ďťż

"Dochodzę"

BWmedia
"Dochodzę"
  Czy mówicie partnerowi/partnerce , czy on/a Was ostrzega , że zbliża się orgazm , czy uważacie to za głupie i niepotrzebne?


Zależy. Czasem tak, czasem nie. Kwestia pozycji i nastroju :D
Nie. Łatwo się domyślić kiedy mój partner dochodzi, ja też się jakoś specjalnie z tym nie kryję ^^
Będę mówił i oczekiwałbym, żeby mnie informowano przynajmniej przez pierwsze 10 stosunków. W czasie oglądania pornoli po takich słowach przyspieszam ruchy ręką a w rzeczywistości dałoby mi to znak, żeby włączyć II bieg.


Da sie to wyczuć bez głośnego,,dochodzęęęęęęęęę";)
Niektórzy (jak ja) tak lubią bo te słówka mnie nakręcają na równi z odczuciami.
Nie, nigdy tego nie powiedziałam i nigdy nie usłyszałam.
Jakoś nie czuje potrzeby.
Ja najczesciej mówię . Po pierwsze on lubi , gdy do niego mówię podczas seksu, po drugie dzięki temu wie , żeby nie zmieniac pozycji/tempa , po trzecie robi/mówi wtedy to, co ten orgazm przyśpiesza i umacnia, a po czwarte on wtedy dochodzi wraz ze mną, a wspólny orgazm to cudowne zwieńczenie cudownego seksu ;)
nie mówimy. wiemy to po innych dźwiękach wydawanych :D
Cytat:
a wspólny orgazm to cudowne zwieńczenie cudownego seksu ;) No bo właśnie o to chodzi. :headbang:

A w jaki sposób, słownie czy niesłownie, będziemy dawać znać partnerowi o zbliżającym się orgazmie - to już mniej istotne. Ważne, żeby widział, że dochodzimy.:)
zwykle nie mówimy... po tylu latach to się świetnie daje wyczuć. Czasem uprzedzam przy pieszczotach oralnych - żeby nie było niespodzianki
On sam wie, ja też wiem, chociaż czasem się zdarza.
Nie mówimy. Moim zdaniem hasło "dochodzę" brzmi... komicznie. Wystarczy po prostu zwracać uwagę na partnera, by widzieć, co się z nim dzieje. A jeśli coś mówimy, to zdecydowanie nie jest to słowo.
D się zdarza, gdy spina się, żeby dłużej wytrzymać, zaczekać na mnie, a tu orgazm blisko :) natomiast ja nie przypominam sobie, żebym mówiła, zwykle to widać/słychać.
Zawsze śmieszyli mnie faceci, którzy mnie o tym informowali - tak jakbym sama nie wiedziała, do czego zmierzam ;]
Ja zaś tego nie mówię, ale to raczej po mnie widać. Mam na tyle charakterystyczny orgazm, który naprawdę bardzo rzadko wygląda inaczej, że nie da się go pomylić i póki nie nadejdzie - trzeba wypatrywać, nie zmieniając pozycji ani ruchów czy tempa, o ile tego nie zasugeruję :)
A skąd pomysł, że skoro sie mówi, to znaczy ze 2 osoba nie wyczuwa orgazmu partnera/rki?

Kata, aleś Ty czepialska. Nie o słowo tu chodzi przecież.
raczej nie mówię, ale po mnie widać gdy zaczyna mnie "skręcać", oddech zdecydowanie przyspieszony i zaczyna moje ciało całe drżeć - on już wie co jest grane :-)Natomiast kiedy on dochodzi też da się wyczuć, chociaż on w porównaniu ze mną informuje, że "jeszcze chwilkę" i odlatuje
dosc czesto mówię - zwłaszcza jak mi obrabia ustami. Raczej nie przyjmuje strzałów do ust - okazjonalnie wiec jak widze ze tarmosi go bez przerwy to daje jej znac by mogła zdecydowac. lubi czasem mnie zaskoczyc... :)

ona wije sie jak dochodzi a mimo to mówi.... "tak nie przestawaj zaraz dojde" "rżnij mnie na maxa jestem juz blisko" etc.

czasem jej mówię gdzie się na nią spuszczę i proszę by np. scisneła cycki, rozchyliła posladki... :)

bywa ze spuszczam sie w niej... nawet nic nie wie a ja posówam ją dalej czasem do 3 orgazmów. dziwi się co tak długo.
To jej mówię by nast. razem się bardziej postarała to bedzie szybciej hahaha
Mi się zdarzyło tylko z Grekiem i głównie tylko przy oralu, ale z mojej strony na zasadzie 'tak, właśnie tak, nie przestawaj' (po polsku brzmi to jakoś komicznie ;)), a on zwyczajnie, że dochodzi, choć i bez tego wiedziałam, bo to był jedyny facet, który wydawał z siebie erotyczne dźwięki podczas dochodzenia, jak i całego seksu, strasznie mnie te odgłosy kręciły ^^
Różnie bywa, ale przy oralu raczej staram się zasugerować zbliżający się wystrzał co by kobieta oka nie straciła :P
Nie, bo po co?
Nie mówię. Mówię dosc dużo podczas seksu, ale o tym, że dochodzę - never.
ja nie mówię, ale zaczynam głośniej jęczeć, więc trudno się nie zorientować ;)
a mój Misiek też nie mówi, ale widać po twarzy :)
Nie, nie trzeba :cool:
On czasem mówi ale czysto z względów mojego bezpieczeństwa xD
Ja- nigdy. Widać i słychać (nie żebym się darła ostro) :)
Jak dochodze, to nie mowie ;)
Tak, żeby wiedziała, że już długo kontynuować nie dam rady.
Piszę językiem na jej plecach, słowo "dochodzę" ;)
Mój mężczyzna właściwie zawsze mówi, że dochodzi, podkręca mnie to jeszcze bardziej i mobilizuje do intensywniejszego działania :).
Myślę, że działa to w obie strony :razz:
Ja nie mówię. To widac. I po mnie i po nim. ;p Słowa są zbędne. Raczej.. uśmiechamy się do siebie usatysfakcjonowani. ;)
Może i bym mówił, ale wyszłoby zabawnie bo się ją-ją-jąkam.
Do-do-do-docho-cho-cho-o-o-ela-ela-o-o (Rihanna, pozdro!) -****a-mać-ooodzę.

Nieee-eee, podziękuję :goth:
Odruchowo zaznaczyłam "nie", ale po chwili zastanowienia uświadomiłam sobie, że kurczę, czasami jednak to mówię.
Kiedyś w trakcie lodzika mówiłem "idzie, idzie, idzieeee", ale tylko dlatego, że moja ex brzydziła się wytrysku więc miała czas na odsunięcie się.. a wtedy ja go łapałem w naciągnięty napletek (sic!).
Zresztą tak się przyzwyczaiłem, że potem zawsze w trakcie lodzika tak mówiłem.
Dopiero z moją obecną Panią oduczyłem się tego bo ona tego nie potrzebuje by wiedzieć co się zbliża..
Czasem mówię , a czasem nie. Nie ma reguły.
Cytat:
Piszę językiem na jej plecach, słowo "dochodzę" ;) O, to musisz mieć dłuuugi język... szczególnie w pozycji na germańskiego oprawcę :P

Nie mówię. Czasem podczas strzału głośno stęknę. Z drugiej strony podobnie. Jedyny znak nadchodzącego orgazmu od mojej Niuni, to przyciśnięcie mojej głowy w trakcie minetki do cipki. Wszystko jednak bez słów.
Właśnie sobie zdałam sprawę, dlaczego mówię. Mając "wytrysk" kobiecy ostrzegam w ten sposób męzczyznę, by nie wychodził ze mnie , nie ruszał się tylko przez sekunde pozostał w bezruchu. Szkoda mi pościeli , a facet nie domysli sie ni cholery jaki orgazm bede miec, normalny czy mokry , skoro ja obydwa przeżywam tak samo, nie?

Przy oralu nigdy nie mówię, faceci też nie. Nie muszą, doskonale wiem kiedy trysną, a że spermy się nie boję i zawsze ją łykam, wiec.. :whistle:
Czasem mi się zdarza, ale niebyt często. ;) Mam tak charakterystyczne orgazmy, że partner wie bez słów, że dochodzę... Aczkolwiek czasami mi się 'wyrwie' w ferworze podniecenia.:lol:
ja mówię .. bo lubię finał w ustach :D
Oczywiście, że tak i oczywiście, że nie. Ja po prostu na różne sposoby dochodzę (zaznaczyłam tak). Kiedy pieści mnie oralnie, to zazwyczaj moje jęki, wzdychanie, gesty (intensywniejsze głaskanie dłońmi głowy, łapanie za ramiona, zaciskanie stóp na jego bokach) jest informacją samą w sobie. Ale bywa, że kiedy pieprzy mnie ostro od tyłu, to domagam się szybszego tempa lub klapsa w tyłek, bo czuję że dochodzę i chcę jeszcze lepszych doznań w tej danej chwili. Wówczas mówię, że jestem blisko, żeby nie przestawał, bo zaraz będę na szczycie. Dla mnie informowanie o zbliżającym się orgazmie to wskazówka wpisana w samą rozkosz w określonych sytuacjach - facetów to potrafi nakręcić, zmusić do zintensyfikowanego działania w tej danej chwili i dają czadu. Nie widzę w tym nic złego.
A ja zawsze mówie "Uwaga!" to ona wie ze dojde za jakies 2-3 sekundy.
ale podczas seksu to tylko "Arghhhhhhh!!!!"
nie mówie ale za to ''stosuje uniwersalny jezyk miłości'' i fure przekleństw, kobita the same ^^
Mój partner wie kiedy blisko,czasem jednak mówię:) Ale jakby mi krzyknął np.Uwaga! byłabym zaskoczona w cholere...:) Ranyjulek a moze spróbuj "achtung" :)
Nie. Ani ja ani moj baba nie informujemy o tym. Bo to widać i czuć :)
Ja nie mówię, moja żonka czasem tylko "jeszcze, jeszcze, jeszcze..." i zaraz finiszuje.
hm...ja nie ostrzegam, M. sama wie,

ale jestem przeszczęśliwy kiedy czasem sama powie "dochodzę",
chociaż robi to niezwykle rzadko :-( zazwyczaj (chociaż nie zawsze) sam się domyślam, że to "zaraz", albo mocniej mnie przyciska do siebie
Powered by wordpress | Theme: simpletex | © BWmedia