ďťż

Razem, choć czy to dobrze?

BWmedia
Razem, choć czy to dobrze?
  Nie myślałem, że kiedykolwiek napiszę tu o swoim jakimś dylemacie, no ale do rzeczy. Znam się z dziewczyną od 2 lat (studiujemy razem), dogadujemy się absolutnie rewelacyjnie, w zasadzie z nikim nigdy nie dogadywałem się lepiej. Gdzieś mniej więcej od pół roku kontakt między nami zaczął się zacieśniać.

Zaczęły się wspólne spacery, wypady, etc. Gdzieś od miesiąca przychodziłem do niej na noc, ponieważ miała wolny dom. Przytulaliśmy się, całowaliśmy, pieściliśmy. Ona generalnie jest mocno religijną osobą, nigdy z nikim nie spała, ze mną też (póki co) nie chce/chciała. Dwa tygodnie temu na pytanie jaka jest sytuacja między nami odpowiedziała, że "ona bierze życie takim jakie jest"(niemniej jednak mówiła, że zależy jej na mnie, że uwielbia ze mną spędzać czas i takie tam :)). Tydzień później, choć się wahałem, pod wpływem chwili powiedziałem, że chce z nią być i w ten sposób to wszystko się tak "sformalizowało." Sęk jednak w tym, że ta dziewczyna absolutnie nie jest w moim typie. Genialnie, że się tak świetnie dogadujemy i rozumiemy bez słów, no ale właśnie. Ona summa summarum nie podoba mi się.

I tu mój problem. Myślę, że póki ten związek jest jeszcze "świeży" i żadna ze stron nie jest tak zaangażowana, jak mogłoby to mieć miejsce załóżmy za rok/dwa/trzy powinienem przeprosić ja i zakończyć to. Poza tym ta dziewczyna to na tyle wartościowa osoba, że powinno się o niej myśleć tylko w kontekście poważnego, trwałego związku. Ja natomiast nie jestem chyba na to gotowy i być może jestem za młody na takie deklaracje. Może warto by było się najpierw "wyszaleć" i potem dopiero szukać partnerki na stałe. Nie wiem, czy zawarłem wszystkie myśli, natomiast sens główny chyba oddałem. Za wszelkie rady będę niezmiernie wdzięczny. Pozdrawiam.


Nie rozumiem jednego: po co starałeś się "sformalizować" związek, skoro wiesz, że wcale go nie chcesz?
Też mi się wydaje, że zachowujesz się trochę jakbyś startował autem na "trójce". Zakrztusi się, zgaśnie - a jak będziesz miał pecha, to zatrzesz silnik.

Nie wiem, czy po "ciężkich" deklaracjach dasz radę to wszystko odkręcić. Plus, tak na marginesie - moim zdaniem wiązanie się z ludźmi bardzo aktywnymi religijnie to jak sypianie z psychopatami.

... ale może się mylę :)
Cytat:
Nie rozumiem jednego: po co starałeś się "sformalizować" związek, skoro wiesz, że wcale go nie chcesz? "Tydzień później, choć się wahałem, pod wpływem chwili powiedziałem, że chce z nią być i w ten sposób to wszystko się tak "sformalizowało."

Wiem, to pewnie głupie. Ale byliśmy w restauracji we dwójkę, było fajnie, miło i klimatycznie i wtedy wydawało mi się to słuszne. Wtedy naprawdę tak czułem. I po raz wtóry powtórzę, zdaję sobie sprawę, że to było mało rozsądne.

Cytat:
Też mi się wydaje, że zachowujesz się trochę jakbyś startował autem na "trójce". Zakrztusi się, zgaśnie - a jak będziesz miał pecha, to zatrzesz silnik.

Nie wiem, czy po "ciężkich" deklaracjach dasz radę to wszystko odkręcić. Plus, tak na marginesie - moim zdaniem wiązanie się z ludźmi bardzo aktywnymi religijnie to jak sypianie z psychopatami.

... ale może się mylę :)
Bardzo aktywnymi religijnie... Hmm, to może tak. Ona nie jest ślepo zapatrzoną katoliczką. Chodzi do kościoła, wierzy w Boga, ale ma wiele zastrzeżeń co do nauk owego kościoła, do tego co kościół mówi i do czego namawia. Ona kieruje się raczej swoim zdrowym rozsądkiem, choć to może paradoksalnie brzmi w tym wypadku, niż ślepo zawierza kazaniom "świątyni Boga" i jej "pracownikom" ^^


Nie rozumiem jak to wam wychodziło do tej pory skoro mówisz, że Ci się nie podoba. A spotykacie się od dłuższego czasu. To znaczy wcześniej myślałeś, że nic z tego nie będzie i nie patrzyłeś na jej wygląd?
Jak mogłeś chciec sformalizowac związek z panną, która Ci się nie podoba?:knockout:

Moim zdaniem jeżeli ona jest bardzo religijną osobą, a Ty "nie bałdzo", to raczej na udany związek nie ma szans. Przebąkujesz też coś o wyszaleniu się, więc moim zdaniem powinieneś się właśnie wyszalec, bo na poważny związek nie jesteś jeszcze gotowy.
Ja zapytam inaczej: jak mogłeś pieścić się z panną która ci się nie podoba? Po co? Bo nic fajniejszego nie leciało w TV? Jak nuda, to może chociaż wacka pomaca? A nóż widelec bryknie jak jej na twarz nie bęziesz patrzył albo sobie kogoś innego zaczniesz wyobrażać?

Ehhh. Chłopie, kończ to i ewakuacja w przyśpieszonym tempie.
Podpisuje się pod powyższymi wypowiedziami. I albo kolego oszukujesz sam siebie bo np.: wstydzisz się przed kolegami że podoba Ci się nieatrakcyjna dziewuszka. Albo dość nieładnie postępujesz zabawiając się z kobietą z braku innej rozrywki
Zgadzam się w przedmówcami.
Od siebie mogę tylko doradzić, byś siadł, zapalił papierosa, nalał sobie whiskacza i zastanowił się nad swoim postępowaniem i swoimi emocjami.
Jak mawia mój dziadek: "Z miłością, jak z ogniem, nie igra się". :rockon:
Chciałam zapytać tak jak Holly- jeśli dziewczyna Ci się nie podoba, to dlaczego były wspólne noce, pieszczoty?

Piszesz też, że jesteś za młody na poważny związek, a tak naprawdę, szczerze: nie jesteś gotowy na związek z tą, konkretną dziewczyną, po prostu nie chcesz z nią być, bo nie jest w Twoim typie i nadaje się na koleżankę.
Bez przesady, jesteś studentem, nie jesteś za młody na jakikolwiek związek. Co innego, gdybyś mówił o ślubie, bardzo poważnych zobowiązaniach, świadomym decydowaniu się na dziecko etc. A tutaj przecież chodzi o stały związek, po prostu.

Jeśli zrobiłeś to pod wpływem chwili, wycofaj się, zanim zabrniesz za daleko, chociaż dla tej dziewczyny już może być daleko i emocjonalnie już może być zaangażowana, a na pewno bardziej niż Ty. Będzie ją (być może) bardzo bolało, ale jeśli rzuciłeś słowa na wiatr i zdałeś sobie sprawę z tego, że wcale nie chcesz z nią być, to zamiast ją oszukiwać, powinieneś się z nią rozstać i wyjaśnić sytuację.
Kurcze, sama nie wiem, może dobrze by było oszczędzić dziewczynie szczegółów w stylu, że pieściłeś się z nią, bo to lepsze niż oglądanie filmu, ale też nie jakoś szczególnie fascynujące, że Cię nie pociąga, że zupełnie nie jest w Twoim typie, że nadaje się na koleżankę itd... Szczerość zdecydowanie tak, ale nadmierna szczerość i bolesne wyznania, w sytuacji, która i tak ją zaboli- niekoniecznie.
A tak poza tym, to wszystko z Toba w porzadku?
Na jej miejscu to chciałabym mieć tyle odwagi, żeby trzasnąć cię w twarz i nigdy więcej nie widzieć.
Po co w ogóle zaczynałeś cokolwiek?
Nawet nie wiem jak to skomentowac. Nudzilo Ci sie chlopie i szukales kobity do pomacania, chciales sformalizowac, a teraz chcesz sie wykrecic. Po jaki uj to w ogole zaczynales, jak Ci sie nie podoba? Do macania się podobała? Ja na jej miejscu powiesilabym Cie za jaja na srodku miasta
A ja mu się nie dziwię - też bym brzydkiej macac nie chciała :whistle:
Cytat:
A ja mu się nie dziwię - też bym brzydkiej macac nie chciała :whistle: to po co się za nią brał?
zamąci taki jeden dziewczynie w głowie a później cały światopogląd wszystkich kobiet jest jeden że facet to świnia- a to tak naprawdę działa w dwie strony
Dobra, ustosunkuję się co do poszczególnych wypowiedzi:

Jeronimo – Faktycznie wcześniej nie zwracałem uwagi na wygląd. Liczyło się tylko to, że rewelacyjnie się ze sobą rozumiemy i że miło spędzamy czas. Ot, bardzo bardzo dobra koleżanka wówczas.

Bambii – A no na tej samej podstawie, o której mówiłem wcześniej. Po prostu więź emocjonalna oparta na wspólnych poglądach/wartościach/priorytetach/ postawach/ etc. Kwestia jej religijności nie była żadną przeszkodą w tym wypadku.

Holly – Chyba się nie zrozumieliśmy. Ona nie jest maszkarą, a jedynie nie jest w moim typie. Mimo wszystko, wydaje mi się naturalne, że skoro ktoś się z kimś tak dobrze rozumie, to chce również z tą osobą obcować w innej formie. Pociąg zawsze związany jest z wyglądem? No chyba nie.

Zimny spawacz – Nie szukam usprawiedliwienia dla swojego zachowania. Wiem, że jest ono godne potępienia i posypuję głowę popiołem.

Sister lu – Myślę, że jednak umiem. Żałuję jednak, że nie zreflektowałem się wcześniej. W ten sposób można było uniknąć wielu przykrości z tym związanych.

Sexy man – Nie piję, nie palę. Będąc w pełni władz umysłowych wolę ocenić swoje postępowanie i wyciągać wnioski :)

Moam – Doceniam podpowiedzi i może nawet z główną tezą jestem w stanie się zgodzić. Może.

Chica – Poza tym? Tak. Raczej.

Daj mi – Wyrażam zadowolenie, że to nie Ty byłaś na jej miejscu. Niektórzy preferują dialog, nie siłę.

Karookarolina – Musiałbym powtarzać się.

Bambii - ;]

Na koniec napiszę, że spotkałem się z nią dziś. Przeprosiłem. Powiedziałem jak sprawy się mają. Co powiedziałem? Że nie jestem w stanie się zaangażować na dłużej, a ona jest zbyt wartościową osobą, żeby traktować ją jak przygodę. Obyło się bez histerii, choć szczególnie zadowolona nie była. Za wszystkie rady i podpowiedzi dziękuje. Komentarze już „po” mile widziane. Może jeszcze tylko napiszę, że zreflektowałem się, że wszystkie moje decyzje, postępowanie i zachowania względem kobiet to jedno wielkie faux pais. Niestety. Pozdrawiam.
Trochę Ci się dostało więc, na pocieszenie powiem Ci, że sama byłam w podobnej sytuacji i rozumiem. Z facetem, który był swego czasu moim najlepszym kumplem (jeszcze w LO), pod wpływem chwili, nastroju zgodziłam się na bycie razem, choć fizycznie mnie zupełnie nie pociągał... Potem na szczęście się nie widzieliśmy zbyt często (zbyt duża odległość) i się rozpadło. Przyjaźń też. I w sumie na studiach znów poważnie zastanawiałam się nad związkiem z świetnym kolegą, który też jakoś specjalnie mnie nie pociągał. Na szczęście zabrakło mi odwagi ;) Niemniej pochwalam za szybką decyzję
Powered by wordpress | Theme: simpletex | © BWmedia