ďťż
BWmedia
Wyjazd za granicę - dylemat
Witam. Mam poważny problem i nie wiem co mam zrobić. Otóż do mojego narzeczonego niedawno odezwał się kolega przebywający na stałę za granicą. Zostawiła go dziewczyna i teraz jest sam. Strasznie ciągnie mojego narzeczonego, żeby do niego przyjechał. Z kolei moj narzeczony był na początku sceptyczny, ale teraz prawie podjął decyzję, żeby jechać, bo tutaj mało zarabia. Chce, żebym też z nim jechała. I tu właśnie jest problem. Jestem na przedostatnim roku studiów i nie chcę ich rzucać, żeby za granicą pracować w sklepie :| Poza tym nie mogę teraz przerwać, bo już się zaczął rok i wiązałoby się to z dużymi opłatami za nieskończony semestr, więc nie mogę wziąć nawet dziekanki. Mój narzeczony skończył studia i łatwo mu mówić, żebym je odłożyła na później. Pokłóciliśmy się o to, bo zmieniły się wszystkie plany. Mieliśmy na wiosnę rozglądać się za mieszkaniem, a on mnie właśnie postawił pod ścianą. On jedzie, a ja mam zadecydować czy jadę też, czy nie. Nie wierzę w związki na odległość i wiem, że prędzej czy poźniej się to rozpadnie. Jak z nim porozmawiać i co zrobić, żeby nie jechał? Nie ma tam gwarancji, że znajdzie dobrą pracę, a dla mnie moje studia są naprawdę ważne, gdyż bardzo chcę pracować w wyuczonym zawodzie. Jeśli nawet nie zastanawia się nad Twoją sytuacją, tylko namawia na wyjazd, to znaczy, że tym bardziej nie warto dla niego rzucać wszystkiego. Facet, za którym warto biec na kraniec świata to taki, który nigdy nie pozwoliłby na to, byś musiała tam biec. zachowuje sie troche szczeniacko. Skończ studia, bo potem możesz nie mieć już ochoty ich kontynuować, a jeśli on jednak się upiera na wyjazd to niech jedzie. Związek nie koniecznie musi się rozpaść choć będzie to dla niego wielka próba. Ja też wyjechałem za granicę do roboty zostawiając w domu żonę ale po dwóch miesiącach wróciłem i wiele się nauczyłem, że bardzo kocham swoją partnerkę, że na obczyźnie wcale nie jest lepiej a na powrocie tylko zyskałem niby wróciłem do tego samego zakładu pracy ale zacząłem dużo więcej zarabiać. Cytat: On jedzie, a ja mam zadecydować czy jadę też, czy nie. On jedzie. A w domyśle, ,,albo jedziesz ze mną, albo spadaj na drzewo." Tak widzę tę sytuację. Dziwne, że wcale nie liczy się z Twoim zdaniem i z tym, co jest dla Ciebie istotne. Nie trzyma Cię w kraju jakiś pierdół, ale coś ważnego, od czego zależy Twoja przyszłość. Boisz się, że wasz związek może na odległość stracić rację bytu. A co będzie, jak rozpadnie się za granicą? Jeśli zdecydujesz się na wyjazd, zrobisz to wbrew sobie, a takie rzeczy nie znikają i nie mijają. Być może za jakiś czas poczujesz do swojego narzeczonego żal. Gdybym była na Twoim miejscu postawiłabym sprawę jasno i zażądała wyjaśnień, dlaczego niby czyjaś wola ma być ważniejsza od mojej. A to dlatego, że nie zwykłam ustępować i rzucać wszystkiego w cholerę, bo ktoś coś tam chce. Z drugiej strony patrząc, jeśli on postanowił, że chce pojechać to nie możesz postawić mu jakiegoś ultimatum typu nie jedź bo z nami koniec. Ty zostań i skończ szkołę on niech jedzie i spróbujcie związku na odległość. Jeśli jesteście tak bliscy, że planowaliście wspólną przyszłość to i może przetrwacie te trudne czasy rozłąki. Wiele par teraz tak żyje. Kto wie może wróci zanim tak naprawdę za nim zatęsknisz. A każda ze stron ma tu swoje racje i obojgu zależy wam na karierze zawodowej. T chcesz mieć wykształcenie i dobrą pracę on chce więcej zarabiać. Nie wyobrażam sobie, żeby mój partner postawił mnie w takiej sytuacji. Uważam, że jest to nieodpowiedzialne, jest to skreślenie Waszych planów, tym bardziej, że już się zaręczyliście, więc teoretycznie złożyliście Sobie taką wstępną deklarację tego, że chcecie ze Sobą być na zawsze. Jak dla mnie On jest niedojrzały emocjonalnie. Myślę, że chce od Ciebie uciec, bo żaden zakochany facet nie "rzucał" by związku tylko dlatego, żeby przeprowadzić się do kolegi. A powiedz mi tutaj Twój narzeczony ma pracę? Satysfakcjonującą jego? Cytat: Myślę, że chce od Ciebie uciec, bo żaden zakochany facet nie "rzucał" by związku tylko dlatego, żeby przeprowadzić się do kolegi. :knockout: Wyjazd do pracy za granicę nie jest jednoznaczny z zakończeniem związku. Nie posuwajmy się w dywagacjach aż tak daleko. Cytat: Ty zostań i skończ szkołę on niech jedzie i spróbujcie związku na odległość. Jeśli jesteście tak bliscy, że planowaliście wspólną przyszłość to i może przetrwacie te trudne czasy rozłąki. . Otóż to. Można by i tak spróbować, niekoniecznie musi się źle skończyć. W wątku o definicji zdrady pojawiło się stwierdzenie, że można o niej mówić między innymi, gdy jeden z partnerów podejmie arbitralnie decyzję o wyjeździe za granicę (oczywiście jak to często bywa nie jest to prawda objawiona i mogą pojawić się wyjątki). Moim zdaniem tak istotna decyzja podjęta bez konsultacji z partnerką jest równoznaczna z wykonaniem wrogiego wobec niej gestu. W tej sytuacji można postawić tezę, iż facet swoim działaniem wywołał u swojej partnerki uzasadnione wątpliwości co do przyszłości związku (podobnych słów użył e-rotmantic w wątku o definicji zdrady, nie chce sobie przypisywać praw autorskich ;)). Oczywiście nie musi to być koniec, ale gość zatrząsł poważnie fundamentem związku w mojej ocenie, trzeba mieć to na uwadze w przyszłości... Cytat: :knockout: Wyjazd do pracy za granicę nie jest jednoznaczny z zakończeniem związku. Nie posuwajmy się w dywagacjach aż tak daleko. Masz rację trochę za daleko się posunęłam może w swoich rozważaniach, ale bardziej chodzi mi o to, że jeżeli facet nie dba o zdanie partnerki i ich przyszłość to oznacza, że coś jest nie tak i że być może nie jest Ona dla Niego wszystkim. Wyjazd za granicę może być wrażeniem chęci zadbania o lepsze jutro ich związku. Np chęci zarobienia na wspólne mieszkanie itd. Może i wyskoczył z tym wyjazdem jak filip z konopi ale trafiła mu się okazja pojechać i że ktoś na miejscu mu pomoże wystartować. Prawdę mówiąc studia inne niż typowo inżynierskie nic nie dają. Są takie kierunki, które czynią z młodych ludzi fachowców, ale większośc to kit wyciskający kasę. Przykładem może być choćby polonistyka lub socjologia, po tym też można pracować w sklepie. Zdecyduj czy to właśnie TEN facet jakbyście teraz mieli ślubować. I czy studia są tego warte, wiadomo, nie wszystko co miłe jest przydatne. Poświęcić związek dla kariery a poświęcić związek dla edukacji - zawsze trudne wybory. Cytat: On jedzie, a ja mam zadecydować czy jadę też, czy nie. Nie wierzę w związki na odległość i wiem, że prędzej czy poźniej się to rozpadnie. Jak z nim porozmawiać i co zrobić, żeby nie jechał? Daj sobie święty spokój. Można być w związku na odległość jeśli obie osoby siebie szanują i myślą razem jako "my" a nie jako "ja + ty". On Cię nie szanuje, on podjął decyzję, on niech spada na drzewo. Rób swoje, to jakiś niepoważny typ. ps: http://www.youtube.com/watch?v=uC0llaWI6zM wierz mi związek na odległość może przetrwać, mój trwa już tak od półtora roku. Na początku było ciężko, ale wierzyłam że kiedyś razem zamieszkamy (już niedługo) i to mnie trzymało. Musieliśmy troszkę poczekać, żeby mój partner mógł się przeprowadzić do mnie ponieważ on jeszcze studiował i musiał zakończyć edukacje (napisanie pracy mgr. i obrona). On chciał rzucić wszystko w momencie kiedy termin się odwlekał, ale ja mu nie pozwoliłam ponieważ nigdy bym sobie nie wybaczyła jak by nie skończył studiów robiąc to dla mnie. Dla tego nie rozumiem Twojego faceta jak może tak Ciebie traktować, nie pytając Cię w ogóle o zdanie, stawiając Cię przed faktem dokonanym. Ja nigdy Mojego partnera nie zmuszałam do podjęcia takiej decyzji, to była nasza wspólna decyzja po długich rozmowach. Wydaje mi się, że musisz mu przedstawić swój punkt widzenia całej tej sytuacji może po takiej rozmowie dojdziecie do jakichś konkretnych wniosków, może uznacie że spróbujecie chwilowego związku na odległość, czas pokaże. w sumie to śmiało moge radzić, w polsce kariery nie zrobisz, zapomnij, skonczysz studia na maxa wyciągniesz 3 tys zł miesięcznie, łał tyle ja bez trudu szarpie w tydzien, i niech mi nikt nie gada o kryzysie bo to fikcja kto sie uweźmie zawsze sobie poradzi, kolejne pytanie gdzie emigruje współmałżonek? został ci rok, skoro klient stawia ci ultimatum, kopnij w dupe niech jedzie ty koncz studia rok jebnie jak z bata, i sama startuj łatwo sie mówi ale uwierz mi wiem coś o tym :cool: Chce wyjechać do Anglii. Jeśli o mnie chodzi to zostały mi jeszcze 2 lata, a nie rok, więc to trochę dużo. A studiuję na kierunku, który jest ciężki, kosztował mnie wiele wysiłku, wyrzeczeń, czasu i nerwów i nie chcę z niego rezygnować, żeby sprzedawać marchewkę w Anglii. Dzięki za słowa otuchy. Jest to dla mnie ciężka sytucja i nie wiem co będzie dalej. Podjęłam decyzję, że ja zostaję. Nie wiem co będzie dalej, nie wyobrażam sobie spotkań raz na kilka miesięcy. Poza tym znając tego kolegę, to będzie ciągał mojego narzeczonego na różne imprezy i będą tam cały czas pić., a mój narzeczony moim zdaniem ma z tym mały problem. Tzn. nie jest jakimś alkoholikiem, ale na imprezach nie zna umiaru w piciu i czasami przesadza. Dobrze, że postanowiłaś zostać i dokończyć studia. Nie warto dla drugiej osoby rezygnować z siebie... NIGDY. Myślę, że może Twój partner nagle przestraszył się stałego związku... może poczuł, że to dla niego za szybko, dlatego chce wyjechać do kolegi, chce od Ciebie odpocząć, może się wyszaleć;> Zobacz, podjął ważną rzutującą na was obojga decyzję bez konsultacji z Tobą... było tylko "jedziesz" lub "nie jedziesz" . Brak szacunku dla osoby której się oświadczyło. To dobra pora by zakończyć ten związek. Sama powiedziałaś, że nie wierzysz w związki na odległość, więc taka rozłąka byłaby dla Ciebie jedną wielką męką. Powinniście dać sobie na looz... wolną rękę, hulaj dusza, piekła nie ma... po prostu się rozstać. Jeżeli na prawdę się kochacie itd... to on wróci i będzie chciał wszystko naprawić... jeżeli nie... to zostanie tam i będzie układał sobie nowe życie... wg mnie nie masz co czekać na niego w Polsce, korzystaj z życia.
|
Tematy
|