ďťż

Wspolne noce z chlopakiem/ sprzeciw rodzicow

BWmedia
Wspolne noce z chlopakiem/ sprzeciw rodzicow
  Hej, A wiec jestem z chlopakiem od 4 miesiecy i od jakiegos czasu spimy ze soba ( ma wolne mieszkanie) jednak moi rodzice sa przeciwko temu. Dodam ze mamy po 20 lat :/

wczesniej mialam chlopaka 2 lata i tez spalam u niego ( z okazji wesela itp "pod okiem jego rodzicow" chociaz miałam 16 lat ) a wczoraj usłyszałam od nich " daleko nie zajdziesz. Dla Ciebie nie liczy sie jakie zdanie ma o Tobie rodzina najblizsza"

Ja sama nie uwazam w tym nic gorszego szczegolnie w tym wieku ( moglabym juz mieszkac w akademiku i nie wiedzieliby z kim i kiedy spie). Takie slówa psuja mi poziej chumor na cały wieczor, mysle o tym ciagle i nie moge sie cieszyc wspolnymi chwilami z chlpakiem.

Nie musze chyba dodawac , ze moi rodzice sa bardzo staroswieccy ( ogolnie mowiac w innych przypadkach rowniez) i czesto rania mnie falszywe komenatrze na moj temat - szczegolie od rodzicow to bardzo smutnee

p.s. swoja droga wspolna noc nie koniecznie musi oznaczac seks ( akurat w aszym przyapdku seks jeszcze nie wchodzi w gre) rownie dobrze spotykajac sie z nim o 12 w dzien moglibysmy sie kochac juz na pierwszej randce wiec spanie u chłopaka to pjecie wzgledne.

[ nie mam dobrych relacji z mama od dawna juz]


Smyrnę tu parę zdań, bo już pora późna i mój umysł dobrze nie pracuje.

Po pierwsze, jednak jest przyjęte, że noc to pora kochanków. Pora, która sprzyja amorom zakochanych. I nie dziw się, że coś niewłaściwego w nocowaniu u chłopaka widza rodzice, a w spędzeniu z nim popołudnia już nie.

Po drugie, rodziców nie zmienisz. Zapamiętaj to sobie. Jeśli nie akceptujesz ich uwag i przytyków, to w najbliższym czasie możesz powoli myśleć o wyfrunięciu z gniazdka. Tym bardziej, że jak piszesz nie dogadujesz się ze swoją matką. Jeśli ich uwagi mają Ci psuć humor na cały wieczór, to... sama się zastanów.

Po trzecie. Po trzecie weź pod rozwagę dwa powyższe punkty.;)
Cytat:
Jeśli nie akceptujesz ich uwag i przytyków, to w najbliższym czasie możesz powoli myśleć o wyfrunięciu z gniazdka. Tym bardziej, że jak piszesz nie dogadujesz się ze swoją matką. Jeśli ich uwagi mają Ci psuć humor na cały wieczór, to... sama się zastanów. problem stanowi kasa, studiuje dziennie a od rodzicow kasy na mieszkanie nie dostane. Uwazam ze skoro mam 20 lat nie powinni traktowc mnie baredziej serio i nie robic mi tego typu wymownych uwag
Spoko, ja mam niemal 22 lata, mój facet prawie 26, a jak u niego nocuję, to słyszę, że mam penisa na czole ;] I też mi jest przykro.
Niektórzy rodzice tak po prostu mają. Poznaj chłopaka z nimi bliżej, poopowiadaj w domu kilka miłych rzeczy na jego temat, nie daj sobie nic zarzucić. Minie z czasem.


powiedz im krótko

wasze gadanie nic nie da, a tylko psujecie mi humor, nasze relacje i powodujecie że będe wam robić na złość.

jeśli to nie pomoże: znajdź pracę (dla picu) i oznajmij: rzucam studia bo mam dość, wyprowadzam się do mojego chłopaka, prace mam, utrzymam sie sama, pa.

jeśli nie zadziała - to się wyprowadź, jeśli zadziała, to fajnie.

ja się moja matką przestałam przejmować. jest tak po*******oną kobitą, że to można się zesrać. za każdym razem jak nie wracam na noc do domu (mam 24 lata) to jest o coś afera - niby nic związanego z tą nocą.
zaznaczam, że przeważnie wychodzę po prostu do znajomych, chłopa mam w innym mieście, a ona o nim nawet nie wie.

tak więc: olej ich. teraz już za późno, trzeba było wychowywać rodziców jak był na to czas.
moja matka zawsze wiedziala że niema na mnie ŻADNEGO wpływu, i tak zrobie co zechcę. najpierw pluła, darła ryja, potem po cichu niszczyła mi psychikę, aż w końcu się poddała - no, prawie, ale jestem na dobrej drodze :)

i jezcze jedno: nie daj się brac na litość i placze. niech ryczą, jak raz ulegniesz, to będą ci dmuchać w kaszę już zawsze.

p.s. do Dajki: nie wierzę w polubowne rozwiązywanie sytuacji z matką/ rodzicami. nie wierzę w układy przyjacielskie - kiedy jedno jest od drugiego zależne, to niemożliwe. ot, tyle.
Cytat:

ja się moja matką przestałam przejmować. jest tak po*******oną kobitą, że to można się zesrać. za każdym razem jak nie wracam na noc do domu (mam 24 lata) to jest o coś afera - niby nic związanego z tą nocą.

tak więc: olej ich. teraz już za późno, trzeba było wychowywać rodziców jak był na to czas.
moja matka zawsze wiedziala że niema na mnie ŻADNEGO wpływu, i tak zrobie co zechcę. najpierw pluła, darła ryja, potem po cichu niszczyła mi psychikę, aż w końcu się poddała - no, prawie, ale jestem na dobrej drodze :)

i jezcze jedno: nie daj się brac na litość i placze. niech ryczą, jak raz ulegniesz, to będą ci dmuchać w kaszę już zawsze.
olać rodziców???????????
wychowywać ich???? a jakie masz w tym doświadczenie?????
niszczyła ci psychikę??? w jakim celu??? żebyś trafiła do psychiatryka???
bedą dmuchac w kaszę??? czyli co będą niewolnikami swoich dzieci??

dziewczyno!!! pomyśl co robisz!!!
kto ci pomoże jak będziesz miała małe dziecko i będziesz chciała pracować po macierzyńskim??
teściowa?? opiekunka??.............to oczywiste, ze mama.....

znasz przypowiesc o synu marnotrawnym???
chyba nie...

powiem Ci tylko, tyle ze jesteś okrutną córką i życzę ci aby twoje dzieci tak samo paskudnie się odnosiły do ciebie jak Ty do swoich rodziców....

Cytat:
Nie musze chyba dodawac , ze moi rodzice sa bardzo staroswieccy ( ogolnie mowiac w innych przypadkach rowniez) i czesto rania mnie falszywe komenatrze na moj temat - szczegolie od rodzicow to bardzo smutnee rodzice tak naprawdę sie martwią o ciebie, boja aby nie stała ci się krzywda......
po prostu pogadaj z mamą przy herbatce i powiedz co ci leży na sercu, a nie od razu oceniasz ze są staroświeccy....
oni tez byli w twoim wieku i wiedzą jak to jest....przypuszczają co można w nocy robić w pustym mieszkaniu z chłopakiem....
dlatego tak ważna jest rozmowa i szczerość, a nawet poproszenie o rade.....

boja się o ciebie, bo jesteś dla nich wszystkim i kochają cie najmocniej na świecie.....czy to jest takie trudne do zrozumienia....

Rodzice są naprawdę po twojej stronie!!
Cytat:
Rodzice są naprawdę po twojej stronie!! Również tak uważam. Chcą dla Ciebie jak najlepiej chociaż nie zawsze jest to najlepszym wyjściem. Sztuką jest umieć dojść do kompromisu. Może raz zaproś chłopaka do siebie na noc, pokaż/pokażcie im, że nic zbereźnego (wg nich) nie robicie. Gdy rodzice lepiej go poznają to już nie będą robić żadnych kłopotów związanych z noclegiem u Twojego faceta :)
Cytat:
rodzice tak naprawdę sie martwią o ciebie, boja aby nie stała ci się krzywda...... [...] boja się o ciebie, bo jesteś dla nich wszystkim i kochają cie najmocniej na świecie..... To, że Ty kochasz swoje dzieci nie oznacza, że każdy rodzic tak ma. Mój ojciec na przykład robił mi po prostu na złość i mogłabym nawet uargumentować dlaczego tak uważam, ale nie chcę już do tego wracać.

Ja rodziców olałam tak jak oni olali mnie, gdy najbardziej potrzebowałam ich wsparcia. Z ojcem widuję się sporadycznie podczas pobytów w Polsce, z matką mieszkam w tym samym mieście i nie utrzymuję z nią żadnego kontaktu. Nie twierdzę, że w zepsuciu się moich relacji z moimi rodzicami jestem bez winy, ale nie mam zamiaru znosić wywlekania brudów sprzed 10-15 lat przy każdej kłótni słysząc, jaka to jestem zła i niedobra, bo X lat temu zrobiłam to czy tamto, za co już dawno przeprosiłam albo miałam w robieniu tego rację, a kłótnia dotyczy zupełnie innej rzeczy, natomiast wracanie do przeszłości było żadnym argumentem i miało rzekomo służyć zamknięciu mi gęby, zwłaszcza wtedy, gdy prawda moich rozmówców bolała...

Autorko, póki studiujesz, rodzice mają obowiązek Cię utrzymywać, więc z domu Cię nie wywalą. Ja gdybym w wieku 19-tu lat była mądrzejsza o moje dotychczasowe doświadczenia, miałabym w głębokim poważaniu, że ojcu mojemu nie leży moje spotykanie się z chłopakiem, bo co jak co, ale troska o moje dobro i bezpieczeństwo była akurat ostatnią rzeczą, na jaką mógł się zdobyć. Powodzenia Ci życzę.

Cytat:
Może raz zaproś chłopaka do siebie na noc, pokaż/pokażcie im, że nic zbereźnego (wg nich) nie robicie. Gdy rodzice lepiej go poznają to już nie będą robić żadnych kłopotów związanych z noclegiem u Twojego faceta :) Kamil, tego pewnym być nie możesz. Moje doświadczenia mówią same przez się...
Śliski temat. Relacje dziecko - rodzic za każdym razem są inne i nie ma tu co przykładać jednej miary. Jak dla mnie to nie ma tu się jednak co radykalizmem unosić i przeginać w jedną czy drugą stronę.
Moim zdaniem powinnaś spróbować tak jak Kamil mówi. Jeśli mimo to będą Ci dalej robić wymówki i się ciskać, wtedy będziesz miała jasny pogląd na ich zdanie.
Cytat:
Kamil, tego pewnym być nie możesz. Moje doświadczenia mówią same przez się... Twoje tak, ale nie autorki. Może akurat jej rodzice zmienią nastawienie? Niech chociaż spróbuje.
Cytat:
Twoje tak, ale nie autorki. Może akurat jej rodzice zmienią nastawienie? Niech chociaż spróbuje. Dlatego napisałam, że nie może być pewien, a nie, że nie ma racji.
"od razu oceniasz ze są staroświeccy...."

a Ty masz prawo julianno oceniać że jestem okrutną córką?

julianno, to fajnie że kochasz swoje dzieci. z tego co mówisz o stosunku do rodziców to jesteś kryształowa, i oni też, i Twoje dzieci, i w ogole tak czyści że aż przezroczyści. będąc tak wspaniałą osobą nie powinnaś nikomu (a w dodatku nieznajomemu jak ja) źle życzyć.
jeśli chodzi o moje dzieci... nie chce ich miec, chocby dlatego, żeby nie odgrywać się na nich za to co mi matka zrobiła.

pytalas po co mi niszczyła psychikę - bo uważała że jedyna słuszna rzecz to bycie taką jak ona i niszczyła każdą różnicę i każdą moją chęć posiadania osobowości. na szczęście, dzięki swojej sile udało mi się to pokonać, ale owszem wylądowałam w psychiatryku, w dużej mierze przez nią.

dmuchanie w kaszę - nie chodzi o to żeby rodzice byli niewolnikami dzieci... ale o to, żeby dzieci nie daly z siebie zrobić niewolników rodziców.

w wychowywaniu matki akurat mam doświadczenie :) sprowadzilam nasze relacje do poziomu "wychodzę, będę o tej i o tej, jeśli się zmieni zadzwonię". ona robi to samo. w końcu warto wiedzieć czy ktoś wychodzi na 2 godziny, czy na 2 dni, wypadki chodzą po ludziach.

niestety, mam takie poglądy, gdyż próby polubownego załatwiania spraw i kompromisów były fiaskiem.
np kiedy mialam 13 lat i chcialam wracać do domu o 20.15, ona chciala o 20, to był kompromis : 7.5 minuty po 20. wiesz, ze ta sucz odliczała sekundy?

dlatego nauczyłam się walczyć i obecnie nie znam lepszego sposobu na własne życie z matką. dlatego polecam autorce najlepsze co mam.
nie wszystkie matki są tacy jak Twoja, i niekoniecznie autorka postu musi walczyć o swoje tak jak Ty walczyłaś...
możliwe ze w jej wypadku wystarczy dialog...
nie wiem czemu masz taką matkę i co chciała w ten sposób osiągnąć będąc tak złośliwą... Cytat:
np kiedy mialam 13 lat i chcialam wracać do domu o 20.15, ona chciala o 20, to był kompromis : 7.5 minuty po 20. wiesz, ze ta sucz odliczała sekundy? szkoda ze relacje miedzy wami są fatalne....
Moja sytuacja wyglada tak ze siostra i brat starszybyli przyladnymi dziecki, siedzieli w domu wieczorami - wychodzili tylko na oaze i spotkania koscielne i mysleli o oddaniu sie kosicołowi. Moja mlodsza siostra ma 16 lat i tez siedzi w domu jak moje strasze rodzenstwo. Jednak ja jakos czarna owca zachowuje sie kompletnie inaczej niz oni juz od dawna - imprezy, do koscioła nie chodze , pozne powroty ( o to bylo tez wiele klotni).
Rodzice dalej wypominaja mi ze mam wrocic o 12 do domu jesli wroce o 3 ( akurat impreza jakas - nie chce sama wracac do domu o 12 wole poczekac na znajomych) to zaczyna sie gadka ze łaze jak " menda, łajza" itp a to nie jest mile poprostu jestem mlóda i chce sie bawic. Przegielam wiele razy przychodzac do domu kompletnie naj**bana no ale trudno zdazyło sie 3 razy wiecej sie nie powtarza.

Teraz mam chłopaka idziey na impreze i bezpiecznei wracam o 12 w dzien wiec nie powinnimoim zdaniem miec "watow". Ich zdaniem powinnam wysjc na 2 godizny na maisto i wrocic o 24 najpozniej i git a najlepiej to wcale nie wychodzic i siedziec potulnie w domku.

Z matka złe kontakty polegaja na tgym ze kiedys miałam chłopaka ( cichy skromny, poukładany) i kochała go tak bardzo ze keidy zerwalismy to dokuczała mi moiac " widzisz jaka z ciebie dziewczyna , on nie zaslugiwal na Ciebie dobrze ze z toba zerwał, zasluguje na kogos lepszego" . Jak corka moze sie wtey czuc? zamiast patrzec na moje dobro, pocieszyc nastoletnia corke dla ktorej zerwanie z chłoopakiem byló katastrofa CODZIENNIE dopychala mnie do ziemi. Treaz ja jestem dla niej zimna a ona sie pytata " za co az tak bardzo mnie nie nawidzisz" . Ja olewam ja juz teraz nie potrafie wybaczyc, odrzuciła mnie kiedys ja juz jej teraz nie potrzebuje a tego typu komentarze " jaka to Ty zl jeste , zimna itp" sa krzywdzace wciaz ale teraz juz zostałam znieczulona i traktuje to mimochodem.

i dzieuje za odpowiedzi , sadzilam , ze powiecie bardziej ze mieszkam z rodzicami i powinnam sie ich sluchac itp ... wiec siie zdziwilam :) zastanawiam sie tez jakie mam prawo w tej sytuacji? czy aby nie jest tak ze mieszakajac z rodzicami powinnam stosowac sie do ich zasad?
Cytat:
keidy zerwalismy to dokuczała mi moiac " widzisz jaka z ciebie dziewczyna , on nie zaslugiwal na Ciebie dobrze ze z toba zerwał, zasluguje na kogos lepszego" . O kurde, jak to można mieć nasrane w głowie i być wrednym dla własnej latorośli. Porażka.:\
Jak widać można i to całkiem skutecznie, niestety. Ja od swojego ojca też często, gęsto słyszałem że niczego nie potrafię, jestem beznadziejny itd. I to nie były takiego kalibru słowa, tylko bardziej dosadne. Można znienawidzić za coś takiego.
Cytat:
a wczoraj usłyszałam od nich " daleko nie zajdziesz. Dla Ciebie nie liczy sie jakie zdanie ma o Tobie rodzina najblizsza" Ja się akurat zdaniem mojej najbliższej rodziny na mój temat nie szczególnie kierowałem i muszę powiedzieć, że nieźle na tym wyszedłem. Z pewnością gdybym ich słuchał w każdej kwestii to nie byłbym tu gdzie teraz jestem. Aczkolwiek przyznaje że w wielu przypadkach się ich radziłem nawet jeśli ostateczne decyzje nie były po ich myśli.

Cytat:
Rodzice dalej wypominaja mi ze mam wrocic o 12 do domu jesli wroce o 3 ( akurat impreza jakas - nie chce sama wracac do domu o 12 wole poczekac na znajomych) to zaczyna sie gadka ze łaze jak " menda, łajza" itp a to nie jest mile poprostu jestem mlóda i chce sie bawic. Przegielam wiele razy przychodzac do domu kompletnie naj**bana no ale trudno zdazyło sie 3 razy wiecej sie nie powtarza. Z wracaniem z imprez pod wpływem to miałem zawsze jazdy ale może to głównie wynikać z charakteru pracy moich rodziców - legaliści.

Cytat:
keidy zerwalismy to dokuczała mi moiac " widzisz jaka z ciebie dziewczyna , on nie zaslugiwal na Ciebie dobrze ze z toba zerwał, zasluguje na kogos lepszego" . Jak corka moze sie wtey czuc? Ej, nie wyobrażam sobie żeby moi rodzice mi coś takiego powiedzieli przy całej swojej surowości i konserwatyzmie albo żebym ja mógł coś takiego mojemu dziecku w przyszłości powiedzieć.

This is sick...
....ja staram się zawsze spojrzeć na cokolwiek z tej drugiej strony...
dlatego napisałam jak napisałam...

niektórzy rodzice, naprawdę nie powinni mieć dzieci...
odliczanie czasu też pamiętam, jak się spóźniłem o 5minut miałem awanturę i często gęsto jakiś szlaban na wychodzenie, teraz mam lat 20 (nie dawno miałem matury ze wzgl iż chodziłem do technikum) i przed maturami musiałem wracać najpóźniej o 22, potrafiła też do mnie zadzwonić by się upewnić że jestem tu i tu...
Kiedyś wybrałem się do kina i wróciłem godzinę później niż zakończył się seans (poszliśmy z dziewczyną i znajomymi do knajpki na lampkę wina) i dostałem taki opiernicz że szkoda gadać a potem doszedł do tego jeszcze szantaż emocjonalny etc.

Dlatego ja wybieram wolność! (szukam pracy w innym mieście i mieszkania), bo nie wyobrażam sobie dalszych awantur, z wyrzucaniem z domu i innymi mecyjami...

Mam tylko nadzieję że Tobie droga autorko się ułoży, bo nie ma nic gorszego niż niezdrowe relacje, to bardzo źle działa na psychikę, albo niech będą dobre albo niech ich wcale nie będzie....
Dla mnie sprawa jest prosta - dopóki rodzice dają ci kasę na utrzymanie ich zdanie musisz brać pod uwagę. Jeśli przestaniesz ją brać i będziesz sama się utrzymywać możesz na nie lać.
Dodam, że byłam w podobnej sytuacji - i założyłam, że to ich dom, więc ich zdanie muszę uszanować.
Cytat:
Dla mnie sprawa jest prosta - dopóki rodzice dają ci kasę na utrzymanie ich zdanie musisz brać pod uwagę. Jeśli przestaniesz ją brać i będziesz sama się utrzymywać możesz na nie lać.
Dodam, że byłam w podobnej sytuacji - i założyłam, że to ich dom, więc ich zdanie muszę uszanować.
Brać pod uwagę co nie oznacza postępować tak jak oni chcą. Nie zgadzam się że jeśli się bierze kase od rodziców to trzeba ich słuchać a jeśli się nie bierze to można na to lać. Jak dla mnie każdej opinii należy wysłuchać i z każdą można się zgodzić lub nie, a kase nie powinna mieć tu nic do rzeczy.
Jednak dla mnie to jest pewna hipokryzja - bierzesz pieniążki i wtedy rodzice są OK, gdy mówią Ci o czymś co Ci średnio pasuje - są już be.
A przez słowo "lać" miałam na myśli - "wysłuchać, ale nie brać sobie jej za głęboko do serca".
Usprawiedliwianie miłością rodzicielską tłamszenia własnych dzieci jest średnim pomysłem. Przed życiem rodzice nie uchronią. Dzieci robić też matka będzie za mnie, że brutalnie spytam?. Ja starej już nie mówię, że jadę do przyjaciółki na Pragę, bo bym uslyszał ile to nieszczęsć się zdarza i na pewno ch.wie.co mnie tam spotka etc. Miliardy ludzi wychodzą wieczorami z domów i o dziwo wracają w jednym kawałku :) A za komuny to była sielanka? Nie było tych je****ch mediów węszących wszędzie sensację i nagłaśniających celowo najbardziej brutalne przestępstwa, które są z założenia marginalne, a przecież mieliśmy nawet swojego Kubę Rozpruwacza (malarzem był i flaki kobietom wypruwał, kto pamięta z lat 60?).

Racje miała moja pierwsza dziewczyna, mówiąca, że rodziców tzeba sobie wychować, może nie dosłownie, ale stworzyć pewne precedensy, do których można się potem odwołać (noc poza domem, samotny wyjazd, panna w łóżku). Ja byłem kulturalny i bardzo żałuję, bo teraz jak żartem wspomnę, że włosy w wannie na pewno jakaś moja panna zostawiła, wówczas stara nadyma się i mówi "nie życzę sobie o tym mówić", "ale on się wulgarny zrobił" - gdy wspominam, że o 8.20 niestosownie jest dzwonić bez pilnej potrzeby, bo jeszcze z dziewczyną w łóżku mogę leżeć. Tak więc litości, nie dajmy sobie wleźć na głowę. Są rodzice, którym nic nie będzie pasować i jak się im nie postawi granic, to zadepczą jak robaka. Ja już się boję, że moja matka będzie nienawidzić mojej żony, wpierniczać się w wychowywanie dzieci, w urządzenie mieszkania, w to jak prowadzę samochód... Mam próbkę, gdy doszukuje się w mojej przyjaciółce wszelkiego zła (albinos, histeryczka, córka komunisty, ma starszego faceta etc.).

A co powiecie na rodziców którzy 24-letniej córce nie pozwalali spać u faceta z którym już była 3 lata? A na takich co szantażem chcieli zmusić do chodzenia do kościoła (póki mieszkasz musisz akceptować zasady)? Dzieci nie są własnością rodziców
Dla mnie sprawa jest oczywista że jak zrobiłem dziecko to musze je wychować i utrzymać niezależnie jak będzie postępować. Zresztą jeśli robi coś niestosownego (kradnie, wszczyna bójki, jest chamskie lub prostackie i tego nei rozumie etc.) to jest to głównie mój fail jako rodzica i.e. wychowanie. Moim zdaniem jeśli ktoś nie chce utrzymywać, wspomagać i rozwijać swoich dzieci to nie powinien ich miec.
Cytat:
Jednak dla mnie to jest pewna hipokryzja - bierzesz pieniążki i wtedy rodzice są OK, gdy mówią Ci o czymś co Ci średnio pasuje - są już be.
A przez słowo "lać" miałam na myśli - "wysłuchać, ale nie brać sobie jej za głęboko do serca".

ja mam akurat taka sytuacje ze dostaje stypendium socjalne w wysokosci 400 zlotych wiec kasy od nich nie biore juz chociaz to oni płaca za wszytskie rachunki wode itp, mieszkam u nich - o tyle komfortowo ze mi dostepu do kasy nie odbiora

ale te ich slowa niscza mnie od srodka - wszytsko sie uklada w zyciu a w domu sa kwasy i to pozniej psuje inne relacje z znajomymi czy z chłopakiem. Np ta noc osttanio czułam sie zle , okropnie ze robie cos złego. Sama uwazam ze to nic złego spac z chlopakiem ( jego rodzice uwazaja tez ze spoko mozemy spac , dziewczyna jego brata tez spala u nich po 4 miesiacach) jednak takie slowa bola ...

a co do koscioła to tez mam ten przymus ze MUSZE isc ( jak byłam z bylym chlopakiem ktorego kochali to spoko nie musiałam chodzic ale teraz kiedy jestem z innym to mowy nie ma) a argumentuja to " mieszkasz w domu naszym to do kosciola bedziesz chodzic"
Cytat:
A co powiecie na rodziców którzy 24-letniej córce nie pozwalali spać u faceta z którym już była 3 lata? Moi nie pozwalali mi sypiać w ich domu z moim -wtedy -chłopakiem (teraz już mężem) do czasu ślubu. I ja to akceptuję, bo takie są ich poglądy.
Cytat:
Moi nie pozwalali mi sypiać w ich domu z moim -wtedy -chłopakiem (teraz już mężem) do czasu ślubu. I ja to akceptuję, bo takie są ich poglądy.
w ich domu rozumiem- ja nigdy bym nie namawiała ich nawet zeby spal facet ze mna. Ale skoro spie u niego ( jeszcze nie u jego rodzicow tylko u jego ciotki ktora mieszkanie zostawila wolne ) to chyba nie powinno bys takie wielkie ale za kazdym razem
@ marvellous19: na serio Ci współczuje. Wez z nimi może pogadaj chociaż pewnie niewiele to da.

@ Belleteyn: akceptacja odmienności poglądów to rzecz, której wielu ludziom brakuje i przez to są kwasy.

To tak jakby ktoś uprawiał seks w kościele - rzecz społecznie nieakceptowana. No a teraz ktoś mieszka w domu rodziców głęboko wierzących i robi to samo. Jak dla mnie taka sama obraza dla rodziców jak dla społeczeństwa seks w kościele. Ogolnie to uważam że trzeba starać się akceptować fakt że są równe swiatopoglądy i poglądy na pewne sprawy i ani rodzicielstwo ani kasa nie powinny mieć tu nic do rzeczy.
Cytat:

a co do koscioła to tez mam ten przymus ze MUSZE isc ( jak byłam z bylym chlopakiem ktorego kochali to spoko nie musiałam chodzic ale teraz kiedy jestem z innym to mowy nie ma) a argumentuja to " mieszkasz w domu naszym to do kosciola bedziesz chodzic"
Szczerze współczuję, taką niewiastę to chciałbym tylko na bagażnik motoru, gaz do dechy i tyle by widzieli. Może to by ich ostudziło trochę w swoim zaborczym podejściu.

Cytat:
w ich domu rozumiem- ja nigdy bym nie namawiała ich nawet zeby spal facet ze mna. Ale skoro spie u niego ( jeszcze nie u jego rodzicow tylko u jego ciotki ktora mieszkanie zostawila wolne ) to chyba nie powinno bys takie wielkie ale za kazdym razem Oczywiście że nie powinno, bo to narusza Twoją swobodę poruszania się (nie pamiętam który paragraf). A zasada równi pochyłej to swoją drogą. Nie śpij u niego. Nie wychodź. Nie uprawiaj seksu. Nie (...). Nie żyj. Małe ustępstwa są drogą do większych i ja jestem za stawianiu zdecydowanego oporu już przy pierwszej próbie naruszania naszych granic
Cytat:
Miliardy ludzi wychodzą wieczorami z domów i o dziwo wracają w jednym kawałku :) A za komuny to była sielanka? Nie było tych je****ch mediów węszących wszędzie sensację i nagłaśniających celowo najbardziej brutalne przestępstwa, które są z założenia marginalne, a przecież mieliśmy nawet swojego Kubę Rozpruwacza (malarzem był i flaki kobietom wypruwał, kto pamięta z lat 60?). dzieci komuny maja po około 30 lat i na pewno im już rodzice nie zabraniają spać z partnerem....

Cytat:
Dzieci nie są własnością rodziców nie są, ale należy się rodzicom szacunek....
Cytat:
dzieci komuny maja po około 30 lat i na pewno im już rodzice nie zabraniają spać z partnerem....
o co innego biegało...
Cytat:
a co do koscioła to tez mam ten przymus ze MUSZE isc ( jak byłam z bylym chlopakiem ktorego kochali to spoko nie musiałam chodzic ale teraz kiedy jestem z innym to mowy nie ma) a argumentuja to " mieszkasz w domu naszym to do kosciola bedziesz chodzic" E, to ja w tych kwestiach miałem luzy. Nawet kiedyś jak ksiądz po kolędzie chodził, swoją drogą bardzo fajny koleś z habilitacją z filozofii, to dostałem od niego dyspensę na chodzenie na religie w szkole. Zwyczjanie kiedyś przyszedłem do domu i zakomunikowałem rodzicom (oboje głęboko wierzący) że nie będę więcej chodził na religię. Mam paskudny charakter pisma i ksiądz mi kazał przepisywać wypracowanie religijne żeby mi postawić dobrą ocenę więc generalnie mu powiedziałem co o tym myśle i wyszedłem. W domu jak opowiedziałem rodzicom to się wkurzyli i z miejsca mi zwolnienie do końca szkoły napisali. No a ksiądz jak po kolędzie chodził to też wykazał się bo pogadaliśmy i stwierdził że mnie rozumie i nie widzi problemów.
Cytat:
nie są, ale należy się rodzicom szacunek....
with due respect - szacunek to nie ulica jednokierunkowa!
Cytat:
zastanawiam sie tez jakie mam prawo w tej sytuacji? czy aby nie jest tak ze mieszakajac z rodzicami powinnam stosowac sie do ich zasad? Oczywistym jest, że partycypować w obowiązkach domowych powinnaś, ale nie jesteś zobowiązana dokładać się do opłat póki się uczysz i nie ukończyłaś 26-go roku życia. Jeśli natomiast zażądają, byś pokrywała część rachunków, możesz im powiedzieć, że mają wobec Ciebie obowiązek alimentacyjny do czasu aż nie będziesz w stanie się sama utrzymać. Ja miałam to nieszczęście spotykać się z moim ojcem w sądzie, by wywalczyć swoje.
Poza tym masz 20 lat i nakazy i zakazy rodziców jak w stosunku do 15-latki są co najmniej śmieszne. Nie gódź się na takie traktowanie, a jeśli żadne kompromisy i rozmowy nie zdadzą egzaminu, lepiej się wyprowadź i załóż im sprawę o alimenty, którą wygrasz, a to plus stypendium pozwoli Ci się bez problemu utrzymać.

Cytat:
należy się rodzicom szacunek.... Jak widać nie każdym... Tu muszę zgodzić się z gagatką, że szacunek powinien działać w obie strony...
Cytat:
Cytat:
Czy to znaczy ze jak ktoŚ mnie nie szanuje to i ja mam go mieĆ w du***?
Niekoniecznie. ale jeśli widzisz że ten ktoś Cię traktuje ak śmiecia a sam wymaga szacunku i bicia pokłonów to z jakiej racji masz tak właśnie robić? Bo ten ktoś tak uważa?
Cytat:
Niekoniecznie. ale jeśli widzisz że ten ktoś Cię traktuje ak śmiecia a sam wymaga szacunku i bicia pokłonów to z jakiej racji masz tak właśnie robić? Bo ten ktoś tak uważa? O to to, szczęśliwie jeszcze nie żyjemy w Korei Pn żeby bić pokłony ludziom którzy nas traktują jak śmieci.
Ja myślę, ze powinnaś zaakceptować zasady rodziców, póki jestes na ich utrzymaniu. Jesli chcesz cos zmienic to idz do pracy i się wyprowadz.

Ja mieszkam z rodzicami. Są starsi, ale starają się mnie zrozumiec. Nie miałam łatwego dziecinstwa, ale nie widzę sensu kłótni. Najlepszym wyjsciem jest pojscie na kompromis. Jestescie dosc krótko razem, wiec mają rózne obawy, postaraj się ich zrozumiec.
Cytat:
Ja myślę, ze powinnaś zaakceptować zasady rodziców, póki jestes na ich utrzymaniu. Jesli chcesz cos zmienic to idz do pracy i się wyprowadz.
Takie stawianie sprawy jest bardzo ryzykowne, bo są zasady i zasady. Z tego wynika, że nawet i bardziej posrane zasady rodziców (jak u mnie) trzeba akceptować, bo się jest na ich utrzymaniu? Mogą mnie zniszczyć psychicznie stosując szantaż ekonomiczny? W świetle prawa muszą mnie utrzymywać do 26 r. ż. w razie kontynuowania nauki i "zasady" nie mają tu nic do rzeczy. Było mnie na świat nie powoływać, nie prosiłem się, a skoro już na nim jestem, no to sorry. Nie zamierzam wcześniej iść do pracy, do tego może jeszcze kosztem studiów, bo moi starzy mają humory i dziwne podejście do życia. Wyniosę się, ale PO studiach, gdy przyjdzie na to pora, a póki co bagnet na broń i ani kroku w tył...
Tylko z tego co ja widze młodzi ludzie nawet nie probuja zrozumiec rodzicow. To jest własnie takie myslenie, bo mają obowiązek mnie utrzymywac, to moge robic wszystko, a Oni musza sie dostosowac. Trzeba umiec isc na kompromis i rozmawiac, a nie się burzyc. Ja też lekko nie miałam, ale po wielu rozmowach jest spokoj. Mi nie pasuje kilka rzeczy, wiec niedlugo sie wyprowadzam i nikt mi sie nie wtraca.

Dozymetr takie podejscie:"musicie mnie utrzymywac a ja moge robic co zechce bo to wasz obowiazek" to tez szantaz.
Cytat:
Tylko z tego co ja widze młodzi ludzie nawet nie probuja zrozumiec rodzicow. To jest własnie takie myslenie, bo mają obowiązek mnie utrzymywac, to moge robic wszystko, a Oni musza sie dostosowac. Trzeba umiec isc na kompromis i rozmawiac, a nie się burzyc. Ja też lekko nie miałam, ale po wielu rozmowach jest spokoj. Mi nie pasuje kilka rzeczy, wiec niedlugo sie wyprowadzam i nikt mi sie nie wtraca.

Dozymetr takie podejscie:"musicie mnie utrzymywac a ja moge robic co zechce bo to wasz obowiazek" to tez szantaz.
Jakie kule ktoś wystrzeliwuje na moje pozycje, takimi potem obrywa :rockon:. Za szantaż z ich strony wypłacam w równej monecie, kompromis nie jest możliwy przy ich zakutych łbach a nie mogę dopuścić, by siła zatryumfowała nad prawem i by swą upierdliwością wykurzyli mnie z domu nim przyjdzie na mnie czas po skończeniu studiow.

fajnie, że masz spokój po wielu rozmowach, ale nie jest tak u wszystkich. Poza tym "robienie co zechcę" to szerokie pojęcie. Nie robię 90% tego, co moi rówieśnicy (melanże, alkohol), więc starzy powinni się cieszyć, a nie burzyć i eskalować żądania (na zasadzie ukradnij milion bedziesz sławny, ale pomyl się na 1gr w PIT to pójdziesz siedzieć). powiem więcej, bycie spokojnym nie popłaca, bo wówczas starym zaczyna się przewracać we łbach, a jak ktoś ciągle imprezuje, to za jedną spokojną noc na rękach prawie że noszą...
Cytat:
a jak ktoś ciągle imprezuje, to za jedną spokojną noc na rękach prawie że noszą...
hehe a to prawda ;) ja np kiedys walczylam o swoje jhesli chodzi o imprezy tylko ze płaczem i krzykiem ( takie wiek) no i teraz juz sie przyzwyczili chociaz zdazaja sie glupie docinki typu wlasnie ze "łazisz jak łajza" itp co fajne nie jest ale czasami mam na takies słowa juz wy**bane ;)
Powered by wordpress | Theme: simpletex | © BWmedia