ďťż

Kobiecie przestaje zależeć? Jakkolwiek to nazwać.

BWmedia
Kobiecie przestaje zależeć? Jakkolwiek to nazwać.
  Witam,

ciekaw jestem Waszych poglądów, spostrzeżeń dotyczącej pewnej sytuacji, której jestem obecnie uczestnikiem.

Krótkie wprowadzenie w temat:
Studia - wiele kobiet, wielu mężczyzn. Nowe znajomości.

Otóż sprawa wygląda tak - jestem obecnie z pewną kobietą od prawie roku. U genezy naszego związku leży wzajemne zabieganie o swoje względy. Zarówno ja, jak i ona robiliśmy wszystko, by w pewien sposób przyciągnąć się do siebie. Później związek - czyste piękno. Nie chcę, by było to odebrane jako autoreklama, lecz (może się okazać ważnym) nie była jedyną, która zabiegała usilnie o me względy. Owych kobiet było kilka. Od pewnego czasu (okres miesiąca, nieco więcej) zauważyłem coś jakby...jakby jej zależało już mniej? Nie mówię o samym zachowaniu 'sam na sam'. Problem jest być może nieco płytszy.
Najkrócej mówiąc - przestała o siebie dbać. Tak jak wtedy, gdy zabiegaliśmy o siebie wzajemnie - była wzorem zadbania, w pewien sposób kusiła (również ubiorem, choć bez skrajności oczywiście) i roztaczała wokół siebie blask. Już tak nie jest. Ogólnie...kwestia ubioru, makijażu itp - spadło sporo w dół. (Brzmi brutalnie...aż sam poczułem).
Ciśnie się - "a czy sam jesteś ok?" - odpowiadam, że staram się. Nie ubyło mi zapału, gdyż zdaje mi się, że uczucie z mojej strony jest głębokie - choć rok to nie okres, by się w pełni dotrzeć, poznać. Tutaj akurat nic się nie zmieniło od początku znajomości. (Fakt - czasem przyjdę nieogolony, ale to sporadycznie, bardzo rzadko, bez przesady). Również od strony emocjonalnej - staram się ją ciągle zaskakiwać, dbać o nią...chcę, by była przy mnie szczęśliwa.
Tylko czasem ciężko patrzeć...jak ja (choć facet), robię wszystko, by była dumna, iż ze mną jest...by inne jej zazdrościły...a ona - cóż. Niezbyt...


A nie wydaje ci się, że wasz związek nie jest już na etapie stroszenia piórek i demonstrowania barw godowych?
Nie wiem jak długo jesteście razem, ale przecież w pewnym momencie jest tak, że partnerzy już się do siebie nie mizdrzą.
Co właściwie zarzucasz dziewczynie poza tym, że nie chodzi cały dzień wyfiokowana?
A może ona myśli że tobie to jej strojenie mogło by przeszkadzać??

Ponadto rojze dobrze zauważyła, że związki ewoluują, priorytety się zmieniają... Poza tym kwestia wyglądu zewnętrznego jako kryterium tego, czy będziecie razem czy nie to wg mnie bardzo dziecinne i pokazuje że chyba jeszcze nie za bardzo dojrzałeś do poważnego związku...

No i zawsze mógł się zmienić sposób w jaki ty ja postrzegasz... minęło pierwotne totalne zafascynowanie i po prostu ci spadły różowe okularki...

Jeśli nadal uważasz że to ona się "opuściła" i bardzo to ci przeszkadza to proponuje uniwersalne lekarstwo na 99% "związkowych" problemów: POROZMAWIAJ Z NIĄ O TYM
Widzę tu dość ostre zapędy narcystyczne, "...nie była jedyną, która zabiegała usilnie o me względy..., ...robię wszystko, by była dumna, iż ze mną jest...". Wybacz ale związek dwojga ludzi nie polega na byciu dumnym, tym bardziej jeżeli takie słowa padają z ust faceta. Kobieta ma być szczęśliwa z facetem, a nie dumna z powodu bycia z nim. Daleki jestem od oceniania kogokolwiek ale w tym wypadku wydaje mi się, że Tobie bardziej zależy na tym, żeby to kobiety zabiegały o Twoje względy, żebyś był w centrum zainteresowania, niż na tym żeby znaleźć tą jedyną. Jeżeli chcesz być cały czas adorowany i uwielbiany przez tłum kobiet, nie szukaj związku tylko zostań żigolakiem.
Nie da się non stop tokować, jest okres godów, który kończy się stworzeniem pary, potem następuje okres stabilizacji i konsumpcji tego, o co się zabiegało. To, że kobieta przestała się "puszyć" na Twoje potrzeby, nie oznacza, że przestała się Tobą interesować, lecz to, że uznała iż stworzyliście związek i teraz wszystkie siły trzeba skierować na pielęgnowanie tego związku, a nie na kolejną walkę.


no i właściwie trójka powyżej wyczerpała zakres odpowiedzi. aż jestem pełen podziwu jak ładnie to ujęli, zwłaszcza Jacenty.
Sporo prawdy, racji. Fakt - może nieco gorzkawej, ale jednak. Dzięki ;)
ja rozumiem, ze kazdy lubi kiedy partner sie dla niego fajnie, seksownie ubierze, zeby tez tym okazac swoje uczucia, ale tak na codzien to sie nie da bo by Ci sie znudzilo ;)
Poprostu nigdy nie będzie tak pięknie jak na początku znajomości, kiedy robiliście dla siebie wszystko aby było bajecznie ;/ I to jest właśnie ból ehhh. Szara rzeczywistość:mad:
Soul Defender, a więc na czym polega to, że ona "przestała o siebie dbać"? Zamiast nosić seksowne ciuszki wskoczyła w bluzę albo dres? Nie maluje się wcale, a jeszcze jakiś czas temu robiła to starannie, przed każdy spotkaniem z Tobą?
Czy powiedziałeś jej cokolwiek na ten temat? Czy ona nic nie wie o tym, że nie podoba Ci się to, jak teraz wygląda, a wiemy my- użytkownicy forum erotycznego...?

Oprócz tego mnie także uderzyło to, że tak bardzo zależy Ci na tym, żeby inne kobiety Cię podziwiały i zazdrościły Twojej partnerce, a Ty sam chcesz móc się nią chwalić przed kolegami... Z jednej strony: rozumiem, że to miłe, gdy kumple mówią, że Twoja dziewczyna to świetna laska, ale... niektóre kobiety uważają, że jak są już z facetem jakiś czas to po prostu nie muszą się codziennie stroić jak na randkę...

I pojawia się pytanie- czy Ty byłbyś w stanie to zaakceptować, czy zależy Ci głównie na tym, żeby Twoja dziewczyna codziennie wyglądała zjawiskowo.
A może ona będzie chciała coś zmienić, jeśli z nią POROZMAWIASZ.
Mój mężczyzna uważa za podejrzane, jeśli zbytnio o siebie dbam, bo na pewno nie robię tego dla niego ;)

Posłuchaj Jacentego. Mądrze gada.
Taka jest kolej rzeczy. I to nawet dobrze, ze tak sie dzieje, mysle ze to swiadczy o tym, ze ludzie przestaja sie dla siebie nadmiernie stroic, a odkrywaja to jacy sa na codzien, na luzie. Gdybysmy mieli sie cale zycie starac i zabiegac o siebie, to bysmy sie zajechali. Oczywiscie o zwiazek trzeba dbac, ale nie do konca wygladem ;)
Myślę że ona jest już pewna że jesteś zdobyty, więc nie musi cię dalej zdobywać. Pogadaj z nią a jeśli to nie poskutkuje to daj jej delikatnie do zrozumienia że "tego kwiatu jest pół światu" ;). Ubierać się w byle co to może jak będziecie staruszkami, wtedy to nawet lepiej więcej schować niż pokazać :P, a teraz póki jesteście młodzi i piękni :) to normalne że chcesz mieć przy boku seksowną zadbaną kobietę a nie dobrze zapowiadającą się "matkę polkę" ;/
No chyba, Soul Defenderze, nie spodziewasz się, że po paru latach związku jak się będziesz obok niej budził w łóżku to ona już będzie umalowana, wstrojona i wypachniona?

W związku przychodzi taki moment, że trzeba zobaczyć jaki partner jest naprawdę, a nie taki jakim chce się Tobie pokazać
Przecież on nic takiego nie napisał, nie ma potrzeby dawać przykładów takich skrajności. Chyba chodzi o to żeby partner cały czas chciał się pokazać z tej lepszej strony. Jeśli np facetowi nie chce się golić a partnerka nie lubi zarośniętego to czy jest to ok ?
Cytat:
Przecież on nic takiego nie napisał, nie ma potrzeby dawać przykładów takich skrajności. Chyba chodzi o to żeby partner cały czas chciał się pokazać z tej lepszej strony. Jeśli np facetowi nie chce się golić a partnerka nie lubi zarośniętego to czy jest to ok ? Jak się raz na jakiś czas nie ogoli to nie widzę powodu do rozpaczy.
Mi tez sie wydaje, ze po prostu piekny wyglad i dbanie o siebie po pewnym czasie przestaja byc tak bardzo wazne. Wtedy pracuje sie nad zaufaniem i innymi glebszymi i wazniejszymi etapami zwiazku. Osobiscie jakbym uslyszlala od faceta, zebym dbala o siebie bardziej, to bylo by mi przykro i zniecheciloby mnie to do jakichkolwiek zabiegan o niego. Pomijajac to, ze koles moglby mi sie wydac prozny, a co za tym idzie brak perspektyw z nim na przyszlosc.
może już tak się nie stara bo jest pewna swego :)
Cytat:
Witam,

ciekaw jestem Waszych poglądów, spostrzeżeń dotyczącej pewnej sytuacji, której jestem obecnie uczestnikiem.

Krótkie wprowadzenie w temat:
Studia - wiele kobiet, wielu mężczyzn. Nowe znajomości.

Otóż sprawa wygląda tak - jestem obecnie z pewną kobietą od prawie roku. U genezy naszego związku leży wzajemne zabieganie o swoje względy. Zarówno ja, jak i ona robiliśmy wszystko, by w pewien sposób przyciągnąć się do siebie. Później związek - czyste piękno. Nie chcę, by było to odebrane jako autoreklama, lecz (może się okazać ważnym) nie była jedyną, która zabiegała usilnie o me względy. Owych kobiet było kilka. Od pewnego czasu (okres miesiąca, nieco więcej) zauważyłem coś jakby...jakby jej zależało już mniej? Nie mówię o samym zachowaniu 'sam na sam'. Problem jest być może nieco płytszy.
Najkrócej mówiąc - przestała o siebie dbać. Tak jak wtedy, gdy zabiegaliśmy o siebie wzajemnie - była wzorem zadbania, w pewien sposób kusiła (również ubiorem, choć bez skrajności oczywiście) i roztaczała wokół siebie blask. Już tak nie jest. Ogólnie...kwestia ubioru, makijażu itp - spadło sporo w dół. (Brzmi brutalnie...aż sam poczułem).
Ciśnie się - "a czy sam jesteś ok?" - odpowiadam, że staram się. Nie ubyło mi zapału, gdyż zdaje mi się, że uczucie z mojej strony jest głębokie - choć rok to nie okres, by się w pełni dotrzeć, poznać. Tutaj akurat nic się nie zmieniło od początku znajomości. (Fakt - czasem przyjdę nieogolony, ale to sporadycznie, bardzo rzadko, bez przesady). Również od strony emocjonalnej - staram się ją ciągle zaskakiwać, dbać o nią...chcę, by była przy mnie szczęśliwa.
Tylko czasem ciężko patrzeć...jak ja (choć facet), robię wszystko, by była dumna, iż ze mną jest...by inne jej zazdrościły...a ona - cóż. Niezbyt...

Ja to bym wymienil na inna studentke itd. Zero problemow itp starc pozniej jakby tamta sie sypala to koleja studentka - takie kolo macieja.
A ja Ciebie rozumiem. Moja przyjaciółka, która kiedyś była bardzo zadbaną kobietką, teraz wygląda jak chłopak, po półtora roku związku. Zero makijażu, pryszcze (których kiedyś nie miała) i aseksualne ciuchy. Nie rozumiem tej nagonki na Ciebie - ja sama wstydziłabym się prowadzać z roztytym, śmierdzącym i nieogolonym facetem, nawet gdyby miał piękne wnętrze.

Musisz porozmawiać ze swoją dziewczyną, ale pamiętaj, by baardzo delikatnie przedstawić swoje zastrzeżenia. No i za żadne skarby świata nie używaj sformułowania "zaniedbałaś się". Jestem przekonana, że jak dziewczyna jest mądra i dobrze to rozegrasz, to zrozumie, że nie chodzi Ci o uszczypliwość.
Widzę że Bambiii stąpa mocno po ziemi, zgadzam się w stu procentach. Z
Zarówno wnętrze jak i zewnętrze :) są ważne, obie te części muszą być na poziomie żeby utrzymać seksualne zainteresowanie partnera. Dla mnie jeśli kobieta o siebie nie dba to znaczy że uważa że sama jej obecność jest wystarczająca i nie musi nic robić, brak szacunku albo głupota.
Cytat:
Widzę że Bambiii stąpa mocno po ziemi, zgadzam się w stu procentach. Z
Zarówno wnętrze jak i zewnętrze :) są ważne, obie te części muszą być na poziomie żeby utrzymać seksualne zainteresowanie partnera. Dla mnie jeśli kobieta o siebie nie dba to znaczy że uważa że sama jej obecność jest wystarczająca i nie musi nic robić, brak szacunku albo głupota.

O jakim wnetrzu wy mowicie..teraz ludzie sa tak zdeformowani uczuciowo ze wnetrze czlowieka stracilo jaka kolwiek wartosc.
Jasiu, to, że wyczuwasz na swojej psychice jakieś deformacje emocjonalne, czy inne wypustki, na pewno nie znaczy że pozostali też tak mają.

Zauważyłam u swoich starszych koleżanek, które powychodziły za mąż, iż spora część z nich przestała o siebie dbać. Zupełnie jakby fakt posiadania męża był już ostatecznym powodem do zlekceważenia swojego wyglądu. Tłuste włosy, niechlujne ciuchy, często nadwaga, czyli jednym słowem ogólne zapuszczenie. Moim zdaniem jest to nie do zaakceptowania. Bycie ze sobą wymaga jednak tej odrobiny wysiłku, by nie odstraszać swoim wyglądem. Co nie oznacza też konieczności przesadnego dbania o swoją zewnętrzność, bo związek dwojga ludzi, którym na sobie zależy, to nie permanentne wybory miss polonia. Przede wszystkim należy być gdzieś pośrodku tych skrajności.
Powered by wordpress | Theme: simpletex | © BWmedia