ďťż

Boje sie....sama siebie (dylemat)

BWmedia
Boje sie....sama siebie (dylemat)
  Witam. Na poczatku chcialam sie przywitac i pogratulowac forum. Przegladam je juz od jakiegos czasu. Ostatnio nabawilam sie problemu, wiec postanowialm napisac. Mam 23 lata. Jestem ze swoim chlopakiem juz prawie 2 lata (za 2 miesiace). Bylo super i nadal jest. Kochamy sie i zeczelismy nawet planowac wspolna przyszlosc. Niestety od jakiegos czasu dzieje sie ze mna cos strasznego. Zaczelo sie od glupot. Odpisalam na czyjes ogloszenie na jakims forum i tak sie zaczelo. Jak sie idzie domyslic chodzi o pewnego chlopaka. Na poczatku to byla glupia zabawa. Pisanie maili na pare tematow. Traktowalam to jako cos nowego, sposob na zabicie nudy, nowa osobe, ktora wniosla troche swiezosci. Czasami ma sie ochote poznac kogos nowego. Niezaleznie od plci. Trwalo to moze z 2 tygodnie. Potem zaczal nalegac na spotkanie, wyslal zdjecie. I w chwili obecnej nie wiem co sie ze mna dzieje. Nie, nie zakochalam sie, czy cos w tym rodzaju. Tylko od krotkiego czasu zaczelam sie dziwnie czuc w moim zwiazku. Dla wyjasnienia - wszystko sie uklada swietnie. Jest to facet, z którym chce spedzic reszte zycia. Ale przeraza mnie mysl, ze jestemy razem i bedziemy (na razie na to wyglada), on wspomina o zareczynach. Ta znajomosc z tym chlopakiem uswiadomila mi jak zwiazane mam rece. Mój obecny chlopak nie jest moim pierwszym chlopakiem, wiec nie sadze, zeby to byla chec "sprobowania jak to jest z innym". Nie potrafie tego nazwac. To cos takiego, jakbym czegos chciala podswiadomie, ale rownoczesnie wiedziala, ze nie moge tego zrobic, bo jestem z kims zwiazana. Nie sadze, zeby to bylo znudzenie zwiazkiem, bo przeciez chce z nim byc. Ale mimo to czuje sie jakbym byla wiezniem. Moj chlopak oczywiscie nie wie o tym. Nie moge sie takze z tym drugim spotkac, bo nie chce, zeby wyniklo z tego cos niemilego, co mogloby mi popsuc udany zwiazek. I wlasnie to jest najgorsze. To uczucie, ze nie moge tego zrobic. Czy ktos przezywa lub przezywal cos podobnego? Bede wdzieczna za kazda odpowiedz.


Znudzenie to nie jest, moim zdaniem. To niepewność. Nie jesteś pewna, że na 100 proc. chcesz być ze swoim facetem na zawsze. Poczekaj z decyzjami, być może spotkaj się z tym "amantem" (raczej się zawiedziesz) - raczej pomoże Ci to uświadomić sobie samej czego w ogóle chcesz.
oooooooooooo koleżanke zaczynają męczyć zgryzoty moralne :razz: stawiam pół litra wódki że zdradzisz :cool: daj znać jak sie dalej potoczy ta niewinna przyjźń ;)
Cytat:
oooooooooooo koleżanke zaczynają męczyć zgryzoty moralne :razz: stawiam pół litra wódki że zdradzisz :cool: daj znać jak sie dalej potoczy ta niewinna przyjźń ;) Wątpię, że dojdzie do zdrady. Raczej się spotka i nie dopuści :)

PS. Pół litra dla mnie? Możemy rozpić... ale nie taką ilość bo to żałosne byłoby ;) Do Lublina daleko nie mam, hehe


Cytat:
Wątpię, że dojdzie do zdrady. Raczej się spotka i nie dopuści :)

PS. Pół litra dla mnie? Możemy rozpić... ale nie taką ilość bo to żałosne byłoby ;) Do Lublina daleko nie mam, hehe


spoko spoko jak trafi na cfanego łotra to nawet nie będzie wiedziała kiedy a już bedzie się oblizywać z jego wydzieliny na swoiej buzi :) czekamy z niecierpliwością na dalsze odcinki tej romantycznej sagi :cool:
To co się dzieje w Twojej głowie, to skutek uświadomienia sobie sytuacji. Skoro zaczęłaś planować wspólną przyszłość, to nieodwracalnie wiąże się z przyjęciem na siebie odpowiedzialności i całkowitą zmianą dotychczasowego sposobu życia. Ponadto budzą sie w Tobie wątpliwośći, czy on jest rzeczywiście tym, z którym chcesz spędzić resztę życia. W tej chwili masz jeszcze wolną rękę i możesz sama decydować co, gdzie i z kim będziesz robiła, później nie będzie już odwrotu. To poczucie uwięzienia wywoływane jest głosem Twojego sumienia. Fascynuje Cię ten drugi chłopak, ale jednocześnie zdajesz sobie sprawę, że swoim wyskokiem możesz zniweczyć związek, w którym pokładasz nadzieję na przyszłość. Chcesz się upewnić, podświadomie sprawdzić czy podjęłaś właściwą decyzję, a spotkanie z tym drugim ma być sprawdzianem zasadności Twojej decyzji. Możliwe też, że ten drugi w pewien sposób Cię zafascynował. Jest inny, rozmawiacie na inne tematy, inaczej się zachowuje. Być może ona ma coś, czego brakuje Twojemu chłopakowi, a Ty to podświadomie czujesz. Sam fakt zaistnienia wątpliwości jest sprawą jak najbardziej normalną. Jeżeli nie spotkasz się z tym drugim, to myślę, że wątpliwości pozostaną i będą wracać przy różnych okazjach. Ale jeżeli zdecydujesz spotkać się z nim, to zyskasz możliwość weryfikacji Twoich wyobrażeń z rzeczywistością. I albo utwierdzisz się w przekonaniu, że Twój wybór był właściwy, albo zmieni to całkowicie Twoje życie.
Ale w tym wypadku myślę, że z planowaniem przyszłośći powinnaś się jeszcze wstrzymać, do czasu aż zyskasz całkowita pewność. W przeciwnym wypadku będzie Cię to męczyło do końca życia.
Myślę, że nie pierwsza to przeżywasz... To się chyba nazywa "syndrom uciekającej panny młodej". Myślę, że nasza psyche daje o sobie znać, że to jest ten na całe życie. :D

A gdybyś powiedziała swojemu facetowi, że idziesz na spotkanie z nowopoznanym kolegą? - Naiwne?? Nie sądzę... to co mówię mówię poważnie, emocje opadną i będzie po sprawie
Zastanów się...
A ja myślę, że jeszcze nie raz w życiu spotkasz takiego chłopaka, który Cię zauroczy, pomimo że będziesz w stałym związku, nie ważne z kim.

I tylko od Ciebie będzie zależało, czy pozostaniesz wierna, czy nie ;)
villemo, może nie jest to naiwne, ale gdybym to zrobiła skrzywdzilabym mojego chlopaka. Moge sobie wyobrazic jak bym sie czula, gdyby oswiadczyl mi, ze chce sie spotkac z nowopoznana kolezanka :) Na pewno nie byloby mi do smiechu. A jesli bym sie spotkala, to dreczylyby mnie wyrzuty sumienia do konca zycia. Najlogiczniejszym rozwiazaniem wydaje sie zerwanie kontaktu z tamtym chlopakiem. Ale to tez nie takie latwe, bo bedzie mi go brakowalo.
23 lata i juz planuja przyszlosc, bosze.
Jeszcze zdarzysz byc zona,matka,kochanka. Gdzie Ty sie spieszysz i po co?
Xena moj chlopak ma 26 i to bardziej on planuje. Natomiast ja bardzo bym chciala, ale z durgiej storny pojawilo sie to o czym jest ten temat.
Widzisz Joasiu, gdybys byla gotowa, to nie pojawilo by sie to co jest w temacie.
Nigdy nie bierz slubu pod presja rodziny,chlopaka,czasu chodzenia,wyrachowania,bo zawsze przegrasz. Zawsze.
Rozumiem rozumiem. Ale to tez nie jest tak, ze mamy brac slub za miesiac. To plany troche dalsze. Powiedzmy za rok lub 2 lata. I najgorsze jest to, ze ja kiedys bardzo tego chcialam. A teraz sie tego boje. Natomiast u mojego chlopaka te proporcje wygladaja odwrotnie.
No cóż, ja bym sie sptkała, i zobaczyła, co tam naprawde we mnie siedzi.. To mogłoby byc "oczyszczajace", tzn pomogłoby Ci stwierdzić moze, czego tak naprawde chcesz.
Kto Szuka Nie Błądzi
MI jakos nie jest trudno odróżnić zaurocznia od miłości. Jestem ze swoją partnerką już kilka długich lat i wiem, że to jest wielka miłość. Co z tego, że w pracy jakas laska cos tam przyniesie, kupi gazete czy coś podobnego, że czasami wkoło latają kobietki w minióweczkach skoro wiem, że w domu będe mógł pocałować na w czułko i nie tylko :] moją ukochaną, znamy się już troche i owszem czasami człowiek widzi w kimś coś tam, ale to jest tylko chwilowe, podczas rozmowy może...a potem każdy rozsądny człowiek wie...że jest z kimś kogo kocha i nie ma zamiaru tego psuć tylko dlatego, że NAGLE ktoś tam zaczął go pociągać. Ludzie to nie zwierzęta które nie umieją się powstrzymać od różnych niekontrolowanych czynów, każdy powinien nad sobą panować i wiedzieć każdy pan gdzie jest jego pani a każda pani gdzie jest jej pan, a wszyscy będą szczęśliwi :) ja już kilkanaście lat wiem, gdzie jest moje serce do kogo bije i wiem, że tak już zostanie na zawsze :) i zycze tego kazdemu kochającemu mężczyżnie no i kobietom tez :)
Bardzo mądre słowa, tak powinien wyglądać dojrzały stosunek do związku dwojga ludzi.
Joan23, jesteś standardowym przypadkiem. Po prostu zdradzasz pierwsze symptomy bycia puszczalską.

Urażona?

To zastanów się nad sobą. Jeszcze nie jest za późno, by to zmienić.

Poza tym, jest to dziś cecha nagminna u kobiet, niestety... Na ogół jest takie trele *******enie, że z nudów, że ot tak dla zabawy, no i jakoś nie było okazji, aby napomknąć nowo-poznanemu facetowi o tym, że ma się faceta, którego się tak "bardzo" kocha. Bo nie wspomniałaś mu o tym, nieprawdaż?

Liczę, że się opamiętasz, dlatego w dobrej wierze, naiwnie, podejmuję wyzwanie kozaka27. Stawiam litra, że nawet się z nim nie spotkasz.

Przemyśl jeszcze taką moją własną definicję zdrady w związku:

Zdradzasz swojego partnera wówczas, gdy robisz coś, co mogłoby zagrozić waszemu związkowi.
Cytat:
Zdradzasz swojego partnera wówczas, gdy robisz coś, co mogłoby zagrozić waszemu związkowi ZGADZA SIĘ

Tylko teraz pojawia się niestety pojęcie względne dla niektórych partnerów, co może zagrozić związkowi, ale wydaje mi się, że w dojrzałym partnerstwie obie strony są podobnego zdania i to akurat nie będzie stanowiło problemu, bo jedna i druga strona wie co rani partnera i co może zniszczyć związek
Cytat:
ZGADZA SIĘ

Tylko teraz pojawia się niestety pojęcie względne dla niektórych partnerów, co może zagrozić związkowi
To nie jest problem. Jeśli choćby jeden z parnterów uważa, że dana rzecz zagraża związkowi, to tak jest.

Np. jakaś dziewczyna uważa, że przyjaźń z innym facetem nie zagraża jej związkowi. Jej chłopak uważa natomiast odwrotnie. W tym wypadku nieważne jest, co myśli dziewczyna, facet czuje zagrożenie, a tym samym staje się ono realne. W tym konkretnym przypadku dlatego, bo chłopak dziewczyny będzie miał do niej żal o tę przyjaźń. Tak czy siak, związek jest zagrożony.
A stad juz prosta droga do podporządkowania sobie drugiej osoby. Jesteśmy silni poprzez to, że mamy zasady i silną wolę, a nie dzięki temu, że unikamy niebezpieczeństw.
e-rotmantic jakos nigdy nie zdradzalam moich chlopakow. I teraz tez tego nie zrobie. Moj chlopak z pewnoscia uwazalby, ze to zagraza zwiazkowi. Zreszta ja na jego miejscu tez! Powiedzialam wyraznie, ze z kims jestem owszem. I szczerze mowiac stracilam juz ochote na jakiekolwiek spotkania. Nie z powodu tego co tu piszecie (choc dziekuje za wyrazenie opinii), ale po prostu dlatego, ze czuje, ze moj chlopak jest najlepszy :) Taki chwilowy kryzys, ktory juz minal (mam nadzieje, ze na zawsze). To najdluzszy jak dotychczas zwiazek i ta perspektywa mnie troche przerazila w pewnym momencie, ale juz jest dobrze. Czlowiek czasami bladzi :( Takze kozak27, postaw kolegom pol litra ;)

Cytat:
A stad juz prosta droga do podporządkowania sobie drugiej osoby. Jesteśmy silni poprzez to, że mamy zasady i silną wolę, a nie dzięki temu, że unikamy niebezpieczeństw. Wiesz co evika, mysle, ze to nie jest podporzadkowywanie. Po prostu bycie z kims jednak do czegos zobowiazuje. W przeciwnym razie to nie bylby zwiazek. Oczywiscie wszystko musi wychodzic z wlasnej nieprzymuszonej woli i wtedy jest ok.
Moim zdaniem Joan nie robi nic złego. Dla mnie to normalne, i czasem się zdarza że ktoś nam się spodoba, i nie jest to nasz partner. W sumie jeśli się z kimś takim spotkać i pogadać to wszystko jest ok.
Przecież żyjemy w związkach, a jednocześnie mamy znajomych, kolegów i przyjaciół z którymi się spotykamy... i zawieramy też nowe znajomości.
I nic w tym złego. Przecież jeśli mamy szerokie horyzonty, to nasz świat nie kończy się na jednej osobie.
Joan23 to był mój komentarz do wypowiedzi poprzednika.
Uważam, ze nie mozna partnerowi niczego narzucać, i stawiac wymagań, bo to niszczy zwiazek. Ważny jest mądry kompromis.

jaki zwiazej jest lepszy, mocniejszy?
-Taki, w którym partner wie,ze pójdziesz, gdzie chcesz, ale nie zrobisz niczego, by go skrzywdzić?
-Czy tez taki, w którym partner wie,ze nigdzie nie pójdziesz, i niczego nie uczynisz, bo on tego od ciebie oczekuje, gdyz boi sie ,ze uczynisz coś "nie tak"?
Cytat:
oooooooooooo koleżanke zaczynają męczyć zgryzoty moralne :razz: stawiam pół litra wódki że zdradzisz :cool: daj znać jak sie dalej potoczy ta niewinna przyjźń ;) nie zdradzi :D pospotyka sie troche , i zerwie z obecnym i pojdzie do tego ;] jeszcze gorsze niz zdrada;]
Cytat:
jaki zwiazek jest lepszy, mocniejszy?
-Taki, w którym partner wie,ze pójdziesz, gdzie chcesz, ale nie zrobisz niczego, by go skrzywdzić?
-Czy tez taki, w którym partner wie,ze nigdzie nie pójdziesz, i niczego nie uczynisz, bo on tego od ciebie oczekuje, gdyz boi sie ,ze uczynisz coś "nie tak"?
Wg. mnie zdecydowanie ten pierwszy, na początku też miałem różne jazdy czytaj pozycja 2 eviki, ale z czasem człowiek staje się mądrzejszy. Jeśli moja ukochana chce gdzieś wyjść oczywiście nie mam nic przeciwko, bo wiadomo, że uwiązanie do partnera to głupota, uwiązanie takie, że partner nie ma wogóle SWOJEGO życia...a każdy ma prawo spotkać się ze swoimi znajomymi...dlatego tak WAŻNE jest zaufanie, i mówienie sobie wielu wielu rzeczy, okazywanie miłości i mówienie drugiej osobie jak bardzo jest dla NAS ważna, a wtedy partner nie będzie się czuł osaczony i będzie mu owiele swobodniej, bo będzie wiedział, że JA czy TY mamy do niego zaufanie. Czasami to jest trudne, dlatego trzeba z sobą rozmawiać i nadto mówić prawde i tylko prawde a reszta to już formalność. Ślub, dzieci, i stabilizacja = miłość do końca WASZYCH dni <marzyciel>
szkoda ze jest tak malo kobiet jak Ty ktore doceniają swoich mężczyzn. Zapewne ta sytuacja zblizyla Cię niego :)
edit lepiej żebym tego nie pisała
Powered by wordpress | Theme: simpletex | © BWmedia