ďťż

Brak zaufania czy zazdrosc?

BWmedia
Brak zaufania czy zazdrosc?
  Witam wszystkich uzytkownikow forum. :)

Jestem tu nowa.
Mam problem z ktorym nie moge sobie poradzic. Stalam sie bardzo podejrzliwa i zazdrosna osobka.Moj partner wiele razy mnie oklamal.Z tego powodu caly czas mam obawy czy tym razem mowi mi prawde.On twierdzi, ze oklamal zeby mnie nie stracic. Problem w tym, ze ja nie wiem czy to ja jestem nie normalna czy on?Kocham go bardzo,ale bez przerwy sie klocimy.Powinnam go zrozumiec i wybaczyc czy moje zachowanie jest normalne i to ja musze sie z tym uporac?

Prosze osob,ktore maja podobny problem o odpowiedz.
Z gory bardzo dziekuje.

Pozdrawaiam.

Kami. ;(


Zawsz e ylam troche zazdrosna i podejrzliwa - nic ztym nie zrobie. Moj eks-facet oklamywal mnie dlugo i mam wrazenie ze to pogleilo moja nieufnosc. Uwazam wie, ze nie ma wytlumaczenia dla klamstwa. Skoro ty mu wybaczyla, ze cie oklamal (jak mowi w dobrej wierze)toniech teraz znosi konsekwencje. Wytlumacz mu, jasno ze twoja reakcja wynika z jego zachowania.

Tak naprawde ciezko udzielic ci rady, bo nie wiem jakiego "kalibru" jest klamstwo.
Postaw sprawe jasno - zalezy Ci na nim etc, ale nie zniejsiesz wiecej jego klamstw. Jeszcze jedno i sie pozegnacie. Jak mu zalezy to bedzie sie pilnowal. Jak nie to zachowa sie jak palant i straci kogos kto go kocha...
Powinnas z nim szczerze porozmawiac i powiedziec co lezy Ci na sercu. A skoro oklamal zeby Cie nie stracic to moze zeczywiscie cos w tym jest... :/


Dziekuje wszystkim za odpowiedz.

Troche dalo mi to do myslenia co napisaliscie.W prawdzie on jest swiadom klamstwa i poczuwa sie do winy, ale to trwa zbyt dlugo. Znosi tez moje podejrzenia ale to trwa i sie poglebia i czesto sie klocimy. On nie wytrzymuje nerwowo no i ja sie zamartwiam.Czasem po klotni zapominam z czego wynika moja nieufnosc i obwiniam siebie.

Sytuacja jest nieciekawa,bo on ma zone z ktora zyje w separacji od 2000 roku. My jestesmy od roku razem. Jego eks mieszka w innym miescie niz my.
Jego klamstwo polegalo na tym, ze wyjechal w celu sluzbowym a okazalo sie ze pojechal do bylej zony aby spedzic z dziecmi czas. On uwaza ,ze ja bym tego nie zniosla dlatego nie powiedzial mi prawdy. Twierdzi ze sie bal, ze odejde.
Obiecal ze to sie nie powtorzy, ale do dzis przylapuje go na tym jak za moimi plecami dzwoni do niej i dzieci.
Ustalilismy, ze bedzie telefonowal przy mnie. Poki nie odbudujemy zaufania.
Teraz zbliza sie znowu czas jego wyjazdu. Przez to czuje sie okropnie. Nawet nie wiem czy u niej nocuje czy gdzie indziej. Zreszta i tak mi trudno uwierzyc jak mi mowi co i jak.

Co do postawienia sprawy jasno to juz mu postawilam ultimatum, ze jeszcze jedno klamstwo i sie pozegnamy, ale nie bylam konsekwentna i lyknelam te jego wymowki.
Tez bardzo mi na nim zalezy,ale bardzo cierpie i jak wyjedzie na te 6 tygodni to chyba zwariuje.
Ciezka sytuacja-czemu sa w separacji przez6 lat, zamiast wziac rozwod i skonczyc sprawe jak konkretni ludzie w sposob definitywny? Pytalas sie go?

Pamietaj tez, ze nie mozesz facetowi bronic widzenia sie z dziecmi, bo w tej konfronatacji mozesz przegrac. Czy on przypadkiem nie oklamal cie, bo utrudnialas mu to wszystko (oczywiscie bez obrazy, jesli tak nie jest).
Nie rozwiodl sie bo, kiedy chcial wniesc o rozwod ona nie chciala.Rozmawiali o tym wiele razy ale ona ciagle nie chciala wiec uniosl sie honorem i stwierdzil ze na razie tak zostanie. Zreszta rozwod nie byl mu mocno potrzebny. A teraz jestem ja i nalegam zeby sie z nia rozwiodl. Problem jeszcze w tym ze on ma pare mieszkan i wie ze jesli wniesie o rozwod wbrew jej woli to bedzie musial jej 75 procent oddac i zostanie goly. Na dzieci placi i to sporo. Ona ma wszystko samochod mieszkanie..itd.
Nigdy nie zabranialam mu sie spotykac z dziecmi, ale to jest teraz kolo zebate. Tam gdzie dzieci tam i ona. Nalegalam zeby tam nie nocowal ale ze wzgledu na nia. To wszystko sie tak zagmatwalo, ze nie wiem co mam robic. Jak mam zniesc znowu rozlake?Albo jak mu zaufac, ze ich naprawde nic nie laczy oprocz dzieci?
Z tego co mi wiadomo moze on wniesc o rozwod i bez jej zgody a o sposobie podzialu majatku wspolnego (o ile jest to majatek wspolnyi maja ustroj wspolnosci ustawowej )i o winie za rozklad pozycia, chyba ze zdecyduja sie na rozwod bez orzekania o winie zadecyduje sad. Kracowo rozne udzialy moglyy zostac przyznane, jesli wystapia wazne przyczyny oraz roznie malzonkowie przyczynili się do powstania majątku wspólnego. Oczywisice uwzglednia sie tez potrzeby dzieci i malzonka, ktory wykonuje wladze ordzicielska-ale nie az do takiego stopnia, swiadczenia alimentacyjne na pewno wystarczy.
Nie słyszalam nigdy o ustaleniu odgornym, że jednemu z małzonkow przysluguje 3/4 - chyba ze jest to jakas specyficzna sytuajca tj. ustroj umowny, ale tez raczej mi na to nie wyglada.

Mowiac krotko, (moze dosc ostro, nie oraz sie) on cie chyba ogolnie w konia robi.
Separcja sądowa i rozwód są od siebie instytucjami samoistynymi. Owszem jest taka instytucja jak sepracja w ktorej musza przebywać małżonkowie przez określony czas, aby otryzmać rozwód ale jej orzeczenie następuje podczas sprawy rozwodowej. Natomiast separacja sądowa, jest to stan separacji orzeczony przez sąd, na czas nieokreslony niosący ze sobą majątkowe skutki rozwodu, poza pewnymi wyjątkami, ale nie skutki prawne. Separacja sądowoa nie znosi istnienia węzła małżeńskiego, ani od razu, ani po określonym czasie. Istnieje możliwośc zniesienia separacji.

Sorry za ten język -ale to zboczenie zawodowe.
Niech zgadnę, czy facet Kami jest dziennikarzem? Jeśli ma cokolwiek wspólnego z prasą, to takich szkoli się w kłamstwie ;)

Sytuacja patowa, z mojego punktu widzenia. Do dzisiaj nie wiesz, na jakim gruncie tak naprawdę stoisz.
Współczuję - wolę już być zupełnie sam, ale za to pozbawionym podobnych dylematów.
Mam tylko jedna rade na klamstwo: musisz mu wytlumaczyc ze wolisz uslyszec nawet NAJGORSZA prawde niz zeby cie oklamal. Musi zrozumiec ze klamstwo tak naprawde nigdy nieprzyniesie nic dobrego, ze klamstwo nigdy nie jest lepsze od prawdy. I niech sobie chlopak uswiadomi czym bardziej cie rani: prawda czy klamstwem ktore i tak sie wyda? Niech sie zastanowi czy chcialby zebys ty go tez tak oklamywala i jakby on sie wtedy czul. Trzeba mu uswiadomic pewne rzeczy i musza one do niego dotrzec i na tyle utkwic w swiadomosci zeby byl przekonany ze przez klamstwo nic nie zyska a moze duzo stracic.
Finałem separacji sądowej jest rozdział majątku, ustanie faktycznego pożycia, powstanie obowiązku alimentacyjnego, nie dziedziczenie po sobie małżonków ustawowe, natomiast ponownego malzeństwa zawreze NIE MOZNA.
Separacja orzeczona przez sąd w ramach sprawy rozwodowej to wstęp do rozwodu, i faktycznie po jakimś czasie jej trwania orzeczony będzie rozwód, ale niie z mocy prawa, tylko orzeczeniem sądu.
Separacja sądowa jest uznwana w oczach prawa za rozkład małżeństwa, lecz nie za jego rozwiązanie (jest to mozliwos wyboru dla katolików, dla których małżeństwo jest nierozerwalnym związkiem), i tak osoba wiążąca się z kimś będącym w separacji musi z nim/nią ży w konkubinacie.

Dlatego uważam rozwód za lepsze rozwiązanie, po takim czasie facet uzyskałby go z palcem w nosie i bez aż tak poważnej straty finansowej (o ile nie zrobił żonie jakiegoś straznego świństwa).
Nie ma za co -to jedna z moich pierwszych porad prawnych :razz:
Dziekuje bardzo za porady. Naprawde sie przydaly. Uzgodnilismy, ze tym razem pojdzie z nia do sadu i wniosa o rozwod. Jesli nie to sie rozstajemy. Zobaczymy co z tego wyniknie.

Na razie musze sobie poradzic z jego nieobecnoscia i brakiem zaufania. Bedzie ciezko.
Dreczy mnie jeszcze jedno. Oklamal mnie, co do daty wyjazdu. Mi oznajmil, ze bilet kupi dopiero jutro przed wyjazdem, a okazalo sie, ze ma go juz od poniedzialku. Niby niewinne klamstewko, ale zadaje sobie pytanie po co on to robi??? A moze ja jestem za bardzo dociekliwa? Co myslicie? Mnie szlag trafia, jak odkrywam nastepne klamstewko, nawet jesli jest male to boli. Tym razem on twierdzi, ze nie chcial zebym sie zawczasu martwila, ze on jutro wyjezdza. Mowi, ze jakby mi powiedzial to bym miala zly humor juz od poniedzialku.

Ludzie ja sie zaczynam gubic i zastanawiam sie czy ja przypadkiem nie popadam w gleboka dziure bez wyjscia?Czy mam takie slodkie klamstewka uznawac jako cos normalnego?Poradzcie , bo ja stracilam rahube co jest zle a co nie. Albo tylko mi sie tak wydaje?

Pozdrawiam wszystkich i jeszcze raz ogromnie dziekuje wam za pomoc.
Moze to dziwne i nie znam nikogo z was, ale na ten czas jestescie moimi przyjaciolmi. Ciesze sie, ze pomimo tego iz sie nieznamy, ze macie checi pomagac i wspierac ludzi w ciezkich sytuacjach. A wiec jeszcze sa na tym swiecie dobrzy ludzie. A ja juz zaczynalam watpic.

Pozdrawiam wszystkich goraco z zimnego Berlina.

Kami.
Masz racje Xena.

Problem w tym, ze nie moge tak poprostu zerwac jakos mi to ciezko tak zakonczyc.

Pozdrawiam.
To może postaw sprawę jasno -powiedz mu, że wiesz o jego klamstwach i, że to było ostantie z nich. Jeśli jeszcze raz skłamie, to po prostu cię straci. Wytlumacz mu też, że nie chcesz stać międzynim ajego dzięcmi - bo jakoś mi się wydaje, że też o to sprawwa sie rozwija. Jżeli on jest ok to powinno pomoc.

Tak mi sie zdaje.
Powered by wordpress | Theme: simpletex | © BWmedia