ďťż

Stracilem kogos kogo bardzo kocham :(

BWmedia
Stracilem kogos kogo bardzo kocham :(
  Witam. Niestety i mnie spotkal problem rozstania/porzucenia. Moj zwiazek trwal 2 lata, wiem ze bywaja dluzsze ale to dla mnie kawal czasu, tym bardziej ze to nie polegalo na spotykaniu sie kilka razy w tygodniu a na tym ze mieszkalismy ze soba w akademiku. Poznalem ja na samym poczatku pierwszego roku, ona byla wtedy na 3-cim. Mnie i ja mocno ciagnelo do siebie wiec szybko zamienilo sie to w cos wiecej niz zwykla znajomosc. Dziewczyna byla we mnie mocno zakochana. Wiem to poniewaz byla dla mnie praktycznie wszystko poswiecic, nawet pojsc za mna w ogien. Jak to sie mowi wiecej dawala niz brala. Ja z kazdym dniem coraz bardziej to docenialem i coraz bardziej sie wkrecalem w wir milosci. Pierwszy rok byl cudowny, ona ciagle mi powtarzala ze sni itp. Drugi rok juz nie byl tak dobry jak poprzedni naszego zwiazku, chociaz nie bylo tak zle. Ona nadal mnie mocno kochala i byla w stanie duzo poswiecac, ale powoli zaczela sie wkradac monotonia. Jestem typem domownika, chociaz nie do konca i juz tak czesto nie wychodzilismy. Z jednej strony mialem troche nauki i mocno mi zalezalo zeby ona tez troche sie podciagnela w nauce, jakiekolwiek miala projekty to zawsze siedzialem i jej pomagalem. Ona czesto sie zniechecala i przewaznie to ja musialem dany projekt dokanczac. Przyszly kolejne wakacje ktore spedzilismy razem. Musze przyznac ze zaczalem jej troche mniej czasu poswiecac, ale co nie znaczy ze mniej ja kochalem. Przyszedl wrzesien, ja zamieszkalem w akademiku ona ze swoja kolezanka wynajela pokoj. Tutaj chcialbym przedstawic osobe kolezanki poniewaz uwazam ze ona tez miala na nia spory wplyw. Na samym poczatku jak sie tylko spotkalismy owa kolezanka stwierdzila zeby moja byla wybila sobie mnie z glowy poniewaz to dla niej za wysokie progi. Od kad bylismy razem zawsze ona zazdroscila nam/jej jak moze byc nam/ jej dobrze razem. Kolezanka byla to niezbyt ciekawa osoba. Zdradzala swojego faceta. Co drugi dzien praktycznie miala innego. Nawet rodzicow do tej pory oszukuje ze dalej studiuje gdzie tylko zaliczyla pierwszy semestr. Oczywiscie w akademiku mieszkala nielegalnie. Moja byla nie raz przez nia plakala. Wiec musialem sie za to wziac, wyeliminowalem kolezanke i byl spokoj, jej tez uswiadomilem ze to nie jest odpowiednia znajmosc. Jednak kolezanka wrocila na drugim roku do akademika, rozpoczynajac od nowa studia tylko po zeby miec gdzie mieszkac. Z poczatku podchodzila do niej z dystansem, pozniej zaczely sie wizyty na herbatke. Ja nie chcialem jej zabraniac poniewaz zaraz by bylo ze trzymam ja w klatce. No i tak sie spotykaly co raz. Przez wakacje moja byla pisala prace inzynierska. W pazdzierniku sie obronila. Jak juz wczesniej wspominalem zamieszkala ze wspomniana kolezanka. Juz po samym wprowadzeniu narzekala ze ta kolezanka sie na niej wyzywa. Ja w tym czasie mialem mnostwo problemow, przez co jeszcze mniej jej czasu poswiecalem. Ale nadal ja kochalem. Widywalismy sie z 2 razy w tygodniu. Ona mnie szantazowala ze mnie zostawia zeby bardziej zwrocic na nia uwage itp ale i tak jak sie widzielismy to bylo wszystko wporzadku. Okolo pol miesiaca temu poznala "kolege" w pubie w ktorym pracuje korlerzanka z ktorym mieszka. Na pierwszym spoktaniu ja zaprosil do siebie na hebratke. Powiedzila mi ze tylko rozmawiali o jego dziewczynie, jaki to on nieszczesliwy i ze ona chce go zostawic. Ze mna dalej sie spotykala, przyjezdzala do mnie na obiadki, wypisywala mi "Kocham Cie" na moim planie zajec. Sama nawet stwierdzila ze ostatnio zaczalem jej czesciej poswiecac uwage i ze ja to cieszy. W miedzyczsie spotykala sie z tamtym lepkiem oczywiscie jako kolezenstwo, zawsze miala wiecej kolegow niz kolegow niz kolezanek. Ja zeby mnie nie posadzila ze trzymam ja w klatce nie zabranialem jej. "Przeciez to w koncu kolega". Wiem ze to ja pewnego czasu nie poswiecalem jej uwagi ani czasu, ale ani jej nie zdradzalem a przedewszystkim wciaz kochalem i szanowalem, mimo ze nie mowilem jej czesto "Kocham Cie". Ktoregos piatku dzwonie do niej i dowiaduje sie ze ona do mnie nic nie czuje i ze ma kogos "oczywiscie kolege". Bylem w szoku. Ja wydzwanialem jak glupi, ona nie chciala ze mna sie spotkac i byla okropnie chlodna w stosunku do mnie. Postanowilem wybrac sie do niej, ona w tym czasie przebywala u siebie w rodzinnym miescie poniewaz sie rozchorowala. Kupilem 19 najladniejszych roz jakie tylko byly, napisalem liscik zeby bylo romantycznie i pojechalem do niej. Ona mowila ze nie chce mnie widziec poniewaz ona juz sobie ulozyla zycie z innym czyli kolega. Znala go zaledwie od niecalych dwoch tygodni i sobie zycie ulozyla?? Nie poznawalem dziewczyny. Przyjechalem, ona sie poplakala, przeczytala liscik usmiechnela sie i poprosila zebym zostala do wieczora czyli byla na tak. Obiecalem jej ze juz zadna silownia, komputer czy co innego mnie nie zatrzyma zeby sie z nia widziec. Pozniej zaczal ona wydzwaniac i zeby sie zdecydowala. Ona znow na nie byla, pozniej znow na tak i pozniej na nie. Jak mialem odjezdzac ona sie zarzekala ze wroci do mnie w lutym na moje urodziny, wrecz przysiegala, ale mialem jej dac czas. Czyli 2 miesiace rozstania. Ale ona w tym czasie bedzie sie spotykac z nim. Ja przystalem na to. Zadzownilem nastepnego dnia i sie spytalem czy napewno mi nie mydlisz oczu i czy nie powiedzilas tak zeby mnie splawic. Ona sie zarzekala zebym jej zaufal i ze wroci do mnie tylko zebym wyluzowal. Nie dzwonilem do niej przez tydzien mimo ze cholernie to bolalo. Zawdzonilem po tygodniu o tamtej wizyty. Pierwsze co uslyszalem "Czesc siedze z (tutaj imie kolezanki) i jest bardzo fajnie. Jestem bardzo szczesliwa i bardziej sie juz nie da zebym byla szczesliwa." Spytalem sie czy sie spotkamy ona na to ze nie ma czasu poniewaz szuka pracy i musi sie skontaktowac ze swoim chlopakiem i stwierdzila ze z nim bedzie. Przy okazji dowiedzialem sie ze idzie z nim na sylwestra i bedziue bardzo dobrze sie bawila. Ja do tej pory cholernie cierpie, nie poznaje jej, jest dla mnie cholernie chlodna i wredna. Udalo mi sie wynegocjowac godzinne spotkanie tylko teraz czekam az mi dac znac kiedy i gdzie. Ja rozumiem wszystko ze nie poswiecalem jej za duzo czasu przez pewien czas, ale czemu mi to zrobila ?? A jesli chodzi o tego goscia to ma swoje mieszkanie, pracuje w znanej firmie i zarabia kupe kasy, z tego co wiem to mial tez jej tam zalatwic robote. po prostu nie poznaje jej i nie moge sie pogodzic z tym co sie stalo. Bardzo cierpie i pewnie nie predko sie z tego otrzasne. Zawsze twierdzilem ze to zyciowa partnerka, bylismy bardzo zzyci, radzilismy sobie juz z niejednymi problemami, tyle przeszlismy razem. Jedno co stwierdzam, to ze nie potrafie stanac na nogi. Zawsze dla niej odstawialem na bok znajomych znajome zeby tylko nie czula sie zazdrosna i wiedziala ze tylko ona dla mnie istnieje. Teraz jestem sam jak goly patyk. Wiazalem z nia przyszlosc z tego co wiem ona ze mna tez. Jest duzo rzeczy o ktorych nie wspomnialem ale wtedy by moze nawet i mala ksiazeczka by wyszla z tego

Troszeczke sie rozpisalem ale musialem gdzies sie wyzalic i wyrzucic to z siebie. Z gory dzieki za odpowiedzi.


Ufff, doczytałem do końca. Naprawdę żeś się rozpisał.
Powiem tak - współczuję...
Nie wiem co Ci jeszcze poradzić, gdyż Twoje zachowanie było w ogóle dla mnie trochę dziwne. Mowa o tym zgodzeniu się na to, że Ona przez 2 miesiące będzie z Nim, a potem wróci do Ciebie. Przecież to nonsens. Nigdy na takie coś bym nie poszedł. Czemu z Nim chce być? Pieprzyć Jej się z innym chce, a potem, jak Jej się tamten znudzi to wróci do tego, który Ją "prawdziwie" kochał? Bullshit. Tak jak powiedziałem, dla mnie to cholernie dziwne.

Poza tym. Ehh, czytając takie coś można zwątpić we wszystko. Zaufanie do drugiej osoby. Ludzie chyba nigdy nie zrozumieją tego, że gdy cokolwiek jest już 'przy końcówce' lepiej powiedzieć, że to koniec, niż trwać w tym, mówić, że się kocha - spotykać z "kolegami" [z którymi pewnie lubieżnie się zabawia], a po jakimś czasie dopiero zerwać.

Aż mnie trzęsie gdy słyszę o takich historiach..

Cóż powiedzieć - trzymaj się chłopie, będzie dobrze..
Ta dziewczyna nie była Ciebie warta.
Po co Ci ktoś nieustatkowany emocjonalnie?
Znajdziesz taką, która pokocha Cię. Prawdziwie :).

Powodzenia.
Popieram DarkAngela trzymaj się chłopie :) Sam miałem trochę podobną historię która skończyła się również tragicznie szczególnie dla mnie :P ale cóż takie jest życie najważniejsze żeby się nie załamywaći iść do przodu Powodzenia :D
szczerze to ci współczuje sam miałem dziewczyne która kochałem ponad zycie a ona 11 razy mnie zostawiała.
1. Dla mojego qmpla ze 3 razy
2.Twierdiła że sie jej znudziłem
3.Twierdziła że "zamykam ja w klatce a kluczyk wyrzucam do rzeki"
4.Zostawiała mnie nie mówiąc nic
A ja głupi zawsze wracałem ale za 11 razy już się tak załamałem bo bylismy ze sobą ponad półtora roku
wiem jakie to uczucie być bardzo zakochanym a tu nagle stracic swojego Aniołka i to jeszce na rzecz kolegi
Cóż moge powiedziec, napewno będzie ci bardzo ciężko
wspomnienia itd. Ale nie załamuj sie poprostu niektóre dziewczyny takie są. Kwestia czasu kiedy znajdziesz sobie setki razy lepszą
Życzę ci tego ! ! !


to sie rozpisałeś.. :) przykre, wspólczuję..:(
ale do sedna, cholernie niedojrzała ta dzewczyna z tego co piszesz, skacze z kwiatka na kwiatek i Cię niepotrzebnie dobija!

zdaj sobie sprawe że ona się nie zmieni i nie licz że 'wasza wielka miłość" powróći!


zakochasz się jeszcze i to w kims kto jest Ciebie wart a nie w jakiejś głupiej panience nie liczącej się z czyimiś uczuciami!
(sorry że tka o niej piszę ale nie nawidzę takch osbób, niesczerych i niestałych)

głowa do góry! 3maj się!
Cale 2 lata myslalem ze to ta jedyna, ze naprawde trafil mi sie wreszcie ktos mnie wart. Az tu nagle szast prach takie kwiatki. Ja sie przyznaje ze tez nie bylem bez winy, poniewaz wina nigdy nie lezy po jednej stronie, ale w zyciu nie zrobilem jej zadnego swinstwa, mialem ogromny szacunek i zaufanie do niej. W zwiazku trafi sie zawsze kryzys ale naprawde duzo razem przeszlismy i gdy wyszedlem ze swoimi problemami odrobine na prosta znow zaczalem malymi kroczkami wiecej czasu jej poswiecac. Nawet bylem gotow rzucic silownie dla niej gdzie to byl jedyny moment kiedy sie z kolega spotykalem o co i tak byla zazdrosna. A jesli chodzi o tego lepka co z nim jest to go osobiscie nie znam, widzialem go na zdjeciu i naprawde mozna sie przestraszyc jego wygladu, gdzie jestem bardzo tolerancyjna osoba i nigdy nie oceniam osob po wygladzie. Gdy sie spytalem jej czy chociaz przystojny to tylko skrzywila mine i nic nie odpowiedziala. Nie wiem czym jej zaimponowal?? Rowniez jak bylem u niej z tymi rozami to mi zagwarantowala ze sie z nim nie przespi. Ale teraz w nic juz jej nie wierze i wiem ze wszystko teraz w jej przypadku jest mozliwe. Mowila ze sama mi nie ufa dlatego potrzebuje tych dwoch miesiecy, a wymagala ode mnie zaufania. No nic jak widac zycie potrafi dac pozadnie kopa w tylek. Dzieki za odpowiedzi.
Szczerze Ci współczuje, ale radę mam tylko jedną: daj sobie z nią spokój już teraz, w efekcie końcowym będzie mniej bolało niz przedłużanie tego wszystkiego i robienie sobie zbędnych nadziei.

Idź do przodu i nie golądaj się za siebie.
ja tez wspolczuje ale jednego nie rozumiem.. jak mozna robic takie rzeczy? ja jestem z mezczyzna 2,5 roku i nic sie niezmienilo.. przeciez prawdziwa milosc jest wieczna.. nigdy sie nie konczy..ani troszeczke moje uczucie nie zmalalo.. wiele problemow juz razem przeszlismy nawet atak mojej matki na wspolnych wakacjach.. nie bede sie wdawac w szczegoly ale siedzielismy 3 dni przy jednym stole w jadalni naprzeciw siebie bez slowa.. mieszkalismy w jednym pokoju.. rozwiazanie przyszlo samo problem sie rozwiazal ale troche pocierpielismy.. jego problemy rodzinne, moje.. cokolwiek zawsze razem wszystko rozwiazujemy .. nigdy zadne z nas drugiego nie zdradzilo widzimy sie codziennie.. podsycamy uczucie. w lutym beda zareczyny a date slubu wyznaczylismy na 2010 rok. ja mam 20 lat on 22.. jestem pewna jego uczuc tak samo jak tego ze nigdy mnie nie zostawi.. a co do zdrady.. nie ma takiej opcji bo wszystkie tematy juz poruszylismy.. zadne z nas nie skacze w bok nawet nie prowokuje sytuacji a wina zawsze lezy po stronie obojga - taka nasza dewiza. zawsze sie sprawdza i powoduje tylko szybki spadek napiecia :] mam nadzieje ze znajdziesz wartosciowa dziewczyne ktora doceni Twoje zalety .. tego Ci zycze :)
Człowieku, przecież ona się Tobą bawi! Jak mogłeś przystać na to, żeby ona mogła się spotykać z innym facetem, w tzw. międzyczasie??? Nie mogę tego pojąć! Daj sobie spokój z tą dziewczyną, bo nic dobrego z tego nie wyjdzie.
Jaki z tego morał?
Nie warto się od kogoś uzależniać - w oczach kobiety spokojny facet (aka domator) to ciapa i prędzej czy później rozejrzy się za nową dawką wrażeń (mówiąc brutalnie i wprost, nawet się zbytnio nie dziwię).

Skoro tamten nieźle zarabia, to po prostu jej zaimponował. Inna rzecz, że jak ją koleś w końcu rzuci w ****u, jak nic przyjdzie z bekiem do ... zgadnij, kogo? Wykorzystaj czas, który masz żeby się do takiej chwili przygotować i się nie ugiąć ;)

Altku, dasz radę. Potraktuj tego kopniaka w dupę jako 'kopa na zapęd' i wszystko się poukłada.
Cytat:
Udalo mi sie wynegocjowac godzinne spotkanie tylko teraz czekam az mi dac znac kiedy i gdzie. OMG, zupełnie jak więzienne wizyty

A jednak miałem rację, że samice to podstępne bestie i nie należy nikomu ufać :S
Nie poznaje jej. Traktuje mniej jak jakas obca osobe. jak sie pytam jej "co u ciebie" to pada odpowiedz "jestem bardzo szczesliwa", a gdy probuje bardziej konkretnie sie zapytac "co u niej" to odpowiada "nie musisz wiedziec". Jest strasznie chlodna dla mnie. Potrafilismy rozmawiac o naprawde intymnych rzeczach i zwierzac sie sobie z najwiekszych problemow. Jesli chodzi o pieniadze to tez nigdy nie interesowalo ja jaki ma status majatkowy moja rodzina ani ile ja mam kasy. Moze jakos bym to sobie tlumaczyl ze bylem jej pierwszym chlopakiem i chciala sprobowac z innym, ale z tego co wiem to jestem jej 4 facetem i jak dotad ze mna byla najdluzej. Zawsze powtarzala ze bije jej bylych na glowe, ze jest jej tak ah i oh. Nawet nasz pierwszy raz przezylismy razem, chociaz teraz mam co do tego watpliwosci :/ Ehh jakos ciezko mi sie z tym wszystkim pogodzic.
Podczas czytania wypowiedzi autora uderzyło mnie to jedno zdanie...
Cytat:
ze naprawde trafil mi sie wreszcie ktos mnie wart Więc uważałeś, że dziewczyna była warta ciebie?
A ty byłeś jej wart, gdy byliście razem?
Tak uwazalem. Mysle ze bylem tez jej wart, ale jestem czlowiekiem i jak juz mowilem tez popelnialem bledy, ale nigdy jej nie zdradzilem, nie odstawialem zadnych kwiatkow, a wrecz przeciwnie wszystkich odsowalem od siebie zeby wiedziala ze tylko na niej mi zalezy. 2 lata budowania zwiazku z osoba przy ktorej moglem gory przenosic, a teraz slysze od niej ze jestem jej obojetny. Tak to okropnie boli. Probuje sobie tlumaczyc ze bedzie dobrze, ale zbyt duzo wspomnien i spedzonych chwil razem. Kazda drobnostka mi ja przypomina.
Cytat:
Tak uwazalem. Mysle ze bylem tez jej wart, ale jestem czlowiekiem i jak juz mowilem tez popelnialem bledy, ale nigdy jej nie zdradzilem, nie odstawialem zadnych kwiatkow, a wrecz przeciwnie wszystkich odsowalem od siebie zeby wiedziala ze tylko na niej mi zalezy. No ja rozumiem, że się starałeś, prawda?
Ale czy jej dobrze było z tobą? Była szczęśliwa?
oj to trudne...
  Słuchaj ja moze i bede nienormalna ale wiesz...
Powiem Ci tylko jedno jezeli sie kochacie to i tak bedziecie ze soba nie patrzac co sie miedzy wami dzialo...
A jezeli ktos tak jak inni tutaj wypowiadajacy sie ludzie, mowia, ze jestes niepowazny itd... to owszem to jest troche dziwne pozwolic ukochanej osobie byc z kims innym tak jak bys nie wiem pozwolil komus wziasc Twoja szczotesczke na tydzien sobie i po tygodniu Ci odda a Ty nadal jak nigdy niby nic uzywasz jej jak zawsze...
To wlasnie jest taki przyklad-moze troche glupi ale...- dlatego sadze ze nie powinienes sie zgadzac na to ale walczyc o nia i powiedziec jej prawde... ale nie rob tego bledu jaki ja doswiadczylam ze jak dziewczyna powie to tak ma byc...
Czemu chlopak nie powie swojego zdania np... nie nie pozwole Ci odejsc bo za bardzo Cie kocham... tylko jak panienka mowi NIE!! to zawsze ulegacie i odchodzicie...;/
Dlatego sadze ze powinienes walczyc i czesto powtarzac jej co czujesz i co chcesz namawiajac ja do powrotu ale ta zgodzenie sie na inny jej zwiazek jest troche przesada tak jakbys sie chcial nia dzielic a to chyba nierealne;/
Powodzenia...
Aco do wypowiedzi Traucera18 to tylko mam do powiedzenia, ze nie uzywalam takich argumentow i nie przesadzaj!!
Cytat:
(...) wszystkich odsowalem od siebie zeby wiedziala ze tylko na niej mi zalezy. (...) Kazda drobnostka mi ja przypomina. Między innymi dlatego, że odsuwałeś od siebie innych. Nie powinieneś był tak robić, bo po odejściu w życiu powstaje wyrwa, którą cholernie trudno zapełnić.
Szczerze Ci życzę jak najszybszego uporania się z sytuacją...
Takich ludzi jak Twoja była trzeba skreślić.
Zerwanie zwiazku jest bolesne ale z tego co piszesz- nie ma zadnego sensu staranie sie o tą babke.

Obiecakni cacanki, brak zdecydowania (pozorny), mydlenie oczu i dawanie nadziei, rujnowanie tym samym Twojej psychiki to wszystko na co ją wobec Ciebie stać.

Wez sie w garść, poszukaj innej a byłą kompletnie olej.
Bedzie trudno ale wytrzymasz.

Mam do ciebie Altek jedna prośbe- uzywaj akapitów bo zle sie czyta tak jednolite teksty
Cytat:
No ja rozumiem, że się starałeś, prawda?
Ale czy jej dobrze było z tobą? Była szczęśliwa?
Jak juz wczesniej napisalem przez dluzszy czas mi powtarzala ze z nikim jej lepiej nie bylo, ze wszystkich jej bylych bije na glowe. Dopiero ostatnimi czasy jak zaczalem z nia mniej czasu spedzac zaczela miec o to do mnie pretensje. Przyjechalem do niej praktycznie z sercem na dloniach, prosilem, obiecywalem ze bedzie inaczej i jedyne co uslyszalem to obietnice ktorych i tak juz wiem ze nie dotrzyma. Dzwonilem do niej rowniez w sprawie tego spotkania "jednogodzinnego". Nie chciala sie znow spotkac, troche sie pocielismy, poniewaz juz nie chcialem dac poznac po sobie jak za nia tesknie. Ale jednak sie spotkamy. Ale tylko po to zeby oddac sobie swoje rzeczy. Z jednej strony chce ja bardzo zobaczyc z drugiej wiem ze bede cierpial po tym spotkaniu. Ale tez wiem ze jestem na przerganej pozycji. Moje slowa sie juz nie licza, powtarza mi ze nic do mnie nie czuje. A ten lepek wie ze musi sie teraz starac a ona uwaza go za tak wspanialego. Jak to jest ze osoba ktora nigrdy cie nie oszukala, ktora dazycie ogromnym szacunkiem i uczuciem jednego dnia mowi "Kocham Cie" a drugiego mowi ze jest z kim innym. Tak samo mialo miejscie jak od niej wyjezdzalem gdy bylem z rozami. Rowniez powiedziala "Kocham Cie". Dla mnie to jakis jeden wielki zly sen z ktorego chcialbym sie szybko obudzic :(
sprobuj odnowic kontakty .. wielu znajomych na pewno chetnie poda Ci reke ...
Cos dla mnie :D

Nie chce mi sie bawic w cyaty wiec tak ;)

-"Przeciez to w koncu kolega". Wiem ze to ja pewnego czasu nie poswiecalem jej uwagi ani czasu, ale ani jej nie zdradzalem a przedewszystkim wciaz kochalem i szanowalem, mimo ze nie mowilem jej czesto "Kocham Cie". Ktoregos piatku dzwonie do niej i dowiaduje sie ze ona do mnie nic nie czuje i ze ma kogos "oczywiscie kolege". Bylem w szoku. Ja wydzwanialem jak glupi, ona nie chciala ze mna sie spotkac i byla okropnie chlodna w stosunku do mnie.

Nie ma lepszego stwierdzenia na swiecie niz wlasnie to " to tylko kolega" Gdy poswiecisz mniej czasu dziewczynie, a kolega ten czas wykorzysta , to zawsze sie tak konczy.
Co innego gdy ona sie zajmie czyms innym , a kolega bedzie raz na jakis czas , jezeli w wolnym czasie bedzie kolega , to zastapi Twoje miejsce.
znam ten bol ............Ja tez drzwonilem , pisalem i po pol godzinie stania na srodku miasta w celu dowiedzenie sie gdzie jest dostalem tylko sms "daj se luz" Przykre , ale prawdziwe......

To tyle z cytatow LOL
Ja jestem podobny typ , rowniez domownik i rowniez za duzo nie mowilem , a swoje przyszlosciowe jazdy mialem ;) Ale nie mowilem o nich i rowniez skumalem , ale juz bylo za pozno .
Rowniez w moim przypadku bylo przez pewien czas po , ze ona chciala , pozniej ja i znow ona .
No fakt, na poczatku jest gnoj , nie mozna sobie miejsca znalesc.......Ja tez odstawilem znajomosci na bok i nie bylo jak wrocic po prawie 3 latach do ziomow i zwyczajnie w swiecie "co tam "Dlatego musisz sie wziasc w garsc .
Mamy grudzien i generalnie jest zajebiscie.Meczylem sie prawie pol roku - od kwietnia.
ale nowe znajomosci :D Fajnie i jeszcze fajniejsze :d I zycie toczy sie dalej , zycie singla ma plusy , robisz co chcesz , nie tlumaczysz sie nikomu , nikt Tobie nie trzepie jajami nad uchem i w ogole masz czas na wszystko . ale przychodza momenty , ze jednak przydal by sie ktos obok .
Z poczatku wiem , ze jest gnoj , bo sam to przechodzilem miesiac przed matura i wiem jak sie czujesz :d Teraz myslisz kategoria , ze ona to bylo to , byla jedyna i w ogole skakac z mostu sie chce ,ale to minie .calkiem mozliwe , ze bedzie chciala jeszcze wrocic , ale wtedy musisz miec jaja na miejscu i pokazac srodkowy palec . Nie wazne co czujesz w srodku, za te zachowanie ktore od****la tak musisz dzialac, jak maszyna . Nie ma powrotu i ch**.
Poznasz inne , na jednym spotkanku bedziesz siedzial z nowa i bedziesz myslal o tamtej , z inna bedziesz sie czul zajebiscie. Jak bedziesz sie seksic z jakas to tez Ci moze tamta wrocic , ale generalnie trzeba isc do przodu i przejdzie ;)
Wiem cos na ten temat :] I po jakims czasie stwierdzisz, ze zycie jest piekne , ale beda momenty gdy wroci przeszlosc, ale to juz nie bedzie taki bol jak teraz .
Mimo tego , ze chcialem i ona chciala wrocic, to ja i tak powiedzialem nie , nie bede sobie robic dupy jesieni sredniowiecza . Podszedlem do sprawy racjonalnie , zostawila mnie przez sms, mialem dac sobie luz ,gdy ja wpatrzony w sufit siedzialem w domu , bo nie wiedzialem co ze soba zrobic , ona sie swietnie bawil na baletach i bawi do dzisiaj . No coz, kazdy ma swoje sposoby, jej moge zyczyc wiecej udanych imprez , powodzenia , ale generalnie krzyz na droge .
A nia sie nie przejmuj, wroci moment w ktorym zateskni i bedzie zalowac , na sete ja wezmie w pewien dzien na takie misje ;) Tylko wtedy musisz miec jaja i pokazac srodkowy palec :D
to tyle odemnie :D

aha
I znajdziesz lepsza , uwierz mi na slowo , lepiej sie bedziesz dogadywac , czuc i w ogole . W przyszlosci jak ja sobie przypomnisz to tylko sie glupio usmiechniesz , za jakis czas nie bedziesz mial z nia o czym gadac, wiec sraj na jakies pseudo uklady przyjacielskie . Po pewnym czasie i tak bedzie chciala wskoczyc do wyra tzw " przypomnijmy sobie jak bylo kiedys fajnie" ble ble . 99% *******i tak samo , coraz mniej normalnych :D
I jak sie z nia spotkasz i bedzie gadac o uczuciach , to jej pocisnij " zeby skonczyla *******ic o czyms o czym nie ma pojecia " LOL - ja tam wale takie txt , twardo trzeba grac :D Prawda jest taka , ze majac takiego "kolege" poszla na siano nic wiecej . Kolo jej zapewni dom , zmywarke , fryzjerke i jeszcze da jej na wypad z kolezanka do miasta . Ok , ja to rozumiem , szczegolnie w tym kraju , trzeba sie ustawic , tylko niech nie *******a nam takie pipy o jakis uczuciach i milosci.......bo to jest zalosne . Reszte rozumiem , tylko tego nie moge skumac .

Jeszcze to wrzuce :

Cytat:
Jaki z tego morał?
Nie warto się od kogoś uzależniać - w oczach kobiety spokojny facet (aka domator) to ciapa i prędzej czy później rozejrzy się za nową dawką wrażeń (mówiąc brutalnie i wprost, nawet się zbytnio nie dziwię).

Skoro tamten nieźle zarabia, to po prostu jej zaimponował. Inna rzecz, że jak ją koleś w końcu rzuci w ****u, jak nic przyjdzie z bekiem do ... zgadnij, kogo? Wykorzystaj czas, który masz żeby się do takiej chwili przygotować i się nie ugiąć ;)

Altku, dasz radę. Potraktuj tego kopniaka w dupę jako 'kopa na zapęd' i wszystko się poukłada.

To wlasnie mialem na mysli :D A wroci na bank ;) Tylko nie wiem czy z bekiem hehe.
Co nie zabije to wzmocni :D
I warto pamietac, ze takie rzeczy wracaja do ludzi , masz to jak w banku , ze jakis kolo w przyszlosci z nia pojedzie tak samo , jak ona z Toba teraz . Grunt zeby sobie przypomniala Ciebie i ze ona sie czuje wlasnie teraz jak Ty wtedy . o! Viva Polonia hehe ;)
Nie rozumiem jej postępowania. Niby taka zakochana, a teraz Ci bezczelnie mówi przez telefon, ze jest "bardzo szczczęśliwa". Prawdopodobnie wcale taka szczęśliwa nie jest, tylko chce Ci zrobić na złość i zranić takim głupim gadaniem. Z tego co przeczytałam wnioskuję, ze ma nieźle spapraną psychikę. Najpierw Cię ogranicza, pozbawia znajomych, uzależnia od siebie (co uważam za najgorszą rzecz, jaką można zrobić), WYKORZYSTUJE (bo robiłeś jej projekty, a to było dla niej bardzo wygodne), a potem kiedy Ty masz własne problemy ona nie potafi Ci pomóc, tylko jeszcze się wyżywa na Tobie, że jej nie poświęcasz czasu. Żałosne! Powinna Ci jakoś wtedy pomóc, być z Tobą, kiedy Ty jej potrzebowałeś, a nie zarzucać, że ją olewasz :| Moim zdaniem była chorobliwie zaborcza, nie dopuszczała myśli, ze Ty też masz prawo, żeby mieć swoje zycie (żeby być zazdrosną o spotkania z kolega na siłowni loooooool), a kiedy Ty musiałeś zająć się w pewnym okresie bardziej sobą, bo miałeś problemy, ona popadła w panikę i znalazła sobie jakiegoś gościa, zeby się na Tobie zemścić i zranić, za tą rzekomą krzywdę jaką jej wyrządziłeś i bezczelnie kłamie, że jest bardzo szczęśliwa. Od razu trąci mi to kłamstwem, żeby Cię bardziej pogrązyć. Pewnie teraz siedzi i zastanawia się co jeszcze może zrobić, żeby Ci dokuczyć. Może Ci wysle smsa na Sylwestra, że jest bardzo szczęśliwa i nigdy lepiej się nie bawiła? :| Dlatego dołączę się do pozostałych i napiszę, żebyś dał sobie z nią spokój. Odnów znajomości i zajmij się wreszcie sobą i czekaj aż spotkasz kogoś wartego Twojej uwagi. Rozumiem, ze wtedy wydawało Ci się, że to ona jest Ciebie warta i że to własnie "to", ale zycie weryfikuje takie poglądy i coś takiego można powiedzieć wtedy, kiedy się na tym kimś nie zawiedziesz. Więc spojrz na to z tej strony. Sytuacja wygląda tak jak wygląda, więc to nie było to. Mam jeszcze dla Ciebie świateczne zyczenie - żebyś jak najszybciej się z tego wyleczył, bo nie warto się tak truć.
Spotakelm sie z nia. Bylem nastawiony do niej mocno na anty, chcialem jej wszystko wygarnac i sobie ulzyc, ale zmieklem przy niej, ona tez nie byla juz taka odwazna jak przez telefon. Ogolnie to mocno sie mieszala. Raz mowila ze z nim nie jest drugi raz ze tak naprawde jest z kims innym ale mi nie powie z kim. Ja i tak wiem ze z nim jest. Mowila ze wyjezdza za granice i nie bedzie jej do marca, a pozniej ze zartowala. Dzien wczesniej jak do niej dzwonilem, powiedziala ze lezy z nim w lozku i jest jej dobrze. Slyszalem tylko smiech tego lepka i to jak ja laskocze. Dzisiaj sie zapierala ze z nikim nie lezala. Raz mowila ze go mocno kocha. No jesli sie mowi ze kogos sie kocha po niecalym miesiacu to ten ktos naprawde nie zna znaczenia slowa "kocham". Pozniej sie zapierala ze powiedziala ze to on ja bardzo kocha. Ogolnie znow uslyszalem od niej ze ona do mnie wroci. Powiedziala ze nie wie tylko kiedy. Czy to bedzie za miesiac, dwa, czy pol roku. Mowila ze jest jej teraz z nim dobrze, wiec nie chce tego niszczyc. Pocalowala mnie kilka razy, polecialy jej lzy chociaz starala sie mocno nie ronic lez. Od piatku zaczyna prace, mowila raz ze w tej samej firmie co on a pozniej ze w zupelnie innej.
A na pytanie czemu mnie oszukala i naobiecywala zlotych gor nie potrafila odpowiedziec. Wiem po prostu ze moja rola skonczyla sie na tym ze pomoglem jej ukonczyc szkole. Teraz znalazla sobie byc moze tylko na czas stabilizacji swojego statusu spolecznego kogos ustawionego, a jak bedzie chciala zalozyc rodzine to wroci do mnie. Jak odchodzila to poprosilem ja o odrobine szczerosci. Zapytalem sie czy ona go napewno zostawi, a wlasciwie stwierdzilem ze ona go tak naprawde nie zostawi to odpowiedziala tylko ze kiedys wroci. Szczerze to juz sam nie wiem co jest prawda a co falszem :(

Dzieki tez wszystkim za wsparcie i rade. Wiem ze w podswiadomosci bede na nia czekal chociaz wiem ze nie powinienem jej pozwolic sie do siebie zblizyc.
HE..Skąd ja to znam...Musisz ją naprawdę kochać jeśli pozwalałeś sobą tak manipulować.Takie rozstania bolą jak cholera i ta "nadzieja"...Wspominasz ,tęsknisz itd-jak w kawałku Myslowitz-Kraków( "w wystawowym oknie w autobusie w tłumie gdzieś...znów widzę cię")Też cierpiałem po rozstaniu( 5 lat).Nie wierzyłem w teksty typu "będzie dobrze itd" Teraz z perspektywy czasu wydaje mi się to śmieszne,wkońcu on leczy rany. Spójrz na to obiektywnie,co by było gdybyście teraz do siebie wrócili?Może na krótką metę było by fajnie ale to jak się tobą bawiła i w jaki sposób cię zostawiła zawsze pozostawało by w pamięci,gdzie z biegiem czasu mogło by się stać duzym problemem.Daj sobie z nią spokój, jest gówno warta.I uwierz w teksty "będzie dobrze" bo będzie.Sam kiedyś wspomnisz te słowa.Powodzenia i głowa do góry.
kolejne jedzonko ....zywie sie tego przykladu opwiesciami...dlatego jeszcze nigdy zadnej niepowiedzialem "Kocham Cie" i niewkrecilem sie w cokolwiek ... i tak chyba zostanie do usranej smierci ;) > Miłosc istnieje w filmach i tanich lekturach ;)...(NIGDY NIEWIERZ KOBIECIE)
Cytat:
kolejne jedzonko ....zywie sie tego przykladu opwiesciami...dlatego jeszcze nigdy zadnej niepowiedzialem "Kocham Cie" i niewkrecilem sie w cokolwiek ... i tak chyba zostanie do usranej smierci ;) > Miłosc istnieje w filmach i tanich lekturach ;)...(NIGDY NIEWIERZ KOBIECIE) Ta.
Niech każdy facet nigdy nie zaufa kobiecie,
a żadna kobieta facetowi.
Widać można opublikować nową wersję "lepszego" świata.
Całe szczęście, że istnieją związki oparte na zaufaniu i szczerości, które trwają i trwają... ;).

Mamlas, wspomnisz kiedyś me słowa, kiedy zauważysz o ile mniej barwne jest życie w pojedynkę. Nie mówię, że jest złe - jest inne. Wg mnie - o wiele gorsze.
Cytat:
Ta.

Całe szczęście, że istnieją związki oparte na zaufaniu i szczerości, które trwają i trwają... ;).
ciekawe gdzie Ty takich ludzi widzisz? To tylko kwestia czasu kiedy w zwiąsku wszystko zacznie sie sypac a ta tzw. miłośc zdechnie smiecia naturalna. NIektórzy tylko sie do tego nie przyznaja albo sa ze soba z przyzwyczajenia.
Cytat:
ciekawe gdzie Ty takich ludzi widzisz? To tylko kwestia czasu kiedy w zwiąsku wszystko zacznie sie sypac a ta tzw. miłośc zdechnie smiecia naturalna. NIektórzy tylko sie do tego nie przyznaja albo sa ze soba z przyzwyczajenia. A niektórzy widocznie mają pecha, co ich frustruje i potem wypisują takie rzeczy na forach. To nie moja wina, że większość związków to jakieś przypadkowe znajomości, które po pierwszym zauroczeniu nie są w stanie przetrwać żadnej próby. Związek o jakim pisze DarkAngel to chociazby związek moich rodziców. Wiem co mówię. Nie jest to wyłącznie przyzwyczajenie.
Tak? A ile razy widziałas, zeby Ci Twoi rodzice sie całowali, przytulili, mówili sobie kocham Cie albo, zeby gdzies razem wyszli? Jasne, że nie na tym polega miłośc ale jak ktos jest naprawde zakochany to to widac. Na pewno odpowiesz, że widziałas nie zależnie od tego jak jest na prawde ale co z tego. Macie przed sobą jeszcze parę lat i skąd wiesz, że cos sie nie popsuje jesli w 90% przypadkach tak jest?
Heh...
Wiesz.. Słowo ma moc twórczą..
Jeśli będziesz sobie wmawiał, że coś się sypnie to gwarantuję Ci, że tak się stanie..

Poza tym - odpowiedz sobie sam na pytanie - czemu 90% związków się rozpada [ps. nie wiem skąd wziąłeś te statystyki, ale ok, przyjmijmy, że 90%] :). No czemu?
Na czym się takie związki opierają?
Sorry, jeśli ktoś idzie do klubu, spotyka dziewczynę - idą do mieszkanka, pieprzą się, a następnego dnia fascynacja i wielka miłość...
To naprawdę - nikłe szanse na to, ze będą ze sobą długo...

Może powiem inaczej.
Związki, które oparte są na fascynacji cielesnej, czyli tzw. zauroczenie - mijają, rozpadają się. Czemu? Bo po pewnym czasie fizyczność się nudzi.. Przestaje "kręcić" jak kiedyś..
A związki, które oparte są na miłości? Na przyjaźni? W której to ciało było uzupełnieniem, przystawką, a nie 'daniem głównym'? Potrafią trwać naprawdę długo.. Czasem jednak los potrafi i najbardziej zżytych rozdzielić...

Reasumując - nie dziw się, że "90%" związków rozpada się, skoro 90% nowo powstałych par to związki, które oparte są tylko na fizyczności...
Powered by wordpress | Theme: simpletex | © BWmedia