ďťż
BWmedia
Być lub nie być (wyjazd)
Witam!! Pierwszy post ale za to bardzo poważny. Otóż chciałbym przedstawić wam sytuacje w jakiej się obecnie znajduje oraz zaczerpnąć opinii kogoś niezależnego. Tworze wspólnie ze swoją dziewczyną udany związek już od ponad 2 lat, w którym były gorsze i lepsze momenty, zresztą zapewne jak w każdym. Sielanka trwała przez ostanie miesiące, oczywiście jak się można domyśleć do pewnego czasu. Do czasu gdy moja ukochana oznajmła mi, że zamierza wybrać się na studia za granice. Szczerze mówiąc podszedłem do tego z mieszanymi uczuciami, gdyż dla mnie była to niemiła wiadomość, jednak wiem, że od dawna o tym marzyła i robiła wszystko, aby jej plany się spełniły. Rozumiem ją, chce sobie zapewnić lepszą przyszłość zdobyć nowe doświadczenie itp. Jednakże nie wyobrażam sobie na chwilę obecną rocznej rozłąki, gdy miało się najbliższą osobę zawsze przy sobie, niemalże na wyciągnięcie ręki. Po prostu nie wyobrażam sobie takiej sytuacji, jestem przeciwny związkom na odległość.Wiąże się to zapewne z tym, iż najdłuższa rozłąka z moją partnerką trwała 3 miesiące i prawie zakończyła się tragicznie. Dlatego mam teraz przypuszczenia, że w razie kontynuacji naszej znajomości zakończy się to bardzo żle. Bardzo ją kocham, lecz nie wiem do końca czy jestem przygotowany na tęskonote, samotność...cierpienie(?) jakie zaistniała sytuacja może mi przynieść. Czy mam do obecnego stanu zdrowe-normalne podejście? Może jestem przewrażliwiony? A może lepiej zaoszczędzić sobie przykrości? Proszę o wyrozumiałość i zrozumcie, że to dla mnie bardzo trudna decyzja, niemalże życiowa. Czy powinienem z nią dalej być, czy lepiej oszczędzić nam obydwojgu przykości? Ja bym był dalej... Skoro kochasz to wiele przetrzymasz, ale też wiele się nauczysz. Sama jestem w zwiazku na odleglosc i fakt jest duzo trudniej ale sie da. I moim zdaniem jesli naprawde ja kochasz a ona Ciebie to mimo wszystko warto. Tylko postarajcie sie ustalic kiedy ten zwiazek bedzie zwiazkeim normalnym. Ja teraz wroce po 3 miessiacach na 2 tyg. juz nie moge sie doczekac niedzieli. a na dobre wroce w lutym. A ja zupełnie niedawno związałam się z facetem, który wyjechał na trzy miesiące na praktyki na Kretę. Nie wiem jak wytrzymam, nie wiem co będzie, nie wiem czy nie pozna tam kogoś innego. Tysiące wątpliwości. Jednak obydwoje podjęliśmy decyzję, że będziemy na siebie czekać. A ja, jak nigdy w życiu, jestem przekonana, że warto... a daleko jedzie na te studia? bo jak do niemiec czy innych krajow osciennych badz europejskich to przeciez nic strasznego - zawsze mozna widywac sie np co 2 weekend barabasz imho jests przewraziliwiony. nie jest to nic przyjemnego ale da sie wtrzymac. Cytat: Wiąże się to zapewne z tym, iż najdłuższa rozłąka z moją partnerką trwała 3 miesiące i prawie zakończyła się tragicznie. wybacz wscipskosc, ale co przez to rozumiesz? ktos (prawie) dopuscil sie zdrady czy jak? Wyjeżdza do Anglii i raczej o częstym widywaniu się nie ma mowy gdyż jeśli już bedzie w Polsce (święta) to bedzie siedzieć u rodziny, która mieszka w innym mieście niż ja. Dla mnie pewnie też wygospodaruje troszke czasu. Przypuszczam, że nie bedzie to dużo, ale taką ma w domu sytuacje i nic na to nie poradze. Co do poprzedniej rozłąki, to nie było żadnej zdrady ani podobnych akcji. Po prostu nasze kontakty powoli zaczęły być takie oschłe. Były już nawet przyupszczenia, czy to oby napewno miłość. stad właśnie moje wątpliwości. Rozumiem Twoje obawy, ale przecież nie mozna niczego prorokować. Masz zamiar zerwać, bo ona wyjeżdża, zeby oszczędziś sobie, Wam, niepotrzebnych stresów? Myślę, że warto sróbować jakos sie w tym odnaleźć. Róznie przecież może być. A jeśli przetrwacie tę próbe? barabasz bilety z Anglii i do Anglii sa dosc tanie jesli sie je odpowiednio wczesniej kupi. Sama mieszkam w Londynie i do pazdziernika planuje 3 razy byc w Polsce bilet w 2 strony odpowiednio szybko kupiony kosztuje ok 60 funtow. moim zdaniem trudny związek. dla mnie bez przyszłości Cienko to widze....ludzie zaczynaja zyc wlasnym zyciem, odzwyczajaja sie od siebie....z czasem zaczynaja sie zastanawiac, czy to aby na pewno jest milosc.... A z drugiej strony w dobie Internetu mozecie sie przeciez widziec codziennie :) A ja powiem tak, facet jesteś przewrażliwiony nie mogę znieść "samotności bla bla bla" ech jesteś słaby niektórzy zmagają się z tą panią całe życie a ty tak krótkiego okresu nie możesz wytrzymać ech szkoda słów. Nie wiem co zrobilabym na twoim miejscu wiem, ze bylam w tej samej sytuacji jakis temu ( to ja wyjechalam) i wiesz co oboje z moim bylym zalujemy, ze nie rozstalismy sie przed wyjazdem.... wtedy przynajmniej rozeszlibysmy sie bez szumu.. Przed moim wyjazdem oboje uwazalismy, ze jestesmy w cudownym zwiazku bez zgrzytow... mielismy sie nawet pobrac (bogdanowi dzieki ze do tego nie doszlo) ... Rozlaka zmienia wszysto.. Przestalam na niego patrzec tak jak kiedys, lepiej bylo mi samej niz z nim, zaczelam widziec jego wady... Zerwalam z nim, on do tej pory mi chyba nie wybaczyl ze zerwalam z nim po trzech latach Ale przez to co sie stalo znalazlam swoja milosc, jestem szczesliwa z kims innym :) Edit: Ona jedzie na studia czyli miniumum 3 lata taak?? a jestescie ze soba 2... Chce przypomniec, ze studia za granica to calkiem co innego niz w kraju i musisz sie liczyc, ze prawdopodobnie bedziecie sie widziec raz na pol roku.. To nie to samo co studia w innym miesicie kiedy to ludzie widuja sie przynajmniej raz na miesiac, raz na 6 tygodni... Moim zdaniem powinniscie dac sobie spokoj, i niech kazde z was uklada sobie zycie, nie ma po co trzymac sie zwiazku na sile.... Jesli na prawde macie ze soba byc to bedziecie kiedy ona wroci :) Z polaczeniami Polska - Anglia roznie bywa "monia" moje sa na przyklad KOSZMARNE!!!! barabasz do jakiego miasta w UK ona sie wybiera i skad w Polsce jest?? to ci zaraz powiemy jak z polaczeniami bedzie :) A nie myślałeś o tym, żeby jechać razem z nią? To może po kolei: monia:P -- tu nie chodzi o pieniądze. Nie wiem czy wiesz ale studiowania za granicą wiąże się z dużym zaangażowaniem i na nic nie ma czasu, zwłaszcza gdy się robi 2 lata w rok. Reflux -- słaby? Raczej nie jestem masochistą. Moze to zabrzmi przewrotnie ale właśnie próbuje zaoszczędzić cierpienia obu stronom. Jednak jak widzisz to nie takie łatwe. Enea -- Właśnie nie chciałbym żeby to wyglądało tak jak w twojej sytuacji. To zdecydowanie czarny scenariusz... Sytuacja gdy po jej powrocie spoglądalibysmy na siebie jak na dwójke obcych ludzi nie wygląda różowo. A czy da się tego uniknąć widząc i czując kogoś 2 razy do roku? Ona jedzie na uzupełniające na (prawdopodobnie)rok. Połaczenia mam obcykane i podobnie jak u Ciebie wyglądają słabiutko. rojze -- nie ma takiej możliwości. Mój profil studiów nie jest wykładany w tym mieście. Poza tym jestem związany z uczelnią jeszcze przez co najmniej rok. Cytat: rojze -- nie ma takiej możliwości. Mój profil studiów nie jest wykładany w tym mieście. Poza tym jestem związany z uczelnią jeszcze przez co najmniej rok. A nie mógłbys wziąć na rok urlopu dziekańskiego i kopsnąć się popracować do Zjednoczonego Królestwa? barabasz sprobowac zawsze mozna... ale wiem po sobie jak ciezko jest utrzymac kontakt kiedy ma sie tyle na glowie, potem pojawiaja sie oskarzenia i zal o zadkie przyjazdy do kraju.. wokolo znajdzie sie tez pewnie pelno glupawych doradcow, ktorzy zielonego pojecia nie maja o studiach czy zyciu za granica... po za tym skad wiesz, ze to bedzie tylko rok? moze 2 a moze 5 bo bedzie chciala zrobic drugi kierunek i zlapac praktyke za granica... Sprobuj ale nie nastawiaj sie na wiele.... sama sie ucze w Londynie wiec wiem ze jest trudniej bynajmniej przez pierwszy rok. Fakt ze to nie studia, ale wiem jak jest. I naprawde jesli sie chce wszystko sie da. a co do twojej wypowiedzi ze chcesz zaoszczesdzic wam cierpienia to moim zdaniem to jest troche egoistychne. jakby mi tak chlopak powiedzial stwierdzilabym zenie zalezy mu az tak jak myslalam. a czy w zwiazku na odleglosc staje sie sobie obcym? jak zwiazek przed wyjazdem byl prawdziwie mocny to i w czasie bedzie. Cytat: Reflux -- słaby? Raczej nie jestem masochistą. Moze to zabrzmi przewrotnie ale właśnie próbuje zaoszczędzić cierpienia obu stronom. Jednak jak widzisz to nie takie łatwe. Tak słaby,bo nie potrafisz dać sobie rady przez rok bez drugiej osoby. Niektórzy zmagają się z tym dłużej niż ty miałbyś, i jakoś żyją. A ty??? Od razu narzekasz i ubolewasz, a ona nawet jeszcze nie wyjechała. Niech jedzie ,a ty jak nie potrafisz sobie z tym poradzić to jedź z nią . A ja wcale nie uważam, że jest słaby. Nie jest po prostu naiwniakiem, jakimś niepoprawnym romantykiem, który wierzy w milosc na odległosc. Ja w nią też nie wierzę. Mało się słyszy o tym, że jedna osoba wyjechała, że był to najbardziej uadny na świecie związek, ale po miesiącu pomimo obietnic, zapewnień, zaczęło się coś psuc? Co się okazywało w następnej kolejności? Że pojawił się ktoś trzeci. Nie chcę urazic tch wiernych, którzy na siebie czekają, bo są tacy. Ale ja takie wyjazdy widzę niestety w czarnych barwach. Jestem życiowym optymista. Jednak na moje rozumowanie, to ma to szansę jeśli bedziecie sie widywać w jakiś niedużych okresach czasu. Spojrz na swoich kumpli z liceum, gimnazjum, podstawowki czy przedszkola - tych z ktorymi byles prawie jak brat, jedna paczka a kontakt wam sie urwał lub baardzo mala ma czestotliwosc. Co czujesz? I wlasnie o to mi chodzi :) ja jestem w takim zwiazku od lipca i daje sobie glowe obciac ze jestesmy sobie wierni. a w zwiazku tez nic sie nie popsulo, wrecz przeciwnie jest nawet lepiej. bo bardziej sie kochamy. Barabasz, dobrze, że myślisz "trzeźwo" tzn. zdajesz sobie sprawę jak wyjazd dziewczyny może się skończyć. Jednak czasem nie warto zakładać tego najgorszego, bo gdyby tak było to ludzie nie wychodzili z domu, bo mogliby wpaść pod samochód, czy złamać nogę, nie wiązaliby się z nikim, bo ta osoba może nas zdradzić, nie zakładaliby rodzin i nie mieli przyjaciół, bo po co? Przecież przyjaciele albo członkowie rodziny mogliby umrzeć albo nas opuścić i zostalibyśmy sami. Dobrze mieć świadomość, że coś się może stać (wtedy nie ma aż tak wielkiego szoku, że to się stało), ale nie ma co wpadać w przesadę i nie robić czegoś lub kończyć coś tylko dlatego, że istnieje cień szansy, że się to nie uda. Czy jest sens się rozstawać, bo może się zdarzyć, że jak teraz się nie rozstaniecie, to rozstaniecie się później? Rozumiem, że jeżeli Wam nie wyjdzie, to będzie żal, smutek i inne negatywne uczucia. Ale czy jak teraz się rozstaniecie nie będziecie tęsknić za sobą? Nie będzie Wam przykro, że musicie się rozstać? Nie będzie bólu, żalu? Też będzie, pytanie tylko przy której opcji będzie Wam łatwiej. Pomyśl nad tym. Kilka osób przedstawilo swoje doświadczenia z wiązane ze związkiem na odległość. Z perspektywy czasu stwierdziły, że lepiej było się rozstać przed rozłąką i tu trudno się nie zgodzić. Ale nie wiadomo, jak będzie z Wami, być może Wam się uda. Znam kilka związków na odległość i jakoś dają radę i nawet nie myślą by się rozstać. Sama przeżyłam taką sytuację z wyjazdem, podobną do Twojej (ograniczony kontakt itd.) i wszystko skończyło się dobrze (a właściwie nie skończylo bo związek nadal trwa). Nikt nie jest w stanie przewidzieć jak z Wami będzie, łatwo egzystować z daleka od bliskiej osoby napewno nie będzie, ale nie można zakładać też wersji pesymistycznej, bo jak widać jednym się udaje, a innym nie. wszyscy macie racje. Wciąż mam wątpliwości, ale jest to raczej nie do uniknięcia. Na dzień dzisiejszy chce spróbować mimo iż jest szansa że bede tego żałował. Jak znam siebie żałowałbym także w przypadku drugiej opcji. W każdym bądz razie nie nastawiam się na wiele, ale też nie przyjmuje czarnego scenariusza. Po prostu( tandetnie to zabrzmi) czas pokaże. pozdrawiam i dzieki za pomoc. barabasz gratuluje ze chcesz sprobowac, ale z takim podejsciem to wam sie nie uda. Ty musisz w to wierzyc, a nie myslec co bedzie to bedzie. Bedzie wam ciezko ale jakos sie trzeba wspierac. Moim zdaniem ten związek nie ma przyszłości. Skoro jesteście ze sobą 2 lata i będziecie bez siebie rok, do tego zakładam że macie około 20 lat (nie moge zobaczyć Twojego profilu o coś mi nie chce w nieggo wejść) i jesteście młodzi to: 1. Rozłąka zrobi swoje bo ludzie w tym wieku są niecierpliwi 2. I Ona i Ty poznacie nowych ludzi 3. Na odległość trudno spojrzeć sobie w oczy i powiedzieć "kocham cie" 4. Na odległość trudno wyjaśnia sie nieporozumienia 5. Konflikty narastają itd. Wiem to z doświadczenia, bo sama wyjechałam za granicę (nawet wcale nie daleko) i mimo najlepszych chęci wszstko sie rozleciało. Całe szczęście że odbyło się bez fajerwerków. Alina to faktycznie mialas szczescie u mnie az huczalo :) bylam bardzo niemile zaskoczona zachowaniem mojego eks Myslę,że czasem rozłaka "dobrze robi". W tym sensie, ze człowiek ma czas "zajrzeć w siebie", poukładac sobie wszystko, zadac sobie pare ważnych pytań, i uczciwie sobie na nie odpowiedzieć. Po czyms takim albo naprawde sie wie, ze to jest "TO", albo tez własnie związek sie rozpada. Ja jestem wlasnie po powrocie z Polski bylam z moim Kochaniem 2 tyg. doszlismy do wniosku, ze teraz on przyjedzie do mnie. Powiem wam, ze z kazdym pobytem blisko niego bardziej go doceniam, zwiazek jest silniejszy, mocniejszy. Jesli sie chce da sie takie cos przetrwac, ale trzeba checi z obu stron i ogromnego zaufania. Gdybym jeszcze raz miala sie decydowac na ten zwiazek wiedzac ze zmieni sie on w zwiazek na odleglosc i tak bym sie zgodzila bez wachania.
|
Tematy
|