ďťż

Kocha mnie, ale boi się,że za bardzo się różnimy i nic z tego nie będzie

BWmedia
Kocha mnie, ale boi się,że za bardzo się różnimy i nic z tego nie będzie
  Witam!

JEsteśmy ze sobą 2 lata.
Kochamy się ale zdajemy sobie tez sprawę ze roznimy się troche i czasem
nadajemy na innych falach. Ja kocham Ją i chcę z NIą być.
ALe Ona...hmm...
Byłem u Niej 4 dni w domu. Dzisiaj wracałem popiła sobie troszkę, ja
wrociłem, a Ją przez telefon zebrało na chwile szzerości.

Powiedziała,ze boi się i widzi, jak ja sie zachowuję - ze się za bardzo od
siebie roznimy, ze mam takie "dziwne" zachownai ktore Ją za bardzo i za
często drażnią. Że serce Jej mówi ze chce byc ze mną, ale PRAGMATYZM,ze nie
bardzo-ze nie damy rady.

A co Ją we mnie drażni?:
brak męskeigo zdecydowania, taka ospałość, mrukowatość.
Ze nie wykazuje zainteresowania, ze sie wyłączam w towarzystwie,ze mam "tiki".
Ze ciagle narzekam,ze mi zimno,ze brakuje we mnie życia...

Powiedziała,ze teraz będzie dalej obsrwować czy coś się będzie zmieniać i jak
to będzie...I ze to ode mnie dużo teraz zależy...

P.S. Uwaga: już ze 2 razy tal było-ze po moim powrocie i jakichs swoich(a
moze nie swoich) przemysleniach rysuje w czarnych barwach nasz związek...

Ona mnie kocha, ale boi się ze za bardzo się roznimy !

I co Wy o tym myślicie?
Jakie rady możecie mi dać?

Ja Ją kocham. I mimo,ze się roznimy to chcę być z Nią. Ale to
Jej "niezdecydowanie" w uczuciach mnie wkurza...

I JEST MI BAAAAAAAAAAARDZO PRZYKRO I CIĘZKO TERAZ NA SERCU... ZE TO MI POWIEDZIAŁA, I ZE MA DALEJ TAKIE WATPLIWOSCI... :(


Hm.. widzę, tylko jedną możliwość... jezeli chcecie być razem, to obydwoje coś musicie zmienić, jeżeli ona ci powiedziala co jej przeszkadza to postaraj się to zmienic w sobie, jeżeli nie dasz rady i to dla ciebie zbyt duże poświęcenie to znaczy to, że rzeczywiście nie dacie rady. Ale moim zdaniem i ona powinna coś zmienić, nie tylko ty, więc to o ym z nią porozmawiaj.
Cytat:
Ale moim zdaniem i ona powinna coś zmienić, nie tylko ty, więc to o ym z nią porozmawiaj.
Hmm...
A Czemu Twoim zdaniem Ona powinna coś zmienić?
Co masz na myśli na przykład?
bo zwiazek to sztuka kompromisu. jesli Ciebie wkurza jakies jej zacohwanie to powiedz jej o tym. jesli zareaguje na to w miare pozytywnie to ok warto samemu sie zmieniac. ale jesli sie oburzy to za przeproszeniem, wiem jak to zabrzmi, nie warto sie meczyc.
bo ona bedzie chciala tylko brac i brac i brac...


Pisze tak dlatego z doświadczenia wiem, że kobiety (w tym także ja) często zmieniają zdanie. Nie tyle chodzi o to, że się przestaje kochać, ale właśnie w bardzo zly sposób znajdujemy w partnerze mase rzeczy, które nam się nie podobają, tak nagle się to dzieje, ze nikt nawet nie zauważa kiedy. Ja doszłam chyba już do takiego etapu, ze to pokonalam. Własnie poprzez zmiane, jak raz się dowiedzialam, ze moge stracić chłopaka tak na poważnie, że odejdzie to zrobilam wszystko żeby został. Zmieniłam tak wiele w sobie, ze od tamtego czasu nie ma ani jednej kłótni a wszystko jest idealnie, dlatego uważam, ze powinniście pójść na kompromis i obydwoje zmienić swoje zachowanie. Ty aby troche zadowolić dziewczyne, a ona ciebie. Bo wlaśnie czasami w związkuk potrzeba poświęceń i to wcale nie oznacza że zwiazek jest nieudany.
Sexy,

Na Twoim miejscu pocieszałbym się, że w ogóle to powiedziała.
Równie dobrze mogła Ci wręczyć wymówienie któregoś dnia i dopiero byś się czuł...

Pracuj nad sobą, nawet najbardziej zakorzenione nawyki da się zmienić :)
To zależy od Twojego podejścia w tej materii, bo mozesz rzeczywiście takim być, a może Ona się zbytnio czepia?
Porozmawiaj z Nią szczerze, powiedz co do Niej czujesz itp...
Jesteście ze sobą 2 lata, więc 'jakoś' sie dogadujecie...
Podobno przeciwieństwa się przyciągają ;)
Powodzenia
Dziś rano rozmawialiśmy przez tel
  Napisałem Jej dziś rano w smsie,ze sprawiła mi tym co powiedizał ogromną
przykrość. Ze mi sie wydawało ze jest super, ze jest coraz lepiej międyz nami,
że sie do NIej przyzwyaczajam. Ze rozmawialismy razem o wspolnych planach,
mieszkaniu itp. A tutaj prze tel takie BUCH. Ze nie chce zebsymy byli razem.

Zadzowpniła dzisiaj rano i powiedziała, ze trochę wczoraj przesadziła, ze nie
chce tego przerwyać, ze wypiła sobie . Ze przeprasza mnie, i ze nie chce
niczego zmieniać...

ŁOJEJU...
Jeśli nie zmienisz sposobu komunikacji, skończysz jak on
Wydaje mi się, że ludzie po alkoholu sa poprostu szczerzy...
Cytat:
Ja doszłam chyba już do takiego etapu, ze to pokonalam. Własnie poprzez zmiane, jak raz się dowiedzialam, ze moge stracić chłopaka tak na poważnie, że odejdzie to zrobilam wszystko żeby został. CO się takiego wydarzyło??? Proszę Cię bardzo opowiedz mi o tym :pray: Jak to było, zazgroził że odejdzie czy co?? Możesz pisać na priv :)

Cytat:
Zmieniłam tak wiele w sobie, ze od tamtego czasu nie ma ani jednej kłótni a wszystko jest idealnie, dlatego uważam, ze powinniście pójść na kompromis i obydwoje zmienić swoje zachowanie. A CO ZMIENIŁĄŚ W SOBIE? I jak to wyglądało,te zmiany? Czy poprzez rozmowę z nim i obeitnicę zmiany czy sama z siebie? Cyz to były zmiany wad chcarakteru czy wad zachowania?

Cytat:
Pisze tak dlatego z doświadczenia wiem, że kobiety (w tym także ja) często zmieniają zdanie. Nie tyle chodzi o to, że się przestaje kochać, ale właśnie w bardzo zly sposób znajdujemy w partnerze mase rzeczy, które nam się nie podobają, tak nagle się to dzieje, ze nikt nawet nie zauważa kiedy. Proszę wytłumacz mi ten mechanizm. Bo dla mnie on jest tajemniczy. I co on oznacza??
Cytat:
CO się takiego wydarzyło??? Proszę Cię bardzo opowiedz mi o tym :pray: Jak to było, zazgroził że odejdzie czy co?? Możesz pisać na priv :) Hm.. przez swoje glupie zachowanie, szukanie cały czas w nim winy i w ogóle go prawie straciłam. W jaki sposób? Po prsotu pewnego dnia powiedział mi, że dla niego ten związek nie znaczy juz tyle, że to wszystko uleglo zniszczeniu co już zbudowaliśmy i w tym momencie dostalam takiego powera, że włanie postanowilam, że go nie strace.

Cytat:
A CO ZMIENIŁĄŚ W SOBIE? I jak to wyglądało,te zmiany? Czy poprzez rozmowę z nim i obeitnicę zmiany czy sama z siebie? Cyz to były zmiany wad chcarakteru czy wad zachowania? Hm.. troche trodno to określić. Na pewno gdy tylko miało dojsc do jakiejś "sprzeczki" to starałam się zalagodzić sytuacje, np. przytulając się lub mówiąć coś słodkiego, spokojnie, nie podnosząc głosu. Co jeszcze.. sama najpierw się zastanowiłam co mam powiedzieć, a potem mówiłam. Charakter.. tez coś musiało się zmienić, bo ten egoizm który był we mnie po prostu wyrzuciałam i starałam się robić coś dla niego nie myśląć o tym co musze "poświęcić" tylko o tym, ze moge mu sprawić przyjemnośc. A tak ogólnie to chyba chodziło glównie o to, żeby osiągać kompromis, a nie dażyć do tego żeby udowodnieć swoje racje.

Cytat:
Proszę wytłumacz mi ten mechanizm. Bo dla mnie on jest tajemniczy. I co on oznacza?? Wiesz co ja sama go nie rozumiem tak do końca, to po prsotu jest skomplikowane zbyt.. każdy w sobie coś ma innygo i nie potrafie powiedzieć, dlaczego po jakimś czasie tak się dzieje.
[quote=Ms.Madzia]Hm.. przez swoje glupie zachowanie, szukanie cały czas w nim winy i w ogóle go prawie straciłam. W jaki sposób? Po prsotu pewnego dnia powiedział mi, że dla niego ten związek nie znaczy juz tyle, że to wszystko uleglo zniszczeniu co już zbudowaliśmy i w tym momencie dostalam takiego powera, że włanie postanowilam, że go nie strace.
[quote]

Wiesz, jakoś trudno mi uwierzyć w to, ze jak Ja tak zroibę, jak Twój chłopak , tak radykalnie - to to pomoże. Bałbym się(!) ze wywoła to odwrotny skutek :(
Bo przeciez sądze,ze Ty go naprawdę musiałaś bardzo kochąc, i raczej nie mówiłąs mu,ze masz wątpliowsci itd, tak jak moja dizewczyna.
Coś w tym jest faktycznie że przeciwieństwa się przyciagają. Ja na przykład nie wyobrażam sobie związku dwóch choleryków czy flegmatyków. Tacy ludzie o identycznych charakerach zajechali by się na "śmierć". Co innego jest w przypadku choleryka i flegmatyka, może to dziwne ale taki związek ma duże szanse na przetrwanie bo istnieje jeszcze cos takiego jak wzajemne uzupełnianie się. Nigdy nie czytaliście Nocy i Dni????? ;);)
kurcze powiem ci ze wiem o co jej chodzi bo sama przez to wielokrotnie przechodzilam.. niby chcialam z kims sprobowac, ale po tygodniu dwoch czy paru miesiacach zrywalam wlasnie przez to - ktos moze mi sie podobac, byc fajnym, ale ma cos co mnie drazni..

moim skromnym zdaniem to nie wrozy przyszlosci
znaczy wiesz co.. w pewnym sensie byly momenty kiedy mówiłam, zę to już nie ma sensu, było źle. Ale jakoś zawsze na drugi dzień było dobrze :) już tak to u nas jest ;) A mysle, że jakbys z nią tak porozmawiał i powiedział o tym wszystkim, no i powiedział, że jak tak dalej będziesz to zerwiesz to pomoże, a jak ona to zignoruje to oznacza, że ma to gdzieś a wtedy uciekaj ;]
To jakiś absurd....
Niby Kocha...ale ciagle Jej coś przeszkadza ?
To nie miłość....
Bycie razem nie polega na tym by na siłę ciągle zmieniać partnera...
Powered by wordpress | Theme: simpletex | © BWmedia