jeszcze wyjedziesz na ludzi a tymi tutejszymi inteligentami od niełamania tajnej korespondencji nawet sie nie przejmuj :lol: no masz mega mega dużego + za zapuszczenie żurawia na facebooka ^^ Wcale się nie przejmuje, bo już napisałem - że nie sprawdzałem NIC NIGDY. Przypadkiem zauważyłem tą wiadomość na fb, kątem oka, a że mam pamięć do takich rzeczy to przez ułamek sekundy zapamiętałem "gadasz z nim cos?". Przy tym ona siedziała mi na kolanach i nigdy nie miała z tym problemów - ja to samo gdy ona czytała moje wiadomości siedząc mi na kolanach. Więc wcale nie zwracam uwagi na inteligentów od niełamania korespondencji ;) Dla nieogarniętych: Jak się nie ma nic do ukrycia jak ja, to mogę rozmawiać z kumplem, koleżanką i kimkolwiek przy dziewczynie, która siedzi na kolanach. I TAK TEŻ ROBIŁEM. ONA TEŻ. DO WCZORAJ KIEDY SZYBKO ZAMKNĘŁA OKNO ROZMOWY. Wniosek: miała coś do ukrycia. PS. Źródłem mojej wiedzy jest sama X. To ona na końcu powiedziała mi całą prawdę, a koleżanka tylko opowiadała ze swojej strony i wszystko się zgadzało. Nie miały szans się porozumieć, a wersja była jedna. W dodatku ta koleżanka teraz czuje, że to jej wina, że mi tak napisała wszystko ;| A X siedziała na łóżku i też mi opowiadała, więc bez różnicy. WERSJA JEST JEDNA, SPÓJNA - zdanie "jakby co to nie mam chłopaka" przechyliło szalę na stronę "*******onej dziwki i kłamliwej idiotki". A sądząc po komentarzach - to są tu bardzo skryte i bojące się osoby - dlaczego miałbym nie mówić PRZY OBOJĘTNIE KIM mojego zdania w tamtej chwili na temat X? To, że większość osób w ogóle w większości sytuacji boi się odezwać i woli siedzieć cicho to nie mój problem. Cytat: Jego korespondencja to jego sprawa w związkach nie ma miejsca na moje twoje, jest tylko nasze! :cool: Cytat: Myślę, że Rojza pozwoli. I też myślę, że jesteś śmieszny. Mój facet, na przykład, prowadzi internetowe flirty. Wpadłam na to przypadkiem, zapytałam, dając mu możliwość pogadania o tym, ale coś tam zełgał. I co? I nic. Jego korespondencja to jego sprawa. Ufam mu na tyle, żeby wierzyć, że zna granice. Chcesz być kiedyś szczęśliwy w związku? Pozbądź się kretyńskich złudzeń na temat tego szczęścia. w takim razie pozdro i poćwicz;) w takim związku napewno musi być fajnie skoro Twój facet sobie flirtuje w necie. Konklucja jest taka `nie wystarczasz mu, znudziłąś mu się dlatego szuka zabawy w necie`. Nie przelicz się z tym zaufaniem za bardzo jak Ci powie niedługo `pa skarbie` Cytat: Pozwolę. Bo cóż innego mogę powiedzieć ponad to, że każde stworzenie szaleje jak urwie się ze smyczy. A jej smycz jak widzę krótka była. Kurcze mamy takze poetów na forum dobre... Troszke przesadzasz pisząc takimi przenośniami, to jest forum na którym pomagamy a nie wkurzamy ludzi takim pierd******. Ode mnie: Dobrze zrobiłeś, jak to wygląda ze Twoja(była) kobieta idzie sobie na impreze twierdzi ze nie ma chłopaka po to by tylko się dobrze bawić i nie wiadomo co jeszcze. Rozdaje numery na lewo i prawo. Moze laski tez robi na lewo i prawo?... Nie potrafiła się wytłumaczyć, świadczy o tym ze ma coś na sumieniu, zachowywała się inaczej i to tez podejrzane. Zapewne jest teraz w rozsypce lekkiej, ale dasz rade zawsze się daje. Tylko trzeba czasu. Nie daj jej się czasem udobruchać . Jakbym czytał sam siebie, też nie lubię chodzić na imprezy a moja partnerka jak najbardziej. Respect, że dałeś jej tyle swobody, ale zastanów sie na przyszłość, dlaczego poprzednia Cię zdradzała i prawdopodobnie X? Bo dajesz jej tej swobody aż za dużo. A z drugiej strony tez całe zycie miałęm do czynienia z kobietami tego pokroju typu 'nie wiem', 'dla zabawy' itp. To zwykłe cizie, głupie, niedojrzałe, które mają pstro w głowie. Bardzo dobrze zrobiłeś, szanuj się, nie daj zrobić z siebie frajera. A posty Rojze są naprawdę w****iające, gdzie nie spojrze góra 2 zdania. Musi się pokazać w każdym temacie i klepie głupoty byle klepać. Dziękuje serdecznie wszystkim panom za rady. Ich przydatność muszę ocenić raczej nisko, ale dużo mi mówią o rozsądku autorów. Komicznie jest przeczytać życzenie "bolesnego przejrzenia na oczy" od dzieciaka, który z rykiem i bluzgiem wyrzucił z domu dziewczynę, z którą chciał związać życie - bo dała komuś swój numer i chciała udawać singielkę. Sądząc po tempie, w jakim ewoluuje Twoje, totalz, samopoczucie - nie ma potrzeby Cię pocieszać i nie ma sensu odwoływać się do Twojego rozumu. Cytat: Myślę, że Rojza pozwoli. I też myślę, że jesteś śmieszny. Mój facet, na przykład, prowadzi internetowe flirty. Wpadłam na to przypadkiem, zapytałam, dając mu możliwość pogadania o tym, ale coś tam zełgał. I co? I nic. Jego korespondencja to jego sprawa. Ufam mu na tyle, żeby wierzyć, że zna granice. Chcesz być kiedyś szczęśliwy w związku? Pozbądź się kretyńskich złudzeń na temat tego szczęścia. Ciekawe podejście, ale wypowiedź świetnie pasuje do tematu kłamstwa :) Po co flirtuje? Poszukuje nowych wrażeń, już mu nie wystarczasz? A nawet jeśli to akceptujesz, to czemu się z tym kryje? Dałaś mu szansę rozmowy, zełgał. Więc kręci na boku i jeszcze musisz go na tym przyłapywać, wykręca się od rozmowy i Ty to nazywasz "niczym"? Ja bym postąpił jak Autor wątku. Może skończyło się tylko na "wyparciu się partnera", głupstwie, a może w innych okolicznościach doszłoby do czegoś więcej. Od rzemyczka, kto wierny w małej rzeczy etc. Jakby partnerka mówiła prawdę, Autor z pewnością nie nabrałby podejrzeń. To słychać w głosie i w zachowaniu, spłoszenie widać jak na dłoni. Jak np. matka wchodzi do pokoju, gdzie facet ogląda porno to on inaczej reaguje niż gdyby czytał wyniki giełdowe, prawda? Do tego koherencja z innymi faktami. W sumie Autor powinien podszyć się pod swoją pannę i wydobyć z koleżanki informacje na potwierdzenie swoich podejrzeń :twisted: Cytat: A posty Rojze są naprawdę w****iające, gdzie nie spojrze góra 2 zdania. Musi się pokazać w każdym temacie i klepie głupoty byle klepać. Z łaski swojej od******* się ode mnie. Tak po prawdzie to ja już zgubiłem myk o co w tym wszystkim biega i kto komu robi kuku. Rozeszli się, bo nie umieją ze sobą normalnie gadać i oboje zachowują się jak smarkacze. Nad czym tu dalej deliberować? Jestem za autorem tematu. Albo sie jest w zwiazku, albo nie.. Co to niby za udawanie singla. Skoro partnerka nie chciala powiedziec co dokladnie sie dzialo, to prawdopodobnie znaczy, ze wiedziala ze moze tym zranic autora postu. Moze wiedziala, ze przekroczyła granicę? Zdradę kazdy definuje inaczej, ale w kazdym zwiazku sa jakies ustalone granice, wiemy co partner toleruje a czego nie. Ostatnio na imprezie widzialem znajome, które są w 2-3 letnich zwiazkach, a wyczynialy takie rzeczy ze mozna bylo pomyslec, ze sa singielkami. Zaraz po tym dzwonily do swoich chlopaków i rozmawiały, jakby nic sie nie stalo. Zaufanie to dobra rzecz, ale zdrowe obiektywne myslenie jest bardzo lepsze. Moja pierwsza dziewczyna tez mnie tak kiwała 'dla zabawy', 'bo tak', 'nie musisz wszystkiego wiedziec'. Dziekuje bardzo, albo sie jest w zwiazku i akceptuje sie zasady, albo do widzenia. Aaaa, bym zapomnial, nie twierdze ze kobiety to czyste zło, bo i tacy mezczyzni rowniez bywają. W zwiazku nie ma czarne-białe, są również odcienie szarosci, wazne tylko zeby je odpowiedni interpretowac. A jakby tej panience zalezalo, to na pewno próbowala by sie z tego rozsadnie wytlumaczyc. Nie zapominajmy, ze kazdy ma inna wrazliwosc, jeden jest wybuchowy i wyraza glosno swoje opinie jak autor, a drugi by to przemilczal i potem tlumaczyl sie na forum, ze to normalne. Tak, slodko-kwasna, uwazam, ze nawet jakby sie przespal z Twoja najlepsza przyjaciolka, powiedzialabys, ze to jego sprawa. Mozna przy tym stwierdzic, ze boisz sie, ze Cie zostawi dlatego mowisz, ze to normalne, to jest dopiero zalosne. Co do tematu, jestem z Toba, ja moze bym nie zwyzywal przy rodzinie, ale nawet jesli, to nadal bym mial niedosyt, by jej dogryzc. Cytat: w związkach nie ma miejsca na moje twoje, jest tylko nasze! :cool: Nasze biustonosze i tampony? :D Cytat: ...oboje zachowują się jak smarkacze. Nad czym tu dalej deliberować? Otóż to Myślę że obie osoby są z lekka niedojrzałe i poniosły ich emocje..wyparcie się chłopaka dla lepszej zabawy,flirtu nie brzmi za ciekawie..wyzwiska jeszcze przy rodzinie i jakieś kazanie udostępnienia wiadomości również..pewnie czas wyjaśni sytaucję. Też tak sądzę. Poczekaj z 10 lat, zagadaj na NK - razem się pośmiejecie. Innego wyjścia na obecną chwilę po prostu nie widzę. :goth: tuż tu młody czlowiek przechodzi tragedie a ciebie w takiej chwili na żarty zbiera? jesteś niedojrzały ;/ ale w sumie racja, może nie aż po 10 ale u mnie akurat każda szczeniacka miłość jak sięgam pamięcią wywołuje tera mega mega ryk :lol: Ooo, a z laski jest miękka piczka. Gdybyś trafił na mnie, to za "kazanie mi" pokazania smsa, darcie się na mnie za wiadomość na fejsie, dyktowanie mi co mam pisać koleżance na gadu, i nazywanie mnie dziwką przy swojej matce miałbyś sajgon a nie płakanie. Z tego co piszesz to się jej wcale nie dziwię, że szukała kontaktu z innym facetem. Nawet nie jesteś śmieszny. Jesteś żałosną ofiarą swojej wyobraźni. Cytat: Ooo, a z laski jest miękka piczka. Gdybyś trafił na mnie, to za "kazanie mi" pokazania smsa, darcie się na mnie za wiadomość na fejsie, dyktowanie mi co mam pisać koleżance na gadu, i nazywanie mnie dziwką przy swojej matce miałbyś sajgon a nie płakanie. Z tego co piszesz to się jej wcale nie dziwię, że szukała kontaktu z innym facetem. Nawet nie jesteś śmieszny. Jesteś żałosną ofiarą swojej wyobraźni. A ja nie trawię kobiet, które są w związkach i kręcą na boku. Miałem taką akcję, wdzięczyła się do mnie paniena, a jak odpowiedziałem na jej zaloty, to jej facet wydzwaniał do mnie z pogróżkami. I miej tu szacunek do kobiet... Czyli uważasz, że laska jest w porządku, tak? Robi nieuczciwe głupoty za plecami faceta, a przyłapana prawie że na gorącym uczynku wije się jak piskorz. Ja bym nagan do skroni przystawił, aż by mi wszystko wyśpiewała. Z wolności i zaufania trzeba umieć korzystać, a nie zachowywać się jak dzikus, ktoremu dano do rąk karabin maszynowy... Urojenia, dobre sobie. Tak najłatwiej zrzucić z siebie odpowiedzialność i przerzucić odpowiedzialność na osobę, którą się, nie ściemniajmy, skrzywdziło - ...a jak ktoś złapie za rękę, to nie moja ręka :twisted: Cytat: Czyli uważasz, że laska jest w porządku, tak? Robi nieuczciwe głupoty za plecami faceta, a przyłapana prawie że na gorącym uczynku wije się jak piskorz. Ja bym nagan do skroni przystawił, aż by mi wszystko wyśpiewała. Z wolności i zaufania trzeba umieć korzystać, a nie zachowywać się jak dzikus, ktoremu dano do rąk karabin maszynowy... A kto kręci? Toć to tylko przypuszczenia. I gdzie tu jaka wolność? A może ją od razu na stos? Po odpowiednim przesłuchaniu, rzecz jasna. Cytat: A kto kręci? Toć to tylko przypuszczenia. I gdzie tu jaka wolność? A może ją od razu na stos? Po odpowiednim przesłuchaniu, rzecz jasna. 100% gwarancji nigdy się nie uzyska, ale jest coś takiego jak przeświadczenie graniczące z pewnością. Że nie wspomnę o tzw. brzytwie Ockhama - nie mnóż bytów ponad miarę - jeżeli prostsza teoria tak samo dobrze tłumaczy dane zjawisko jak skomplikowana, to należy ją przyjąć. Oczywiście, można się pobawić w adwokata diabła, ale za dużo tutaj zbiegów okoliczności jak na mój gust. Jesli by nic sie dzialo, to dziewczyna by wszystko opowiedziala, a nie robila jakies sceny z ukrywaniem prawdy na sile... dozy, okłamała Cię, Ty ją pognałeś, więc temat chyba zamknięty, co tu jeszcze drążyć? nie rozumiem podejscia co niektorych... dziewczyna miala swobode. i jak ktos sprawnie ujal nie docenila jej. nawet gdyby miala smycz, nawet gdyby autor trzymal ja w klatce, pod kloszem czy co tam jeszcze sie da, jakim prawem mowi komus, ze nie ma chlopaka? to nie jest jasny komunikat? 'nie mam chlopaka, jestem wolna, wiec masz chloptasiu z imprezy wolna reke'. moj chlopak rowniez nie jest typem imprezowicza, nie lubi tanczyc, nie zawsze bawi sie dobrze wsrod obcych. woli swoje sprawdzone towarzystwo i czesto to z nimi sie bawimy. wiem, ze odchodzilby od zmyslow gdybym postanowila urzadzic sobie wyjscie bez niego. a moje potrzeby wyrwania sie na potancowke sa niczym wobec mojego uczucia. wiec dajcie spokoj! dziewczyna zabawila sie w wolna istotke do wyrwania i teraz ma za swoje. ^^ Cytat: Jaka tu swoboda????? "tylko czasem zerkałem na monitor." "Więc powiedziałem, że przecież widziałem co napisała i nie udało jej się na tyle szybko zamknąć tego okienka i ma mi powiedzieć prawdę." "Jako, że nie ma tam czegoś takiego jak archiwum rozmów to zacząłem się na nią drzeć i kazałem jej mówić prawdę." "Kazałem jej pokazać tego sms" "Rozmawiałem jeszcze chwilę z jej koleżanką na jej gadu jako jej chłopak, żeby nie było, że się podszywam" "NORMALNIE bym o to nie pytał i się nie zastanawiał (...)" "(...) naprawdę przed dzisiejszym dniem było cudownie i idealnie." Przeczytaj to jeszcze raz. Tylko pomysl, ze to bylo po wszystkim. Jesli by jej nie dawał swobody to by jej nie puszczal na dyskoteki. To ze jej patrzyl w monitor, to tez nie widze nic zlego, przeciez nie bedzie odwracal glowy, bo Ona cos robi. Pozniej byl wybuch emocji, bo poczul sie zraniony, ze nie uszanowała swobody jakiej jej dal. Ja go rozumiem A ja myślę, że dziewczyny to kłamliwe s@ki i komformistki nie mające odwagi stanąć oko w oko i zachować się fair. Szkoda, że orientacji się nie wybiera. Dobrze, że ją kopnąłeś w dup.., ale nawet nie za to co zrobiła wcześniej, ale jak się zachowała, gdy z nią gadałeś o tym, to o niej najlepiej świadczy. nie najezdzaj az tak na kobiety! :D zgodze sie co do niektorych.. no dobra... wiekszosci przypadkow - nie wiem co sie stalo z plcia piekna w tych czasach. ale kobieta to nadal kobieta i faceci ich jednak potrzebuja ;) W moim przypadku na razie w 100%, a nie przepraszam jedna taka nie była, ale reszta była do bani w jej przypadku. Może kiedyś spotkam inną, ale już nie żywię nadziei, gdy poznaję dziewczynę, że ta jest "inna niż wszystkie i olaboga", baba jak każda inna, a to czy jest lepsza okaże się z czasem. Widzę, że pierwszą linię obrony stanowią kobiety tutaj. Ciekawe dlaczego? Tak czy inaczej, już mi delikatnie lepiej. Wiedziałem, że dobrze zrobiłem już przed założeniem tego tematu - chciałem tylko poznać opinię innych ludzi. Nic się nie zmienia - kobiety jak zawsze trzymają ze sobą nawet jak kłamstwo jest widoczne gołym okiem. a nie pomyslales o tym, ze moze ona chce byc nadal z Toba? Moze dalbys wyjasnic jej cala sytuacje- dlaczego klamala etc. Nie sadzisz ze niektore osoby potrzebuja drugiej szansy? Ja np. dalabym facetowi druga szanse gdyby mi cos takiego napisal- i przyznalby sie po tym, ze faktycznie cos takiego zrobil. Skoro w koncu powiedzial prawde to znaczy ze tak bylo. Skoro wszystko sie zgadza i ta kolezanka mowi ze nic nie bylo. Bo skoro ta kolezanka mowi Ci prawde, to moze tak jest? jesli ze soba porozmawiacie to moze da sie to naprawic, nie sadzisz? Cytat: jesli ze soba porozmawiacie to moze da sie to naprawic, nie sadzisz? Ba, autor zwyzywał ją publicznie od dziwek i napisał na tym forum że tylko mięczaki mogą się przed tym wzdragać. Z jednej strony rozumiem wzburzenie faceta który właśnie dowiedział się że jego dziewczyna chce udawać na imprezie pannę do wzięcia. Z drugiej strony, trudno mi sobie wyobrazić kobietę wracającą jak gdyby nigdy nic do faceta który nazwał ją przy swojej matce dziwką, nawet jeśli ta kobieta czuje że sama nie była wobec niego w porządku. Tutaj nic się nie da zrobić bez dobrej woli obu stron. Ale mysle ze powinien cos z tym zrobic. Ok, zwyzywal laske. ale wydaje mi sie ze skoro bylo tak cudownie miedzy nimi, i byli dosc dlugo ze soba- planowali przyszlosc. a ona z tego co on pisze nie zdradzila go, to wydaje mi sie ze to byl zart z tym kolesiem. tzn z tym tekstem. Wracajaca jak gdyby nigdy nic? Wydaje mi sie ze jak sie ludzie kochaja, to potrafia sobie wybaczyc nawet wyzwiska i glupote. No chyba ze sie nie kochaja. Ale skoro ona sie przyznala do wszystkiego, ze fakt, ze napisala, ze nawet dla zartu to czy nie mozna zaczac zastanawiac sie czy moze dac szanse temu zwiazkowi? bo jakby nie bylo- powiedziala prawde. W koncu bo w koncu, ale powiedziala. Moze jest trudnym typem czlowieka? No to niech ze swoim trudem zostanie sama, niech się nauczy! Dlaczego ma jej lizać d..ę z jakiego niby powodu. ha! meskie podejscie:D Ale tak jak mowie, jakby oboje chcieli to moze by sie cos udalo? Bo skoro ludzie sie kochaja, to tak "o" nie moga sie przestac kochac... Slyszalam to czesto :) ze nie da sie "tak od razu przestac kochac" Chwileczkę, jedna sprawa to to, czy kobieta coś przed Tobą zataiła. Druga, to w jaki sposób ją traktujesz. Co to w ogóle znaczy, że każesz jej pokazać Ci natychmiast jej prywatne wiadomości? Czy sądzisz, że możesz jej rozkazywać? Masz do tego prawo? Interesujące, że tak Ci na niej zależało, mieliście plany na przyszłość, a wyrzuciłeś ją z domu, wyzywając ją w obecności swojej rodziny, nie wyjaśniając sytuacji. Być może, gdybyście porozmawiali, spojrzałbyś na to inaczej. Ale nie, Ty jesteś twardzielem, który nie daje drugiej szansy i żegna swoją partnerkę kopem w dupę, jak tylko nie spodoba mu się jej postępowanie, nie dając jej nawet możliwości jakiegokolwiek wytłumaczenia się i nie mając dowodów na zdradę. Cóż, zakończyłeś związek, nie wiedząc nawet zapewne, z jakiego powodu, jedynie się domyślając. Może to i lepiej dla dziewczyny, która w związku z Tobą miała tylko złudzenie wolności. Cytat: a ja po części Ciebie rozumiem, nie bede sie tu odnosila do Twojej osoby, jak chciałeś. Podoba mi się to, że dałeś Jej swobodę i nie zabraniales Jej niczego, nie potrafiła tego uszanować, wiec dobrze, że to zakonczyłeś. nie będę się powtarzać bo myślę dokładnie tak samo. Cytat: Chwileczkę, jedna sprawa to to, czy kobieta coś przed Tobą zataiła. Druga, to w jaki sposób ją traktujesz. Co to w ogóle znaczy, że każesz jej pokazać Ci natychmiast jej prywatne wiadomości? Czy sądzisz, że możesz jej rozkazywać? Masz do tego prawo? Interesujące, że tak Ci na niej zależało, mieliście plany na przyszłość, a wyrzuciłeś ją z domu, wyzywając ją w obecności swojej rodziny, nie wyjaśniając sytuacji. Być może, gdybyście porozmawiali, spojrzałbyś na to inaczej. Ale nie, Ty jesteś twardzielem, który nie daje drugiej szansy i żegna swoją partnerkę kopem w dupę, jak tylko nie spodoba mu się jej postępowanie, nie dając jej nawet możliwości jakiegokolwiek wytłumaczenia się i nie mając dowodów na zdradę. Cóż, zakończyłeś związek, nie wiedząc nawet zapewne, z jakiego powodu, jedynie się domyślając. Może to i lepiej dla dziewczyny, która w związku z Tobą miała tylko złudzenie wolności. Proszę Cię nie bądź naiwny, jakby nie podszedł zdecyodwanie do tematu, to teraz by pisał w dziale związki, że nie wie co się dzieje, a byscie pisali "może to, może to" tak to kuł żelazo póki gorące i wie o co chodzi. Jak to nie dając jej żadnej możlwiości? Pytał się, ona kręciła, gdyby pokazał słabość ona by to wykorzystała, jak mówiłem baby są wredne. Cytat: Chwileczkę, jedna sprawa to to, czy kobieta coś przed Tobą zataiła. zgadzam sie- sam napisales ze w koncu powiedziala ci prawde! rowniez sadze ze gdyby jednak doszlo do rozmowy moze daloby sie uratowac sytuacje? moze pomysl nad tym, bo skoro planowaliscie przyszlosc warto przemyslec niektore sprawy? rozmowa wszystko moze wyjasnic Cytat: Proszę Cię nie bądź naiwny, jakby nie podszedł zdecyodwanie do tematu, to teraz by pisał w dziale związki, że nie wie co się dzieje, a byscie pisali "może to, może to" tak to kuł żelazo póki gorące i wie o co chodzi. Jak to nie dając jej żadnej możlwiości? Pytał się, ona kręciła, gdyby pokazał słabość ona by to wykorzystała, jak mówiłem baby są wredne. wie o co chodzi? powiedz mi co on niby wie z tego ze nazwal ja dziwka, wyrzucil z domu - ona przyznala sie w koncu- wiec gdzie tu klamstwo? i wcale z nia nie rozmawial? co rozumiesz przez slabosc?! to ze moglby z nia porozmawiac jak czlowiek z czlowiekiem?! Pytal sie ona krecila- no chyba nie do konca, skoro po przycisnieciu do muru w koncu powiedziala? (chyba nawet nie do muru, bo sama po chwili powiedziala "dla zartu" ) jak ktos ma pecha to i w dupie palca zlamie. Cytat: 100% gwarancji nigdy się nie uzyska, ale jest coś takiego jak przeświadczenie graniczące z pewnością. Że nie wspomnę o tzw. brzytwie Ockhama - nie mnóż bytów ponad miarę - jeżeli prostsza teoria tak samo dobrze tłumaczy dane zjawisko jak skomplikowana, to należy ją przyjąć. Oczywiście, można się pobawić w adwokata diabła, ale za dużo tutaj zbiegów okoliczności jak na mój gust. In dubio pro reo Domniemanie niewinności – zasada według której każda osoba jest niewinna przedstawianych jej zarzutów, dopóki wina nie zostanie jej udowodniona. Zasada domniemania niewinności sięga swymi korzeniami prawa rzymskiego(domniemanie dobrej wiary – łac. praesumptio boni viri). Cytat: Proszę Cię nie bądź naiwny, jakby nie podszedł zdecyodwanie do tematu, to teraz by pisał w dziale związki, że nie wie co się dzieje, a byscie pisali "może to, może to" tak to kuł żelazo póki gorące i wie o co chodzi. Jak to nie dając jej żadnej możlwiości? Pytał się, ona kręciła, gdyby pokazał słabość ona by to wykorzystała, jak mówiłem baby są wredne. Jestem kobietą. Ależ Ty generalizujesz, z takim podejściem trudno Ci będzie zbudować szczęśliwy związek z kobietą (bo z mężczyzną, to co innego), jeśli będziesz zakładał, że jest wredna i kłamliwa, a Ty na pewno nie możesz jej wierzyć. Cytat: In dubio pro reo Domniemanie niewinności – zasada według której każda osoba jest niewinna przedstawianych jej zarzutów, dopóki wina nie zostanie jej udowodniona. Zasada domniemania niewinności sięga swymi korzeniami prawa rzymskiego(domniemanie dobrej wiary – łac. praesumptio boni viri). A na złodzieju czapka gore, nieprawdaż? Panna nadużyła udzielonej wolności i zaufania i potem zaczęła się wić jak piskorz. A takie praesumtio boni viri niejeden związek doprowadziło do upadku, gdyż jest stąd tylko jeden krok do przymykania oczu na szczegóły, a to w nich diabeł siedzi i to one mogą doprowadzić do wykrycia np. zdrady. Nagła zmiana zachowania nie dzieje się bez przyczyny (zasada racji dostatecznej) Cytat: Jestem kobietą. Ależ Ty generalizujesz, z takim podejściem trudno Ci będzie zbudować szczęśliwy związek z kobietą (bo z mężczyzną, to co innego), jeśli będziesz zakładał, że jest wredna i kłamliwa, a Ty na pewno nie możesz jej wierzyć. Ciężko, a może wcale, tego niewiadomo. Jak do tej pory zawsze rozmowa, rozmowa i w wała w ten sposób pozwala się robić. Mam już tego dość, dlatego takie jest moje podejście, jeśli ktoś mnie okładmie niech spie...ala, koniec kropka, wszystko zniosę tylko nie kłamstwo, miganie się i pieprzenie 3 po 3. Dozymetr, Ty się chyba sam na jakiejś przejechałeś, boś strasznie hardy jest. O wszystkim można spokojnie porozmawiać, jak się chce. A darciem się na dziewczynę osiągnął skutek dokładnie odwrotny od zamierzonego. Na jej miejscu nie odpowiedziałabym na żadne pytanie. Poszłabym sobie i tyle by mnie widział. W jakimkolwiek związku -respekt to nie ulica jednokierunkowa. Cytat: Dozymetr, Ty się chyba sam na jakiejś przejechałeś, boś strasznie hardy jest. O wszystkim można spokojnie porozmawiać, jak się chce. A darciem się na dziewczynę osiągnął skutek dokładnie odwrotny od zamierzonego. Na jej miejscu nie odpowiedziałabym na żadne pytanie. Poszłabym sobie i tyle by mnie widział. W jakimkolwiek związku -respekt to nie ulica jednokierunkowa. Jestem cięty na kobiałki, fakt, bo pomimo uczciwego traktowania z mojej strony wyczyniały dziwne numery :evil: Co do skuteczności rozmowy, jest ona częstokroć przeceniana. Chcieć tego muszą obie osoby i obie muszą uważać rozmowę za środek rozwiązywania sporów. Z własnego doświadczenia wiem, że niektórzy "szczera rozmowę" traktują jak "małżeńską psychoterapię" i rzeźbienie w g****nie. Panna wycięła mu numer. Rozmowę z koleżanką wyłączyła dość raptownie, argumentując, że nie chce z nią gadać. Przyparta do muru przyznała się. Co on miał robić, wyciągać jej z gardła informacje? Nie każdy jest gestapowcem jak ja. On po prostu pokazał, że nie da sobie w kaszę dmuchać. Jakoś inni faceci go popierają, tylko niewiasty płoną "świętym gniewem" w obronie świństwa, zgodnie z zasadą birds of a feather flock together. Respekt, powiadasz? A czy ona miała go wobec niego, wypierajac się na tej imprezie? I znowu tylko przypuszczenie za przypuszczeniem. Nie popieram jej zachowania (o ile to jest prawdą, co pisze totalz), ale jestem zawsze za rozmową wyjaśniającą. Spokojnym tonem, rzecz jasna, a nie jakieś stawianie dziewczyny pod ścianą jak gestapowiec, ryczenie i przede wszystkim kazanie czegokolwiek. Patrząc z perspektywy swoich doświadczeń z kobietami, doświadczeń swoich kolegów i znajomych, a także jako osoba, która znalazła się kiedyś tam w bardzo podobnej, niemal identycznej sytuacji, chcę powiedzieć jasno i wyraźnie: postąpiłeś słusznie. Uciąłeś w zarodku to co i tak przerodziłoby się w regularne walenie Cię w rogi. Skad to radykalne stwierdzenie? Z jednego zdania: "jakby co to ja nie mam chłopaka". Moi mili, tak się po prostu nie robi. Ja rozumiem, że mógł się jej ten drugi spodobać. To nie może oznaczać jednak tego, że automatycznie traci do Ciebie cały szacunek i w jednej chwili stajesz sie dla niej nikim. Patrząc także z perspektywy zawodowej, będąc menedżerem i odkrywając rażącą nielojalność jednego z członków ekipy wobec wspólnoty, zespołu (czyż nie można rozpatrywać związku w ten sposób?), natychmiast pozbywam się takiej osoby. Po co mi ktoś, kto nie umie uszanować tego co jest wypracowane i w ordynarny sposób burzy cały porządek? Konkludując: jak owa panna powinna sie zachować? Normalnie! Co to znaczy normalnie? Uczciwie i rzetelnie. Szczerze wobec samej siebie i swojego chłopaka. Drogi autorze, jestem pełen uznania. To był właściwy i jedyny słuszny wybór. Cytat: Patrząc z perspektywy swoich doświadczeń z kobietami, doświadczeń swoich kolegów i znajomych, a także jako osoba, która znalazła się kiedyś tam w bardzo podobnej, niemal identycznej sytuacji, chcę powiedzieć jasno i wyraźnie: postąpiłeś słusznie. Uciąłeś w zarodku to co i tak przerodziłoby się w regularne walenie Cię w rogi. Skad to radykalne stwierdzenie? Z jednego zdania: "jakby co to ja nie mam chłopaka". Moi mili, tak się po prostu nie robi. Ja rozumiem, że mógł się jej ten drugi spodobać. To nie może oznaczać jednak tego, że automatycznie traci do Ciebie cały szacunek i w jednej chwili stajesz sie dla niej nikim. Patrząc także z perspektywy zawodowej, będąc menedżerem i odkrywając rażącą nielojalność jednego z członków ekipy wobec wspólnoty, zespołu (czyż nie można rozpatrywać związku w ten sposób?), natychmiast pozbywam się takiej osoby. Po co mi ktoś, kto nie umie uszanować tego co jest wypracowane i w ordynarny sposób burzy cały porządek? Konkludując: jak owa panna powinna sie zachować? Normalnie! Co to znaczy normalnie? Uczciwie i rzetelnie. Szczerze wobec samej siebie i swojego chłopaka. Drogi autorze, jestem pełen uznania. To był właściwy i jedyny słuszny wybór. Dobrześ to podsumował, właściwie nic dodać nic ująć, ale pewnie zaraz kobiałki się zwalą jak kałmuki na kobitę w obronie "wolności niewinnego flirtowania" jak to czasami takie kur***stwo potrafią nazwać :) A pies jest pogrzebany właśnie w tym, że wyparła się kogoś, kto jej zaufał do tego stopnia, że nie czynił przeszkód w samotnych wyjściach na imprezy. Nie był psem ogrodnika, co to sam nie zje, innym nie da. I co go spotkało? jakby co nie mam chłopaka, a potem rżnięcie głupa... Abbacik, to, że pogonił to dobrze. Ale wg. mnie zły sposób do tego celu obrał. Można było to załatwić z klasą. Cytat: Abbacik, to, że pogonił to dobrze. Ale wg. mnie zły sposób do tego celu obrał. Można było to załatwić z klasą. Tak naprawdę to jakikolwiek sposób załatwienia tej sprawy nie jest wystarczająco odpowiedni. Autor zareagował może i zbyt impulsywnie, ale to już nie ma znaczenia. Mleko już wykipiało. Smród został ujawniony i nie dało się go zneutralizować. Ale czy tak naprawdę ona próbowała sie tłumaczyc? Raczej zasłaniała sie głupimi odzywkami. A to dodatkowo wpłynęło na zdenerwowanie naszgo delikwenta. Oczekiwał wyjaśnień i nie uzyskał ich. Słusznie więc podziękował tej pani. Pretensje o ten cały dym proszę kierować do współuczestniczki całej konspiracji, bo jakby na to nie patrzeć to koleżanka "wkopała" ex-partnerkę autora tematu i sprawiłą, że sprawa się rypła z wielkim hukiem i rumorem. Gdyby nie ona, autor żyłby do dziś w błogiej niewiadomości prawdziwego stanu rzeczy. I jeszcze jedno: gdyby to któraś z pań żaliła się na takową sytuację to sprawa wyglądałaby zupełnie inaczej. Wszyscy by jej współczuli. A tak? Najazd na autora w obronie świetej tajemnicy korespondencji. Bo przecież "powinien mieć do niej zaufanie". No cóż, właśnie okazało się, że nie bardzo. Dziękuje wszystkim za odpowiedzi. Ona do mnie pisze i wydzwania. Dostałem już chyba miliony sms o treściach typu "kocham, wiem, ze zrobilam zle, ale to naprawde byl zart, to juz nigdy sie nie powtorzy, juz nigdy nie wyjde sama na impreze" bla bla bla. Nie odpisuje, nie odbieram. Jak narazie na to mam zero ochoty. Panowie czy Wy też macie wrażenie, że kobiety broniąc X jakby same dawały przyzwolenie samej sobie na 'flirt na boku'? :S To jest zenujace. Zeby nie bylo - w tej sytuacji nie ma czegos takiego jak zalatwienie sprawy 'z klasa'. Oklamala mnie - czy zachowala sie z klasa? HE?! Wiec nie moze tego oczekiwac ode mnie. Przyznalem przeciez, ze zareagowalem gwaltownie i impulsywnie, ale jestem w 100% świadomy co powiedziałem i nie mam zamiaru tego cofnąć. Kobieta krecaca na boku nawet 'niewinny flirt' to juz nie kobieta, ale DZIWKA. Co by nie bylo moze sie okazac, ze polowa kobiet wypowiadajacych sie i broniacych X w tym temacie nie ma nic przeciwko 'niewinnemu flirtowi', ale to juz pozostawiam do powiazania z przedostatnim zdaniem. Moze dam jej szanse na rozmowe, nawet mam taki zamiar, ALE.... Niech te wszystkie obronczynie powiedza mi co mialbym uslyszec? Przeciez juz uslyszalem prawde. Czy dowiem sie czegos nowego? Watpie w to bardzo. A jesli nawet? To co nowego moge uslyszec, ze moje zdanie zmieni sie i w ogole? Nie wyobrazam sobie takich informacji. Na ta sytuacje nie ma racjonalnego wytlumaczenia. Cytat: . Panowie czy Wy też macie wrażenie, że kobiety broniąc X jakby same dawały przyzwolenie samej sobie na 'flirt na boku'? :S To jest zenujace. W żadnej mojej wypowiedzi nie dawałam "przyzwolenia" na 'flirt na boku'. Krytykowałam jedynie Twoje dyktatorskie zachowanie i brak normalego podejścia do normalnej, spokojnej, wyjaśniającej rozmowy. Dyktatorskie, bo tak należało. Nigdy tego nie robiłem, ale tym razem gdy już widziałem, że coś jest nie tak wyciągnąłem z niej wszystko i trudno, żebym tego nie zrobił. Normalna, spokojna, wyjaśniająca rozmowa. OK - odnieś się do ostatniego akapitu mojego posta powyżej. Jak wymyślisz w tej sytuacji coś mądrego - gratulacje. totalz... Co miałbyś usłyszeć? - nie wiem. Nie byłam nigdy w takiej sytuacji, bo nie flirtuję, nie zdradzam. Wiem tylko, że mój partner nigdy, przenigdy (!) nie kazałby mi czegokolwiek. Cytat: Zeby nie bylo - w tej sytuacji nie ma czegos takiego jak zalatwienie sprawy 'z klasa'. Oklamala mnie - czy zachowala sie z klasa? HE?! Wiec nie moze tego oczekiwac ode mnie. A czy to, że ktoś zastrzeli mi dziadka w jakikolwiek sposób usprawiedliwi mnie jeśli ja zastrzelę dziadka jemu? I nie zrozum mnie źle, totalz. Ja wcale nie bronię Twojej byłej (?) partnerki. Bynajmniej. Jednak chamskie zachowanie jest chamskim zachowaniem i już. Niech babka się opamięta i zamiast pier.. frazesy będzie logiczna i powie Ci czemu tak zrobiła, jak ciągnie Cię żeby dać jej szansę, to powiedz że wchodzi to w grę jeśli dojrzale podejdzie do tematu, a nie kocham Cię, ot był żart, to nic nie znaczy itd. g... prawda, pytanie dlaczego... przyczyna, to jest ważne. Jak babka nie zrozumie jak trzeba porozmawiać, to jest niedojrzała i nie warto sobie zawracać głowy. bardzo dobrze że wyczaiłeś... lepiej wydać się komuś śmiesznym/chamskim na forum niż zaczepiać porożem o przewody elektryczne Cytat: A czy to, że ktoś zastrzeli mi dziadka w jakikolwiek sposób usprawiedliwi mnie jeśli ja zastrzelę dziadka jemu? I nie zrozum mnie źle, totalz. Ja wcale nie bronię Twojej byłej (?) partnerki. Bynajmniej. Jednak chamskie zachowanie jest chamskim zachowaniem i już. Właśnie. Nie można relatywizować. Albo się klasę ma - i ma się ją zawsze, nie odkłada się jej na półkę w sytuacjach trudnych i nerwowych, albo nie ma. Ba, generalnie to głównie w sytuacjach kryzysowych objawia się brak (lub nie) klasy. Z tym co zrobiłeś to generalnie się zgadzam. Chyba i tak nie było przed Wami świetlanej przyszłości. Ino forma trochę gryzie mnie w oczy - taka reakcja przed rodziną, nie wydaje mi się, żebym mógł przy matce nazwać dziewczynę dziwką. Cytat: A czy to, że ktoś zastrzeli mi dziadka w jakikolwiek sposób usprawiedliwi mnie jeśli ja zastrzelę dziadka jemu? I nie zrozum mnie źle, totalz. Ja wcale nie bronię Twojej byłej (?) partnerki. Bynajmniej. Jednak chamskie zachowanie jest chamskim zachowaniem i już. W tej sytuacji ja urwałbym osobie strzelającej do mojego dziadka łeb, bo jego dziadek mnie nie interesuje :D Cytat: Dziękuje wszystkim za odpowiedzi. Ona do mnie pisze i wydzwania. Dostałem już chyba miliony sms o treściach typu "kocham, wiem, ze zrobilam zle, ale to naprawde byl zart, to juz nigdy sie nie powtorzy, juz nigdy nie wyjde sama na impreze" bla bla bla. Nie odpisuje, nie odbieram. Wyrzuty sumienia... dobre i to, choć poniewczasie. I żeby było jasne: nie chodzi o to, że sama nie bedzie wychodzić na imprezę. Litości... potrząśnięcie olejem w głowie nie boli. Czy tak trudno zrozumieć czemu totalz postąpił tak a nie inaczej? Kocham... czym jest miłość? To podarowanie drugiej osobie wolności, z której ona nie chce skorzystać. To też nie jest trudno zrozumieć. Skoro postąpiła w taki podły sposób, w jednej chwili pozbywając się szacunku do swojego faceta i stawiając go w pozycji "nikt" przełącznika, to gdzie tu miejsce na miłość? Cytat: Jak narazie na to mam zero ochoty. Panowie czy Wy też macie wrażenie, że kobiety broniąc X jakby same dawały przyzwolenie samej sobie na 'flirt na boku'? :S To jest zenujace. Osobiście uważam, że w takich momentach w paniach odzywają się te resztki kobiecej solidarności... Cytat: Zeby nie bylo - w tej sytuacji nie ma czegos takiego jak zalatwienie sprawy 'z klasa'. Oklamala mnie - czy zachowala sie z klasa? HE?! Wiec nie moze tego oczekiwac ode mnie. Przyznalem przeciez, ze zareagowalem gwaltownie i impulsywnie, ale jestem w 100% świadomy co powiedziałem i nie mam zamiaru tego cofnąć. Kobieta krecaca na boku nawet 'niewinny flirt' to juz nie kobieta, ale DZIWKA. Osobiście nie postąpiłbym jak Ty, choć kto to może wiedzieć... Sprawę można było załatwić inaczej ale jak pisałem wyżej "mleko już wykipiało". Myślę sobie, że będąc w związku osobiście należy nałożyć na siebie pewne ograniczenia i nigdy, przenigdy ich nie przekraczać. Bo wtedy nie dochodzi do takich, idiotycznych z jednej i bolesnych z drugiej strony, sytuacji. I jeszcze jedno: nie istnieje coś takiego jak "niewinny flirt". W pewnej chwili przekracza się pewną barierę i trudno jest się potem wykręcić sianem. Dla wszystkich powinno być jasne, że ta bariera została w tym przypadku złamana (sławetne: "jakby co, to ja nie mam chłopaka"). Cytat: Moze dam jej szanse na rozmowe, nawet mam taki zamiar, ALE.... Niech te wszystkie obronczynie powiedza mi co mialbym uslyszec? Przeciez juz uslyszalem prawde. Czy dowiem sie czegos nowego? Watpie w to bardzo. A jesli nawet? To co nowego moge uslyszec, ze moje zdanie zmieni sie i w ogole? Nie wyobrazam sobie takich informacji. Na ta sytuacje nie ma racjonalnego wytlumaczenia. Spotkać się i pogadać można, owszem. Uważam jednak, że jest mało prawdopodobne, że usłyszysz prawdę - kto myślący rozsądnie chciałby się pogrążąć jeszcze głębiej? Moim zdaniem ta rozmowa (jeśli się odbędzie) nie przyniesie ze sobą nic nowego - raczej kolejne kłamstwa, a kto wie czy nie wyjdą na jaw kolejne grzeszki. I teraz drogie panie: co totalz miałby zrobić? Zaufać raz jeszcze? Jaką ma gwarancję, że panna po okresie wzorowego zachowania się nie zrobi tego samego lub czegoś gorszego? Ma znów wejść do tej samej rzeki, pilnować jej na każdym kroku i kontrolować? Litości. Związek nie ma na tym polegać i tu musicie się ze mną zgodzić. Tu nie ma drogi pośredniej. Nie istnieje coś takiego jak mniejsze zło. Zło jest zawsze złem. Totalz, bracie. Pogadaj z nią i tyle. Ale nie wchodź do tej rzeki ponownie. Powodzenia i niech Moc będzie z Tobą. Też tak uważam. To trochę jakbym miał rower w którym nagle od normalnej jazdy pękła rama i się wkitrałem na drzewo. Potem go pospawałem, wyklepałem i da się jechać, ale już jestem ostrożniejszy, choć siniaki dawno zniknęły, to już na te spawy i wyklepania patrzę z niepokojem, już nie ufam tej maszynie. Może porównanie jest niestosowne (człowiek nie maszyna), ale mechanizm ten sam. Ziarno niepokoju i nieufności bardzo łatwo zasiać, a wykorzenić ciężko jak cholera. Może czas by uleczył te rany, ale nie wiem, czy Autor chce czekać... Cytat: Też tak uważam. To trochę jakbym miał rower w którym nagle od normalnej jazdy pękła rama i się wkitrałem na drzewo. Potem go pospawałem, wyklepałem i da się jechać, ale już jestem ostrożniejszy, choć siniaki dawno zniknęły, to już na te spawy i wyklepania patrzę z niepokojem, już nie ufam tej maszynie. Może porównanie jest niestosowne (człowiek nie maszyna), ale mechanizm ten sam. Ziarno niepokoju i nieufności bardzo łatwo zasiać, a wykorzenić ciężko jak cholera. Może czas by uleczył te rany, ale nie wiem, czy Autor chce czekać... Krótko zatem - po takim numerze trudno jest zaufać ponownie. Ja nie miałbym odwagi pakować sie z powrotem w związek z kobietą, która w okrutny sposób zniszczyła tę niewidzialną nić, która łączyła mnie z nią. A Tadeusz Nalepa śpiewał przecież "Dbaj o miłość..." Wina leży tylko i wyłącznie po stronie byłej partnerki autora tematu. ja rownierz popieram to jak postapil autor. moze nie calkiem podoba mi sie sposob jak jej powiedzial przy rodzinie, ale niewiem jak ja bym sie zachowala po czyms takim. takze nie bede tego krytykowac. rozmowa z nia jest dobrym pomyslem, ale powiedziec mozna duzo, a ile w tym jest prawdy tego sie nie dowiesz. jestem w podobnej sytuacji... i powiem Ci ,że po części Cię popieram choć Ja zareagowalem łagodniej... I bardziej boli ja to ,że zakonczyłem to spokojnym głosem niż bym zareagował złością... Przynajmniej deczko więcej kultury. Cytat: Wina leży tylko i wyłącznie po stronie byłej partnerki autora tematu. Pieprzenie. nigdy nie ma tak, że wina leży tylko po jednej stronie. Ja nie wnikam w przedstawiony tutaj wątek, bo już się pogubiłem tak szczerze pisząc w tym wszystkim, taki bajzel tu jest. Ale jeśli się rypło to znaczy że po prostu nie umieli ze sobą gadać oboje, wyjaśniać tego co nie gra i likwidować tego w zarodku. Rozumiem po części faceta, wiem jak się czuje. Ale on też bez winy nie jest. No on jest winny, ze dawal jej wolnosc i pozwolil jej lazic na balety. Autorze, czy jestes az tak naiwny i myslisz, ze to byl pierwszy jej raz? Ze akurat za pierwszym razem ja zlapales ? Przeciez dlugo razem byliscie. Laska pustawa, tyle. Cytat: No on jest winny, ze dawal jej wolnosc i pozwolil jej lazic na balety. Autorze, czy jestes az tak naiwny i myslisz, ze to byl pierwszy jej raz? Ze akurat za pierwszym razem ja zlapales ? Przeciez dlugo razem byliscie. Laska pustawa, tyle. Słusznie, choć mogła "wpaść" już po pierwszym razie. Nie zmienia to faktu, że takie wyskoki mogły sie zdarzyć wcześniej.
|
Tematy
|