ďťż
BWmedia
Czy warto byc bardzo milym?
Witam, mam swietna dziewczyne, jestesmy para od 4 miesiecy ale znamy sie troche dluzej, mamy swoje 18 lat. Nie wiem czy to jest milosc poniewaz jest troche za wczesnie aby to wiedziec, ale czuje bardzo silna wiez. Wszystko w porzadku, narazie sie nie klocimy i mam nadzieje ze jakis powaznych klotni nie bedzie. Przejde do rzeczy, ja poprostu mam taki charakter ze jezeli mi na kims zalezy, to chce dla drugiej osoby najlepiej, nie w takim sensie ze dziewczyna mi powie "dzisiaj nigdzie z kolegami nie pojdziesz bo ci nie pozwole" i siedze w domu, nie ma takiej opcji odrazu bym wyszedl poniewaz pantoflem nie jestem, ale ... zdarzaja sie takie sytluacje ze poprostu czasem sie wnerwiam na moja 2 polowke, lecz to sa tak jakby *******y, ale jednak draznia ... i wtedy dam lekko po sobie poznac ze jestem zdenerwowany, ale jezeli moja dziewczyna sie zapyta czy jestem zly, mowie nie nie spoko nic sie nie dzieje, chociaz czesto jestem w****iony. Jest kilka innych takich rzeczy kiedy mowie "ok spokojnie nic sie nie dzieje jest w porzadku" lecz czuje sie lekko zdenerwowany Tu sie rodzi pytanie, wiem wiem ze kazda kobieta jest inna, ale ciekawy jestem jakie jest wasze zdanie dziewcznyny/kobiety. Czy nie jestem za dobry? Moze powinienem sie jakos obrazac i dac do zrozumienia ze czasem mnie cos zdenerwuje i tak na marginesie wziely byscie mnie za pantofla? Dobrze dobrze juz ostatnie pytanie, czy wy tez macie taki problem z tym ze ... ja naprzyklad nie potrafie nigdy pierwszy tak o napisac sms "co tam robisz? jak sie czujesz?" bo mam wrazenie ze sie narzucam, poprostu boje sie dac komus do zrozumienia ze mi na kims zalezy, a jak mowie mojej dziewczynie kiedy sobie "slodzimy" slowkami ze bardzo na niej mi zalezy, nie wiem czemu ale pozniej tego zaluje i czuje sie jakbym pokazal swoja slabosc. Dzieki za odpowiedzi! kadowu, jeśli facet nie wie, czy jest pantoflem, to na ogół nim jest. Ale to jeszcze nic strasznego. Zawsze można nad tym popracować. Inna rzecz jest tu niebezpieczna. To, że nie okazujesz swojej dziewczynie, że coś Ci nie pasuje, jest o tyle złe, że dochodzi do kumulacji, czy też nawarstwienia różnych zgrzytów. Nie artykułujesz tego, tylko tłumisz w sobie, a to powoduje nagromadzenie, a w konsekwencji wybuch wielkiej kłótni a nawet rozpad związku np. z powodu niezamkniętej deski klozetowej. Z doświadczenia wiem, że jeśli chodzi o takie "pierdoły", to zawsze lepiej jest załatwiać je na bieżąco i bez ogródek, aniżeli zostawiać na potem, albo w ogóle przemilczeć. kadowu, powiem Ci tak: jak jesteś w****iony na nią, to nie duś tego w sobie, bo tylko sobie szkodzisz, pewnego razu wybuchniesz. Powiedz jej jeśli Cię denerwuje to czego od Ciebie chce, ale możesz dodać, że ją posłuchasz bo kochasz. Z drugiej strony jednak nie jest dobrze, jak dziewczyna usiłuje kontrolować całe Twoje życie i nie pozwoli Ci zobaczyć kolegów wogóle. I nie wstydź się mówić, że na niej Ci zależy. Obiecuję, że się za to nie obrazi :) podoba mi się że nie podchodzisz do tego związku jak do wielkiej miłości -- duży plus a co do tematu : kto nie gra ten nie wygrywa, zacznij przeciągać linę na swoją stronę ;] nie tłum uczuć w sobie, powiedz co Ci leży na sercu, czym się sdenerwowałeś itd. Tylko bez robienia wyrzutów i zwalania za wszelką cenę winy na nią. Warto być miłym dla tych, którzy/które są mili/miłe dla Ciebie. Do żmii nie warto się uśmiechać i wdzięczyć . I tak ugryzie. Jeśli wysłanie smsa rozpatrujesz jako dowód słabości, zastanów się: to miłość, poważny związek czy gra, kto silniejszy ? Cytat: Czy nie jestem za dobry? Moze powinienem sie jakos obrazac i dac do zrozumienia ze czasem mnie cos zdenerwuje i tak na marginesie wziely byscie mnie za pantofla? W tej kwestii wszystko zależy od osoby. A ogólnie, jeżeli jest się wkurzonym z powodu błahej rzeczy, jeżeli dana rzecz nie ma za bardzo wpływu na to jak się czujemy w związku, jeżeli w danym dniu ogólnie byliśmy rozdrażnieni, a dana sprawa była tylko jednym ze źródeł złości to moim zdaniem nie ma sensu wybuchać i robić wyrzutów drugiej osobie. Zgodzę się, że nie powinno się kumulować w sobie złości – dlatego gdy zdenerwuje nas jakieś głupstwo to powinniśmy odreagować, ale nie na drugim człowieku. Dlaczego? Bo trzeba wziąć pod uwagę konsekwencje naszego ewentualnego wybuchu, czy w ogóle warto w danej sytuacji nie hamować złości i czy później nie będziemy mieć wyrzutów sumienia, a druga osoba nie poczuje się zraniona. Za bardzo się przejmujesz tym, czy wychodzisz na pantofla, czy nie. Nie staraj się robić czegoś na siłę, rób jak uważasz za stosowne, tak byś sam czuł się zadowolony i szczęśliwy. Ze swojej strony mogę podać przykład osoby, którą można uznać za kogoś kto za bardzo daje sobą kierować (czyli tzw. pantofla). Według mnie to taka osoba, która robi coś wbrew sobie, powodowana nie tyle chęcią, by uszczęśliwić drugą osobę, a po to, by nie słyszeć wyrzutów ze strony partnera, mieć święty spokój. Jego/jej życie przypomina trochę życie dziecka, zamiast informować drugą osobę o swoich poczynaniach, pytają się o zgodę, zamiast w rozmowie konsultować razem z partnerem pewne sprawy, wspólnie podejmować decyzję, słuchają go i wykonują polecenia – czyli po prostu nie mają w danym związku swojego zdania. Decyzje są mu narzucane, niekonsultowane z nim, a jego życie, łącznie z jego wolnym czasem dysponowane przez drugą osobę. Tak więc mylisz uczuciowość z byciem pantoflem – nie ma nic złego w mówieniu drugiej osobie o swoich uczuciach, a wręcz jest to zaletą jeśli o tym potrafi się otwarcie rozmawiać. Cytat: "dzisiaj nigdzie z kolegami nie pojdziesz bo ci nie pozwole"! Jeśli coś takiego usłyszysz to kopnij ją w dupę. Nie, nie opłaca się być zbyt miłym. Trzeba być twardym. Jesteś mężczyzną, nie babą. Oczywiście nie możesz być hamem i gburem. Ot bądź sobą i pokazuj swą męskość. Baby czasem wręcz sprawdzają facetów czy mają jaja właśnie im coś zabraniając.... a jak się na wszystko zgodzisz to po cichu polewają z ciebie i mają pantofla. ^^ Cytat: Jeśli wysłanie smsa rozpatrujesz jako dowód słabości, zastanów się: to miłość, poważny związek czy gra, kto silniejszy ? Jest mi ciezko z tego powodu ze ... z reguly nikomu nie ufam. A co za tym idzie, staram sie w zwiazku zachowac dystans(choc to mi nie wychodzi) nie angazowac sie ... robie to wbrew sobie, ale swiadomosc tego ze moge byc zdradzony jest silniejsza. To jest chyba moj uraz z wczesniejszych lat... Ja jestem taki ze lubie mowic danej osobie na ktorej mi zalezy to co czuje, ale potem tego zaluje bo mam wrazenie ze to sie obroci przeciw mnie, nie wiem dlaczego tak mysle ale po prostu mam tak na****ne w bani! Jestem glupi bo nie zyje tak jakby chwila, tzn ciesze sie ze zwiazku, ale wiem ze roznie to moze byc i dziewczyna moze mnie zdradzic, albo moge jej sie znudzic i to mnie denerwuje w sobie ze nie ciesze sie tym co jest teraz tylko za duzo mysle i sie zamartwiam ale boje sie potem rozstania z osoba na ktorej mi zalezy, Niby tak to jestem taki ****a cwaniak kozak, a tak w srodku jestem zwyklym leszczem, nie potrafie tak jak nie ktorzy miec dziewczyny i trzymac ja krotko, tzn czasem lekko olac, wnerwic ja, jak mnie zdenerwuje pokazac jej ze jestem na nia na maksa zly. Jak mnie na przyklad czasem za cos wnerwi i napisze sms "Skarbie nie chcialam, przepraszam" to ja chodz dalej jestem zly, probuje jej nie robic przykrosci, nie chce zeby sie martwila ze jestem na nia zly, klamie ja i mowie ze "dobrze nic sie nie stalo juz wszystko jest wporzadku" Ciagle mi siedzi w glowie, ciagle o niej mysle ... Ciesze sie nie zmiernie z tego ze jestem z nia ze czujemy cos mocnego do siebie, ale za razem boje sie milosci bo wiem ze predzej czy pozniej jak az tak bardzo sie zaangażuje bede cierpial. Chcialbym sie zmienic, sam dla siebie, pokazac sobie ze potrafie zachowac dystans, ze nie bede myslal caly dzien o niej. Ze czasem jak bedzie sie chciala umowic, odmowic jej i powiedziec ze ide z kolegami bo sie ustawilem, nie pomyslcie ze ja sie jej slucham, bo gdyby bylo tak ze jestem faktycznie ustawiony z kolegami, powiedzial bym jej to i bym poszed ze znajomymil, ale chcialbym sklamac i powiedziec ze jestem ustawiony i nie spotkac sie z nia, ale nie potrafie, chec spedzenia z nia czasu jest silniejsza i nie potrafie sie powstrzymac Mam strasznie mieszane uczucia, czuje ze ta dziewczyna to jest to cos, wiem ze moze zauroczenie moglo mi przyslonic oczy, wiem ze to nie jest jeszcze milosc, jeszcze jej nie powiedzialem tego magicznego "Kocham Cie" bo tego JESZCZE nie czuje, (nawiasem mowiac ze gdybym nawet to czul i byl gotow powiedziec, nie powiedzial bym tego pierwszy, poniewaz czul bym ze tak jakby pokazalem swoja slabos -.- to po****ne jest) To jest mocne uczucie za razem strach i urojenie w mojej glowie zeby sie nie angazowac. Ale mam wielka nadzieje ze to jednak bedzie Ta jedyna. na koniec nie myslcie ze jestem gnojem ktory chociaz laska go olewa to i tak za nia lata, tak nie jest czuje jak ktos ma mnie daleko gdzies, moja dziewczyna daje mi do zrozumienia to ze jestem w jej zyciu bardzo wazny i duzo dla niej znacze, a poza tym sam to odczuwam. Takze niby jest dobrze, a ja i tak przed wczesnie sie czegos obawiam, sam nie potrafie tego zrozumiec wiem ze wiekszosc ma to w dupie co tu teraz napisalem, trudno tak czy inaczej zrobilem to dla siebie, mysle ze mi bedzie lzej, bo nikomu o takich rzeczach nie mowie, a wiadomo ze tu jest wszystko anonimowe... Pozdrawiam serdecznie Rozumiem Twój punkt widzenia, potrafię również zrozumieć jakie to dla Ciebie jest męczące. Z racji tego, że jesteś jeszcze młodą osobą, Twoja dziewczyna również i nie jest to jeszcze długi związek mogę poradzić jedynie to, byś po prostu nie robił nic wbrew sobie. Nie staraj się robić czegoś na siłę, bo prawda jest taka, że bez względu na to czy ktoś jest miękki, czy twardy i tak życie może go kopnąć w tyłek. Możesz utrzymywać pewien rozsądny dystans (być oszczędnym w gestach i słowach), ale rozsądny, bez przeginania (czyli m.in. na siłę tworzonych sytuacji, scen itp.). Myślę, że z czasem, jak i z rozwojem Waszego związku zastanawianie się nad tym „okazywaniem słabości” trochę Ci przejdzie – na razie po prostu jesteście w fazie poznawania się. W związkach dojrzałych (i nie mam tu na myśli wieku, a etap rozwoju) ludzie na tyle sobie ufają, znają siebie, że żadne z nich raczej nie zastanawia się nad tym, czy dany gest lub słowo może być okazaniem słabości, po prostu robią to co chcą, na co mają ochotę. kadowu, po prostu masz niemałe kompleksy i nie wierzysz w siebie. Stąd ten lęk przed zdradą i brak umiejętności wychowania sobie kobiety. A zatem, cokolwiek chcesz zmieniać, musisz zacząć od siebie - ciężko nad sobą pracować. Cóż, niektórzy maja taka konstrukcję psychiczną, że dobro i uczynność traktują jako słabość i uległość. Coś, jak cham, który rozumie tylko język buta, jak nie kopniesz, to nie będzie miły, bo pomysli, żeś słaby i można ci pojechać. Taka mentalność, wiesz... Niestety, są tacy (i takie :) ), że jak mają za dobrze, to się w dupie przewraca. Choc dla mnie "za dobrze" w związku jest pojęciem chyba abstrakcyjnym... reglamentacja? :lol: Cytat: Jest mi ciezko z tego powodu ze ... z reguly nikomu nie ufam. No, ja też mam poobny problem.... Cytat: mnie na przyklad czasem za cos wnerwi i napisze sms "Skarbie nie chcialam, przepraszam" to ja chodz dalej jestem zly, probuje jej nie robic przykrosci, nie chce zeby sie martwila ze jestem na nia zly, klamie ja i mowie ze "dobrze nic sie nie stalo juz wszystko jest wporzadku" Rozumiem Cie, ale czasem to nie jest dobre rozwiązanie... Powinieneś jej powiedziec, że to Ci się nie podoba i że jeszcze Cie to złości. Przecież każdy ma prawo się złościc... Ale w sumie, nic się nie stanie, jeśli czasem troszkę skłamiesz, żeby dziewczynie nie było naprawdę przykro. Cytat: Ciagle mi siedzi w glowie, ciagle o niej mysle ... Ciesze sie nie zmiernie z tego ze jestem z nia ze czujemy cos mocnego do siebie, ale za razem boje sie milosci bo wiem ze predzej czy pozniej jak az tak bardzo sie zaangażuje bede cierpial. To nie jest dobre myślenie. Nigdy nie wiesz, czy ta miłośc będzie bolała, czy nie... Ale skoro z nią jesteś i jest wam dobrze, to nie możesz tak myślec. Jeśli będziesz tai zaborczy, to ona może się poczuc niepewnie i może odejśc...;/ Cytat: Mam strasznie mieszane uczucia, czuje ze ta dziewczyna to jest to cos, wiem ze moze zauroczenie moglo mi przyslonic oczy, wiem ze to nie jest jeszcze milosc, jeszcze jej nie powiedzialem tego magicznego "Kocham Cie" bo tego JESZCZE nie czuje, (nawiasem mowiac ze gdybym nawet to czul i byl gotow powiedziec, nie powiedzial bym tego pierwszy, poniewaz czul bym ze tak jakby pokazalem swoja slabos -.- to po****ne jest) To jest mocne uczucie za razem strach i urojenie w mojej glowie zeby sie nie angazowac. Ale mam wielka nadzieje ze to jednak bedzie Ta jedyna. oj chłopaaak... No to nie jest zbyt dobre podejście... Słowo KOCHAM to nie jest nic złego!! Jeśli będziesz tak czuł, to dlaczegoby tego nie powiedziec??? Cytat: wiem ze wiekszosc ma to w dupie co tu teraz napisalem, trudno tak czy inaczej zrobilem to dla siebie, mysle ze mi bedzie lzej, bo nikomu o takich rzeczach nie mowie, a wiadomo ze tu jest wszystko anonimowe... Mnie to interesuje xD powiem tak dla laski ktora patrzy na to z boku nie weznie Cie za pantflarza ale juz facet tak... dalej jesli chodzi o to ze Cie denerwuje to powiedz jej o tym bo uwierz ze jesli Ty jej teo nie powiesz to ona nie bedzie zdawac sobie z tego sprawy bo nikt duchem św nie jest i sie wszystkiego niedomysli i nie poprawi swojego błedu... a esy... hmm lubie gdy moj facet ot tak po prostu do mnie napisze bo gdy sie nie widzimy to tesknie za nim a gdy pisze do mnie to znaczy ze mysli o mnie i wcale tego nie odbieram jako narzucania sie pod warunkiem ze takich esow nie dostaje co pol godz :D Cytat: Jest mi ciezko z tego powodu ze ... z reguly nikomu nie ufam. A co za tym idzie, staram sie w zwiazku zachowac dystans(choc to mi nie wychodzi) nie angazowac sie ... robie to wbrew sobie, ale swiadomosc tego ze moge byc zdradzony jest silniejsza. To jest chyba moj uraz z wczesniejszych lat... Ja jestem taki ze lubie mowic danej osobie na ktorej mi zalezy to co czuje, ale potem tego zaluje bo mam wrazenie ze to sie obroci przeciw mnie, nie wiem dlaczego tak mysle ale po prostu mam tak na****ne w bani! Jestem glupi bo nie zyje tak jakby chwila, tzn ciesze sie ze zwiazku, ale wiem ze roznie to moze byc i dziewczyna moze mnie zdradzic, albo moge jej sie znudzic i to mnie denerwuje w sobie ze nie ciesze sie tym co jest teraz tylko za duzo mysle i sie zamartwiam ale boje sie potem rozstania z osoba na ktorej mi zalezy, Wiesz, rzecz w tym, jaką osobę masz za partnera. Urazy, które zachowałeś w pamięci, na pewno nakręcają Twoją nieufność. Może być tak, że otworzysz się przed kimś i zostaniesz zlekceważony. Może być tak, że otworzysz się i znajdziesz skarb najcenniejszy. Ważne jest to, by obserwować reakcje drugiej osoby. Jeśli Twoja inicjatywa nie wywoła pozytywnego odzewu, nie czyń dalszych prób. Poczekaj . Jeśli nadal nic, szukaj szczęścia gdzieś indziej. Z własnego doświadczenia powiem Ci, że trwanie przy czarnych scenariuszach może zmarnować kilka dobrych lat życia. Boisz się rozstania z osobą , na której Ci zależy ale czy uszczęśliwi się trwanie w pozornym związku z osobą, której nie zależy na Tobie ? Przemyśl. Działać nie musisz, poobserwuj i przeanalizuj na spokojnie. Pozdrawiam :) Dzieki, dzieki wszystkim za posty, postaram sie zmienic. Wielu z was dalo mi do myslenia. Jeszcze raz dzieki, pozdrawiam!
|
Tematy
|