ďťż

...Love...brnąć dalej czy zamienić w platoniczną...

BWmedia
...Love...brnąć dalej czy zamienić w platoniczną...
  Mam około 19 lat. Poznałem Ją.Ona ma 26 lat. Jest piękna, inteligentna i wcale nie widać między nami różnicy wieku. Na pewno nie tak jak by się mogło wydawać. Ona ma dziecko...i męża. Jednak od kilku tygodni, jeśli nie miesięcy, nienajlepiej się między nimi układa. On wychodzi z domu wystrojony w najlepsze ubrania i wyperfumowany najlepszą wodą. Ona pozostaje w domu z córeczką. Narzeka na brak zainteresowania z jego strony. Mówi,że go nie poznaje,że się zmienił. Stara się, by wszystko między nimi było w miarę normalne, bo mają przecież dziecko.
Nie potrafię patrzeć jak ona cierpi. Kocham ją. Staram się pocieszać i mówię,że wszystko się między nimi ułoży, że to tylko chwilowy kryzys. Ale ciężko mi ją pocieszać takimi słowami. Wolałbym ją przytulić, pocałować i powiedzieć,że już nie musi się niczym martwić, bo ja zawsze pozostanę przy niej. Ale to nie takie łatwe.
Rozmawialiśmy. Powiedziała,że dzięki mnie rozkwita na nowo. Że ze mną czuje się wspaniale.
Co mam zrobić...być moż , gdy będę się jeszcze poważniej angażował w to wszystko to stanę się powodem rozbicia jej rodziny. Albo: jeśli ona pogodzi się z mężęm to pozostanę sam z wielkim żalem i tęsknotą za miłością, której do tej pory nie znałem.
A może powinienem przyhamować. Kochać ją platonicznie. I co wtedy: ja poczuję się niespełniony w twj miłości. Ona pomyśli,że ją w pewien sposób "opuściłem". Beznadzieja totalna. Nikt nie musi odpisywać. Musiałem się tylko po prostu wygadać.


Realia są takie, ze nawet jesli jej mąż ją opusci to nie wiadomo czy bedzie w stanie zaufac drugiemu meżczyznie. Mysle, ze powinienes przyhamowac bo im wczesniej to zrobisz tym mniej bólu cie to bedzie kosztowalo. Tak mysle
Ulokuj swoje uczucia w innej kobiecie. Masz 19 lat - nie pakuj się w zagmatwane historie z starszymi od siebie mężatkami... Nie marnuj najlepszych lat swojego życia w taki sposób. Tak jak Bart87 pisze taka kobieta będzie mieć też problemy z zaufaniem innym facetom... on namącił, niech on cierpi. Poza tym taka akcja to nie po katolicku :)

Poszukaj miłej, sympatycznej, seksownej, bez problemów - 19to latki :)

pozdro
Nie mieszaj się w czyjeś związki, bo na bank komus to zaszkodzi( i tym kimś możesz być i Ty sam). Dziewczyna jest już po ślubie więc dla Ciebie powinna być niedostępna.


Może być też tak , że wykorzysta Cie aby udowodnic sobie ze nadal może sie podobać, ze ktos ją moze pocieszac, rozpieszczac i dawac zapomnienie , uszczesliwiac a pozniej gdy mąż sobie o niej przypomni i znowu beda szczesliwi Ciebie kopnie w dupę;)
Cytat:
Może być też tak , że wykorzysta Cie aby udowodnic sobie ze nadal może sie podobać, ze ktos ją moze pocieszac, rozpieszczac i dawac zapomnienie , uszczesliwiac a pozniej gdy mąż sobie o niej przypomni i znowu beda szczesliwi Ciebie kopnie w dupę;)
bywa i tak. Znam taki przypadek chociaz koles mial troche wiecej niz 19 lat a mimo to przez pewien czas był wrakiem człowieka
Cytat:
Może być też tak , że wykorzysta Cie aby udowodnic sobie ze nadal może sie podobać, ze ktos ją moze pocieszac, rozpieszczac i dawac zapomnienie , uszczesliwiac a pozniej gdy mąż sobie o niej przypomni i znowu beda szczesliwi Ciebie kopnie w dupę;) dokładnie! i powiem że wtedy nawet nie było by mi go żal - wcale :headbang:
A moim zdaniem- warto.
Bo możesz jej bardzo pomóc.
Bo szansa na milość zawsze jest.
Bo jeśli sobie odpuścisz- będziesz żałował.
Cytat:
Bo jeśli sobie odpuścisz- będziesz żałował. ciekawe w którym wypadku bedzie bardziej załował?

1. Że sobie odpuscił i musiał wrócic do codziennosci rezygnując z uczucia?
2. Bedzie ją wspierał, pomagał, bedzie darzył ją miłością a ona jak sie już podniesie to podziekuje mu za współprace?

oczywiscie nie wiadomo co ona zrobi w takiej sytuacji ale tak prawde powiedziawszy szanse są 50/50. Moim zdaniem autor wątku powinien przemysleć co bedzie przyprawiało go o wiekszy ból. Ja bym sobie odpuscił i ten sam czas, to samo uczucie poswiecil komuś po pierwsze w moim przedziale wiekowym (chociaz to kwestia gustu) a przede wszystkim komus, kto nie zawiódł sie na partnerze tak jak prawdopodobnie zdradzana 26letnia meżatka
Cytat:
ciekawe w którym wypadku bedzie bardziej załował?

1. Że sobie odpuscił i musiał wrócic do codziennosci rezygnując z uczucia?
2. Bedzie ją wspierał, pomagał, bedzie darzył ją miłością a ona jak sie już podniesie to podziekuje mu za współprace?
W pierwszym będzie bardziej żałował. Będzie miał świadomość, że mógł coś zrobić ale sobie odpuścił.
W drugim przypadku będzie stroną pokrzywdzoną, a z tym dużo łatwiej sobie poradzić.
Każdy jest inny, i każdy będzie inaczej żałował. Moim zdaniem wchodzenie w taki układ z założeniem, że w wypadku porażki będzie spoko bo łatwiej sobie poradzi jest niepoważne... Chłop ma 19 lat i życie przed sobą, jeśli ugrzęźnie przy starszej od siebie mężatce na kilka lat to chyba wtedy będzie bardziej żałował kiedy już wszystko szlag trafi...
I ktoś tu dobrze napisał, żeby nie mieszać się w czyjeś związki a dziewczyna po ślubie powinna być dla niego nie-do-stępna. Naiwnie wątpię też czy ona poszłaby na taki układ - w końcu wypowiadała słowa przysięgi małżeńskiej...
no wiesz... dzis przysięga jaka by nie była ma bardzo małe znaczenie a swiadczy o tym ilosc rozwodów, cel w jakim facet idzie na księdza itd itp... Mysle, ze taka kobieta, którą opuscił mąż na pewno potrzebuje kogos takiego jak ten 19 latek ale to nie znaczy ze bedzie chciala sobie z nim ułożyć zycie... byc moze w ogole nie gustuje w takich wiekowo kolesiach no a ze chce jej pomóc to wylączenie jego dobra wola... ja bym sie na to nie porywał
Ehh...po Waszych odpowiedziach widzę i wnioskuję,że tak na prawdę jednej i konkretnej i ,co najważniejsze, dobrej odpowiedzi nie ma. W każdym wypadku, w każdym rozwiązaniu są plusy i minusy.
Coś , co trochę dało mi do myślenia to odpowiedż rojze.
...życie, życie...nonsens...
Cytat:
Chłop ma 19 lat i życie przed sobą, jeśli ugrzęźnie przy starszej od siebie mężatce na kilka lat to chyba wtedy będzie bardziej żałował kiedy już wszystko szlag trafi... Pomoc drugiej osobie, która jest nieszczęśliwa, samotna i cierpi nigdy nie jest marnowaniem czasu i siły.
Co nie zmienia faktu, że to nie ta kobieta założyła ten wątek. To po pierwsze, a po drugie to on jej przecież pomaga - tak napisał. Pomaganie nie musi się posuwać do rozbijania rodziny, chyba zgodzisz się ze mną rojze?

Cytat:
no wiesz... dzis przysięga jaka by nie była ma bardzo małe znaczenie a swiadczy o tym ilosc rozwodów, cel w jakim facet idzie na księdza itd itp... Niestety muszę się zgodzić - dlatego napisałem, że naiwnie wierzę w to. Ale było nie było przysięga małżeńska jest i nie godzi się tego rozbijać. denial - a czy zakladales - teoretycznie - gdybyscie byli razem - co myślisz o dziecku? Ono już jest i będzie. Możesz je uznać ale nigdy nie będzie biologicznie Twoje. Chcesz wychowywać "cudze pisklę"?
Tak naprawdę czas wszystko pokaże, każdy jest kowalem swego losu i zrobisz jak zrobisz. Ja na Twoim miejscu bym się w to nie pakował.

pozdrawiam
Cytat:
Co nie zmienia faktu, że to nie ta kobieta założyła ten wątek. To po pierwsze, a po drugie to on jej przecież pomaga - tak napisał. Pomaganie nie musi się posuwać do rozbijania rodziny, chyba zgodzisz się ze mną rojze? Nie zgodzę się.
Lepsze rozbite małżeństwo, niż takie złe i toksyczne.
Ale racja, autor powinien mieć przyzwolenie tej kobiety na dalsze kroki.
Ale ja nie mam zamiaru rozbijać małżeństwa. Nigdy nie powiem jej :" Rzuć go, bądź ze mną".Nawet jeśli chciałbym to powiedzieć.
Wszystko zależy od niej.
Co do dziecka. To,że dziecko nie jest biologiczne to chyba nie przeszkadza by nazwać je "swoim". A poza tym to dziecko nie straci swojego ojca.To,że rodzice się rozwodzą nie oznacza,że rozwodzą się ze swoim dzieckiem. Ok, rozumiem,że życie takiego dziecka w rozbitej rodzinie na pewno nie jest piękne, ale czy będzie piękne jeśli rodzice będą żyć w osobnych pokojach, kłócić się i buntować je przeciwko sobie?
Nie wiem. Na prawdę mam problem z tym. To jest trudne. Umiem logicznie znaleźć odpowiedzi, ale nie potrafię logicznie zadziałać.
Ona Cię traktuje z tego co napisałeś bardziej po przyjacielsku i ja bym nie liczył mimo wszystko na więcej. Teraz ma w Tobie oparcie ale jak się rozwiedzie i ułoży na nowo życie Ty będziesz dalej przyjacielem. Moim zdaniem nie warto się w to pakować ale to już Twój wybór ;)
Cytat:
Ale ja nie mam zamiaru rozbijać małżeństwa. Nigdy nie powiem jej :" Rzuć go, bądź ze mną".Nawet jeśli chciałbym to powiedzieć.
Wszystko zależy od niej.
Co do dziecka. To,że dziecko nie jest biologiczne to chyba nie przeszkadza by nazwać je "swoim". A poza tym to dziecko nie straci swojego ojca.To,że rodzice się rozwodzą nie oznacza,że rozwodzą się ze swoim dzieckiem. Ok, rozumiem,że życie takiego dziecka w rozbitej rodzinie na pewno nie jest piękne, ale czy będzie piękne jeśli rodzice będą żyć w osobnych pokojach, kłócić się i buntować je przeciwko sobie?
Nie wiem. Na prawdę mam problem z tym. To jest trudne. Umiem logicznie znaleźć odpowiedzi, ale nie potrafię logicznie zadziałać.
Jestes zaslepiony swoim uczuciem i widzisz tylko jeden punkt. A zastanawiales sie co zrobisz jak ona Cie odrzuci? Tzn nie bedzie chciala wiązać z Tobą przyszłosci? Odpowiedz mi na to pytanie... co wtedy zrobisz?? Kiedys mialem podobne podejscie do bardzo podobnej sprawy tyle, ze dziewczyna byla w moim wieku i tez ponoc miala byc w ciązy z chlopakiem z którym ponoć zerwala (jak sie okazalo pozniej bylo to klamstwo) a ja ze sie w niej zakochalem (wtedy myslalem, ze to jest wlasnie milosc) powiedzialem, ze zaakceptuje nawet jak bedzie młodą mamą. Teraz wiem, ze zrobiłbym okropny błąd nawet gdyby mnie nie oklamywala... mimo tego co czujemy dziecko to juz jest powazna sprawa... Decyzja nalezy do Ciebie ale przed jej podjęciem rozwaz wszelkie za i przeciw.
A ja odpowiem tak.
Zgadzam się z każdym kto wypowiedział się w tym topicu. Uważam, że każdy z nich ma rację, i Nick i Rojze, i Bart87 i Asiulek etc.
To co mnie zadziwia to to, że pomimo Twoich klapek na oczach myślisz, co uważam, że jest bardzo trudne w tej sytuacji.
Dorzucę jednak swoich parę groszy.
Po pierwsze zastanawiające jest zachowanie męża. Z jednej strony, gdy się ma kochankę to się ten fakt ukrywa. A on ofen paraduje z nowymi garniturami i perfumami. Może wymaga tego jego praca.
Po drugie między Wami jest dosyć duża różnica wieku. Być może jesteś osobą na tyle dojrzałą, że uważasz, że ten związek ma szanse, ale wcale tak być nie musi. 7 lat to wbrew pozorom dosyć duża różnica.
Po trzecie małżeństwo. Fakt co to za małżeństwo, w którym nie ma zgody, zrozumienia etc. Z drugiej strony czy daje ci to prawo rozbijać to małżeństwo, uzależniać tę kobietę od siebie. Czy jej daje prawo uzależniać Ciebie od niej. Ona jest kobietą z pewnym doświadczeniem i byłaby głupia - sorki, gdyby nie wiedziała, że palisz do niej cholewki. Chłopak stojący na progu nowego etapu, chyba najlepszego i najprzyjemniejszego, swojego życia interesuje się kobietą z bagażem doświadczeń bez ukrytego celu - dziwnym by było.

Co Ci radzę. Jeśli Ci na niej zależy - głupie stwierdzenie i gdy w Twojej chłodnej ocenie (spróbuj stanąć z boku) ten związek ma szansę na przetrwanie, bądź przy niej, ale stój z boku. Miej oczy otwarte. Ale przede wszystkim spróbuj się dowiedzieć, co ten jej mąż planuje: pracuje dużo i ją zaniedbuje czy ma kochankę. Zraniona kobieta (nie wszystkie, ale w tym przypadku chyba mamy z taką doczynienia) potrzebuje oparcia. I to może być szansą. Znam związki, które powstały właśnie w ten sposób i trwają aż do dziś czyli parę ładnych latek. Co prawda Ci ludzie są w jednym wieku, a jednej z nich związek rozpadł się jak miała lat naście.
W tym wszystkim musisz jednak pamiętać, że kobieta to dziwna istota i zrobi wszystko, aby utrzymać jak najdłużej swoje małżeństwo, dla dobra dziecka. Będziesz dla niej pewną odszkocznią, a gdy wszystko wróci do normy, Ty będziesz cierpiał najbardziej.
Przemyśl chłopie to wszystko i z miksuj z tym co inni napisali.
Bardzo trudno znaleźć jednoznaczną receptę na Twój problem.

Powodzonka i szerokości życzę, bo będzie Ci potrzebne.
Ale małe szansę widzę abyś wyszedł z tego bez szwanku.
Odpuść sobie. Im wcześniej, tym lepiej. Wiem z autopsji.
"What is love?
Baby don't hurt me,
don't hurt me no more.

Du-dy du du dy du du
dy du du dy du du"

Ja bym się nie pakował w to..
Cytat:
Ehh...po Waszych odpowiedziach widzę i wnioskuję,że tak na prawdę jednej i konkretnej i ,co najważniejsze, dobrej odpowiedzi nie ma. W każdym wypadku, w każdym rozwiązaniu są plusy i minusy.
Coś , co trochę dało mi do myślenia to odpowiedż rojze.
...życie, życie...nonsens...
rad masz wiele, ale i tak niczego zapewne nie posłuchasz, bo wygląda na to, że Ty wiesz, że się od tej pary nie od czepisz i będziesz brnąć w to dalej, a napisałeś to tutaj dlatego, bo myślisz, że nie powinieneś ale nie zmieni to faktu, że robisz i będziesz nadal
Zadawałem i ciągle zadaję sobie wiele pytań. Czasem wmawiam sobie,że już przestanę się tym martwić i zacznę zapominać. Czasem mam ochotę powiedzieć jej ,że nie mogę bez niej żyć.
Na pewno myślicie bardziej trzeźwo ode mnie w tej sprawie...
To, co było kiedyś dla mnie banalne i proste, a wręcz śmieszne, teraz jest dla mnie...problemem. Dużym dylematem i rzeczą, którą żyję od dłuższego czasu... To jest tak dziwne uczucie,że nie da się opisać. Byłem już kilka razy zakochany, jak to się mówi "na zabój". Ale nigdy w ten sposób, nigdy nie przeżywałem twego, co teraz. Czy to jakiś znak? Ale znak czego,że na prawdę potrafię ją kochać czy może po prostu oszalałem na jej punkcie?
nie wiem czego to jest znak. Wiem tylko, ze jesli tego o czym Ty piszesz to jestes bardzo nieszczesliwym człowiekiem bo nie ma nic gorszego jak zakochac sie w meżatce :/
Cytat:
bo nie ma nic gorszego jak zakochac sie w meżatce :/ A co ze śmiercią ukochanej osoby, ciężka chorobą, kalectwem?
Cytat:
A co ze śmiercią ukochanej osoby, ciężka chorobą, kalectwem? fakt. Zle sie wyrazilem
Cytat:
nie ma nic gorszego jak zakochac sie w meżatce :/ Gorzej zakochac się w alkoholiku, narkomanie, damskim bokserze...
Cytat:
Dużym dylematem i rzeczą, którą żyję od dłuższego czasu... To jest tak dziwne uczucie,że nie da się opisać. Byłem już kilka razy zakochany, jak to się mówi "na zabój". Ale nigdy w ten sposób, nigdy nie przeżywałem twego, co teraz. Czy to jakiś znak? Ale znak czego,że na prawdę potrafię ją kochać czy może po prostu oszalałem na jej punkcie? Bo nigdy nie próbowałeś zdobyć tego co nieosiągalne, bo niemoralne. Bo masz sposobności rozbicia małżeństwa, ale sumienie Ci na to nie pozwala. Po prostu wpadłeś jak śliwka w kompot, a z tego kompotu nie uda Ci się łatwo wydostać. Nie znajdziesz na BT jednoznacznej odpowiedzi. Sam je musisz odnaleźć w sobie. I nikt Ci nie może pomóc. Sam to musisz zrobić.

Pozdrowionka i szerokości życzę
Tu nie chodzi o "zakazany owoc".
Miłość trafia się nagle i w najmniej spodziewanym momencie.

Jeśli ją kochasz to dlaczego masz odmawiac sobie prawa do szczęścia?
Czy jest coś wazniejszego od miłości?
W imię czego miałbys z niej zrezygnować?
Bo komus się nie spodoba? Chrzań to i walcz o swoją miłość.
Jeśli naprawdę ją kochasz to nie zwątpisz, wytrwasz i przezwyciężysz wszystko. Wystarczy, że jesteś pewien tego jednego.

Odbierz mu ją bo on na nia nie zasługuje.
Cytat:
Tu nie chodzi o "zakazany owoc".
Miłość trafia się nagle i w najmniej spodziewanym momencie.
A jak nazwiesz sytuację, w której podoba Ci się mężatka, z dzieckiem. Widać jak na dłoni, że gość jest potwornie rozdarty, z jednej strony chce, a z drugiej nie dość że zdaje sobie sprawę z niebezpieczeństw, ale również wie, że nie jest to moralne.

Cytat:
Jeśli ją kochasz to dlaczego masz odmawiac sobie prawa do szczęścia?
Czy jest coś wazniejszego od miłości?
W imię czego miałbys z niej zrezygnować?
W imię tego co wszyscy powyżej napisali.
Cytat:
Bo komus się nie spodoba? Chrzań to i walcz o swoją miłość.
Jeśli naprawdę ją kochasz to nie zwątpisz, wytrwasz i przezwyciężysz wszystko. Wystarczy, że jesteś pewien tego jednego.
Odbierz mu ją bo on na nia nie zasługuje.
Z tym nie będę polemizował (musiałbym XENię zacytować), ale nie oceniaj, gdy znasz sytuację jedynie z kilku zdań. Życie czasami jest bardziej pokręcone niż Ci się wydaje.
Jestem już zmęczony tym wszystkim. Tym myśleniem i myśleniem i myśleniem....co zrobić, a czego nie ruszać.
Chyba poświęcę się dla swojej pracy i studiów.
Ale z drugiej strony...czemu lepiej się poświęcić? Pracy, studiom czy uczuciu? Albo jak połączyć to wszystko razem.
Dobra, jestem młody, niedoświadczony dostatecznie i cały świat przede mną stoi(teoretycznie). Więc dlaczego muszę przechodzić przez to wszystko?
...jest jak jest, a nie jak powinno być...
Cytat:
master7/wszystko swietnie,tylko ze sama milosc rachunkow nie placi. Procz milosci,nie ma niczego do zaoferowania....studia nie skonczone,pracy pewnie zadnej,mieszkac katem z kims.
Milosc to odpowiedzialnosc...."Gdzie bieda drzwiami wchodzi,milosc oknem wychodzi".
Uwazam,ze powinien poczekac lub czekajac przygotowywac sie do tego powaznego kroku w swoim zyciu.
Ale co to ma do rzeczy?? Gdyby jej nie kochał to byliby bogaci?? Przecież miłość nie jest niczym złym. Daje tylko dobro. A ich sytuacja finansowa nie zależy od tego czy będa razem czy osobno. Przeciez kochanie jej nie zmusza do rezygnacji ze studiów, pracy czy innych planów. Myślisz, że jej samej będzie lżej? Ja myślę, że świadomość, że ktoś Cię kocha, że masz oparcie, może jej tylko pomóc.

Winniethepooh


Dla mnie zakazany owoc to coś co Cię kręci bo jest zabronione. Jak browar w wieku 16 lat. Jego nie kręci to, że ona ma dziecko i jest mężatką. Kochałby ją tak samo gdyby była bezdzietną panną.
Niestety nie możemy wybrac sobie miłości. Jemu trafiła się taka, a Tobie inna i już.

Ja bym nie rezygnował.
Jeśli zrezygnuje to z pewnością będzie żałował i będzie bolało.
Jeśli zaryzykuje to może będzie żałował i będzie bolało, a może będzie szczęśliwy do końca życia. Dla mnie to jest stawka, o którą warto zawalczyć.

Oczywiście nie chodzi mi o celowe rozbijanie jej związku. Najlepiej chyba trwać przy niej. Wspierać. Jeżeli ten facet jej nie kocha to odejdzie sam. Odrzuci ją.

Wiem jak pokręcone jest życie. Nie oceniam. Wiem jaką może zapłacić za to cenę. Będzie ją płacic każdego dnia. Uważam tylko, że "zysk" znacznie przewyższa "koszta". Stąd taka, a nie inna opinia.

Cytat:
Jestem już zmęczony tym wszystkim. Tym myśleniem i myśleniem i myśleniem....co zrobić, a czego nie ruszać.
Chyba poświęcę się dla swojej pracy i studiów.
Ale z drugiej strony...czemu lepiej się poświęcić? Pracy, studiom czy uczuciu? Albo jak połączyć to wszystko razem.
Dobra, jestem młody, niedoświadczony dostatecznie i cały świat przede mną stoi(teoretycznie). Więc dlaczego muszę przechodzić przez to wszystko?
Tobie się nie dziwię.
Po pierwsze nie rozbijaj jej związku tylko poczekaj aż sam się rozpadnie.

Po drugie nie rezygnuj ze swoich planów. Jeśli chciałeś studiować to studiuj. Jeśli pracować to pracuj. Ona na pewno nie chciałaby żebyś rezygnował ze swoich życiowych planów. To tylko dodałoby jej zmartwień i poczucia winy.

Bedąc studentem dalej możesz ją kochać;)

Dlaczego masz przez to przechodzić?
Serce nie sługa, nie wie co to pany, nie da sie przemocą zakuwać w kajdany.
Masz szczęście. Kochasz i jesteś kochany. Niejeden by tego chciał.
Droga do sukcesu nigdy nie jest łatwa. Zawsze sa jakieś przeszkody do pokonania ale nie traktuj tego jako pokutę albo karę.
Tak po prostu jest i już. Nie ma się co nad tym zastanawiać.
Pomyśl lepiej, że każdy rozwiązany problem to krok bliżej do szczęścia.
Załatwiaj nawet najdrobniejsze sprawy - zawsze to 1 mniej:) Z czasem będzie coraz lżej, a Ty będziesz coraz silniejszy.
Cytat:
Chyba poświęcę się dla swojej pracy i studiów.
Ale z drugiej strony...czemu lepiej się poświęcić? Pracy, studiom czy uczuciu? Albo jak połączyć to wszystko razem.
Na całym świecie nie ma takiej rzeczy dla której warto byłoby poświęcić miłość.
Z wyjątkiem przyjaźni.
Cytat:
Na całym świecie nie ma takiej rzeczy dla której warto byłoby poświęcić miłość.
Z wyjątkiem przyjaźni.
Jestem pod wrażeniem.
Cytat:
Dla mnie zakazany owoc to coś co Cię kręci bo jest zabronione. Jak browar w wieku 16 lat. Jego nie kręci to, że ona ma dziecko i jest mężatką. Kochałby ją tak samo gdyby była bezdzietną panną.
Niestety nie możemy wybrac sobie miłości. Jemu trafiła się taka, a Tobie inna i już.
Mów co chcesz, ale dla mnie jest to zakazany owoc. Jak by nie patrzeć to jest mężatka, czyli dla niektórych świętość. I to najbardziej kręci, że można mieć co jest rzekomo nie do ruszenia. Zrobiłem pewną metaforę, ale muszę się chyba nauczyć, że niektórzy biorą te słowa baaardzo dosłownie. Nie jestem w Urzędzie Skarbowym, gdzie muszę cedzić słowa.
Oczywiście problem Deniala jest trochę inny, bo chłopak myśli głową, a nie ... ale nie zmienia to faktu, że podejmuje baardzo duże ryzyko.
Cytat:
A jeszcze gorzej wogole nie potrafic kochac. Myślę, że to nie jest aż takie złe. Bo osoba, która nie potrafi kochać nie zdaje sobie sprawy czym jest miłość i jej tego po prostu nie brakuje. Gorzej to kochać, a nie być kochanym...

A jeśli chodzi o zasadniczy temat, to uważam, że zadawanie sobie cierpienia jest najgorszą rzeczą jaką człowiek może zrobić. Tzn. nie popieram rozbijania cudzych związków w przypadku kiedy jakaś zołza postanowi rozbić związek kochających się ludzi. Bo i z czymś takim się spotkałam. I jest to dla mnie czyn karygodny. Ale w tym przypadku? Kiedy oboje cierpicie z tego powodu, a jej mąż ma ją w poważaniu, to jaki jest sens trwania w takim chorym układzie? A dzieci? W przyszłości mogą mieć pretensje. Ale prawda jest taka, że nikt nie ma prawa zmuszać nikogo do tego, żeby się poświęcał w imię rzekomych wyższych idei. Moim zdaniem każdy ma prawo do szczęścia. W końcu zycie ma się jedno i dlatego nie popieram ascezy. Natomiast dzieci, które mają żal do rodiców lub tylko do jednego z nich, ze się rozstali, to dla mnie skrajni egoiści.

Z drugiej jednak strony faktycznie rozważ wszystko dokładnie. Bo może się okazać, ze rzeczywiście ona nie chce być teraz sama, ale jej miłość do męża jest tak silna, ze nigdy go nie zostawi, a kiedy się miedzy nimi poprawią relacje, zostawi Ciebie.

Cytat:
Ale z drugiej strony...czemu lepiej się poświęcić? Pracy, studiom czy uczuciu? Niczemu się nie warto poświęcać. Należy żyć pełnią życia. W każdej jego dziedzinie.
Cytat:
Myślę, że to nie jest aż takie złe. Bo osoba, która nie potrafi kochać nie zdaje sobie sprawy czym jest miłość i jej tego po prostu nie brakuje. Zapewniam Cię, że się mylisz. Człowiek potrzebuje kochać nawet jeśli nie potrafi. Chyba, że jest psychopatą.
W takim razie w czym problem? Jak można nie móc kochać? Nie rozumiem tego. Chcieć to móc, tak mówi przysłowie. Ja doszłam do tego wniosku po kilku niemiłych doświadczeniach. I uważam, ze wmawianie sobie sztucznych problemów do niczego nie prowadzi. To jest asceza, o której pisałam powyżej i której nie nawidzę najbardziej na świecie. Takie mam podejście i przez to unikam dołów, załamań, depresji wynikających z jakichś chorych myśli. I nie krzywdzę innyc, tak jak ja kiedyś zostałam skrzywdzona, bo mój były chłopak okazał się...psychopatą.
Cytat:
W takim razie w czym problem? Jak można nie móc kochać? Nie rozumiem tego. A no zgadza się. Nie rozumiesz. Ja nie umiem wytłumaczyć. W każdym razie jest to możliwe.
Cytat:
Jestem pod wrażeniem.

Mów co chcesz, ale dla mnie jest to zakazany owoc. Jak by nie patrzeć to jest mężatka, czyli dla niektórych świętość. I to najbardziej kręci, że można mieć co jest rzekomo nie do ruszenia. Zrobiłem pewną metaforę, ale muszę się chyba nauczyć, że niektórzy biorą te słowa baaardzo dosłownie. Nie jestem w Urzędzie Skarbowym, gdzie muszę cedzić słowa.
Jeśli z tą metafora to było do mnie to ja sie nie czepiam. Napisałem tylko jak ja to rozumiem bo właśnie przypuszczałem, że inaczej niż Ty.

Ja niestety należę do tych drugich niektórych co nie uznaja świętości z mianowania. Według mnie to właśnie miłość powinna zapewnic "nietykalność" związku. Nie ważne czy jest ślub czy nie.

Ślub niestety nie zawsze jest tym samym co miłość.

(Czy gdyby oni nie byli małżeństwem to sytuacja deniala drastycznie by sie różniła?)

Rojze To chyba miało byc odwrotnie.
Na całym świecie nie ma nic dla czego wartoby poświęcić przyjaźń. Z wyjątkiem miłości :P
Cytat:
Ja niestety należę do tych drugich niektórych co nie uznaja świętości z mianowania. Według mnie to właśnie miłość powinna zapewnic "nietykalność" związku. Nie ważne czy jest ślub czy nie.

Ślub niestety nie zawsze jest tym samym co miłość.
Czy uważasz, że ślub jest mianowaniem. Ślub jest wynikiem miłości. To nie te czasy, gdy szliśmy do ślubu bo rodzina tak chciała. Oczywiście są osoby, które biorą ślub , bo nie mają wyboru, bo chodzą ze sobą tak długo etc. Oczywiście, że nie papierek decyduje o nietykalności, a miłość, ale nie zapominaj, że przed zaślubinami, podejmujesz decyzję decydującą o swoim życiu, składasz przysięgę, o której mało kto pamięta. Na pewno o niej zapomniał facet mężatki, a ona patrząc na zachowanie męża szuka przyjaznej duszy, która ją pocieszy i pojawia się denial.

Pamiętaj, że gdyby w tym związku była milość to nie było by tego postu. Pamiętaj, że miłość czasami przygasa i co wtedy ?? Szukamy nowego partnera.
Cytat:
(Czy gdyby oni nie byli małżeństwem to sytuacja deniala drastycznie by sie różniła?) Dla mnie tak. Może jestem staroświecki, a może bardzo dojrzały. Decydując się na życie w związku, z osobą, którą kocham, decyduję się być z nią na dobre i złe, w smutku i radości etc. te osoby powinny być dla siebie kochankami, przyjaciółmi, kumplami etc. Małżeństwo jest pewnego rodzaju kontraktem, gdy dwie osoby będą się wspierać, ale który należy pielęgnować. Związek tej kobiety przeżywa kryzys - niewątpliwie. Oczywiście najłatwiej jest poszukać pocieszyciela niż próbować go rozwiązać. Gdzieś przyczyna poczatku końca musi być i najpierw może lepiej spróbować go rozwiązać, ale obustronnie. Poza tym gdy nie jesteśmy małżonkami zabieram manele i odchodzę. W przypadku małżeństwa, jest wiele rzeczy wspólnych. A poza tym pozostaje kwestia dziecka.

Do Deniala. Wczoraj na spacerku myślałem jeszcze troszkę o tej sprawie i stwierdziłem, że gdybym był w Twojej sytuacji to pewno bym zaryzykował. W dupie miałbym gościa, konwenanse, etc. Liczyłoby się moje szczęście i jeśli chciałbym być z Tą kobietą zrobiłbym bardzo dużo, aby to osiagnąć - taki egoista ze mnie. Nie takie rzeczy robiłem i się ich nie wstydzę i pewno co niektórzy długo będą na mnie psy wieszać. Znam gościa - kolega K, który w podbnej sytuacji (dziewczyna bez balastu, w w wiego wieku, tylko, że jego kolega - pan G palił do niej cholewki, ale ona go nie chciałą, wolała M) postąpił kompletnie inaczej. Nie wiem czy żałuje. Na pewno był bardzo nieszczęśliwy. Obecnie jest szczęśliwie żonaty, ma dziecko i wszystko się kręci.Powyższa dyskusja na Masterem7 ma dla mnie wymiar czysto teoretyczny i nie zamierzam nikogo przekonywać nad wyższością świąt bożego narodzenia nad wielkanocą.

Cytat:
Rojze To chyba miało byc odwrotnie.
Na całym świecie nie ma nic dla czego wartoby poświęcić przyjaźń. Z wyjątkiem miłości :P
Cytat rojze jest dobry i nie potrzebnie go przeinaczyłeś. O ile dobrze zrozumiałem rojze chodzi o taką sytuację: Masz dobrego przyjaciela - od kołyski aż po grób, on chodzi z extra laską, która się Tobie podoba i odwrotnie. Poświęciłbyś wieloletnią przyjaźn w imię miłości. Ja ... nie wiem.
I kij im w oko.
Lepiej mieć wspaniałą kobietę czy głupich rodziców? Jeśli nie potrafią zrozumieć czym jest miłość to trudno. Może jedynie być ich żal.

Można tez oczywiście poczekać, aż rodzice przyprowadzą odpowiednią kandydatkę i się zgodzić. Wtedy będzie idealnie.
Powered by wordpress | Theme: simpletex | © BWmedia