X
ďťż

Mysli samobojcze, samotnosc...

BWmedia
Mysli samobojcze, samotnosc...
  Na poczatek chcialem wszystkich serdecznie przywitac, gdyz to moj pierwszy post na forum. ( Choc od dlugiego czasu czytalem go jako niezarejestrowany )...Pragne krotko opisac moj prolem, moze razem znajdziemy jakies rozwiazanie... Otoz coraz
czesciej "nawiedzaja mnie" mysli samobojcze, w dodatku coraz trudniej mi sobie z nimi poradzic. Jetsem przekonany, ze jest to spowodowane samotnoscia, o czym zaraz napisze...Nie mam i nigdy nie mialem dziewczyny choc zawsze bardzo pragnalem, przyjaciol brak, kolezanek brak, kolegow najwyzej kilku, reszta to zwykli znajomi na "czesc"... Czesciowo to moja wina gdyz majac 15 lat zamknalem sie w 4 scianach itp. Na szczescie po roku sie ogarnalem lecz opinia pozostala do dzis...
Dodatkowo moja sytuacje pogarsza systematycznie moja niesmialosc ale to akurat da sie jakos wyleczyc, wiec to najmniejszy problem... Nie uwazam sie za jakiegos brzydkiego, nawet trzy lub cztery razy dziewczyny mowily mi, ze jestem przystojny itp. (Pech chcial, ze byla to m.in np. owczesna dziewczyna mojego najlepszego kolegi)... Chodze od dluzszego czasu na silownie ( Nietstey ciezko mi przekroczyc 71 kg przy 186 cm wzrostu), staram sie dobrze ubierac, uzywam drogich dezodorantow itp ale to na nic... Te wakacje to juz w ogole taka
nuda jest, ze nie mam slow. Dwojki moich najlepszych kolegow praktycznie nie ma w domu, bo wyjezdzaja gdzies a to z rodzicami a to do dziadkow itp... Trzeci jest strasznym domatorem i ciezko mi go nawet gdzies wyciagnac... ( Raz na miesiac, moze dwa).. Tak wiec ostatni miesiac siedze praktycznie w domu, glupiejac z nudow a wtedy glupie mysli coraz silniej nachodza czlowieka...
Za 2 tygodnie zaczynam studia ale najgorsze jest to, ze ja juz nawet nie wierze w jakakolwiek zmiane :(. Cale wakacje obmyslalem co zrobic aby na studiach zaczac zycie od nowa ale czym blizej poczatku roku tym bardziej jestem przekonany, ze nic z tego nie bedzie...
W ciagu ostatnich dni mysli samobijcze nie daja mi spokoju, jetsem coraz bardziej sfrustrowany, bo uwazam, ze nawet nie mam po co zyc... Pomaga mi tylko swiadomosc, ze mam wspanialych, kochajacych rodzicow oraz samochod ( nawet do tego doszlo, ze to auto jest moim oczkiem w glowie, a pomyslec, ze inni maja przyjaciol, dziewczyny :( ...)
Jeszcze chcialbym dodac, ze przez te wszystkie lata moja "psychike" maskowalem, nikt kto mnie zna na pewno nie przypuszcza nawet o powyzszych problemach, z rodzicami wlacznie... Niestety to sie tak kumuluje i kumuluje, czuje, ze juz dlugo tak nie pociagne...

Nigdy nikomu tego nie mowilem, mozecie po mnie jechac ( bo mi juz wszystko jedno) ale ciesze sie, ze to z siebie wyrzucilem przynajmniej na anonimowym forum...

Jesli ktos chcialby jednak pomoc to prosze napiszcie jak SAMEMU pozbyc sie mysli samobojczych, jak z tym walczyc, bo w koncu to jest powazna sprawa... Psycholog odpada, chcialbym poradzic sobie z tym problemem samemu. Tylko jak ?

PS. Pewnie nikomu sie nie chcialo czytac calosci.


To ja Ci powiem. Mozesz sobie nie wierzyc ze sie odmieni. Ale jeszcze sie zdziwiwsz;-) a wspomnisz moje slowa.. Nie mowie ze jutro, bo moze za rok, ale masakrycznie Cie to zaskoczy ;-)
Cytat:
PS. Pewnie nikomu sie nie chcialo czytac calosci. Ależ oczywiście, że chciało. Są dłuższe teksty, które czyta się w całości np. książki. ;)

Piszesz, że nie chcesz skorzystać z pomocy psychologa, a ten by się przydał, jako że problem narastał przez lata i się trochę tego uzbierało. Coś jak taki spory worek kamieni, którego już nie dajesz rady nieść. Albo go zrzucisz, albo Ciebie przygniecie. Profesjonalista pewnie by pomógł, natomiast my możemy jedynie przekazać kilka dobrych słów.
Skoro chcesz spróbować sam sobie z tym poradzić, to przede wszystkim znajdź sobie cel. Coś, ku czemu będziesz dążyć, co będziesz chciał za wszelką cenę osiągnąć. Coś, co będzie Cię pociągać i zajmować Twoje myśli. Myślę, że go już masz. Studia, na które się wybierasz mogą stać się przełomem w Twoim życiu. Poznasz nowych ludzi, zawrzesz nowe znajomości, wkręcisz się w nowe towarzystwo, wiele się zmieni i myślę, że na lepsze. Będzie też nauka, która pochłonie Twój czas, który spędzasz teraz na pogrążaniu się w samotności. :)
dokladnie jak wyzej. specjalista i za 3 miesiace sie nie poznasz kolego ;)


Ciesze sie, ze tak uwazacie, byc moze jest w tym sporo prawdy... Jak juz pisalem o studiach i wszystkim co z nimi zwiazane mysle od pol roku, z tym, ze z kazdym dniem mam coraz wiecej watpliwosci co do tego, ze cos sie zmieni ( juz po LO sobie obiecywalem)... Sytuacje nieco utrudnia fakt, ze nie przyjeli mnie do akademika ale nie ukrywam, ze licze na jakis cud :P
O? Kolega już język wytyka? Oj nieładnie, bardzo nieładnie.. :P

Skoro nie dostałeś miejsca w akademiku, to pewnie zamieszkasz na stancji. Tam też może być przyjemnie. Poza tym wszystko zmieni się na pewno, jeśli tylko będziesz tego chciał. Będziesz nowy wśród nowych, coś jak taka nowa szansa, kolejny początek. Nie zmarnuj go, uśmiechaj się, nawiązuj znajomości, proś miłe studentki o notatki z wykładów itp. ;)
Będzie dobrze, zobaczysz.
Wiesz nie powiem żebym była w takiej sytuacji jak ty bo nie jestem, ale kilka szczegółów się zgadza. Tzw. zaczynam studiować w tym roku i nie za bardzo mam kogoś kogo mogłabym nazwać przyjaciółmi, czy już nie przesadzając przyjacielem. Wydaje mi się, że to doskonała szansa na to żeby poznać nowych ludzi, a może ktoś godny uwagi się znajdzie i będzie Ci pasować. Swoją drogą co będziesz studiować?

Nie ma co się martwić, każdy znajdzie kiedyś "bratnią duszę", jednak wydaje mi się, że musisz być bardziej otwarty.
Z tym pozyczaniem notatek to dobry motyw, na pewno wykorzystam...

Ms.Madzia bede studiowac zarzadzanie w Lodzi...

Staram sie byc dobrej mysli ( choc nie przychodzi mi to z latwoscia), boje sie jednak tego, ze to 5 lat jest moja ostatnia szansa na poznanie dziewczyny... Po skonczeniu studiow szczerze mowiac nie widze zadnych perspektyw pod tym katem, zacznie sie praca i bedzie koniec... Dlatego bardzo chce dobrze wykorzystac studia ale przez w/w powod dodatkowo sie spinam... Nie mowie jzu o tym, ze wiekszosc studentek jest juz pozajmowana a wiekszosc studentow ma swoja wlasna paczke przyjaciol...
Luke1990 za bardzo się przejmujesz tym wszystkim. Czasami jak za bardzo się chce to nic z tego nie wychodzi. Po skończeniu studiów to też proste, chociażby w samej pracy przewija się mnóstwo osób. Jest kupe wolnych dziewczyn, zresztą tak samo jak osób które z chęcią się zaprzyjaźnią. Także głowa do góry.
Można być lwem salonowym i tygrysem salonowym - ten drugi preferuje solówki, kosztem życia w stadzie rzecz jasna ;)

Podobnie jak Ms.Madzia, coś mi mówi, że za bardzo się z tym, jak mawia kozak, sraczkujesz. Sam poddajesz się presji i narzucasz sobie zbyt wiele naraz. Łatwiej będzie Ci małymi kroczkami.

Bajerę poćwicz na ekspedientkach w sklepie. Zagadnij przy kasie, życz szybkiego fajrantu (one to lubią) - uśmiechnij się czasami do kogoś mijanego na ulicy -- zobaczysz, że pozytywne i otwarte nastawienie do świata potrafi też momentalnie pomóc człowiekowi i dać dużego kopa na zapęd.
Luke, 5 lat studiow to mnoooostwo czasu. Przez caly ten okres, pewnie poznasz tyle dziewczyn, ze jeszcze bedziesz mial ich dosc;)) To zrozumiale, ze obawiasz sie nowego srodowiska, czy ludzie cie polubia itd. Jednak tak jak ktos wczesniej napisal, grunt to nastawienie. Jak bedziesz pozytywnie nastawiony do swiata i ludzi (moze to frazes, ale chyba cos w nim jest) to i oni beda cie tak traktowac. Usmiechac sie, rozmawiac, zagadywac, o! Poza tym, dla pocieszenia ciebie, dodam, ze moj chlopak w liceum, tez byl niesmialy, nie mial dziewczyny itd. natosmiat dopiero na studiach zaczal sie rozkrecac, odkrywac swoje pasje, poznawac ludzi. Teraz juz dawno nie studiuje, ale te wiedze i umiejetnosci, ktore zdobyl wtedy, pozostaly mu do dzisiaj:)))) Glowa do gory!! Zobaczysz, ze juz za kilka miesiecy, zapomnisz, ze kiedys w ogole miales takie mysli:)
Może polecę poważnym tonem ale... jeśli myśli "s" pojawiają się często to nie wolno tego bagatelizować. Nawet ustawa o ochronie zdrowia psychicznego pozwala w takich przypadkach na hospitalizację bez zgody pacjenta.
Skorzystanie z pomocy nie jest niczym złym. Jakbyś miał podejrzenie, że paprze Ci się wyrostek to nie napisałbyś "czy znacie jakiś sposób by samemu wyciąć sobie ślepą kiszkę" tylko poleciałbyś do chirurga. Myślenie o samobójstwie jest właśnie takim rozpapraniem w psyche. I może być tak, że sam tego nie udźwigniesz.
Jeśli chcesz mogę dać Ci namiary na dobrych terapeutów w Łodzi, pisz na priv.
Czyli te pozostale 2 tygodnie jakos przeczekam a na studiach jak to mowicie nie bedzie nawet czasu myslec o samotnosci itp... Wiele sobie po nich obiecuje, zobaczymy jak wyjdzie... Obyscie mieli racje.

nofiniel - na razie jakos sobie samemu powiniennem poradzic. A te namiary na wszelki wypadek mozesz dac na PW. Z gory dzieki
Luke, zaczynasz studia, jest szansa. Ja właśnie skończyłem i wiesz jaki jest bilans? Dwa dyplomy, zero pracy tutaj, a do innego miasta nawet nie wyjadę, bo mnie nie stać na wynajem mieszkania - siedzę w domu z rodzicami, gapię się w komputer. Znajomi się porozjeżdżali, nie wiem co ze sobą zrobić, bo nawet do pubu nie można iść. Nie znam tu nikogo. To jest dopiero przes.ane.

Nawet nie wiesz, jak chciałbym być na twoim miejscu... Poznasz nowe osoby, chociażby w grupie czy na uczelni, zaczną się imprezy, a to integracyjne, a to akademickie. Stary, będzie dobrze, to u mnie jest zwała...
thomas nie strasz mlodego, nieladnie.

i niech ktos to przeniesie do dojrzewania ^^
Przecież nie straszę, napisałem mu, że ma szansę...

A o sobie - po prostu podpiąłem się pod temat. Co, miałem zakładać nowy, że moje życie też jest chu.owe? :)
thomas, a robiles cos zeby je zmienic? Szukasz pracy?
Oczywiście, że szukam, ale poza pracami typu tynkarz, murarz, spawacz, blacharz - nic nie ma.
Thomas masz wykształcenie techniczne ?
Nie mam. Dyplomy mówią coś innego.
Olej laski, auta lepsze :D Nie marudzą, nie narzekają, pewnie się prowadzą, są wierne :P
Daj upust swojej pasji. Streetfighter i lecz na światłach każdego dresa w swoim megafigofago tjuninkowanym zachodnim aucie :)
Megafun, megaspełnienie :)
patent odemnie z początku studiow - na 1 wykładzie puściłam kartkę w obieg 'kto na piwo integracyjne? po szczegoly do brunetki w zielonym swetrze".
po wykladzie podchodzili ludzie i pytali co z tym piwem, uzbierala sie grupka ochotnikow, i tak poszlismy w 40 osob ;>
Luke studia to niesamowity okres. badz dobrej mysli. a jezeli sie pogorszy - jak radzą powyżej, specjalista w kilka tygodni moze zdziałać cuda.

ps. a jak nie znalazles mieszkania to spróbuj na lodz.gumtree.pl - tam zawsze cos sie nawinie ;]
Dla mnie to *******enie aż piszczy i sam ten post też jest ewidentnym efektem nadmiaru czasu. Taka autoreklama przez wywołanie litości i żalu - mam kiepską samoocenę, myślałem o tym by się zabić, mam xx wzrostu, waże tyle i tyle, z pyska jestem nienajgorszy. Samobójcy nie rozważają takich kwestii. Zaczynasz semestr od jutra - trzymaj się, poznasz wielu ludzi. Żebyś tylko z powodu pały z kolokwium nie ukręcił sobie stryczka i uwierz mi... to że nie miałeś kobity jest pryszczem w porównaniu z tym, jak będziesz ją miał i przez co będziesz przechodził.Oby Ci palma nie odbija przy najbliższym miłosnym zawodzie.
Sorry za refresha :D ale warto by cos napisac
Na razie zmienilo sie na lepsze, wprawdzie dziewczyny nadal nie mam ( co mnie nieco martwi) ale zaczely sie imprezy itp. ( Krotko mowiac zycie studenckie mi sie bardzo podoba ;P ). Poznalem nowych ludzi, na kazdej imprezie poznaje nowe kolezanki, z niektorymi naprawde swietnie sie bawie... Grupe na studiach mam "jajacarska" wiec jest wesolo.
Poza tym nawet gdybym chcial to na glupie mysli nie mam czasu ( uczelnia, nauka, impreza, odsypianie - i tak w kolko:D)...
Mysle, ze bedzie dobrze, mam nadzieje, ze w pelni wykorzystam te 5 lat...
A mysli s. poki co ( oby na zawsze) odeszly w zapomnienie...
Kto by pomyślał... jakie to życie bywa nieprzewidywalne;)
Cytat:
( nawet do tego doszlo, ze to auto jest moim oczkiem w glowie, a pomyslec, ze inni maja przyjaciol, dziewczyny :( ...) znam takich chłopaków, dla których samochód jest ważniejszy nawet od ich dziewczyn.. są ludzie i parapety..
dobrze, że Ci się zaczyna układać.. życzę udanych "łowów" :D i szczęśliwego, beztroskiego, studenckiego życia
Luke, a nie mówiłam?

Tak trzymaj. Ucz się, poznawaj nowych ludzi, ucz się, imprezuj, ucz się, rozkwitaj towarzysko i ucz się, a wszystko będzie dobrze.

Powodzenia życzę. :)
Cytat:
znam takich chłopaków, dla których samochód jest ważniejszy nawet od ich dziewczyn.. są ludzie i parapety..
dobrze, że Ci się zaczyna układać.. życzę udanych "łowów" :D i szczęśliwego, beztroskiego, studenckiego życia
jakaś aluzja :d
Wracając do tematu studiów.. one zmieniają człowieka xD
a co do samochodu.. samochód utrzymać w dobrym stanie technicznym i wizualnym jest ważną rzeczą :P
Ja tam Kocham dbać o auto, jak i moją miłością jest auto jedno specyfiszne. które kiedyś sobie kupię a z dziewczynami różnie bywa, raz są a raz ich nie ma, a samochód.. przynajmniej łatwiej zrozumieć xD
Cytat:
jakaś aluzja :d skoro poczułeś, że to jakaś aluzja to możliwe, że coś w tym jest.. ale pisząc to myślałam raczej o kimś innym.. nie chcę z góry osądzać, ale dla mnie facet zapatrzony w swoje auto i nic więcej jest bezuczuciową istotą, która nie nadaje się do życia partnerskiego.. może są też tacy, którzy potrafią się podzielić swoją miłością z samochodem i z dziewczyną ale jeszcze takiego nie poznałam..
"Luke, a nie mówiłam?"
I kolejny raz przekonuje sie, ze starsi maja racje ;)
No ale rowniez nie chce zapeszac wiec za duzo pisal nie bede :D
Powered by wordpress | Theme: simpletex | © BWmedia