ďťż

Nie idę do psychologa z miłości,dla kobiety...

BWmedia
Nie idę do psychologa z miłości,dla kobiety...
  --------------------------------------------------------------------------------
Witam.
Problem w naszym związku jest następujący:
Ja chcę iść do psychologa (już kiedyś chodziłem), a Ona jest temu przeciwna.
Mówi, żę jeśli pojde tzn ze nie bedziemy razem!

Dlaczego? Bo (jej argumenty):
- znaczy ze wole rozmawiać o moich problemach z kimś obcym,ze ona isę czuje
bezużyteczna, ze jej to sprawi duuuza przykrość
- że bedzie sie wstydizła przed rodziną-a nie chce tego ukrywać
- że bedzie sie zle z tym czuła,ze ja chodzę-i ot jenodczesnie bedzie zle
wpływac na zwiazek.

I..uwaga! postanowiłem na raziej nie isśc do psychologa. Dlaczego? Bo:
- zależy mi na tej Miłości, na naszym związku
- mogę poświęcić się trochę dla dobra naszego związku
- jesli ona to doceni, i stanie się moim prawdziwym przyjacielem,
psychologiem-jak obiecała.

Nie wiem czy dobrze zrobiłem,ale sądzę , ze tak-bo zrobięłm tak dla Miłości :)

Czy uwierzyc Jej i mamy faktycznie szansę?
Czy warto dla Miłosci sie troche poswiecic i dać nam szansę, czy tez okazałem się
zwyklym pantoflarzem?


uwazam, ze Twoja dziwczyna nie ma racji.przeciez chodzenie do psychologa to nie jest zaden wstyd, czy jakas rzecz ,ktora nalezy ukrywac.
nie rozumiem takze, dlaczego o waszych osobistych sprawach ma opowiadac rodzinie??
poza tym powinna wiedziec, ze psycholog jest przygotowany fachowo do pomocy i sluchania.ona pomimo, ze ma z pewnoscia szczere checi, nie moze ci tego zapewnic.

moim zdaniem, czasami latwiej rozmawia sie z osoba obca, wlasnie psychologiem.rozmawia sie nam wtedy latwiej, swobodniej.chociaz osoba, ktora nas kocha, z pewnoscia bedzie rowniez wspanialym sluchaczem, to jednak podswiadomie obawiamy sie wyrazic nasze obawy, przynac sie do slabosci.

porozmawiaj z nia jeszcze, moze podrzuc jakis artykul z internetu na temat funkcji jaka pelni psycholog.
powodzenia
Skoro czujesz, że potrzebujesz rozmowy z psychologiem, że pomogłaby Ci ona w rozwiązaniu jakiegoś problemu lub polepszeniu samopoczucia to ja nie widzę sensu żeby się przed taką wizytą powstrzymywać. Twoja dziewczyna postępuje bardzo niedojrzale. Musisz zacząć ją uświadamiać chyba, bo ma jakieś dziwne pojęcie na temat wizyt u psychologa.
Dla mnie to jest w ogóle absurdalna sytuacja. To ona powinna się wstydzić swojego zachowania.
Popieram przedmówczynie. Ona nigdy nie zapewni Ci tak profesjonalnej pomocy jak psycholog. Poza tym zazdrość, o to że rozmawiasz o swoich sprawach z kimś jeszcze też jest po prostu głupia. Czy rozmów, zwierzeń z przyjacielem też Ci zabrania? :| Trzecia rzecz to rodzina. Powiedz, że nie życzysz sobie, żeby opowiadała o Twoich najbardziej prywatnych sprawach swojej rodzinie. Zresztą psycholog to nie wstyd, taki sam lekarz jak każdy inny. Jak zabrania Ci tam chodzić to tak jakby zabraniała Ci iść do chirurga ze złamaną nogą :| Widać niewiele wie na temat problemów psychicznych, może ją uświadom? I nie ma co się poświęcać w taki sposób dla miłości. Za dużo możesz stracić, możesz później bardzo żałować i się męczyć jeśli czujesz że potrzebujesz pomocy psychologa i z niej nie skorzystasz. Ona nic nie straci, Ty możesz wiele. Postaraj się ją przekonać, że nie ma racji, a jak sie nie uda to idź, bez względu na to co powie, w końcu jesteś w tym związku tak samo ważny jak ona prawda? ;)


Wow, jakież rozbudowane wypowiedzi :rolleyes: .
Cóż, tym razem ja się nie wysilę i streszczę to, co o tej sprawie myślę w kilku zdaniach ;).

Uważam, że powinieneś z dziewczyną poważnie porozmawiać. Jeśli w dalszym ciągu będzie tak, jak teraz - [odpukać], myślę, że rozpadniecie się dość prędko.. Związki, w których restrykcje narzucane przez jedną ze stron są tak silne, najczęściej nie mają racji bytu.

Sorry, dziewczyna z Tobą zerwie, bo będzie się wstydzić przed rodziną, że do psychologa poszedłeś? Ile Ona ma lat? Tak ważna jest dla Niej Miłość, że Twa wizyta u specjalisty i już "po" Was? Dziecinada...

Fakt, że bliska osoba potrafi być doskonałym psychologiem, aczkolwiek w tym przypadku myślę, że gdybyś to Ją potraktował jako terapeutę, tylko byś ucierpiał ;).

Pozdrawiam.
jesli by jej zalezalo to uszanowalaby twoja decyzje. przeciez taka wizyta nikomu chyba nie zaszkodzi? Skad wie czy jej sie to nie spodoba..
Dziękuję Wam za wypowiedzi.

Ona uważa, że:
- skoro już tyle razy chodziłem już ( w sumie przez 3 lata około) - to jak mi miała pomóc to by mi pomogła.
- i że nie mam na tyle poważnych problemów,zeby isć do psychologa.

No boli mnie, że stawia nasza Miłość, związek między wizyta u psychologa.

Na raize się powstrzymam.

DO tych co mi pisza zeby ROZMAWIAC O TYM Z NIĄ.
Ilez to już rozmow bylo na ten temat. O moich dolegliwościach. O roli psychologa. O tym jak chodziłem już i relacja krótka z wity(już wtedy byliśmy razem). Ile mozna gadać o tym samym i przekonywać bez skutku!

Jesli bede potrzbebowął wiztyy u psychologa, to trudno-bede musiał wybrać.

Poza tym boli mnie to, ze zachowuje się mimo wszystko egoistycznie:wazniejsze co powie rodzian i jej wstyd, niz moja dobro.
Powiedziała,ze nawet jesli nei powie,to bedzie sie wstydzić, nie chce czegoś takiego ukrywać

Ojej, ojej...
Cytat:
uwazam, ze Twoja dziwczyna nie ma racji.przeciez chodzenie do psychologa to nie jest zaden wstyd, czy jakas rzecz ,ktora nalezy ukrywac.
nie rozumiem takze, dlaczego o waszych osobistych sprawach ma opowiadac rodzinie??
poza tym powinna wiedziec, ze psycholog jest przygotowany fachowo do pomocy i sluchania.ona pomimo, ze ma z pewnoscia szczere checi, nie moze ci tego zapewnic.(..)
+1

@diegoa1

Z całym szacunkiem. Twoja dziewczyna to głupi kat. Jak nie rozumie podstawowych rzeczy i szantażuje cię zachowaniem w stylu "wstyd mi przed mamą" albo "jest mi przykro" chociaż powinna wiedzieć, że nie ma specjalizacji to jej to wyperswaduj. Nie ma tutaj miejsca na ultimatum! Albo twoja racja albo żadna!
Gdyby twojej dziewczynie na tobie zależało, to sama wysłałaby cię do psychologa wiedząc że potrzebujesz pomocy...
A gdybyście byli małżeństwem od np. 10 lat z 3 dzieci to by się rozwiodła tylko dlatego, że poszedłeś do psychologa?? Dla mnie ta dziewczyna to niedojrzała, nieznająca życia gówniara. Sorry za szczerość, ale taka prawda.
Można wiedzieć ile Twoja dziewczyna ma lat?
Moja dziewczyna ma 22 lata.

Do wszystkich, ado XENY w szczególności:

Piszecie,że to z Nią jest cos nie tak,a nie ze mną. No ale ja uważam ze obywdoej nie jesteśmy doskonali! Mamy swoje wady.

Problem wg mnie odgrywa się na kiklu płaszcyznach:
1. To że nawet już nie chdozi o tojak bardzo jest mi psycholog potrzebny- tylko o to ze to się stało być albo nie być naszego związku.
Bo przypuśmcy ze pojde do psychologa-okaze się ze ze mna nie jest tak źle. Ale wtedy już bedzie ze pozno- i strace dzieczynę!
Powiecie: skoro tak-to znacyz ze Cie nie kochała! A ja powiem inaczej: to moze znaczyc ze ja Ją zawiodłem,że wybralem zła drogę. Ze sie pomyliłem,ze ona miała rację;skoro tyle czasy chodziłem-to już wystarczyło, i ze nie było ze mną tak źle.

2. To że wiem o tym na pewno: ze ona bedzie sie uczyć. I pytanie i odpowiedź naelzy do mnie; czy ja wierzę w to i czy chcę być z Nią przy tej nauce...

3. Nie podoba mi się jej nastawienie do psychologow. Ale przeceiz w niejednym temacie, czeesto rowni problematycznym pary się nie zgadzają.

I do WSZYSTKICH:
Słuchajcie, zastanócie się dobrze, czy macie racje, bo:
-to ze moja dziewcyzna jest przeciwna moim wizytom u psychologa-nie musi to być powód,ze Ja tak oskarzacie o: głupotę, brak tolerancji, idiotyzm, zacofanie, a NAWET(!) o to żę mnie nie kocha! (bo co,moze jest też faryzeuszem?)

Na razie układa sie w miarę dobrze-ale rzadko ostatnio ze sobą przebywamy)sila wyższa.

P.S. Tak, tak-przyznaję się! BOję sie też samotności, mam bardzo mało znajomych, nie mam żadnego przyjaciela. Jestem introwertykiem, niesmiałym człowiekiem, z pewnymi kompleksami. I wiem,jak trudno mi bedzie szukać kogoś... :( -to już jest mój w ogóle problem!
Cytat:
Piszecie,że to z Nią jest cos nie tak,a nie ze mną. No ale ja uważam ze obywdoej nie jesteśmy doskonali! Mamy swoje wady. Ty chyba jesteś po uszy zakochany, skoro nie umiesz się ustosunkować do sytuacji - z boku.
Ona zachowuje się, jakby była niedojrzała.
Masz problem - chcesz skorzystać z pomocy specjalisty, Ona zakazuje Ci grożąc końcem związku.. Ty nie umiesz przyjąć do siebie tego, że to szczeniackie zachowanie..
Chciałbyś być z Nią w małżeństwie i w jakiejś niby błahej sytuacji, nie mogąc zrobić to, co dla Ciebie najlepsze, gdyż Ona Cię zaszantażuje? Nie wyobrażam sobie Waszego przyszłego pożycia, skoro Ona ma 22 lata, czyli IMHO jest już na swój sposób dojrzała..

Cytat:
1. To że nawet już nie chdozi o tojak bardzo jest mi psycholog potrzebny- tylko o to ze to się stało być albo nie być naszego związku. I uważasz, że to jest w porządku?
To, że dziewczyna nie chce dla Ciebie dobrze, tylko przejmuje się tym, co pomyślą inni? Może gdy [odpukać] kiedyś okazałoby się, że masz raka, też nie pozwoli Ci pójść na radioterapię [jeśli chemioterapia okaże się nieskuteczna], bo będziesz łysy? I Cię zostawi? Heh... Przemyśl to..

Cytat:
Bo przypuśmcy ze pojde do psychologa-okaze się ze ze mna nie jest tak źle. Ale wtedy już bedzie ze pozno- i strace dzieczynę!
Powiecie: skoro tak-to znacyz ze Cie nie kochała! A ja powiem inaczej: to moze znaczyc ze ja Ją zawiodłem,że wybralem zła drogę. Ze sie pomyliłem,ze ona miała rację;skoro tyle czasy chodziłem-to już wystarczyło, i ze nie było ze mną tak źle.
Skoro czujesz, że wizyta u psychologa jest Ci potrzebna, tzn. że jest. Chociażby dla świętego spokoju dowiedzenia się, ze wszystko z Tobą jest OK. Dziewczyna powinna być cały czas przy Tobie, a nie zachowywać się jak rozwydrzona 16latka. Przeczytaj dokładnie przykład, który przed chwilą napisałem [ten z tym rakiem..].

Cytat:
3. Nie podoba mi się jej nastawienie do psychologow. Ale przeceiz w niejednym temacie, czeesto rowni problematycznym pary się nie zgadzają. Tak, z tym, że jeśli jedna strona nie chce szczęścia drugiej, a tym bardziej zakazuje poddania się terapii [przecież zdrowie najważniejsze] - to jest inna sprawa...

Cytat:
I do WSZYSTKICH:
Słuchajcie, zastanócie się dobrze, czy macie racje, bo:
-to ze moja dziewcyzna jest przeciwna moim wizytom u psychologa-nie musi to być powód,ze Ja tak oskarzacie o: głupotę, brak tolerancji, idiotyzm, zacofanie, a NAWET(!) o to żę mnie nie kocha! (bo co,moze jest też faryzeuszem?)
Zastanowiłem się dobrze.
Swego stanowiska w tej sprawie nie zmieniłem.

Cytat:
Na razie układa sie w miarę dobrze-ale rzadko ostatnio ze sobą przebywamy)sila wyższa. Yhy... :).

Cytat:
P.S. Tak, tak-przyznaję się! BOję sie też samotności, mam bardzo mało znajomych, nie mam żadnego przyjaciela. Jestem introwertykiem, niesmiałym człowiekiem, z pewnymi kompleksami. I wiem,jak trudno mi bedzie szukać kogoś... :( -to już jest mój w ogóle problem! No...
I tu się wszystko wyjaśniło.
Chcesz Ją na siłę zatrzymać przy sobie, bojąc się, że w przeciwnym wypadku będziesz sam i nikogo nie znajdziesz.
Błędne myślenie..
Prędzej czy później Ona, jeśli się nie zmieni, rzuci Cię - np. dlatego, że założyłeś czarne spodnie, a Ona preferuje niebieskie i wstydzi się za Ciebie za to, że znajomi śmieli się z Twoich czarnych spodni :razz:

Z czasem to do Ciebie dotrze..
Cytat:
Piszecie,że to z Nią jest cos nie tak,a nie ze mną. No ale ja uważam ze obywdoej nie jesteśmy doskonali! Mamy swoje wady.
Bronisz tego zwiazku dla zlych racji.
Kiedy sie prawdziwie szanuje,respektuje i kocha czlowieka,akceptujemy go tez z wadami.
Chodzenie do psychologa nie jest wada a pomoganiem sobie bycia lepszym.
Jesli ona tego nie widzi, i Ty nie widzisz ze ona tego nie widzi,to zwiazek ten oparty jest na wzajemnym oszukiwaniu siebie.
To co jest wazne i dosc istotne,po prostu zamiatasz pod dywan.
You've got a point.
Podpisuję się pod tym.
Popieram przedmówców, takie stawianie sprawy przez Twoją dziewczyne (w szczególności wstyd przed rodziną) świadczą o jej niedojrzałości i niestety o tym, że wcale jej tak bardzo na Tobie nie zależy. Co więcej, ona najprawdopodbniej czuje Twój lęk przed rozstaniem i wykorzystuje go, żeby Cię sobie podporządkować. Najpierw ustąpisz w tym temacie, później w następnym i w końcu to ona będzie decydować o wszystkim w waszym związku.
Uważam, że wasz związek pozabwiony jest przyszłości.
Dziękuje Wam za zangażowanie i za szybkie odpowiadanie na moje wypowiedzi i watpliwości. To naprawdę miłe :) Cieszy mnie to:)

Sorki, ze tak Wam zawracam k o p a r ę :D

A teraz, żby nie wprowadzać niepotrzebnego chaosu,to
co powiecie na TEN ARGUMENT mojej K:

" Jeśli teraz z takimi mało istotnymi problemami, nie jakimiś olbrzymimi , nie potrafisz sobie poradzić SAM - to jak w przyszłości zagwarantujesz mi i naszym dzieciom opiekę, spokój, brak kłopotów, gdy pojawią naprawdę poważne problemy. Ja nie chcę takiej osoby"
"Skoro masz problemy SAM ZE SOBĄ, ZE SWOJA OSOBĄ, tzn ze widzisz, wynajdujesz sobie problemy, skoro jesteś taki problematyczny-to... j.w."

Pozdrawiam
Hmm... Ona zerwała z Tobą, czy to tylko takie puste gadanie?
Co w tej sytuacji zrobiłeś/zamierzasz zrobić?
Yyy... oj dark angel:\ ...

Przecież ja podaję argument jaki padł w tamtej dyskusji.
To BYŁO.

Jeteśmy ciagle razem
Cytat:
Yyy... oj dark angel:\ ...

Przecież ja podaję argument jaki padł w tamtej dyskusji.
To BYŁO.

Jeteśmy ciagle razem
Ahm, to sorry.
Tak to napisałeś, że nie wiedziałem, że to odwołanie do przeszłości...

PS. Ty masz chyba serio klapki na oczach..
Na moje [i nie tylko] oko, gdy znajdzie "lepszego" zostawi Cię i nawet nie będzie smutna z tego powodu..
Ona nie jest gotowa do życia w związku, skoro rozpatruje tylko swój punkt patrzenia na tę [i pewnie nie tylko tę] kwestię..
Jeśli się nie zmieni [a w tym wieku to wątpliwe] to będziesz Jej pantofelkiem? :|.

Ja Ci współczuję i...
Nie mógłbym żyć w takim związku.
Z tego co napisałeś w swoim pierwszym poście wynika, że ona się czepia bez sensu i ma chore podejście do takich spraw jak wizyta u psychologa. Może została tak wychowana, nie jej wina, ale powinna postarać się zrozumieć.

" Jeśli teraz z takimi mało istotnymi problemami, nie jakimiś olbrzymimi , nie potrafisz sobie poradzić SAM - to jak w przyszłości zagwarantujesz mi i naszym dzieciom opiekę, spokój, brak kłopotów, gdy pojawią naprawdę poważne problemy. Ja nie chcę takiej osoby"
"Skoro masz problemy SAM ZE SOBĄ, ZE SWOJA OSOBĄ, tzn ze widzisz, wynajdujesz sobie problemy, skoro jesteś taki problematyczny-to... j.w."

I teraz należy zadać pytanie, czy ona ma rację? Czy wynajdujesz sobie problemy? Czy biegniesz do psychologa, bo ktoś na Ciebie krzywo spojrzał na ulicy? Jeśli tak to może być dla niej problemem...
A może ona chce po prostu żebyś nauczył się radzić sobie lepiej ze sobą. Psycholog jest dla ludzi, ale też bez przesady.
Gdybym miała chłopaka, który biegnie do lekarza z zadrapaniem palca to też bym go pewnie przekonywała, że sama mu mogę w tym pomóc.
No ale nie wiem jak to dokładnie z Wami jest. Trzeba wziąć pod uwagę obie strony.
Cytat:
A teraz, żby nie wprowadzać niepotrzebnego chaosu,to
co powiecie na TEN ARGUMENT mojej K:

" Jeśli teraz z takimi mało istotnymi problemami, nie jakimiś olbrzymimi , nie potrafisz sobie poradzić SAM - to jak w przyszłości zagwarantujesz mi i naszym dzieciom opiekę, spokój, brak kłopotów, gdy pojawią naprawdę poważne problemy. Ja nie chcę takiej osoby"
"Skoro masz problemy SAM ZE SOBĄ, ZE SWOJA OSOBĄ, tzn ze widzisz, wynajdujesz sobie problemy, skoro jesteś taki problematyczny-to... j.w."
Odpowiedziałabym, ze najwyraźniej mało wie o psychologach - oni nie rozwiązują problemów, starają się pomóc znaleźć rozwiązanie które pacjent musi jednak sam zastosować. A że idziesz tam z małymi problemami? Leczysz katar, by nie mieć zapalenia płuc - proste.
autor stracił zainteresowanie :(
Wcale się nie dziwię, że stracił zainteresowanie. Takie rady są bez sensu. Pisze o problemie jaki ma ze swoją dziewczyną i chociaż przedstawia to bardzo pobierznie to od razu parę osób w jakiś nadprzyrodzony sposób przewiduje, że jego druga połówka to uosobienie głupoty albo zła albo jedno i drugie.
Ludzie, są jeszcze inne kolory oprócz czerni i bieli. Skąd my możemy wiedzieć o co tak naprawdę chodzi? Problem znamy tylko z jednej strony i to też nie najlepiej.
Z tego co autor napisał można wywnioskować, że coś jest chyba nie tak z pojmowaniem przez tą dziewczynę niektórych spraw, ale po co natychmiast stwierdzać, że jest zła i go nie kocha. Ludzka natura jest skomplikowana. Może jest tak, a może inaczej. Każdy mierzy swoją miarą.
Cytat:
Wcale się nie dziwię, że stracił zainteresowanie. Takie rady są bez sensu. Pisze o problemie jaki ma ze swoją dziewczyną i chociaż przedstawia to bardzo pobierznie to od razu parę osób w jakiś nadprzyrodzony sposób przewiduje, że jego druga połówka to uosobienie głupoty albo zła albo jedno i drugie.
Ludzie, są jeszcze inne kolory oprócz czerni i bieli. Skąd my możemy wiedzieć o co tak naprawdę chodzi? Problem znamy tylko z jednej strony i to też nie najlepiej.
Z tego co autor napisał można wywnioskować, że coś jest chyba nie tak z pojmowaniem przez tą dziewczynę niektórych spraw, ale po co natychmiast stwierdzać, że jest zła i go nie kocha. Ludzka natura jest skomplikowana. Może jest tak, a może inaczej. Każdy mierzy swoją miarą.
Słuszne jest to, o czym prawisz.
Wiesz.. Ja pisząc w tym wątku nie oceniałem Jej po NASTAWIENIU do psychologów. Uważam, że - w przypadku niezbyt oczytanych osób (bo te IMHO powinny wiedzieć, że terapia u psychologa to nic złego) - to naturalne zachowanie. Kojarzenie faktów z jakąś chorobą umysłową itp. Ba. Nawet pomijam kwestię szczeniackiego nastawienia odnośnie przejmowania się tym, co powiedzą rodzice i znajomi.. Bardziej uczepiłem się - i nie puszczę - tego, że ta dziewczyna kwestię podjęcia przez Niego LECZENIA [czyli próby powrotu do zdrowia! Gosh...] stawia na równi z zakończeniem związku...

Nie interesuje mnie jaka jest ta dziewczyna, jaki jest ten chłopak
Dla mnie ta sytuacja jest na tyle paranoidalna, że...
Czy można liczyć na to, że ten związek wytrwa i będą małżeństwem? Niby jak to by się miało stać?
Albo chłopak stałby się kompletnym pantoflem, szantażowanym na każdym kroku.. Albo dziewczyna z byle powodu by go za jakiś czas rzuciła... O to ma chodzić?

Nie ma tylko czerni i bieli.
Problem leży jednak w tym, że autor - mimo tego, że pewnie powoli dochodzą do Niego pewne fakty - usilnie, będąc zakochanym po uszy, próbuje przerzucić szalę, która balansuje wręcz przy czarnej granicy, na stronę "jasną"...
Hm... dziwna ta JEJ miłość skoro zabrania Ci się leczyć - skoro tego potrzebujesz :/
A ja od siebie dodam tylko tyle: problemy mają jedną bardzo nieprzyjemną cechę: mianowicie, nawarstwiają się.
Jeśli teraz sobie z tym nie poradzisz, to za pół roku - tym bardziej. Pieprzące się sprawy pozostawione sobie samym jeszcze bardziej się *******ą.

Może napisz jej po prostu na kartce, dlaczego potrzebujesz porady specjalisty?
Słowo pisane może do niej przemówić lepiej niż kłótnia.
Cytat:
Wcale się nie dziwię, że stracił zainteresowanie. Takie rady są bez sensu. Pisze o problemie jaki ma ze swoją dziewczyną i chociaż przedstawia to bardzo pobierznie to od razu parę osób w jakiś nadprzyrodzony sposób przewiduje, że jego druga połówka to uosobienie głupoty albo zła albo jedno i drugie.
Ludzie, są jeszcze inne kolory oprócz czerni i bieli. Skąd my możemy wiedzieć o co tak naprawdę chodzi? Problem znamy tylko z jednej strony i to też nie najlepiej.
Z tego co autor napisał można wywnioskować, że coś jest chyba nie tak z pojmowaniem przez tą dziewczynę niektórych spraw, ale po co natychmiast stwierdzać, że jest zła i go nie kocha. Ludzka natura jest skomplikowana. Może jest tak, a może inaczej. Każdy mierzy swoją miarą.

Nie stracił zainteresowania, tylko czasme trzeba odpocząć od kompa:)

Bambi-dobrze piszesz. Ale po kolei.
Wydawało mi się, że na tyle już dużo napisałem, że juz przybliżyłem dosyć dobrze sytuację i o co chodzi.
Tnz jest tak:
Ja od ok10 lat mam problemy osobowościowe. Mialem stwierdozną nerwicę natręctw. Dalej trochę z tego mam. Ostatnie 3 lata-to było intensywne chodzenie na grupe wsparcia, i do psychologów indywidualnie. Hcodziłem do psychologa, gdy zaczałem spotykać się z moją K. Dosyć szybko jej o tym powiedziąłem. PO paru tygodniach przestawało Jej sie to podobać, mówiła: przestań tam chodzić, nie chcę mieć takiego chłopaka. Myslałem sobie"Boze, fajan dziewcyzna, ale jak jeszce mało wie i nie rozumie.Ale bede z Nią bo ja Kocham"...
Mineło pare miesiecy, chodziłem dalej do psychologa, dziewczyna o tym wiedizala. od czasu do czasu namawiął mnie zebym nie chodził. Przed wakacjami-przerwa w psychologu, i była rozmowa miedzy nami. Ja obiecałem ze bede sie starł nie chodzic do psychologa, a ze Ona bedzie dla mnie przyjacielem i psychologiem.

Przed wakacjami, ja powiedziałem Jej ze chcę się rozstać. BYły płacze, smutki, ciezka rozmowa i... po jednym dniu juz do Niej wrociłem. Zobaczyłem jak Jej na mnie zależy. Gdyby nie to,ze pierwsza sie do mnie odezwała zprosbą o spotkanie, to kto wie...
MIneły 3 kmiesiace rozłaki w wakacje(wyjazdy za granice).
Pozniej wrociła. BYło dobrze.
Ale jednak gdy raz wpsomnaiłem coś o psychologu, to.... wzieła Ja biała gorączka. Mowiła:wiesz ja ja się czuje, bo gdyby rodzian sie dowiedziała ze Ty chodzisz do psychologa.
Słuchałem tego ze zrozumieniem, bo wiedziąłem pod jak silnym pwływem rodziny jest moja K.
Nawet moje niechdozenie do Koscioła było problemem: gdy moja K siedziała w domu (pochodzi ze wsi, ja z dużego miasta), to po kilku dniach gadała juz ,z e dobrze jakbym posedzł do KOscioła, bo jej rodzice coś kręcą nosem itp itd.
I znowu brak tolerancji. Ale ja Ją kochałem i wiezryłem, ze dorosnie i się w tej kwestii trochę zmieni.

No ale wrócmy do psychologa. Tak więc raz wspomniałem-i sie rozłaczyła.

Teraz ta niedawna rozmowa.
Mowie Wam-tu chodzi o Jej rodzine i wpływ.
To jest dobra dizewczyna:bardzo pomocna, uczynna (bo wychowana na wsi, cięzka praca), czuła, wrażliwa, seksi :D...

Ja rozumiem jej zachowanie poprzez wychowanie: brak akceptacji dla niepraktykujących katolików, dla chodzących do psyhcologa, dla...jeszcze nie wiadomo co;/

Czy przyblizyłem Wam juz sytuację?

A dlaczego chciałbym pojsc do psychologa?
Bo meczą mnie ciagłem bole brzucha z rana, gdy mam isć na miasto coś załatwić, gdy czeka mnie jakaś sprawa, bo doszło do tego,ze mam takie bóle i bieganie z rana do kibla - CODZIENNIE! po pare razy dziennie nawet.
Ze dalej mam troche tej nerwicy natrectw w chwilach gdy jestem napiety , zestresowany.
Ze mam zanizone poczucie własnej wartosc, ze stresuję sie przy orzmowach , dyskusjach, nawet zartach z innymi(zwłaszca obcymi, nowo poznanymi) osobami! Poce się czesto.

Nie wiem czy są tez takie osoby jak ja,ze tak łatwo sie stresują, denerwują. To jest męczące.

Moja dziewczyna o tym wie. A gdy jej powiedziałem,ze chce isc do psychogoa z powodu tego rannego napiecia i bolow bruzcha, to...miała pretensje ze znowu Jej nie powiedziałem,co mi dolega!
Ona po prostu chce być dla mnie ważna,chce byc dla mnie użyteczna, mi pomagać (tylko z drugiej strony prawdziwy przyjaciel jest trochę bardziej wyrozumiłay(ona mówi,ze i tak jestt bardoz wyrozumiała(sic) ).

I po tym wszystkim gdy Jej to powiedziałem, o tym jak bardzo rania mnie Jej słowa, ze chce isc do psychologa, o moich problemach, ona mi mowi:

Wiem, wiem, ze taka jestem Kochanie, ale jeszcze muszę się uczyć.
Bede sie starać Ci pomagać, byc Twoim przyjacielem.

No, ufff.... to sie rozpisałem...

Jak macie jeszcze jakieś pytania to walcie smiało :)
No to rzeczywiście potrzebujesz tych wizyt. I z tego co piszesz wynika,że ona jednak się stara chociaż popełnia błędy. Tak według mnie to powinieneś z nią dużo na ten temat rozmawiać i uświadomić jej, że jeśli masz taką potrzebę to będziesz korzystał z takich wizyt i korzystaj. Powinna to w końcu zaakceptować. Na taki szantaż nie można pozwalać, bo to jest chore.
Jeśli nawet zostawiłaby Cię z takiego powodu to tylko lepiej dla Ciebie.
Może stopniowo uda jej się to zrozumieć, nie jej wina, że miała wpajane takie poglądy.
No..
Teraz po przybliżeniu tematu znacznie lepiej wszystko wygląda.

Wiesz.. Tak czy siak nadal utrzymuję, że jeśli nie zmienisz Jej podejścia - jeśli nie unowocześnisz Jej, jeśli kurcze.. Nie wiem jak to nazwać ;).
Jeśli sprawisz, by Jej "wiejskie wychowanie" zostało troszkę zatarte.. Wątpię, czy będziesz żył długo i szczęśliwie bez stresów..

W pewnym momencie okaże się, że wpływ dziewczyny na Ciebie działa na Twą osobę destrukcyjnie...
Według mnie ona po prostu nie chce przyjąć do wiadomości, że ktokolwiek, w tym przypadku psycholog, pomoże Ci bardziej niż ona. To ona chce być najlepsza i najmądrzejsza. Tylko że nie bierze pod uwagę, że psycholog skończył studia a ona nie. Szkoda tylko, że kosztem Twoich cierpień.... Stany lękowe i nerwica to już nie jest mały problemik i ona, pozbawiając Cię pomocy, może nieświadomie zrobić Ci sporą krzywdę...
Cytat:
I po tym wszystkim gdy Jej to powiedziałem, o tym jak bardzo rania mnie Jej słowa, ze chce isc do psychologa, o moich problemach, ona mi mowi:

Wiem, wiem, ze taka jestem Kochanie, ale jeszcze muszę się uczyć.
Bede sie starać Ci pomagać, byc Twoim przyjacielem.
Skoro chce się nauczyć Ci pomóc, to może razem z Tobą niech pójdzie do psychologa, sama zobaczy i się przekona jak Twoja sytuacja wyglada, jak wyglada sytuacja osób z podobnym problemem co Twój, dowie się jak Ci może pomóc.
Masz na imię Jakub tak? (diego po hiszpańsku...) nie ważne ale po prostu lubie się zwracać do ludzi w miły sposób i trudno mi napisać drogi diegoa1 ...no nie ważne do rzeczy...postaram się odnieść do Twojego tematu na podstawie mojej wiedzy o zaburzeniach psychicznych i psychologach.

Zacznę od tego...nie wiem czy wiesz, ale gdy np. ktoś ma depresję powinien wystrzegać się tzw. "brygady weź się w garść"(gdyby taki człowiek mógł się wziąść to by chyba to zrobił prawda?)...u Ciebie sytuacja jest podobna...masz problem dla Ciebie jest on poważny powiem utrudnia Ci funkcjonowanie w społeczeństwie (typowe dla introwertyków uciekanie "w siebie") dlatego pomoc specjalisty jakim niewątpliwie jest psycholog jest niezbędna, i proszę Cię nie dręcz się tym, że wiele lat się leczyłeś i brak skutków...skutek jest potrafisz widzieć swój problem a to jest właśnie zadanie terapii, lepsze są 3 lata terapii niż kolejne 20 z zaburzeniami psychicznymi. dlatego gdy ktoś z otoczenia odwodzi Cię od tego co jest Ci niezbędne powinna Ci się zapalić czerwona lampka...ten ktoś Ci na pewno NIE pomoże! ( co jedynie może pogłębić Twój stan...)

Kolejna kwestia...kiedyś mezalians był czymś "złym" niedopuszczalnym, jest w tym wiele słuszności wbrew pozorom bowiem ludziom z różnych światów ciężko jest razem żyć (czy np. o odmiennych wyznaniach) Z biegiem czasów różnice i idące za nimi problemy będą się piętrzyły. Tak jest u was, niech mnie nikt nie posądzi o dyskryminacje w tym momencie, jednak różnica w pochodzeniu i wychowaniu między wami to duży dysonans. Ona wychowana na wsi ma zupełnie inne spojrzenie na świat. Dlatego kłótnie w kluczowych sprawach będą się zdarzały (ona uważa psychologa za lekarza świrów podczas gdy ten nie jest ani lekarzem a ludzie którzy do niego przychodzą to nie świry, chodzenie do kościoła jest wyznacznikiem moralności... mieszkanie i seks przed ślubem to grzech bardziej niezmywalny od pierworodnego itp) ...Zastanów się na ile te różnice można zatrzeć a na ile mogą Wam uniemożliwić w przyszłości np. zgodne wychowywanie dzieci...

Jeśli chodzi o psychologa, jak już ktoś napisał skończył on studia, jest jakby..."fachowym przyjacielem" możesz mu ufać a on wie co zrobic by Ci pomóc (Może Twoja dziewczyna myli psychologa z psyhiatrą? bo ten drugi jest społecznie otoczony jeszcze gorszą "sławą" ...) Kiedy wreszcie społeczeństwo dojrzy do tego, że żyjemy w takich czasach że w zasadzie nie ma ludzi "zdrowych psychicznie" a wizyta u psychologa nie oznacza końca świata. Po prostu czasem człowiek ma za mała wiedzę na temat siebie samego i tego co się z nim dzieje a psycholog wie jak sprawić byś sam do tego doszedł i sobie pomógł.

rzadko kiedy mówię ludziom co mają zrobić...tym razem zrobie wyjątek IDŹ I POMÓŻ SOBIE pamiętaj, że w życiu czasem ceni sie bycie egoistą, w tym wypadku Twoje zdrowie i samopoczucie jest priorytetem ... walcz o nie bo to chyba jedyne o co warto walczyć w tej sprawie...

Jeśli zaś chodzi o szantaż emocjonalny jaki stosuje Twoja dziewczyna...to mało bystre...(przepraszam mam na myśli ogólnie taki szantaż nie ją) ... w miłości liczy się dobro drugiego partnera tak? ty potrzebujesz pomocy tak? Jeśli ona zakazuje CI z niej skorzystać...czyż nie myśli o sobie w tym momencie?...nie...nawet nie o sobie ale o typowym złym myśleniu "niektórych" ludzi... "co powiedzą inni" Miłość to 2! i ta liczba się liczy...
Powiem tak: sama przez długi czas chodziłam do psychologa, psychiatry, na grupę wsparcia i terapię indywidualną. Chodziłam, bo było mi to potrzebne i wiedziałam, że sama sobie nie poradzę.
Uważam, że nie chodzi się tam dla przyjemności, a z głębokiej potrzeby.
Uważam, że broniąc komuś takich wizyt albo ukazując ich bezzsadność można wyrządzić mu naprawdę dużą krzywdę.
Diego, to bardzo ciekawe, odradzać komuś psychologa i proponować własną pomoc. Może jak będziesz miał zapalenie wyrostka, to ona sama cię zoperuje widelcem albo scyzorykiem?
Konkretna choroba wymaga konkretnego specjalisty, to proste. Troszcząc się o ukochaną osobę powinno się zadbać, aby otrzymała profesjonalną pomoc.
Czy mam na tyle poważne problemy, stany, zeby iść do psychologa?

Ja osobiście, w moim przekonaniu uważam, że tak.
Ale nie tylko ja.

Rozmawiałem z rodzicami. Oni uważaja,ze jeśli mam takiej stany-jakie opisałem wyżej- to powinienem pojść do psychologa,poszukać takiego którymi w koncu jeszcze do konca pomoże, zebym poszedł tez ew. na grupe wsparcia, bo - jak wtedy chodziłem to wg rodziców lepiej wygladałem i mi pomagało.
Ze mam problemy w kontkactach z innymi osobami,ze sie zamykami dlatego m.in.powinien próbowac.

A matka jeszcze dodała,ze: ale nie musisz nic mówić o tym K. (mojej dziewczynie) :|

Aha, i do rojze m.in. Wiecie czego SIE BOJE???

Ze jak pojde do psychologa czy na grupe wsparcia: to ona powie:" Z nim naprwdę jest źle, a ja nie chcę wiązać się na stałe z osobą, nawet którą kocham- która ma problemy psychiczne i psychologiczne" :( -czaicie o co mi chodzi...

Do rojze: a długo tam chodziłaś? I czy ostatecznie Ci pomogło, czy czujesz się wyleczona? I czy wtedy byłaś z kimś związana? I jak się na to zapatrywał?(jak nie chces ztutaj , to pisz na priv:) )
Zastanów się na tym co mówisz..."boję się, że jeśli ona pomyśli, że mam problemy psychiczne to mnie zostawi" czytaj to tak długo aż zrozumiesz...jak się kogoś kocha jest się z nim na dobre i złe w szczególności na to drugie!
Niech ona się zastanowi czy z nią jest wszystko ok...tak jak pisałam psychologowie XXI w uważają że nie ma ludzi zdrowych psychicznie! Tylko nie każdy potrafi się przyznać do swojej słabości a jak juz się przyznaje i robi dobrze to ktoś mu wmawia...ah...musisz to sam zrozumieć bo inaczej będziesz żył w ogromnym leku i niedowartościowaniu! Chcesz tego?

I jeszcze jedno lęk przed cierpieniem jest jeszcze gorszy niż samo cierpienie...
marigold....
napisalas.

Ona wychowana na wsi ma zupełnie inne spojrzenie na świat.

nie chcialabym tutaj wtracac wypwiedzi nie na temat, ale troszke mnie zabolala...zastosowalas podzial na ludzi z miasta i ze wsi. ci ze wsi sa gorsi i , ze tak powiem mniej oswieceni, ciemnota.

ja takze wychowalam sie na wsi, wszyscy czlonowie mojej rodziny to ludzie z wyzszym wyksztalceniem, bardzo inteligentne osoby, bywajace w teatrze, na koncertach.
takie nieswiadome osoby zdazaja sie takze w miescie,wszystko zalezy od otoczenia, rodziny. mysle, ze jej swiatopoglad jest wynikiem wplywu rodziny, a nie zyciem na wsi.

no, to na tyle.musialam to powiedziec.
od lat przeciwstawiam sie dyskryminacji ludzi ze wsi:D :headbang:
Nie nie nie ... napisałam by mnie nie posądzono o dyskryminacje nikogo. BO nie chciałam nikogo urazić wytykając mu miejsce urodzenia. Tak samo jak na wsi jak i w mieście ludzie potarfią byc "zacofani" chodziło mi bardziej o celowe przejaskrawienie stereotypu. Nie uogólniam, ale dziewczyna diego właśnie taki poziom reprezentuje "stereotyp wsi" nie ze względu na pochodzenie, tylko ze względu na poglądy dość powiedziałabym "starodawne". I tak została wychowana. Przepraszam nie chciałam urazić czy dzielić ludzi na kategorie na prawde.
POSTANOWIŁEM! Ide do psychologa!!!
  v na grupę wsparcia :)

Czytając te wypowiedzi Wasze, ale też i przemysliwiajac też samemu, doszedłem do
wniosku, że... CZAS ZACZAC SIEBIE SZANOWAĆ I CHCE SOBEI POMOC I IDE DO
PSYCHOLOGA!

NIe tylko te Wasze wypoeidziz mnie do tego skłoniły, tez wypowiedzi moich
bliskich, i rodziców:oni są za tym zebym poszeedł skoro mam takie objawy,jakie
mam. Ze powinienem wrócic do tego,skoro jak chodziłem to mi pomagało. (mama nawet powiedziała:"jak K. jest temu przeciwna to mozesz Jej nie mówić".)

Ja jestem zakochany,a mam klapki na oczach, i dlatego taka opinia z zewnatrz-
Wasza i rodziców- jest bardzo potrzeebna.

Czekałem na Wasze rady- Dziękuje Wam za nie.
byłem ciekaw co Wy o tym sądzicie. BO wiediałem i wiem , ze decyzja NALEZY DO
MNIE!

Ja znam siebie najlepiej, znam dobrze moją dziewczynę.

I mowie: Kocham Ją, ale tez szanuje siebie, i widze ze jest mi to potrzebne. PO PROSTU NAWET PO TO,ze by się przekonać czy jest mi potrzebne czy tez nie. I lepiej bede sie z tym czuł!!! jak pojdę.

Co ma być to będzie!

P.S. TYlko zeby teraz mnie nie wzieła za kłamce,co mowi raz ze nie idzie ze
jest ok-a pozniej robi Ja w konia i idzie.

I TERAZ PYTANIE DO WAS:

Chce jej to powiedziec w rozmowie tete-a-tete.
Jak poprowadzic rozmowe? (zeby nie spieprzyc wszystkiego)
Jak Ja do tego przekonać?
a ja bym dalej byla za tym, aby moze zobaczyla jakis film, troszke zwiazany z tematem.
moze ktos pamieta film, w ktorym byla podobna sytuacja zwiazana z chodzeniem do psychologa.chodzi mi o film, ktory ukazuje w jaki sposob psycholog moze pomoc???

pomysle nad tytulem.
moje zdanie jest takie, ze zdecydowanie powinienes isc. chodzi o Twoje zdrowie!!!

a jesli chodzi o rozmowe to owiedz jej najpierw jak ci na niej zalezy itp., a pozniej wyjasnij, ze potrzebujesz tych wizyt , i ze chcialbys bardzo, zeby ona wspierala cie w leczeniu.
ja takze musialam przejsc swojego czasu pewna terapie i moj eks , pomimo, ze wydawalo mu sie to dziwactwem(nie powiedzial mi ,ze tak uwaza, ale wiem), staral sie byc przy mnie. pytal mnie jak wracalam, o czym rozmawialismy i jak sie czuje. to bylo dla mnie wazne.

zaproponowanie wspolnej wizyty to tez dobry pomysl.(no tak, ale co powie jej mama????:D :D :D )
No to gratuluję!! Bardzo mądra decyzja ;) Jeśli chcesz powiedzieć to może powiedz już po fakcie?
Cytat:
a ja bym dalej byla za tym, aby moze zobaczyla jakis film, troszke zwiazany z tematem.
moze ktos pamieta film, w ktorym byla podobna sytuacja zwiazana z chodzeniem do psychologa.chodzi mi o film, ktory ukazuje w jaki sposob psycholog moze pomoc???
Jedyny film, jaki mi przychodzi na myśl to "Przerwana lekcja muzyki", to już może większy hardkor, bo jest o szpitalu psychiatrycznym, ale ładnie pokazuje, że unikanie leczenia do niczego dobrego nie prowadzi, za to poddanie sie mu może tylko pomóc. Polecam, naprawde dobry film ;)
Cytat:
Ze jak pojde do psychologa czy na grupe wsparcia: to ona powie:" Z nim naprwdę jest źle, a ja nie chcę wiązać się na stałe z osobą, nawet którą kocham- która ma problemy psychiczne i psychologiczne" :( -czaicie o co mi chodzi...

Do rojze: a długo tam chodziłaś? I czy ostatecznie Ci pomogło, czy czujesz się wyleczona? I czy wtedy byłaś z kimś związana? I jak się na to zapatrywał?(jak nie chces ztutaj , to pisz na priv:) )
Trochę to trwało. W sumie byłam też dwa razy w szpitalu. I dużo korzystałam z innych rodzajów pomocy.
Pomogło mi to, czuję się w zasadzie wyleczona. W tej chwili mam zdiagnozowane border line ale umiem sobie z tym radzić.
Miałam wtedy dwa związki zawarte właśnie podczas leczenia. I ci faceci oczywiście byli za, mieli przecież takie same problemy.
Jestem w stanie zrozumieć, że można mieć opory przed związkiem z osobą która miała takie epizody lub aktualnie się leczy. Można się po prostu bać, w naszym społeczeństwie wiele chorób psychicznych jest tabu, a także stygmatyzuje.
Dobrym filmem na ten temat jest "Prozac Nation", w Polsce pod nazwą "Pokolenie P":
http://pokolenie.p.filmweb.pl/
Ajajaj,

Jutro mam z Nią rozmowę...

Stresuję się... :\ :pray:

Czym?

Czy Ją przekonam?
I jak poprowadzić rozmowę(jakich argumentów użyć) ?
Powodzenia życzę...
Trzymaj się! :).
Już Po Rozmowie
  Powiedziałem Jej,

że idę do psychologa. Ze albo to zaakceptuje-i będzie ze mną, albo nie akceptuje-i wtedy bycie razem bez wsparcia w tak kluczowej kwestii- jest nie do przyjęcia.

Powiedziała,
że musi to wszystko przemyśleć... że musi się zastanowić...

P.S. Ku moijemu zaskoczeniu-nie zareagowała wybuchem, płaczem, pretensją. Tylko zamyśleniem.

I teraz czekam.

Powiedziałem Jej, żeby się pospieszyła z odpowiedzią...
Przecież decyzja jest oczywista więc nad czym się tu zastanawiać?...
Jak to oczywista???

Przeciez najwyrazniej nie jest skoro musi sie zastanowic
Cytat:
P.S. Ku moijemu zaskoczeniu-nie zareagowała wybuchem, płaczem, pretensją. Tylko zamyśleniem. Może zaczeła coś w końcu rozumieć? Albo dotarło do niej, że przez swój upór może Ciebie stracić? Albo może zastanawia sie czy chce mieć "chłopaka, który chodzi do psychologa" czy w ogóle go nie mieć? W każdym razie życzę Ci, żeby podjeła decyzję korzystną dla was obojga ;)
Cytat:
może zastanawia sie czy chce mieć "chłopaka, który chodzi do psychologa" Oby to nie chodziło o to...
Szczerze powiedziawszy, autorze tematu, współczułbym Ci bardzo, że zakochałeś się właśnie w takiej dziewczynie...

No nic :).
Ja poprę wypowiedź Gucia..
Ja, kochając mocno kogoś, w momencie, gdy mógłbym tę osobę stracić - gdyby sprawa została tak przede mną postawiona - nie zastanawiałbym się chyba długo...
Napisała mi sms, że potrzebuje kilku dni wyciszenia. I ze "jest mi bardzo
cięzko!!"

No i kurde wieźcie tu zrozumcie Kobietę :/

A myśli że mi jest lekko??? Ze mi łatwo na to czekać??

I co ja mam teraz o tym myśleć??? No nie wytrzymam chyba...:mad:

Chętnie na te Jej "jest mi bardzo ciężko"- serce by Jej odpowiedziało: Rozumie Cię Kochanie,. Jestsem po to by CI pomóc.
Ale rozum odpowiada: Mi tez nie jest łatwo
Cytat:
Napisała mi sms, że potrzebuje kilku dni wyciszenia. Aż ciekaw jestem co napisze Ci za kilka dni...
Heh. Ciekawe czy ma własny rozum, by rozwiązywać sprawy sercowe według własnego 'wewnętrznego czucia' czy też zacznie się rozpytywać wśród psiapsiółek co one by zrobiły na Jej miejscu...

Cytat:
I ze "jest mi bardzo cięzko!!" Ekhm... Diego, czy Ty masz to na uwadze, że chodziło "tylko" o "zgodę" na Twoje konsultacje z psychologiem? Jeśli taka sytuacja wprawia Ją w stan, w którym potrzebuje wyciszenia, to co byłoby w małżeństwie?

Cytat:
No i kurde wieźcie tu zrozumcie Kobietę :/ W tym przypadku ciężko o to...

Cytat:
A myśli że mi jest lekko??? Ze mi łatwo na to czekać?? Z tego co zauważyłem to Ona bardziej się sobą przejmuje niż Tobą...

Cytat:
I co ja mam teraz o tym myśleć??? No nie wytrzymam chyba...:mad: Poczekaj tych kilka dni. Siłą nic nie wymusisz. Niech się zastanowi...

Jak dla mnie ta cała sytuacja jest dziwna.
A teraz się zastanawiam czy odpowiadać na sma i co w nim napisać...???

Czy to co czuję:ze mi tez nie jest łatwo.I nie bedzie przez te parę dni. Ze JAK BEDZIE CHCIAŁ ZE MNA POGADAĆ, TO MOZEMY JESZCZE POGADAC? Z

Czy ze : ok rozumiem, poczekam te parę dni.

No własnie.TO ona smam bedzie myslec nad tym przez parę dni. Wydaje mi się ze bedzie cos zagadywac do matki, czy moze kolezanek.

Zgadzam się tez, ze dziwna sytuacja...

Poza tym teraz sobie pomyslałem,ze chyba troche zawaliłem sprawę, czy nie

Bo trochę za mało Ja dzisiaj przekonywałem do tego,ze powinna ze mną byc,ze się
kochamy, ze ona mnie kocha, ze Ja ją kocham. Za mało zagrałem na uczuciach.

A moze jednak bez przesady...
Cytat:
A teraz się zastanawiam czy odpowiadać na sma i co w nim napisać...??? Odpisz.
Myślę, że dziewczyna z taką psychiką jeszcze zaczęłaby sobie wkręcać, że Ją olałeś i że Ci nie zależy i blabla.. Jeszcze gorzej by było ;).

Cytat:
Czy to co czuję:ze mi tez nie jest łatwo.I nie bedzie przez te parę dni. Ze JAK BEDZIE CHCIAŁ ZE MNA POGADAĆ, TO MOZEMY JESZCZE POGADAC? Z

Czy ze : ok rozumiem, poczekam te parę dni.
Myślę, że to drugie.
Niepotrzebnie nie płaszcz się przed Nią.
Ona wie, że Ci zależy, chociażby po tym, że CZEKASZ...
Że ROZUMIESZ... Że nie skończyłeś związku, a więc liczysz, że dalej będzie chciała z Tobą być :).

Cytat:
Poza tym teraz sobie pomyslałem,ze chyba troche zawaliłem sprawę, czy nie Słucham? Nie wmawiaj sobie tutaj swojej winy, gdyż takowej nie ma!

Cytat:
Bo trochę za mało Ja dzisiaj przekonywałem do tego,ze powinna ze mną byc,ze się
kochamy, ze ona mnie kocha, ze Ja ją kocham. Za mało zagrałem na uczuciach.
Hę?
Przekonywać do tego, że powinna z Tobą być?
Geez... Przecież Ona ma własny rozum...
Jeśli Cię nie kocha, nie próbuj zatrzymać Jej na siłę,
pogarszasz swoją sytuację.. Jej będzie łatwiej znaleźć adoratora w tym wieku niż Tobie ;>>> A im starszy jesteś tym szanse słabsze...
Warto inwestować w MIŁOŚĆ...
Poza tym...
Przekonywać o tym, że się kochacie, że Ona Cię kocha?
To Ona o tym nie wie?
A odnośnie tego, ze Ją kochasz - NIE wierzę, że tego Jej nie mówiłeś wiele razy... Powinna to wiedzieć ;).

Nie graj na uczuciach..
Nie manipuluj..
Chciałbyś, by Tobie robiono taką "wodę z mózgu"?

Przedstawiaj rzeczowo argumenty i okazuj miłość...
Reszta niech należy do Niej.
Takie jest moje zdanie, bez tego ciężko zbudować zdrowy związek..
Dzięki Dark Angel! :)
Juz odpisałem.

Lubię Cię, wiesz? :)
Cytat:
Dzięki Dark Angel! :) Nie ma sprawy ;).

Cytat:
Lubię Cię, wiesz? :) Miło to sły... eee... widzieć :).

Życzę przyjemnej, spokojnej nocy.
Lekkie zdystansowanie się do całej tej sprawy dobrze Ci zrobi :).
Czas pokaże... Czas pokaże...
1. Przecież to wszystko to takie durne!!! Pieprzyć to!!!! Bezsensu!!!

Przecież gdyby mnie kochała-to zastanawiałaby się dwa mrugnięcia okiem(kilka minut)!!!! Gdyby była świadoma,ze mnie kocha!

A tak, skoro się zastanawia, potrzebuje KILKU dni do "wyciszenia się"-to durne jest! I nie widzę tego zakończenia dobrze, ze się zgodzi.

Czy dobrze mówię, czy się mylę???

2. Tak w ogóel to potrzebuję psychoterapeuty (między psychologiem a psychiatrą)-ale to już mniejsza z tym-problem się rozchodzi cały czas o to samo.

Tka więc przeciez z WARIATEM nie bedzie się wiazac na całe zycie, nie??(mam nerwicę natrectw, stres itd.)!!!

I ze jak Jje wczoraj poweidziałe, ze potrzebuje skierowania od rodzinnego o
tytule: "Skierowanie do poradni psychicznej" - to az jej sczena
opadła!!!!!!!!!!!!!!
Dlaczego "psychicznej"??? - się pyta.
No to ja-ze tak ma byc,ze tak powiedziel w przychodni.

P.S. Ja jej kiedyś mowiłem o tej nerwicy natręctw, a teraz to zeszło jakby na plan dalszy (nie widziałem bezposredjniego powodu w tym do wizyty u psychoterapeuty). Ale wie, ze trzese głowa, nogą, mam nerwowe ruchy-zna mnie już na tyle.

3. Zastanawia mnie to Jej wczorajsze w smsie:"Jest mi bardzo ciężko...".
Po co Ona mi to pisała? W jakim celu?...
Na prawde to jest bardzo przykre, gdy w trudnych chwilach nie ma się wsparcia w bliskiej osobie a wręcz wychodzi na to, że to ty masz ją wspierać "jest mi bardzo ciężko..."

Przykro mi diego, bo zamiast świadomości, że bardzo dobrze wybrałeś, że chcesz sobie pomóc masz teraz BLĘDNA ale jednak "świadomość", że jesteś jakimś wariatem...to nie prawda! Nerwice natrect ma wielu ludzi nie zawsze zdając sobie z tego sprawę, to "choroba cywilizacyjna", widać, żyjesz w stresie i napięciu i do tego jesteś wrażliwy, to żaden wstyd i nic złego na prawdę

Ja myśle, że ta dziewczyna się czegoś boi ale sama nie wie czego tak dokładnie bo ma błędne wyobrażenie na temat "zaburzeń psychicznych" skoro samo słowo psychiczny budzi w niej takie emocje...znaczy, że jest to dla niej wciąż tabu

To jest na pewno męczące, że ona się musi tyle zastanawiać nad kwestja, która jest w zasadzie oczywista...powinna przy Tobie teraz być i Cie wspierać, interesować się Twoja chorobą brać czynny udział w Twojej terapii poprzez choćby rozmawianie z Toba o tym co Cie trapi, samo wysłuchanie i rozumienie daje bardzo dużo, człowiek nie czuje się samotny...

NIe wiem, ale wydaje mi się, że ona CI nie pomoże (co nie dokońca jest jej winą, ale głównie wychowania, dorastania do pewnych stereotypów)...ciężko Ci będzie podjąć leczenie, gdy ktoś z boku będzie Ci wytykał to jako jakąś ujmę...

Może powinieneś się skupić teraz na sobie i swoim zdrowiu, a reszta sie potem sama ułoży, zacznij od siebie zmieniać swój świat :)

Szczerze życze powrotu do zdrowia jestem pewna, że osiągniesz sukces, wiesz już o swojej chorobie dużo zapewne a łątwiej pokonać wroga, którego sie dobrze zna :)
Głowa do góry!
Diego, jak już pójdziesz do psychologa to powiedz o tej sytuacji z Twoją dziewczyną. Może on coś Ci doradzi jak powinieneś się zachować? Bo to na pewno ma duży wpływ na Twoją chorobe i na pewno nie jest to dobry wpływ.
Cytat:
Na prawde to jest bardzo przykre, gdy w trudnych chwilach nie ma się wsparcia w bliskiej osobie a wręcz wychodzi na to, że to ty masz ją wspierać "jest mi bardzo ciężko..."

Przykro mi diego, bo zamiast świadomości, że bardzo dobrze wybrałeś, że chcesz sobie pomóc masz teraz BLĘDNA ale jednak "świadomość", że jesteś jakimś wariatem...to nie prawda! Nerwice natrect ma wielu ludzi nie zawsze zdając sobie z tego sprawę, to "choroba cywilizacyjna", widać, żyjesz w stresie i napięciu i do tego jesteś wrażliwy, to żaden wstyd i nic złego na prawdę

Dziękuję Ci bardzo za te miłe słowa :)

Cytat:
Ja myśle, że ta dziewczyna się czegoś boi ale sama nie wie czego tak dokładnie bo ma błędne wyobrażenie na temat "zaburzeń psychicznych" skoro samo słowo psychiczny budzi w niej takie emocje...znaczy, że jest to dla niej wciąż tabu

To jest na pewno męczące, że ona się musi tyle zastanawiać nad kwestja, która jest w zasadzie oczywista...powinna przy Tobie teraz być i Cie wspierać, interesować się Twoja chorobą brać czynny udział w Twojej terapii poprzez choćby rozmawianie z Toba o tym co Cie trapi, samo wysłuchanie i rozumienie daje bardzo dużo, człowiek nie czuje się samotny...

NIe wiem, ale wydaje mi się, że ona CI nie pomoże (co nie dokońca jest jej winą, ale głównie wychowania, dorastania do pewnych stereotypów)...ciężko Ci będzie podjąć leczenie, gdy ktoś z boku będzie Ci wytykał to jako jakąś ujmę...

Może powinieneś się skupić teraz na sobie i swoim zdrowiu, a reszta sie potem sama ułoży, zacznij od siebie zmieniać swój świat :)

Szczerze życze powrotu do zdrowia jestem pewna, że osiągniesz sukces, wiesz już o swojej chorobie dużo zapewne a łątwiej pokonać wroga, którego sie dobrze zna :)
Głowa do góry!

No tak, piszesz, ze Oan tego nei rozumie, ze to jest dla niej temat tabu,, ze sie czeogś boi.
Ja jestem facetem, Jej facetem, który chciałby Ja pozbawić tych obaw, tych uprzedzeń, i to z satysfkacją bym to zrobił!

Ale czy Ja mam taką możliwość i w ogóle czy to jest możliwe?Zwłaszcz w obecnej sytuacji-jak Ona tam a ja tu? Zreszta, tyle razy już Jej to probowałem wytłumaczyć.

I czy Ona nie ma własnego rozumu? Oczywiścei ze ma.:)

Ale czy Ja jeszcze mogę cos zmienic tutaj?

Chciałbym zeby zrozumiała...

Ale nad czym Ona tyle się zastanawia???... Wydaje mi się ze kazda decyzja bedzie trudna...:(

Musze czekac na spotkanie tete-a-tete co najmniej do piątku!:/

O kurcze!!!
Jest na GG (mimo ze ona nie ma u siebie GG!), chyab jest u jakichś znajomych.

Ale sie nie odzywa....

I JA TEZ PIERWSZY NIE ZAMIERZAM!!
Cytat:
O kurcze!!!
Jest na GG (mimo ze ona nie ma u siebie GG!), chyab jest u jakichś znajomych.

Ale sie nie odzywa....

I JA TEZ PIERWSZY NIE ZAMIERZAM!!
Zupełnie jak w telenoweli!! :D
Jest mi cholernie PRZYKRO
Bo mówiła: "Kocham Cię" , "Jestem z Tobą na dobra i na złe"

A teraz- zastanawia się już 2 dni, i mnie wystawia na cierpienie i ból.

Jak ktoś naprawdę kocha... No ja bym się tyle nie zastanawiał.

Bardzo mi na Niej zależy!!!strasznie tęsknię!!! bardzo Ją Kocham!!!
A ona...?
A teraz cierpię..:(

Aż mi niedobrze...

Czy 3 dni-do jutra -to już Jej chyba wystarczą, nie? Ileż to można ciągnąć?Czy Ona wie czego chce?

NIe chce Jej popędzac-no ale 3 dni...
Chyba mam już jutro prawo domagac się spotkania, nie?

P.S. No ok-najeżdzamy na MOja dziewczynę tutaj gremialnie-ale spróbujcie(/my) zastanowic się dlaczego Ona tyle czasu się waha, zastanawia. CO ją składnia do tego,zeby jeszce ze mna być. A co przemawia za tym zeby ze mna nie być?
LUDZIE-ONA JESZCZE PARE DNI TEMU MOWIŁA PEWNYM GŁOSEM: "Jesłi wybierzesz psychologa-to koniec z nami! Wybieraj".
A teraz... może nie wiedziała,ze mnie na to stać?...

DALEJ...

skupiłem sie na jednej rzeczy:

Juz wiem dlaczego ona sie teraz powaznie zastnawia:

Po prostu boi się, obawia się, czy wiązac się na stałem z człowiekim, który zeby wyjsc z jakichs problemów-potrzebuje pomocy psychologa-obcej osoby.
Boi sie -ze jak w przyszłości bedzie jakis problem-to ja nie bede potrafił sam sobie poradzić, i znowu bede leciał do psychologa.
To ją trochę rozumiem,bo patrząc z boku:w przeciagu paru lat byłem na 3 terapiach. W tym na jednej w czasie jak już Ją znalem. Wtedy była przeciwna, ale ostatecznie dotrwałem do końca terapii. POwiedziałem Jej, ze bede sie starał juz nie chodzić.
Ona wierzyął ze bedzie dobrze. Az tu nagle, gdy nie ma jakichs strasznych problemów-tak z pozoru-to ja oswiadczam ze chce isc do psychologa!
To znaczy dla Niej:nie radzi sobie ze sobą i NIE BEDZIE DLA MNIE OPARCIEM!
I jaką mam gwarancję,ze w przyszłości bedzie sobie radził?

Mam nadzieję,ze streściłem tutaj dobrze esencję tego problemu. Jak Ona to widzi.

I dlatego Ona mówi "ten typ tak ma", "trzeba sobie samemu radzić".

I teraz zastanawiam sie jak Ją przekonać do tego ,ze bedzie mogła miec we mnie oparcie. Ze własnie te wizyty mają temu słuzyć. Ze teraz ide pogadac tez o tym z psychogiem-jak on to widzi:ile to moze trwac i czy naprawde jest ze mna zle.

1)Jak ja przekonywać do tego,ze moge byc dla Niej oparciem-mimo tego ze ide teraz ZNOWU do psycholga

2) Czy Wy dziewczyny-gdyby Wasz partner szedł tak jak ja do psycholgoa-to chiałbysci z Nim być tz czy wiedziąłbyscie ze moze być tą OPOKĄ dla rodziny?

BO ona tego się boi...

WŁASNIE NAPISAŁA DO MNIE SMS:
Ze chce sie ze mna jutro spotkać. I POWAŻNIE porozmawiac., BO sytauacja między nami jest naprawde nieciekawa...
I chce sie spotkac o 17 czyli bedzie ok 2 godzin rozmowy ...

TO dobry znak czy zły?
Cytat:
TO dobry znak czy zły? Czas pokaże. Wszystko jest w rękach Boga i Twoich rękach ;).

Diegoa1. Wyluzuj. Nakręcasz sam siebie. Wątpię czy to działa na Ciebie pozytywnie..
Przede wszystkim nie podchodz do tego aż tak emocjonalnie, to trudne ale bez tego sprawa wyda ci się łatwiejsza i bardziej klarowna...

Idziesz do psychologa właśnie po to, by w przyszłości zaoferować jej stabilnego emocjonalnie i silnego faceta, który będzie dla niej oparciem

W przeciwnym razie, miałbyś jej do zaoferowania budzenie jej w nocy i sprawdzanie czy kurki są zakręcone od gazu i szarpałbyś drzwi milion razy przed wyjściem z domu...myśle, że żadne z was by tego nie chciało...

Wszyscy Ci zgodnie napisali, że jeśli potrzebujesz psychologa to do niego idź i pracuj nad sobą, (jeśli ktos ma pryszcze idzie do kosmetyczki, jeśli ma problemy ze wzrokiem do okulisty proste jak ... drut :D )

Wykańczasz się chłopie jeszcze bardziej nerwowo czekając na jej smsa bądź na odpowiedz na BT ;) chodzisz sprawdzasz denerwujesz się trzesiesz nogą zaobserwuj co się z Toba dzieje i odpowiedz sobie czy tak powinno być...

Bez względu na to co ona chce Ci powiedzieć nie daj się "Zpantoflować" znasz swoje stanowisko i jego sie trzymaj jesli ona dalej bedzie miala blednę wyobrażenie i postanowi zakończyć ten związek, to...widać po prostu warta nie była ( ...bo to zła kobieta była ;) )

Trzymaj się stary i na prawde opanuj sie na tyle na ile mozesz by jej nie dac satysfakcji, że jesteś "wariatem" bo nie jesteś, co najwyżej troche zagubiony ale poskładasz się ;)
Dzięki za rady:)

Tak więc postaram się trochę wyluzować, i spojrzeć na to z boku...

Bo faktycznie zaraz tu padnę... ;)

Wiem jedno: jeśli mnie rzuci - to mnie bardzo, ale to bardzo zrani...
(powiem Jej to)

Ale tez chce się przygotować do tej rozmowy...

Ale... co ma być to będzie...

PO DZISIEJSZEJ ROZMOWIE:

Nie zerwała ze mną. Ja z Nią też nie.
Powiedziała,ze chce ze mną być, ze mnie kocha. Ja tak samo
Rozmawialiśmy, naprawdę trudne są takie rozmowy...

Doszliśmy do następującego kompromisu:
-Ona zgodziła się zebym poszedł na ta pierwszą wizytę, a pózxniej "zobaczymy co będzie"
- Ja obiecałem,ze bede sie starał pomagać sobie, korzystac z tych rad,jakie dostałem przez te kilka lat terapii, ze bardziej "wyluzuje".

P.S. Powiedziała,ze przy ostatniej rozmowie najabradziej Ją zabolało to,ze oświadczyłem Jej, żę już zadecydowałem, ze idę do psychologa, ze postawiłem Ja przed faktem dokonanym, bez porozmawiania z Nią, MIMO ZE pare dnoi wczesniej obiecałem ze nie pójdę.
Cytat:
P.S. Powiedziała,ze przy ostatniej rozmowie najabradziej Ją zabolało to,ze oświadczyłem Jej, żę już zadecydowałem, ze idę do psychologa, ze postawiłem Ja przed faktem dokonanym, bez porozmawiania z Nią, MIMO ZE pare dnoi wczesniej obiecałem ze nie pójdę. Hmm....
Sorry, a obiecałeś, że nie pójdziesz?
Jeśli tak - na miejscu dziewczyny również czułbym się niezbyt ciekawie.. Obietnica to obietnica.. Takich słów nie rzuca się na wiatr ;>.

BTW: Przed jakim faktem dokonanym? Przecież rozmawiałeś z Nią o tym kilkanaście razy.. Heh :).
MAM PYTANIE TEZ DO WAS:
-Czy moglibyście być z parnterem który nie do konca akceptuje Wasze wizyty u psychologa?
-i czy dalej próbowalibyście go/ją przekonać do wartości tych wizyt-bo chcecei być razem i się kochacie (czy dalibyście sobie z tym wszystkim spokój) ? Cyz wierzylibyście ze sie uda ją przekonać?
Cytat:
-Czy moglibyście być z parnterem który nie do konca akceptuje Wasze wizyty u psychologa? Nie potrafię się do końca wczuć w sytuację, gdyż mi pomoc psychologa nigdy nie była potrzebna i mając "narzędzia pracy", które posiadam - myślę, że mi potrzebna nie będzie.

Jeśli jednak partner w tak dziecinny sposób "zakazywałby" czegoś, co mogłoby mnie uleczyć - mocno bym się zastanowił nad sensem tego..
Uważam, że to naprawdę błahostka, a jeśli przy takiej sprawie partner robiłby wielkie "halo" - bałbym się co by było za kilka lat..

Cytat:
-i czy dalej próbowalibyście go/ją przekonać do wartości tych wizyt-bo chcecei być razem i się kochacie (czy dalibyście sobie z tym wszystkim spokój) ? Na pewno spokojnie bym porozmawiał.
Nie mógłbym być z osobą, do której nic z moich wypowiedzianych słów by nie docierało.
Myślę, że moja kobieta nie miałaby żadnych wątpliwości odnośnie tego tematu..

Cytat:
Cyz wierzylibyście ze sie uda ją przekonać? Nie wierzyłbym.
Ja bym to wiedział..
Dla Niej liczy się moje dobro.
Diegoa1 moja pani od trzech lat kożysta z pomocy psychologa (nerwica). Jeśli kogoś kochasz to chcesz jego dobra i pomagasz mu w tym. Ja nie umiałbym odmówić jej tej pomocy widząc jej cierpienie.Nie potrafiłbym powiedzieć albo ja albo wizyta u psychologa czy psychatry. Być moze u twojej dziewczyny pokutuje stereotyp, że "to" jest tabu, coś wstydliwego. Może bardziej wstydzi się twoich problemów przed otoczeniem? trudno to ocenić. Powtarzam, że nigdy osoby, którą kocham nie postawiłbym przed dylematem ja albo lekarz. Nie rozumiem i nie akceptuję takiej postawy. Diego powiedz jej, że bez tej pomocy to jak twoje problemy rozwiną się bardziej to na bank cię straci.
powodzenia i nie poddawaj się.
Powered by wordpress | Theme: simpletex | © BWmedia