ďťż

Związek z kuzynką? Proszę o poważne podejście !

BWmedia
Związek z kuzynką? Proszę o poważne podejście !
  Witam serdecznie. Chciałem opowiedzieć Wam od dość dziwnej sytuacji. Pisząc ten temat mam taka cichą nadzieję, że pomożecie mi podjąć odpowiednia decyzję i powiedzieć jak się zachować w takiej sytuacji. Tyle tytułem wstępu, przechodzę do sedna.

Od kiedy pamiętam zawsze miałem dobry kontakt z kuzynostwem. Jednak z pośród całej rodziny szczególnie dobry kontakt miałem z kuzynką. Od małego zawsze się razem bawiliśmy, spędzaliśmy ze sobą dużo czasu - często do mnie przyjeżdżała. Mijały lata, byliśmy coraz to starsi, a kontakt między Nami zawsze pozostawał bez zmian. Oczywiście nie był już taki częsty jak to miało miejsce w wieku 6-10lat. Zawsze kiedy się spotkamy od razu nawiązujemy bezproblemowy kontakt, super czujemy się w swoim towarzystwie. Wczoraj spotkaliśmy się na rodzinnej uroczystości. Jak możecie się domyślić z początku już do siebie "podbiliśmy" i tak w swoim towarzystwie bawiliśmy się całą noc. Nie chce mi się pisać wszystkiego, dużo się wydarzyło. Napiszę pokrótce. Piliśmy, tańczyliśmy, rozmawialiśmy. Między Nami znowu była ta iskra, niestety rodzina to zauważyła i wszyscy mówili "Jak Wy się dobrze dogadujecie (...)". Kuzynka zapytała mi się czy pójdę z nią na studniówkę. Odpowiedziałem zdecydowane: TAK!.

Teraz się zastanawiam jak to wszystko rozwiązać. Nie jest to do końca normalne, ale Ona ma w sobie wszystko czego szukam w drugiej połówce.

Proszę naprawdę o poważne podejście do sprawy. Wszystkim którzy chcą pisać odpowiedzi w stylu: "Jak nie pukniesz kuzynki... nie zaznasz miejsca w niebie"itp dziękuje z góry.


1. jak bliskie pokrewinestwo? kim ona dla ciebie jest? to jest cos typu "siostra cioteczna"?
2. rodzina, tylko to wam moze stac na przeszkodzie.
3. czy myslisz, ze ona odbierala wasza relacje tego wieczoru podobnnie?
Cytat:
"Jak nie pukniesz kuzynki... nie zaznasz miejsca w niebie" Kto kuzynki nie wyjebie ten nie będzie w niebie, jak już. :cool:
"Art. 201 KK [Kazirodztwo] Kto dopuszcza się obcowania płciowego w stosunku do wstępnego, zstępnego, przysposobionego, przysposabiającego, brata lub siostry, podlega karze pozbawienia wolności od 3 miesięcy do lat 5."


Nie wiem, jaką by Ci tu radę dać, ale powiem tak: Dla mnie związek z kimś z rodziny (bliższej lub dalszej, to nie ma znaczenia) jest po prostu OBRZYDLIWY.
W świetle polskie prawa możesz się ożenić z kuzynką... nie widzę więc w takiej znajomości nic nagannego.
Nie ma przeszkód natury prawnej czy biologicznej (ewentualne problemy zdrowotne dzieci). Ba, nawet możesz wziąć z nią ślub kościelny, jeśli będziecie chcieli.

Wśród moich bliskich zdarzył się taki związek i ani rodzina, ani sąsiedzi się nie czepiali. A nawet jeśli by się czepiali, to, mówiąc dosadnie, nie ich zakichany interes. Jeśli to jest ta jedyna, nie wahaj się ani chwili.
Związek, jak każdy inny. Jak rzeczywiście jest tak dobrze to olej wszystko inne - prawo nie ma nic przeciwko;D
no wszystko zależy od stopnia pokrewieństwa.
o ile dobrze pamiętam to małżeństwo jest prawnie dopuszczalne w 3. pokoleniu (czyli babcie/dziadkowie są rodzeństwem (1), ojcowie/matki - najbliższym rodzeństwem ciotecznym (2), a ich dzieci (3) mogą już zawrzeć małżeństwo.
Nie będę ukrywał, że Wasze odpowiedzi podniosły mnie trochę na duchu i dają nadzieję na to, że wszystko w życiu jest możliwe.

Frodo, wg tego co napisałeś wynika, że jestem z kuzynką 3 pokoleniem.
to trzeba sprawdzić czy to prawda co napisałem, żebyś cholera nie powoływał się przed prokuratorem na mnie :P

EDIT:
niestety, tutaj znalazłem coś, co weryfikuje moje poprzednie teorie.
Cytat:
no wszystko zależy od stopnia pokrewieństwa.
o ile dobrze pamiętam to małżeństwo jest prawnie dopuszczalne w 3. pokoleniu (czyli babcie/dziadkowie są rodzeństwem (1), ojcowie/matki - najbliższym rodzeństwem ciotecznym (2), a ich dzieci (3) mogą już zawrzeć małżeństwo.
No to źle pamiętasz.
Kuzyni w rozumieniu dzieci rodzeństwa rodziców mogą pobrać się zgodnie z polskim prawem. I nie stanowi to kazirodztwa.
Kodeks Rodzinny Art. 14. § 1. Nie mogą zawrzeć ze sobą małżeństwa krewni w linii prostej, rodzeństwo ani powinowaci w linii prostej.
Ze wszystkim się zapoznałem. W świetle prawa taki związek jest dopuszczalny. Tak naprawdę największą przeszkodą jest rodzina.

Za dotychczasowe odpowiedzi serdecznie dziękuje.
Cytat:
No to źle pamiętasz. OK Rojze, kiedyś mi to przy piwie na serwetce narysujesz, bo za tępy na to wszystko jestem ;)
Lolzpol zarejestrowałam się tu specjalnie, aby odpisać Ci, że jestem w takim związku od ponad 3 lat :).
Pozdrawiam.
Hah! Wiedziałem, że nie jestem sam ! :-)

Powiedz mi jak zareagowała na to rodzinka. Były jakieś prawne problemy?
Cytat:
ewentualne problemy zdrowotne dzieci prawdopodobienstwo, ze dziecko z takiego zwiazku bedzie chore jest nie wiele wyzsze od klasycznej relacji. Problemy natury biologicznej wystepuja w momencie czestego i nagminnego tzw. chowu wsobnego.
Przecież właśnie to napisałam - że nie ma obaw o tego typu problemy.
Jeśli jesteś pewien, że to ta, nie przejmuj się niczyją reakcją. Tak samo mogliby się czepiać, gdyby Twoja kobieta była od Ciebie wyższa, była ruda, nosiła glany czy pracowała w typowo męskim zawodzie...

Prawnie (wliczając nawet prawo kanoniczne) i biologicznie nic nie stoi na przeszkodzie, a jeśli będziecie razem szczęśliwi, to skutecznie zamkniecie tym usta rodzinie/sąsiadom.

Powodzenia! :)
Zalezy jaka rodzina..Jesli konserwatywna i zatwardziala w pogladach,to ciezko wam bedzie..Ale na pewno warto próbowac. ;)
Jak dla mnie to dziwne ... troche jest ... No fakt mam kilka zaje...istych kuzyneczek :) Ale związek ? hmmm nie wiem, troche dziwne... A jak beda z tego dzieci ? hmm
Cytat:
A jak beda z tego dzieci ? hmm To będą. No i?
Znam sytuację, gdzie para jest kuzynostwem z pierwszej linii (czyli np ty masz siostre lub brata, każde z was ma dziecko i potem te dzieci się łączą ^^ ). Żyją sobie szcęśliwie ponad 20 lat, mają 2 dzieci i wszystko jest OK ;) Ponoć na początku rodzina była trochę oburzona, ale musiała się z tym pogodzić :P
Tak bardzo to ja z kuzynką nie jestem :). Uświadomiliście mi, że taki związek jest w miarę normalny i w 100% akceptowany przez prawo.
Cytat:
Hah! Wiedziałem, że nie jestem sam ! :-)

Powiedz mi jak zareagowała na to rodzinka. Były jakieś prawne problemy?
No wiesz rodzina na początku zadowolona nie była, ale z biegiem czasu wszystko się jakoś uspokoiło :)
Co do drugiego pytania, nie jesteśmy małżeństwem, aczkolwiek jestem pewna że możemy wziąć ślub i cywilny i kościelny.
Cytat:
Przecież właśnie to napisałam - że nie ma obaw o tego typu problemy. hagath wybacz, w momencie kiedy to pisalem w slowie ewentualne zobaczylem na kncu przed "e" literke "i", ktora zmieniala sens zdania ; )

ale jak widac na przykladach nizej niektorzy nie czytaja w ogole calego tematu i tlumaczenia takie na nic...
mi ksiądz tłumaczył inaczej stopnie pokrewieństwa. Z teco co mówił, kościół uznaje dopiero związki od 5stopnia pokrewieństwa. Czyli po kolei powiedzmy:
jadzia ma dwoch synow: twojego ojca i twojego wujka, wujek ma corke
twoj ojciec - 1st pokrewienstwa
jadzia - 2st
wujek - 3st
kuzynka - 4 st
jej corka - 5st
Z tego wynika, że kuzynka pierwszego pokolenia odpada.
Witajcie ponownie. Na wstępie chciałem Wam podziękować za zainteresowanie temat i pomoc w podejmowaniu decyzji. Poniżej opowiem Wam jak wygląda sytuacja na dzień dzisiejszy.

Od ostatniej mojej wypowiedzi rozmawiam z kuzynką codziennie na GG. Nie mamy żadnych problemów z komunikacją miedzy sobą, więc zawsze znajdzie się jakiś temat do rozmowy. Czasami są to zabawne rozmowy, czasami rozmawiamy dość poważnie. Generalnie wszystko sprowadza się do tego, że mamy ze sobą świetny i częsty kontakt. W sobotę (wczoraj) padła propozycja z jej strony, żebym wjechał do niej na kawę. Musiałem i tak jechać w tamtym kierunku więc nie było powodu, żeby jej odmówić. Pogadaliśmy, wypiliśmy kawę. W zastraszający tempie minęło kilka godzinek i było trzeba się zbierać. Na sam koniec dodała, że trzeba się jutro(dzisiaj) spotkać - wypad do kina. Dzisiaj z rana zostałem już poinformowany, że mam się ubierać i czym prędzej do niej przyjechać. Ogarnąłem się i wyruszyłem. W drodze do kina zadzwonił do niej telefon. Dzwoniła jej mama..., kuzynka poinformowała ją, że jedzie ze mną do kina. Jej mama wystartowała na wstępie z takim tekstem:" chyba się nie zakochałaś? Nie możesz się zakochać, to nasza rodzina". Kuzynka oczywiście ją zapewniała, że tak nie jest. Po rozmowie z mamą rozmawialiśmy na ten temat. Dawała mi do zrozumienia, że się zakochała - jej opisy na GG też mogą o tym świadczyć. W końcu padło pytanie czy się w niej zakochałem. Pozostawiłem to pytanie bez odpowiedzi. Domyślacie się jaka jest prawda? Tak!

Prawda jest taka, że się masakrycznie zadurzyłem, a najlepsze jest to, że prawdopodobnie ze wzajemnością. Nie wiem jak jej o tym powiedzieć. Przez to całe zamieszanie czuję się fatalnie, nic mi się nie chce. Nie mam ochoty na nic, nawet na jedzenie. Najchętniej poszedłbym w kąt i ryczał jak małe dziecko. Brakuje mi jej bliskości...
Brzoskwineczka - źle Ci wytłumaczył. Mogę Ci zagwarantować na 101%, że kościół godzi się na związki najbliższego kuzynostwa. W teorii za zgodą biskupa, w praktyce czasami i bez niej.
Cytat:
mi ksiądz tłumaczył inaczej stopnie pokrewieństwa. Z teco co mówił, kościół uznaje dopiero związki od 5stopnia pokrewieństwa. Czyli po kolei powiedzmy:
jadzia ma dwoch synow: twojego ojca i twojego wujka, wujek ma corke
twoj ojciec - 1st pokrewienstwa
jadzia - 2st
wujek - 3st
kuzynka - 4 st
jej corka - 5st
Z tego wynika, że kuzynka pierwszego pokolenia odpada.
Nie chce mi się sięgać do notatek... ale z tego, co pamiętam, to kuzynka jest trzecim stopniem pokrewieństwa, a małżeństwa można zawierać od trzeciego. A nawet jeśli kuzynka jest akurat czwarta czy piąta... to i tak na 100% (czy tam 102%, żeby Hagath przebić ;)) takie małżeństwa są dozwolone i zawierane. Czasem bez zgody biskupa, czasem ze zgodą.
Wydaję mi się, że kwestie kościoła mamy załatwioną. Zależy mi na tym, żeby ją pierwszą nakłonić do wyznań. Trzeba to mądrze rozegrać.
Przede wszystkim gratuluję ogromnej odwagi. Trzeba mieć w sobie ogromną siłę, żeby móc panować nad taką sytuacją. No ale do rzeczy.

Cytat:
mama wystartowała na wstępie z takim tekstem:" chyba się nie zakochałaś? Nie możesz się zakochać, to nasza rodzina". Kuzynka oczywiście ją zapewniała, że tak nie jest. Nie chcę straszyć bo życzę Wam jak najlepiej, ale będzie problem. Jasnowidzem też nie jestem ale myślę, że mama domyśla się, że "jest coś na rzeczy", pewności nie ma, wyjaśnienia córki przyjmuje ale czy tak do końca Jej wierzy to nie byłbym taki pewien. Jest dość prawdopodobne, że zechce to sprawdzić. I jak się wyda to dramat będzie i lamenty.

Cytat:
Nie wiem jak jej o tym powiedzieć. Przez to całe zamieszanie czuję się fatalnie, nic mi się nie chce. Stary, powiedz Jej o tym jak najprędzej. Jeśli domyślasz się Jej uczuć ba mało tego, masz na to jawne dowody to trzeba działać. Spotkajcie się w jakimś spokojnym miejscu i pogadajcie. Jeśli łączy Was coś głębszego to musicie sobie o tym powiedzieć. Trzeba też ustalić Wasze wspólne stanowisko przed resztą rodziny. Bo kiedyś to sie albo wyda albo zechcecie się przyznać. Trzymam za Was kciuki.
Abbacik, dziękuje za zainteresowanie moim temat i rzeczowe odpowiedzi. Wczoraj kiedy wychodziła z samochodu wspominała o jakimś wypadzie w następny weekend. Niestety w jej głosie nie było już tej pewności. Pomimo licznych zapewnień w kinie - "to nic złego, że się spotykamy" itp. Najbardziej obawiam się tego, że jej mama zniszczy to co jest między Nami. Nie wiem co mam teraz począć, zastopować swoje uczucia czy brnąć dalej nie patrząc na nic? Zaproponować jakiś konkretny wypad w weekend czy czekać na krok z jej strony? Ech, dlaczego to wszystko musi być tak bardzo skomplikowane...?
Cytat:
Abbacik, dziękuje za zainteresowanie moim temat i rzeczowe odpowiedzi. Nie ma sprawy kolego. Zawsze to milo pomóc komuś kto jest w kropce^^

Cytat:
Wczoraj kiedy wychodziła z samochodu wspominała o jakimś wypadzie w następny weekend. Niestety w jej głosie nie było już tej pewności. Pomimo licznych zapewnień w kinie - "to nic złego, że się spotykamy" itp. Najbardziej obawiam się tego, że jej mama zniszczy to co jest między Nami. Nie wiem co mam teraz począć, zastopować swoje uczucia czy brnąć dalej nie patrząc na nic? Zaproponować jakiś konkretny wypad w weekend czy czekać na krok z jej strony? Ech, dlaczego to wszystko musi być tak bardzo skomplikowane...? Wiem, że sie powtarzam, ale powinniście jak najszybciej bardzo ale to bardzo poważnie porozmawiać. Ja nie czekałbym na Jej ruch, widać, że dziewczyna wygląda Twojego stanowiska jak zbawienia i raczej ta niepewność z tego wypływa i... dobija ją. Do tego w tle Jej mama. Ma dziewucha dylemat i czeka na Twoją reakcję. Zależy Ci na niej i zabujałeś się po uszy, nie? No to najwyższa pora działać. Ja wysłałbym Jej dziś, jutro jakiegoś fajnego sms-a, napisał pare ciepłych słów na gg i wykombinowałbym coś romantycznego na przyszly weekend. Niech Ona nie wyłazi ze skóry i nie organizuje Wam czasu. Bądź facetem na poziomie, zadzwoń do Niej i zapowiedz, że ma szykować się na miły weekend. Szczegółów nie zdradzaj. Tajemniczość dobrze działa na kobiety, wtedy wyobraźnia pracuje. Bardzo OK będzie kolacja (koniecznie ze świecami) w jakiejś miłej restauracji, spacer i rozmowa. Przyjedź po Nią z jakimiś kwiatami albo postaraj się, żeby one czekały na miejscu. Zapunktujesz tym bardziej niż Ci się wydaje. Po wszystkim odwieź do domu i pocałuj w policzek, dziękując za mile spędzony czas. Zapewniam, ze bedzie pod wrażeniem. I do tego pewna Twoich uczuć. A przecież o to chodzi, prawda? No stary, sprawy zaszły za daleko. Teraz wóz albo przewóz. Jak mawiają Anglicy: "Do or die". Do dzieła stary i niech Moc będzie z Tobą.
Abbacik, to już jest koniec. Wczoraj rozmawiałem z nią na GG. Ni stąd, ni zowąd poinformowała mnie, że w piątek wyjeżdża. Zamieniliśmy jeszcze kilka słów i się zmyła.
Cytat:
Abbacik, to już jest koniec. Wczoraj rozmawiałem z nią na GG. Ni stąd, ni zowąd poinformowała mnie, że w piątek wyjeżdża. Zamieniliśmy jeszcze kilka słów i się zmyła. Znaczy co, wyjeżdża na stałe, ucieka, ma jakiś problem? Może to tylko taki wybieg, może dziewczyna chce sobie przemyślec to i owo?
Wyjeżdża tylko na weekend, ale jestem wystarczająco bystry by zauważyć, że coś jest na rzeczy. Teraz tylko czekać aż mi powie, że na studniówkę idzie z kimś innym...
Cytat:
Wyjeżdża tylko na weekend, ale jestem wystarczająco bystry by zauważyć, że coś jest na rzeczy. Teraz tylko czekać aż mi powie, że na studniówkę idzie z kimś innym... Eeee, może nie jest aż tak źle. Dziewczyna ma teraz niezły mętlik w głowie i w tym wypadku nie należy się dziwić to raz. Po drugie (może się mylę) ale zachowywałeś się do tej pory dość ostrożnie, a Ona czekała na jakiś sygnał. Ma prawo czuć się zniechęcona, nie uważasz? Po trzecie i chyba najważniejsze: zastanawiałeś się co będzie gdy zdecydujecie się być razem? Nie wiem po ile macie lat, czy pracujecie i jesteście w stanie zamieszkać razem i się utrzymać bo to po prostu musisz wziąc pod uwagę. Pamiętaj o tym, że gdy się wszystko wyda może rozpętać się całkiem niezłe piekło. Ja myślę, że Jej właśnie o to chodzi. Jest zakochana po uszy ale w środku ma głos, który mówi: "a co dalej?" Ma prawo się bać, nie?
Nie zniechęcam Cię, nawet tak nie myśl. Jestem po prostu zdania, że musisz stanąć na wysokości zadania i pokazać, że jesteś facetem z jajami. Daj Jej do zrozumienia, że jesteś z Nią i Ją wspierasz. Zadnych tam płaczliwych sms-ów, maili i telefonów. Zamiast tego coś fajnego, ciepłego, zabawnego i delikatnie sugerującego Twoje uczucia. Do dzieła żołnierzu i nie trać wiary.
Ty to wiesz jak podnieść człowieka na duchu. Wspólne mieszkanie? Nie to nie wchodzi w grę - jesteśmy zbyt młodzi na tak radykalne posunięcie. Po drugie, nie wybiegam tak daleko w przyszłość. Fakt, za bardzo skrywałem swoje uczucia i teraz mogą sobie tylko pluć w brodę. Było mnóstwo okazji, żeby je okazać, ale zawsze miałem wewnętrzny hamulec. Moje działania na chwilę obecną są ograniczone do minimum, j/w wspomniałem kuzynka wyjeżdża i nie będę miał możliwości spotkania się z nią. Na GG nie będę załatwiał takich spraw. Chyba pozostaje mi tylko czekać i patrzeć co przyniesie nowy dzień. Oby nie było za późno...
Cytat:
Ty to wiesz jak podnieść człowieka na duchu. Nie słódź tyle bo sie zarumienie haha:D

Cytat:
Wspólne mieszkanie? Nie to nie wchodzi w grę - jesteśmy zbyt młodzi na tak radykalne posunięcie. Po drugie, nie wybiegam tak daleko w przyszłość. Fakt, za bardzo skrywałem swoje uczucia i teraz mogą sobie tylko pluć w brodę. Było mnóstwo okazji, żeby je okazać, ale zawsze miałem wewnętrzny hamulec. Moje działania na chwilę obecną są ograniczone do minimum, j/w wspomniałem kuzynka wyjeżdża i nie będę miał możliwości spotkania się z nią. Na GG nie będę załatwiał takich spraw. Chyba pozostaje mi tylko czekać i patrzeć co przyniesie nowy dzień. Oby nie było za późno... Czyli sprawa nadal nie przemyślana do końca jak widze. Staraj się, walcz, bo z tego może wypaść coś dobrego dla Was. Warto, bo jeśli tego nie zrobisz to będziesz żałował do końca życia.
Cytat:
Wydaję mi się, że kwestie kościoła mamy załatwioną. Zależy mi na tym, żeby ją pierwszą nakłonić do wyznań. Trzeba to mądrze rozegrać. Jeśli nie masz odwagi, by jej powiedzieć, że kochasz, to prawdopodobnie nie będziesz miał odwagi, by z nią żyć.
A jeśli jej mama może być teraz przeszkodą, to i przeszkodą byłaby i potem.
To czy będzie/byłaby przeszkodą to mnie akurat najmniej interesuje. Jeżeli Ona zdecyduję się być ze mną to na pewno nie odrzucę tego co nas łączy. Na razie relacje między nami stoją w martwym punkcie i nic nie wskazuje na to, żeby miały w najbliższym czasie się zmienić. A szkoda, przez tą niepewność czuje się cholernie osamotniony.
Cytat:
Na razie relacje między nami stoją w martwym punkcie i nic nie wskazuje na to, żeby miały w najbliższym czasie się zmienić. A szkoda, przez tą niepewność czuje się cholernie osamotniony. Póki co sam jesteś winien całej sytuacji, nie uważasz? Teraz tylko spokój może Cię uratować. I mądre decyzje.
Zdaję sobie sprawę z tego, że mogłem to wszystko rozegrać inaczej. Niestety, ale czasu nie cofnę. Próbowałem z nią zagadać, ale za każdym razem szybko mnie zbywa. Już mam dosyć tej zabawy i próbuje się pogodzić z faktem, że nie będzie Nam pisane żyć razem.
Keep fighting. I tak sobie myślę, że w końcu będziecie musieli ze sobą pogadać.
Za kilkanaście dni idziemy na koncert. Nie wiem jak się zachowam kiedy ją zobaczę. Tak bardzo chciałbym jej powiedzieć powiedzieć, że jest tą jedyną. A co jeżeli mnie wyśmieje? Z początku biło od niej ciepłe uczucie, naprawdę dało się to wyczuć. Teraz jednak wszystko się przewróciło o 360 stopni. Wydaje mi się, że mama ją postawiła do pionu.
Cytat:
Za kilkanaście dni idziemy na koncert. Nie wiem jak się zachowam kiedy ją zobaczę. Tak bardzo chciałbym jej powiedzieć powiedzieć, że jest tą jedyną. A co jeżeli mnie wyśmieje? Nic. Będzie tak samo. Albo lepiej.

Cytat:
Z początku biło od niej ciepłe uczucie, naprawdę dało się to wyczuć. Teraz jednak wszystko się przewróciło o 360 stopni. Wydaje mi się, że mama ją postawiła do pionu. Czyż nie mówiłem, że tak może być? Nie dowiesz się jak stoją Twoje akcje dopóki z nią nie pogadasz. Czekanie do koncertu jest złym pomysłem. Działaj, może nie wszystko stracone.
Heh ciekawi mnie jak to się rozwiąże, widzę, że się w niej ostro zadłużyłeś i mam nadzieje, że wyznasz jej swoje uczucia i się dobrze to potoczy.
Osobiście mnie moja kuzynka też się strasznie cholernie podoba i chciałbym z nią być, jednak nasze relacje na chwile obecną nie są aż takie gorące i z kolei nie chcę próbować z nią czegoś konkretnego. Wiem, że moja obecna polityka życia by ją zraniła, a tego nie chcę.
Witajcie! Dawno mnie tutaj nie było, pewnie dlatego, że ostatnimi czasy nie mam dla siebie w ogóle czasu. Wykorzystam to, że znalazłem odrobinę czasu i opowiem Wam jak wygląda sytuacja na chwilę obecną.

Od czasu do czasu odezwiemy się do siebie, czasami się nawet spotkamy. Zmieniłem zupełnie swoje podejście i odgrywam osobę trudną do zdobycia i tajemniczą. Takie postępowanie przyniosło szybkie efekty. Zaczęła się mną bardziej interesować i coraz częściej porusza temat związku, miłości. Teoretycznie mógłbym to wykorzystać i pociągnąć temat dalej, wyzbyłem się wewnętrznego hamulca. Dlaczego napisałem "teoretycznie"? Coś się we mnie odmieniło, stała się dla mnie nieatrakcyjna. Nie chodzi tutaj wcale o urodę, po prostu zacząłem dostrzegać wady, które posiada,a których ja nie znoszę u płci przeciwnej. Może to było po prostu zauroczenie? Wiem jedno, wyszedłem z dołka emocjonalnego i znów czuję, że żyje.
No i fajnie, że wszystko się jakoś wyprostowało. Mimo to nadal uważam, że od rozmowy się nie wywiniesz i w końcu będziesz musiał określić swoje stanowisko. Póki co postępujesz słusznie, mimo to uważaj żebyś nie przegiął. Powodzenia stary i niech Moc będzie z Tobą.
Cytat:
Nie wiem, jaką by Ci tu radę dać, ale powiem tak: Dla mnie związek z kimś z rodziny (bliższej lub dalszej, to nie ma znaczenia) jest po prostu OBRZYDLIWY. Dlaczego obrzydliwy? Bambii współczuje ludziom twojego pokroju.
Gdyby w twojej rodzinie zdarzyłby się podobny przykład, zakładam, że, nie byłoby już to TAKIE obrzydliwe, jak ci się zdaje teraz.
Związek z siostrą, czy bliską rodziną owszem.. ale jak rodzina dalsza? to co na przeszkodzie.. normalna rzecz, ludzie czują do siebie chemie i tyle
Cytat:
Dlaczego obrzydliwy? Bambii współczuje ludziom twojego pokroju.
Gdyby w twojej rodzinie zdarzyłby się podobny przykład, zakładam, że, nie byłoby już to TAKIE obrzydliwe, jak ci się zdaje teraz.
Dziękuję za wspólczucie, ale nie jest mi potrzebne :) Jak już podkreśliłam, związki "rodzinne" są dla mnie OBRZYDLIWE, ale to tylko i wyłącznie moja opinia. Gdyby coś takiego zdarzyło się w mojej rodzinie, to pewnie nie spotkałoby się z moją aprobatą, ale raczej olalałabym sprawę, bo nie lubię się w********ć w czyjeś życie.
A tu masz, jak to wygląda według prawa kanonicznego:
"W linii prostej pokrewieństwa nieważne jest małżeństwo między wszystkimi wstępnymi i zstępnymi, zarówno prawego pochodzenia, jak i naturalnymi. W linii bocznej nieważne jest aż do czwartego stopnia włącznie. Przeszkoda pokrewieństwa nie zwielokrotnia się. Nigdy nie zezwala się na małżeństwo, jeśli istnieje wątpliwość, czy strony są spokrewnione w jakimś stopniu linii prostej lub w drugim stopniu bocznej".
Powered by wordpress | Theme: simpletex | © BWmedia