ďťż

Ona nie chce się ze mną kochać.

BWmedia
Ona nie chce się ze mną kochać.
  Witam wszystkich serdecznie - jestem tu nowy.
Mam problem z moją dziewczyną. Jesteśmy ze sobą już ponad dwa lata a nasze życie erotyczne w zasadzie nie istnieje. Oczywiście uprawiamy sex ale bardzo rzadko i niema w tym żadnego polotu. Początkowo jak się poznaliśmy było nieco lepiej, wtedy jeszcze nie mieszkaliśmy razem więc gdy nam się udało wspólnie spędzić noc to zazwyczaj korzystaliśmy z tego ale im dłużej byliśmy razem tym było gorzej - aż do dzisiaj kiedy jestem już mocno zdesperowany. Ja zawsze lubiłem sex - traktuję to jako najwyższy poziom wzajemnego zaufania, oddania i uczucia - nie wspominając o przyjemności fizycznej. W związkach z moimi poprzednimi dziewczynami nie było żadnych problemów pod tym względem – było to naturalne spontaniczne i wynikało z pożądania i chęci bycia ze sobą blisko – teraz jest tak, że kładąc się obok mojej kobiety czuję się jakbym leżał obok kogoś obcego. Przytulam się do niej i jest wszystko ok. ale gdy próbuję ją pocałować czy głaskać po piersiach już czuję opór ( nie taki dosłowny, że mnie odpycha czy coś … tylko taką dziwną obojętność, brak zaangażowania ….. nie wiem jak to opisać) - jeszcze gorzej jest jak próbuję pogłaskać ją po udzie lub brzuchu zmierzając dłonią w stronę jej kwiatu – odpowiedzią jest zaciśnięcie ud.
Próbowałem już chyba wszystkiego – najpierw szukałem winy w sobie (poprzednia dziewczyna z którą byłem miała niewiele zahamowań a sex z nią był czymś nieziemskim i wątpię, by było to do powtórzenia z kimkolwiek później) pomyślałem, że nie każdy tak ma więc może trochę powinienem wyhamować i reszta przyjdzie sama – zacząłem więc dbać o atmosferę, starałem się zapewnić intymność i dobry nastrój, nie naciskać i nie ponaglać – niestety nic nie pomogło – miła kolacyjka winko a potem pac i śpi przytulając się do mnie nie pozwalając jednocześnie dotykać siebie – tortura.
Postanowiłem więc zapytać wprost:
– czy ja robię coś nie tak ,powiedz co mam zmienić ?
Jej odpowiedź:
– nic
Ja:
– ale coś jest pomiędzy nami nie tak, dla mnie to jest niezrozumiałe, czuję się odrzucony…
Ona:
- po prostu masz inne potrzeby niż ja
( i przechodzi nad tym do porządku dziennego)
Skoro rozmowa nie poskutkowała – pomyślałem, że przestane inicjować sex ( do tej pory tylko ja to robiłem i czasami miałem wrażenie, że Ona zgadza się dla świętego spokoju) niech sama zdecyduje kiedy.
Minęły dwa tygodnie – udało się – wprawdzie nie w 100% bo to ja nie wytrzymałem i zacząłem ją głaskać po wewnętrznej stronie uda – lecz Ona sama z siebie podjęła akcję więc uznałem to za jakiś sukces. Radość nie trwała długo – kochaliśmy się raz, kiedy chciałem to powtórzyć powiedziała, że już chce spać.
Postanowiłem znowu z nią porozmawiać – tym razem sugerując, że może powinniśmy pogadać z jakimś specjalistą – wściekła się na mnie i powiedziała, żebym jej nie wmawiał jakichś chorób.
Poza naszym życiem intymnym relacje pomiędzy nami są całkiem dobre – nie jest złośliwa, ani samolubna – oczywiście są czasem jakieś zgrzyty (ale gdzie ich niema ?). Jestem tym wszystkim strasznie zmęczony i nie mam kompletnie pojęcia co robić – coraz częściej ogarnia mnie złość. Mam 29 lat Ona 26 – onanizm przeżywa renesans.
Teraz Ona śpi w łóżku a ja piszę ten post – choć sam nie wiem czego ja mogę oczekiwać.

P/S – dzięki jeśli przebrnęliście przez moją historię ;)
Maq


To, co jest między Wami, to dalej gorące uczucie, czy też tylko przyzwyczajenie?
Cytat:
To, co jest między Wami, to dalej gorące uczucie, czy też tylko przyzwyczajenie? Wiem - najprościej to zinterpretować jako przyzwyczajenie - jednak to nie jest tak. Po pierwsze - gdyby mi nie zależało, już dawno bym tym wszystkim piznął. Po drugie w jej mniemaniu gorące uczucie nie przekłada się na gorący seks. Po trzecie - związek mimo wszystko to nie tylko i wyłącznie seks - owszem seks jest istotny - dla mnie bardzo a dla niej mniej (ale czy to już powód do rozstania? )
Moze niezbyt cię to ucieszy ale dla mnie bylby to powod do rozstania. Nie chcialbym tracic zycia i czasu na bycie z osoba ktora nie poswieca mi dosc uwagi i swojego czasu. Sex jest bardzo wazny w zwiazku. Zauwaz ze to przez niego wlasnie napisales ten post a nie dlatego np . ze drzecie ze soba koty.

Pozdrawiam


Cytat:
(ale czy to już powód do rozstania? ) Na to musisz, niestey, sam sobie odpowiedzieć. Dla mnie byłby.
Rozmawial z nia juz seki razy ,bez zmian.Piszesz takie glupoty ze szkoda gadac SIG.Sex to nie blahostka,ale wazna czesc kazdego zwiazku.Jesli piszesz ze jesli ktos nie dostaje tego czego potrzebuje w zwiazku i to jest brak inteligencji to chyba z Toba cos nie tak SIG..Jesli ja mialbym byc z kobieta ktora jest dretwa jak kloda i mimo ze mieszkamy razem kochamy sie raz w miesiacu i to jeszcze prawie zmuszajac ja do tego to sorry,ale znajde kogos kto bardziej do mnie pasuje pod kazdym wzgledem.Ja juz wiem ze czasem milosc nie wystarczy.Lepiej teraz niz po slubie.
Moim zdaniem Maq - powinieneś postawić sprawę na "ostrzu noża" - byle nie zaszantażować. Musisz jej wprost powiedzieć, że Twoje potrzeby seksualne są niespełnione.
Broń B...ogdanie nie słuchaj takich zdań "masz już swoje lata" - dlatego, że masz 29 lat miałbyś tkwić w niesatysfakcjonującym związku? No comments!
Jasne, że na razie wytrzymujesz - ale co będzie za rok, dwa, trzy, cztery lata?
O Boze co za kretyn..Belletyn to kobieta półmózgu.
Poza tym nikt tu nie napsial ze seks to wszystko w zwiazku,ale ze ty nie umiesz czytac ze zrozumieniem to juz twoja sprawa.Wez grabki,wiaderko i wracaj do piaskownicy ;)
Cytat:
Wiem - najprościej to zinterpretować jako przyzwyczajenie - jednak to nie jest tak. Po pierwsze - gdyby mi nie zależało, już dawno bym tym wszystkim piznął. Po drugie w jej mniemaniu gorące uczucie nie przekłada się na gorący seks. Po trzecie - związek mimo wszystko to nie tylko i wyłącznie seks - owszem seks jest istotny - dla mnie bardzo a dla niej mniej (ale czy to już powód do rozstania? ) Wychodzę z założenia, ze w szczęśliwym związku każdy aspekt powinien ze sobą współgrać. A czy to powód do rozstania? Sam musisz sobie na to odpowiedzieć.

Rzeczywiście, kązdy sposób rozgrzania Jej, jest bezskuteczny?
W życiu nie słuchałbym rad kogoś takiego jak SIG... Prawdą może być np. to, że ma ona jakiś uraz związany z sexem lub ogólnie z bliskością i jej okazywaniem, ze względu na swoją przeszłośc. W takim jednak razie należałoby w delikatny sposób dowiedzieć się czy ta teza może mieć miejsce, a jeśli tak, to trzeba ją wesprzeć w tym cierpienu i postarać się to jak najbardziej zrozumieć. Może i nie drzemie w niej jakiś "wulkan erotyzmu", ale na pewno nigdy nie będzie się tego pewnym, jeśli nie odkryje się dlaczego ma ona opory przed nawet delikatnym uprawianem sexu
Cytat:
.... Masz juz swoje lata.... :D Kolego SIG - rozwaliłeś mnie :lol: - to nie jest tak, że chcę sobie pobzykać zanim umrę:lol: - nie bardzo zrozumiałeś przesłanie.
Jeśli chodzi o inne odpowiedzi (dzięki wszystkim zaangażowanym) może napiszę jak ja pewne sprawy odbieram. Najprostszym i najbardziej oczywistym rozwiązaniem jest rozstanie - jednak wolałbym to traktować jako ostateczność. Jak pisałem powyżej seks dla mnie jest nierozerwalną częścią związku i zdaję sobie sprawę z tego, że jeśli teraz tego problemu nie rozwiąże to później będą jeszcze większe (będą na tym cierpieć moje przyszłe dzieci i cała rodzina - bo długo już tak nie wytrzymam). W grę nie wchodzą żadne numerki na boku - ja chcę mieć udane życie z TĄ kobietą w każdym jego aspekcie. Radzicie, żeby postawić sprawę na ostrzu noża – próbowałem (oczywiście nie był to żaden szantaż ani absurdalne ultimatum) po prostu powiedziałem jej, że ja tak nie mogę i że nic dobrego z tego nie będzie – początkowo traktowała to jednak w kategoriach szantażu, że chcę ją do czegoś zmusić, później niby zauważyła problem lecz uznała, że jest nikły i w zasadzie wszystko się rozpłynęło w powietrzu

Wcześniej nie miałem podobnych problemów - więc teraz kiedy się pojawił nie bardzo wiem gdzie szukać pomocy - może jest wśród Was jakiś psycholog czy inny specjalista, który mógłby mi doradzić co robić…….. a może znacie adres jakiejś strony internetowej gdzie mógłbym szukać pomocy.
A powiedz mi nie uważasz, że takie zachowanie z jej strony świadczy, że nie do końca poważnie cię traktuje?
Może spróbuj poszukać tu:http://www.seksuolog.pl/?type=popularne
Cytat:
A powiedz mi nie uważasz, że takie zachowanie z jej strony świadczy, że nie do końca poważnie cię traktuje? Traktuje mnie poważnie jako partnera - choć z drugiej strony jest to niepoważne - problem w tym, że dla niej to nie problem - kwadratura koła:evil:

P/S Nie wdawaj się w zbędne dyskusję z kolegą SIG-iem bo sprowadzi Cię do swojego poziomu i pokona doświadczeniem:lol:
Już nie będę obiecuję :).
Zajrzyj do linka - dodałam go przy edycji poprzedniego postu, mogłeś nie zauważyć.
Co do tematu glownego. Ja mimo wszystko staralabym sie ciagle z nia rozmawiac i jakos wyciagnac z niej powod tego wszystkiego. I nie umialabym sie z kims rozstac z przyczyny nie zaspokojenia. ale kazdy ma swoje zycie i swoj tok myslenia. moze pokaz jej ten watek?
a co do malego offtopa. SIG naprawde przesadzasz jestes tu nowy i moze nie wiesz jak sie zachowac. Ludzi nie powinno sie traktowac tak pochopnie. a szczegolnie osoby takiej jak Belleteyn.
Cytat:
Już nie będę obiecuję :).
Zajrzyj do linka - dodałam go przy edycji poprzedniego postu, mogłeś nie zauważyć.
Dzięki - poszperam tam w wolnej chwili:)
Ktoś kiedyś powiedział, że gdyby kobieta miała orgazm tak często jak facet, to nigdy by jej głowa nie bolała.

Nie wiem jak to jest między Wami, i też nie twierdzę, że każdy doobry seks musi się kończyć orgazmem, ale zastanów się nad tym...
Cytat:
A powiedz mi nie uważasz, że takie zachowanie z jej strony świadczy, że nie do końca poważnie cię traktuje? Zapytałabym o to samo.
Nie ma takich potrzeb, więc nie rozumie problemu. I to jest do wybaczenia. Ale dlaczego , do licha, nie stara sie zrozumieć??? Spojrzeć na to Twoimi oczyma, i zaakceptować Twoje potrzeby???

I jest jeszcze we mnie takie podejrzenia, że byc może ona nie potrafi byc szczera w tym temacie, i jesli jest "coś nie tak", nie umie, badź nie chce Ci powiedzieć.

Powinienes coś z tym zrobić, bo jeśli tak zostanie, to prędzej , czy pózniej zwiazek Ci się "rozsypie". To już jest powazna "rysa"
Cytat:
Ktoś kiedyś powiedział, że gdyby kobieta miała orgazm tak często jak facet, to nigdy by jej głowa nie bolała.

Nie wiem jak to jest między Wami, i też nie twierdzę, że każdy doobry seks musi się kończyć orgazmem, ale zastanów się nad tym...
Ha - wiem co masz na myśli - ale nieskromnie powiem, że mało jest to prawdopodobne.
Uważam, że większą przyjemnością jest dawać niż brać. Nie zrozumcie mnie źle - nie uważam, że jestem super gościem i dziewczyna powinna znaleźć się w stanie uniesienia dlatego, że leży obok mnie. Problem polega na tym, że Ona nie pozwala mi rozwinąć skrzydeł - w zasadzie nie mam okazji, żeby się wykazać.

Cytat:
I jest jeszcze we mnie takie podejrzenia, że byc może ona nie potrafi byc szczera w tym temacie, i jesli jest "coś nie tak", nie umie, badź nie chce Ci powiedzieć. Fakt, że ciężko idzie rozmowa na te tematy. Kiedyś ją zapytałem czy ma jakieś marzenia bądź fantazje erotyczne, które chciałaby zrealizować - odpowiedź była niemal bez zastanowienia - nie 8)
:|
Cytat:
Fakt, że ciężko idzie rozmowa na te tematy. Kiedyś ją zapytałem czy ma jakieś marzenia bądź fantazje erotyczne, które chciałaby zrealizować - odpowiedź była niemal bez zastanowienia - nie 8)
:|
Hehe znam to, mój facet też tak gadał, dopóki nie zrealizowaliśmy jego fantazji (teraz mówi, że nie ma więcej ;) ale ja pewnie znowu coś wymyślę)....

No to nie wiem co Ci poradzić....może alkohol, po którym pozwoli Ci rozwinąć skrzydła, i posmakuje? Nie wiem....
Ale niektórzy mają problemy -.-'
Cytat:
Ale niektórzy mają problemy -.-' Jeżeli brak sexu w związku, w którym praktycznie powinien on być, nie jest problemem, to w takim razie nie wiem, co innego może być na tyle poważne... Sex, to jedna z podstwowych rzeczy
No zależy co dla kogo jest priorytetem.
Przyszło mi do głowy - że może ona po prostu przestała cię kochać (brutalne, wiem)? Czy poza łóżkiem okazuje ci choć odrobinę czułości? Czy jest wam ze sobą dobrze? Bo piszesz, że macie "całkiem dobre relacje", ale "całkiem dobre" nie oznacza "świetnych" (mam na myśli relacje pozałóżkowe).
A może przestałeś ją pociągać fizycznie?
Orientujesz się - czy w jej poprzednich związkach było podobnie?
viper w zyciu nie osmielilabym sie powiedziec ze seks jest podstawa w zwiazku, sprowadziloby to mojego partnera do poziomu "KICI RUCHAWKI"...
Seks to tylko sex wlasciwie mozna go uprawiac z kazdym, w dzisiejszych czasach stracil na znaczeniu i mozna go dostac tak latwo jak cukier w sklepie...

Co do tematu zdecydowanie nie uwazam, ze powinienes sie ot tak rozstac ze swoja kobieta...
Moja najlepsza przyjaciolka jest w zwiazku z moim kumplem od prawie 5 lat.. On uwielbia seks ona otwarcie zawsze stwierdza, ze za nim nie przepada ale oboje kochaja sie tak mocno, ze nie potrafili by zyc bez siebie. Kochaja sie sporadycznie raz na tydz, raz na dwa tygodnie.. Oboje podchodza do tego bardzo swobodnie, smieja sie z tego twierdza ze po prostu niedograli sie w kwestii temperamentu ale to nie jest jeszcze powod do placzu.. Podoba mi sie ich podejscie. Ona powiedziala mi tez, ze staraja sie jak moga zeby bylo lepiej bo nie chce widziec jak on sie meczy, a to juz zmiana z jej strony wczesniej wcala ja to nie obchodzilo mowila: to jego sprawa jak musi tak czesto to niech sobie lalke kupi ja nie bede sie z nim kochac skoro nie chce.

Wydaje mi sie, ze przede wszystkim musisz ja sklonic do szczerej rozmowy (ale to juz slyszales nie raz :) )
Cytat:
viper w zyciu nie osmielilabym sie powiedziec ze seks jest podstawa w zwiazku, sprowadziloby to mojego partnera do poziomu "KICI RUCHAWKI"...
Seks to tylko sex wlasciwie mozna go uprawiac z kazdym, w dzisiejszych czasach stracil na znaczeniu i mozna go dostac tak latwo jak cukier w sklepie...
Tak naprawdę, to jest on jedną z podstaw (nie jest to jedną, jedyną, bo wiadomo, że poza tym, najważniejszym ze wsazystkich uczuć do partnera jest sama miłość). Osobiście nie wyobrażam sobie jednak bycia z kobietą (bądź facetem) i nie uprawiania z nią/nim sexu. Nie twierdzę też, że musiałbym go dostawać tak strasznie często, niemalże na zawołanie, ale przerwa większa, niż tydzień (zakładając, że wcale nie musiałaby aż tyle trwać), byłaby już dla mnie dość wystarczająca
Jesli jest jedna z podstaw i stawiasz seks na rowni z zaufaniem i uczuciem to bardzo przykre :( mam nadzieje, ze kobieta nigdy nie zostawi cie bo: twoj penis jest za krotki/dlugi, nie dajesz jej orgazmu za kazdym razem, dziwnie sapiesz w trakcie seksu, chcesz kochac sie zbyt czesto/zadko..

Nie wiem dlaczego ale powody do rozstania takie jak: brak zaufania, brak uczucia wydaja mi sie bardziej sensowne niz: nie daje mi tak czesto jak bym tego chcial

Sa w zwiazkach o wiele wieksze problemy niz nieudany seks i ten akurat da sie rozwiazac wystarczy wizyta u seksuologa... wystarcza checi... Skoro wczesniej bylo ok a teraz sie spie.... to musi byc ku temu jakis powod...

Przepraszam troszku sie poddenerwowalam i zboczylam z tematu :( :) hee
Dla mnie sex, poza tym, że niesie ze sobą oczywistą przyjemność, byłby dowodem czy dana osoba coś do mnie czuje, a przede wszystkim, czy mnie koicha. Jakbym miał się czuć, gdyby moja kobieta/facet co rusz wymyślała powody, by unoknąć owego sexu? Ja wiem, że zdarzają się ludzie, którzy mogą pragnąć być z daną osobą i w istocie szczerze ją kochać, nie potrzebując przy tym żadnych kontaktów sexualnych, ale w odniesieniu do swojej osoby, nie jestem w stanie wyobrazić sobie takiego związku. Dla mnie oznaczałoby to tyle, że np. dana osoba mnie nie kocha, nie jestem dla niej dość atrakcyjny, wykorzystuje mnie być może do innych celów, itp.

Nie twierdzę też, że autor tematu powinien natychmiast rzucić swoją dziewczynę tylko dlastego, że z nim nie sypia. Jak najbardziej uważam, iż najpierw należy odkryć wszelkie przyczyny, któłre mogą to powodować i postarać się je naprawić, a dopiero potem, gdy naprawdę wszelkie podjęte starania zawiodą, pomyśleć o rozstaniu. To nie wina danego człowieka, że ma duży popęd sexualny, a jego nie zaspokajanie powoduje np. złe samopoczucie i być może pewnego rodzaju niedowartościanie. Uważam, iż najlepiej jest dobrać się z kimś w miarę właściwie, pod jak największą ilością aspektów
No to teraz Ja :) (się wypowiem).

Tak wiec moim zdaniem, i odpowiadając na prośbę autora wątku - problem Twój wymaga poważnego i szczerego podejścia. I TO w aspekcie psychologicznym.

Jednak na początek jedna uwaga: historia opowiedziana przez Eneę przyznam szczerze, zdziwiła mnie-ze 2 osoby otwarcie mówią ze się nie dobrały pod wzgledem seksualności i IM Z TYM DOBRZE! I smieją się z tego... ale mimo wszystko mysle ze to przypadek szczególny :)

I wracając do autora.

Maqu. Dla mnie probem ten (jak i kazdy poważy problem w związku) wymaga POWAZNEJ I SZCEREJ ROZMOWY. !
Niestety, z Twoich wypowiedzi, nie widzę, aby takowa (naprawde szczera, z psychologicznym podjeściem) była przeprowadzona. Niestety :(

Postawa Twojej dziewczyny musi skądś wynikać. Sam widzisz, ze w historii opowiedzianej rpzez Eneę postawa tamtej dziewczyny jest diametralnie inna MIMO ZE TEZ MA NISKI TEMPERAMENT SEKSUALNY. I jest szczęsliwa w związku i chłopak tamten też!

JEstem pewien ,ze ze soba rozmawiali długo długo.

A Ciebie zalecam Wam naprawdę powazna rozmowę!!!

Jak mnie zastanawia dlaczego Twoja dziewczyna tak się zachowuje.
Mimo, ze obydwoje macie po tyle lat! A nie po 18-20 !
Tacyu dorośli ludzie powinni juz umiec ze sobą rozmawiac a nie się droczyc czy takie tam...

JA bym się zastanowił Maqu nad kilkoma sprawami:

- Ilu i jakich miała parnterów wcześniej? Czy coś o tym wiesz? Czy rozmwialiście?
- Czy nie zdarzył Jej się nieprzyjemny przpadek związnay z seksem? (wiesz, niestety ale może wykorzystwywanie w dizeciństwie, molestowanie, może gwałt ??).
- Powiedziałbym Jej ,ze jaj mam zdecydowanie większe libido do zaspokojenia niz to wygląda obecnie i jest mie z tym źle. I chjciałbym wiedzieć dlaczego tak mnie traktujesz, i dlaczego tak siędzieje? Czy po prostu masz niskie libido czy coś sie stało?

MUSISZ DRĄZYĆ DRĄZYĆ, DOTRZEĆ DO SEDNA PROBLEMU - ja bym tak robił jeślibym Ją kochał.

Tak podchodze do problemu... i teraz i zawsze...

Pozdrawiam Cię. i czekam na Twoją wypowiedź
Moim zdaniem do siebie nie pasujecie. Mając tak odmienne temperamenty nie będziecie razem szczęśliwi. Jest w związku coś ważniejszego od miłości- i jest to dopasowanie.
A niby wszyscy pieprzą że miłość najważniejsza jest hahahaha wiedziałem że jesteście głupi :P (zresztą ja też i wielkie halo.)
Cytat:

Nie wiem dlaczego ale powody do rozstania takie jak: brak zaufania, brak uczucia wydaja mi sie bardziej sensowne niz: nie daje mi tak czesto jak bym tego chcial
I tu wg mnie sie mylisz.
Jeśli partnerzy sa dopasowani seksualnie, a mimo tego, w sferach innych jest "cos nie tak", to taki związek może trwać długo.
Ale jesli jest rażące niedopasowanie w sferze seksu, to taki związek szybciej sie rozleci. ( doswiadczenie każe mi tak napisać)

To, co napisałaś o swoich znajomych, to sytuacja wyjatkowa: oboje sie bardzo starają, sa szczerzy. Przy takiej postawie mozliwe jest "przetrwanie" związku, ale wydaje mi sie, że to skrajny przypadek

Bo w związku wszystko jest ważne: i wzajemne uczucia, i seks. Tego drugiego nie da sie przekreslić, bo i tak prędzej , czy pózniej natura weźmie górę.
evika ja bazujac na swoim doswiadczeniu upre sie jednak przy fakcie, ze brak zaufania czy uczucia, poczucia bezpieczenstwa w zwiazku bylby dla mnie wiekszym powodem do rozstania niz brak seksu i wcale nie znaczy to, ze za seksem nie przepadam... ba, powiem nawet ze mam bardzo wysokie libido.
Poza tym jest to akurat cos w czym mozna sie akurat dotrzec (zazwyczaj)

Zdania na ten temat nie zmienie! Uparla ja sie i tyle :) nie no zartuje :) :) evika ty uwazasz, ze ja sie myle.. ja z kolei mysle, ze ty nie masz racji :)
Eneo, nie upieram się. to moje spostrzeżenia, uczynione na podstawie faktów z mojego życia i przyjaciół (zaznaczam, długiego już..;))
Zazwyczaj mozna sie dotrzeć. Ale własnie "zazwyczaj". To zalezy jednak od wielkości tych róznic. Autor wątku własnie musi ocenic, czy da sie cos z tym zrobić.

Jeszcze jedna rzecz przyszła mi na mysl, a mianowicie, ze kobiety pewnie widza to inaczej, niz mężczyżni (?)
Cytat:
Sa w zwiazkach o wiele wieksze problemy niz nieudany seks i ten akurat da sie rozwiazac wystarczy wizyta u seksuologa... wystarcza checi... Skoro wczesniej bylo ok a teraz sie spie.... to musi byc ku temu jakis powod... Kiedy zdrapiesz codziennosc zycia,ludzie rozchodza sie tylko i wylacznie z dwoch powodow; sex & pieniadze.
Cytat:
Ale jesli jest rażące niedopasowanie w sferze seksu, to taki związek szybciej sie rozleci. ( doswiadczenie każe mi tak napisać) Evika-200% racji.
Lozkowe problemy zawsze przenosza sie z sypialni do pozostalych zakamarkow zycia. Pod pretekstem najrozniejszych wymowek kamufluja sie seksualne frustracje.

Dlaczego i pomimo wszystko, tacy ludzie sa ze soba? Tam,gleboko w duszy, cholernie i potwornie boja sie samotnosci.
Cytat:
I tu wg mnie sie mylisz.
Jeśli partnerzy sa dopasowani seksualnie, a mimo tego, w sferach innych jest "cos nie tak", to taki związek może trwać długo.
Ale jesli jest rażące niedopasowanie w sferze seksu, to taki związek szybciej sie rozleci. ( doswiadczenie każe mi tak napisać)
.
Kobieto widac, ze nie mialas NIGDY w rece fachowej literatury TYLKO i WYŁĄCZNIE opierasz sie na doswiadczeniach znajomych... Jestem już grzeczny i nie będe obrażał innych.

WKONCU trafilem na odpowiednia osobe ktora mysli podobnie jak ja :) BRAWO Enea, ja tez uwazam ze sex to z jednej strony AŻ, bo jednoczy i powinien byc scaleniem zwiazku, ale bez przesady ze jesli kobieta sie z gosciem nie chce kochac to juz po zwiazku...niewiem czy ktokolwiek mial kiedykolwiek w liceum zycie seksualne, rozmawial o tym z rodzicami, lub z jakims specjalista od zwiazkow widac ze chyba nie. Mama mnie troszke źle wychowała ale mam nadzieje, że szybko się poprawie :)

Troche jestem nieprzyjemny dla ludzi przez internet ale w twarz bym im tego napewno nie powiedział.
Sami piszecie ze dlugosc penisa sie nie liczy tylko to jakim sie jest w lozku, wiec czemu partnerzy maja sie nie zgrac.... duuuuzo latwiej zgrac sie w lozku niz pojsc na kompromis, np...w sprawie waznego zakupu....Łatwiej duzo latwiej jest zadbac o bliskosc i przyjemnosc podczas sex-u niz utrzymac bardzo dobre stosunki podczas calego dnia, ale przeciez dla WAS sex to wasz najwiekszy priorytet wiec waszaTroche język polski jest dla mnei jeszzcze neizrozumiały ale obiecuje poprawę.

Serdecznie pozdrawiam Enea

Aha i dodam, ze czekam na krytyke wszystkich życzliwych ludzi którzy są znacznie lepiej odemnie wychowani :) dla których szczyt marzen to kasa i sex jak napisała Xena.

Zycze wiec TYM wszystkim ktorzy tak uwielbiaja SEX, zeby chociaz kasa sie im nie skonczyla bo co wtedy im zostanie? Sam sex? Smutne....Jest bycie takim ignorantem jak ja
Cytat:
Lozkowe problemy zawsze przenosza sie z sypialni do pozostalych zakamarkow zycia. Pod pretekstem najrozniejszych wymowek kamufluja sie seksualne frustracje.

Dlaczego i pomimo wszystko, tacy ludzie sa ze soba? Tam,gleboko w duszy, cholernie i potwornie boja sie samotnosci.
Moze niektorzy ludzie tak maja, ale wierze, ze jednak wiekszosc nie. Mysle, ze w przypadku dwojki ludzi, ktorzy sie kochaja, sa ze soba bardzo zzyci, doskonale sie rozumieja, i ktorzy czuja, ze z nikim innym nie chcieliby dzielic codziennosci, cipka, fiutek i orgazmy nie beda decydowaly o przyszlosci ich zwiazku.

A lozkowe frustracje przenosza do innych sfer zycia tylko i wylacznie ci, ktorzy w innych sferach zycia nie sa szczesliwy ze swoim partnerem, a lozko to jeszcze poglebia.

Pozdrawiam
Otóż ja jestem nieszczęśliwy tylko w tej sferze.
Nie zgodzę się, że seks nie jest ważny - nie powinien być jedynym wyznacznikiem - to tak - ale jakbym miał powołanie do miłości platonicznej to robiłbym w życiu co innego. SIG nie wyjeżdżaj mi tu z literaturą psychologiczną bo mnie rozśmieszasz - nie rozumiesz problemu i próbujesz na siłę przekazać swoje racje, nie mówiąc o tym, że patrząc na Twoją ortografię wątpię czy przeczytałeś kiedyś jakąkolwiek książkę.
Jak wspomniałem - nie układa nam się w sferze intymnej i dla mnie to jest spore obciążenie bo staram się nie przelewać swoich frustracji na inne aspekty naszego współżycia - ale coraz gorzej mi to wychodzi. Nie rozumiem dlaczego ja mam się tylko męczyć. Moja kobieta nie wkłada żadnego wysiłku w to, żeby problem rozwiązać, ba ona nawet tego za problem nie uważa. Prosiłem - zastanówmy się wspólnie nad tym co i jak można by zmienić, proponowałem wizytę u specjalisty - wszystko jak głową w mur :evil:
Mnie nie chodzi o to, żeby zaspokoić jakieś swoje zwierzęce potrzeby, żeby co dziennie po kolacji móc wypić piwo i pobzykać i wtedy będę szczęśliwy. Mnie zależy na tym, żebym po ciężkim dniu mógł wejść do łóżka i czuć, że to jest moja ostoja i twierdza - chciałbym nie myśleć o niczym poza tym, że czuję ciepło swojej kobiety, która jest mi oddana tak jak ja chcę się jej oddać i że cały świat na zewnątrz dla nas nie istnieje w tym momencie.

Tym czasem muszę konkurować z telewizorem - i jak narazie on wygrywa.
Cytat:
Łatwiej duzo latwiej jest zadbac o bliskosc i przyjemnosc podczas sex-u niz utrzymac bardzo dobre stosunki podczas calego dnia, ale przeciez dla WAS sex to wasz najwiekszy priorytet wiec wasza poraszka Jesli partnerzy czuja komfort w lozku,ten komfort przenosi sie poza.
Cytat:
Aha i dodam, ze czekam na krytyke wszystkich d...dajków dla których szczyt marzen to kasa i sex jak napisała Xena. Wyjasnij mi zrodla miedzyludzkich klotni i pogadamy wiecej....tylko z sensem,krotko i na temat.
Cytat:
Mysle, ze w przypadku dwojki ludzi, ktorzy sie kochaja, sa ze soba bardzo zzyci, doskonale sie rozumieja, i ktorzy czuja, ze z nikim innym nie chcieliby dzielic codziennosci, cipka, fiutek i orgazmy nie beda decydowaly o przyszlosci ich zwiazku. Znam takie zzyte pary,doskonale sie rozumiejace....Od 7m-cy maja osobne sypialne (to tylko 1 z wielu zyciowych przykladow).
Zreszta odezwij sie jak bedziesz z 5,10 lat po slubie.
Cytat:
Jesli partnerzy czuja komfort w lozku,ten komfort przenosi sie poza. A z drugiej strony ile jest takich par, ktore sa doskonale dopasowane w lozku, bzykaja sie jak kroliki, a jak tylko z wyra wyleza, to rzucaja w siebie talerzami?

Cytat:
reszta odezwij sie jak bedziesz z 5,10 lat po slubie. Potrzebuje papierek do posiadania opinii na ten temat?
Jezeli chodzi o mnie, to jestem ze swoim facetem juz prawie 6 lat, i ponad 5 mieszkamy razem, wiec pewnie 5-letni slubny staz juz zaliczylam, he?

I szczerze powiedziawszy to cos wiem na ten temat, zreszta w jednym poscie juz o tym wspomnialam. Bardzo dlugo mialam podobny problem, co jednak w zaden sposob nie sklanialo mnie do opuszczenia mojego faceta - taka mysl nawet przez chwile nie pojawila sie w mojej glowie.

Nie twierdze, ze seks w zwiazku nie jest wazny - jest bardzo wazny, wiem jak dla mnie taka sytuacja byla frustrujaca.

Cytat:
Mnie zależy na tym, żebym po ciężkim dniu mógł wejść do łóżka i czuć, że to jest moja ostoja i twierdza - chciałbym nie myśleć o niczym poza tym, że czuję ciepło swojej kobiety, która jest mi oddana tak jak ja chcę się jej oddać i że cały świat na zewnątrz dla nas nie istnieje w tym momencie.

Tym czasem muszę konkurować z telewizorem - i jak narazie on wygrywa.
No i z tym rowniez nie moge sie nie zgodzic. Czy Twoja dziewczyna nie ma nawet ochoty sie do Ciebie przytulic (przytulanie to juz jakis poczatek gry wstepnej moze byc ;))? Bo jak nie, to szczerze watpie w jej milosc.
SIG....ja i moi znajomi jestesmy w związkach z 25 letnim stażem. Podejrzewam,ze nie masz bladego pojęcia o tym, co sie z ludźmi moze stac przez tak długo okres czasu. Nie masz kompletnie żadnych podstaw, do oceniania mnie, i moich znajomych.
Miałam w ręku fachową literature, i to niejedną. Ale wazniejsze od literatury jest doświadczenie.
Poza tym nie przypominam sobie bym pisała cos o moim związku i dzieciach, więc daruj sobie jakiekolwiek wycieczki na ten temat. Nie o tym jest ten topic. Jak troche podrośniesz, to moze pojawi sie jakas płaszczyzna do dyskusji z Tobą, bo na razie ja jej nie widzę. Na razie widze głupotę, ograniczenie i arogancję Cytat:
Mnie nie chodzi o to, żeby zaspokoić jakieś swoje zwierzęce potrzeby, żeby co dziennie po kolacji móc wypić piwo i pobzykać i wtedy będę szczęśliwy. Mnie zależy na tym, żebym po ciężkim dniu mógł wejść do łóżka i czuć, że to jest moja ostoja i twierdza - chciałbym nie myśleć o niczym poza tym, że czuję ciepło swojej kobiety, która jest mi oddana tak jak ja chcę się jej oddać i że cały świat na zewnątrz dla nas nie istnieje w tym momencie.

Tym czasem muszę konkurować z telewizorem - i jak narazie on wygrywa.
Bardzo ladnie ujałeś w słowa swoje pragnienia. Każdy własnie o tym marzy, i bardzo to smutne,ze często tak trudno to osiagnąc, albo tez sie to ma, ale sie traci:(
ale skoro , jak piszesz konkurujesz z telewizorem, to jest to mocno "nie tak"
Cytat:
Wyjasnij mi zrodla miedzyludzkich klotni i pogadamy wiecej....tylko z sensem,krotko i na temat. Przepraszam Cie dorga koleżanko ale wdg mnie :
1. Egoizm
2. Inne poglądy
3. Różne charaktery
i wiele wiele innych...czemu myslisz ze zrodlem jest TYLKO sex? A jesli chodzi o wyjasnienia to co ci mam tlumaczyc, ze facet przychodzi do domu zapity i kloca sie, lub baba ma kochanka, lub jeden poswieca czasu za malo drugiemu tego jest milion i jesli wydaje ci sie ze to wszystko jest przez niedobranie seksualne to jestes szczerze mówiąc tylko innego zdania niż ja
SIG mysle, ze troche przesadzasz z tym najezdzaniem... jest ono kompletnie nieuzasadnione, ochlon troche to nie temat zycia i smierci zeby sie tak ekscytowac :)

Tu akurat bym sie zgodzila, czesto zrodlem konfliktu jest frustracja seksualna... czlowiek sie latwiej denerwuje i jest bardziej drazliwy niz normalnie... Seks jest bardzo wazny w zwiazku ale dobry seks nie jest gwarantem dobrego zwiazku...

Podalam przyklad moich przyjaciol, cudowna para z reszta ale mowiac szczerze uwazam, ze gdyby moja przyjaciolka nie wykazala zadnych checi w celu znalezienia jakiegos kompromisu po pewnym czasie zwiazek pewnie by sie rozpadl z hukiem.. nie koniecznie z powodu braku seksu, patrzac na to glebiej zwiazek to zdecydowanie sztuka kompromisu, a jesli jedna osoba juz na starcie sie poddaje i woli kompletnie podporzadkowac sobie partnera to czarno to widze.. Pewne jest, ze jesli ich temperamenty sa skrajnie rozne to osoba, ktora chce wiecej seksu nigdy nie bedzie miala go tyle ile chce ale wazne zeby znalezc w tym wszystkim jakis srodek...

W twoim przypadku Maq skoro wszystko bylo pieknie wczesniej srednie jest jej tlumaczenie, ze nagle nie potrzebuje kochac sie wiecej niz 2 razy w miesiacu... ot tak jej sie zmienilo... widze, ze jest ci zle i powiem szczerze, ze jesli nie bedzie otwarta na zmiany, probowanie nowego kazdy stracilby cierpliwosc :)
Ten kto nie widzial wypelnienia malzenskich słów "dopóki śmierć was nie rozłączy" na własne oczy ch...całego rozumie. Co mi z twojego bycia w 25 letnim związku, jak nie masz pojecia co to znaczy 18 lat zajmowac sie nieuleczalnie chorym partnerem Ależ ja jestem niewychowany oj ja niedobry

Nie widzialas na oczy to co ja widzialem, wiec po co cokolwiek piszesz....moge ci strescic moje 45 lat zycia jesli chcesz...ale zdziwisz sie do jakich poswiecen zdolni sa ludzie ktorzy KOCHAJĄ...i na ktorych oczach umiera partner, któremu NIKT nie moze pomóc...
I mysle, zo to co napisal SIG powinno nas czegos nauczyc....

Nie znamy sie tutaj, wiec moze darujmy sobie wyzywanie sie od gowniarzy, gadki w stylu "jak dorosniesz", albo jak "bedziesz mial iles lat stazu".

Po co to....

Czy dyskusji nie mozna prowadzic kulturalnie? Za duzo agresji na tym jakze przyjemnym forum.

SIG - Ty tez bys mogl troche ochlonac.
SIG Twoje 45 lat zycia nie usprawiedliwia Twojej arogancji i ograniczenia. Nie jestes jedynym, który przeszadł ciężkie chwile w zyciu, i widział straszne, i smutne rzeczy.
Jeszcze raz cierpliwie podkreślę, nie wiesz nic o mnie, wiec równiez nie wiesz, czego doświadczyłam - a autorytatywnie wypowiadasz się na ten temat i jeszcze do tego obrażasz mnie. Akurat wiem, co oznacza pielęgnowanie chorego partnera.
To jest dla mnie mentalność dzieciaka własnie. Poza Tobą i Twoimi cierpieniami, i doświadczeniami istnieja jeszcze inni ludzie, i maja również swoje cierpienia i problemy. jedni mniejsze, drudzy wieksze, niż Ty.
Jeśli tego nie dostrzegasz, to Twój problem, nie mój. Jesli piszesz, że masz 45 lat, to w dziedzinie konatktów miedzyludzkich jestes w powijakach.
Albo tez jestes trollem, i obrażanie ludzi sprawia Ci frajdę.
Koniec OT.
Przypominam,ze tematem jest problem Maqa
W powijakach chyba nie, ale niech juz zostanie...kto nie przeszedł pewnych rzeczy...nie bedzie nigdy wiedział co to wyrzeczenie, tylko co najwyzej bedzie pisal w temacie "ona niechce mi dac". Bez odbioru szanowni odbiorcy...
Cytat:
W powijakach chyba nie, ale niech juz zostanie...kto nie przeszedł pewnych rzeczy...nie bedzie nigdy wiedział co to wyrzeczenie, tylko co najwyzej bedzie pisal w temacie "ona niechce mi dac". Bez odbioru szanowni odbiorcy... SIG - współczuję Ci tego co przeszedłeś - ale nie zmienia to faktu, że Cię to skrzywiło - cokolwiek się wydarzyło, postrzegasz życie przez pryzmat własnej sytuacji. Z Twojego toku myślenia wynika że próbuję zestawiać swój problem z Twoim i je porównywać (jednak jest to tylko Twoje urojenie - nie dajesz sobie rady z tym co się stało i teraz cały jad próbujesz przelać na innych). Tak się składa, że są ludzie którzy cierpieli niepomiernie bardziej niż Ty - więc wg. Twoich wywodów sam nie masz pojęcia o życiu bo nie przytrafiło Ci się coś gorszego (to jakaś paranoja, bez sęsowna licytacja na nieszczęścia jak w kiepskim serialu dla gospodyń domowych). Zastanów się nad sobą i trochę wyluzuj.
Co do stylu Twojej wypowiedzi - podpowiem Ci tylko, że istnieją dwa podstawowe sposoby rozmowy - pierwszy to taki, który polega na przekrzyczeniu rozmówcy i przeforsowaniu swoich racji, drugi to taki, który najkrótszą drogą prowadzi do porozumienia - jednak od rozmówców wymaga sporo kultury osobistej i logicznego myślenia. Przemyśl to i sam sobie odpowiedz na pytanie, który rodzaj rozmowy uprawiasz.
maq. Jeszcze jedna rzecz mi go głowy przyszła: Z wiekiem libido partnerów dazy do wyrównania, tzn. meżczyznie spada, a kobiecie wzrasta. Więc jesli przy obopólnych staraniach bedzie ok w pierwszuch latach, to pózniej moze sie poprawić.
Niestety, znam tez takie przypadki, że po latach było też gorzej:
np maz ma żal, że uprawiaja seks raz na pół roku, a żona uważa, że jest zboczony, że chce wiecej (to nie jest żart).
Wcale mi nie do śmiechu........;)
..... ale dzięki za słowa otuchy......mam nadzieję, że tak się stanie - zdaję sobie sprawę, że taki stan może powodować wiele rzeczy - choćby tabletki antykoncepcyjne - jednak chodzi o to w jaki sposób przekonać moją kobietę, że to jest problem, dopóki Ona sama tego nie zauważy nic nie zdziałam.
Cieszę się, że trafiłem na to forum - choćby z tego względu, że czytając swoje posty mam możliwość spojrzenia na to z innej perspektywy - aby przekazać swój stan - muszę porządkować myśli aby zamienić je na słowa - a to świetnie weryfikuje wszelkie "ślepe zaułki" Wam wszystkim oczywiście też dziękuję za pomoc lub samą chęć pomocy - gdyby ktoś jeszcze miał jakieś przemyślenia - to proszę się nie krępować;)
Cytat:
A z drugiej strony ile jest takich par, ktore sa doskonale dopasowane w lozku, bzykaja sie jak kroliki, a jak tylko z wyra wyleza, to rzucaja w siebie talerzami? Ja mowie o zdrowych ludziach,nie wariatach.
Cytat:
Jezeli chodzi o mnie, to jestem ze swoim facetem juz prawie 6 lat, i ponad 5 mieszkamy razem, wiec pewnie 5-letni slubny staz juz zaliczylam, he? Wystarczajaca odpowiedz.
Cytat:
Kobieto dlaczego TY jestes tak ograniczona umysłowo? Ile mam ci dac przykładów: Hola,hola,czemu sie na mnie drzesz? W domu jestes?!
Cytat:
1. Egoizm
2. Inne poglądy
3. Różne charaktery
Powiedz mi-po co mi partner rozniacy sie o 180 stopni ?

PS/Jestes w bledzie myslac,ze tylko Ty sie czegos w zyciu wyrzekles,ze tylko Ty nosisz krzyz.
Posiedzisz tutaj dluzej to sam zauwazysz ,ze 80% forumowiczow nie ma wiecej niz nascie lat,a najwiekszym ich problemem jest pryszcz na fiutku. Dlatego wiec, tu o tak zyciowych sprawach sie nie mowi,bo i z kim.
hey
  niektorzy co odpisuja sa anaprawde sa prawdziwymi samcami
ja uwazam ze nadal powinienie starac sie rozmawiac, kobieta nie jest prosta do rozgryzienie; a seks to lukier na czubku tortu
rozmawiaj ciagle, moze ona ma jakies problemy o ktorych nie wiesz, zmartwienia
SIG już poprawił się w swoich wypowiedziach i mam andzieje że tak pozostanie.

Co do sexu - poznałem "na nowo" swojego starego dobrego przyjaciela. Ma troche odmienne podejscie do zwiazku jak ja. Jest to czlowiek bardzo wierzacy i to nastowienie, a mianowicie:
1. zwiazek nie jest dla sexu - wspolzyl z dziewczyna ale od jakiegos czasu odkad zaczeli planowac slub, zaprzestali by spojzec na swoj zwiazek z innego punktu widzenia ( wdg mnie weszli troche na inny poziom w sferach uczuc i powiem szczerze ze podoba mi sie to co sie miedyz nimi dzieje)
2. rozmowa, rozmowa i jeszcze raz rozmowa - np po obiedzie jak oboje siedzicie przy stole, zamiast zaraz sie zabierac za sprzatane proponuje szczerze pogadac o tym co was gnebi, co wam siedzi na sercu. Ważne jest by przedstawiać problemy w sposób spokojny i ciepły. Proponuje byście zastanowili się nad waszym dziecinstwem, bo to wlasnie wtedy kreowal sie nasz charakter i zachowania i tam leżec może podłoze wielu problemów.
3. wizyta u terapeuty/specjalisty- agresja, zamknięcie w sobie, niechęć, wszystko jest spowodowane jakimiś ranami, które w nas siedzą i nei koniecznie musimy o nich wiedziec. Psycholog to nic strasznego, a postronna osoba jest z nas wstanie wyciagnąc rzecyz o ktorych mozemy nie zdawac sobie nawet sprawy.

Ja zgadzam sie osobiscie pół na pół z tym co ostatnio się dowiedziałem od mojego kumpla ale w pewnych rzeczach naprawdę miał racje i nie zdawałem sobie sprawy że tak wiele moich zachowań ma podłoże w dzieciństwie i kontaktach z rodzicami. Moja dziewczyna natomiast miała taki sam problem z sexem Maq jak twoja i powiem ci że zaczęła nad sobą pracować po prawdziwej pożądnej rozmowie (obecni byli oczywiscie ten moj wlasnie kumpel razem z narzeczona). Od tamtego czasu znacznie łatwiej nam nawiązać kontakt rozumiemy się świetnie. Sex stał się zupełnie inny. Ja sie kontroluję, ona przestałą być zamknięta w sobie i zaczęła w końcu okazywać uczucia.

Troche zakęcony ten post ale mam nadzieje, że pomoże. Zazwyczaj jest tak że to niekoniecznie brak sexu czy mniejsze libido drugiego partnera nam przeszkadza ale brak zaintreresowania i uczuć z jego strony i to nad tym należy popracować najpierw, a wtedy i w łóżku dużo się zmieni.

P.S. acha no i planuje w związku z moimi napadami agresji wybrać się również do jakiegos terapeuty, jest szansa że nikomu więcej krzywdy niechący nie zrobie :redface:
Powered by wordpress | Theme: simpletex | © BWmedia