ďťż
BWmedia
Bunt męża - co robić?
Witam, mam problem i już sama nie wiem co mam robic. Jestem już ponad rok po ślubie i mam dziecko. W dzień zajmuje się nim ja a w nocy i wieczorem mąż. Niestety po wizycie ( w sumie po 2 wizytach) męża u swoich rodziców zaczęły się bunty. "Ja pracuje i nie będę wstawał do dziecka w nocy, ty siedzisz cały dzień w domu nic nie robisz..." albo "to dziecko ciągle płacze, jakieś nienormalne jest..." wogóle zaczął się brzydko do mnie odnosić (bynajmniej mnie to obraża) "baranie". On pracuje od 5 do 18-19. Od niedzieli do piątku i tylko soboty ma wolne. Nagle zaczął twierdzić, że jest po pracy zmęczony i nie będzie się dzieckiem wieczorem zajmował - ja wiem że jest zmęczony ale ja też jestm - piore, gotuje, sprzątam a na dodatek jeszcze mam problemy przez te głupie cięcie cesarskie i ciągle ląduje u lekarza z ogromnymi bólami;/ Żeby jeszcze tylko to... mam jeszcze epilepsję i częste stany przed napadowe. Ostatnio jak ja wstawałam przez 2 dni do dziecka (w nocy) to miałam tak silne napady -raz za razem- ze w szpitalu myśleli że już po mnie;/ Nie wiem jak mam mu to wbić do tego łba że musi zajmować się małym a ja musze odpoczywać bo nigdy się nie wylecze. Z desperacji próbowałam zabrać mu seX. Podziałało ale na krótko -bo zaraz po seksie znowu stał się no można określić go teraz "hamem"... Chciał dziecka i sam mi powiedział "zróbmy sobie dzidziusia" ja się zgodziłam. Teraz często słyszę (w złości wypowiedziane) "ja nie chciałem dziecka tylko sobie jaja robiłem"... szkoda że jak trzymałam nóżki w górę to mi tego nie powiedział (że nie chce). Wkurza mnie to bo w weekendy chodze do szkoły a on dzieckiem zajmuje sie mniej niż taki "weekendowy tatuś"... Poradźcie mi co mam zrobić... Ps. Teściowie nienawidzą mnie od ślubu z ich synem :P Nie byli na ślubie i na chrzcie dziecka. Teraz też się dzieckiem nie interesują. Zdarza Wam się jeszcze normalnie rozmawiać, czy już tylko kłótnie? Posadź go przed sobą i powiedz na spokojnie, dlaczego jego zachowanie Cię krzywdzi. Jemu też pozwól wyjaśnić swoje racje. niestety więkrzość to kłotnie. A nawet jak mu powiem że mnie rani to fakt przeprosi i jest miły przez 1 - 2 dni a potem znowu to samo ;/ Nie trafia do niego też to że nie jest ze mną dobrze mam coraz częściej stany przed napadowe i napady w śnie... nie wiem czy on myśli ze ja kłamie czy poprostu nie chce tego zaakceptować że jak będzie tak dalej to poprostu moge zejść przy napadzie ;/ (bynajmniej lekarz tak twierdzi). Nie moge zniesc takich facetow, co przekonani sa, ze kobieta zajmujaca sie domem i dzieckiem nic nie robi! Ja w takich sytuacjach pewnie bym sie zbuntowala i przestala mu gotowac i prac, ale wiem, ze to nie byloby wyjscie. Przykro mi, ze Twoj maz zmienil swoje nastawienie. Zrozumiale jest, ze on moze byc zmeczony po pracy, ale on rownie musi zrozumiec, ze Ty nie siedzisz i nie odpoczywasz przy dziecku. Musisz z nim porizmawiac i sprobowac dojsc do jakiegos nowegi rozwiazania, niestety jeszcze nie jestem matka, ani zona, wiec trudnomi tu dac jakikolwiek przyklad. trudno coś tu ci doradzić skoro nie mam doświadczenia w takiej sytuacji Cytat: ...Chciał dziecka i sam mi powiedział "zróbmy sobie dzidziusia" ja się zgodziłam. Teraz często słyszę (w złości wypowiedziane) "ja nie chciałem dziecka tylko sobie jaja robiłem"... ale tutaj bym mu powiedziała na twoim miejscu że jak się bzykaliście starając się o dziecko to już przecież wiedział co robi; jak może teraz mówić, że żartował?:| skoro zaczyna pracę o 5 to napewno nie jest mu lekko i ma prawo być zmeczony, ale to wasze wspólne dziecko przecież i musi ci pomagać skoro masz takie problemy ze zdrowiem i jeszcze szkołę; może na początek zatrudnienie niani która będzie się w ciągu dnia zajmować przy tobie dzieckiem przynajmniej kilka godzin w czasie których ty sobie ogarniesz dom i odpoczniesz trochę byłoby rozwiązaniem? dzięki temu moglabyś się w jakiejś części zająć dzieckiem np w nocy reszta to rozmowy i tłumaczenie mu, że potrzebujesz jego pomocy powodzenia:) Wiesz, pomijam to co na temat Twojkego męża uważam, bo za to grozi mi ban. Ale mam teorię, ze to sprawka jego rodziców. Nie wiem dokładnie jak się to odbyło, ale oni maczają w tym palce jak nic. Wg mnie powinnaś twardo postawić sprawę. Weź męża kiedyś na stronę, siądźcie i wyłóż wszystkie karty na stół, włącznie z tym co Ci lekarz powiedział. I obserwuj go. To poważna sprawa jest. Wiem coś o epilepsji, bo mój brat na to choruje. Jeśli dalej będzie zgrywał wielkiego pana domu, to złóż papiery o rozwód, albo każ mu się wyprowadzić. Musisz być twarda, bo jak się dasz nagiąć to po Tobie. Pracuje od 5 do 18-19 czyli ponad 13 godzin dziennie, wieczorami i w nocy przy dziecku, to zapytam się - kiedy on śpi? masz nolan w pewnym sensie rację tzn masz rację, ale skoro hefalumpka próbuje z męzem rozmawiać co kończy się kłótniami to nie wiem czy twój pomysł się sprawdzi gdyby dało się z tym człowiekiem rozmawiać to raczej nie byłoby problemu a że rodzice tak go nastawili to jasne, dla mnie to są niepoważni ludzie ale słyszałam taką anegdotę: [w uproszczeniu] rozmawiają dwie sąsiadki i jedna mówi - słuchaj, ale mojej córce mąż się trafił, skarb, pomaga jej w domu, sprząta, gotuje a druga na to - ale ma szczęscie ta twoja córka, mój syn to ma straszną żonę, musi jej pomagac we wszytskim, sprzątać, gotować punkt widzenia zależy... teściowie hefalumpki robią starszną krzywdę rodzinie swojego syna, nie powinni się wtrącać; ale z drugiej strony, dlaczego on tak dał im siebie zmanipulować?:| Cytat: dlaczego on tak dał im siebie zmanipulować? Jest kilka opcji: 1. Jest frajerem co nie potrafi na dłuższą metę bez mamusi żyć i słucha się jej zawsze i wszędzie, ojca też. I nie ma własnego zdania. 2. Oni tylko go uaktywnili a te wszystkie cechy siedziały w nim wcześniej. wiem, że sprawa jest ciężka, ale tu chodzi o zdrowie hefalumpki i przyszłość jej dziecka, a może i o jego życie też bo skoro facet na to zlewa to to się różnie może skończyć. Nie wiem jak ona sama finansowo stoi, ale jeśli twarde postawienie sprawy nic nie da to powinna go zostawić. Inaczej to się źle skończy. Nic nie robisz??? To nie rób przez jeden dzień....no wiadomo dzieckiem sie zajmij ale nic ponad to...mąż jak wróci z pracy i spyta o co chodzi to mu powiesz że dziś robiłaś to co on twierdzi ze robisz - nic!!!!! Mój mąż pracuje a ja siedze w domu ale po pracy on sie zajmuje dzieckiem bo je KOCHA!!!! i nie ma zmeczenia....on twierdzi ze to jest najlepszy odpoczynek dla niego - nasza córka ma roczek wiec jest wszedzie... Co za chora sytuacja..... zaszantażuj go że jak nie zmieni swojego podejścia to nie zobaczy wiecej ciebie i dziecka!!!! walcz o swoje..... skoro on juz teraz nie chce sie dzieckiem zajmować to co bedzie potem?? A ja nie będę pomstować. Uważam, że oboje jesteście przemęczeni i z tego robią się problemy. Ty, bo zajmujesz się dzieckiem cały dzień i z uwagi na epilepsję nie możesz w nocy, a Twój mąż, bo jak sama napisałaś pracuje dużo więcej niż wynosi norma (nie napisałaś tylko czy to praca fizyczna czy psychiczna - chociaż każda powyżej 8 godzin jest wyczerpująca) i do tej pory wstawał jeszcze w nocy do dziecka. Spróbujcie jednak porozmawiać i znaleźć realne wyjście z sytuacji. Jeżeli nie stać Was na nianię, to może Twoja mama, siostra, kuzynka mogłyby pomóc chociaż kilka godzin dziennie, tak byś mogła odpocząć. Niestety jeżeli nie masz dobrych relacji z teściami, to nie masz czego od nich wymagać. Nie stawiaj wszystkiego na ostrzu noża, bo to może się obrócić przeciwko Tobie. Nie zrzucaj też winy na jedna stronę - w takim wypadku nie dojdziecie do niczego konstruktywnego. Powodzenia w rozmowach. Cytat: wogóle zaczął się brzydko do mnie odnosić (bynajmniej mnie to obraża) "baranie". On pracuje od 5 do 18-19. Od niedzieli do piątku i tylko soboty ma wolne. To ile pracuje... jak bym ja tyle pracował i jeszcze miał się w nocy dzieckiem zajmować to bym ****icy dostał z miejsca(nie mam pojęcia o wychowywaniu dzieci, ale mogę sobie wyobrazić jaki to ciężar), sory, ale nie porównujcie gotowania, prania i sprzątania domowego do kilkunastogodzinnej pracy, bo porównania nie ma, to są tylko wymówki (należe do tych mężczyzn co wszystkie te czynności bez problemu potrafią wykonywać sami, więc wiem o czym mówię). Podczas jego 14h poza domem, ty czynności domowe wykonasz w 4-5h max, okazyjnie może dłużej choć bardzo wątpię (no chyba, że mieszkasz w domu co ma 300m2) także wrzuć na luz.. Moim zdaniem rodzice mu otworzyli oczy na to, że do tej pory dawał się po prostu wykorzystywać, dlatego zmiana w jego zachowaniu. Mimo to nie ma usprawiedliwienia dla jego chamskich odzywek wobec ciebie, ani tekstów, że on dziecka nie chciał - to jest zajebiście nie fair, z twojej wypowiedzi wynika, że wiedział na co się decyduje. Powinniście na spokojnie porozmawiać, nie podejmować radykalnych działań. Rozumiem Twoj problem po czesci i sama mam takie obawy, jak juz napisalam nie jestem jeszcze ani zona, ani matka, ale planuje nia zostac w ciagu paru lat. Obecnie mam duze obawy co do mojego partnera, gdyz czesto nie wykazuje checi jakiejkolwiek pomocy w obowiazkach domowych, wiec na sama mysl o tym, ze mialabym sie zajmowac domem, a do tego dzieckiem zaczynam sie martwic. Kiedy slucham/czytam o takich problemach widze siebie za pare lat zalaca sie na stronach forum, czego bardzio bym nie chciala.... Ale sie w****las dziewczyno ;/ I bez znaczenia jest, czy to wina tesciow. Facet jest po prostu zwyklym smieciem (zakladam oczywiscie, ze to co piszesz o chorobie i szkole to prawda). Cytat: To ile pracuje... jak bym ja tyle pracował i jeszcze miał się w nocy dzieckiem zajmować to bym ****icy dostał z miejsca... nie porównujcie gotowania, prania i sprzątania domowego do kilkunastogodzinnej pracy, bo porównania nie ma, to są tylko wymówki tez tak pomyslalam w pierwszej chwili, ale wez pod uwage, ze autorka tematu ma ataki epilepsji i cos tam jej sie nie goi i ciagle boli; do tego opieka nad malenstwem, ktore zapewne jest maxymalnie absorbujące; to ich wspolne dziecko a nie tylko jej i nalezy jej sie pomoc od męza skoro to była ich swiadoma decyzja by sobie to dziecko zrobic Praca to żadne wytłumaczenie. Znam małżeństwa z podobnym podziałem dnia i jakoś sobie radzą. To kwestia uczuć. Poza tym dla mnie, gdyby moja żona była tak chora jak autorka, priorytetem było by dbanie o jej zdrowie, więc nawet jakbym miał nie spać tydzień, top by tak było. Koleś idzie na łatwiznę, wykręca się, ot co. Sorki, ale coś mi nie gra w tej całej wypowiedzi. Moje przypuszczenia są takie, że małżonkowie się właśnie pokłócili i Hefalumpka przedstawiła sytuację przejaskrawiając niektóre sytuacje. Z chęcią poznałabym stanowisko drugiej strony. Ps. Zastanawia mnie jeszcze jedna rzecz - boli po cesarce... czy podczas seksu też boli? I czy ten seks jest wymuszany? Cytat: To ile pracuje... jak bym ja tyle pracował i jeszcze miał się w nocy dzieckiem zajmować to bym ****icy dostał z miejsca(nie mam pojęcia o wychowywaniu dzieci, ale mogę sobie wyobrazić jaki to ciężar), sory, ale nie porównujcie gotowania, prania i sprzątania domowego do kilkunastogodzinnej pracy, bo porównania nie ma, to są tylko wymówki (należe do tych mężczyzn co wszystkie te czynności bez problemu potrafią wykonywać sami, więc wiem o czym mówię). Podczas jego 14h poza domem, ty czynności domowe wykonasz w 4-5h max, okazyjnie może dłużej choć bardzo wątpię (no chyba, że mieszkasz w domu co ma 300m2) także wrzuć na luz.. Taki jesteś twardziel? To zajmij się tym lekkim, łatwym i przyjemnym praniem, sprzątaniem, gotowaniem, gdy masz mniej niż pięć godzin snu na dobę, niezagojone cięcie przez pół brzucha i non-stop musisz wszystkie zmysły mieć wyczulone na 200%, by pilnować, czy z niemowlęciem wszystko ok. Nie pieprz (za przeproszeniem) że wiesz, jak to jest, bo głupio porównujesz prace domowe zdrowego człowieka, który nic innego nie ma na głowie, do prac domowych matki niedawno narodzonego dziecka, która w dodatku cierpi fizycznie. To tak, jakbyś śmiał się z kogoś, komu drżą ręce, bo ma ułożyć domek z kart siedząc na bombie zegarowej, bo przecież Ty takie domki układasz bez mrugnięcia okiem codziennie. Cytat: Taki jesteś twardziel? To zajmij się tym lekkim, łatwym i przyjemnym praniem, sprzątaniem, gotowaniem, gdy masz mniej niż pięć godzin snu na dobę, niezagojone cięcie przez pół brzucha i non-stop musisz wszystkie zmysły mieć wyczulone na 200%, by pilnować, czy z niemowlęciem wszystko ok. Zgadzam się po całej linii. Nie wiem, skąd w innych facetach przekonanie, ze to co kobieta robi w domu to spacer. To wkurzające. Powtarzam - facet ściemnia i robi ją w konia. Cytat: to ich wspolne dziecko a nie tylko jej i nalezy jej sie pomoc od męza skoro to była ich swiadoma decyzja by sobie to dziecko zrobic Tu się zgadzam, tak jak wspomniałem, wiedział na co się pisze więc nie powinien się wycofywać, co nie zmienia faktu, że pomoc a jej nadużywanie to nie to samo. Cytat: Praca to żadne wytłumaczenie. Znam małżeństwa z podobnym podziałem dnia i jakoś sobie radzą. Zbyt to generalizujesz, co człowiek to inne preferencje. Jeden po 5h snu i kilku pobudkach w trakcie jest wyspany, drugi zaś potrzebuje 10h. Tak samo z pracą, jeden po 8h czuje się wyczerpany, drugi po 14h pójdzie jeszcze na imprezę. W przypadku opisywanego osobnika, może występować wariant konkretnego przemęczenia i efekty są takie jakie widać. Fakt, że miło by było usłyszeć wersje drugiej strony. Facet pracuje 6 dni w tygodniu od 5-18. Oczywiście kiedy przyjdzie do domu odpoczynek mu się nie należy bo powinien zająć się dzieckiem. Widzę, że większość kobiet uważa, iż ten facet jest robotem- snu ani odpoczynku nie potrzebuje bo przecież powinna mu wystarczyć miłość do dziecka i żony. Hefalumpka nie ma rygoru- obiad o tej i o tej, pranie o tej i o tej, sprzątanie ... itd. a on do pracy wstać musi. Na padaczkę nic nie poradzimy, z blizną jak jest problem to można przejść się np do osteopaty, który nad nią popracuje. Sytuacja jest patowa ale nie mogę nie bronić męża hefalumpki. i właśnie dlatego moim najlepszym związkiem będzie dla mnie związek z moim palmtopem... a jak poczuję instynkt macierzyński to zacznę wysyłać przelewy na 30 dolarów jakiejś afrykańskiej sierotce :P Współczuję, Hefalumpka, niektóre z nas po prostu nie widzą jaki naprawdę jest nasz partner dopóki nie staną na krawędzi, z dzieckiem i garami w dłoniach, z wiecznym wyrzutem. ja widze ze oboje macie za duzo pracy jezeli on pracuje tak dlugo poza domem i w domu nie przesypia nocy nie dziwie sie ze sie buntuje. ciebie rozumiem jeszcze bardziej, bo zdrowej osobie uszami by wylazlo, a co dopiero tobie. jedyna opcja: niania, albo tata pracujacy na normalny etat, nie 5-19/6 dni w tyg (btw co to w ogole za praca!). wierz mi, ta sytuacja nie ma innego rozwiazania, bo z malym bobkiem potrzeba 24/7 a wy nie macie takiej wydolnosci w zwiazku z 1,5 etatu taty i chorobą mamy Pomyśl powaznie o rozwodzie, alimentach i o opiece nad dzieckiem. Nie widzę przyszłosci dla Was. Cytat: Pomyśl powaznie o rozwodzie, alimentach i o opiece nad dzieckiem. Nie widzę przyszłosci dla Was. życia nie znasz i piszesz jak potłuczony. Spokojnie, właśnie znalazłam ciekawą wypowiedź Hefalumpki z listopada. Cytat: Ja się uczę wieczorowo i mam 7miesieczne dziecko. Jakoś daję rade przez te siedem miesięcy wstawałam dzień i noc się zajmowałam dzieckiem. Nieraz tylko mąż wstawał w nocy (dokładnie raz każdej nocy na karmienie żebym miała troszke snu), a w ciągu dnia 2-3godziny się maluszkiem zajął żebym ja się pouczyła. I do tego jestem chora więc nie gadaj głupot że ona nie dawała rady sama. Od tego czasu dziecko ma już zapewne z dziesięć miesięcy i z tego co mi wiadomo, to w tym wieku nie trzeba aż tak często wstawać do dziecka. Zamiast się zapieklać może poczekajmy na autorkę i jej wypowiedzi. Cytat: Zamiast się zapieklać może poczekajmy na autorkę i jej wypowiedzi. Ja proponuję dalej się zapieklać :twisted: a wszystkim chłopcom co im się wydaje ze opieka nad dzieckiem sie nie umywa do pracy zawodowej zycze jak najszybszego rozwiania złudzen :D ROTFL dziaciaczki. Hefalumpka, twojemu mezowi przyda sie ta szkola równiez. kiedy moja mloda miala 4 miesiace musialam wyjechac na 5 dni zrobic badania do pracy magisterskiej i zostawic boba tatusiowi. mus to mus. po tych 5 dniach nigdy wiecej nie uslyszalam od niego okreslenia "siedzenie w domu". nigdy. drugiego dnia juz zadzwonil i przez telefon przepraszal, ze mi wyrzuty robil. trzeciego dnia wymiekal, a jak przyjechalam to spal dwa dni. Cytat: Widzę, że większość kobiet uważa, iż ten facet jest robotem- snu ani odpoczynku nie potrzebuje bo przecież powinna mu wystarczyć miłość do dziecka i żony. W rzeczy samej, większość się uważa za wielkie męczenniczki, które to niby robią najwięcej, a że męża w domu nie ma praktycznie od rana do wieczora, to już się nie pomyśli, bo przecież to nic takiego. Cytat: Hefalumpka nie ma rygoru- obiad o tej i o tej, pranie o tej i o tej, sprzątanie ... itd. a on do pracy wstać musi. Dobrze powiedziane, w 100% się zgadzam. Może rzeczywiście problem rozwiązała by niańka. Do wszystkiego trzeb dojść rozmową. Cytat: Hefalumpka nie ma rygoru- obiad o tej i o tej, pranie o tej i o tej, sprzątanie ... itd. a on do pracy wstać musi. Nie ma rygoru, tak? Czyli jak dziecko zacznie płakać, ona może mu burknąć, że ma nakarmić lub przewinąć się samo, a potem obraca się na drugi bok i śpi dalej? Cytat: Nie ma rygoru, tak? Czyli jak dziecko zacznie płakać, ona może mu burknąć, że ma nakarmić lub przewinąć się samo, a potem obraca się na drugi bok i śpi dalej? A co jej dziecko zrobi jak się mamusia 20 minut spóźni z nową pieluszką? Co szef zrobi tatusiowi jak się 20 minut spóźni do pracy a potem jeszcze coś zawali? Dziecko mamusi z pracy nie zwolni. czy wyscie wszyscy ocipieli?!!!!!!!! nie ma rygoru? z malym dzieckiem?! jest 24/7, 12 miesiecy w roku rygor non stop! najpierw kierat karmienia ryku i kup, chorób i bólów. potem nie jest lepiej. nigdy nie wiesz kiedy sie zmiana zacznie, non stop dyzur i do dyspozycji. noc, dzien, humor dobry czy zly, goraczka czy ból, musisz ****a wstac i nos wytrzec, tylek podetrzec, wytrzymac wrzaski, demolki, fochy. i jeszcze toto dobrze wychowac. i tak gdzies do 6 roku zycia mniej wiecej. Young stallion, jestes najpewniej very young. i po co komu dzieci? ja uważam że mąż ma rację. on utrzymuje Ciebie i dziecko, haruje jak wół, Ty zajmujesz sie jego domem i młodym. normalne - samiec dostarcza pożywienie, samica niańczy młode. Ja to chcialabym zamienic na 1 tydzien role matek i ojcow, mysle, ze wtedy kochani tatusiowie zmienili by nieco zdanie na temat siedzacych w domu zon, ktore opiekuja sie dziecmi i domem! Nie jedna mama z mila checia poszlaby do pracy i miala z glowy placz dziecka, gotowanie, pranie i sprzatanie... Cytat: czy wyscie wszyscy ocipieli?!!!!!!!! nie ma rygoru? z malym dzieckiem?! jest 24/7, 12 miesiecy w roku rygor non stop! najpierw kierat karmienia ryku i kup, chorób i bólów. potem nie jest lepiej. nigdy nie wiesz kiedy sie zmiana zacznie, non stop dyzur i do dyspozycji. noc, dzien, humor dobry czy zly, goraczka czy ból, musisz ****a wstac i nos wytrzec, tylek podetrzec, wytrzymac wrzaski, demolki, fochy. i jeszcze toto dobrze wychowac. i tak gdzies do 6 roku zycia mniej wiecej. Young stallion, jestes najpewniej very young. kontrargument w moim poście powyżej. Cytat: Young stallion, jestes najpewniej very young. Chyba nie tylko on. Weźcie się ogarnijcie, 'mężczyźni' tutaj się w większości wypowiadający, co? Z tego co czytam to macie małe pojęcie o tym, jakim wyzwaniem dla rodziców, fizycznym i psychicznym, jest dziecko. To nie jest pies czy kot, że fukniesz "sio" i sobie pójdzie, ani żadna zabawka żeby była na pokaz czy dla rozrywki. Wychowanie to odpowiedzialność i masa wyrzeczeń ze strony obojga rodziców. Ja sam dziecka nie mam, ale pamiętam czasy kiedy moje siostry były niemowlakami i jakie było przez to u nas wszystko na głowie postawione. Więc najpierw się dopytajcie jak to naprawdę jest a dopiero potem pociskajcie po kobiecie, że robi z igły widły. A sytuacja autorki lekka nie jest i założę się że gdyby było choć trochę lżej to by tematu nie zakładała. Cytat: kontrargument w moim poście powyżej. twoj "argument" jest tyle wart, ze wyrozumiale uznalam go za przywilej mlodosci. poczekajmy co ojcowie powiedza :) Cytat: poczekajmy co ojcowie powiedza :) Ojcowie w większości będą nieobiektywni, gdyż obiektywny osąd przesłaniać im będzie bezgraniczna miłość do swoich dzieci, za które zapewne życie by oddali. Cytat: Ojcowie w większości będą nieobiektywni, gdyż obiektywny osąd przesłaniać im będzie bezgraniczna miłość do swoich dzieci, za które zapewne życie by oddali. czyli mozna powiedziec, ze znajomosci tego delikatnego tematu jak i obiektywizm jest domena młodych gniewnych młodzieńców z zacięciem filozoficznym. ;) Cytat: twoj "argument" jest tyle wart, ze wyrozumiale uznalam go za przywilej mlodosci. poczekajmy co ojcowie powiedza :) Dla mnie te Twoje "argumenty" to standardowa obrona kury domowej. Żeby było jasne- doceniam rolę kobiety pozostającej w domu. Ma ona swoją pracę- ojciec ma swoją i nie zrzucajmy obowiązków jednych na drugich. Ja wiem, że fajnie jest drugiemu powiedzieć, że jest młody i życia nie zna bo tak jest łatwo i nie trzeba się wysilać nad dalszymi argumentami. Cytat: czyli mozna powiedziec, ze znajomosci tego delikatnego tematu jak i obiektywizm jest domena młodych gniewnych młodzieńców z zacięciem filozoficznym. ;) Ja bym w to filozofii nie mieszał, takie są po prostu fakty :p. To jest tak samo jak z ludźmi ogarniętymi uczuciem miłości, wystarczy wziąć sobie jakąś parę gdzie dziołcha za plecami swojego towarzysza wyczynia różne cuda, wtedy mimo iż taki towarzysz jest uświadamiany przez ludzi ze swojego otoczenia co się na prawdę dzieje to i tak nie wierzy gdyż obiektywne spojrzenie na sprawę przesłania mu uczucie jakim jest owładnięty. Na tej samej zasadzie jest z dziećmi i ich rodzicami (oczywiście nie wliczam tutaj żadnych patologii), wystarczy wziąć bójkę dwóch młodocianych... bez znaczenia który zaczął, to rodzice będą stali po stronie swoich dzieci - to co napisałem wcześniej, nie są obiektywni. A, i żeby było jasne. Nie neguję prawa mężczyzny do zmęczenia. Jest ono takie samo, jak prawo kobiety. Jednak uważam, że żadne zmęczenie nie usprawiedliwia tekstów w stylu "ja pracuję, a ty nic nie robisz", "nie chciałem tego dziecka", "to dziecko jest nienormalne". Cytat: Dla mnie te Twoje "argumenty" to standardowa obrona kury domowej. Żeby było jasne- doceniam rolę kobiety pozostającej w domu. Ma ona swoją pracę- ojciec ma swoją i nie zrzucajmy obowiązków jednych na drugich. Ja wiem, że fajnie jest drugiemu powiedzieć, że jest młody i życia nie zna bo tak jest łatwo i nie trzeba się wysilać nad dalszymi argumentami. to dowiedz sie chlopcze, ze jestem samotna matka pracujaca i wychowująca dziecko. wiem co to znaczy wracac zmeczonym z pracy, utrzymywac rodzine, i zarazem sprzatac, gotowac, myć, uczyc, bawic sie, pocieszac, wstawac o 6 rano w wolny dzien, czuwac przy bolacym brzuchu chociaz budzik do pracy zadzwoni za 1,5 godziny. jednoczesnie dobrze wiem, ze zycie matki domowej wcale nie jest duzo lżejsze serio, zachowaj sobie swoje obraźliwe "kury domowe" na moment, kiedy staniesz sie mężczyzną i doświadczysz troche prawdziwego zycia. wybacz, ze cie dyskryminuje wiekowo, ale z jakiej paki na powazny problem rodzinny wylatujesz z tekstami o zywicielach rodziny? no po prostu to jest tak smieszne, ze tylko mlodosc cie ratuje przed kompromitacja Cytat: bez znaczenia który zaczął, to rodzice będą stali po stronie swoich dzieci - to co napisałem wcześniej, nie są obiektywni. Pierniczenie. Na to nie ma reguły. Mój ojciec i mama nigdy nie byli subiektywni względem mnie czy rodzeństwa. Cytat: Ja wiem, że fajnie jest drugiemu powiedzieć, że jest młody i życia nie zna bo tak jest łatwo i nie trzeba się wysilać nad dalszymi argumentami. Przyganiał kocioł garnkowi. Mówisz o rzeczach na których się ewidentnie nie znasz tak jakby to była jedynie słuszna prawda. Weź najpierw sam spróbuj, a dopiero potem głoś to co głosisz. Cytat: to dowiedz sie chlopcze, ze jestem samotna matka pracujaca i wychowująca dziecko. wiem co to znaczy wracac zmeczonym z pracy, utrzymywac rodzine, i zarazem sprzatac, gotowac, myć, uczyc, bawic sie, pocieszac, wstawac o 6 rano w wolny dzien, czuwac przy bolacym brzuchu chociaz budzik do pracy zadzwoni za 1,5 godziny. jednoczesnie dobrze wiem, ze zycie matki domowej wcale nie jest duzo lżejsze serio, zachowaj sobie swoje obraźliwe "kury domowe" na moment, kiedy staniesz sie mężczyzną i doświadczysz troche prawdziwego zycia. wybacz, ze cie dyskryminuje wiekowo, ale z jakiej paki na powazny problem rodzinny wylatujesz z tekstami o zywicielach rodziny? no po prostu to jest tak smieszne, ze tylko mlodosc cie ratuje przed kompromitacja No i to jest dobry argument aby potwierdzić tezę, że się da a więc hefalumpka nie powinna aż tak bardzo narzekać bo ma połowę mniej na głowie niż Ty. Cytat: Przyganiał kocioł garnkowi. Mówisz o rzeczach na których się ewidentnie nie znasz tak jakby to była jedynie słuszna prawda. Weź najpierw sam spróbuj, a dopiero potem głoś to co głosisz. Że niby nie znam się na tym, że człowiek po 13 godzinach pracy potrzebuje odpoczynku zamiast kolejnych obowiązków? Ja wiem, że mama również jest zmęczona ale załóżmy, że tatuś jest kierowcą czy przedstawicielem handlowym i jak zaśnie za kółkiem to mamusia z dzidziusiem będą miały się znacznie gorzej. I to jest właśnie to-wszystkie panie, z pianą na ustach rzuciły się w obronie "swojej" i żadne argumenty do nich nie przemawiają. "Samiec twój wróg" , "oni wszyscy tacy są" . . . Co prawda teksty jakimi uraczył szanowną koleżankę jej facet są żałosne i niegodne mężczyzny. Ale troche zrozumienia dla faceta, może to go przerasta i nie wie jak sobie z tym poradzić( i taka ma reakcje obronną). Wina zawsze leży po obu stronach, niekoniecznie równomiernie rozłożona ale przypomnijcie sobie co was połączyło:) i razem dacie rade, jak powiedzieli przedmówcy: szczera rozmowa, może pomoc rodziny z twojej strony. Ale co ja tam wiem jestem tylko młodym nieznającym życia samcem. Cytat: ja widze ze oboje macie za duzo pracy jezeli on pracuje tak dlugo poza domem i w domu nie przesypia nocy nie dziwie sie ze sie buntuje. ciebie rozumiem jeszcze bardziej, bo zdrowej osobie uszami by wylazlo, a co dopiero tobie. jedyna opcja: niania, albo tata pracujacy na normalny etat, nie 5-19/6 dni w tyg (btw co to w ogole za praca!). wierz mi, ta sytuacja nie ma innego rozwiazania, bo z malym bobkiem potrzeba 24/7 a wy nie macie takiej wydolnosci w zwiazku z 1,5 etatu taty i chorobą mamy naprawde wszystkie panie? i do tego na podstawie własnych doswiadczen zaproponowalam mozliwe rozwiazanie. czy teraz juz widac roznice miedzy wypowiedzia niedoswiadczonych chlopcow a znajacych problem rodzicow? punkt widzenia zalezy od punktu siedzenia, nie? jedyna rada - nie oceniać. uniknie sie wtedy bledu i cudzej krzywdy. Niania kosztuje a pracujący mniej tatuś przyniesie do domu mniej pieniążków albo po prostu ma taki a nie inny charakter pracy i zmienić go nie może. Fajne rady tylko jak tu się do nich dostosować? A do tego piszesz, że jesteś samotną matką- pare postów wcześniej pisałaś jednak o małym dziecku i tatusiu opiekującym się nim przez 5 dni- czyli jednak w tych najgorszych (płaczliwych) momentach samotną mamusią nie byłaś. Cytat: Niania kosztuje a pracujący mniej tatuś przyniesie do domu mniej pieniążków albo po prostu ma taki a nie inny charakter pracy i zmienić go nie może. Fajne rady tylko jak tu się do nich dostosować? jezu, a ty znowu swoje. zrob sobie dzieciaka to bedziesz wiedzial o czym ja mowie, bo na razie nie wiesz, a i rozwiazania nie byly dla ciebie. Cytat: A do tego piszesz, że jesteś samotną matką- pare postów wcześniej pisałaś jednak o małym dziecku i tatusiu opiekującym się nim przez 5 dni- czyli jednak w tych najgorszych (płaczliwych) momentach samotną mamusią nie byłaś. no i co z tego? rozwiodlam sie. tym bardziej wiem o czym ona mówi. a ty? wiesz o czym ja mowie, czy wydaje ci sie ze praca przy dziecku to tylko wtedy gdy wrzeszczy? sprobuj przez rok nie spac normalnie tylko wtedy kiedy sie da, po kawałku, caly czas na czuwaniu. poznasz zupelnie nowe wymiary zmeczenia, nie tylko te po calonocnym rżnieciu w WoW. i wtedy powiedz umeczonej mamie ząbkujacego dziecka, ze *******i jak typowa kura domowa Sory, facet ktory mowi ze jego placzace dzieco jest nienormalne i zone wyzywa od baranow jest dla mnie wyrosnietym gnojem ktory gowno wie o zyciu. Dziecko przyszlo na swiat dzieki obu rodzicom a wiec piecze nad nim sprawowac powinny 2 str. Co z tego ze pracuje ? Taki los faceta, chyba ze pracuje jak beduin na budowli. Laska ma poroblemy zdrowotne i to ciezkie i kazdy kochajacy a przede wszystkm odpowiedzialny mezczyzna-bo mowimy chyba o mezczyznie? pomoze swojej kobiecie jak tylko potrafi. Jesli chodzi o jego rodzicow. Mysle ze oni wkoncu go zbuntuja przeciwko Tobie bo ten Twoj mezus wciaz trzyma sie mamusinej spodnicy. Facet pracuje tyle, że ma prawo padac na pysk i rzeczywiscie przeciez spac kiedyś musi, więc sytuacja jest naprawdę bardzo trudna, natomiast tego jak się do Ciebie odnosi i jak się zachowuje nie usprawiedliwia nic. Jakby ukochany powiedział do mnie 'baranie' to nie zobaczyłby mnie przez tydzień, po drugim razie nie zobaczyłby już prawdopodobnie nigdy, bo chyba przeszłaby mi miłośc. A to, ze twierdzi, ze przeciez 'zartował' kiedy mówił, że chce dziecka? Co za prostak i gówniarz. A Ty jak na to reagujesz? Pomijam już kwestię odpowiedzialności..przecież wiedziałas, ze jestes chora, że jeszcze się uczysz i mąz pracował w takim wymiarze już wczesniej (domyslam się ze fizycznie, bo co to moze byc za praca od 5rano?) Na nianię was pradopodobnie nie stac, bo myslę, że sama juz dawno byś na to wpadła gdyby było inaczej,więc ludziom w takiej sytuacji zalecałabym poczekanie z planowaniem dziecka dopóki nie poprawią choc trochę swojej sytuacji, ale cóż, teraz juz po ptakach. Moze jakas pomoc od panstwa? opiekunka z pomocy społecznej, wolontariusze..przeciez chyba istnieją takie instytucje. A czy z mężem prostakiem zostaniesz to juz Twoja rzecz. ittika, nie marnuj cennej energii na wychowywanie dzieci na BT..nie przeżyją, nie zrozumieją.. wlasciwie to bardziej bronie kur domowych, bo oczywiscie wiem, ze poki komuś mamusia pierze majtasy, bardzo trudno o empatie. empatia i zdrowy rozsadek są proporcjonalne do ilosci wypranych własnoręcznie gaci. własnych i cudzych. :headbang: Troche szkoda że wczoraj byłam zmęczona i zasnęłam bo widzę że dyskusja naprawdę przednia :) 1. dziecko ma 10 miesięcy (jak już ktoś słusznie zauważył) ale w nocy trzeba wstawać co około 2-3 godziny. Często budzi się z płaczem i trzeba go uspokajać - a to trwa 10-15 minut. I to tak bardzo wkurza męża. 2. Wiem że to teściowie go zbuntowali. 3. Mieszkamy z moimi rodzicami bo ja sie jeszcze boje sama (jak bym napadu dostala to dziecko było by bez opieki. Oni nam pomagają zawsze i finansowo i troche przy dziecku zawsze wezma malego na godzinkę żebyśmy mogli zjeść kolację i chwilkę pogadać. 4. Nie jest tak że mąż wraca z pracy a ja daje mu dziecko. On przychodzi ja podaje mu amu ciepłe - bo wiem że jest głodny i mu zimno. Potem ma 1-2 godz. odpoczynku i czasu dla siebie. Jak leci jakiś mecz to zawsze biore małego i ide do innego pokoju zeby sobie oglądnął. 5. Nie jesteśmy po sprzeczce więc jestem obiektywna i nie targają mną emocje. 6. Jeśli chodzi o bliznę - boli mnie dopiero od 2 miesięcy, lekarze dali mi różne leki na ten ból ale nie pomagają i teraz jestem na zastrzykach. Jak twierdzą "musi przejść samo bo nic tu nie ma ;/ " ale mniejsza o to. 7. Nie stać mnie na nianke bo mamy kredyt i połowa wypłaty idzie na same opłaty. A pieluszki itp też kosztują... Nie powiem mu przeciez ze albo sie zmienisz albo nas nie zobaczysz bo zrobie krzywde malemu. Nawet jak bym sie rozwiodla nigdy bym nie utrudniala kontaktow ojciec-dziecko. Chyba odpowiedziałm na wszystkie pytania. Ach, mąż jest piekarzem i pracuje u prywaciarza. Dziecko mam nerwowe z racji wcześniactwa i tego co przeżył później w szpitalach... dlatego wstaje w nocy i dlatego czesto placze. A tym co piszą że jest lekko - ciekawi mnie co byście zrobili jak by wam kilka godzin maluch płakał z fanaberii bo nie dajecie mu np. otworzyć szuflady, wziąć szeleszczącego papierka (bo może go przecież zjeść i się udławić)itp... A nie powiecie mu przecież "cicho" albo nie wytłumaczycie dlaczego nie wolno i tak tego nie rozumie. Poprostu musicie zajmować go czymś innym, mieć oczy dookoła głowy. Bo jak teraj będziecie ulegać potem będzie rozwydrzonym gówniarz** który na środku sklepu bedzie sie darł bo Ty nie chcesz kupić mu zabawki. Junona Stać nas było na dziecko bo pracował w innej piekarni i zarabiał bardzo dużo. Teraz pracuje w innej i też zarabia sporo (troche ponad 3 tyś.) ale wzieliśmy kredyt na auto i niestety zostało nam jeszcze 10 rat. A to że jestem chora nie oznacza że nie miałabym mieć dziecka ! Cytat: Nie powiem mu przeciez ze albo sie zmienisz albo nas nie zobaczysz bo zrobie krzywde malemu. Nawet jak bym sie rozwiodla nigdy bym nie utrudniala kontaktow ojciec-dziecko. Słusznie. Trochę się wczoraj zapędziłem w swoim radykaliźmie, zapomniałem o dziecku. Przepraszam. Ale nie może być absolutnie tak, że z racji posiadania tego małego bąbla będziesz sobie pozwalała na takie rzeczy ze strony męża. On nie może traktować ani Ciebie ani dziecka w ten sposób. Piszesz o krzywdzie dla dziecka w wypadku rozpadu waszego małżeństwa. Jak dla mnie większą krzywdą dla niego byłoby życie w toksycznej rodzinie. Nie są to wydumane poglądy, bo sam jestem z patologicznej rodziny i doskonale zdaję sobie sprawę jak to na dzieci wpływa, jak się czują, co myślą o sobie, o rodzicach i jak trudno im potem zacząć myśleć inaczej. Do dzisiaj. mimo tego że mam 24 lata na karku, wiem, co czuła moja mama, traktowana przez ojca jak rzecz, nigdy za nic nie doceniana, dla której usłyszeć "chamie" to był komplement. Zdarzało się, że ojciec nie nazywał jej inaczej jak "****a", "szmata". I to też przyszło wszystko z czasem, nie był taki od razu. Nigdy sam nie zapomnę jakie uczucia żywiłem do siebie samego, jak mi było z tym wszystkim źle. Nie chciałbym, żeby Twoje dziecko czuło choć trochę podobne emocje jak ja. Naprawdę musisz podjąć stanowcze kroki. Bo lepiej nie będzie, jeśli wszystko zostanie po staremu. Musisz być twarda. Stanowczo pogadaj z mężem o wszystkim, jeśli będzie trzeba to nawet wywal go z domu na jakiś czas. Musisz nim potrząsnąć żeby się opamiętał, to jedyny sposób. A ja mam jeszcze jedno pytanie, bo mi coś przyszło do głowy... Jakie są relacje męża z Twoimi rodzicami? Nie mówiłam że rozpad małżeństwa byłby zły dla dziecka. Tylko że nie utrudniałabym kontaktów w wypadku rozwodu (ktoś napisał żebym powiedziała "bo nas więcej nie zobaczysz"). To że życie w toksycznej rodzinie jest złe - wiem. Z mamą troche gorzej, ale mama się stara być miła dla niego ostatnio chyba się troche polepszyło. Z tatą dobrze. Zawsze bardziej lubił tate. Powiem na koniec tak: nie jest sztuką odejść /uciec tylko walczyć i próbować naprawiać... Pytanie w sumie do Pań - może znacie jakieś "sztuczki" żeby podejść męża... tak żeby on myślał że wygrał. Jeśli mieszkacie z Twoimi rodzicami, ważne jest, by się z Twoim mężem dogadywali. Im lepiej, tym rzadziej będzie "uciekał" do rodziców i słuchał ich podjudzania. Domyślam się, że zejście ze ścieżki wojennej z teściami nie wchodzi u Ciebie w rachubę? Cytat: Jeśli mieszkacie z Twoimi rodzicami, ważne jest, by się z Twoim mężem dogadywali. Im lepiej, tym rzadziej będzie "uciekał" do rodziców i słuchał ich podjudzania. Domyślam się, że zejście ze ścieżki wojennej z teściami nie wchodzi u Ciebie w rachubę? Próbowałam ale oni nie wykazują się dobrą wolą... Nie chcą i tyle. Nie byli na ślubie i na chrzcinach...i nie przeprosili za to. Stwierdzili że "jak przyjdzie mój mąż z dzieckiem to mu test DNA zrobią...czy to jego. No sorry ale ja nie jestem scierką i nie wyciągnę ręki po takim czymś... I jeszcze: nie moge być niesumienna... codziennie o tej samej porze dziecko dostaje obiad sniadanie kolacje. Jest myte o tej samej godzienie codziennie. Codziennie od kilkunastu lat biore leki o tej samej porze. Przed założeniem rodziny codziennie o tej samej porze spałam i spałam ciągle tyle samo godzin... Osoba mająca dziecko jest (przeważnie) poukładana i ma stały harmonogram dnia. A dodatkowo osoba z epi ma stały rytm dnia bo inaczej nie dzieje sie za dobrze... Trzeba podesłać ten wątek otylkowi który cierpi bardziej niż inni bo musi codziennie jeździć tym samym autobusem. A co do wątku - może przeoczyłem, ale jaki jest udział Twoich rodziców w wychowaniu wnuka? Czy oni pracują, czy są na emeryturze? Wiem że oczekiwanie od dziadków takiej pomocy może być nie fair, ale sytuacja jest rzeczywiście ciężka, no a skoro i tak mieszkacie razem z nimi... Nie będę wdawał się w pyskówkę o tym kto tu bardziej się poświęca: mąż haruje kilkanaście godzin dziennie, żona ma epilepsję, myślę że każde z Was daje z siebie wszystko. Szkoda że tak wyszło w teściami ale to samo życie. Moja rodzina może nie miala takich cudów jak u Nolaana ale moi rodzice przez kilkanaście lat nie odwiedzali nawzajem swoich teściów (w jednym przypadku odległość kilku metrów od ogrodzenia jednego domu do ogrodzenia drugiego domu). Na szczęście dzieci jako jedyne utrzymywały kontakty z wszystkimi członkami rodziny i nie było problemów z opieką nad nami gdy rodzice szli do pracy. No u mnie akurat we kwestii stosunków teściowskich to było podobnie jak u autorki bardzo. Mama mojego ojca nigdy mojej rodzicielki nie zaakceptowała, zawsze się czepiała o wszystko. Dziadek nie dożył ślubu rodziców, tylko raz mamę widział w szpitalu, praktycznie na łożu śmierci. Co ciekawe ojciec zawsze stawał po stronie mamy, kiedy babcia za fest na nią najeżdżała. Rodzice mamy zaś zawsze starali się nam pomóc, babcia opiekowała się domem w czasie kiedy moja mama była z moimi siostrami w końcowych etapach ciąży i mimo tego że nie mieli o moim ojcu dobrego zdania to nigdy nie podburzali mamy przeciwko niemu. Dla Ciebie ważne jest, żeby rodzice wiedzieli jak mąż Cię traktuje i dawali Ci oparcie teraz. Kiedy masz jakiekolwiek oparcie łatwiej będzie to wszystko jakoś poukładać. Moi rodzice pracuja... Oczywiscie ze nam pomagaja. Finansowo-kupuja malemu nieraz pieluchy,kaszki,deserki albo zabawki czy ubranka zalezy co sie im nawinie... A jesli o opieke chodzi to z soboty na niedziele biora go na noc do siebie. A w ciagu tygodnia to minimum godzinke jest u nich - nieraz 2 godz.(chodzi mi o 1-2godz. dziennie). Bo tez sa zmeczeni i maja swoj wiek... Jak chcemy wyjsc to tez nie ma problemu i biora malego zdazalo sie ze na caly dzien brali jak wyszlismy np. na zakupy czy gdzies na impreze... Jego wogole ine pomagaja i on nawet nie docenia zee moi rodzice biora malego i kupuja mu rozne rzeczy. Tylko narzeka ze sie "wtracaja" ale jak dziecko placze 10 minut to normalne ze przychodza i pytaja czy moze go nie wziac (bo wiedza ze po takich 10 min ryczu czlowiek traci cierpliwosc...tym bardziej jak jest zmeczony). co do niani - nie mialam na mysli tylko płatnej. moze kochana tesciowa pomoze, skoro ma tyle do powiedzenia w kwestiach waszej rodziny. drugie jest to, ze wlasciwie problem nie istnieje, bo za cene swojego zdrowia i spokoju kupiliscie sobie nowe auto. tak to niestety dziala. za 10 rat przemyslcie swoja sytuacje od nowa. ps. moja tez byla tragicznie placzaca i wciaz jest upierdliwa. ale nie byla wczesniakiem ani nic. Cytat: A to że jestem chora nie oznacza że nie miałabym mieć dziecka ! Nie oznacza też, że można tak nieodpowiedzialnie decydować się na dziecko. Z tego co piszesz wynika, że przed podjęciem tej decyzji nie rozważyłaś z mężem posiadania dziecka w obliczu Twojej choroby, jakie to niesie ze sobą konsekwencje itp. itd. No ale teraz to już nie ma co nad tym dywagować, bo dziecko już jest. Cytat: Pytanie w sumie do Pań - może znacie jakieś "sztuczki" żeby podejść męża... tak żeby on myślał że wygrał. Tak robią tylko głupie ****y. Traktują swoich mężów jak jakichś niedorozwojów. Niestety, facet, choćby s****ysyn, niedorozwojem nie jest i prędzej czy później orientuje się, że ktoś go wychujał. Wtedy rozpętuje się prawdziwe piekło. Krótko mówiąc, jest to strzał do własnej bramki. Na dziś radzę spróbować porozmawiać z mężem na spokojnie. Uświadom mu, że początki są trudne, ale dziecko w miarę dorastania będzie się uspokajać. W końcu przestanie płakać z byle powodu, da wam pospać. Do tego czasu jednak, musicie razem to przejść i nawzajem się wspierać. Taka rozmowa zapewne będzie bezowocna. Mąż będzie się wzburzał, nadymał i stawiał na piedestale swoją pracę. Po części ma rację, bo facet za******** fizycznie i o ile wiem, praca w piekarni to z pewnością nie jest relaks. Z drugiej strony, facet ma dziecko, a to zobowiązuje i zmęczenie nie może być tu usprawiedliwieniem. Rodzicielstwo wymaga poświęceń i nie toleruje usprawiedliwień. Zatem, jeśli próba rozsądnej rozmowy z mężem nie przyniesie skutku, zapowiedz mu, że skoro on ma Ciebie i dziecko w dupie, nie chce Tobie pomagać, to Ty również nie będziesz pomagać jemu. A więc koniec z obiadkami, praniem, prasowaniem dla niego itp. Brak seksu powinien, oczywiście, wyniknąć w sposób naturalny. Hefalumpko, lekko nie masz. Dziecko, które Cię potrzebuje 24 godziny na dobę, problemy zdrowotne i na dodatek faceta, który robi sceny. Współczuję i życzę, abyś szybko wyszła z tego kryzysu i byście znaleźli ponownie wspólny język, o ile to jeszcze możliwe. Chwila chwila ty masz pretensje do męża który haruje 6 dni w tygodniu po 14 godzin?? opanuj się . Rozumiem choroba twoja i dziecko ale zrozum tez jego. Powiem szczerze znam takie zachowania i ona raczej miłości i w związku nie pomagają. Usiadacie na spokojnie pogadajcie, ale pamiętaj musisz brac pod uwagę jego potrzeby a nie tylko swoje i dziecka. moze trzeba by kogoś zatrudnic do pomocy albo nie wiem co. Zastanówcie sie razem nad rozwiązaniem. Tylko pamiętaj rozmowa nie moze polegać na twoim wydzieraniu sie na niego. Cytat: Chwila chwila ty masz pretensje do męża który haruje 6 dni w tygodniu po 14 godzin?? Słusznie, skoro ona haruje 7 dni w tygodniu po 24 godziny, bo opieka nad małym dzieckiem jest w systemie 24/7. Nie ma między nimi równego podziału obowiązków. Cytat: Usiadacie na spokojnie pogadajcie, ale pamiętaj musisz brac pod uwagę jego potrzeby a nie tylko swoje i dziecka. To samo działa w obie strony. Weź się chłopie wczytaj w to co ona pisze i ogarnij z deka swoje myślenie. Przecież kobieta jasno daje do zrozumienia, ze szuka wyjścia z sytuacji i wina w tej kwestii nie leży tylko po jej stronie. Poza tym, jak już ktoś wspomniał - jej facet, mimo zaharowania nie ma prawa jej ani dziecka poniżać ani traktować tak jak traktuje. Jakaś kultura w obyciu by się przydała. Cytat: A to że jestem chora nie oznacza że nie miałabym mieć dziecka ! Przecież ja nigdzie nie napisałam, ze nie powinnas w ogole decydowac się na dziecko.. Cytat: udziom w takiej sytuacji zalecałabym poczekanie z planowaniem dziecka dopóki nie poprawią choc trochę swojej sytuacji, poczekanie np do czasu, kiedy skonczysz szkołe - jeden solidny obowiązek mniej. Jak widać na załączonym obrazku, dziecko nie powinno być wynikiem sugestii czy też "jaj" wyrażonych słowami - "zróbmy sobie dzidzię". Kiedy nie ma się stabilnej sytuacji finansowej, uczęszcza się do szkoły i ma się poważną chorobę w bardzo ryzykownym dla życia stadium, powinno się powstrzymać od pomysłów na życie , jakim jest zrobienie sobie dziecka. Nie dojdziecie do porozumienia przez krzyki, bunty, kłótnie i robienie na złość. Frustracja zrodzi kolejną frustrację. Praca przez tyle godzin dziennie, nie czyni z faceta jeszcze mężczyzny - nazwając swoje dziecko nienormalnym, krzywdzi je w sposób niewybaczalny. To oczywiście wynika z braku wiedzy - mówię o jego podejściu. Oboje powinniście prawdopodobnie dokształcić się w sprawie wychowania dziecka. To fakt, dziecko to nie automat, ale w tym wieku uczy się go pewnego rytmu i można do wielu rzeczy przyzwyczaić. Kiedy prawie roczne dziecko budzi się co dwie, trzy godziny, to nie jest dobrze. Rozumiem, że jest wcześniakiem, ale czy to faktycznie uzasadnia jego wybudzanie się ze snu i nie przesypianie w spokoju całej nocy? Co mu dolega? Jak chcesz wychować swoje dziecko, jeśli uważasz, iż nie rozumie co do niego mówisz? Ono słucha i chłonie jak gąbka co masz mu do powiedzenia. Jeśli chce wziąć papierek, to mu go daj, ale wytłumacz, żeby nie brał do buzi. Jeśli weźmie, zabierz i jeszcze raz wytłumacz że nie wolno. Jak nie skutkuje, sama go włóż do buzi i wypluj, krzywiąc się i pokazując, że to niedobre. Jeśli nie chcesz dać mu papierka, daj mu drewnianą łyżkę, daj mu gumową zabawkę - dziecku idą ząbki, jego to boli i swędzi, denerwuje, on chce sobie coś pociumkać, nie odbieraj mu tego. NIech się nawet przy tym zapluje, pobrudzi - nie szkodzi, to jest dziecko. Dla mnie to nie do ogarnięcia, że dziecko płacze kilka godzin z powodu fanaberii. Na szuflady są specjalne bezpieczne klipsy, na rogi silikonowe nakładki, na kontakty specjalne wkłady, a żeby mieć chwilę dla siebie, można zrobić dziecku kojec, lub wsadzić w chodzik. Połóż sie z dzieckiem na edukacyjnej macie i pokaż mu, jak fajnie jest sobie powierzgać nogami w górze, by kopnąć wiszącego pluszaka. Wyciągnij plastikowe miski, daj mu chochlę i niech sobie w nie postuka. Jak chcesz sie odprężyć, weźcie wspólną kąpiel. Dziecko jest waszym odbiciem, odbiciem waszych stosunków i relacji z najbliższymi. To tylko wam się wydaje, że ono nie widzi, nie słyszy i nie rozumie. Ono raczej nie potrafi jeszcze tego wyrazić, ale ono wie, kiedy jesteś sfrustrowana. Ono was czuje, a szczególnie czuje Ciebie i chłonie tę negatywną energię. Jeśli będziesz chciała, to chętnie pomogę Ci, udzielają informacji, jak doprowadzić do tego, by dziecko spokojnie przesypiało całą noc i jakie stosować sztuczki, by złapać trochę czasu dla siebie, a dziecko pozostawić bezpieczne. Na Twoje problemy w związku nic nie jestem w stanie radzić, ale gwarantuję, że jak się wyciszysz, to może sama ogarniesz temat i dojdziesz do tego, jak rozwiązać problemy. Wyciszenie sie i pozytywne nastawienie, nie jest też bez znaczenia w związku z Twoim stanem zdrowia. Przed ciążą miałam spokój z epi. na około 2 lata więc uznałam że mogę mieć dziecko - lekarz też stwierził że mogę. Bo badania typu tomograf i eeg nie wykazały epi i stwierdzały że jestem zdrowa... Niestety ale badania są omylne jak widac :/ i po porodzie wszystko wrocilo 2 razy gorzej niz było... Więc jak widac nieodpowiedzialna nie bylam - zrobilam badania pytalam lekarzy... Dzisiaj porozmawiam z mężem ostatni raz i jak tym razem nie trafi do niego to chyba będzie koniec bo nie bede narażała dziecka na taka rodzine (chodzi mi o kłótnie, wieczne pretensje i wyzwiska). Teraz najważniejsze jest jego dobro. I nie będę krzyczała :) Hefalumpka, rzeczywiście dobrze, żebyście sobie wyjaśnili tę całą sytuację na spokojnie. Twój mąż zachowuje się nieodpowiedzialnie, wygląda to istotnie tak, jakby powiedział, że chce dziecka dla żartu. A tak naprawdę to zapewne wtedy, gdy to mówił, chciał żebyś zaszła w ciążę, ale kompletnie nie zastanowił się, jak to jest mieć dziecko, teraz, gdy zobaczył czym to pachnie, buntuje się i wkurza, bo przecież nie chciał, żeby dziecko ciągle płakało, nie dawało spać, nie chciał być ciągle zmęczony itd. Niestety- prawda jest taka, że nie macie łatwo, a Wasza sytuacja jest ciężka i oboje macie sporo obowiązków. On za to ma tego wszystkiego dosyć i nie chce Ci pomóc przy dziecku. Tak to długo nie pociągniecie. Facet powinien zrozumieć, że ma chorą żonę, małe dziecko i ciężką pracę i musi sobie jakoś z tym poradzić- a w tej sytuacji znalazł się niestety na własne życzenie. Dorośli ludzie zaś powinni ponosić konsekwencje swoich czynów, a nie ich unikać. Rozumiem, że w tej sytuacji trudno Wam się odnaleźć i że jesteście tak zmęczeni, że nie macie czasu dla siebie, przez to, że atmosfera jest nerwowa, trudno też o czułość i dobre porozumienie. Wyjścia są na dobrą sprawę trzy: próbujecie wspólnymi siłami (nie tylko Ty, ale mąż także!) uzdrowić sytuację i przejść przez ten najtrudniejszy okres, gdy dziecko jest jeszcze małe, razem, żyjecie tak jak teraz, denerwując się na siebie, odnosząc się do siebie źle i w fatalnej atmosferze, co nie jest dobre ani dla Was ani dla dziecka albo rozstajecie się. W ostatnim przypadku, mąż również musi zajmować się dzieckiem, bo nie przestanie być ojcem. Dlatego też pierwszym krokiem jest poważna rozmowa. Cytat: Kiedy prawie roczne dziecko budzi się co dwie, trzy godziny, to nie jest dobrze. Rozumiem, że jest wcześniakiem, ale czy to faktycznie uzasadnia jego wybudzanie się ze snu i nie przesypianie w spokoju całej nocy? Co mu dolega? Też mnie to zastanawia. Dziesięciomiesięczne dziecko to już nie kapusta i można zdiagnozować problem. Nawet rosnące zęby nie są przyczyną takiego conocnego wybudzania się dziecka. Nie wiem też za bardzo co wcześniactwo ma do marudzenia. Nie zaobserwowałam czegoś takiego wśród wcześniaków. Hefalumpka, przeczytaj uważnie post Jezy, bo chyba w ogóle go nie bierzesz pod uwagę. Co do blizny, to może zmień lekarza, albo przynajmniej skonsultuj to z innym. Być może Twój dotychczasowy lekarz nie widzi problemu, a problemem mogą być np. zrosty. 10 miesieczniak ma najczesciej przewlekle jazdy nocne z powodu zabkowania. to najgorszy, szczytowy okres. glodnego 3 miesiecznego nakarmisz i zasnie, 10 miesieczniak bedzie z bolu wyl i pare godzin. Itikka, zgadza się, że to najgorszy okres. Tylko weź pod uwagę, że nawet z powodu ząbkowania dziecko nie wyje Ci noc w noc co dwie godziny. Jeżeli tak się dzieje, to chyba coś nie gra.
|
Tematy
|