ďťż

Co sie dzieje kurde, ze wszyscy sie rozstaja? :|

BWmedia
Co sie dzieje kurde, ze wszyscy sie rozstaja? :|
  No wlasnie, co jest grane? Na forum od miesiaca czy dluzej widze prawie codziennie nowy topic na ten sam temat, teraz ledwo co w innym przeczytalem post Julianny, w moim otoczeniu zwiazki sie rozwalaja, mozliwe bardzo ze dzis moj sie zakonczy..

Sory za bluzgi ale..

Co jest do ****y nedzy? :|


Jesli mozna. Dla MNIE osobiscie to jest BARDZO proste. Jestem juz kilka lat ze swoja partnerkąi ja zawsze wiedzialem, ze bede robil wszystko zeby bylo NAM i pojedynczo JEJ i MI dobrze w tym związku. ZAWSZE takze we wczesniejszych krotkich zwiazkach wiedzialem, ze jak bede z kobieta to juz na zawsze. Niestety we wczesniejszych zwiazkach kobiety okazywaly sie dzicinnei znajomosc sie urywala. Teraz jestem z moją ukochanąi wiem, ze JA NIGDY nie zrobie NIC wbrew NAM, nie zdradze...nie znajde sobie kogos innego. Jest mi z nia dobrze i mimo iz czassami roznie to bywa wiem ze chce byc z nia na zawsze...ona tez tego chce. Ja wiem ze ZAWSZE chce z nia byc, bo dla mnie liczy sie jedna osoba zawsze i najwazniejszy jest zwiazek...i ta druga połówka, a ze niektorzy maja inne zdanie to juz sam masz odpowiedz na swoje pytanie. Ludzie za SZYBKO rezygnuja, a najgorsze jest to ze zdradzaja sie, bo klotnie i cala reszte da sie naprawic jesli sie tylko chce i kocha sie nawzajem chociaz nie zawsze jest latwo, ale trzeba naprawde kochac, umiec wybaczac i isc RAZEM przez zycie. Pozdrawiam wszystkich ZAKOCHANYCH i zycze duuuzo milosci :***
Jedni się schodzą, inni poznają, a jeszcze inni rozstają - taka kolej rzeczy.
właśnie
ja przezywam to strasznie, do głowy dostaje
ciagle mam spocone oczy w pracy jak pytaja to mówie ze to alergia
dlaczego tak musi być, że ktos bez kogos nie może żyć???
jak przetrwac ten okres kto ma jakis sposób, dajcie mi go!!!!


TAKICH rad jest na forum MILIONY, a ich styl "z czasem zapomnisz" niestety to nie jest takie łatwe...i najlepiej żyć tym co się ma...najgorzej jest jak było się wporządku a ta druga osoba zraniła, tak to chociaż w jakiś sposób moznaby sie usprawiedliwiac, ze robili sie duzo dla WAS a ta 2 osoba poprostu nie umiala tego dostrzec. Kazda taka osoba wczesniej czy pozniej potnie sie sama, widzac co straciła. Najbardziej cierpi ten kto kocha, ale on wie sam w sobie ze jest bardzo WARTOŚCIOWYM człowiekiem, a z czasem "ktoś" mu to doskonale uświadomi i RAZEM przejdą WSPÓLNIE swoją ścieżke życia...
Cytat:
Niestety we wczesniejszych zwiazkach kobiety okazywaly sie dzicinnei znajomosc sie urywala. To ciekawe, że nigdy koniec związku nie był twoją winą.
Cytat:
Ludzie za SZYBKO rezygnuja, a najgorsze jest to ze zdradzaja sie, bo klotnie i cala reszte da sie naprawic jesli sie tylko chce i kocha sie nawzajem Czasem nie ma po prostu czego naprawiać i najdojrzalszą decyzją jest ta o rozstaniu.

Troszkę dziecinne te twoje posty. Nie obraź się, rzadko kiedy życie jest takie czarno-białe, jest w nim jeszcze cała paleta szarości.
Ech rozchodzą sie i schodzą eee a co mnie to? Nie mój problem. Naprawdę nie wiem po czym wy ludzie rozpaczacie. Ludzie przychodzą i odchodzą a wy zostajecie. Więc o co wam w ogóle chodzi??
Cytat:
jak przetrwac ten okres kto ma jakis sposób, dajcie mi go!!!! Proponuje zrobic sobie porzadny "reset" mozgu, tzn upic sie, czy co tam wolisz...
Cytat:
Jesli mozna. Dla MNIE osobiscie to jest BARDZO proste. Jestem juz kilka lat ze swoja partnerkąi ja zawsze wiedzialem, ze bede robil wszystko zeby bylo NAM i pojedynczo JEJ i MI dobrze w tym związku. ZAWSZE takze we wczesniejszych krotkich zwiazkach wiedzialem, ze jak bede z kobieta to juz na zawsze. Niestety we wczesniejszych zwiazkach kobiety okazywaly sie dzicinnei znajomosc sie urywala. Teraz jestem z moją ukochanąi wiem, ze JA NIGDY nie zrobie NIC wbrew NAM, nie zdradze...nie znajde sobie kogos innego. Jest mi z nia dobrze i mimo iz czassami roznie to bywa wiem ze chce byc z nia na zawsze...ona tez tego chce. Ja wiem ze ZAWSZE chce z nia byc, bo dla mnie liczy sie jedna osoba zawsze i najwazniejszy jest zwiazek...i ta druga połówka, a ze niektorzy maja inne zdanie to juz sam masz odpowiedz na swoje pytanie. Ludzie za SZYBKO rezygnuja, a najgorsze jest to ze zdradzaja sie, bo klotnie i cala reszte da sie naprawic jesli sie tylko chce i kocha sie nawzajem chociaz nie zawsze jest latwo, ale trzeba naprawde kochac, umiec wybaczac i isc RAZEM przez zycie. Pozdrawiam wszystkich ZAKOCHANYCH i zycze duuuzo milosci :*** Ja nauczylem sie ze slow "nigdy" i "na zawsze" lepiej nie uzywac.
Ja rozstalem sie ze swoaja jakies 5 misiecy temu.Byelm "twardy" i myslalem ze mi przeszlo.Ostatnio poprosila mnie o pomoc przy kompie(zebym jej windows przeinstalowal).Kiedy wchodzilem do niej do domu serce zaczelo mi szybciej bic,oddech stal sie niespokojny i zaczalem caly drzec..Rece mi sie trzesly gdy siedzialem przy kompie.Sama to zauwazyla.Ona juz nic do mnie nie czuje,ba spotyka sie z kims..Nigdy nie myslalem ze mozna sie tak zakochac i ze kiedys mi na kims tak bardzo zalezalo..Ale nie chce nic z tym robic,przynajmniej narazie.Milosc czasem jest do bani..ale najgorsze jest to ze "serce nie sluga" ...
P.S Asiulek tez myslalem ze "nie ta to nastepna" dopoki nie dostalem drgawek na jej widok..Nie wiem juz sam co mam myslec o tym wszytkim.
A ja że nie wolno gasić benzyny wodą :P
Reflux sorry,ale nie jestes zabawny.Ktos ci to musi wreszcie napisac.
Chyba wiosna ludziom odbija do głowy, w moim towarzystwie kilka par z wieloletnim stażem również się rozpadło... Ja również poznałam ból rozstania tej wiosny;(
mam podobnie jak kolega light. tzn nigdy nie zrobilem nic co mogłoby zaszkodzić związkowi. niestety nie trafiłem jeszcze na partnerkę, która działałay tak samo. po prostu ludzie często okazują się niedojrzali i tak wychodzi..
powiem krótko: Po prostu zycie takie własnie jest, niekoniecznie bez przerwy usłane różami..
Ja, z kolei, mam to szczęście, że przyjaźń zamieniła się w uczucie:>
Jacy wszyscy, jacy wszyscy... My się nie rozstajemy :D
Cytat:
A ja że nie wolno gasić benzyny wodą :P Ale pamietaj; Tam gdzie jest ogien ,tam jest dym.
Nic sie nie dzieje bez powodu.
No i koniec.

Przynajmniej kulturalnie bylo, bez wielkiego huku.

Przykro troche, bo sie czlowiek wkrecil juz, no ale.. zycie ;)

Trzeba isc dalej.
Cytat:
...

Nie ten, to następny. Głupotą jest pisać , że sie kocha raz w życiu... Kochać można 100 osób, kazda milosc jest inna.
Brawo, kwintesencja życia. Prawda to szczera i bolesna jednocześnie. Można pokochać drugą, trzecią czy setną osobę, trzeba tylko chcieć otworzyć się na ludzi. Najczęściej po rozstaniu ma się żal do świata i ludzi i nie chce się z ludźmi nawet rozmawiać. Ale to co dajesz z siebie, wraca do ciebie zwielokrotnione. Mówi się, że tak naprawdę to kocha się tylko raz w życiu i to najczęściej jest ta pierwsza, głęboka miłość. Ta niewinna, niedojrzała, czysta w swojej formie, bo nie skażona żadnym doświadczeniem. Właśnie to odkrywanie, uczenie się siebie, poznawanie nowego, jest tym czymś, co każdy z nas zapamiętuje na całe życie. Każda następna miłość jest inna, bardziej dojrzalsza, mniej niewinna, ostrożniejsza, bo wzbogacona o doświadczenia wyniesione z poprzednich związków. W każdym kolejnym związku człowiek jest bardziej ostrożny, a przez to mniej otwarty. Ale tylko do momentu, aż przekona się, że to jest właśnie to.
Wiosna to pora zmian, możliwe że to właśnie dlatego jest w tym czasie tyle rozstań. Też to zauważyłem na forum.
temat rzeka, jest własnie tak samo jak powiedział Jacenty w poprzednich moich miłościach zycia nie zdarzyło sie ze mówiłem im że je kocham :) wolałem unikac tego słowa, zastapic czymś innym, zjechac jakos z tematu, teraz uskuteczniam to coraz czesciej :pray: słowo to wychodzi samo z siebie 8) każdy ma prawo do miłości :twisted:
Pytanie więc do osób znajdujących się już w związku małżeńskim. Czy to sakramentalne TAK daje mocy związkowi, czy trudniej jest czy łatwiej żyć z sobąjeśli pojawiają się kłótnie. Jeśli sie nie mozna dogadac lub nie pasuje osoba a nie jest sie po slubie to podobno mozna zerwac i nie meczyc sie (zdanie wielu z was na pewno- nie moje :P), a jak to jest po ślubie. Czy wtedy jedynym rozwiązaniem jest wziąść rozwód? Czy te słowa składane przed BOGIEM nie mająwtedy znaczenia? czy para rozmawiając wtedy nie pyta sie siebie nawzajem "przeciez obiecywalismy sobie milosc, w bogactwie i biedzie na dobre i na zle"....jak to jest..jesli mozna to prosze osoby mające żone/męża o ICH zdanie...

Cytat:
To ciekawe, że nigdy koniec związku nie był twoją winą. Uwierz mi lub nie. Wiem wtedy byłem gówniarzem, ale mając świadectwo wielkiej miłości rodziców w domu jakoś ZAWSZE wiedziałem, że jak będe chodził z jakąś dziewczyną to zawsze będe chciał sięz nią już ożenić, zakocham się w niej i będe chciał z nią być, może to i dziecinne, ale teraz też tak mam z moją ukochaną. A co do tego, że NIGDY nie było mojej winy...może za bardzo byłem naiwny, chociażby na jednej kolonii jak panna lizała się na zamiane dziś ze mną a jutro z innym i tak kilka dni, dałem se siana a potem panna za mną lata i błaga, wruciłem znów. Skończyła się kolonia i mimo, ze bylismy z jednego miasta to pojechała mi kiedyś, że "lepiej mieć przyjaciół na całe życia niż chłopaka na chwile" szkoda, ze potem pojechała na pielgrzymke i znów bawiła się kilkoma naraz...(wiadomość od jej koleżanki)...może wiele osób powie, ze miala racje, ale TERAZ widze jak bylo w liceum, ja bylem caly czas z moja ukochana RAZEM, a wielcy przyjaciele z kazdym miesiacem kruszyli sie. Teraz NAJWIĘKSI przyjaciele sie porozstawali, kłótnie, zazdrość, chamstwa i wyzywania...dlatego wiedziałem, że dobrze robimy zesmy się oddali sobie nawzajem będąc cały czas razem...oczywiscie znajomi tez, ale my trzymalismy sie bardzo mocno siebie :)
Cytat:
Brawo, kwintesencja życia. Prawda to szczera i bolesna jednocześnie. Można pokochać drugą, trzecią czy setną osobę, trzeba tylko chcieć otworzyć się na ludzi. Najczęściej po rozstaniu ma się żal do świata i ludzi i nie chce się z ludźmi nawet rozmawiać. Ale to co dajesz z siebie, wraca do ciebie zwielokrotnione. Mówi się, że tak naprawdę to kocha się tylko raz w życiu i to najczęściej jest ta pierwsza, głęboka miłość. Ta niewinna, niedojrzała, czysta w swojej formie, bo nie skażona żadnym doświadczeniem. Właśnie to odkrywanie, uczenie się siebie, poznawanie nowego, jest tym czymś, co każdy z nas zapamiętuje na całe życie. Każda następna miłość jest inna, bardziej dojrzalsza, mniej niewinna, ostrożniejsza, bo wzbogacona o doświadczenia wyniesione z poprzednich związków. W każdym kolejnym związku człowiek jest bardziej ostrożny, a przez to mniej otwarty. Ale tylko do momentu, aż przekona się, że to jest właśnie to.
Wiosna to pora zmian, możliwe że to właśnie dlatego jest w tym czasie tyle rozstań. Też to zauważyłem na forum.
Caly czas sobie tak tlumacze, i mi to wychodzi nawet ;)
A czuje sie.. dziwnie. To nawet nie jest jako taki bol, tylko non stop scisniety zoladek ;]

Ale juz od wczoraj staram sie nie myslec o tym co bylo, inna sprawa, ze ktos sie pojawil :D bardzo szybko, heh, a ja nie wiem jak to traktowac ;)
Tylko nie zjedźcie mnie odrazu. Ja poprostu niewiem co to znaczy, żeby zerwać z kimś. Wiem póki co jak bardzo to boli, kiedy druga osoba zdradzi i rzuci i wiem, że różnie to bywa i różne ma sie humory etc etc, ale wiem, że robie dużo dla nas i, że moja ukochana tez to robi...wiec ja chce zyc poki co mimo, ze sa rozne problemy żyć ze swiadomoscią, ze my bedziemy TOGETHER FOREVER :)

A jesli mozna może ktoś poda jakie są cechy lub oznaki długiej czy prawdziwej miłości, bo dla niektórych moge byc dziecinny, ale ja chce pokazac ze JA naprawde nie mysle tylko TERAZ tak o chwiowo jak gówniarz...

No i co mam podać jakis konkret, ze jak brakło pieniędzy jej pieniędzy to dałem ze swoich zarobionych, czy ze potrafie o 6 rano pobiec 8 km zeby zobaczyc gdzie jest przychodnia do ktorej ma isc, czy ze zawsze jestem blisko czy co moge jeszcze napisac zeby WAM pokazac ze jednak mimo 19 lat nie jestem takim gnojkiem. Wiem, ze to moze nie duzo, ale robie narazie to co moge i na co mi pozwalaja mozliwosci, a wiem...ze ZAWSZE bede blisko niej i ZAWSZE we wszystkim jej bede pomagał..bo ją KOCHAM...ale znow mozna powiedziec, ze to TYLKO milosc, ja jestem INNY moze ia jakby mnie zostawila znalazlbym kiedys INNA, ale obiecalem sobie ze bede walczyl a teraz prosze starszych o weryfikacje :)
Hymn o miłości

Gdybym mówił językami ludzi i aniołów,
a miłości bym nie miał, stałbym się jak miedź brzęcząca albo cymbał brzmiący.
Gdybym też miał dar prorokowania i znał wszystkie tajemnice,
i posiadał wszelką wiedzę, i wszelką możliwą wiarę, tak iżbym góry przenosił,
a miłości bym nie miał, byłbym niczym.
I gdybym rozdał na jałmużnę całą majętność moją,
a ciało wystawił na spalenie, lecz miłości bym nie miał, nic bym nie zyskał.

Miłość cierpliwa jest,
łaskawa jest.
Miłość nie zazdrości,
nie szuka poklasku,
nie unosi się pychą;
nie dopuszcza się bezwstydu,
nie szuka swego,
nie unosi się gniewem,
nie pamięta złego;
nie cieszy się z niesprawiedliwości,
lecz współweseli się z prawdą.
Wszystko znosi,
wszystkiemu wierzy,
we wszystkim pokłada nadzieję,
wszystko przetrzyma.
Miłość nigdy nie ustaje,
[nie jest] jak proroctwa, które się skończą, albo jak dar języków, który zniknie, lub jak wiedza, której zabraknie.

Po części bowiem tylko poznajemy, po części prorokujemy.
Gdy zaś przyjdzie to, co jest doskonałe, zniknie to, co jest tylko częściowe.
Gdy byłem dzieckiem, mówiłem jak dziecko, czułem jak dziecko, myślałem jak dziecko. Kiedy zaś stałem się mężem, wyzbyłem się tego, co dziecięce.
Teraz widzimy jakby w zwierciadle, niejasno; wtedy zaś [zobaczymy] twarzą w twarz: Teraz poznaję po części, wtedy zaś poznam tak, jak i zostałem poznany.
Tak więc trwają wiara, nadzieja, miłość - te trzy: z nich zaś największa jest miłość."
1 Kor 13,1-13
Cytat:
Pytanie więc do osób znajdujących się już w związku małżeńskim. Czy to sakramentalne TAK daje mocy związkowi, czy trudniej jest czy łatwiej żyć z sobąjeśli pojawiają się kłótnie. Jeśli sie nie mozna dogadac lub nie pasuje osoba a nie jest sie po slubie to podobno mozna zerwac i nie meczyc sie ... To sakramentalne TAK, powinni mówić ludzie całkowicie pewni swojej decyzji. I właśnie z tego TAK wynikają określone skutki. Min przytoczone przez Ciebie kłótnie, jeżeli masz świadomość tego, czym jest związek, to wtedy do kłótni podchodzi się całkowicie inaczej. Przestaje funkcjonować pojęcie "za wszelką cenę". Nie mozna sobie pozwolić na bezwzględne wymuszanie posłuchu czy przyznawanie racji, to nie na tym polega. W ten sposób traci się zaufanie ukochanej osoby. Kłótnie, jeżeli już są, muszą być przede wszystkim poszukiwaniem kompromisu a nie udowadnianiem swoich racji i forsowaniem swoich, jedynie słusznych decyzji. I właśnie to powiedziane sobie TAK w pewien sposób mobilizuje do poszukiwania innych rozwiązań. W momencie kiedy ma się rodzinę, dzieci, nie mozna pozwolić sobie na zwykłe odwrócenie się plecami czy trzaśnięcie drzwiami przed nosem drugiej osoby. To co się stworzyło, trzeba pielęgnować i umacniać. Do tego potrzeba samozaparcia, odpowiedzialności, dojrzałości. Czasem kiedy nie ma już wyjścia, trzeba umieć poświęcić siebie czy swoje idee. Schować dumę do kieszeni, jeżeli chce się ratować to, co jest najważniejsze.
Co do listu do Koryntian to wspaniałe są te słowa. Może ktoś oglądał film "szkoła uczuć" mam nadzieje, ze tak tam te słowa najbardziej mi uświadomiły wielkość ich samych...Tak tez wlasnie staram się postępować zgodnie z tymi magicznymi słowami..bo wierze, że MIŁOŚĆ wszystko przezwycięzy i wszystkiemu da rade...a co do TWOICH słów Jacenty to tak samo pięknie zgadzam się, ale dziwne ze po sakramentalnym TAK ludzie dopiero starają się jakos znajdowac kompromisy, a jesli jeszcze do niego nie dojdzie, starają się dobrac tą odpowiednią osobe, zmieniając partnerów, ja osobiscie staram się cały czas dochodzic do kompromisów z mojąksiężniczką i robic wszystko zebysmy znaleźli wspólny język...ale słowa cudowne i wielkie dzięki za nie Jacenty i TOBIE Belletyn za przytoczenie własnie w TYM temacie TYCH waznych, magicznych słów
Light.. masz jak ja 19 lat, wiec Ci powiem..Jakkolwiek zycze Ci jak najlepiej, ale nie uzywaj slow "nigdy" i "zawsze".

Masz racje, ze prawdziwa milosc wszystko przezwyciezy, ale kochac musza dwie osoby, a nigdy nie wiadomo jak sie zycie potoczy.
To jeszcze coś ode mnie: traktuj innych tak, jak sam chciałbyś być przez nich traktowany.
Cytat:
Masz racje, ze prawdziwa milosc wszystko przezwyciezy, ale kochac musza dwie osoby, a nigdy nie wiadomo jak sie zycie potoczy. Zgadza się :)

Cytat:
To jeszcze coś ode mnie: traktuj innych tak, jak sam chciałbyś być przez nich traktowany. Jeśli chodzi o związek tak właśnie staram się postępować :)
Cytat:
Ja, z kolei, mam to szczęście, że przyjaźń zamieniła się w uczucie:> ja też.. zawsze tak mam. inaczej bym chyba nie mógł
Cytat:
No wlasnie, co jest grane? Na forum od miesiaca czy dluzej widze prawie codziennie nowy topic na ten sam temat, teraz ledwo co w innym przeczytalem post Julianny, w moim otoczeniu zwiazki sie rozwalaja, mozliwe bardzo ze dzis moj sie zakonczy..

Sory za bluzgi ale..

Co jest do ****y nedzy? :|
Moim zdaniem to przez upalne lato, albo przesyt mrowkojadów na kamczatce :D
w przyrodzie nic nie ginie, ktoś sie rozstaje to kto inny sie zakochuje :cool: równowaga musi być ;)
Aaaa, nie zdążyłem się pochwalić. Odległość 'wyspy' zabiła mój związek po propozycji mej lubej o przerwie na jakiś czas. Bzdura.
Nie wiem.
Wiem jedno : milosc i wspaniały sex nie sprawiaja ze zwiazek przerwa.

Schiller
U mnie to samo, przerwa która tak nas oddaliła i odzwyczaila od siebie, ze pozniej nie było co zbierać.
Tak jak mi to moja ex mowila Asiulku :
"czasem milosc nie wystarczy" ;)
Cytat:
Tak jak mi to moja ex mowila Asiulku :
"czasem milosc nie wystarczy" ;)
bo dla niektorych osob nie liczy sie wnetrze partnera, tylko to ILE moze nam on zaoferowac ze swojej strony, jednoczesnie samemu nie dajac jemu nic w zamian. Przynajmniej tak to dzialalo w moim przypadku. Ona oczekiwala niewiadomo czego, jeszcze zebym czytal w jej myslach.

Tzn. myslala tak: kocham sie z toba (ona) to daj mi wszystko czego pragne. A seks to niby jednostronna przyjemnosc, niby tylko moja.
Wielu ludzi nie kocha drugiej osoby tylko kocha z nią być. Ktoś to kiedyś napisał, nie pamiętam czy tu na tym forum czy gdzieś indziej. Ale taka jest prawda. Ludzie myślą, że jak związek mi daje jakieś korzyści, jeśli czerpię z niego przyjemność to kocham, ale jak już nie ma motylków, jak ta osoba powszednieje i wchodzi rutyna to już nie kocham tylko szukam kolejnej "wielkiej miłości". A według mnie prawda jest taka, że to właśnie ta rutyna, to przyzwyczajenie, codzienna troska o drugą osobę to właśnie miłość. Bez uniesień, bez motylków. To trwanie latami razem, wspólne jedzenie śniadania, obiadu i kolacji, wspólne oglądanie tv, życie razem, spokojne bez uniesień,a nie tylko serduszka, wiersze i serenady. Tym co scala związek powinna być przyjaźń i miłość jak do brata/siostry/przyjaciela plus seks. A zakochanie nie jest miłością. Moze być na początku, ale wcale nie musi. I na pewno minie szybciej niż przyszło tylko pytanie czy coś wtedy zostanie? Czy zostanie ta główna podstawia zwiazku czyli przyjaźń i przyzwyczajenie żeby mógł trwać on dalej?
Cytat:
tylko szukam kolejnej "wielkiej miłości". to bym wymieniala na;"szuka kolejnych motylkow".

Reszta jest wspaniale ujeta;
Cytat:
A według mnie prawda jest taka, że to właśnie ta rutyna, to przyzwyczajenie, codzienna troska o drugą osobę to właśnie miłość. Bez uniesień, bez motylków. To trwanie latami razem, wspólne jedzenie śniadania, obiadu i kolacji, wspólne oglądanie tv, życie razem, spokojne bez uniesień,a nie tylko serduszka, wiersze i serenady.
Szlajfka chylę czoła przed tym co napisałaś. Twój post jest na 1 miejscu najmądrzejszych, które tutaj przeczytałem.
Dzieki za uznanie :) Ale ubolewam nad tym, że tak mało ludzi właśnie w taki sposób postrzega miłość :/
Cytat:
to bym wymieniala na;"szuka kolejnych motylkow". Masz racje. dlatego właśnie napisałam "wielka miłość" w cudzysłowiu, Bo dla takich ludzi to jest miłość, a dla mnie raczej nią nie jest...
No no. Szlajfka dobrze pisze. Niektorzy to tak pieprza, ze niby tak bardzo kochaja, a tak naprawde chodzi im tylko o to zeby jak najwiecej wydrzec od drugiej osoby, w kazdym tego slowa znaczeniu. Nachapac sie nachapac i kopnac w dupe. Im dluzej o tym mysle tym bardziej jestem pewny tego, ze moja eks wlasnie tak mnie traktowala. *******ila ze mnie kocha jak nikogo dotad, tymczasem zostawila mnie szybciej niz motyw 30 sekund z filmu "Goraczka" I to ma byc ta wielka milosc ?! Jesli tak to ja dziekuje, postoje.
Cytat:
No wlasnie, co jest grane? Na forum od miesiaca czy dluzej widze prawie codziennie nowy topic na ten sam temat, teraz ledwo co w innym przeczytalem post Julianny, w moim otoczeniu zwiazki sie rozwalaja, mozliwe bardzo ze dzis moj sie zakonczy..

Sory za bluzgi ale..

Co jest do ****y nedzy? :|

Co jest? Ciężko określić, ale zgodzę się z Twoim zdaniem absolutnie. To już kolejny rok, kiedy kłopoty sercowe u par z różnym starzem zaczynają się (wg. moich obserwacji) w czerwcu... Nawet ja z moim partnerem (prawie 3 i pół roku razem) mieliśmy związkowe "burze", rozstania itp... Moja najlepsza przyjaciółka rozstała się z chłopakiem po półtorarocznym związku, inna po kilkutygodniowej znajomości została rzucona, a koleżanka ze studiów po dwu i pół letnim... Ogólnie w czasie sesji i rozpoczynającego się lata zaczynają się schody... To straszne, ale ja już wiem - nienawidzę czerwca!!!
Cytat:
To straszne, ale ja już wiem - nienawidzę czerwca!!! Ja chyba też znienawidzę. Zwłaszcza 8 :/
Cytat:
Ja chyba też znienawidzę. Zwłaszcza 8 :/ Noc z 8 na 9 to dla mnie jedna z najgorszych w życiu... Najgorsza i najcięższa rozmowa z moim byłym juz facetem, pełna płaczu, żalu i gniewu... Taki symboliczny koniec pierwszej miłości... Następnego dnia zadzowniła przyjaciółka i powiedziała, że właśnie rozstała się z chłopakiem.. Tej samej nocy.. uch:/
ja pokłóciłam się i rozstałam z moją miłością w nocy z niedzieli na poniedziałek (3/4 czerwca). W poniedziałek wieczorem przyjaciółka czekała na mnie przed moją pracą i pocieszała mnie... A we wtorek koło 22:00 (5 czerwca) zadzwoniła ona do mnie i powiedziała, że ją zostawił chłopak... Razem zaczęłyśmy płakać przez telefon... O ile kłopoty w moim związku spowodowałam ja, o tyle we wszystkich innych przypadkach "po prostu" się posypało. Ale to nie zmienia faktu, że ponownie czerwiec zebrał pokaźne żniwo złamanych serc.

:/
Ojej, współczucie Gumko.
A ja, po jakimś miesiącu niesnasek, właśnie przeprosiłem się z wódką. Jako, że trunek ów jest rodzaju żeńskiego - właśnie popsułem Wam statystyki, hehe :>
Cytat:
Noc z 8 na 9 to dla mnie jedna z najgorszych w życiu... Najgorsza i najcięższa rozmowa z moim byłym juz facetem, pełna płaczu, żalu i gniewu... Taki symboliczny koniec pierwszej miłości... Następnego dnia zadzowniła przyjaciółka i powiedziała, że właśnie rozstała się z chłopakiem.. Tej samej nocy.. uch:/ Heh, czyli jest nas 3....
@Raine dobre wódka przynajmniej cię posłucha, tylko że jak za dużo to głowa boli :P
Cytat:
A ja, po jakimś miesiącu niesnasek, właśnie przeprosiłem się z wódką. Jako, że trunek ów jest rodzaju żeńskiego - właśnie popsułem Wam statystyki, hehe :> Jak to śpiewał Rysiu Riedel: Whisky moja żono, jednak tyś najlepszą z dam ;)
A tu garśc argumentów dla samotnych ;) link
Dziewczyny, koniec narzekań!!!
Nosy do góry i na łowy póki trwa lato ;)
Weźcie się w garść bo wam młodość przeleci na użalaniu się i wspominkach o byłym...
I piszę to do wszystkich... Do Ciebie Też...
heh no wlasnie nie narzekac, takiego kwiatu pół swiatu :P
Cytat:
heh no wlasnie nie narzekac, takiego kwiatu pół swiatu :P jak tu nie narzekac nie wspominac jak taka EX jeszce pisze do mnie majle i mnie w nich w****ia, zachwycajac sie jak to jest szczesliwa z nowym chlopakiem i mowiac mi ze zaluje ze mnie poznala ? Bezczelna. NIc jej nie zrobilem przeciez :goth:
a ja nie chce innej osoby w moim życiu. Zależy mi tylko na NIM i chcę żebyśmy znów byli razem - mam nadzieję, że się nam to uda. :)
Cytat:
jak tu nie narzekac nie wspominac jak taka EX jeszce pisze do mnie majle i mnie w nich w****ia, zachwycajac sie jak to jest szczesliwa z nowym chlopakiem i mowiac mi ze zaluje ze mnie poznala ? Bezczelna. NIc jej nie zrobilem przeciez :goth: A ja mam wrecz przeciwnie, tzn przyjaznie sie z moja juz teraz EX. Praktycznie dalej wszystko jest po starem tyle ze nie jestesmy juz razem...niby jest dobrze ale dziwnie tak jakos nam jest, bo dalej chcemy sie spotykac i przyjaznic a jednak jakos tak chyba mamy do siebie zal ze nam nie wyszlo, ach te zycie
@Gumka
Tego Ci zycze.
Po prostu nie widze sensu miesiacami , latami wspominac, plakac itd. Życie plynie dalej, z nim czy bez niego.Milosc miloscia , ale takie zachowania niszczą , powoduja ze sami odbieramy sobie szanse na szczescie.

@Logimen
To zmien numer.
Ja zmienilam wszystko(mail, gg, numer kom etc)
Asiulek nie ma mowy. Nie bede sobie robil burdelu z zycia ze wzgledu na jednka glupia ci... Specjalnie robi mi na zlosc, ale jakos przezyje. Poza tym numer koma mam na firme i jest taki ladny ze nie chce zmieniac :-) Pozniej za duzo zachodu z podawaniem kazdemu znajomemu nowego nr/maila/gg.
No ja wolalam zrobic burdel niż dostawac po dupie.
logimen a nie mozesz po prostu nie odbierac meili od niej, takie to trudne? :|
Albo zablokować gg, skrzynkę pocztową i nawet komórkę? Przecież to się da zrobić i jest banalnie łatwe. Widocznie chcesz, żeby Cię męczyła.
Zablokowanie jej numeru na gg + dobry filtr antyspamowy na pocztę i 2/3 problemu z głowy :)
no wlasnie, dla chcacego nic trudnego...
dzięki Asiulek :]

A logimen... ta twoja była to niezłe ziółko... Nie otwieraj e-maili od niej, zablokuj nr gg. Albo zanim to zrobisz napisz do niej wymownego e-maila co myślisz o jej zachowaniu. Może jej się wydaje, że to świetny sposób, żeby sobie poradzić z waszym rozstaniem? Dziwna sytuacja.
Macie rację, szukać nowego. Tylko że ja jak zwykle mam pod górkę i większość facetów pewnie nie umiałaby zaakceptować mojej choroby, bo tego typu choroby są ogólnie społecznie nieakceptowane :| No ale może znajdę takiego wyjątkowego. Dlatego tak bardzo się uczepiłam tego swojego, bo wiem jaką trudność sparwia mi poznawianie nowych ludzi i mowienie im o sobie. Ale już nie truję o sobie :P Kurde, starciłam razem z nim przyjaciela i teraz muszę wywlekać swoje doły na forum zamiast jemu :| :(
Ludzie spokojnie :) Numer gg juz dawno zablokowalem, na SMSy nie odpisywalem i dala sobie spokoj. Dostalem 2 maile od niej i tez juz zastosowalem filtr antyspamowy z blokada jej adresu wiec luzik ;)

Szlajfka nie martw sie <kwiatek> Znajdziesz innego i bedzie dobrze. Wiem co czujesz bo mam podobne mysli do Ciebie, lek przed tym ze nie znajde juz nikogo, jestem nieufny, trzymam wszystkie panny na dystans itp. Moze z czasem mi to przejdzie, ale nie predko chyba.
Logimen dziękuję :) A dawno się rozstaliście? Mnie najbardziej boli właśnie to, że boję się że nikogo nie znajdę i to, że on moze jakąś znaleźć, że będzie ją przytulał, całował, mówił to samo co mi mówił. Że już nie będę tą najważniejszą, tylko jakaś inna nią będzie... Czułabym się jak ktoś gorszy, bo w końcu z gorszego się rezygnuje na rzecz lepszego. A z moim poczuciem wartości i tak już niezadobzre, wiec to by mnie jeszcze dobiło... Ale z tego co wiem on nie ma nikogo na razie, z jakąś próbował kręcić ale go spławiła :D
Nie wiem czy to dobrze czy źle, że z nim nadal rozmawiam, on zrobił się milutki i w ogóle, mozę to dlatego, ze teraz został zupełnie sam i gdyby nie ja na tlenie to nie miałby do kogo się odezwać? :P Może powinnam być okrutna i też zamilknąć, ale wiem, że nie dałabym rady, bo wtedy ja też zostałabym sama.... :/
Szlajfka nie mow ze nie czytalas mojego tematu o rozstaniu, bodajze 27 lub 28 grudnia zalozylem topic. Troche mnie zjechaliscie, ale teraz sprawa wyglada "troche" inaczej i moja ex juz nie jest taka swieta jakby sie moglo wydawac czytajac moj temat. Ja caly czas mysle o tym, ze ktos inny ja dotyka, kocha sie z nia, caluje itp. :-( Nie moge tego zniesc. Bo wyszlo na to, ze wymienila mnie na lepszy model, wczesniej umawiajac sie z tym kolesiem za moimi plecami i tyle. Wiec to samo co Ciebie spotkalo. Dodatkowo te maile w ostatnich dniach, ale sprawa sie juz dzis wyjasnila. Powkurzalismy sie nawzajem i juz zgoda. Nie odzywam sie do niej bo nie chce znowu sie gorzej meczyc, ale widze ze ona chetnie by nawiazala ze mna przyjazn. Nie chce tego.
MOje rozstanie bylo zaraz po Sylwestrze(na ktory notabene poszlismy razme jakby nigdy nic,nic nie zapowiadalo rozstania).Nie bylo fajnie,mimo ze teraz mozna powiedziec zrobila niezly przeskok jakosciowy jesli chodzi o chkopaka(wymarzony model:na stanowisku- kierownik w firmie w ktorj ona pracuje,dobry samochod,wlasny dom - mozna przedstawic mamusi ;) ).
Nie czuje sie jednak gorszy..moze na poczatku mi to nie odpowiadalo,ale naprawde juz mi zupelnie przeszlo.Oczywiscie tez boje sie samotnosci,bo nikt nie da mi gwarancji ze nie bede sam,ale jakos daje rade.Wogole nie mam z nia kontaktu odkad dowiedzialem sie o jej "akcjach" (wogole inna kobieta,dziwie sie jak mozna sie tak zmienic..wczesniej mimo ze z kims byla normalnie gadalismy,takze nie zerwalem kontaktu ze wzgledu na jej nowego boya..bylo juz ich 3 w ciagu 6 miechow) i teraz nawet bym na nia nie spojrzal.Dobra rada - jesli naprawde chciecie sie wyleczyc z bylych,zerwnaie definitywnie kontaktu to podstawa.Utrzymujac kontakt,czlowiek podswiadomie sie ludzi i przez to meczy.
Jest dobrze,ale nie tak jak kiedys,brakuje mi bliskosci,nawet glupiej rozmowy,bo wszyscy w wakacje sa czyms zajeci(najczesciej wyjazdami ze swoimi polowkami..),ale nie zamierzam sie spieszyc i szukac na sile,narazie imprezuje i czekam kiedy mi serce zabije do innej ;)
Ja tez juz dzis wyslalem ostatniego, definitywnie, pozegnalnego SMSa do bylej i wiecej nie wysle. Wlasnie nie chce sie tak ludzic podswiadomie, ze cos kiedys moze jeszcze z tego by bylo bo nigdy nie bedzie. Dla mnie to juz temat zamkniety, ale dola jednak jeszcze troche mam :(
Missionaire dobrze prawi Jeśli już sie zrywa to na maxa, ale np jak tą osobe spotykamy na co dzień trza sie umieć zachować ;) grzecznie sie przywitać, pogadać o pogodze, nie zdradzać za wiele jak ci leci, na koniec gadki strzelić kilka pseudokomplementów i nic wiecej ;) swoją byłą dość czesto widze, mieszka kilka kamiennic dalej :)
Cytat:
Ja caly czas mysle o tym, ze ktos inny ja dotyka, kocha sie z nia, caluje itp. :-( Nie moge tego zniesc. Bo wyszlo na to, ze wymienila mnie na lepszy model, wczesniej umawiajac sie z tym kolesiem za moimi plecami i tyle.
Czuję dokładnie to samo i jest to straszne uczucie. Na myśl o tym, że kocha się ze swoją nową dziewczyną i robi z nią to, co robił ze mną, dostaję mdłości....
Cytat:
Missionaire dobrze prawi Jeśli już sie zrywa to na maxa, ale np jak tą osobe spotykamy na co dzień trza sie umieć zachować ;) grzecznie sie przywitać, pogadać o pogodze, nie zdradzać za wiele jak ci leci, na koniec gadki strzelić kilka pseudokomplementów i nic wiecej ;) swoją byłą dość czesto widze, mieszka kilka kamiennic dalej :) kozak,ja nie chce miec z nia nic wspolnego,jej rodzicom,bratu mowie dzien dobry,czesc - oni mi krzywdy nie zrobili.Ale jej nie - zrobila ze mnie glupka,sprawila ze poczulem sie jak smiec,upokorzyla mnie.Naprawde niech sie trzyma ode mnie z dala.Zreszta ostatnimi czasu klamala mnie tyle razy ze z kims takim nie mam ochoty nawet "czesc" sobie powiedziec,a o pogadaniu wogole mowy nie ma.Nie obchodzi mnie tez co ona teraz sobie o mnie mysli,mam to gdzies.Nie zalezy mi na opinii kogos takiego.Wystarczy ze przyjaciele sa ze mna (wspolni) i trzymaja moja strone.Ona sie dalej stacza,mowi ze wie ze robi zle,ale ma to w gdzies.Traci przyjaciol,ja juz jej moralow prawil nie bede.Kiedys ja bronilem,ale juz przestalem.
Powered by wordpress | Theme: simpletex | © BWmedia