ďťż

Nie potrafię sie zakochać, cos jest nie tak?

BWmedia
Nie potrafię sie zakochać, cos jest nie tak?
  Moze nie jest to do konca problem, ktory nie daje mi spac, ale ostatnio zaczalem zastanawiac sie nad soba.

Doszedlem do wniosku (tak naprawde to juz pare lat temu), ze nie potrafie sie zakochac. Mowiac "zakochac" mam na mysli taki stan ducha i umyslu, ktory kaze mi ciagle myslec o kobiecie, byc nia zauroczonym, non stop miec ochote na spotkanie i przebywanie z nia - czyli po prostu zakochanie i zatracenie sie w drugiej polowce.

Z kobietami w moim przypadku jest tak, ze albo mnie kochaja, albo nienawidza (tych drugich jest zdecydowanie wiecej ;) ). W ciagu calego swojego zycia sporo bylo dziewczyn, ktore zakochaly sie we mnie i otwarcie mi o tym mowily. Nie wiazalem sie z nimi, bo kompletnie nic do nich nie czulem i/lub nie podobaly mi sie fizycznie. Takie znajomosci dosyc szybko sie konczyly, bo podobno nie potrafily tylko przyjaznic sie ze mna :)

Jak dotad mialem dwa, powiedzmy powazne, zwiazki. Nie trwaly one jednak dluzej niz pol roku, bo predzej czy pozniej musialem powiedziec jakie sa moje prawdziwe uczucia wzgledem kobiety. Nie moglem ich oszukiwac i wtedy wszystko sie konczylo. Bardzo je lubilem, swietnie mi sie z nimi rozmawialo i spedzalo czas, ale nie bylo mowy o zakochaniu czy czyms podobnym. To byly najwyzsze uczucia jakimi darzylem kobiete - wiecej z siebie nie wycisnalem :)

Wmawiam sobie ze wciaz szukam tej jedynej i kiedys znajde...

Teraz powiedzcie mi, Panie i Panowie, czy ze mna jest cos nie tak? Moze to jakies uposledzenie emocjonalne? Moze ktos z Was ma podobnie? Powinienem sie zaczac martwic o siebie? :)


Cytat:
Moze nie jest to do konca problem, ktory nie daje mi spac, ale ostatnio zaczalem zastanawiac sie nad soba. No jak to? Zakładasz temat o 1.30 w nocy i mówisz, że to nie spędza Ci snu z powiek. :whistle:

Czytając o Twoich perypetiach z dziewczynami, nasuwa mi się jedno pytanie: ile Ty masz lat teraz?

Cytat:
Teraz powiedzcie mi, Panie i Panowie, czy ze mna jest cos nie tak? Moze to jakies uposledzenie emocjonalne? Powinienem sie zaczac martwic o siebie? :) Nie chcę Cię martwić, ale może Ty po prostu... jesteś gejem? :rolleyes:
Ja tak chodze spac :) Okolo 1-2 w nocy - nic nadzwyczajnego.

Lat mam 22.

Wiem tyle, ze na pewno jestem bi. Jednak w facecie zakochac bym sie nie mogl. Nigdy w zyciu nie mialem takich mysli, nigdy w zyciu zaden facet nie pociagal mnie emocjonalnie, nigdy w zyciu nawet nie mialem takich "zakochanych" fantazji :) W tej kwestii chodzi tylko i wylacznie o fizycznosc.
mam to samo i wim, iż nie jestem gejem. a może zwyczajnie tego nie potrzebujesz? mówią, że ludzie to połówki i muszą kogoś w miejsce drugiej połowy wsadzic, a może są tacy, którzy potrafią tam inne fajne rzeczy wsypać?


Wystarczy się zaangażować w związek , znajomość .
Ta metoda prowadzi do miłości .

Zaangażowanie , pełne , całkowite .
Na pewno tego potrzebuje, wrecz marze o tym zeby w koncu poznac kogos z kim bede mogl byc szczesliwy. Jednak za kazdym razem kiedy jest szansa na zwiazek dochodze do wniosku, ze nie jestem w tej osobie zakochany, nie trafila mnie strzala amora i postanawiam skonczyc to zanim sie jeszcze zaczelo.

Moze mam troche za bardzo wyidealizowany obraz zwiazku, zakochania, milosci. Jak dla angazowac w zwiazek powinno sie wtedy kiedy naprawde jest sie w drugiej osobie zadurzonym - myle sie? Przeciez kobiety predzej czy pozniej oczekuja od nas zebysmy powiedzieli im to magiczne "kocham cie", ale co jesli nawet po paru miesiacach nie przechodzi mi to przez gardlo? Wtedy zrywac znajomosc i tak az do skutku?
4 lata szukalem tego co od 8 lat bylo tak blisko. Nie sadzilem ze sie zakocham, ale to bylo mozna rzec, ze od pierwszego wejrzenia. Niestety, rozstaliśmy się w dość nieciekawych okolicznościach.
Są dwa rozwiązania:

1. Jesteś ukrytym gay-em.
2. Nie spotkałeś odpowiedniej dziewczyny
Majchrzak, nic na siłę. Jeśli nie znajdujesz miłości w znajomościach z poznawanymi dziewczynami - to nie próbuj jej "sprokurować" na siłę.
Poza tym, pamiętaj, że uczucie miłości jest często przereklamowane, wyidealizowane. Romantyzm, strzała amora itp - często jest to wyidealizowany obraz jaki niektóre osoby mają w głowie.
Ponadto ty możesz być facetem, któremu trudno przychodzi zakochanie się - ze względu na wymagania wobec kobiety lub charakteru związku.
Życzę Ci jednak, by kiedyś, pięknego dnia, niespodziewanie złapało Cię. No ale wtedy.... po Tobie hehe ;).
W wieku nastu lat taki stan zakochania jak opisujesz, zdarza się często, szybko przychodzi i równie szybko odchodzi. W wieku 22 lat nie ma już takiej burzy hormonów, więc nie oczekuj, że będziesz kiedykolwiek przeżywać coś takiego. Ale to dobrze - życie nie musi obracać się wokól związków. Skup sie na czymś innym, przestań myśleć o szukaniu, nic na siłę (oczywiście nie unikaj okazji do poznawania nowych ludzi). Przyjdzie samo ;)
Ja sie nie zakochiwałam i nie widziałam w tym problemu...nic na siłe....może kiedyś...może nigdy..nie każdy jest stworzony do kochania..
Ukrytym gejem nie jestem, chociaz wcale nie zalamalbym sie, gdyby okazalo sie ze tylko z facetem moge sobie ulozyc zycie. Tak sie nie stanie, bo po prostu nie moge sobie tego wyobrazic.

Wszystko byloby dobrze, tylko tak jak pisalem wczesniej - nie wiem dlaczego, ale kobiety, z ktorymi mam kontakt albo od razu sie zakochuja albo mnie nienawidza. Dlatego ciezko jest mi zyc z dziewczyna na stopie kolezenskiej.

Potrzebuje zwiazku, tego bliskiego kontaktu, ale nie moge sie od razu deklarowac. Tlumacze potencjalnym partnerkom, że ze mna jest troche inaczej, ze mozemy byc razem, ale nie powiem jej po miesiacu ze ja kocham. Mozliwe ze nigdy tego nie zrobie. Wtedy najczesciej konczy sie nasza znajomosc, bo "nie beda w stanie zyc obok mnie tylko jako kolezanka, co do ktorej kiedys moze cos poczuje". Bez sensu to wszystko :)
wiesz że mam tak samo... i niektórzy mi w to po prostu nie wierzą,a ja naprawdę nigdy się nie zakochałam,nie potrafię,nie chce?nie umiem kochac?
sama nie wiem,ale gdy facet mówi mi że mnie kocha to ja wiem że tego nie powiem bo tak nie jest...
aktualnie spotykam się z facetem co weekend(mieszkamy w innych miastach),jest wspaniale,uwielbiam zasypiac w jego ramionach,wtulac się do niego,a gdy wracam do domu to wszystko mija...nie myśle o nim,nie tęsknie,co jest nie tak?czasami bywam chorobliwie zazdrosna o niego,czasami robie awantury o byle co...a często wydaje mi się że przeciez nic do niego nie czuje
on mnie szalenie kocha a ja?lubie?
zaznaczam że nigdy się nie zakochałam,nie znam nawet tego uczucia
Paulineczka, a co musiałabyś jeszcze poczuć, co jeszcze musiałoby się stać w tym przypadku, żebyś pomyślała, że to, co odczuwasz, to zakochanie?
Też nie macie innych problemów. Zakochanie się to nie jałowcówka, którą możesz kupić w sklepie, jak masz ochotę się nabimbać. Przyjdzie pora i odpowiedni ktoś, to pojawi się uczucie. Wszelkie biadolenie, że ja jestem taki/a siaki/a i owaki/a, i tak niczego nie zmienią ani nie przyspieszą. 22 lata to zaledwie jedna czwarta żywota, początki dorosłości. Jeszcze wiele się wydarzy, więc nie ma co rozpaczać i narzekać, tylko cieszyć się tym, co się ma.
Cytat:
Paulineczka, a co musiałabyś jeszcze poczuć, co jeszcze musiałoby się stać w tym przypadku, żebyś pomyślała, że to, co odczuwasz, to zakochanie? nie wiem?... ale wiem jak wyglądają moje zakochane koleżanki,wiem co mówią,jak szaleją za ukochaną osobą...ja czegoś takiego nie przeżywałam nigdy i nie przeżywam,nie jestem w stanie stwierdzic czy w ogóle cokolwiek czuje do tego faceta
Pojawi sie wlasciwa osoba - problem zniknie.
Dokładnie. Swoją drogą dziwi mnie traktowanie miłości jak kaca. Ludzie to by chcieli, żeby to było tak hop - siup, że łyknę coś, zobaczę fają dziunię i od razu impakt uczuciowy. Przecież to tak nie działa. Na wszystko jest czas, tylko cierpliwym trzeba być.
W odpowiednim momencie, nawet się założycielu tematu nie obejrzysz w jakim, przyjdzie i poznasz. Po co szukać dziury w całym?
To ja też dorzucę swoją michę do duskusji.
Spotykam dziewczyny, kobiety - niektóre z nich podobają mi się, wzbudzają we mnie zainteresowanie, pociągają mnie - i te uczucie pojawiają się nagle. Jednak gdy wezmę parę oddechów, minie pewien czas, trochę dystansu i obiektywizmu się nabierze - to zaczynam patrzeć na daną kobietę trochę... krytycznie. Zaczynam widzieć, że jednak nudzi mnie, że nie jest ciekawą osobą, że nie ma nic w swojej osobowości co by mnie ciągnęło do niej, że nie ma interesującej osobowości.
Pierwsze wrażenie jest ważne, ale skoro później zaczynam patrzeć zdystansowany na tę dziewczynę i zaczynam widzieć i wady albo po prostu brak sporych zalet - to znaczy, że to na pewno nie jest fascynacja i nie ma chemii od początku.
Powered by wordpress | Theme: simpletex | © BWmedia