ďťż

Zmarnowana okazja ?

BWmedia
Zmarnowana okazja ?
  Witam. Jestem tutaj nowy ;) Już jakiś czas przeglądam to forum i postanowiłem się dołączyć. Hmm.. Bardzo często postrzegam siebie jak filmowego "Hitcha" - Gościa który pomagał innym radzić sobie z kobietami podczas gdy sam sobie nie umiał pomóc. Otóż w końcu postanowiłem pomóc sam sobie, a w zasadzie to prosić was o pomoc. ;)

A więc mój problem polega na tym że ogólnie dziewczyny postrzegają mnie jako miłego, sympatycznego chłopaka z którym można pogadać, można się zabawić itd. Ogólnie jestem "do tańca i do różańca" Jestem świetnym przyjacielem - to fakt, potrafię słuchać, nie obce mi słowo empatia. Zawsze służę pomocą i dobrą radą.. ale dlaczego do cholery wszysystkie dziewczyny postrzegają mnie jako przjaciela, a nie potencjalnego partnera??

Wydawało mi się że znalazłem odpowiedz. Myślałem ze to dlatego że ja nie okazywałem im specialnego zaiteresowania, więc one też pozostawały bierne i umacniały kontakt czysto koleżański. Aczkolwiek gdzieś w listopadzie w moim życiu zupełnie z nikąd pojawiła się osoba która zagości tu na pewno następne 2 lata. ^^

W pewnm momencie Natalia stała się dla mnie wyjątkowa. To uczucie gdy fenoetyloamina robi Ci z mózgu kisiel nazywa się chyba zakochaniem. Pierwszy raz w życiu ktoś był dla mnie tak ważny. Okazało się że moje uczucia były w pewnym stopniu odwzajemnone. Ja tez jej się podobałem. Zaczęło się od rozmómów na gg, potem te rozmowy stały się coraz bardziej poważne: o życiu, o uczuciach, a nawet o seksie. Nadawaliśmy na tych samych falach. Wszystko było cudownie, ale ja jakoś odpuściłem sobie ten flirt. Nie wiem dlaczego.. wydawało mi się że staję się natrętny, że zbyt bardzo ingeruję, ze jestem zbyt nachalny... Przez ten okres oddaliliśmy się od siebie, choć na dal normalnie rozmawiamy w szkole czy na gg. Wydaje mi się jednak że zmarnowałem największą okazję w moim marnym 17 letnim życiu. Bo teraz kiedy uświadamiam sobie że Natalka jest tą dziewczyną której tak naprawdę szukałem: Nie super rózowa barbi, tylko mądra, słodka, inteligentna kobieta. Lecz teraz nie mogę znaleźć w sobie odwagi żeby o nią zawalczyć, szaleńczy entuzjazm już się skończł choć nadal bardzo ją kocham.

Czy ktoś wie jak mi pomóc? Nie chcę szukać innej, chcę ją ! Choć nasze stosunki nadal są b.dobre to ja nie potrafię znaleźć tematu na rozmowę, wiedzę jak inni starają się o jej względy, widzę jak ona także zaczyna kokietować, wiedzę jak innym patrzy w oczy, widzę jak inni z nią flirtują, widzę jak ona świetnie czuje się w ich towarzystwie. Ale ja nie potrafię się włączyć do tej gry. Zupełnie legła w gruzach moja pewność siebie, mój entuzjazm i chęć walki o kobietę swego życia. Mam wrażenie że nie zasługuję na nią, że z innym będzie szczęśliwsza. Już słyszę w wyobraźni że jestem jej dobrym kumplem i że zawsze może na mnie polegać. Czli scenariusz który ja znam już na pamięć :( I znów wszystko kończy się tak jak zawsze... Ahh.. :(:P

Czy ktoś wie jak jak dać jej do zrozumienia w takiej stuacji ze cholernie mi na niej zależy?

Czy zagrywki typu: patrzenie jej głęboko w oczy, okazjonalny dotyk, przytulanie, komplementy zwrócą jej uwagę?

O czm z nią rozmawiać aby pokazać jej że chcę czegoś więcej niż koleżanki??

Jak wziąść się w garść i znaleźć w sobie siłę i odwagę??

Ten post jest dla mnie jak spowiedz. Sam wyrzuciłem swoje myśli. Napisałem to pewnie bardzo chaotcznie, ale późno już - spać się chce xD. Sama możliwość "wygadania się" już duzo mi pomogła.. chyba pogadałem sam ze sobą i znalazłem światełko w tunelu :) Mam nadzieję że ktoś tu coś jednak napisze i w jakimś stopniu mi pomoże :D Na koniec dodam że Woody Allen powiedział kiedyś: " Mężczyznę można “wykastrować” jednym zdaniem: Wolę, abyś był moim przyjacielem niż kochankiem." Nikomu tego nie życzę. Dobranoc. :)


Sam sobie odpowiedziałeś :P bierz się chłopie w garść i zawalcz o tą dziewczynę jeśli Ci na niej zależy!! Odważni nie żyją wiecznie, lecz ostrożni nie żyją wcale.
Niepotrzebnie cytujesz Woody Allena, raczej nie jesteś taki brzydki jak on i nie musisz dup rwać na gadkę, że jesteś sławnym reżyserem ;-)

Moja diagnoza jest taka, że za dużo myślisz. W każdym z nas tkwi zwierzak, trzeba jedynie go wypuścić luzem czasami :goth:
Kobieta potrafi pięknie docenić szczerość i to, że poświęca się jej czas. Myślę, że postawienie sprawy jasno, zacieśnienie więzów i sprecyzowanie relacji, to jedyne wyjście. Jak się będziesz mamlał w tym i zwlekał, to tylko stracisz.


Dzięki za odpowiedzi. ;) Tak na prawde potrzebowałem wyrzucić to z siebie. Pogadałem sam ze sobą, wyjaśniłem sobie parę rzeczy i jasno podyktowałem sobie cel do osiągnięcia ;) W końcu zdobywanie jest przyjemnoscią.. Chyba faktycznie za dużo filozofuję.. Czas stać się wartościowym mężczyzną, a nie kluchą która zastanawia się "co by było gdyby" ... O ! :D Dziękuje i pozdrawiam :)
I tak trzymaj.
Dla mnie nie ma lepszego kandytata na partnera niz przyjaciel, dobry kolega. Niemniej jesli odpuszczasz w polowie - nic dziwnego. Gdyby do mnie facet przestal sie nagle odzywac stwierdzilabym, ze ma mnie w pewnej czesci ciala ^^ Nie warto kombinowac i udawac kogos kim sie nie jest.
Cytat:
Dla mnie nie ma lepszego kandytata na partnera niz przyjaciel, dobry kolega. Niemniej jesli odpuszczasz w polowie - nic dziwnego. Gdyby do mnie facet przestal sie nagle odzywac stwierdzilabym, ze ma mnie w pewnej czesci ciala ^^ Nie warto kombinowac i udawac kogos kim sie nie jest. Przywracasz wiarę w kobiety. Ja przerobiłem próbę przejścia z przyjaciela na stopień wyżej, niestety bezowocnie. Po całkowitym zagubieniu z którego wycignęli mnie znajomi i chyba nadal to robią powoli wracam do normy. Jak to stwierdzili zgodnie nasi wspólni znajomi, że jej nie rozumieją czemu wypowiedziała: nie, to tylko przyjaźń. Ja dochodzę do wniosku, że jestem za******y, tu i teraz, nie za rok, nie za dwa. Życie trzeba brać w swoje ręce, a nie tylko roszczeniowo patrzeć "bo mi się należy". Jakby ludzie nic nie robili, nic poza co do tej pory pewnie byśmy jeszcze banany szamali na drzewach. Trzeba wysoko stawiać poprzeczkę, choć im wyżej wejdziesz z tym większym hukiem spadniesz, ale radość z osiągnięcia czegoś ekstra jest nie do opisania. Nie zawsze się uda, ale nie po to upadamy by dalej leżeć na dnie tylko by się wspinać. Spróbuj, może trochę zaboleć rekacja jej, jeśli nic do Ciebie, ale lepsze to niż wyrzucanie sobie bierności i niewykorzystanych możliwości, uwierz, wiem co pisze. Tylko nie zagrywaj na Alvaro, jeśli nie zaakceptuje Ciebie to udawaniem kogoś innego ją nie zdobędziesz, a tylko znajomi znacząco się popukają w czoło...
Lepiej coś zrobić i potem tego żałować, niż żałować że się czegoś nie zrobiło ;)
Przyjazn to warunek konieczny ale niewystarczajacy. Jesli nie ma tego specyficznego braterstwa dusz, przyjazn nigdy nie zamieni sie w cos wiecej. Ukrywanie swoich prawdziwych zamiarow pod plaszczykiem przyjazni, to hipokryzja jakiej np. ja nie toleruje. Plus ludzie (w wiekszosci) to sepy emocjonalnie. Jesli moga kogos doic, to to robia - zwlaszcza, gdy ta osoba nie jest im bliska. Aha - kazdy ma inny gust. Ja preferuje kolejnosc: znajomosc - przyjazn - milosc a w zwiazku kumpla, partnera. Wiele kobiet preferuje wielka namietnosc na dzien dobry i mezczyzne, ktory sie nimi zaopiekuje. Nie ma reguly.
Powered by wordpress | Theme: simpletex | © BWmedia