ďťż

Związek dziwnej treści, jam dziwny facet....

BWmedia
Związek dziwnej treści, jam dziwny facet....
  Wiec aby to miało ręce i nogi muszę zacząc od poczatku :)

listopad 2008
Poznaję wspaniałą kobietę X, oczywiście na swój wyjątkowy sposób, dla niekotrych głupia, idiotka, szalona, nienormalna...
dla mnie? no cóż wspaniała (swego czasu lubiłem wyzwania)

Przez rok czasu kontaktowalismy się przez gg, skype, tel, poczte, maila i jeszcze pare innych dróg kontaktu jakie strzawa dzisiejsza technika,
oboje znamy się na wylot, zarówno ona mnie i ja ją, oboje siebie widzieliśmy, słyszeliśmy, widzieliśmy się na zdjęciach, dzięki kamerkom, jak i widzieliśmy się oboje nago (kamerki internetowe to szczególnie udany wynalazek ^^)

traktujemy się jakbyśmy po za sobą świata nie widzieli, ona martwi się o mnie, ja o nią (tym bardziej że ma małe problemy ze zdrowiem), czasami bywa tak że się o coś tam kłócimy i są tzw. fochy czyli brak odzywania do siebie, ale więcej niż 24h nie wytrzymujemy zarówno ona jak i ja, i dość czule potrafimy powiedzieć przepraszam,
Po prawie roku czasu od naszego poznania, po czasie w którym nasza znajomość nabierała coraz to nowych barw, i znaczeń, denerwując się powiedziałem jej że się w niej zakochałem, odpowiedziała płacząc że również nigdy nie poznała nikogo takiego jak ja, że mimo moich wad (no cóż każdy je ma xD), zawsze marzyła o takim chłopaku i nie wyobraża sobie aby nasz kontakt się skończył, i że również się zakochała lecz razem być nie możemy

a mianowicie ona jest w związku i to dość zaawansowanym tzn.
mieszkają razem, spłacają wspólnie kupione mieszanie, wspólny budżet domowy, konto w banku i tak dalej... jak i ona jest zaręczona,
oczywiście mam świadomość że zaręczyny to nie ślub,
wchodzi tutaj jeszcze sprawa wdzięczności a mianowicie jakiś czas temu, zanim się poznaliśmy ona miała bardzo chorą mamę którą musiała się opiekować i przy tej pomocy jej partner pomagał, oraz jakieś 2 lata temu ona zachorowałą na zapalenie opon mózgowych, jej stan był bardzo poważnyi istniało nawet zagrożenie życia, w tym czasie jej partner spędzał 24h przy jej łóżku w szpitalu

więc myślę iż w pewien sposob nakreśliłem jak to teraz wygląda
pewnego dnia podczas naszej dość szczerej rozmowy, zapytałem ją czy go kocha, czy go kocha tak jak powinno się kochać mężczyzne, odpowiedziała że "nie" ale biorąc pod wzgląd to co dla niej zrobił i to co jej pomógł w jakimś sensie obdarza go uczuciem ale na pewno nie jest to miłość na takim poziomie jaka powinna być między kobietą i mężczyzną.

Po ponad roku naszych kontaktów, w dość szczególny sposób (staramy się ze sobą spędzać okolo 5-7-10h na dobe, z racji iż moja i jej praca na to nam pozwala)
zdecydowaliśmy iż to co między nami jest i się dzieje, nigdy nie ujrzy światła dziennego, od tamtego czasu mam dziewczynę, z którą jest mi dobrze, nie mam na co narzekać, ładna, spoko charakter, wiem że mnie kocha,

a ja?
no cóż otaczam ją opieką, spedzam z nią czas, ale czy ją kocham? tego nie wiem, gdyż uczucia jakimi ją darze są całkowicie inne niż te które czuję do X, i tak czas leci

ja jestem w zwiazku juz prawie 9 miesiecy, ona ponad 2 lata po za ta szara realnoscia mamy swoj hmm "idealny" wspolny zwiazek, ktory dla nas obojga jest czyms wyjatkowym, czyms w co uciekamy od zycia gdy jest naprawde zle,

Zarowno ja i X dosc duzo musimy krecic naszym partnerom aby czas tak organizowac by go miec na wlasne sprawy
przyklady: mowie dziewczynie ze wyjezdzam do znajomego na caly dzien , a siedze w domu przed kompem rozmawiajac z X czy robiac wiele roznych rzeczy.

Ona np mowi ze jedzie do kolezanki na caly dzien, a idzie do biura w pracy (ktore w weekendy jest zamkniete wiec nikogo tam nie ma) i spedza tam caly dzien piszac, rozmawiajac ze mnam czy robiac wiele innych rzeczy

czesto sie tak uklada ze zarowno jej facet i moja dziewcyzna maja w ten sam dzien te same godziny pracy, co odrazu wykorzystujemy na kontakt miedzy nami (mna i X)

i tak to trwa....
ja nie wyobrażam sobie tego aby ona znikła z mojego życia, ona nie wyobraża sobie tego bym ja znikł z jej życia....
oczywiście chciałbym z nią być tak całkiem normalnie...... jak to powinno być, ale nie nalegam na to, nie chce by odczuła że ją przytłaczam, mam tylko nadzieje że kiedyś to zrozumie... z drugiej strony liczę się rowniez z tym ze moze do tego nigdy nie dojdzie no coz sercu rozkazac nic nie mozna... ono samo wybiera

co o tym myslicie?? :)
oczyiwscie jestem swiadom ze wielu z was nie bedzie tero rozumialo i zapewne pojedzie po mnie czy po niej jak po psie...
no ale coz jestem tego swiadomy i licze sie z tym
prosze o wasze opin ie i komentarze :)


No to ja pokuszę się o komentarz.
Jak rozumiem, jesteście dorośli, jednak Wasze zachowanie wskazuje na coś zupełnie innego. Oszukujecie swoich partnerów dla fikcyjnego związku, nie zweryfikowaliście nawet swoich uczuć. Dziewczyna jest ze swoim narzeczonym z wdzięczności (albo tak Ci tylko mówi) i dlatego, że zabrnęła już tak daleko. Ty za to wiedząc, że jesteś zakochany w internetowej przyjaciółce, zacząłeś związek z dziewczyną, która Cię kocha i która nawet zapewne nie wie, że nie obdarzasz jej takimi uczuciami, o jakich marzy.
albo sciemniasz z ta historia albo to prawda. Jeśli tak to nie będę tu używał słów określających was.
Tyle czasu oszukiwać swoich partnerów? i to jest wg. CIebie w porządku?
Ty i X jesteście sibie warci i najlepiej bedzie jak zakończycie swoje zwiazki i róbcie co tam sobie tylko chcecie a dajcie swoim dotychczasowym partnerom spokój. Niech sobie ułożą życie z kim normalnym i odpowiedzialnym...
W Japonii by coś takiego jeszcze może przeszło. Ale w Polsce?
Wirtualna miłość? Ech. Stary się już chyba robię, nie czaję sensu.


Cytat:
albo sciemniasz z ta historia albo to prawda. Jeśli tak to nie będę tu używał słów określających was.
Tyle czasu oszukiwać swoich partnerów? i to jest wg. CIebie w porządku?
Ty i X jesteście sibie warci i najlepiej bedzie jak zakończycie swoje zwiazki i róbcie co tam sobie tylko chcecie a dajcie swoim dotychczasowym partnerom spokój. Niech sobie ułożą życie z kim normalnym i odpowiedzialnym...
wiesz.... to iz mozna o czyms opowiedziec i byc calkowicie anonimowym na tym forum, daje mozliwosc opowiadania autentycznego stanu w jakim czlowiek sie znajduje....
dlatego nic bym nie zyskal sciemniajac.....

co de weryfikacji coz zalezy kto jak to rozumie... tu nie chodzi o sam wirtual... bo jednak pare krokow dalej zrobilismy..

nie mniej dziekuje za komentarz :)
Musiałam zresetować komputer, więc nie napisałam wszystkiego, co bym chciała, uzupełnię więc teraz moją wypowiedź. Cytat:
No to ja pokuszę się o komentarz.
Jak rozumiem, jesteście dorośli, jednak Wasze zachowanie wskazuje na coś zupełnie innego. Oszukujecie swoich partnerów dla fikcyjnego związku, nie zweryfikowaliście nawet swoich uczuć. Dziewczyna jest ze swoim narzeczonym z wdzięczności (albo tak Ci tylko mówi) i dlatego, że zabrnęła już tak daleko. Ty za to wiedząc, że jesteś zakochany w internetowej przyjaciółce, zacząłeś związek z dziewczyną, która Cię kocha i która nawet zapewne nie wie, że nie obdarzasz jej takimi uczuciami, o jakich marzy.
Ja widzę tutaj po pierwsze: tchórzostwo, po drugie: nieuczciwość.
Gdybyście byli pewni tego, że chcecie być ze sobą naprawdę, to poczynilibyście w tym kierunku stosowne kroki.
Zakończylibyście swoje związki, które, jak sądzicie, nie satysfakcjonują Was wystarczająco, w porównaniu do Waszej pięknej miłości, która jest właśnie tym, na co czekaliście.
Następnie związalibyście się ze sobą, może nawet zamieszkalibyście razem i zaczęlibyście wspólne życie. Tymczasem Wy okłamujecie swoich partnerów, żeby zaszyć się przed komputerem (!) i rozmawiać! Czy naprawdę sądzisz, że to jest prawdziwy związek?
Jesteś dorosły, nie masz jeszcze doświadczeń, które sugerują, że tego rodzaju znajomości opierają się głównie na wyobrażeniach o osobie, która jest po drugiej stronie? Można przenieść tę znajomość do świata realnego, można stworzyć związek, można być później razem do końca życia, jednak może się okazać też, że to, co czuliście i wyobrażaliście sobie, okaże się kompletną pomyłką. To wymaga sprawdzenia.
Cóż za tchórzostwo, uciekać w wirtualne znajomości, chociaż ma się narzeczonego, z którym, jak sądzę, związek się dziewczynie sypie, zamiast ten związek ratować. Jest to szczególnie ważne, żeby upewnić się, czy chce się być ze sobą, w sytuacji gdy planuje się ślub. Natomiast jeśli okaże się, że nie chce być z tym człowiekiem przez długie lata, powinna się z nim rozstać, a nie go oszukiwać.

Dlaczego w takim razie Autorze, nie zamkniecie poprzednich związków, żeby wejść w nowy? Dlaczego nie powiecie swoim partnerom, że to nie to, że znaleźliście miłość gdzieś indziej? A może po prostu sami czujecie, że to tylko złudzenie, że to tylko substytut prawdziwego związku, że może się okazać, że znacznie szybciej, niż na obecnych partnerów, nie będziecie chcieli już na siebie patrzeć? Że tak naprawdę siebie nie znacie?
Maoam odpowiadajac na Twoje pytania :)

co do pytania ze to tchorzostwo....
coz nigdy taki nie bylem i nawet nie wiesz jakbym chcial aby teraz rowniez do tego nie dochodzilo,

pamietaj jednak ze tutaj potrzeba decyzji obu stron nie tylko jednek, w momencie gdy ja bylbym gotow zaryzykowac i to uczynic, ona juz nie, ja to przeraza... jest mniej odporna emocjonalnie odemnie, mniej odwazna a przy tym bardziej wrazliwa.... i stoimy w takowej patowej sytuacji.....

jak napisalas u niej to juz znacznie dalej zwiazek jest niz ten moj... mysle iz boi sie zmian.... i ma na to malo odwagi co nie jest rownoznaczne z tym iz siebie oklamuje...

tak jestem dorosly i uwierz pewne wyobrazenia mam i jestem swiadomy na czym tego typu zwiazki sie opeiraja, ale jak tez powiedzialem przez ten czas a wcale tak malo go nie bylo od listopada 2008, bardzo daleko zabrnelismy zarowno technicznie i uczuciowo... i oboje wiemy czego mozemy sie po sobie spodziewac.....

nie mniej sytuacja jest patowa.. nawet gdy ja jestem sklonny zaryzykowac musze czekac aby rowniez i ona do tego dojrzala...
W takim razie wygląda na to, że ona po prostu chce być z narzeczonym, chce z nim wziąć ślub i stworzyć rodzinę.
Narzeczony, z którym jest dwa lata, może być dla niej ważniejszy, a związek, który razem stworzyli, bardzo cenny.

Czyli jednak spotykacie się w realu?
co do reala bylo jedno spotkanie, co do nasstepnych bede na 100%,
co do slubu z narzeczonym mimo zareczyn odmowila juz 3 krotnie...

nie tak latwo z naszymi spotkaniami gdyz mieszkam od siebie prawie 250km
Drodzy modowie i admini, oraz inni uzytkownicy tego forum wybaczccie mi.

Misiek jestescie po*******eni i zalosni.

Dziękuję, skonczylem.
Sytuacja patowa... Z pata nie ma innego wyjścia jak poddać partię jednogłośnie. Inaczej będziecie brnęli w to coś, co trudno nawet zdefiniować. Ona pewnie ze strachu przed podjęciem życiowej decyzji niczego nie będzie chciała zmieniać. Może tez nie będzie chciała zranić narzeczonego i w końcu wyjdzie za mąż, ale dalej będzie "kręcić" z Tobą. A skoro w tej chwili kłamie swojemu przyszłemu, to nie będzie miała skrupułów żeby dalej brnąć w kłamstwa i kombinacje. Tyle, że takie krętactwa prędzej czy później wyjdą na jaw i skończy się sielankowy układ. Trzeba będzie podjąć radykalne kroki w celu rozwiązania problemu. Ale istnieje duże prawdopodobieństwo, że w tym momencie Ty możesz już nie być zainteresowany takim czy innym rozwiązaniem z tą panią w roli głównej. Całkiem możliwe, że taka sytuacja rajcuje was oboje, tylko dlatego, że jest czymś zakazanym czy nieakceptowanym, czyli dodaje adrenaliny i smaczku całemu układowi. Ale kiedy trzeba będzie się określić i podjąć konkretne decyzje, straci swój smaczek i przestanie być rajcujące.
Podsumowując, brniecie w ślepy zaułek, z którego nie będzie dobrego wyjścia. Któraś ze stron wyjdzie z tego nieźle pokiereszowana emocjonalnie.
Cytat:
Któraś ze stron wyjdzie z tego nieźle pokiereszowana emocjonalnie. Do tego jeszcze ich partnerzy...
Nie do tego, tylko przede wszystkim partnerzy. Cały ten układ najbardziej ich dotyka, niewinne, nieświadome ofiary kłamstw i kombinacji. Paskudne to i potrafi wywołać głęboki uraz.
Autorze wątku, moim zdaniem obydwoje tworzycie relację chorą (relacja czysto wirtualna!), relację bazującą na kłamstwie (oszukiwanie własnych partnerów!), niedojrzałą (sami nie wiecie przez ponad rok czego chcecie!).
Chciałbym wierzyć, że to Wasze zachowanie jest chore, kłamliwe i niedojrzałe - a nie Wy sami tacy jesteście. I że to Wasze zachowanie jest żałosne a nie Wy sami. Ale niełatwo mi jest utrzymać taką opinię.
Człowieku, to jest chore!:knockout:
Mam wrażenie, że oboje próbujecie uwierzyć, że to co niby Was łączy, to właśnie ten Cytat:
"idealny" wspolny zwiazek . Tworzycie iluzję, w którą chcielibyście wierzyć, de facto wierzycie - i pewnie będziecie dopóty, dopóki ta iluzja nie upadnie w konfrontacji z rzeczywistością.

Żal mi narzeczonego Twojej "idealnej ukochanej". Już z tych niewielu informacji które podałeś widać, że chłop pewnie zacny, zakochany i dobry. A tu takie cuda mu się za plecami wyczyniają. :evil:
Cytat:
mamy swoj hmm "idealny" wspolny zwiazek To 'związek' powinien być ujęty w cudzysłów...
coz oczekiwalem komentarzy i opinii nawet troszke gorszych i bylem swiadomy tego iz takie beda :)

Gayka masz racje slowo "zwiazek" powinien byc wziety w cudzyslow

lecz nie chce tez byscie mnie zle zrozumieli
a mianowicie odczekam jeszcze troszke i zaczne dzialac a w sumie juz zaczolem...
wiadomo ze taka sytuacje nie moze trwac wiecznie zarowno dla mnie i dla niej, bo jak sami zauwazyliscie najbardziej na tym cierpia nasi obecni patrnerzy....
wcale nie jest latwo, i tak z czystym sercem oklamac osobe z ktora dzieli sie na chwile obecna zycie....

jak narazie mam zamiar przeniesc sie ze swojego miasta do miasta w ktorym ona mieszka.... i zeby nie bylo ze robie to za jej plecami to ona mi w tym troszke pomaga (jesli chodzi o formalnosci zwiazane z biurokracja)

zobaczymy co z tego wyjdzie, jak co niektórzy z was napisali ... zycie zweryfikuje wszystko :)

Jacenty, Maoam dziekuje za spojrzenie zimnym okiem na to wszystko i probe opisania odczuc z tym zwiazanych :), jako jedyni podeszliscie do tematu ze zdrowym rozsadkiem, bez obrazania i tak dalej :)
Cytat:
a mianowicie ona jest w związku i to dość zaawansowanym tzn.
mieszkają razem, spłacają wspólnie kupione mieszanie, wspólny budżet domowy, konto w banku i tak dalej... jak i ona jest zaręczona,
oczywiście mam świadomość że zaręczyny to nie ślub,
w
Ja miałem podobna sytuację w swoim życiu. Prościej było bo byliśmy z jednego miasta. Cholernie przypadliśmy sobie do gustu. Jednak sytuacja jak u Ciebie. Wspólnie mieszkali, zaręczeni, jej przyszła teściowa postarała się o pracę dla niej w firmie w której sama pracowała itd. A mi było cholernie przykro, że nie poznałem jej kilka lat wcześniej, że ten ktoś był pierwszy i właściwie już nie mogę nic zrobić. Starałem sobie to wytłumaczyć tak: jeśli ona ma faceta to musi to być jakiś fajny gość i pewnie ją kocha i bez niej świata nie widzi. A każde moje zachowanie wykraczające poza kanony przyjaźni krzywdzi ich. Ona też zaczęła zachowywać się rozsądnie. Takie podejście jakoś mi pomogło się pozbierać. Do dzisiaj jesteśmy w kontakcie i nadal świetnie się dogadujemy. Jeśli kiedyś będą inne okoliczności... : ] Teraz mam w niej świetną przyjaciółkę. Na tyle mogę sobie pozwolić. I staram się cieszyć z tego że mam aż tyle.
@Mniszek

glowa do gory wiem ze nam nie wolno nalegac.... co nie znaczy iz nic nie mozemy zrobic :)
coz moze pewnego pieknego dnia....
jesli sie uda to na piwo bedzie trzeba sie umowic :P :)

Nie cytuj przedmówcy, zwlaszcza jesli cytat jest 10x dluzszy niż Twój post.Aśka
...ja tez pokusze sie o komentarz...

czy widzieliście sie z X w realu?

zabrnąłeś w swoich uczuciach sam nie wiesz jak daleko, nie wiesz co czujesz do X ani do obecnej partnerki, tej na żywo...
żyjesz ciągle w permanentnym stresie, a to tylko prowadzi do zawału.... którego chyba nie jesteś świadom...
sam stworzyłeś sobie problem, mając dwie dziewczyny na raz...

zastanów się chłopie nad swoim życiem...chcesz miec rodzinę? czy wiecznie bawić się w mailowe liściki i wirtualny sex??
życie to nie bajka!
Powered by wordpress | Theme: simpletex | © BWmedia