ďťż

Związek na odległość, a przyjaciel na miejscu...

BWmedia
Związek na odległość, a przyjaciel na miejscu...
  Witam

Jestem z dziewczyna w zwiazku na odlegosc. Jako ze oboje poswiecilismy dla tego zwiazku sporo czasu, nie mamy zbyt wielu przyjaciol,szczegolnie ona. No i ostatnio w klasie pojawil sie pewien osobnik z ktorym jej sie dobrze rozmawia i chcialaby sie w pewnym sensie z nim zaprzjaznic. I teraz, czy po prostu jej ufac czy to cos dziwnego dla zwiazku? Dziewczyna zapewnia ze to tylko rozmowy i poza mna nikogo by nie chciala. Jednak nie wiem co myslec, teraz maja spotkac sie jutro na jakas kawke. Nie wiem, nie jestem expertem w milosci, czy takie cos to normalne i zaufac czy...?Nasz wiek to 22lata(ja) i 21 ona.


Myślę ze można zaufać temu co mówi, ze się chce spotkać i pogadać, ale co się dalej rozwinie na to już nie masz wpływu, dziewczyna jest młoda i pewnie chce mieć kogoś 'niedaleko' z kim nie tylko się spotka, czy pogada, ale tez pójdzie na spacer itp...
Jakieś tam zagrożenie jest, ale nie jest powiedziane ze nie będzie happy endu :)

Póki co bądź czujny.........
Popieram wypowiedź julianny, może się coś z tego wykluć, wszystko zależy od twojej dziewczyny, czego ona tak naprawdę pragnie, ona to może traktować jako przyjaźń, choć z praktyki wiem że przyjaźń pomiędzy mężczyzną a kobietą może zaistnieć zazwyczaj dopiero po sexie, a jej kolega zapewne jak to facet oczekuje czegoś więcej, nie znam Ciebie ani jej, ani waszego związku. Byłem w związku 8 letnim, przez ten czas nic się nie działo, bywali amanci którzy podbijali do mojej byłem narzeczonej, ale była świadoma tego i sama potrafiłą ogarnąć temat, lecz pod koniec 8 letniej kadencji pojawił się pewien Jarek z którym sie jej dobrze rozmawiało itp. dalej nie muszę ci opowiadać. Ogólnie pobłogosławiłem ich nowy związek :), nigdy nic na siłę, nie można się dusić... ale to tylko mój punkt widzeniamoże niezbyt optymistyczny jak dla ciebie. Uważam że wszystko zależy od osoby.
Cytat:
Jestem z dziewczyna w zwiazku na odlegosc. Jako ze oboje poswiecilismy dla tego zwiazku sporo czasu, nie mamy zbyt wielu przyjaciol,szczegolnie ona. No i ostatnio w klasie pojawil sie pewien osobnik z ktorym jej sie dobrze rozmawia i chcialaby sie w pewnym sensie z nim zaprzjaznic. Oczekujesz że twoja dziewczyna nie będzie miała przyjaciół dlatego że tych także ich nie masz?


Z doświadczenia własnego mogę powiedzieć że związki na odległość nie działają...
Są takie osoby, i być może jest to większość ludzi, dla których fakt natychmiastowej i stałej fizycznej obecności kogoś obok nich jest przesądzający w kontaktach międzyludzkich i stawiany ponad wszelkimi zaletami partnera, z którym są na odległość. Jeśli Twoja dziewczyna należy do takich osób, to taki przyjaciel, czy inny, może stanowić zagrożenie. Ale izolowanie partnerki od wszelkich kontaktów z mężczyznami jest, po pierwsze, niemożliwe, po drugie, nie wyjdzie ani Wam, ani związkowi na dobre, zresztą, po trzecie, dla niej będzie zubażające, bo można mieć chłopaka (i to nawet na odległość), a zarazem przyjaciół, kolegów płci męskiej. Z tymże to nie układ dla każdego/każdej.
a czy wy pozwolilibyscie swojemu partnerowi na takie spotkanie?
outgoing Nie zgadzam się z tobą że związki na odległość nie działają bo sam już jestem 3 lata w taki związku po prostu to zależy od ludzi. A co do ciebie biedronawlkp to powiem ci tak nigdy nie miałem takiej sytuacji ze swoją dziewczyną bo wiesz kobietom do końca ufać nie można :P a skąd wiesz co facetowi po myślach idzie może chce coś wiecej ? jest jeszcze jedno pytanie co ile widzicie się ?? może jak bedziesz u kobitki to pogadaj z nią ?? bo ja bym chyba swojej pani na takie coś nie pozwolił ...
Nie ma co ukrywać, że nowa znajomość z kimś atrakcyjnym (to musisz sam ocenić) jest zawsze zagrożeniem dla związku. Jesteśmy tylko ludźmi, a nowe mięsko zawsze ma w sobie coś kuszącego. Powinieneś ufać, bo przecież nie musi do czegoś dojść, ale jednocześnie zalecałbym mieć oczy szeroko otwarte.
Cytat:
outgoing Nie zgadzam się z tobą że związki na odległość nie działają bo sam już jestem 3 lata w taki związku po prostu to zależy od ludzi. Ja myślę że bardziej od odległości :) Mój związek był na odległość 10 tys. km.
Cytat:
outgoing Nie zgadzam się z tobą że związki na odległość nie działają bo sam już jestem 3 lata w taki związku po prostu to zależy od ludzi. A co do ciebie biedronawlkp to powiem ci tak nigdy nie miałem takiej sytuacji ze swoją dziewczyną bo wiesz kobietom do końca ufać nie można :P a skąd wiesz co facetowi po myślach idzie może chce coś wiecej ? jest jeszcze jedno pytanie co ile widzicie się ?? może jak bedziesz u kobitki to pogadaj z nią ?? bo ja bym chyba swojej pani na takie coś nie pozwolił ... kiedy mowie ze sie nie zgadzam, to do chodzi do klotni ze nie ufam i chce ja zamknac w klatce...ale z drugiej strony mowi ze jak sie nie czuje okay z tym to przestanie...zaufam i zobacze co sie stanie.
outgoing To faktycznie ładnie cie zawiało :P 10 tyś km xd a ja tu mówię o zaledwie 150 km ;d biedronawlkp za bardzo nie znam się na kobietach ale jeżeli zgadzasz się na takie coś to miej oczy i uszy szeroko otwarte bo nie wiadomo co facet zamierza ...chyba że dziewczyna zrozumie że tobie takie coś przeszkadza i bedzie inna bajka ... napisz za pare dni jak sprawa wygląda bo jestem ciekawy xD
biedronawlkp pozwól jej iść, jeśli cię kocha i jest ci wierna nie masz powodów do obaw :)
Nie ma to jednak jak się jest pod ręką...ja 2 tyg.bez spotkań "na żądanie odczułam boleśnie a co dopiero ciągla odległość..nie masz wyjścia jak tylko zezwolić a co z tego wyjdzie czas pokaże..
Cytat:
Ja myślę że bardziej od odległości :) Mój związek był na odległość 10 tys. km. ależ daleko!!!
najlepiej pogadaj z nią o twoich rozterkach...
Julianno, wygląda na to, że outgoing mówi o swoim byłym związku.

Biedronawlkp, gdybyś zabronił dziewczynie mieć kolegę, to nie byłoby dobrze. Natomiast to, czy Twoja dziewczyna będzie Cię chciała zdradzić, czy też pozostać tylko przy koleżeńskich stosunkach, nie zależy od Twojej zgody. Gdybyś zabronił, byłoby to zapewne źle ocenione, a dziewczyna i tak mogłaby kontaktować się z tym, czy z innym chłopakiem.
Bez zaufania nie będziesz mógł spać spokojnie. Natomiast to, czy opłacało się zaufać, okaże się.
Cytat:
a czy wy pozwolilibyscie swojemu partnerowi na takie spotkanie? Ja bym sobie nie pozwolił na poważny związek na odległość. To jest dobra opcja co najwyżej na romans.

Na razie pójdzie na kawę, następnie do kina a potem do łóżka. Nie wierzę w przyjaźń damsko-męską.

Tyle w temacie.
YoungStallion, a w koleżeństwo między kobietą, a mężczyzną wierzysz? Bo na dobrą sprawę, na razie ten chłopak, jest dla dziewczyny Autora tylko kolegą, jeśli go niedawno poznała, trudno tu mówić o przyjaźni.
Ja na przykład nie widzę nic złego w koleżeństwie, czyli relacji, która zakłada spotykanie się od czasu do czasu albo rozmawianie w szkole/na studiach/w pracy. To nic wielkiego, rozmawiać może się dobrze z ludźmi dowolnej płci.
Natomiast przyjaźń to już coś więcej, głębsza relacja, osobiste rozmowy, spędzanie ze sobą często dużej ilości czasu.
Cytat:
Julianno, wygląda na to, że outgoing mówi o swoim byłym związku. tak, wiem :)

Cytat:
a czy wy pozwolilibyscie swojemu partnerowi na takie spotkanie? pozwoliłabym, ale byłabym czujna...
To normalne, kiedy człowiek ma znajomych i przyjaciół. Partner nie ma prawa tego zabronić. Raczej powinien się cieszyć, że osoba, z którą jest, jest normalna, potrafi żyć z ludźmi, a nie spędza czas na modleniu się do zdjęcia. O ile jeszcze zrozumiałabym spędzanie ze sobą całych dni na początku związku, kiedy mieszka się obok siebie, to ni chu chu nie ogarniam poświęcania sobie całego czasu w związku na odległość. To jak, obie strony to totalne zombiaki, które nie mają swojego życia i tylko odliczają czas do spotkania? Im szybciej znajdą sobie własne paczki, z którymi mogą spędzać czas, tym lepiej.

Inna sprawa, że nie każdy nadaje się do życia w związku na odległość. I że będąc w związku, nawet nie na odległość, da się zakochać w kimś innym, kto wyda się bardziej atrakcyjny.

Ale to Ty powinieneś być dla swojej partnerki na tyle atrakcyjny, żeby Cię nie chciała zostawić dla świeżo poznanego chłopa, a nie zabraniać jej kontaktów z ludźmi. Bo chyba chcesz być z człowiekiem, a nie z wytresowanym zwierzątkiem? Zabranianie jej spotkań równa się z tym, że uważasz, że rzuci Cię przy pierwszej okazji. A co to za związek wtedy? Jak ktoś chce, okazję zawsze znajdzie.

EDIT: Zastanawia mnie, dlaczego tyle osób pisze o "pozwoleniu", "zezwoleniu"... Przepraszam, na co tu pozwalać? I z jakiej racji? Dziewczyna idzie z kolegą na kawę, to jej prywatna sprawa. Facet może to zaakceptować albo nie. Zezwalać to by jej mogli rodzice, gdyby była niepełnoletnia.
Cytat:
pozwoliłabym, ale byłabym czujna... Tylko, że jak tu być czujnym? Co to według Ciebie znaczy?
oznacza to dyskretne kontrole...
Możesz rozwinąć Julianna? W jaki sposób dyskretnie kontrolowałabyś partnera?
Podobno dla dzieci są takie czipy do wszczepienia, żeby łatwiej je było namierzyć, można by i partnerowi... ;)

Cytat:
Ale to Ty powinieneś być dla swojej partnerki na tyle atrakcyjny, żeby Cię nie chciała zostawić dla świeżo poznanego chłopa, a nie zabraniać jej kontaktów z ludźmi. Bingo.

Cytat:
Zastanawia mnie, dlaczego tyle osób pisze o "pozwoleniu", "zezwoleniu"... Przepraszam, na co tu pozwalać? I z jakiej racji? Dziewczyna idzie z kolegą na kawę, to jej prywatna sprawa. Facet może to zaakceptować albo nie. Zezwalać to by jej mogli rodzice, gdyby była niepełnoletnia. Też mnie to zastanawia, w końcu partner nie jest moim niepełnoletnim dzieckiem. "Zabraniam Ci się spotkać z koleżanką", może i by nie poszedł, ale następnym razem mógłby mi nie powiedzieć, że w ogóle ma koleżankę. Co to ogóle za relacja. :rolleyes:
Cytat:
Ale to Ty powinieneś być dla swojej partnerki na tyle atrakcyjny, żeby Cię nie chciała zostawić dla świeżo poznanego chłopa, a nie zabraniać jej kontaktów z ludźmi. Strasznie naiwne podejście. Wszyscy jesteśmy tylko ludźmi, słyszy się przecież o zdradach wcale nie z kimś lepszym, atrakcyjniejszym, tylko po prostu nowym, świeżym. Zagrożenie jest tym większe, gdy mowa o związku na odległość, bo co bliskie, namacalne ma więcej szans na przyciąganie. Jednak nic nie da się z tym zrobić, należy wierzyć, że Twoja partnerka wie, gdzie jest granica, oraz w którym momencie lepiej ograniczyć lub urwać kontakt.
Czy zabroni, czy nie, dziewczyna i tak zrobi co będzie chciała..

Maoam, chodzi mi np. o odwiedzanie dziewczyny bez zapowiedzi, tak z zaskoczenia, jakoby niespodzianka miała być...
Malo sie rzeczy wydalo przez cos takiego?
Pooglądaj chociażby film "Oh, Karol"
Dromader, co jest naiwnego według Ciebie w tej wypowiedzi? Jak powinna wyglądać? Może tak?
Cytat:
Zabraniaj swojej partnerce kontaktów z facetami, bo skoro jesteś daleko, to ona tylko czeka na okazję, żeby przyprawić Ci rogi. Jasne, że słyszy się o zdradach - ale jak panna zechce zdradzić, to zdradzi. Jednym z powodów zdrad jest to, że partner przestał się starać, bo uznał, że raz zdobyte mu się należy. To niech się stara, a nie daje jej "pozwolenia" na kawę.

Jakby mi ktoś próbował wyznaczać, z kim wolno mi się spotykać, to bzyknęłabym się na lewo z czystej złośliwości.

I nie przeczę, że świeże kusi, że wszyscy jesteśmy ludźmi etc. Ba, tym, czego mi brakuje w związku najbardziej, jest adrenalina, którą przeżywałam, podrywając nowego faceta. Ale jakoś nie zdradziłam ani razu, choć poznałam od cholery atrakcyjnych chłopów, z którymi poszłabym do łóżka bez wahania, gdybym tylko była wolna. A nikt mnie jakoś nie trzyma na krótkiej smyczy.
Cytat:
Ba, tym, czego mi brakuje w związku najbardziej, jest adrenalina, którą przeżywałam, podrywając nowego faceta. Ale jakoś nie zdradziłam ani razu, choć poznałam od cholery atrakcyjnych chłopów, z którymi poszłabym do łóżka bez wahania, gdybym tylko była wolna. A nikt mnie jakoś nie trzyma na krótkiej smyczy. A są ludzie, którzy adrenaliny nie potrzebują i do tego baaardzo trudno trafić im na osobę, którą uznaliby za atrakcyjną na tyle, żeby mieć ochotę coś z nią zrobić. Słyszy się o zdradach, ale nie dotyczą one 100% populacji.
Ćwierćnuta, nie wiem w jaki sposób doszłaś do takiej konkluzji. Może najpierw doczytaj moją wypowiedź do końca.

Chodziło mi raczej o to, że nie ma co chłopakowi wpierać, że jeśli będzie wystarczająco atrakcyjny dla niej, to do zdrady dojść nie może. Na pewno jest to czynnik zmniejszający prawdopodobieństwo, ale nie wykluczający. Uważam tylko, że podejście "będąc fajnym, jestem bezpieczny" jest naiwne bo dalece niewystarczające. Myślę, że obok tego o czym napisałaś, powinien jednak z nią porozmawiać o tym jak ona to widzi, o granicach koleżeństwa/przyjaźni, znakach ostrzegawczych, itd.

Swawolna, zdrady nie dotyczą 100%, ale zdolność do takiego występku już raczej tak, różne są tylko warunki w jakich mogłoby do niej dojść.
Ależ ja mu nie wpieram, że ona go nie zdradzi, bo jest fajny. Próbuję mu raczej pokazać, że zabranianie czegokolwiek nie przynosi efektu, bo jak panna zechce, to zdradzi. Jeśli uważa, że zrobi to przy pierwszej okazji, to po co z nią jest?

A rozmowa o granicach - jasne, ale na jakiej zasadzie? Bo jakoś sobie nie wyobrażam, że facet mi mówi, co ma być między mną a moimi przyjaciółmi. Przyjaźń to dla mnie uczucie równie głębokie jak miłość. I tak, jak przyjaciółka nie będzie mi mówić, jak mam się kochać, tak facet nie będzie mówił, jak mam się przyjaźnić.
Nie zauważyłem, żeby tak twierdził. Ma po prostu obawy, bo nagle na horyzoncie pojawił się ktoś nowy.

Na takiej zasadzie jak my rozmawiamy tutaj. Każdy przedstawia swoje stanowisko, a potem staramy się wypracować tak istotny dla porozumienia kompromis.
Cytat:
Chodziło mi raczej o to, że nie ma co chłopakowi wpierać, że jeśli będzie wystarczająco atrakcyjny dla niej, to do zdrady dojść nie może. Nikt tu chyba tak nie twierdził.

Cytat:
zdrady nie dotyczą 100%, ale zdolność do takiego występku już raczej tak, różne są tylko warunki w jakich mogłoby do niej dojść. Zgadzam się, z tymże te warunki dla różnych osób są bardzo różne, więc i prawdopodobieństwo inne. Jednym niewiele trzeba, innym wprost przeciwnie, mogą się męczyć latami, a jeszcze nie zdradzą.
Tak sobie myślę jeszcze o jednym aspekcie tej sprawy. Osoba, która uważa, że gdyby doszło do sytuacji "ryzykownej" (na przykład spędzenia całej nocy przy winie, z kolegą, który ją kręci), to mogłoby dojść do zdrady, której ta osoba by nie chciała, bo kocha partnera, sama może nałożyć na siebie pewne ograniczenia, żeby do takiej sytuacji nie dopuścić. Jedni (ci, którym emocje towarzyszące kontaktom z nową osobą, nie są tak potrzebne) mogą pozwolić sobie na niemal wszystko w kontaktach z innymi ludźmi i nie muszą obawiać się... własnej zdrady, a inni muszą się kontrolować, żeby nie ulec, jeśli zależy im na osobie, z którą są związani. Uważam, że jest to pewnego rodzaju odpowiedzialność.
Jeśli partner mi ufa i w ogóle mnie nie ogranicza, to ja powinnam sama nie dopuszczać do sytuacji, w których mogłoby dojść do zdrady. W końcu go kocham, a on mi zaufał, muszę się więc troszczyć o to, żeby tego zaufania nie zawieść.
Czyli zaufanie, w takim ujęciu, oznacza oddanie swojego losu w ręce partnera i wiara, że on będzie potrafił się kontrolować i tak kierować swoim życiem, żeby potrafić zabezpieczyć się przed ewentualnym skokiem w bok, jednocześnie samemu nie ograniczając go. Do tego dochodzi założenie, że partner sam zna siebie najlepiej, zna też nas i wie, co by nas zabolało, i będzie wiedział, jak postępować, by nas nie skrzywdzić.
Dobrzy sa coponiektorzy, pozwolenia, zakazy, kontrole :lol: kujcie klatke na "partnera".
Sam jestem w zwiazku na odleglosc. W zyciu by mi nie przyszlo do glowy, zeby zabraniac kontaktu z jakims czlowiekiem. Jesli jakis facet swiruje mi do kobiety - jej sprawa, zeby to rozwiazac korzystnie dla naszego zwiazku. Jesli tego nie chce/ nie potrafi zrobic - "tam sa drzwi".
Jesli bedzie chciala zdradzic, zdradzi chocby sie nie wiem co robilo. Po tym mozna poznac ile dana osoba jest warta. Ma 101% swobody, z niczego mi sie nie musi tlumaczyc (przede wszystkim niby dlaczego mialaby to robic). Koniec koncow jest ze mna nie z przymusu. Wiec albo chce tego zwiazku nadal, albo szuka sobie innego, ale bez 'zapasu' w postaci mnie, tyle.
Cytat:
YoungStallion, a w koleżeństwo między kobietą, a mężczyzną wierzysz? Bo na dobrą sprawę, na razie ten chłopak, jest dla dziewczyny Autora tylko kolegą, jeśli go niedawno poznała, trudno tu mówić o przyjaźni. W koleżeństwo wierzę z tym, że kojarzę to z grupą kolegów/koleżanek w pubie. Jak kobieta z facetem spotykają się regularnie 1x1 po koleżeńsku to imho coś już się święci.
Cytat:
W koleżeństwo wierzę z tym, że kojarzę to z grupą kolegów/koleżanek w pubie. Jak kobieta z facetem spotykają się regularnie 1x1 po koleżeńsku to imho coś już się święci. Young... proszę Cię nie uogólniaj... miałem napisać "nie p..." ale się powstrzymuję. Mam kilka koleżanek - z racji mojego zawodu (w większości pracują kobiety), z kilkoma jestem "dobrym kolegą", z jedną z nich trenuję bieganie (ja ją wciągnąłem do tego) - w związku z czym czasem biorę u niej prysznic - jest aktualnie wolna, ale jakoś do głowy mi nie przyszło robić coś więcej. Dodatkowo, moja żona o tym wie i nie robi żadnej wojny ani niczego podobnego...
Jeśli dziewczyna ma "skłonności" do skakania w bok to nawet jak będzie blisko to wykręci taki numer - tu odległość nie ma nic do rzeczy - i odwrotnie, jeśli nie ma czegoś takiego w planach, to nawet duża odległość tego nie zmieni... To samo tyczy się odwrotnej sytuacji (płciami).... wierność nie zależy od odległości tylko od tego co łączy dwie osoby - najwyżej będą bardziej tęsknić.
cieszę się Twoim szczęściem iceberg. Ja swojej wypowiedzi z dupy nie wziąłem tylko z doświadczenia swojego i swoich znajomych.

Co to tego, że odległość nie ma nic do rzeczy: nie pie... .
Tu nie chodzi tylko o miłość i uczucie ale o potrzeby. Dodaj do tego jeszcze młody wiek.
Powered by wordpress | Theme: simpletex | © BWmedia