ďťż

Moja dziewczyna chce iść na wesele z kolega...

BWmedia
Moja dziewczyna chce iść na wesele z kolega...
  Otóż jesteśmy parą już przeszło 3 lata i moja dziewczyna pewnego dnia zadzwoniła do mnie, czy zgodził bym się żeby poszła na wesele z jakimś dobrym dawnym kolega z klasy. I trochę to dziwne ale byłem nieraz na weselu (fotograf ślubny) i wiem co tam sie czasami wyprawia wiem może że to głupie pytanie. Ale jak wy byście zareagowali gdyby wasza miłość poszła z innym na imprezę czy jest o co być zazdrosnym? Czy to aż tak niewinna zabawa? Czy może lepiej poznać tego kolegę i pogadać z nim? Moja dziewczyna nigdy mnie nie zdradziła dlatego mam trochę do niej zaufanie. No ale jednak to jest wesele i pije sie ten alkohol i człowiek czasami nad sobą nie panuje. Dodam jeszcze że to niby ostatnia deska ratunku bo ten kolega przyjechał z zagranicy i nie ma za wielu koleżanek.


Poznaj go! A poza tym nie możesz pozwolić swojej Kobiecie na takie coś. Zapytaj się jej dlaczego chce z nim iść :)
W czym problem? Wesele to zabawa i tyle.
Ja osobiście w miare czesto jestem zapraszany przez znajome jako osoba towarzyszaca, bo wiedza że umiem się bawic i sie nie upije.
Byłem w zwiazku to moja kobieta nic na to nie mówiła - bo chyba liczy się zaufanie nie?
Cytat:
nigdy mnie nie zdradziła dlatego mam trochę do niej zaufanie To co ona musi zrobic bys miał pełne zufanie?
Cytat:
Ale jak wy byście zareagowali gdyby wasza miłość poszła z innym na imprezę czy jest o co być zazdrosnym? Czy to aż tak niewinna zabawa? (...) Moja dziewczyna nigdy mnie nie zdradziła dlatego mam trochę do niej zaufanie. Podzielam twoje zdanie, sam byłem na paru weselach i widziałem na zbyt dziwne sceny, które nie powinny mieć miejsca na weselu. Ludzie piją, jedzą chcą się dobrze bawić i dobrze wyglądać ale tak jak mówisz, wódka uderza im do głowy i czasem nie panują nad sobą.

Jednak to jej dobry przyjaciel z klasy, nie ma z kim iść a swojej kobiecie ufasz, jesteś z nią 3 lata i wiesz jaka ona jest. Porozmawiaj z nią na ten temat, jak jest konieczne porozmawiaj z jej przyjacielem. Chyba nie chcesz siedzieć całą noc i myśleć co oni robią(?).


Gdybym znal tego faceta nie ma problemu, natomiast gdyby byl to dla mnie zupelnie obcy facet o ktorym nic lub prawie nic bym nie wiedzial na pewno pojawiloby sie to upierdliwe uczucie zwane zazdroscia.
Spotkajcie sie w 3 na jakiejs kawie i obadaj jakie ten facet ma intencje :)
A ja bym nie puscila faceta i nie chodzi tu o zaufanie. Sama tez bym nie poszła na impreze, czy jakies wesele z kolegami. Kurcze ma się tyle kolegów i kolezanek to czemu wybiera się tych zajętych? Sama mialam propozycje isc z kolega, ale odmowilam. Ma też inne kolezanki i powinien zrozumiec to, ze jestem zajeta. Ja bym zle sie bawila z innym facetem, nawet nie miałabym ochoty na tance.
Cytat:
Spotkajcie sie w 3 na jakiejs kawie i obadaj jakie ten facet ma intencje :) Tak właśnie myśle zrobić i dopiero bym podioł decyzje czy można zaufać mu. Ale z tego co dziewczyna mowiła to swego czasu chciał iść nawet na seminaria.
Cytat:
A ja bym nie puscila faceta i nie chodzi tu o zaufanie. Sama tez bym nie poszła na impreze, czy jakies wesele z kolegami. Kurcze ma się tyle kolegów i kolezanek to czemu wybiera się tych zajętych? Sama mialam propozycje isc z kolega, ale odmowilam. Ma też inne kolezanki i powinien zrozumiec to, ze jestem zajeta. Ja bym zle sie bawila z innym facetem, nawet nie miałabym ochoty na tance. Bo może większośc znajomych jest już zajęta?
Ci wolni nie mają czasu/ nie nadaja się/ nie chcą ??
Cytat:
Bo może większośc znajomych jest już zajęta?
Ci wolni nie mają czasu/ nie nadaja się/ nie chcą ??
Ciężko mi powiedzieć raczej to była ostatnia deska ratunku tego kolegi, bo przyjechał z zagranicy na wesele kogoś z rodziny. Dlatego też ta propozycja, może też troche nie myślał jak składał tą propozycje że jest ktoś taki jak ja. Przekonać sie mogę tylko rozmawiając znim.
Oczywiście rozmawiać możesz...ale nie rób scen.
Ja każdą partnerkę darzyłem pełnym zaufaniem i takowe dostawałem w zamian.
Zazdrośc zazdrością...ale chorej zazdrości nikt nie lubi.

Kolega. Z zzagranicy. Samotny. Wesele rodziny....Tak napewno zaprasza ją po to żeby ją upic i wykorzystać w toalecie na weselu...
Nie mam prawa NIKOMU czegokolwiek zakazywac, czy nakazywac. To moj partner, a nie wlasnosc.

Ja tu nie widze problemu, żadnego! To jej wybór, czy pójdzie, czy też nie. Masz do niej zaufanie, jestescie ze soba nie parę miesięcy, a 3 lata , wiec ją znasz, wiesz jak sie zachowuje wobec facetów, również po alkoholu, wiec nie wiem nad czym sie zastanawiasz?

Alkohol alkoholem, a to, że bedzie podrywana ... hmm od niej tylko zalezy , czy na to pójdzie. Nikt jej przeciez na sile nie wezmie, nie?

Nie mialabym nic przeciwko by mój facet chodził na wesela z kolezankami- nawet takimi, których nie znam- ktore go zaprosily. Jak ma mnie zdradzic, to mnie zdradzi . Tyle.
Aska ja cie kocham ^^
Cytat:
A ja bym nie puscila faceta i nie chodzi tu o zaufanie. Sama tez bym nie poszła na impreze, czy jakies wesele z kolegami. Kurcze ma się tyle kolegów i kolezanek to czemu wybiera się tych zajętych? Sama mialam propozycje isc z kolega, ale odmowilam. Ma też inne kolezanki i powinien zrozumiec to, ze jestem zajeta. Ja bym zle sie bawila z innym facetem, nawet nie miałabym ochoty na tance. Popieram w 100 %.
Generalnie decyzja nie powinna należeć do Ciebie i dziewczyna nie powinna pytać się o to Ciebie. Sama powinna podjąć decyzję, a powinna być ona odmowna.
To wygląda tak jakby zrzucała odpowiedzialność na Ciebie.
Ale co oni do cholery robic tam beda? Ida na wesele czy na swing party?
Dziewczyna pyta, bo chce znac zdanie faceta . Po co pozniej sluchac pretensji i fochow?
Dziwna sytuacja, nigdy w takiej nie bylam... Nie naleze do osob, ktore trzymaja partnera krotko na lancuszku, ale nie wiesz co bym zrobila w takiej sytuacji. Mysle, ze fajnie by bylo gdybyscie sie poznali i gdyby ten kolega osobiscie z Toba porozmawial i wytlumaczyl okolicznosci przez ktore zaprosil Twoja dziewczyne. Mysle, ze jak jej ufasz to pozwol jej isc. Sceny zazdrosci nie wplywaja pozytywnie na zwiazek, nie po to tyle lat budowaliscie zaufanie...
Cytat:
Ale co oni do cholery robic tam beda? Pewnie będą tańczyć ;)
Przecież nie jest dziewczyną do towarzystwa. Równie dobrze może chodzić na dyskoteki z innymi mężczyznami, oczywiście po uzyskaniu zgody swojego chłopaka. Poza tym jest w związku i to nie krótkim - jak napisał autor postu.
Takie jest moje zdanie. A co zrobi, to będzie jego decyzja.
No beda tanczyc, jesc i pić. Rzeczywiscie , strach puszczać ^^

Po uzyskaniu zgody? Ona jest jego dziewczyna , czy wlasnoscia? To powinna byc jej decyzja , co robi ze soba i swoim zyciem, z uwzględnieniem oczywiscie uczuc partnera.

I skoro jest wlasnie taki, a nie inny staż , to powinni sobie ufac, a nie dawac nakazy i zakazy. Do prawdy nie rozumiem. Sama w zyciu nie pozwolilabym komukolwiek po pierwsze wybierac mi znajomych, po drugie rządzic moim czasem i zyciem, a po trzecie decydowac za mnie.
ogólnie zgadzam się z Aśką, ale może jej przecież powiedzieć, że wolałby żeby nie szła, co ona zrobi z tą wiedzą to jej sprawa
Cytat:
Przecież nie jest dziewczyną do towarzystwa. Równie dobrze może chodzić na dyskoteki z innymi mężczyznami To juz przesada! Jak ja nie znosze takich zaborczych facetow. Z tego co napisal autor, dziewczyna zna tego chlopaka dluzej niz jego i jest on dobrym jej kolega. Zwiazek to nie klatka na malpy, a niektorzy faceci wszystko robia, aby do tego doprowadzic, wytresowac i zamknac ladnie, zeby tylko nie wyszla poza dozwolone pole...
Cytat:
Ale jak wy byście zareagowali gdyby wasza miłość poszła z innym na imprezę czy jest o co być zazdrosnym? Wybacz pytanie, ale czy twoja dziewczyna daje dupy na lewo i prawo?
Jeśli tak, to oczywiście możesz być zazdrosny...
A ja uważam, że większości z was tak łatwo się o tym mówi, bo was ten problem nie dotyczy. Gdyby było na odwrót to pewnie zmienilibyście momentalnie zdanie na ten temat;)

Co do Aśki jestem pewien, ale resztę podejrzewam o bycie hipokrytą.
Cytat:
A ja uważam, że większości z was tak łatwo się o tym mówi, bo was ten problem nie dotyczy. Gdyby było na odwrót to pewnie zmienilibyście momentalnie zdanie na ten temat;) Byłam w takiej sytuacji- w OBIE strony.
Byłem w takiej sytuacji. Bez problemów. Bez orgii na weselu, zdrady, odejści i bóg wie czego...
Chora zazdrość jest....chora :/
Nie, nie słuchaj ich! zamknij ją w klatce. I bądx zazdrosny czy nie myśli o wyjściu!:knockout:

Jak będzie miała ochotę i potrzebę zdradzenia Ciebie to zrobi to bez chodzenia na wesela.
Cytat:
Jak będzie miała ochotę i potrzebę zdradzenia Ciebie to zrobi to bez chodzenia na wesela. Cóż, lubię słuchać tego biadolenia ludzi, dla których coś może być albo białe albo czarne. Otóż życie jest skomplikowane i nie siedzisz w ciele każdego człowieka żeby móc stwierdzić ''Jak będzie chciała to to zrobi.''. Na weselach człowiek się bawi, pije, tańczy, młodzież używa jeszcze w inny sposób. Ta dziewczyna może(aczkolwiek nie musi) zdradzić pod wpływem impulsu, alkoholu czy ch*j wie czego tam jeszcze. Skoro dziewczyna jest w związku to powinna wiedzieć, że nietaktownie będzie iść na jakąkolwiek imprezę z kimkolwiek innym niż chłopak. Moja dziewczyna na szczęście podziela ten pogląd;)
Zgadzam się z Topekiem ( i z postałymi podzieląjącymi to zdanie).
"Strzeżonego Pan Bóg strzeże" "Okazja czyni złodzieja"- taką zasadę wyznaję w takich sytuacjach. Jeśli będziesz pilnował i ustrzegał siebie i swoją partnerkę od takich sytuacji - to niebezpieczeństwo będzie dalej.
Dla mnie argumentacja "Jak będzie miała ochotę i potrzebę zdradzenia Ciebie to zrobi to bez chodzenia na wesela" jest nietrafiona. Zdrada jest podyktowana jakimiś okolicznościami, warunkami.
A abstrahując od kwestii zdrady - po co prowokować sytuację, wywoływać wilka z lasu, prowadzić do konfliktu interesów - ja bym powiedział, że się nie zgadzam zeby szła z obcym dla mnie kolesiem. Podkreślam: nie zgadzam się! Zabronić ani przywiązać do kaloryfera bym nie mógł. Ja bym wyraził swoje zdanie - decyzja by należała, wiadomo, do niej.
Ludzie bez partnera na wesela niech idą z ludźmi bez partnera. Tak jest prosto i bez nieporozumień.
Chora zazdrosc. Do glowy mi nie przyszlo, ze niektorzy pojscie na wesele z kolega uwazaja za sytuacje prowokujaca do zdrady. A z kolezanka tez byscie nie puscili? Przeciez moze chciec zobaczyc jak to jest z kobieta a lepiej "nie prowokowac". Najlepiej na ulice nie wypuszczac, bo moze to zaowocowac przygoda z nieznajomym. Wszedzie prowokacja i moralna zgnilizna.
:yawn:
W zyciu sie tak nie usmialam jak teraz czytajac posty co niektórych :]
Asiu, przybij piątke, bo mamy to samo zdanie ;)
To się nazywa ta Wasza tolerancja?
Jak ja z Topekiem mamy inne zdanie i pogląd na dany temat, to wyrażacie dezaprobatę w postaci śmiechu. Bardzo dojrzałe podejście.
Każdy ma prawo do swojego poglądu-ja wyraziłem swój. A z Waszego się nie śmiałem.
Z tego co autor napisał to przyjechał jej stary kolega z liceum i poprosił żeby mu potowarzyszyła na weselu bo jest jego ostatnią deską ratunku.

GDZIE, pytam, GDZIE w tym jest problem? takie przemyślenia można mieć po 3 tygodniach a nie po 3 latach razem!! Inna sprawa gdyby to ona została zaproszona i zamiast ciebie wolałaby pójść z kolegą :D
Cytat:
To się nazywa ta Wasza tolerancja?
Jak ja z Topekiem mamy inne zdanie i pogląd na dany temat, to wyrażacie dezaprobatę w postaci śmiechu. Bardzo dojrzałe podejście.
Każdy ma prawo do swojego poglądu-ja wyraziłem swój. A z Waszego się nie śmiałem.
Nikt by sie nie smial gdyby wasza argumentacja byla w jakikolwiek sposob logiczna. Wy do najprostrzych spraw dorabiacie bzdurna ideologie i to w sposob tak nieudolny, ze az smieszny.
Eris, nikt Ci nie każe się z nami zgadzać. Czy to aż tak Cię boli, że mamy inne zdanie, podyktowane takimi a nie innymi doświadczeniami?
Cytat:
Wy do najprostrzych spraw dorabiacie bzdurna ideologie i to w sposob tak nieudolny, ze az smieszny. Kurna, jakby twoja argumentacja była logiczna.

Cytat:
Z tego co autor napisał to przyjechał jej stary kolega z liceum i poprosił żeby mu potowarzyszyła na weselu bo jest jego ostatnią deską ratunku. Nie ma innych koleżanek? Musi być akurat ta? Druga sprawa, że na wesele można iść samemu, nie widziałem jeszcze, żeby ktoś z tego powodu był niezadowolony.
Ja swojej dziewczynie nie zabraniam, w takiej sytuacji powiedziałbym jej, co mi leży na wątrobie i stwierdziłbym, że ja bym wolał, żeby nie szła. Ktoś wyżej wspomniał, że zdrada wymaga okoliczności i taka jest prawda. Nie widzę tutaj nigdzie braku logiki.
Przecież pójście na to wesele to nie kwestia dania od razu komuś d..y, czy puszczania się. Bo gdyby chciała to dałaby, a bandi i tak o tym nie wiedziałby. Dziewczyna już z góry założyła, że pójdzie, bo inaczej sama wcześniej odmówiłaby i nie byłoby tematu. Sam bandi ma wątpliwości, inaczej nie pytałby na forum i no ale jednak to jest wesele i pije sie ten alkohol i człowiek czasami nad sobą nie panuje.
Według mnie tak się nie robi, że z jednym się chodzi i jest w związku, a jak jest okazja to z innymi idzie się na potańcówkę. I nie jest to żadne wytłumaczenie, że to stary kolega, bo tych starych kolegów to pewnie będzie miała ze setkę licząc od przedszkola, poprzez szkołę podstawową ...
Dlatego nie mieszajmy w to kwestię zdrady bo czego oczy nie widzą tego sercu nie żal.
Proszę o merytoryczne wypowiedzi, bo po to jest to forum aby sobie wzajemnie pomagać a nie wyśmiewać.
Nic nie wnoszące posty do tematyki są po prostu żenujące.
Georg, a więc merytorycznie

1) Dziewczyna ewidentnie chce iść, ale mimo wszystko pyta Bandiego o zdanie w tej sprawie.
Gdyby "z góry założyła że pójdzie" to by oświadczyła "ziutek z klasy mnie zaprosił na weselę, idę w przyszłym miesiącu" i nie zawracałaby sobie głowy zdobyciem "pozwolenia".

2) Cytat:
no ale jednak to jest wesele i pije sie ten alkohol i człowiek czasami nad sobą nie panuje. Po 3 latach znają się bardzo dobrze. Myślę że po takim czasie doskonale wiesz jak reaguje 2 połówka na alkohol. Czy w ogóle jest typem osoby która by się ululała i straciła nad sobą kontrolę? Czy się lubi uchlać w trupa, czy robi się później bardziej namiętna, czy ląduje pod stolikiem wymiotując, czy zapomina jak jej chłopak ma na imię, czy po 3 drinkach zaczyna piszczeć jak nastolatka, CZY po prostu dobrze się bawi i grzecznie sobie tańczy całą noc? Niech Bandi sobie odpowie na to pytanie.

3) Cytat:
"Według mnie tak się nie robi, że z jednym się chodzi i jest w związku, a jak jest okazja to z innymi idzie się na potańcówkę. I nie jest to żadne wytłumaczenie, że to stary kolega, bo tych starych kolegów to pewnie będzie miała ze setkę licząc od przedszkola, poprzez szkołę podstawową ..." To akurat jest podejście całkowicie inne od mojego. Uważam że "zamykanie" siebie nawzajem w związku to najgorsza rzecz jaką można zrobić. Z czasem ona tobie powie że NIE MOŻESZ iść na piwo z kumplami do baru, bo po co ci kumple skoro masz ją (z czasem przyjdzie zazdrość o koleżanki ze studiów czy pracy), a ty jej że ABSOLUTNIE NIE wybierze się na imprezę potańczyć z samymi koleżankami, bo bankowo będą się macać z jakimiś frajerami w klubie po drinach.
Jeżeli chce się dzielić swoje życie z drugą osobą, to trzeba się też przyzwyczaić że są też w tym życiu inni ludzie. To że twoja dziewczyna jest twoją dziewczyną nie oznacza że automatycznie przestała być czyjąś dobrą koleżanką. Podejście "jak jest się w związku to się nie chodzi na potańcówki z innymi" zawiera pewnie też inne końcówki - "nie chodzi się na spacery, na kawę, na zakupy, etc." i moim zdaniem cechuje związki niedojrzałe, w których jedna strona jest cholernie niepewna siebie, bojąca się zdrady, działająca na zasadzie "zawłaszczenia".

I to wszystko co chciałabym powiedzieć w tym temacie, takie jest moje zdanie i więcej nie mam nic do dodania :D

PS. Topek ostatnia deska ratunku z definicji oznacza że nie ma nikogo innego do wyboru, a mój bardzo dobry kolega był rok temu sam na weselu i do dzisiaj wspomina to z bólem serca [;
Biedaczek, mógł poprosić jakąś dobrą koleżankę, żeby z nim poszła...:(
Topek: w takim razie trzeba jej zabronić wychodzenia na jakiekolwiek imprezy samej, wszyć esperal, itd.?
Ja się z Tobą nie zgodzę. Prędzej czy później wypije sobie bez niego. To nie jest dziecko, którego trzeba pilnować i myśleć za nie.
Ja swojej dziewczynie nie robię wyrzutów o imprezy z jej znajomymi. Nie wszystkich zdążyłem poznać i choć jesteśmy ze sobą dość krótko to jej ufam. I odwrotnie.
Dlaczego miałbym zmuszac ją do porzucenia całego jej dotychczasowego stylu życia i podporządkowania go mnie? Zrobi jak chce, w koncu mnie kocha.
Cytat:
Tak właśnie myśle zrobić i dopiero bym podioł decyzje czy można zaufać mu. Ale z tego co dziewczyna mowiła to swego czasu chciał iść nawet na seminaria. No.... teraz skup się:
1. chłopak ma zacięcie duchowe -> dziewczyny nie powinny go interesować i może iść na wesele czy inne spotkanie/zabawę tylko w swoim towarzystwie

2. chłopak prosi Twoją dziewczynę o towarzystwo na weselu swojej rodziny -> bo dla niej byłby chętny zrobić wyjątek...

Stwierdzenie mojej Lubej: pewnie już nie ma zacięcia duchownego. :lol:
Wypytaj się, jakiego typu relacje ich kiedyś łączyły, czy się nie podkochiwali, czy ona nie była jego jedyną koleżanką lub na odwrót... Mi to tam śmierdzi... :rolleyes:
Cytat:
Ciężko mi powiedzieć raczej to była ostatnia deska ratunku tego kolegi, bo przyjechał z zagranicy na wesele kogoś z rodziny. Dlatego też ta propozycja, może też troche nie myślał jak składał tą propozycje że jest ktoś taki jak ja. Przekonać sie mogę tylko rozmawiając znim. Dokladnie, nic dodac nic ujac. Pare lat temu sama bylam w takiej sytuacji. Poniewaz od lat nie mieszkam w kraju moje znajomosci z Polski sie pourywaly i poszlam sama na wesele, ze wzgledu, ze bylo to wesele mojej siostry i byla tam cala moja rodzina. Zalowalam, powiedzialam sobie, ze juz nigdy wiecej nie pojde sama. Mysle, ze gdybym cofnela czas sama posunelabym sie do zaproszenia jakiegos dawnego kolege...
Moim zdaniem pogadaj z panną a nie z kolesiem bo to ona się dziwnie zachowała.
Cytat:
Na weselach człowiek się bawi, pije, tańczy, młodzież używa jeszcze w inny sposób. Ta dziewczyna może(aczkolwiek nie musi) zdradzić pod wpływem impulsu, alkoholu czy ch*j wie czego tam jeszcze. Osz w mordę...Dlatego ja tam na żadne śluby ani weseliska nie chadzam, bo to jest jedno wielkie ZUO, którego ideą przewodnią wcale nie jest radowanie się bliskich z powodu powiązania dwojga miłujących się ludzi świętą wstęgą miłości, ale perfidna przykrywka dla wyuzdanych orgii pod stołami pełnymi smażonych kapłonów. A wszystko w rytm ,,Majteczki w kropeczki oho ho ho...sia la la mydełko fa...bara bara dymać się zaraz." :lol:
Cytat:
Skoro dziewczyna jest w związku to powinna wiedzieć, że nietaktownie będzie iść na jakąkolwiek imprezę z kimkolwiek innym niż chłopak. Skoro dziewczyna jest w związku i nie przystoi jej mieć osobnych przyjaciół czy kolegów ani tym bardziej spędzić z nimi czasu na weselisku, koncercie (gdzie też chleje się browary i pewnie gzi wściekle w krzakach), dyskotece, jubileuszu pani Krysi spod siódemki czy innym evencie, to dla mnie taki związek można o kant rzyci robić. A czemu? A z tej prostej przyczyny, że bez wzajemnego zaufania nie ma dobrego związku. A jak tu sprawdzić, czy ma się do siebie zaufanie, kiedy się ciągle łazi ze sobą rączka w rączkę i nie spuszcza nawzajem z oczu? Nijak.

Autor tematu powinien zachować się dojrzale, czyli pozwolić wybrać dziewczynie i zaakceptować jej decyzję. Będzie chciała pójść, to pójdzie. Nie, to nie i już.
Cytat:
Georg, a więc merytorycznie ... Może masz rację holly (nie neguję tego). Może już za stary jestem i się na tym nie znam, dlatego takie podejście do tego zagadnienia.
A ja tak zadam pytanie lekko z innej beczki. Napisałeś czy zgodziłbyś się aby poszła na wesele z kolegą, ale: Kto jest zaproszony na to wesele, kolega Twojej partnerki, czy może Twoja Luba? Może i to chore, ale jednak ta kwestia nie została poruszona, a przez moją ciemnotę, nie potrafię się domyślić, czy ona zaprosiła go, czy on ją- sorry.

Jeżeli on zaprosił ją, to sytuacja jest prosta: nie ma z kim iść i poprosił ją o przysługę. Skoro to jest dawny kolega, to intencje może mieć nieczyste, aczkolwiek nie musi. Zapytaj wprost czy wie, że ona już jest w związku i mimo tego nie widzi żadnego problemu. Skoro tak, to znaczy, że nie będzie zagrażał, zwłaszcza, iż jak napisałeś chciał iść do seminarium.... ale z drugiej strony skoro Wy jesteście razem, to powinna troszkę inaczej postąpić- trudno my inaczej najwidoczniej myślimy.

Sprawa zupełnie inaczej się ma, wówczas gdy to ona zaprosiła go... ale z tego co wyczytałem, spotykacie się już dosyć długi okres czasu, zatem ta opcja jest mało prawdopodobna, co nie znaczy, że niemożliwa.

Cytat:
Skoro dziewczyna jest w związku i nie przystoi jej mieć osobnych przyjaciół czy kolegów ani tym bardziej spędzić z nimi czasu na weselisku, koncercie (gdzie też chleje się browary i pewnie gzi wściekle w krzakach), dyskotece, jubileuszu pani Krysi spod siódemki czy innym evencie, to dla mnie taki związek można o kant rzyci robić. A czemu? A z tej prostej przyczyny, że bez wzajemnego zaufania nie ma dobrego związku. A jak tu sprawdzić, czy ma się do siebie zaufanie, kiedy się ciągle łazi ze sobą rączka w rączkę i nie spuszcza nawzajem z oczu? Nijak. Za przeproszeniem, koleżanka lekko się uniosła, chociaż nie powinna. Co innego moja droga jest trzymanie kogoś na smyczy, a co innego chęć spędzania z nią (drugą połówką) jak najwięcej czasu. Poza tym ani Ty, ani ja nie wiemy tak naprawdę jak często się widują, więc argument wyżej wymieniony uważam za mało stosowny i adekwatny do tematu. Przyjaciela, czy tak jak już nadmieniłaś kolegę, można mieć, lecz moim zdaniem aby wyjść gdzieś wspólnie na kawę, spotkać się po pracy, porozmawiać. Co innego- no przykro mi- jak wychodzi się na potańcówę, gdzie alkohol leje się strumieniami, a wkoło panuje atmosfera miłości, uczucia i dobrej zabawy... Pomyśl, skoro wychodzą na koncert, to wychodzą razem z przyjaciółmi. Co innego tzw. "babskie wieczory", gdzie akurat my, ludzie z Marsa nie mają wstępu i jest to oczywiste. Iść na balety z koleżankami, będąc w związku? Sorry coś tu nie gra.

Cytat:
Autor tematu powinien zachować się dojrzale, czyli pozwolić wybrać dziewczynie i zaakceptować jej decyzję. Będzie chciała pójść, to pójdzie. Nie, to nie i już. Druga połówka autora tego wątku powinna wiedzieć jak się zachować i zrobić to dojrzale, czyli po prostu podjąć odpowiednią decyzję, co dla mnie jest jednoznaczne, tj. nie zgodzić się.

Tyle ode mnie, żeby nie było, że osobiście mam coś do Ciebie, po prostu nie zgadzam się (i pewnie nie tylko ja) z kwestiami, które przedstawiłaś, to tyle, więc proszę Cię nie krzycz na mnie, nie bij i nie pytaj o haracz :)
Załamka. Wesele, atmosfera, pitu, pitu. Wesela są nudne i gdybym miała iść na jakieś sama, to bym nie poszła, bo bym umarła z nudów.

A co do atmosfery - no to puszczanie laski na kawę z koleżankami też odpada, bo może się wstawi kawą po irlandzku, po czym się bujnie z jakimś kolesiem, co się dosiądzie do ich stolika widząc kilka samotnych, atrakcyjnych uchachanych kobietek.
Cytat:
A co do atmosfery - no to puszczanie laski na kawę z koleżankami też odpada, bo może się wstawi kawą po irlandzku, po czym się bujnie z jakimś kolesiem, co się dosiądzie do ich stolika widząc kilka samotnych, atrakcyjnych uchachanych kobietek. Dobra, weź nie pier**l, bo zarzuca się to właśnie tego typu poglądom przesadzanie podczas wyraźnie widać w powyższym cytacie, że to przeciwnicy tego poglądu przesadzają;]

Nikt nikogo nie trzyma na smyczy. Po prostu trzeba mieć świadomość, że bycie w związku do czegoś zobowiązuje. Moim zdaniem jedną z tych rzeczy jest rezygnacja z wypadów sam na sam z przedstawicielem płci przeciwnej. Oczywiście są tutaj wyjątki, wszystko zależy od sytuacji i okoliczności, w których to spotkanie ma się odbyć. Poza tym to jest kwestia dogadania się między partnerami i jeżeli obojgu to odpowiada to nie ma tutaj nic chorego czy nieprzyzwoitego.
Topek, dla mnie to jest proste. Albo komuś ufasz, albo nie. Jak się ktoś sam nie upilnuje, to i Ty go nie upilnujesz. Jeżeli ktoś będzie chciał zdradzić, zrobi to wcześniej czy później przy dowolnej okazji.

Facet, który by mi próbował ustalać, z kim i w jakich okolicznościach wolno mi się spotykać, zostałby natychmiast spuszczony na drzewo. Skąd mam wiedzieć, czy taki delikwent jutro nie zacznie mi wyznaczać, jak mam się ubierać żeby wyzywająco jego zdaniem nie było?
Cytat:
Załamka. Wesele, atmosfera, pitu, pitu. Wesela są nudne i gdybym miała iść na jakieś sama, to bym nie poszła, bo bym umarła z nudów. Akurat autor ma inny problem, a poza tym gdybyś była w związku, to byś chyba poszła z tą osobą, nie uważasz? Dla mnie jest to oczywiste.
Cytat:
A co do atmosfery - no to puszczanie laski na kawę z koleżankami też odpada, bo może się wstawi kawą po irlandzku, po czym się bujnie z jakimś kolesiem, co się dosiądzie do ich stolika widząc kilka samotnych, atrakcyjnych uchachanych kobietek. Jeżeli nie potrafi się rozgraniczyć niektórych spraw, to nie powinno się angażować w związki, aby potem- nazwijmy rzecz po imieniu- walić kogoś po rogach! Żeby nie było niejasności, ponieważ w poprzednim poście napisałem, o damskich wieczorach, a potem nadmieniłem o baletach, co niektórzy mniej rozumni mogą wziąć pod uwagę, iż właśnie jedno z drugim miałem na myśli. Oczywiście, że nie.

Iść świadomie na balety z "przyjaciółkami", bo "one mnie rozumieją" oraz "mamy kilka spraw do obgadania", jest nie na miejscu. Na balety idzie się wyszaleć, upić i szukać "zdobyczy"- a powiedzcie, że nie, to chyba nie jesteście ani z Wenus, ani tym bardziej z Marsa. Rozmawianie w takim tłumie i przy takim hałasie może być dla Was bardzo kłopotliwe...dalej argumenty mam wymieniać, nt. tego czy na balety idzie się z drugą połówką, jeżeli się takową posiada, a nie z koleżankami będąc w związku?

I teraz szybko prostuje: "Babski wieczór" raczej kojarzy mi się z piciem winka i rozmawianiem, a nie lataniem za każdym napotkanym facetem, który się uśmiechnie. Jest chyba granica, nie sądzisz?

Cytat:
Nikt nikogo nie trzyma na smyczy. Po prostu trzeba mieć świadomość, że bycie w związku do czegoś zobowiązuje. Moim zdaniem jedną z tych rzeczy jest rezygnacja z wypadów sam na sam z przedstawicielem płci przeciwnej. I właśnie dlatego, to, co dla Was, moje drogie Kobiety może być tylko "wyjściem do klubu ze znajomym, przyjacielem", jest dla Nas, mężczyzn zupełnie czym innym. Kto tego nie rozumie, to ma problem, i powinien się zastanowić czy chce nadal angażować się w związek, czy dalej "hasać niczym łania po polu minowym".

Cytat:
Topek, dla mnie to jest proste. Albo komuś ufasz, albo nie. Jak się ktoś sam nie upilnuje, to i Ty go nie upilnujesz. Jeżeli ktoś będzie chciał zdradzić, zrobi to wcześniej czy później przy dowolnej okazji.

Facet, który by mi próbował ustalać, z kim i w jakich okolicznościach wolno mi się spotykać, zostałby natychmiast spuszczony na drzewo. Skąd mam wiedzieć, czy taki delikwent jutro nie zacznie mi wyznaczać, jak mam się ubierać żeby wyzywająco jego zdaniem nie było?
Przepraszam, ale znowu poruszasz kwestię, która w ogóle ma się nijak do tego. Ok Wy tak może to odbieracie, jednak jakoś trzeba najwyraźniej Wam uzmysłowić, że to "wyjście z kolegą/przyjacielem" jest trochę nie fair w stosunku do swojego partnera. Nie mów mi proszę, że nie. Przerabiałem już ten temat i wnioski wyciągnąłem. Przyjaciel przerodził się nagle w "wymarzonego faceta", a ja sam na to pozwoliłem, bo nie ograniczałem swojej byłej! Najwidoczniej chyba trzeba, to robić albo dać konkretnie do zrozumienia, jak to się może skończyć innego wyjścia ja nie widzę. Zaufanie? Teraz żeby któraś z Was mogła sobie dorobić tego Waszego "zaufania" w stosunku do mojej osoby, to chyba by musiała męczyć się ze mną i to dość długo. Przynajmniej wiedziałbym, że nie wiążę się z pierwszą lepszą idiotką- przepraszam- która sama nie wie czego oczekuje od życia.
witam wszytkich forumowiczów ;)

Sam będąc w takiej sytuacji ( dziewczyna zapytała mnie o zdanie w podobnej sytuacji) bez wachania wyraziłem aprobatę i dodałem że... "jestem za, sam chętnie skocze sobie w weekend do klubu ze znajomymi".

No i zaczęło się... że jak to.. że chce iść bez niej, że po co ja tam idę,
że na złość jej robie, że ją ograniczam bo nie chce jej puścić na wesele!

Tak btw. to na prawdę nie miałem nic przeciwko "jej ślubowi"... po prostu miałem ochotę potańczyć z innymi pannami.
Cytat:
Akurat autor ma inny problem, a poza tym gdybyś była w związku, to byś chyba poszła z tą osobą, nie uważasz? Dla mnie jest to oczywiste. To nie ona zaprasza tego kolegę zamiast iść ze swoim facetem, tylko kolega ją zaprasza, bo nie ma z kim iść.

Cytat:
Na balety idzie się wyszaleć, upić i szukać "zdobyczy"- a powiedzcie, że nie, to chyba nie jesteście ani z Wenus, ani tym bardziej z Marsa. Rozmawianie w takim tłumie i przy takim hałasie może być dla Was bardzo kłopotliwe... Wiesz, większość knajp ma przynajmniej dwie sale, jedną ze stolikami, drugą z parkietem. W tej ze stolikami swobodnie da się porozmawiać. "Szukać zdobyczy"? Raz w życiu się dałam poderwać facetowi w knajpie, chociaż życie towarzyskie prowadziłam kiedyś bardzo bujne a i od używek najrozmaitszych nie stroniłam. A dałam się poderwać, bo go sobie upatrzyłam znacznie wcześniej :> Potańczyć lubię, w moim mieście raz na miesiąc się odbywa impreza w moim ulubionym klimacie i nie widzę powodu, dlaczego bym sobie miała odmówić, skoro mój aktualny partner akurat nie może albo nie lubi takiej muzy. Wracam potem do domu ze szminką rozmazaną wyłącznie od słomki z kufla z piwem.

Cytat:
"Babski wieczór" raczej kojarzy mi się z piciem winka i rozmawianiem, a nie lataniem za każdym napotkanym facetem, który się uśmiechnie. Jest chyba granica, nie sądzisz? Posiadaczowi dziewczyny, która lata za każdymi spodniami, które się do niej uśmiechają [forma zamierzona] pozostaje mi tylko współczuć.

Cytat:
I właśnie dlatego, to, co dla Was, moje drogie Kobiety może być tylko "wyjściem do klubu ze znajomym, przyjacielem", jest dla Nas, mężczyzn zupełnie czym innym. Chyba sobie projektujesz tutaj. Skoro faceci tracą rozum po pijaku na widok falujących dekoltów, to znaczy, że panny też? Pffff :>
Mnie to nawet na wino z koleżanką się nie powinno wypuszczać w myśl takiego podejścia tak w ogóle, bo ja z racji orientacji to i z koleżanką mogę dać po rogach :D

Cytat:
Kto tego nie rozumie, to ma problem, i powinien się zastanowić czy chce nadal angażować się w związek, czy dalej "hasać niczym łania po polu minowym". Nie mam problemu, odrobina zazdrości zresztą służy podtrzymywaniu uczucia (byle nie przeginać), kto chce dać po rogach to i w klasztorze da (to jest moje zdanie i jego się będę trzymać) a łańcuch nawet dla psów przy budzie nie jest dobry.

Wolę wersję związku, w której X wybiera Y spośród wielu bo tak chce, bo uważa Y za najlepszy możliwy obiekt wyboru, a nie dlatego, że nie ma żadnego innego wyboru, bo nie ma innych okazji albo propozycji.
Ale widzisz, sama mi przyznałaś rację. Nie każ mi wymieniać, ale zauważ, iż nawiązałaś do jednej najistotniejszej rzeczy, mianowicie:
Cytat:
Potańczyć lubię, w moim mieście raz na miesiąc się odbywa impreza w moim ulubionym klimacie i nie widzę powodu, dlaczego bym sobie miała odmówić, skoro mój aktualny partner akurat nie może albo nie lubi takiej muzy I to zmienia kompletnie sytuację, ponieważ partner jasno się określił dlaczego nie chce iść i to jest jego wybór. Ale jeżeli zamiast się nawet zapytać go o zdanie, druga połówka mówi tylko: "Idę z koleżankami na dyskotekę", to jest coś nie tak. Nie mówię, że z nią, może on nie dba o to, że kobieta również potrzebuje rozrywek, tylko dba o własny tyłek.
Cytat:
Chyba sobie projektujesz tutaj. Skoro faceci tracą rozum po pijaku na widok falujących dekoltów, to znaczy, że panny też? Pffff :> W stanie upojenia to raczej nie ma znaczenia, czy kobieta, czy mężczyzna, a działa się pod wpływem bodźca... Poza tym, nie zwalaj proszę niczego na Nas, mężczyzn, bo z tego wynika- może niesłusznie, nie wnikam- że równie dobrze, Ty byś nie wypuszczała swojego partnera, ponieważ jak to określiłaś, może stracić głowę na widok falującego dekoltu. Co do Twojej orientacji to mnie nie interesuje, jestem człowiekiem tolerancyjnym ale...sama napisałaś, że może się zdarzyć. Troszkę to jest nie w porządku moim zdaniem. Nic to, nie moja sprawa... ale:
Cytat:
Chyba sobie projektujesz tutaj. Nie, staram się właśnie przekazać, że nie zawsze "niewinne wyjście", musi kończyć się "niewinnie", przestrzegam i będę to robił. To w kwestii wyjaśnienia, ponieważ zaraz pojawiły by się przypuszczenia, że "chłop nam się tu żali", nie, mówię jak może być, a po co żyć w niepewności? Przerobiłem ten temat, i jest on wciąż "gorący", zatem na Wasze "damskie widzimisie" będę odpowiadał konkretnie jak My- a bynajmniej ja, chociaż nie tylko jak już kolega Topek zaznaczył- to widzimy. Związek nie polega tylko na zaufaniu, nie sądzisz?

Pogadać z drugą połówką na ten temat i koniec, innego wyjścia nie ma, powiedzieć otwarcie co mnie męczy i już.
Cytat:
Poza tym, nie zwalaj proszę niczego na Nas, mężczyzn, bo z tego wynika- może niesłusznie, nie wnikam- że równie dobrze, Ty byś nie wypuszczała swojego partnera, ponieważ jak to określiłaś, może stracić głowę na widok falującego dekoltu. Nie zwalam :) Ja jestem ogólnie dobrego zdania o mężczyznach, może dlatego, że już nie mam do czynienia z za przeproszeniem gówniarzami :) Poza tym może bywam czasem hipokrytką, jak każdy, ale akurat nie w tym kontekście: jeżeli domagam się dla siebie jakichś praw czy przywilejów to automatycznie oznacza, że druga strona ma takie same prawa. Jeżeli zależy mi na tym, żeby druga strona z czegoś zrezygnowała, sama też z tego rezygnuję, albo z czegoś o podobnym kalibrze.

Cytat:
Co do Twojej orientacji to mnie nie interesuje, jestem człowiekiem tolerancyjnym ale...sama napisałaś, że może się zdarzyć. A ja też nie napisałam dlatego, żeby jakoś nie wiem, walić tym po oczach, że ja taka a nie inna :> A po to, żeby uświadomić że z kobietami bywa różnie i czasem nawet koleżanki nie są bezpieczne :> Nie da się absolutnie uniknąć tego typu zagrożeń w związku, chyba że się z domu nie wychodzi (i nie ma internetu).

Cytat:
Nie, staram się właśnie przekazać, że nie zawsze "niewinne wyjście", musi kończyć się "niewinnie", przestrzegam i będę to robił. A z tym ja się jak najbardziej zgadzam przecież :D Ale to oznacza, że dla bezpieczeństwa należałoby zrezygnować ze wszystkich wyjść. Zapewniam Cię, że operatywne dziewczę potrafi flirtować w mieszanym towarzystwie nawet jeżeli obok siedzi jej partner.

Cytat:
Pogadać z drugą połówką na ten temat i koniec, innego wyjścia nie ma, powiedzieć otwarcie co mnie męczy i już. No i tu się znowu zgodzę, porozmawiać oczywiście, ale nie zabraniać apodyktycznie.. Co najwyżej zasugerować, że byłoby nam przykro i że wolelibyśmy, żeby nie szła. Chociaż jej się z kolei może zrobić przykro z powodu braku zaufania..
Cytat:
Albo komuś ufasz, albo nie. Jeśli dla ciebie życie jest takie proste to gratuluję prymitywizmu. W życiu nie ma ''albo ufasz albo nie'', bo jest to zachowanie nierozsądne i rodzi więcej konfliktów niż szczęśliwych związków. Ufać można do pewnego stopnia, ale bezgraniczne zaufanie jest po prostu głupie.
Równie dobrze ja mogę Ci zarzucić, że jesteś paranoikiem i szukasz problemów na wyrost :) Może mnie jest łatwiej mieć takie podejście, bo nic mi nie wiadomo o tym, żeby ktokolwiek kiedykolwiek dał mi po rogach, mimo że pilnować nie mam w zwyczaju. Może właśnie dlatego, zakazane owoce kuszą bardziej :D
Cytat:
Równie dobrze ja mogę Ci zarzucić, że jesteś paranoikiem i szukasz problemów na wyrost Otóż nie. Paranoja ma wiele objawów, a pilnowanie ''swojego terytorium'' jest zwykła ostrożnością. Poza tym paranoik rzadko obawy kieruje również w swoją stroną, a taki układ panuje w moim związku - Ona unika ''kolegów'', a ja ignoruję ''koleżanki''. Gdzie tu choroba?

Spoko, jeśli w twoim związku panuje luz, spotykacie się z kim chcecie, kiedy chcecie i po co chcecie to oczywiście wasza sprawa. Jednak nie nazywaj tego ''albo się ufa albo nie'', bo to jak wspomniałem - głupota.
"Swojego terytorium" ach tak.
No to jest różnica między nami - ja nie traktuję ani partnerów ani przyjaciół jako swoją własność, terytorium, nazwij to jak chcesz. I przekonałam się z autopsji, że o im mniej proszę, tym więcej dostaję.
Rany, potrafisz czytać i rozpoznawać znaki interpunkcyjne? Nie traktuję swojej partnerki jak swoje terytorium, dlatego napisałem to w cudzysłowie, aby jak najprościej się wyrazić, bo liczyłem, że będzie to łatwo zrozumieć...

Rozwinę może to być może dotrze... Chodziło mi o to, że moja partnerka(ten zwrot nie ma zamiaru podkreślenia przywłaszczenia sobie kobiety) jest ze mną i dbam o to, żeby tak było nadal. Ludzie różnie się zachowują, czasem irracjonalnie i nie analizują swojego zachowania na dłuższą metę. Zdrada nie jest zawsze spowodowana tym, że partner jest beznadziejny i że się go nie kocha. Czasem alkohol, atmosfera i chęć poznania czegoś nowego może do niej doprowadzić. Ja po prostu liczę na to, że taka sytuacja się jej nie przydarzy i ja oferuję jej to samo.

Prosta sprawa. Jeśli nadal nie potrafisz jej przeczytać, logicznie przemyśleć i zauważyć o co mi chodzi to polecam kurs czytania albo rozwiązywanie krzyżówek...
Porozmawiamy jak się kolega uspokoi, bo na razie widzę, że nie ma kolega dystansu do tematu a i dosłowny jest zupełnie niepotrzebnie, tak samo zbędne są uwagi na temat mojego stanu umysłowego, na takim poziomie nie chce mi się dyskutować, sorry :>

P.S. Ja mam inne sposoby dbania o to, żeby ktoś chciał być właśnie ze mną, no ale co kto lubi, dla mnie EOT.
Gwałtu! Rety! Kiedy Wy te elaboraty wysmarowaliście?? :knockout:
Dużo tego, toteż i odniosę się tylko do wypowiedzi, która była skierowana do mnie, czyli ,,DrPaul - Starcie pierwsze" <i ostatnie> ;)
Cytat:
żeby nie było, że osobiście mam coś do Ciebie, po prostu nie zgadzam się (i pewnie nie tylko ja) z kwestiami, które przedstawiłaś, to tyle, więc proszę Cię nie krzycz na mnie, nie bij i nie pytaj o haracz Och, gdzieżby tam. Nili nie krzyczy, nie leje ani nie wyłudza pieniędzy. Jam nie poborca podatkowy. Tak się składa, iż również wyraziłam swoją opinię, która absolutnie nie była przytykiem do kogokolwiek. No to do dzieła...
Cytat:
Za przeproszeniem, koleżanka lekko się uniosła, chociaż nie powinna. Co innego moja droga jest trzymanie kogoś na smyczy, a co innego chęć spędzania z nią (drugą połówką) jak najwięcej czasu. Tak więc Twoja droga (asfaltowa jak mniemam) jest zapewne szeroka i pozbawiona wykrotów, czego Ci szczerze zazdroszczę. Natomiast gdzie ja się rzekomo uniosłam, to pojęcia nie mam, gdyż między ironizowaniem a emocjonalnym wybuchem jest o taaaka luka. Napisałam, co sądzę na ten temat i basta.
Cytat:
Przyjaciela, czy tak jak już nadmieniłaś kolegę, można mieć, lecz moim zdaniem aby wyjść gdzieś wspólnie na kawę, spotkać się po pracy, porozmawiać. Co innego- no przykro mi- jak wychodzi się na potańcówę, gdzie alkohol leje się strumieniami, a wkoło panuje atmosfera miłości, uczucia i dobrej zabawy... I tu się rozmijamy w poglądach. Widzisz, nie wszędzie trzeba chodzić razem, albo inaczej: nie każda para ma parcie na spędzanie każdej chwili tylko i wyłącznie w swoim towarzystwie + jacyś tam znajomi. Dla mnie rozwiązanie kwestii poruszonej przez autora wątku jest oczywiste i bezproblemowe, gdyż sama nie miałabym żadnych oporów przed wyrażeniem zgody na to, by mój partner poszedł jako osoba towarzysząca na jakieś tam weselisko/ognisko/imieniny/ czy inne balety. Co mi przeszkadza, że będzie towarzyszył koleżance, że będą tańczyć ,,Majteczki w kropeczki" albo że będą opowiadać sobie sprośne dowcipy po 15 kielichu? Czy mój partner nie ma już prawa objąć w talii innej kobiety w trakcie tańca? Czy ten fakt musi być od razu zalążkiem zdrady? Mam drżeć z niepokoju, bo wyszedł gdzieś beze mnie i na pewno przestanie mnie kochać i wskoczy do wyra z tą koleżanką? Otóż NIE.

Gdyby problem opisany przez autora dotyczył mojego związku, nie byłoby żadnego dylematu z tego tytułu. Zarówno jeśli chodzi o mnie, jak i o mojego partnera. Chciałabym pójść z kolegą, bo ten mnie o to poprosił? To bym poszła i odwrotnie tak samo. Nie byłoby żadnych zarzutów, podejrzeń, spekulacji, strzelania palcami, obgryzania paznokci, czy innych tego typu zachowań. Bo od tego jest zaufanie, a nie jakieś ,,pilnowanie swojego terenu", co wyczytałam w czyimś poście, nawet nie wiem już w czyim.

DrPaul, nasze poglądy się rozmijają i dalsza dyskusja nie ma w zasadzie żadnego sensu, bo tak czy siak żadne z nas nie przeciągnie tej liny na swoją stronę. Każdy ma swoją receptę na udane bycie we dwoje i sam ustala normy, które są dla tego związku najlepsze. Ty widzisz problem w tej sytuacji i nie mógłbyś tego zaakceptować, ja natomiast postrzegam tę sprawę w zgoła odmienny sposób i tyle. Ty byś oczekiwał odmownej odpowiedzi ze strony Twojej partnerki, a ja uważam, że istnieje multum istotniejszych spraw, którymi warto sobie zaprzątać głowę niż jakieś wyjście z kolegą / koleżanką na imprezę. I na tym koniec.

Z mojej strony EOT.

Pozdrawiam i życzę miłej dyskusji w tym temacie, bo robi się gorąca. :D

EDIT: O? Spojrzałam w górę i widzę, że ,,pilnowanie terytorium" to teoria Topka... No cóż. Ja tam osobiście wolę ,,sikać w klopa" niż po okręgu celem oznaczenia granic. :P Co by nie było - też mam tu cudzysłów, więc proszę czytać ze zrozumieniem, albo se ,,Życie na gorąco" kupić. :P
Jak najbardziej EOT, ale skoro każdy mógł dorzucić co nieco na pożegnanie to ja również dorzucę ;)

Otóż, moja droga wcale nie jest asfaltowa, wręcz przeciwnie. Pustynne wzgórza, które otaczają mnie z każdej strony, oraz przy każdym wietrze dające się przypominać o sobie, rzucając piaskiem po mych oczach, które spoglądają w poszukiwaniu tej jednej, jedynej oazy, którą wydawało się, że znalazłem, ale czy to nie była fatamorgana...nie jestem w stanie odpowiedzieć na to pytanie, i wciąż szukam odpowiedzi...

Tak czy siak:
Karookarolina bardzo pięknie ujęła to, co by ona zrobiła, i jestem pełen podziwu, więc chyba jednak wśród Was, wysłanniczek Wenus są i takie, które jednak potrafią odpowiednio się zachować. Ale dalej, wielu ludzi myli właśnie pojęcia ironii, a okazywaniem swoich emocjonalnych stanów, szczerze? Trochę zjadłaś wspomnianą już przeze mnie ironię, właśnie nimi. Wiesz dlaczego? Ponieważ z wielką zaciętością podkreślasz swoje racje, które tak naprawdę nie są istotą wątku. Rozumiem forum jest od wypowiadania się, aczkolwiek tak, aby wszystko tworzyło spójność ze sobą.
Cytat:
Dla mnie rozwiązanie kwestii poruszonej przez autora wątku jest oczywiste i bezproblemowe, gdyż sama nie miałabym żadnych oporów przed wyrażeniem zgody na to, by mój partner poszedł jako osoba towarzysząca na jakieś tam weselisko/ognisko/imieniny/ czy inne balety. Co mi przeszkadza, że będzie towarzyszył koleżance, że będą tańczyć ,,Majteczki w kropeczki" albo że będą opowiadać sobie sprośne dowcipy po 15 kielichu? Po 15 kielichu uwierz mi, nie żarty są w głowie, a wręcz przeciwnie hamulce puszczają i potem rodzi się problem z cyklu: "Zaszłam w ciąże na weselu. Jak mu o tym powiedzieć?", gdzie autorka przytacza sytuację w ten sposób: no było wesele, super się bawiłam, bo zaprosił mnie mój kolega z podstawówki/liceum. Po kilku głębszych tak nam było dobrze, że zrobiliśmy krok naprzód. Jednak ja teraz tego bardzo żałuję! :( Co mam zrobić?! :( Czy są jakieś jeszcze szanse aby usunąć ciąże?! :( Boże co ja najlepszego zrobiłam?! ...chociaż fajnie się bawiłam i będę to wspominać :) A jak u Was "GERRLS?" z tymi sprawami?

Zatem, jestem w związku, znam swoje prawa, wiem kiedy nie przeginać bagietki, mając świadomość, że niekoniecznie jestem CZYJĄŚ WŁASNOŚCIĄ, lecz należało by brać pod uwagę to, co przysłowiowa druga połówka by czuła, niekoniecznie musiałoby to być "haha, wreszcie poszła, dzwonię do xxx i ustawiam się na browar, hahaha...". Są sprawy, które każdy z nas widzi inaczej- normalna sprawa, w końcu gdyby każdy myślał tak samo, to świat tonął by w swej głębinie monotonii...

Sprostowanie lekkie:
to co dla Was, drogie Panie jest trzymaniem kogoś na smyczy, dla nas jest troską o bezpieczeństwo swojego związku i nie ma tutaj żadnych ukrytych kruczków z cyklu "ograniczanie mnie". Wręcz przeciwnie... ale to może na inny temat się przyda.

Tak czy siak, dziękuję za dyskusję koleżanką i koledze :)
DrPaul jako że mój EOT nie Ciebie dotyczył, a Topeka, to dodam jeszcze coś od siebie: jeżeli mówimy o szesnastolatkach z którymi chodzimy od miesiąca, to ok, cofam wszystko co napisałam, ale jeżeli o osobach nieco bardziej pełnoletnich i znanych nieco dłużej to IMO wiemy o takim partnerze (i on sam wie) ile może wypić bez ryzyka i jak się zachowuje po alkoholu. Nie każdy kto pójdzie na imprezę, schleje się jak świnia, nie każdy schlany jak świnia da się przelecieć każdemu, kto poprosi. Jeżeli jesteśmy z kimś dłużej, to wiemy też w jaki sposób reaguje na zainteresowanie płci przeciwnej. Stąd jeżeli wiemy, że partner(ka) ma słabą głowę a wypić lubi, to faktycznie strach puścić samego (samą). Ale nie wszyscy tak mają przecież :D Ja rozumiem, że na zimne dmuchać, ale nie przeginajmy z uogólnieniami..
RedJane cieszę się, że zgodziłaś się rozmawiać nadal ze mną. Nie, w żadnym wypadku- nie chcę nikomu ubliżać, więc przepraszam od razu- nie mówię o małolatach, lecz o poważnych ludziach. Tak jak napisałaś, "na zimne dmuchać", wiesz jak to jest na imprezach: "ja już nie piję".."jak to?! Z nami się nie napijesz? No dawaj jeszcze piwko/lampkę wina/setkę...". Wszystko zależy od człowieka, jednak są sytuację (niestety), w których traci się głowę i daje się człowiek ponieść emocjom...i nie mam tutaj tylko na myśli spraw łóżkowych ;) Cieszę się, że jakoś doszliśmy do kompromisu. Tak jak już napisałaś, wiele czynników przemawia za tym aby się nie obawiać, aczkolwiek wiele za tym aby nie spać zbyt spokojnie... Koło zatem się zamyka i pomóc tutaj tylko może tak jak już pisałem szczera rozmowa. Tylko, żeby autor nie palnął czegoś, co by mogło trafić w punkt tzw. "zaufania", bo wtedy, to kolega może się faktycznie przerodzić w coś więcej. Tak to jest, w miłości należy zwracać uwagę na to, jakim językiem (;)) się posługujemy, wiele zależy przecież głównie od tego jak wyglądają nasze relacje z partnerem, czy potrafią się "dogadać" pomiędzy sobą i dojść do jakiegoś kompromisu. To jest naturalnie moje zdanie. Nie narzucam jego nikomu, ani nie każę w nie wierzyć.
DrPaul, rozmowa z Tobą to przyjemność, nie sztuka się z kimś zgadzać (nuuuda), sztuką jest dyskutować na poziomie i bez nerwów na tematy budzące niekiedy duże emocje.. :)

Coś bym jeszcze dopisała, bo mi się nasunęło po Twoim ostatnim poście, ale później, bo zaraz idę na piwo (a konkretnie dwa i nikt mnie nie namówi na więcej :D z przyjaciółmi (płci mieszanej ;)

Aha a tak sobie jeszcze myślę - to już do autora wątku - że warto by się spotkać we trójkę z tym kolegą. Jeżeli panna nie będzie się chciała na to zgodzić - to znaczy, że coś jest na rzeczy. A to, czy ich uczucia względem siebie są faktycznie jedynie koleżeńskie, powinno dać się wyłapać w trakcie spotkania (tzn ja bym wyłapała, ale ja kobietą jestem, facetom to tak łatwo nie przychodzi, ale spróbować można :D
Cytat:
Albo komuś ufasz, albo nie. Ja się zgadzam z takim podejściem i nie uważam żeby było prymitywne. Właśnie takie sytuacje jak ta mogą dobrze ilustrować problemy w związku, jakieś lęki, obawy czy właśnie brak zaufania.

Tymczasem często można zauważyć w związkach marksistowskie podejście "zaufanie jest dobre, ale kontrola jeszcze lepsza".

Czy autor wątku naprawdę chce ciągle się zastanawiać nad wiernością swojej dziewczyny/żony? Kalkulować ... wesele to może zdradzi... spacer to może nie... ale jak pójdą na piwo?

Może trzeba blizej się poznać, poznać swój punkt widzenia na świat, swoje poglądy, bo chyba mimo wspólnie spędzonych 3 lat nie znasz swojej dziewczyny za dobrze i stąd brak zaufania.

Istnieje jeszcze jedno wyjście... znasz swoją dziewczynę bardzo dobrze i stąd brak zaufania ale wtedy wyjście jest oczywiste (choć wcale nie takie proste).
Dziwne to... niby czemu ma z nim iść jak ma faceta? przysługi? eeee dziewczyna ma chłopaka 3 lata nie powinna nawet zadawać takich głupich pytań a ten nieudacznik który nie może sobie znaleźć kogoś wolnego jakiś dziwny jest skoro ma tak mocno ograniczone grono znajomych lub nikt kto go zna z nim nie chce pójść ...
Bandi, autorze wątku - jak tam sytuacja?
Może zabierzesz głos w tej zażartej dyskusji i przedstawisz jak się sprawy mają?
:)
Pozdrawiam
A ja bym się nie bulwersowała. Jakoś w gronie moich znajomych jest naturalne, że poratowujemy samotników w przypadkach takich jak wesele czy studniówka, gdzie wypadałoby mieć osobę towarzyszącą - idzie się z najlepszym przyjacielem/przyjaciółką i już. Przecież to będzie fajna zabawa, a nie chodzenie razem do łóżka.
jest ofermą bo mieszka za granicą i nie ma żadnej samotnej przyjaciólki w kraju?
Bycie samotnym na weselu posysa, zwłaszcza jeśli się tam mało kogo zna. Państwo młodzi się nim nie zajmą, z ciotkami nie musi lubić rozmawiać, nie wiadomo ile tam będzie osób w podobnym wieku, nie dziwię się, że nie ma ochoty siedzieć sam.

A szukanie na siłę, to IMO zapraszanie laski prosto z ulicy albo namawianie kolegi żeby spytał, czy jego siostra nie ma jakichś chętnych koleżanek, zapraszanie własnej koleżanki nie mieści się w moich kryteriach "szczytu desperacji" :>
Ano, ja uważam jak Red. To nie jest szukanie na siłę, tylko zaproszenie sympatycznej koleżanki, żeby było z kim tańczyć/gadać. Ostatnio poszłam na wesele jako osoba towarzysząca kolegi i tam naprawdę było tak, że wszyscy siedzieli sparowani. I jasne, mógł pójść sam i do tańczenia (bo lubi tańczyć) podbierać laskę swojemu bratu, ale chyba brat nie byłby zbyt szczęsliwy :>
Na ogół jak się chodzi na wesela, to przynajmniej u mnie wygląda to tak, że jak jesteś samotny to mała szansa poznania kogoś na miejscu - bo większość to ludzie koło 30tki, najczęściej już z jednym dzieckiem. I tańczą tylko z własnym partnerem.
Że już nie wspomnę o tym, że 70% na ogół nie znam.
To jeden z tych wyborów że każda opcja jest zła!zabraniać to nie ładnie w długoletnim związku. Nie chcę być złym wróżbitą ale życzę ci abyś nie usłyszał za tydzień o kawce z "kolegą z seminarium" a za trzy tygodnie "Misiu - wyjeżdżam za granicę. kocham Cię" Znam takie przypadki! Również z autopsji. Być może skoro by się tak stało to byłoby nawet pewnie lepiej bo na czas wyszłoby szydło z worka.
Zaufanie podstawowa zasada! Nie kuszenie losu druga! Powiedz pannie że oczywiście może iść ale bez twojego zachwytu nad tym pomysłem. Liczyłbym że zrezygnuje sama.
Masz samochód? To po prostu powiedz, żeby poszła i się dobrze bawiła, a Ty ją odbierzesz koło drugiej w nocy - akurat już będzie po oczepinach i bardziej gwałtownych tańcach, ludzie będą dogorywać, jak dobrze to rozegrasz to sama wpadnie na ten pomysł, tylko delikatnie Tobą sugerowana. I wilk syty, i owca cała.
Dramatyzujecie, serio. Wesele to jest tylko zabawa, a nie grupowa orgia.
ja tam nie dramatyzuję. Stwierdzam fakty! Byłem już zarówno ufającym chłopakiem jak i "kolegą z seminarium" I nie tylko o sex tu chodzi ale także o nawiązywanie różnorakich relacji, które bardzo różnie się kończą. Mówiac krótko moim zdaniem on powinien się zgodzić nie dramatyzując i zapewniając o pełnym zaufaniu, jednocześnie zaznaczając że nie będzie zachwycony. Ona powinna zwuczajnie odmówić. Jeśli się chciało być singlem to trzeba liczyć się z chodzeniem samemu na weselicha. A jeśli nie jest singlem z wyboru tzn. że poszukuje kogoś właściwego. Ja wolałbym żeby szukał gdxie indziej a nie w mojej kobiecie.
Cytat:
Powiedz pannie że oczywiście może iść ale bez twojego zachwytu nad tym pomysłem. Liczyłbym że zrezygnuje sama. Oj czuję, że będzie cięzko :) a sądzę, że to byłoby najlepsze rozwiązanie. Ale widząc, że dziewczyna podjęła temat, nie myślę aby sama zrezygnowała.

Niektórzy przywołują "myślenie o pójściu do seminarium" jako tłumaczenie, że facet jest "nieszkodliwy". A co on eunuch ? Więc proszę nie podawać tego jako argumentu. Na wszelki wypadek to i ksiądz pod sutanną nosi :)
Jak byłem mały to chciałem zostać kosmonautą, nie znaczy to jednak że mieszkam na księżycu. :D
Cytat:
Oj czuję, że będzie cięzko :) a sądzę, że to byłoby najlepsze rozwiązanie. Ale widząc, że dziewczyna podjęła temat, nie myślę aby sama zrezygnowała. A ja uważam, że może to ją zmusi do myślenia, czy dobrze robi... mimo, że powinna w moim mniemaniu sama do tego dojść. Nie pochwalam takiego zachowania, że np. moja kobieta idzie z jakimś kolegą na np. wesele. Nie ma takiej opcji.

Cytat:
Niektórzy przywołują "myślenie o pójściu do seminarium" jako tłumaczenie, że facet jest "nieszkodliwy". A co on eunuch ? Więc proszę nie podawać tego jako argumentu. Na wszelki wypadek to i ksiądz pod sutanną nosi :)
Jak byłem mały to chciałem zostać kosmonautą, nie znaczy to jednak że mieszkam na księżycu. :D
Widzisz, problem polega na tym, że seminarium w tym przypadku, to nie jest "dziecięce marzenie". Jeżeli tak by było, to padło by: "Chciał zostać księdzem kiedyś". Wbrew pozorom jest to tylko zabieg stylistyczny, aczkolwiek dużo zmienia. Nie każ mi tego tłumaczyć, sam wyciągnij wnioski, jednak od Ciebie zależy jak to zrobisz. Jeżeli nie zmienia to sposobu Twojego myślenia o tym, to coś jest nie tak, nie żebym miał coś osobiście do Ciebie, ale jednak należałoby rozgraniczyć, to co się chciało za dzieciństwa, a to, co chce się robić na poważnie. Dla mnie oczywiste jest, że skoro chłop zastanawiał się nad seminarium, to raczej nie tyłki za przeproszeniem mu w głowie, lecz "oddanie" się swojej wierze, wraz ze świadomością celibatu. Tak czy siak, nie jest tam, więc wyszło w końcu na to, że woli normalnie pannę jakąś mieć, niż ukrywać jak to robią niektórzy księża.
Ja pozyczylam kiedys faceta na studniowkę, jego dziewczyna dzwonila co 5 minut, chociaz tez oficjalnie niby nic nie miala przeciwko ;) Oczywiscie nic zdroznego sie nie zdarzylo,ale tanczylismy razem cala noc . na weselu bedzie to samo,wiec wydaje mi sie to zupelnie naturalne, ze czlowiek zakochany jest o cos takiego zazdrosny. Nie musi od razu dojsc do zdrady sensu stricte, ale sam fakt, ze sie pobawi z innym,a moze jej odbije, moze sie spodoba taka odskocznia a potem bedzie chciala wiecej..to chyba zupelnie naturalne,ze sie chlopak zastanawia. Dokladnie, uwazam,ze jak sie jest w zwiazku to jest to nie na miejscu. Jesli rzeczywiscie jest to'ostatnia deska ratunku', to spyknelabym go z jakas wolna kolezanka:) Ososbiscie poszlabym z bratem,kuzynem,ale nie kolegą z zagranicy,zwlaszcza,jesli wiedzialabym,ze moze to zranic uczucia mojego partnera.
Cytat:
zwlaszcza,jesli wiedzialabym,ze moze to zranic uczucia mojego partnera. Bingo! To jest właśnie istotą całego problemu. :)
Jakbym miała takiego czułego uczuciowo i nieufnego partnera, to szybko bym się go pozbyła.
Dobra zabawa z nim to nie jest jedyna dobra zabawa, do której mam prawo.
morał jest taki panowie, nie warto się angażować...
Lepiej być kolegą, i zapraszać wszystkie jak leci na wesela, imprezy, of course bez swoich partnerów, bo przecież z "kolegami" lepiej się bawi, problem polega na tym, że kobiety dość często nie dostrzegają tego iż owy delikwent nie traktuje ich jak koleżanke, tylko jak kobiete, i go to wcale nie interesuje że ta "koleżanka" spotyka sie z kims, ma kogos

Będąc na miejscu autora tematu, chciałbym usłyszeć to że nie pójdzie, bo nie jestem wypożyczalnią dziewczyn itp. Niektórym facetom nie przeszkadza to że jego panna wychodzi na clubbing z kolegą, ktory kończy o 10 rano, są też faceci dla których jest to mega problema, w tym dla mnie..
Nie sądze, zeby to była kwestia złych poglądów, tylko tego, że może nie do końca ją znasz w tej kwestio, bo para złożona z osoby konserwatywnej oraz człowieka z luźnym podejściem do tych spraw, taka mieszanka będzie raniła każdego, i prowadzi do końca związku imo bo ciężko jest zmienic swój styl życia.. ale zaspamione omg

Wg mnie przyjaźń między kobietą a mężczyzną, występuje tylko wtedy gdy te 2 obiekty są dla siebie calkowicie aseksualne...
w 100% zgadzam się tutaj z Asią.

Moja rada: Dziewczyna idzie na wesele z kolegą, a Ty niczego się nie obawiasz, gdyż nie zawiodłeś się jeszcze na niej i możesz jej ufać. Wiesz, że Cię nie zdradziła i nie ma powodów by to zrobić. A choćbyś nie wiem jak krótko chciał ją trzymać to i tak Cię zdradzi jeśli tylko będzie chciała. A Ty im więcej będziesz jej okazywał zazdrość i im więcej będziesz się obawiał, że ona Cię zdradzi tym bardziej będziesz ją do tego właśnie zachęcał. Więc wyluzuj i daj się dziewczynie pobawić.

Ja sama poszłam raz na wesele z kolegą, niewiele piłam, dobrze się bawiłam, potańczyłam z nim trochę i to wszystko. Mój kochany o nic się nie obawiał. To tylko wesele. Nie ma powodów do obaw. Ja również nie mam nic przeciwko gdy on idzie na wesele beze mnie. To kwestia zaufania i uczciwości w związku. U nas jest na wysokim poziomie :) Nie kręć sobie filmów w głowie że od razu coś będzie nie tak.
Wszystkie Babeczki to samo. Wy chyba przez jakieś okulary różowe spoglądacie. I guzik to ma wspólnego z zaufaniem! Takie obawy związane są z nieprzewidywalnością kobiecego pomyślunku. Jak wyżej pisałem. Zdarzało mi się bawić z cudzą laską w podobnych sytuachach (i to czasami niechcący dochodziło do różnistych sytuacji) - buzi, buzi w jedno ucho, w drugie parę łez bo przecież ona go "kocha i co ma teraz zrobić? a może ja byłbym odpowiwdniejszy?"
Miałem i odwrotne przygody-Moja ex wyjechała za granicę z jakimś "dawnym kolegom" zostawiając mnie. Takie sytuacje po prostu sprzyjają rewelacjom.
- Drogie Panie - cóż z tego że w tym wątku i pewnie w rozmowach ze swoimi facetami posługujecie się racjonalnymi argumentami o zaufaniu, przestrzeni i innych pierdołach skoro zachowujecie się zupełnie odwrotnie i nieracjonalnie?
lubie_kobietki cóż, najwidoczniej masz wyjątkowego pecha, skoro trafiasz na kobiety zachowujące się nieracjonalnie..

ja osobiście uważam, że się mylisz w tej kwestii.
Brawo lubie_kobietki, bardzo trafnie napisałeś, wręcz wyjąłeś mi to z ust. Popieram, dla kobiet to jest tylko niewinne wyjście, tylko, że my potem możemy się dowiadywać od innych osób, że jednak to wyjście nie było normalne, a tak naprawdę niewinna zabawa skończyła się zupełnie inaczej... Jest się w związku, to pewne rzeczy należy umieć oddzielić ito jest moje zdanie i jego niestety ale nie zmienię. Trzeba twardo mówić wprost co jest grane, a nie ukrywać, że wszystko jest ok, skoro nie jest. Dlaczego nie jest? Bo inaczej autor wątku nawet by go nie poruszał, proste.
Was chyba popierdzieliło. Sugerujecie, że żadna kobieta nie jest w stanie wyskoczyć na normalne piwko z kumplem, bo od razu będzie mu wskakiwać do łóżka? Albo macie do czynienia z niestabilnie emocjonalnymi szesnastkami, albo zupełnie nie znacie kobiecej natury. Albo macie wyjątkowego pecha.
Widuję się często z kolegami, często z nimi tańczę, bawię się, rozmawiam i żartuję - ale nie muszę się z nimi pieprzyć, bo wiem, że najlepsze mam i tak już u siebie.
Cytat:
ale nie muszę się z nimi pieprzyć, bo wiem, że najlepsze mam i tak już u siebie. Nie musisz, ale możesz. Słowo klucz;)
Jasne, jakbym miała faceta, który jest beznadziejny w łóżku, męczę się z nim na okrągło, mam dosyć jego awantur, fochów i ciągłych problemów - wtedy poszłabym na takiej imprezie do łóżka z innym, bo chciałabym się czasem dobrze zabawić. Tylko wtedy po co mi taki facet?
Jesteście takimi mężczyznami, że aż tak się obawiacie puścić panienkę na wesele?
Cytat:
Widuję się często z kolegami, często z nimi tańczę, bawię się, rozmawiam i żartuję - ale nie muszę się z nimi pieprzyć, bo wiem, że najlepsze mam i tak już u siebie. niestety, bo martynka to fajna babka ;), mogę potwierdzić.
Myślałem, że to ja mam skrajne poglądy na temat rozwiązłości kobiet, ale to co tu widzę przekracza nawet moje granice. Pójdzie na wesele i na 99.99% nic się nie stanie. A nawet jakby to co? Podziękujecie sobie za miłą "współpracę" i każe z was pójdzie swoją drogą. Przecież to nie jest wcale trudne. Lepsze to niż być z kobietą, która nie jest szczęśliwa.
Dobrze, tylko bierzesz pod uwagę jak się wtedy poczuje autor wątku? Wbrew pozorom to jest b. ważne, bo wtedy on będzie mówił do siebie: "kuźwa, mogłem jej zabronić, może inaczej by było...". Poza tym takie zgadzanie się i czekanie na jakieś kroki partnerki to samobójstwo moim zdaniem!

daj_mi, akurat nie z szesnastkami, bo dałem sobie spokój z małolatami, ale widzę, że wcale ze starszymi kobietami nie jest inaczej, wręcz przeciwnie zbyt wiele Was łączy nawet, mimo upływu lat, więc proszę, ale nie argumentuj swoich tez poprzez wiek, bo to jednak nie ma znaczenia.

Cytat:
Jesteście takimi mężczyznami, że aż tak się obawiacie puścić panienkę na wesele? Tak, ponieważ nie mam świadomości co się tam może dziać, mogę tylko i wyłącznie siedzieć i gapić się w telefon, czy nie napisze przez przypadek, jeżeli nie pisze, to się dobrze bawi, jeżeli się dobrze bawi, to mam powody do tego, że może być źle, a dalej to już tylko o krok aby pojechać tam osobiście i zobaczyć na własne oczy co się dzieje. Jestem człowiekiem akurat, który lubi stabilizacje i wie czego się w związku spodziewać, a nie liczyć na to Wasze "zaufanie". Dla mnie jest krótka piłka, albo się kochamy i jestem ja, albo myślisz, że mnie "kochasz", a naprawdę latasz po imprezach z innymi facetami...
To nie jest związek, to jest smycz. W związku pozwala się partnerowi widywać ze znajomymi i nie ogranicza dobrej zabawy partnera do swojej osoby.

Na smyczy ma się bezwolne zwierzątko, które robi, co mu się każe.
Pies też merda ogonem, jak się wraca do domu, kup sobie sukę.
Cytat:
Dobrze, tylko bierzesz pod uwagę jak się wtedy poczuje autor wątku? Wbrew pozorom to jest b. ważne, bo wtedy on będzie mówił do siebie: "kuźwa, mogłem jej zabronić, może inaczej by było...". Poza tym takie zgadzanie się i czekanie na jakieś kroki partnerki to samobójstwo moim zdaniem!
Własnie problem polega tutaj na tym, że ta dziewczyna sama nie odmówiła... ja np dziwinie bym się czuł zabraniając czegoś mojej dziewczynie, sama powinna wiedzieć co jest dobre, co wypada a czego nie.. kierwa co ja mam być jej sumieniem czy czymś podobnym?

Kiedys mnie wkurzało jak chodziłem po imprezach z koleżankami z roku, koleżankami ktore miały facetów ale nigdy ich nie zabierały, w dodatku jawnie podbijały do mnie i moich kolegów, teraz tylko troche im współczuje, no i dziwnie mi troche jak to teraz udają wielce zakochane...

Dziwne, że tyle facetów ma tak kiepskie zdanie o kobietach, nie będe generalizował... chciałbym wierzyć, że nie wszystkie są takie, choć czasami bardzo ciężko w to uwierzyc..

Chyba to jest jeden z głównych powodów dlaczego wole singlować niż parować sie..
Kobieta pomimo wielu swoich wad jest żyjącą (rozumną?) istotą. Będąc w związku nie chciałbym być jej sumieniem/głosem rozsądku/przewodnikiem. Niech robi co sama uważa za słuszne. Ewentualnie, jeśli nasze oczekiwania zaczynają się rozmijać, rozstajemy się i szukamy kogoś innego, bardziej kompatybilnego.
Cytat:
Was chyba popierdzieliło. - to nie jest wykluczone ale ktoś w nas - ufnych chłopcach takie odczucia wywołał ;)
Cytat:
Sugerujecie, że żadna kobieta nie jest w stanie wyskoczyć na normalne piwko z kumplem, bo od razu będzie mu wskakiwać do łóżka? -każda, żadna, wszystkie to określenia których staram się unikać. Bez przesady. Ja napisałem tylko że sytuacje takie sprzyjają różnym rewelacjom - nie koniecznie od razu wskakiwaniu do łóżka, a czasem ... (vide moje poprzednie wypowiedzi)
Cytat:
Albo macie do czynienia z niestabilnie emocjonalnymi szesnastkami, albo zupełnie nie znacie kobiecej natury. Albo macie wyjątkowego pecha. - raczej pech-zapomniałęm dodać że doświadczenia o których pisałem nie miały miejsca wcale 10 lat temu ;) . Z racji wieku raczej szesnastki na mnie już nie polecą ;) - nawet nie mogę sobie już przypomnieć czy to dobrze czy źle
Cytat:
Widuję się często z kolegami, często z nimi tańczę, bawię się, rozmawiam i żartuję - ale nie muszę się z nimi pieprzyć, bo wiem, że najlepsze mam i tak już u siebie. - Bardzo miło że jesteś tak rozsądną kobietą :)

Cytat:
........<CUT> jeśli nasze oczekiwania zaczynają się rozmijać, rozstajemy się i szukamy kogoś innego, bardziej kompatybilnego. - tu się w pełni zgadzamy :)

Cytat:
Moim zdaniem pogadaj z panną a nie z kolesiem bo to ona się dziwnie zachowała. - Przepraszam że użyłem słów że wszystkie Babeczki to samo ;)

Cytat:
Kobieta pomimo wielu swoich wad jest żyjącą (rozumną?) istotą.<CUT> hmmm. no nie ważne .... powiedzmy.

Dzięki temu wątkowi wiem od Pań że jestem wyjątkowym pechowcem lub nie dbam o kobiety i czują się ze mną źle skoro odeszły. Wiem też że zajęte laski z którymi się bawiłem były laskami .... hmmmm też pechowców ?
- Zaufanie to piękne słowo i jestem za :)
Powtórzę się - moja dziewczyna miałaby moje pozwolenie i sama zrezygnowałaby z takiej propozycji. Ja zrobiłbym tak samo.
No ja dzięki temu tematowi dowiedziałem się, że jestem bezdusznym oprawcą, który zagarnął sobie los partnerki i nie pozwala jej oddychać pełną piersią... Chyba ją umówię specjalnie z jakimś kolesiem, żeby uniknąć wyrzutów sumienia na starość i wybielić się w oczach kobiet, które nie mają sobie nic do zarzucenia...
Cytat:
No ja dzięki temu tematowi dowiedziałem się, że jestem bezdusznym oprawcą, który zagarnął sobie los partnerki i nie pozwala jej oddychać pełną piersią... tak wlasnie kolego Topek. w oczach ultra liberalnych hedonistow, wolnomyslicieli chcialoby sie powiedziec, stanowiacych znaczna czesc spolecznosci beztabu jestes bogobojnym mocherem, ktory z poprzedniej epoki wyniosl pokryte spora warstwa lodu normy spoleczne. zwyklym ch***m znaczy sie. probujac zdeprecjonowac argumenty kontr-rozmowcy najlepiej z niego zadrwic i w super smiechowy sposob pokazac mu przynalezne miejsce w szeregu. oczywiscie zawartoscia merytoryczna nie ma co sie przejmowac, wazne zeby bylo z jajem i po ogolnie przyjetym torze myslenia. tak wlasnie powstala ta jalowa dyskusja, wieczne odbijanie pileczki. z jednej strony uczucia osoby stawianej w sytuacji wypozyczalni partneta. z drugiej strony ograniczona wolnosc osoby zaproszonej. z trzeciej z kolei, kupa gowna. (najpewniej do tej kategorii zalicza sie moj post)

od tego offtopowania mi sie spac zachcialo. dobłanoc :rockon:
sorki za off ale nie chcjaielm zakaldac nowego tematu ;)

a czy to ze kobieta z kotra sie spotykacie srednio 4 razy w tyg idzie ze znajomymi do baru + w weekend piwko lub dyskoteka ze znajomymi by wam przeszkadzalo ?
Cytat:
a czy to ze kobieta z kotra sie spotykacie srednio 4 razy w tyg idzie ze znajomymi do baru + w weekend piwko lub dyskoteka ze znajomymi by wam przeszkadzalo ? Nie...
No mi by przeszkadzało. Również moja kobieta byłaby niezbyt zadowolona z takiego układu. A ty truciak20 prowadzisz równie aktywne życie towarzyskie? Bo jeśli tak no to ok. Każdy związek ma jakieś zasady.
Cytat:
a czy to ze kobieta z kotra sie spotykacie srednio 4 razy w tyg idzie ze znajomymi do baru + w weekend piwko lub dyskoteka ze znajomymi by wam przeszkadzalo ? A co miałoby przeszkadzać w takiej sytuacji, bo nie rozumiem? Zaniedbuje Ciebie? Nie. Jest Twoją własnością, żeby miała nigdzie nie wychodzić? Nie.
Cytat:
A co miałoby przeszkadzać w takiej sytuacji, bo nie rozumiem? Zaniedbuje Ciebie? Nie. Jest Twoją własnością, żeby miała nigdzie nie wychodzić? Nie. akurat ja prowadze inny tryb zycia . I wychodze z zalozenia po co mi cos takiego skoro i tak konczy sie na tym ze musze sie szwedac z kolegami , oni rwia laski a ja nie moge , posiedziec ze swoja tez nie moge bo jest ze znajomymi . Oczywiscie tu chodzi mi o regularne wypady ze znajomymi bo raz na jakis czas jest zrozumialem i sam wyganiam .

Czyli Kata gdyby twoj facet kazdego dnia balowal z kumplami to slowem bys sie nie odezwala? A gdy by przed wypadem na impreze odwiedzil Cie na godzinke to juz bys byla w niebie?;p
Cytat:
Czyli Kata gdyby twoj facet kazdego dnia balowal z kumplami to slowem bys sie nie odezwala? A gdy by przed wypadem na impreze odwiedzil Cie na godzinke to juz bys byla w niebie?;p Wiesz, ja wychodzę z założenia, że mój partner ma własny mózg i włączoną funkcję "samodzielne myślenie", więc potrafi pogodzić swoje i moje potrzeby, nie przesadzając w żadną stronę. I to o to chodzi - o równowagę.
Jeśli uważasz, że dziewczyna poświęca Ci za mało czasu, to jej to powiedz. Albo wychodź razem z nią.
Cytat:
Wiesz, ja wychodzę z założenia, że mój partner ma własny mózg i włączoną funkcję "samodzielne myślenie", więc potrafi pogodzić swoje i moje potrzeby, nie przesadzając w żadną stronę. I to o to chodzi - o równowagę.
Jeśli uważasz, że dziewczyna poświęca Ci za mało czasu, to jej to powiedz. Albo wychodź razem z nią.
chodzi o to ze ja etap imprez juz mam za soba . I tak tylko sobie zadalem pytanie na forum .
miales przeciez swoj watek ostatni, tamtych odpowiedzi bylo za malo?
Cytat:
miales przeciez swoj watek ostatni, tamtych odpowiedzi bylo za malo? wciaz szukam pewnych odpowiedzi ... cos sie ze mna dzieje albo przez to ze zle trafiam albo cos jednak jest nie tak z moja osoba
to nie mozesz tamtego odswiezyc tylko do innych sie wpieprzasz? nie zrozum mnie zle, ale takie zachowanie jest nieco... hm nie ladne ^^
Może sytuacja nie jest identyczna, ale może da się jakoś to porównać.
Byłam z chłopakiem 29.08 na ślubie kuzyna i już tydzień przed weselem zaczął mi mówić, że bedę z nim się kochać podczas wesela, ale ja mu kategorycznie odmawialam kilka razy i to całkiem serio mowiłam!! Ale po ok 4/5 godzinach weselach byłam już jego, mimo że nie piłam, ale po prostu on wie, co lubię i ta atmosfera :) a po północy wróciliśmy do mnie do domu i dokończyliśmy... to był najcudowniejszy seks jakikolwiek przezyłam (psychicznie, nie fizycznie jakby co ->odnośnie tematu w Problemy Seksualne).

Więc mimo, że zarzekałam się, że seksu nie będzie i głęboko w to wierzyłam, to seks był.

Autor wątka nie podał, jak bliski ten kolega jest i czy nie łączyło ich coś dawniej. Oczywiście nie zabraniałabym jej, ale warto mieć na uwadze, ze nie zawsze robi sie to, co sie chce lub mowi.
Ale co ma do tego wesele? Czy naprawdę nawalony wujek Zdzisiek, disco-polo z trzeszczących głośników i babcia Hela wypytująca znad schabowego, kiedy wreszcie się ustatkujesz tworzą taki erotyczny klimat?
Jak ktoś postanowi skoczyć w bok, może zrobić to równie dobrze na weselu, jak i w parku, w sklepie, w kinie, w krzakach, gdziekolwiek. Jeśli autor wątku zakłada, że jego panna idzie się rżnąć z kolegą, to lepiej niech od razu ją rzuci, skoro jej nie ufa.
Mnie urzekł jego garnitur i to jak przystojnie w nim wyglądał, to że był taki szarmancki dla mnie i mamy, że fajnie tańczyło się szybkie numerki, a taniec "na 2" dokończył dzieła.
To wszystko zależy od osoby, ja swojego chłopaka bym puściła, bo ufam mu, a przede wszystkim znam. A on zabroniłby mi tylko tańca "na 2" z innymi.
Cytat:
Więc mimo, że zarzekałam się, że seksu nie będzie i głęboko w to wierzyłam, to seks był. Pięknie powiedziane. :) uwielbiam to !
Cytat:
...warto mieć na uwadze, ze nie zawsze robi sie to, co sie chce lub mowi. Cudowna wypowiedź. Jestem zachwycony i w niebo wzięty. Zawsze się zastanawiam czy kobiety naprawdę nie zdają sobie sprawy z takich rzeczy, czy tylko oficjalnie się do tego nie przyznają?
No poprostu kfintesencja kobiecości.
Las_88 jest młodziutka jeszcze. Ja sobie wypraszam generalizowanie, znam sama siebie tyle lat, że wiem, że się nie puszczę na imprezie :P Nie wiem o sobie mnóstwa innych rzeczy, ale tego akurat jestem pewna :P
poza tym czy mi się zdaje czy ona pisze o sytuacji ze swoim chłopakiem?
Pisze o sobie i moim chłopaku, ale chodzi o to, że przez caly tydzien mówiłam mu KATEGORYCZNIE NIE i na weselu mu to przypomniałam, ale wyszlo jak wyszło i seks jednak był ;p a przedstawiona scena miała tylko pokazać, że nie zawsze jest tak jak się myśli, że będzie. Myslałam, że chłopak mnie odstraszy swoim zachowaniem (bo nie lubi imprez, w tym wesel też), a on mnie zszokował i resztę napisałam wyżej.

Wracając do wątku autora, to nie przekazał on nam wielu istotnych informacji, tj. relację między kolegą a jego dziewczyną w przeszłości, odporność dziewczyny na alkohol i głupie pomysly (swoje i innych) itp itd. Choć jeżeli jej ufa, to nie powinnien się bać, bo jak panna będzie chciała spróbować kogoś innego to to zrobi... a zamiast robić awantury, to lepiej w czasie wesela zadzwonić lub ewentualnie napisać sms'a coś romantycznego do niej, pokazując jej uczucia i zaufanie, np. mój mówi mi "Jesteś Moją Księżniczką i jak Księzniczkę trzeba Cię traktować" czy cos w tym stylu ;p a autor mówi w moich oczach tak "Jesteś moją księzniczką... dziwek". No za przeproszeniem, ale trochę zaufania musi być... a co jeżeli jego dziewczyna pójdzie do pracy i będzie w gronie mężczyzn? Bez przesady, nie można ani bezgranicznie ufać (bo kobieta stwierdzi, że niezależy Ci na niej, bo nie bronisz jej przed innymi) ani nie można zabraniać (bo stwierdzi, że ograniczasz jej przestrzeń życiową)... "Jestem troszkę zazdrosny, ale ufam Ci, więc idz się dobrze bawić, a ja będę myślec o Tobie" lepiej brzmi niż "Ufam Ci, ale nie idz z nim, bo nie chce sprawdzać Twojej wierności do mnie".

Może i jestem młoda, ale na swój wiek bardzo doswiadczona ;)

Jeżeli coś pomyliłam z góry przepraszam, ale cięzki dzień miałam...
Cytat:
... Bez przesady, nie można ani bezgranicznie ufać (bo kobieta stwierdzi, że niezależy Ci na niej, bo nie bronisz jej przed innymi) ani nie można zabraniać (bo stwierdzi, że ograniczasz jej przestrzeń życiową)... :knockout: Las chyba zostaniesz moją muzą na tym forum :razz:
Cytat:
:knockout: Las chyba zostaniesz moją muzą na tym forum :razz: Oj, ale mi schlebiasz ^^ i fajną sygnaturkę masz ;)
Witam, cieżka sytuacja. Pokonać zazdrość jest trudno, chociaż to nie do końca kwestia samej zazdrości. Chodzi o zaufanie, ale jak ja mowie ufam mojej partnerce, ale nie ufam jej koledze:) Przy alkoholu różne rzeczy sie dzieją, to każdy wie, a atmosfera wesela tylko sprzyja głupim zachowaniom i popędom. Zawsze jest ryzyko, nie znamy często przecież tych kolegów. Moja partnerka na początku związku ruszała na wesele z jakims kolegą i było mi ciężko puścić ją z innym (zwlaszcza patrzac jak zabójczo wyglada:)). Ze względu na staż związku nie wyrażałem wyraźnego sprzeciwu. Innym razem ja ruszałem do pracy a ona ustawiła się (za moją zgodą, cały czas dopytywała się czy nie mam nic przeciwko) z kolegą z jej starej pracy - cały dzien na działce. Nie powiem, żeby mi się to podobało. Ale swoje przeżywałem - byli w końcu sam na sam, gdzieś daleko, kilkadziesiąt km ode mnie. Dlatego w gruncie rzeczy wolałbym gdyby z urzędu odrzucała takie propozycje. Ja osobiście kiepsko bym się bawił na weselu z inną kobieta niż moja partnerka, dlatego tez odmawiam podobnym zaproszeniom.
.... i co?
Poszli?

Autorze Wąąąąąąąąąąąątkuuuuuuuuuuuuuuu..........
Cytat:
Cytat:
Przerzuciłam wątek, jako że też się w nim udzielałam swego czasu. Rety, co za paranoicy się tu wypowiadają. Aż przykro się momentami czyta. Kwintesencją podsumowującą ten temat byłaby dla mnie ta oto wypowiedź:
Cytat:
Jak ktoś postanowi skoczyć w bok, może zrobić to równie dobrze na weselu, jak i w parku, w sklepie, w kinie, w krzakach, gdziekolwiek. Jeśli autor wątku zakłada, że jego panna idzie się rżnąć z kolegą, to lepiej niech od razu ją rzuci, skoro jej nie ufa. Już widzę, jak się co poniektórym włos na głowie jeży. O zgrozo! Jak tak można!! :lol:
@ Ćwierćnuty. Wiemy już poniekąd że mamy różne poczucie humoru i że niektóre moje wypowiedzi musiałbym oznaczyć jakąś klamrą aby zaznaczyć że nie są do końca poważne.Twoja wypowiedź jest ... mało elegancka i haotyczna ale spróobuję się do niej odnieść, w skrócie. Zrozum po raz kolejny że jeśli piszęs coś o kobietach to na podstawie jakichś swoich doświadczeń (kobiet'sytuacji) które znam. Jeśli nie dodaję tych słów do każdego postu to tylko dlatego że uważam to za oczywiste. I że nikomu nie przyjdzie do głowy(a jednak) że piszę o wszystkich kobietach świata. (Postaram się umieścić odpowiedni akapit w moim podpisie specjalnie dla ciebie)Przypominam ci kolejny raz że socjologia nijak ma się do tego co JA SĄDZĘ na taki czy sraki temat.
Cytat:
Zawsze się zastanawiam czy kobiety naprawdę nie zdają sobie sprawy z takich rzeczy, czy tylko oficjalnie się do tego nie przyznają?
No poprostu kfintesencja kobiecości.
Oczywiście, te słowa jasno pokazują, że wypowiedź odnosi się do wąskiego grona kobiet, które znasz, i w żaden sposób nie generalizuje ^^

Odwracanie kota ogonem może być bolesne dla tego zwierzątka, zwłaszcza tak silne, więc odpuść sobie.
Co ja mam ci kobieto powiedzieć ? Nikogo nie obracam..Takie jest moje zdanie po prostu i mam do niego prawo. A swoje zdanie wyrabiam sobie na podstawie swoich doświadczeń. Bardzo często wypowiadam się w taki sposób i tak jak pisałem wyżej nie będę do każdego postu dopisywał że to dotyczy jedynie takich sytuacji któreznam (aczkolwiek ujmę to w podpisie:)...Jeśli masz ochotę to omentuj dalej moje posty a ja będę ci odpisywał jesli uwazasz za sensowne takie bezproduktywne dyskusje.
Och! W końcu odnalazłam kogoś na tym forum o podobnym temperamencie do mojego ^^ Ćwierćnuto :)
Co do Twoje wypowiedzi zgodziłabym się, ale wydaje mi się, że Lubie_kobietki miał co innego na myśli i raczej nie chciał tutaj nikogo urazić, ani dowodzić, że wystarczy alkohol i fajny facet i zdrada murowana. Chociaż trochę w tym prawdy jest - jednak to jest sprawa indywidualna każdej kobiety. Zarówno każdy mężczyzna jest inny, są wierni i tacy, którzy lubują się w "zaliczaniu", tak samo są i kobiety wierne i te niewierne. I dziwie się, że to mówię, bo kiedyś uważając się za wojującą feministkę mężczyźni byli dla mnie winnymi za całe zło tego świata. Jednak przyszedł taki jeden L ;* namieszał w głowie i otworzył oczy na prawdziwy świat, w którym kobiety i mężczyźni, pod względem zachowania, są sobie równi.

Cytat:
nie można ani bezgranicznie ufać (bo kobieta stwierdzi, że niezależy Ci na niej, bo nie bronisz jej przed innymi) ani nie można zabraniać (bo stwierdzi, że ograniczasz jej przestrzeń życiową)... "Jestem troszkę zazdrosny, ale ufam Ci, więc idz się dobrze bawić, a ja będę myślec o Tobie" lepiej brzmi niż "Ufam Ci, ale nie idz z nim, bo nie chce sprawdzać Twojej wierności do mnie". Las_88 w 100% się z Tobą zgadzam - święta prawda!
Powered by wordpress | Theme: simpletex | © BWmedia