ďťż

Rozstanie po 3 latach. Manipulacja w związku.

BWmedia
Rozstanie po 3 latach. Manipulacja w związku.
  Witam, jestem tu nowa. Pierwszy raz zwracam się do Was z prośbą, więc proszę o wyrozumiałość.
Mam niby dość typowy problem, ale spędza mi on sen z powiek.. Właśnie rozstałam się z facetem, z którym byłam prawie 3 lata. Prawie cały ten czas był po postu cudowny. Nie byliśmy tylko partnerami, ale także najlepszymi przyjaciółmi. Zostawiłam go jednak, bo nie mogłam już znieść braku szacunku z jego strony, który mi od dłuższego czasu okazywał. Nie było to chwilowe. Próbowałam z nim rozmawiać, mówić wprost.. Oczywiście obiecywał, że to się zmieni, że nad tym pracuje.
Znajomi uważali mnie za idiotkę, ślepo zakochaną w facecie, który się ze mną spotyka tylko wtedy, gdy "nie ma co robić". To oczywiście ich zdanie. Może i poniekąd tak było.. Sama nie wiem. Nie mogłam rozmawiać o moich problemach w związku z nikim, bo każdy mówił mi tylko, żebym go zostawiła, bo nie jest mnie wart. Dlatego zwróciłam się z tym do rodziców, którzy powiedzieli mi dokładnie to samo. Chyba w końcu zrozumiałam, że to była psychomanipulacja z jego strony. Potrafił mnie obrazić, po czym ja obrażałam się na niego, a on sprawiał, że miałam wyrzuty sumienia: "jak ja mogłam mu to zrobić, sprowokować go do tego, żeby tak do mnie powiedział".
Proszę Was o pomoc, bo jestem bezsilna. Minął już kolejny tydzień bez niego, a ja wciąż go kocham i im dłużej nie jesteśmy razem, tym bardziej mi go brakuje. Najgorsze jest to, że czuję się całkiem samotna.. Kiedy tylko o nim wspominam, słyszę "przestań, znajdź sobie kogoś i Ci przejdzie". Ale ja jestem bez niego nieszczęśliwa. Nie chcę nikogo innego. Wiem, że tak będzie dla mnie lepiej,że powinnam się odciąć od niego, bo to był chory związek, który doprowadził mnie do nerwicy.
Poradźcie mi proszę, jak przetrwać ten okres.. Ja chyba sama nie wiem, czego chcę. Z jednej strony wszystko nas dzieli, a z drugiej kocham go, jak szalona i nie wiem, czy nie chciałabym przechodzić tego znów, byleby przy nim być.. Serce mówi mi jedno, a rozum drugie. Bardzo mi ciężko, bo wszystko, co mam, kojarzy mi się z nim..
Co powinnam zrobić? Tylko proszę bez odpowiedzi w stylu: "odetnij się od niego", bo ja właśnie próbuję to zrobić, ale nie potrafię...
Potraktujcie to poważnie,
dziękuję.


Moja droga bardzo dobrze postąpiłaś że z nim skończyłaś.
Ja wiem że trudno jest zakończyć związek na którym Ci bardzo zależało tym bardziej że go kochasz.Ale powiedz mi jedno:czy nadal chciałabyś być poniżana?chciałabyć trwać w związku w którym to tylko Ty masz szacunek do swojego partnera?no i dochodzi jeszcze ta gra psychologiczna.Wiesz że tak naprawde to on doprowadził Cie nie tylko do nerwicy,ale też sprawił że zawsze znajdujesz swoją wine w kłótniach i masz wyrzuty sumienia.Nie potrzebnie się tyle czasu męczyłaś!
Jesteś teraz w strasznym dołku ale czy on się do Ciebie w ogóle jakoś przez ten tydzień odezwał?
Moim zdaniem brak szacunku i takie gierki psychologiczne oznaczają że on aż tak Cie nie kochał tj Ty jego,albo nawet w ogóle.
Ile Ty masz w ogóle lat?
no wlasnie ile masz lat i czy to byl Twoj pierwszy powazny zwiazek? bo po opisie wyglada na to, ze tak. Jesli to prawda to rady typu "znajdz sobie kogos innego" nic tu nie dadza, musisz swoje odchrowac i przecierpiec. na to potrzeba czasu.
słuchaj pod żadnym pozorem do niego nie wracaj, nie odzywaj się doniego, urwijcie kontakt. Przeżyłam kropka w kropkę to co Ty, z tym że ja się z nim schodziłam i rozchodziłam bo obiecywał poprawę. Teraz definitywnie skończyłam to, wreszcie czuję że żyje. Wiem co czujesz, ale bądź silna, bez niego też możesz istnieć jako całkowicie autonomiczna jednostka. On Cię zmanipulował i byłaś jedynie cząstką jego. Wiem co to jest, dlatego piszę zdecydowanie nie próbuj do niego wrócić. Nie warto.


Byłam w podobnej sytuacji. Chłopak też potrafił mną tak manipulować, że tak samo jak Ty wierzyłam w to, że to wszystko moja wina a on jest taki cudowny, nawet jezeli mnie nie szanuje, że to ja sie niedostatecznie duzo staram.
Nie jestem z nim, było cięzko przez kilka miesięcy, ale wychodziłam ze znajomymi sie pobawić, zakupy, odświezałam znajomosci - wszystko po to,by zając czymś ręce. Ty też tak zrób! Potrzeba czasu, wiem, boli, ale wszystko do przejścia. Już za niedługo bedziesz się z siebie smiać, że w ogole kiedykolwiek mogłaś z nim być.
Głowa do góry, trzymam za Ciebie kciuki!
Póki co to widzimy tylko relację jednej strony więc trudno określić jaki był ten związek.
"Przyjaciele" też różne rzeczy mówią, a dla rodziców prawie żaden kandydat nie jest idealny.

Niemniej jednak jeśli było tak jak zostało to opisane to mogę powiedzieć, że lepiej jak się teraz obudziłaś niż za kilka lat jak Ci.. przyleje.. Oczywiście z Twojej winy.
Witam
Opowiem Ci pokrótce moją historię. Mam dosyć duże doświadczenie jeśli chodzi o sprawy damsko męskie byłam w 3 poważnych związkach trwających od 2-4 lat. W szkole średniej poznałam swojego pierwszego poważnego chlopaka (wiadomo wczesniej spotykałam sie z kilkoma ale pierwszym takim powaznym był własnie on) Wszystko było wspaniale do momentu w którym musiał przejąć interes po nagle zmarłym ojcu. Wtedy przestał miec dla mnie czas gdzie spedzalismy praktycznie co drugi dzien razem nagle ktos mi go odebrał nie mogłam sie do tego przyzwyczaic cały czas mi go bylo mało wystarczyło ze zadzwonił telefon a on sie ubierał i nagle gdzies wychodził nawet nie mówił gdzie...jako bardzo młoda dziewczyna nie rozumiałam tego ze tyle pracuje i bardzo czesto gdy był przemeczony dzwoniłam zeby przyjechał wtedy najczesciej dochodziło do spięć potrafił nagle wybuchnąć i w nerwach wykrzyczec na mnie straszne rzeczy po których co prawda zawsze przepraszał ale i tak czułam sie potwornie, wydawało mi sie ze nie chce sie juz ze mną spotykać czułam sie nie kochana dlatego po jakimś czasie zerwałam z nim definitywnie( bo w miedzy czasie zrywalismy i wracalismy do siebie na zmiane). Był zaskoczony, probował walczyc ale ja nie dawałam mu szans uznałam ze tak bedzie dla mnie lepiej. Powiedział mi ze skoro tak uwazam to zostawi mnie w spokoju bo mnie kocha. Męczyłam sie kilka miesiecy nie mogłam zapomnieć wszystko mi sie z nim kojarzyło, kolezanki tak jak zawsze mówiły"przestań znajdziesz kogoś innego" ale wiadomo co innego miały mi mówić ...
po pół roku zwiazałam sie z innym facetem na poczatku bylo swietnie lecz z czasem zaczełam dostrzegać w nim braki tych cech jakie miał własnie Damian (pierwszy chlopak) nadal czułam ze go kocham dlatego zerwałam z Michałem..Po jakimś czasie znowu spróbowałam sie związac z facetem bylam z nim dobre 3 lata czulam sie przy nim wspaniale myslałam ze bedziemy ze soba juz zawsze do momentu gdy zobaczyłam Damiana ze śliczną kobietą prowadzącą wozek wtedy wrocily wszystkie uczucia... wiadomo co bylo dalej...
A wiec Rozstalismy sie jak miałam nie całe 21 lat mineło 7 lat kilku partnerów i wciąż daże go tym samym uczuciem. Dobrze się zastanów zebys pozniej nie cierpiala tak jak ja czego Ci życzę z całego serca:*

Ps.Określ dokładniej co nazywasz brakiem szacunku?
Tak jak napisał przedmówca widzimy relacje jednej ze stron...
Nie wierze w słowa manipulacja jak osoba z która byłaś tyle czasu i tak jak napisałaś nie byliście tylko partnerami ale tez przyjaciółmi mogła Tobą manipulować po prostu facet miał swoje poglądy na dany temat i nie bał się ich powiedzieć był szczery skoro byliście także najlepszymi przyjaciółmi nie wiedział że Cię tym rani Tyle;)
Typ Kozaczka a ty delikatna jak jedwab
Staraj się zapomnieć bo on na bank ma już inną;p a tak na poważnie to myślę że czas pokaże jak sie kochacie to bedziecie razem;) Staraj sie tylko go bardziej zrozumieć a on bedzie dla Ciebie jak książe;) JESTEM TAKI SAM;)
Pozdrawiam gorąco
Na początku z całego serca dziękuję za Wasze wypowiedzi. Naprawdę mi lżej, że ktoś mnie w końcu rozumie.
Mam 20 lat. Byłam wcześniej w kilku związkach i jednym "poważniejszym", po którym bardzo cierpiałam, nawet gdy poznałam już faceta, o którym mowa. Ale wiadomo, było się jeszcze dzieciakiem.
Doświadczona_28: czuję się identycznie jak Ty. Jestem studentką dzienną, nie pracuję, dlatego ciężko mi z tym, że on pracował, ale dużo o tym rozmawialiśmy i starałam się to zrozumieć.
Oczywiście macie rację, że moja relacja jest jednostronna. Postaram się Wam pokrótce opisać to, co on mówił, jak reagował.. Aha! i jeśli chodzi o to, czy się odzywał to tak, pierwszego dnia napisał SMS-a, że to ja go nie szanuję, skoro zostawiam go po takim czasie itd. Na drugi dzień napisał, że chce się spotkać i porozmawiać. Uznałam, że jeśli się spotkamy to znowu mu wybaczę. Dlatego nie odpowiadałam na telefony i SMS-y. Wtedy do mnie przyszedł.. Rozmawialiśmy. Mówił, żebym mu jeszcze raz powiedziała, czego od niego oczekuję, co mi się nie podoba. Nie wierzę już w to, że się zmieni.. Bo wiele razy było tak, że po poważnej rozmowie, w której, można by rzec, w punktach wyliczyłam mu, czego oczekuję, zmieniał się - rzeczywiście - ale na nie dłużej niż na 2 tygodnie.. To był cudowny czas. Czułam się naprawdę kochana i szanowana. Ale zawsze wracało to samo. Nie chciałam już dłużej płakać.. Od tamtej pory nie rozmawialiśmy.
Przytoczę Wam kilka sytuacji, które mnie szczególnie zabolały. Raz, kiedy zobaczyłam, że w jego komputerze są moje pliki, które mógł zobaczyć tylko w jeden sposób - wkradając się do mojego komputera. Było to ewidentne, ale pomyślałam, że to zazdrość. Mówił mi, że coś mi się przewidziało i nic takiego tam nie było. Wtedy powiedziałam mu, żeby przestał kłamać, na co on krzyknął "wypier***** z mojego domu!" Oczywiście wyszłam, a na drugi dzień przepraszał mnie niemalże na kolanach. Do osoby, którą się kocha, przecież się tak nie mówi.. Nie wiem, jak mogłam sobie na to pozwolić.
Później było już tylko gorzej. Notorycznie spóźniał się na nasze spotkania. Raz nawet o 4,5h - oczywiście bez uprzedzenia. Ja musiałam do niego dzwonić i dowiadywać się, czy przyjedzie, czy nie. Kiedy zapytałam dlaczego się spóźnił, odpowiedział "powinnaś się cieszyć, że w ogóle do Ciebie przyjeżdżam!". Ale z drugiej strony, może naprawdę coś mu wypadło i zrobił wszystko co mógł, by w ogóle przyjechać.
Mówił mi, że ja go zmuszam do spotkań. Czyli rozumiem przez to, że on nie chciał się widzieć, a ja go zmuszam. Dla niego wszystko było ważniejsze.. Praca, uczelnia, rodzina, koledzy, wypady na mecze, nawet gry na play'u z kuzynami (!), a na końcu ja.. Kiedy mówiłam, że to mi się nie podoba odpierał "najpierw praca, później przyjemności" (miał na myśli oczywiście wszystkie sprawy, które rzekomo załatwiał z kolegami).
Kiedy rozmawialiśmy o przyszłości, raz mówił jak to będzie cudownie, jak zamieszkamy razem, a innym razem, że on o tym nie myśli i co ja w ogóle wygaduje..
Zawsze kiedy było mi przykro i płakałam lub widział powagę sytuacji potrafił przeprosić, powiedzieć, że jest zajęty i często nie stara się tak, jak powinien, że widzi swoje błędy, ale tak strasznie mu zależy i musimy przetrwać ten gorszy okres, żeby później było lepiej..
Ale kiedy już się widzieliśmy, było cudownie. Mogliśmy bez końca rozmawiać o wszystkim. Dodam, że w łóżku też nie było żadnych problemów.
Na wyjazdach nigdy się nie kłóciliśmy, było wspaniale. I bardzo mi tego brakuje, ale tracę już nadzieję na to, że się zmieni...
Moim subjektywnym zdaniem w tym momencie wylewasz swoją złość i piszesz jak najgorzej o nim zebyśmy Ci zaczeli współczuć chyba. nie łykam tego że tak byłaś traktowana. Moim zdaniem musieliście być siebie warci oby dwoje a ze kobiety nigdy sie do błedów nie przyznają opisujesz sytuacje stawiając go w jak najgorszym swietle. Rozumiem jest sie młodym można dać sie ponieść emocjom w każdym związku takie sytuacje sie zdarzaja. Sorry ale nie łykam tego wszystkiego nie wierze ze byłaś idealna a on nagle stał sie diabłem.
Oczywiście, że nie byłam idealna. Też często czepiałam się o pierdoły, okazywałam gorszy humor za każdym razem, ale nigdy, przenigdy nie potraktowałam go tak, jak on mnie. Zresztą nie chodzi o wylewanie złości itd.
Tym samym nie potrzebuję tyle współczucia, co pomocy, a raczej opinii innych na ten temat. Po prostu jest mi strasznie ciężko.
Mimo tego wszystkiego co napisałaś wg mnie potrzebujecie troche czasu osobno ja ze swoją dziewczyną mieliśmy podobne przeboje i powiem Ci że takie sprawy sie zdarzają w każdym związku tylko ludzie o tym nie mówią. Najważniejsze żeby nie wchodzic partnerowi na głowe z tego co napisałaś on mówił że zmuszasz go do spotkań tzn ze musiałaś naprawde zamęczyć chlopaka daj mu wiecej luzu a zobaczysz ze bedziecie znowu super. Jesteście młodzi on tego potrzebuje a jak go zamknęłaś przez 3 lata to chlopak musiał czasem wystrzelić jak wulkan i zrobic cos głupiego.
Lovelas, Ty chyba nie wiesz co mówisz.

Nikt przenigdy nie ma prawa odbierać Ci smutku, gdy jesteś obrażana. Masz prawo do złości i wyrażania jej, masz prawo do gorszych humorów. Masz prawo do szacunku.
W związkach nie zdarzają się takie rzeczy jak "wy********j stąd". Gdyby ktokolwiek do mnie tak powiedział, już by mnie nigdy na oczy nie zobaczył.
Jesteś inteligentną, tylko bardzo smutną, zranioną kobietą. Nie angażuj się w nowy związek póki co, jesteś na to zbyt obolała i nie umiałabyś się obronić przed kolejnymi zranieniami.

Znajdź sobie coś, co Ci sprawia radość. Poświęć się pracy, wypadaj na zakupy, do kina ze znajomymi, nie myśl o nim.
Zrób sobie listę jego wad, bo jestem pewna, że miał ich duuużo więcej. Patrz na nią od czasu do czasu i utwierdzaj się w przekonaniu, że warto było.
Wreszcie masz prawo chodzić z podniesioną głową, więc odkryj w sobie szacunek do samej siebie, który on Ci zabrał.
daj_mi: Dziękuję..
Sluchaj musisz sama podjąć decyzję co robić bo nikt oprócz Ciebie nie wie jak jest naprawde. Analizując to co napisałaś mogę Ci powiedzieć że byłam w identycznej sytuacji i po latach stwierdzam że to ja nie rozumiałam swojego partnera. Zastanów się czy to on sie nie zmienił czy ty po 2 tygodniach zaczynałaś nie dawać mu chwili wytchnienia.. Staraj sie zrozumieć jego sytuacje ja tez kompletnie nie zdawałam sobie sprawy jakie obowiązki miał mój facet prowadząc interes ojca to tak naprawde praca 24h ciągły stres, a na dokładke studia jeszcze w weekendy i w tym wszystkim ja ktora nekalam telefonami i wiecznie chciałam zeby był kolo mnie a nie w pracy. Damian potrafił wykrzyczeć rzeczy straszne podczas kłótni a na zajutrz przyjsć z kwiatami i przeprośić. Powiedzieć że jest bezsilny bo nie może się ze mną widywać tyle ile by chciał a ja na dodatek błagam go nie omal o spotkanie i co on ma zrobić musi przyjechać choć ledwo co na nogach stoi po 8 godzinach spędzonych w aucie i z tej bezsilności wygaduje to wszystko a tak naprawde myśli inaczej. W tym momencie wiem ze to ja popełniłam błąd nie dawając mu więcej luzu z tego powodu najczesciej dochodziło do kłótni. Przeczekaj jeszcze z tydzień może dwa i poukładaj sobie wszystko.
Cytat:
Oczywiście, że nie byłam idealna. Też często czepiałam się o pierdoły, okazywałam gorszy humor za każdym razem, ale nigdy, przenigdy nie potraktowałam go tak, jak on mnie. Zresztą nie chodzi o wylewanie złości itd. Juliette, według mnie, choć na sprawach związkowych nie rozumiem się zbyt dobrze, też nie powinnaś do niego wracać. Wiesz, ja nigdy nie byłem w związku, ale miałem podobną sytuację z jedną z moich przyjaciółek, na szczęście już byłą. Niby wszystko było ok, ale jak coś nawalało to zawsze ja czułem się po tym wszystkim źle. A kiedy się na nią w końcu wypiąłem od razu mi ulżyło, poczułem się tak jakby mi pięciotonowy głaz z klaty zdjęto. A żeby o nim nie mysleć po prostu coś rób, znajdź sobie jakieś hobby, coś co będzie tylko Twoją odskocznia od wszystkiego. Stwórz sobie taką formę azylu psychicznego, a po czasie, jeśli nie minie Ci całkiem to przynajmniej będziesz mogła normalnie mysleć o wszystkim, bez szarpaniny i narkotycznej potrzeby zobaczenia go. Tylko musisz być twarda i konsekwentna w tym co postanowiłaś.
Doświadczona 28: Może i coś w tym jest, ale my później widywaliśmy się raz na tydzień i to tylko wtedy, gdy go "zmuszałam". A spotkania często wyglądały tak, że przyjeżdżał do mnie, siadał do komputera i załatwiał swoje sprawy i nagle dostawał telefon i musiał iść..
Mnie za samo wywalanie z domu i to takimi słowami nie zobaczył by długiiiiiii czas albo i nawet wcale.Trzeba wiedzieć gdzie jest granica w odzywaniu się do siebie.
Ja też uważam, że jak usłyszałaś wy********j to po prostu od niego s********j. Wedle życzenia.
Juiette
obrałaś złą drogę nie próbuj go znienawidzić. Dostrzegam straszną złość w twoich wypowiedziach...nie koloryzuj sytuacji po to zeby ludzie pisali ze to nie ma sensu. Myśle że w twoim przypadku inni bardziej kierują Tobą niż ty sama słuchasz koleżanek, rodziców, wszystkich tylko nie siebie.. Zastanów się co bedzie dla Ciebie najlepsze;) Czy naprawde tak było źle ?
dziewczyno Ty jakas glupia jestes? radzisz jej by wrocila do faceta, ktory nia pomiatal i zwracal sie do niej w taki sposob?
Uważam podobnie jak doświadczona;) specjalnie piszesz posty w ten sposób żeby ludzie dodali Ci otuchy, myślisz ze to pozwoli Ci łatwiej zapomnieć. W momencie w którym zobaczysz go z jakąs panną całujących sie obejmujących to wróci do Ciebie ze zdwojoną siłą. Wg mnie jeśli chcesz wrócic to nie masz za wiele czasu kolo fajnych gosci kręci sie masa fajnych laseczek;P a jesli nie chcesz wracać do niego to zajmij sie swoją pasją daj sie pochłonąć i tyle

Yoshua ona jak kazda laska pogrązona w smutku koloryzuje te sytuacje zeby ja inni podniesli na duchu. Dodatkowo mysle że sama prowokowała konflikty także ludzie piszcie swoje ale ja uważam że tutaj wina jest po obu stronach.
Yoshua spokojnie;) ja jej nic nie radze. Zależy mi tylko żeby podjeła właściwą decyzje do której musi sama dojrzeć i nie słuchać nikogo tylko wreszcie sama ją podjąć.
Pozdrawiam
Tak sobie czytam Wasze wypowiedzi moje Drogie i wydaje mi się że to w Was jest winna. Dlaczego?? Ponieważ uznajecie TYLKO JEDNEGO FACETA i wydaje Wam się że to jest jedyny facet jaki na kuli ziemskiej chodzi. Zamiast przestać się nim martwić i cieszyć się życiem. A skąd to wiem bo byłem po związku z dziewczyną która wiecznie wychwalała swego byłego, ciągle musiałem wysłuchiwać a jaki on fajny, jaki dobry itd itd. Aż w końcu musiałem ją rzucić i wyjechać za granice tak dosyć miałem jej p.......ia na temat swego byłego.
Chlopak musiał poszaleć na sylwestra skoro po 3 latach dałaś mu kosza;) Teraz pewnie sie zastanawia jak mógł być z Tobą tyle czasu;) choc napewno pocykał w między czasie którąś z twoich kolezanek;) Możesz o nim zapomnieć bo napewno miał kogoś na boku;) a i teraz napewno ma. Myśle że jedyne na co możesz liczyc z jego strony to seks bez zobowiązan:) Po 3 latach pewnie juz Tobą rzygał.. szkoda chłopaka taka udręka
pozdrawiam gorąco głowa do góry będą następni
1. Ochłoń
2. Choć na 5 minut odizoluj sie od uczuć od niego - zimna krew Twoim przyjacielem.
3. Przemyśl wszystko na jego temat na chłodno, wszysciutko, podlicz go z dobrych i zlych stron, zrob mu 'rachunek sumienia'. Nie bój się go odrzucić. To Ty znasz swoją granicę. Ty wiesz kiedy miarka się przebrała.
4. Pamietaj, najbardziej czlowieka okreslaja sytuacje ekstremalne, takie jak klotnie. ("we've all been hurt, but how we survive is what makes us who we are")
5. Ja tam zawsze jestem zdania, ze licza sie checi - chec spotykania sie, rozmowy, pocalunku itd. - czy on Ci to okazywal?

:).
jak sobie radzić? po czasie kiedy najchętniej leżałabyś zwinięta w kłębek i wyła z bólu (a taki czas chyba mija, skoro zwracasz się świadomie o pomoc), zająć się czymś- sport, hobby, spotykać się z pozytywnymi ludzmi... żeby na nowo odnaleźć sens życia, jesli do tej pory On był Twoim sensem.
uwierz mi, można to zrobić!
ja męczyłam się kilka tygodni, ale w końcu powolutku doszłam do rozsądnych wniosków, ból zniknął, pojawiła się chęć do życia :)
teraz odświeżyłam znajomości, chodzę na treningi 2 razy w tyg, zapisałam się wreszcie na prawo jazdy itd.
próbuj! możesz osiągnąć wszystko czego zapragniesz!
Cytat:
Tak sobie czytam Wasze wypowiedzi moje Drogie i wydaje mi się że to w Was jest winna. Dlaczego?? Ponieważ uznajecie TYLKO JEDNEGO FACETA i wydaje Wam się że to jest jedyny facet jaki na kuli ziemskiej chodzi. Zamiast przestać się nim martwić i cieszyć się życiem. A skąd to wiem bo byłem po związku z dziewczyną która wiecznie wychwalała swego byłego, ciągle musiałem wysłuchiwać a jaki on fajny, jaki dobry itd itd. Aż w końcu musiałem ją rzucić i wyjechać za granice tak dosyć miałem jej p.......ia na temat swego byłego. Czy Ty w ogóle wiesz o czym jest ten temat? :>

Autorko, mam nadzieję, że trzymasz się jakoś. Oby do przodu, trzymam za Ciebie kciuki.
Dziękuję bardzo :) Powiem Wam, że lepiej mi o wiele.. Ja będąc z nim realizowałam swoje marzenia związane z moją pasją, sportem itd. On wcale mnie w tym nie ograniczał. 5 dni w tygodniu miałam wypełnione treningami. Jedyne, czego mi brakowało to czasu wolnego. Teraz niestety mam go za dużo i ciężko mi z tym.
Muszę Wam powiedzieć, że przytrafiła mi się przykra sytuacja losowa, która zmusiła nas do spotkania. Zamieniliśmy dwa słowa na temat związku,a mianowicie to, że nie można się tak nagle od siebie odizolować. To, że się nie spotykamy nie oznacza, że nie możemy porozmawiać od czasu do czasu. Teraz naprawdę kamień spadł mi z serca. Czuję się o stokroć spokojniejsza, bo chociaż wiem, co u niego słychać. Ale nie mam jakiejś potrzeby rzucenia mu się na szyję. Myślę, że obydwoje uznaliśmy, że na tym życie się nie kończy i możemy to przetrwać.
Oczywiście nie jest mi łatwo, ale o wiele łatwiej niż było..
Czyli przestał Cie pociągać po prostu skoro nie masz ochoty rzucić mu się na szyję... Przyznaj się ze po 3 latach zaczełaś mieć ochotę spróbowania czegoś nowego bo pewnie to był twój pierwszy chlopak;)
Powered by wordpress | Theme: simpletex | © BWmedia