ďťż
BWmedia
Ona 24 lata, ja 23 - ona chce się wyszaleć
Wiem, że takich tematów bylo już mnóstwo, jednak uważam że każdy przypadek jest inny. Nasz związek trwa już 5 lat. Na początku było zauroczenie, po około roku były jakieś tam kłótnie, jednak zawsze się godziliśmy. Był czas gdy zapomniałem po co tak na prawdę z Nią jestem, jakiś czas znosiła moje marudzenie, było też tak że pewien okres czasu wolałem spędzić przy kompie zamiast wyjść z Nią na spacer. Ona mimo to cały czas była przy mnie. Dodam, że nigdy jej nie zdradziłem, jestem jej wierny od samego początku, ona również. Po około 2,5 roku znów kłótnia, nie pamiętam już o co poszło, sylwestra spędziliśmy osobno jednak po około 2 tygodniach wróciliśmy do siebie. Będę szczery do bólu, raz powiedziałem coś dla kumpla (co robiłem razem z moją dziewczyną), on niestety zachował się nie fair, powiedział to dla swojej partnerki, wiadomo jak to się skończyło. Do dziś mi potrafi wypominać to, że powiedziałem czego nie powinienem był powiedzieć - żałuje. Mimo to nadal byliśmy ze sobą. Pewien okres czasu było ok, na wakacje pojechaliśmy nad jeziorko, na prawdę miło spędzone chwile. Od kilku miesięcy niestety zaczęło coś się drastycznie psuć. Proponowałem jej spacery, ponieważ siedzenie co wieczór w domu oglądając TV już mnie nudziło. Często zamiast wyjścia gdzieś razem słyszałem, że Jej się nie chce, tylko co wyszła spod prysznica i ma mokrą głowę, jest zmęczona itp. Było też tak, że gdy już udało nam się gdzieś wyjśc razem, Ona w połowie spaceru oznajmiała mi że pójdziemy do jej koleżanki i razem z jej chłopakiem skoczymy na piwo. Jestem raczej typem człowieka, który nie lubi imprez, nie jestem żadnym abstynentem czy coś, po prostu lepiej czuję się we dwoje, razem z moją partnerką. Od kilkunastu tygodni zacząłem coraz częściej słyszeć, że Ona chce się wyszaleć, że czasami zachowujemy się jak 50-latki. Ok, nieco wyluzowałem, zaczęła spotykać się ze znajomymi z pracy, z koleżanką itd. Kilka tygodni temu wybiły jej 24 lata, pomyślałem że razem z bukietem róż odbaruję ją pierścionkiem zaręczynowym, który zresztą kilka tygodni wstecz razem wybieraliśmy. I od tego momentu zaczęło się wszystko walić ;( Wręczając jej pierścionek rozpłakała się, nie wiedziałem co się dzieje, przecież razem wybieraliśmy pierścionek, była świadoma tego, że chcę się w niedługiej przyszłości zaręczyć. Na pytanie, które jej zadałem - nie usłyszałem ani tak, ani nie. Powiedziała mi tylko, że sama nie wie czy to napewno jest miłość, nie chciała podejmować jeszcze tej decyzji. Pierścionka nie przyjęła, oznajmiła mi tylko, że potrzebuje czasu aby się nad tym zastanowić. Kilka dni po tym fakcie postanowiłem z Nią poważnie porozmawiać, usłyszałem, że szkoda życia i tak jak już wcześniej - Ona chce się wyszaleć. Stwierdziła, że tyle czasu nie czuła się szczęsliwa, teraz gdy zaczęła spotykać się ze znajomymi czuje, że żyje. Powiedziała mi również, że wie jak ważną osobą jestem w jej życiu, że zawsze może na mnie liczyć, ale sama jeszcze do końca nie wie czy to ten jedyny. Sam nie wiem co o tym myśleć, powiedziałem Jej co do niej czuje i jak to wszystko widzę. Kompletnie jej w tej chwili nie poznaję, zupełne przeciwieństwo osoby z którą byłem te kilka lat. Być może gdy się "wyszaleje" zrozumie co tak na prawdę jest ważne w życiu. Nie wiem jak postąpi, chcieliśmy zacząć jeszcze raz od nowa, wiadomo wiemy o sobie wiele więc ciężko jest zaczynać znów od zera. Niestety Ona jakoś nie bierze tego za bardzo do serca i z tego co widzę szczególnie się nie przejmuje. W głowie mam coś czego sam nie mogę ogarnąć, nie moge pozbierać myśli, cały czas myślę o Niej. Po pracy nie wiem co mam ze sobą zrobić, od zawsze było tak iż jechałem do Niej i razem z Nią spędzałem czas, teraz nie wiem co mam robić, jak wypełnić ten czas aby nie myśleć co będzie dalej. Czy to już koniec itd. Spotkałem się parę razy ze znajomyli, ludźmi którzy są na prawdę życzliwi, próbują mi pomóc jednak bez skutku. Obawiam się, że to będzie koniec naszego związku. Czuję ogromny niepokój, strach (nie wiem jak to opisać), żal, sami zresztą wiecie jak się może czuć facet w takiej sytuacji. Uff, mam nadzieję że ktoś przeczyta te wypociny. Wyrzuciłem już z siebie wszystko, liczę na jakąś poradę, mi brak już sił ;( Dziewczyna spędziła swoje najlepsze lata na siedzeniu w domu i nic nie robieniu a teraz nagle zobaczyła co straciła i chce to naprawić. Stąd potrzeba wyszumienia się, spotkań ze znajomymi itp. Wydaje mi się, że w końcu zrozumiała że zmarnowała sobie kawał życia a Ty jej w tym momencie o tym przypominasz. Stąd całe te wątpliwości bo całkiem niesłusznie obarczyła Cię odpowiedzialnością za to, że wcześniej się nie wyszalała. Inaczej mówiąc znalazła sobie kozła ofiarnego - Ciebie. Wydaje mi się, że wybrałeś najgorszy moment na wręczenie jej tego pierścionka ale nie poddawaj się. Wyszaleje się i wróci. Tego Ci życzę. Wydaje mi się, że po prostu wybrałeś zły moment na wręczenie jej tego pierścionka. Macie kompletnie inne podejście do pewnych spraw, trudno o kompromis - kiedy Ty wyglądasz mi na domatora i najlepiej czujesz się tylko z nią, ona z kolei ma straszny głód ludzi, nowych wrażeń. O to najwyraźniej wszystko się rozbija - chyba się jej nie dziwisz, że w takiej sytuacji postawiona przed takim wyborem bardzo się waha? Było nie było, zachęcasz ją w ten sposób do zadeklarowania swojej przyszłości, na którą niekoniecznie musi mieć ochotę. Tak to widzę. Niczego nie sugeruję, ale ja walczyłbym o jakiś rozsądny kompromis. Ona jako kobieta również ma swoje potrzeby, chciałaby być adorowana i doceniana - nie tylko przez Ciebie. bmpremium, Twoja dziewczyna już od dawna chce zakończyć związek, tylko nie wiedziała, jak się do tego zabrać po tak długim czasie. Twoje oświadczyny dopiero postawiły ją pod ścianą. Wbrew pozorom, wydaje mi się, że nie chodzi o to, że jesteś domatorem, nie lubisz imprez, a ona chce żyć pełnią życia itd. Gdyby tak było, a ona by Ciebie kochała, to nie stanowiłoby to dla niej problemu. Mówię to na podstawie obserwacji. Wiele jest takich par - on mruk, ona iskra. Ona nie mówi, że chce żyć pełnią życia, aktywnie itp... Padło tajemnicze słowo "wyszumieć", co w języku dorosłych ludzi, doświadczonych co najmniej jednym związkiem, oznacza "sex, alcohol (drugs) and rock&roll". Mówiąc krótko, znudziłeś jej się w łóżku i tu jest sedno problemu. Ona potrzebuje nowych wrażeń seksualnych, a ta cała otoczka w postaci wypadów ze znajomymi, imprez itp. to historyjka dla Ciebie. Nie zdziwiłbym się, gdyby się okazało, że już ma kogoś na boku - zwróć uwagę na jej nagłą zmianę. Dziewczyna połapała się, że jak na razie absolutnie nie chce się ustatkować, wychodzić za mąż, założyć rodziny, mieć i wychowywać dzieci. To ją przeraża, jest zbyt odpowiedzialnym wyzwaniem. Odkłada to na bliżej nieokreśloną przyszłość. Krótko mówiąc, i tak jest już po związku. A Tobie poradzę po Sienkieiwiczowsku, "Kończ, Waść, wstydu oszczędź". Niepotrzebnie się jej oświadczałeś. Osoba, z którą jesteś jest kompletnie niedojrzała mimo swojego wieku. Jesteście od 5 lat w związku, razem wybieraliście pierścionek, a ona nagle wyskakuje z tekstami typu, że chce się wyszaleć. Co ona przez to rozumie, przypadkowy seks na dyskotekach?, narkotyki?, chlanie do upadłego? Mam wrażenie, że twoja dziewczyna nie może się pogodzić z tym, że latka lecą, a czas beztroskiej młodzieńczości stopniowo mija. Według mnie w tej sytuacji powinniście od siebie na pewien czas "odpocząć". Dziewczyna posiada pewną lukę w życiu (przynajmniej tak jej się wydaje), którą na siłe chce wypełnić. Niech spróbuje, jak się nauczy na własnych błędach to wtedy zrozumie. Cytat: Niech spróbuje, jak się nauczy na własnych błędach to wtedy zrozumie. Wszystko prawda, ale ta nauka u takiej dziewczyny trwa na ogół do końca pierwszego roku życia jej dziecka, spłodzonego przypadkowo, w bliżej niewyjaśnionych okolicznościach. Chyba szkoda czasu na czekanie... Po prostu poczekaj na kolej wypadków. Co będzie to będzie, ale ty postaraj się zachować rozsądnie. Też tak miałam. 5 lat byłam z facetem przez pierwsze trzy było świetnie pojawił się pierścionek itd itp. Potem coś się zmieniło, ja się zmieniłam, dorosłam z poprzednim partnerem była właśnie taka nuda tv, pizza, itd seks tylko romantyczny zero szaleństwa. Zmieniłam partnera zresztą on partnerkę też ma nową. Ja mam spokój w życiu i szalony seks który idzie z miłością. Robimy to czego nie robiłam nigdy przedtem. Reasumując :-) czasami zmiana wychodzi na dobre jest polecana. Dziękuję wszystkim za odpowiedź. Może zrozumie, może nie, czas pokaże... U mnie było podobnie. Poznałem dziewczynę pod koniec 2002 roku. Wtedy moje życie było beztroskie. Miałem okazję do wielu imprez, zabawy ze wspaniałymi ludźmi, dyskotek i wogóle miłego szaleństwa. Ale moja dziewczyna była jakaś taka nie z tego świata. Niczego nie było jej wolno, wszystkiego się bała, miała uprzedzenia, itp. I ja jak idiota siedziałem przy niej przez jakieś 3 lub 4 lata przez telewizorem. W międzyczasie koledzy dali sobie spokój z pytaniem mnie o to, czy idę na piwo. Moja dziewczyna się obrażała, gdy miałem wybrać kolegów a nie jej. Teraz dostaję ****icy gdy to wspominam. Na szczęście dziewczyna się zmienila (ale pojawił się inny problem opisany w innym wątku). Ale i tak zmarnowałem sobie kawał życia wierząć, że dziewczyna jest lepsza całego mojego dotychczasowego życia. Mam takie wrażenie, że Wy jesteście nieco podobni, ale nie umiecie się dopasować. Według mnie nie ma na to żadnej rady. Co się stanie to się stanie. W życiu jest tak, że swoje decyzje potrafimy dopiero ocenić po latach. Życzę Ci oczywiście jak najlepiej w życiu.
|
Tematy
|