ďťż
BWmedia
O jakich obawach mówić facetowi a o jakich nie?
Jakbyście rozegrali taką sytuację: Chcemy zamieszkać razem z chłopakiem ale ja mam pewne obawy; nie jestem gotowa na dzieci nie wiem czy kiedykolwiek na to będe gotowa bo nie lubię dzieci ale równocześnie wiem że za niedługo będę gotowa na coś powazniejszego (zaręczyny- ślub ponieważ nie chcę aby nasz związek utknął w miejscu) nie wyobrażam sobie kupowania mebli,tv i itp. na spółkę w wolnym związku a tym bardziej brania kredytu w związku pozamałżeńskim ( a mój chłopak wspomniał że na dłuższą metę powinniśmy wziąć kredyt na mieszkanie a nie wynajmować i tracić kasę), poza tym wynika to tez z moich przekonań. Za niedługo skończymy 25 lat, mamy w lipcu razem zacząć mieszkać a ja mam te własnie obawy. Chciałabym żeby mój chłopak o nich wiedział ale nie chcę naciskać, nigdy nie powiedziałabym że ma mi się oświadczyć etc. ale po prostu po jakimś czasie jakby tak się nie stało odeszłabym sfrustrowana bez słowa. Martwię się że mój facet jest na to za młody- jest moim rówieśnikiem. Nigdy nie rozmawialiśmy o tych rzeczach a ja uważam że to ważne przed wspólnym zamieszkaniem żeby nie było rozczarowania. Nie piszcie że do szczęścia nie jest potrzebny ślub etc bo jednym jest potrzebny a innym nie, ja bym się na pewne kroki w stylu kredyt, wspólne wielkie zakupy nie zdecydowała nie z mężem. Jakbyście to rozegrali?? Im bliżej wakacji tym bardziej mnie to męczy;( Napiszecie pewnie "podstawa to rozmowa, pogadaj z nim szczerze" blablabla ale tak naprawdę jak można powiedzieć facetowi że nie chce się dziecka ale jak po kilku miesiącach się nie oświadczy to będzie dla mnie znak że czas uciekać i szukać dalej?;/ "Pogadaj z nim szczerze" to nie żadne blablabla, tylko jedyna opcja. Jak Ty chcesz budować związek, skoro nie umiecie rozmawiać o fundamentalnych kwestiach? to jak powiedziałabyś facetowi "o fundamentalnej kwestii" że jak się z Tobą nie hajtnie a będzie chciał brać kredyt kupić wspólne mieszkanie to odejdziesz? przeciez to brzmi trochę jak szantaż ;/ a nie o to mi chodzi wspólny kredyt na 30 lat to tak jak podpisanie aktu w urzędzie.. jak dla kogo nie chce mieć z kimś de facto obcym bo facet to jednak nie mąż zobowiązań finansowych, i nie chcę mu powiedziec 'nie dorzucę się do szafy, za tv tez nie płacę bo kto to potem weźmie jakby co..." Chciałabym mu powiedziec czego oczekuję od tego związku i czego oczekuję po wspólnym zamieszkaniu (wiem, że innym jest to niepotrzebne, mi jest) ale nie wiem jak to zrobi jak to ująć bo nie chcę naciskać, do niczego nie zmuszać. Mam swoje zasady i nie podejmuję się pewnych rzeczy z facetem bo dla mnie chłopak - nie mąż jest 'tylko' facetem... Nie chcę brać kredytu w związku, kupowac wszystkiego na spółkę etc. , tylko w małżeństwie mogłabym się zdecydować na włozenie całej kasy i...całej siebie... ręce opadają.... a nie mozesz powiedziec, ze Twoim zdaniem decyzje takie jak wspolny kredyt czy kupieniu mieszkania sa zwiazane z czyms powazniejszym jak slub? mozesz. I nie brzmi to wcale jak szantaz. w ogole w miedzyczasie dopisalas kolejnego posta. przeczytalem go, uciekam stad. papa No to mu to powiedz. Już kiedyś zauważyłam, że jesteś niedojrzała, teraz tylko to potwierdzasz. Żadna osoba nie czyta innej w myślach, skąd partner ma wiedzieć, czego oczekujesz i o czym marzysz? Serio, tylko rozmowa blablabla. "oczekuję że jak razem zamieszkamy i po kilku miesiącach mi się nie oświadczysz to odejdę bez słowa"?? Jak bym powiedziała? W życiu bym czegoś takiego nie powiedziała, bo nie mam takiego podejścia jak Ty. W ogóle widzisz, co piszesz? On Ci zaproponuje kredyt, a Ty zamiast powiedzieć "nie jestem na to gotowa, mam pewne obawy (i tu je wyjaśniasz)" od razu chcesz zerwać? Edit: o, okazuje się, że zerwałabyś nie tylko, gdy zaproponuje kredyt, ale nawet, gdy się nie oświadczy. Powiedz mu to wszystko prosto z mostu natychmiast, ten biedak ma prawo wiedzieć, z jak niedojrzałą osobą planuje przyszłość. Daj mu szansę odejść, zanim zmarnuje sobie życie. Fajny związek, albo się oświadczysz albo pójdę szukać innego frajera... Jak dla mnie to nie dorosłas jeszcze do zwiazku, skoro nie potrafisz rozmawiac z facetem. Zastanawiam sie jak wyobrazasz sobie z Nim wspolne zycie. Ja bym zaczeła od zastanowienia sie czego tak naprawde chcesz, a pozniej porozmawiaj z facetem no tak waszym zdaniem byłabym dojrzała gdybym się zgodziła na wspólne mieszkanie, kredyt ,płacenie rat i wszystko czego by chcial a za rok dwa pisałabym tu żebyście mi poradzili co zrobic bo mnie rzucił a tak mu ufałam bez ślubu ,albo że czekałam 10lat a teraz on wyrzuca mnie z mieszkania które spłacałam bo jest na niego Dlaczego nie odpowiadacie na pytania tylko krytykujecie?? wiem czego chcę od życia i nie zamierzam dla faceta rezygnowac z pewnych rzeczy jak np małżeństwo przed kredytem i przed dziećmi,dla mnie to istnieje ale w tej własnie kolejności. Co niby dla was oznacza ta "dojrzałośc"? mam mu powiedzieć "szukam powaznego związku, nie dorzucę się do kredytu bo dla mnie taki decyzje podejmuje się ale w małżeństwie"? A czytać to koleżanka potrafi? Hagath wyraźnie napisała, jak w całkiem asertywny sposób możesz mu o swoich obawach powiedzieć, bez uciekania się do szantażu: Cytat: "nie jestem na to gotowa, mam pewne obawy (i tu je wyjaśniasz)" A może oczekujesz, że napiszemy Ci regułkę, której się nauczysz i wklepiesz mu z pamięci? I Ty masz 25 lat? ;/ Mnie zastanawia Twoje podejscie do zwiazku. Nie wiem czy zalezy Ci na Nim czy na malzenstwie. Jak masz takie podejscie ze On za 2 lata z Toba zerwie to po co Ci ten slub, wtedy na rozwod wydasz kase ;) Musisz z Nim szczerze pogadac i powiedziec mu o swoich obawach, a nie stawiac jakies warunki, wyjasnij mu co, jak i dlaczego. Karookarolina->> moje podejście jest jak najbardziej prawidłowe, kocham go bardzo i on o tym wie, tyle że nie widzę powodu żebym miała rezygnowac z siebie i swoich marzeń bo on nie wpadnie na to że przed powaznymi decyzjami typu kredyt kupno mieszkania możnaby się oświadczyć żeby pokazać dziewczynie że jest ta jedyną, w tym sensie że nie same żądania ale też coś od siebie, dla mnie to jest wyraz prawdziwej miłości faceta do kobiety.Nigdy nie upomniałabym się o to ale wiem, że takie mieszkania przez dłuższy czas bez deklaracji spowodowałoby że chodziłabym sfrustrowana, zła na siebie a to nic by dobrego nie przyniosło bo pewnie nie wytrzymałabym i odeszła;/ Ja, moje marzenia, moje oczekiwania... Dziewczyno, masz choć śladowe pojęcie o tym, co to jest związek? Małżeństwo to nie kwestia spełnienia Twojej zachcianki, tylko obopólna świadoma decyzja. Nawet nie bierzesz pod uwagę, że on może jeszcze nie być gotów, ba, nie dajesz mu prawa do bycia niegotowym. Aż brak mi słów... Dopuszczam taką możliwośc ale wolałabym to wiedzieć wcześniej!! jakoś głupio się spytac faceta "hej jesteś gotowy na małżeństwo? nie? to pomieszkaj najpierw sam z kolegą jak tam wolisz a mi nie zawracaj głowy bo szukam poważnego związku..." A poza tym to odpowiedziałaś mi pytaniem na moje pytanie... własnie po to załozyłam temat żeby wiedzieć jak się tego dowiedzieć,poznać wasze doświadczenia w tej kwestii Klaudia weź przeczytaj to co napisałaś swojemu facetowi i masz odpowiedz na pytanie "jak mu o tym powiedzieć". A niedojrzałość w twoim przypadku nie polega na tym że chcesz wyjść za mąż, tylko na tym że zamiast komunikować się z partnerem w bardzo poważnych kwestiach, jojczysz gdzieś w necie na forum o dymaniu. Nie powiesz to się nie dowie, jeśli dla ciebie rozmowa o obawach i zobowiązaniach to takie "blablablabla" to ja ci życzę powodzenia, daleko nie zajdziesz. haha dopiska, bo przeczytałam posta wyżej Cytat: jakoś głupio się spytac faceta "hej jesteś gotowy na małżeństwo? nie? to pomieszkaj najpierw sam z kolegą jak tam wolisz a mi nie zawracaj głowy bo szukam poważnego związku..." No to zapytaj w bardziej inteligentny sposób, pogadajcie, powiedz że dla ciebie wspólne zamieszkanie jest tylko wstępem do czegoś poważniejszego, i dopóki nie znajdziesz osoby z którą chciałabyś spędzić życie, to wolałabyś mieszkać sama, i co ON O TYM SĄDZI... bo chyba też ma coś do powiedzenia. Ogarniasz? Ciężko rozmawiać z facetem na takie tematy jak się słyszy z jego ust żarty na temat kolegów którzy się żenią :( wiem że niby faceci tak mają ale to mnie dotyka i jak się nasłuchałam tych głupich przytyków to boję się poruszać tematu to takie dziwne w takiej sytuacji? czasem mówi o tym kredycie czy mieszkaniu, mówi jak dom mu się podoba a czasem jak coś takiego palnie to się zastanawiam czy on nie jest jeszcze za młody i zamiast do przodu tylko właśnie powoduje że ja się boję przyszłości.... ogarniam ale...ja nie chce mieszkać sama dopóki...powinnam się przeprowadzić bo mam cięzki i długi dojazd do pracy a on tym bardziej no i nie znamy nikogo w tym 'nowym' mieście... W sumie fajnie to ujęłaś holly i chyba powiem coś w tym właśnie stylu, że póki jest jeszcze trochę czasu to niech się poważnie zastanowi bo dla mnie to poważna decyzja i do czegoś prowadzi a jak nie jest pewien to niech najpierw mieszka sam a jak się dowie to wtedy zastanowimy się nad wspólnym... nie dlatego napisałam że słowem nie wspomnę o zareczynasz,ślubie etc bo uwazam że na te tematy kobieta nie powinna rozmawiac z facetem dlatego tu piszę że to dla mnie ważne bo facetowi przecież tego wszystkiego nie powiem ale z drugiej strony nie mam doświadczenia i nie wiem jak sprawić żeby miał tego świadomośc że to dla mnie ważne i nie będę czekać w nieskończoność ale nie wymuszając tylko poznając jego zdanie na te tematy Dlaczego nie? Co innego wymuszać, a co innego rozmawiać o zapatrywaniu na te tematy. Hagath-> rozmawiac z facetem otwarcie na tematy ślubu kiedy do tej pory ani słowem o ślubie nie wspomniał tylko żartował z kolegów że dla nich już nie ma życia bo się ożenili?:/ boję się że jak spytam jak on to widzi, jak widzi siebie za 5 lat to mi powie ale słowa 'ślub' w tym nie będzie, a poza tym oczywiście wszystko będzie piękne a ja wyjdę na taką której nie zależy na facecie tylko na ślubie...a własnie po to to wszystko żeby z nim być zawsze i żeby nam się ułożyło a nie jakaś zabawa w dom i kłótnie o kasę kto na co płaci etc. Cytat: Nigdy nie rozmawialiśmy o tych rzeczach a ja uważam że to ważne przed wspólnym zamieszkaniem żeby nie było rozczarowania. / Jak Twój chłopak nie jest wszystkowiedzącym magiem, to należą mu się szczere wyrazy współczucia. Skąd on ma wiedzieć, czego chcesz Ty, gdy mu o tym nie mówisz? W tym momencie rodzą się właśnie różne kurioza w związku, gdy jedna połowa ma pewne pragnienia/marzenia/oczekiwania, ale ich nie komunikuje bo <tu wstaw jakieś srutututu majtki z drutu> i bez jakiegokolwiek racjonalnie uzasadnionego prawa domaga się, by partner doznał olśnienia za******ym halogenem i sam odgadywał życzenia. :rolleyes: Cytat: Ciężko rozmawiać z facetem na takie tematy jak się słyszy z jego ust żarty na temat kolegów którzy się żenią :( wiem że niby faceci tak mają ale to mnie dotyka i jak się nasłuchałam tych głupich przytyków to boję się poruszać tematu to takie dziwne w takiej sytuacji? Jesteś nadwrażliwa. I co z tego, że żartuje? Każdy sobie z czegoś robi jaja, to nic takiego. Jak boisz, czy wstydzisz się zakomunikować coś osobie, z którą chciałabyś się zestarzeć (tudzież: zaciągnąć KREDYT) to to chyba nie jest dobry znak, prawda? Cytat: czasem mówi o tym kredycie czy mieszkaniu, mówi jak dom mu się podoba a czasem jak coś takiego palnie to się zastanawiam czy on nie jest jeszcze za młody i zamiast do przodu tylko właśnie powoduje że ja się boję przyszłości.... Najwidoczniej potrzebujesz kogoś, kto zapewni Ci stabilność i pewność. Rozważ ewentualność, że nie każdy obrał sobie za cel właśnie powyższe. Może Twój partner ma inne wyobrażenie co do wspólnego życia? Może wcale nie marzy mu się domek z ogródkiem, pieskiem, kotkiem i salonem dla gości i stąd te jego "teksty"? Nilieth ->> dlatego tu napisałam bo nie wiem co mu się marzy... może jestem przewrażliwiona ale wolałabym się tego dowiedzieć wcześniej niż przed wspólnym mieszkaniem, tylko nie wiem czy będzie w stanie mi powiedzieć bo może powiedziec że nie wie co będzie za rok dwa bo nie wiem jak będzie z pracą i tym podobne. Zastanawiam się, czy nie powiedzieć mu żeby przez najbliższe miesiące zastanowił się czego chce ode mnie i jak widzi to nasze mieszkanie bo dla mnie to poważna decyzja i nie chciałabym jej podejmowac pochopnie.. chyba tak to ujmę ale nie wiem jak zaznaczyć że nie widzę sensu bycia w związku który tkwi w miejscu?? Cytat: rozmawiac z facetem otwarcie na tematy ślubu kiedy do tej pory ani słowem o ślubie nie wspomniał tylko żartował z kolegów że dla nich już nie ma życia bo się ożenili?:/ "Nie będę z nim rozmawiać o ślubie bo nigdy nie rozmawialiśmy o ślubie." Właśnie to napisałaś. Skoro on nie zaczyna tematu, to Ty zacznij. Nie w kontekście planowania, ale zwykłej rozmowy, jak to widzi w teorii, czy faktycznie kojarzy mu się to ze zniewoleniem, czy zastanawiał się kiedyś, jak to jest być mężem. Cytat: dlatego tu napisałam bo nie wiem co mu się marzy... A kto Ci ma to powiedzieć, jeśli nie on? My?! Wiem że widzi, nie wiem czy akurat ze mną a faceci mają tą tendencję do 'przeczekiwania' z dziewczyną z którą się nie chce na poważnie wiązać oczekując na 'coś lepszego'.Napatrzyłam się na swoich kolegów pod tym względem i mam uraz.A nawet jak chce jak widzi siebie w tej roli to jak to ma być za pare lat to wolałabym sama pomieszkac a dopiero jakby bło bliżej tej decyzji to razem a tak w dalekiej przyszłości to mogę mieszkac z koleżankami, głupio mi to tak mu powiedzieć żeby nie obrazić. Czy uważacie że jak powiem, że nie chcę na razie dziecka ale chcę przed 30stką to będzie przegięcie? chciałąbym podkreślić że dla mnie to będzie odpowiedni wiek na tą decyzję a dla niego z racji tego ze jest moim rówieśnikiem może być za wcześnie a wiem że faceci nie zastanawiają się że kobieta nie może rodzić w każdym wieku a tylko nad tym ze oni mogę mieć dziecko choćby po 60tce ja tez uważam że to nie przegięcie :p pytałam czy powiedzenie tego facetowi w takiej formie to nie przegięcie? wspominanie że się teraz nie chce dziecka ale przed 30 chciałabym a on jest w moim wieku i może mieć z tym problem bo dla niego może to za wcześnie a o tym że po kilku miesiącach wspólnego mieszkania jak nie będzie planował wspólnej przyszłości,zaręczyn to stwierdzę że tak naprawdę nie kocha i się wyprowadzę się bo nie chcę tkwić w miejscu i stracić do siebie szacunku? załóżmy że to wiem ale...chodzi o to że nie satysfakcjonuje mnie slub za 10 lat a dziecko za 20 bo po 40stce raczej niepoważne sa takie decyzje, o to mi chodzi, o czas, nie już ale to, że on może mieć żonę i dziecko po 60 nie znaczy ze ja mogę i chcę ;/ Cytat: a o tym że po kilku miesiącach wspólnego mieszkania jak nie będzie planował wspólnej przyszłości,zaręczyn to stwierdzę że tak naprawdę nie kocha i się wyprowadzę się bo nie chcę tkwić w miejscu i stracić do siebie szacunku? Nawet to nie jest śmieszne. Przypominasz faceta który od swojej dziewczyny dziewicy wymaga żeby mu się oddała po kilku miesiącach razem, bo jak nie to uzna że go nie kocha. Zastanów się dobrze nad tym co wypisujesz. Życie składa się z pewnych etapów, do pewnych trzeba być gotowym, a ty ze swoim podejściem nie zostawiasz miejsca dla jego decyzji. To ja ci poradzę od serca - nie mieszkajcie razem, będziesz miała problem ślubu z głowy, a facet jak będzie chciał się z tobą hajtnąć to się z tobą hajtnie. Może kiedyś. Pomieszkajcie sami, życia się nauczycie. Zmykam z tego tematu, bo widzę że nie dociera do ciebie jak ludzie radzą. Podsumowując, autorko: chcesz ślubu, ale nie wymuszonego, on nie za bardzo tego chce. Nie chcesz z nim mieszkać bez ślubu. W takim razie nie będziecie mieszkać razem. Ps. Nie obraź się, dawno nie widziałem tak dziwnej osoby. Jak miałem 12 lat, to moje koleżanki się tak zachowywały. I weź przestań tu konwersacje robić, bo to nie jest gadu-gadu, a co do twojej sprawy, to już Ci powiedzieli : POROZMAWIAJ Z FACETEM!!!!!! Cytat: on nie za bardzo tego chce. na dobra sprawe to nawet tego nie wie, bo nie rozmawiala z nim o tym :D Cytat: Nawet to nie jest śmieszne. Przypominasz faceta który od swojej dziewczyny dziewicy wymaga żeby mu się oddała po kilku miesiącach razem, bo jak nie to uzna że go nie kocha. Zastanów się dobrze nad tym co wypisujesz. Życie składa się z pewnych etapów, do pewnych trzeba być gotowym, a ty ze swoim podejściem nie zostawiasz miejsca dla jego decyzji. To ja ci poradzę od serca - nie mieszkajcie razem, będziesz miała problem ślubu z głowy, a facet jak będzie chciał się z tobą hajtnąć to się z tobą hajtnie. Może kiedyś. Pomieszkajcie sami, życia się nauczycie. Zmykam z tego tematu, bo widzę że nie dociera do ciebie jak ludzie radzą. holly ->> nie bądź śmieszna, porównywanie nakłaniania dziewicy do seksu do decyzji o wspólnej przyszłości z facetem który po kilku latach może się zastanawiać czy chce czy jest gotowy?! haha:clap: facet chce mieszkac razem chce kredyt wspólne łóżko, meble ale ślub? po co? przecież to zmuszanie , przecież można nie być gotowym do czterdziestki albo przez 5 lat 'chodzenia' a potem ożenić się z nową laska po 3 miesiącach znajomości :D ob ito1950-->> widzę że nie przeczytałeś bo nie wiesz o czym pisze, nic nie wymuszam w nic sie nie bawię to są moje wewnętrzne dylematy, jemu nie dałam ani tego odczuć ani nie powiedziałam, chciałabym tylko żeby miał tego świadomość i na tym polega problem, cięzko to zakomunikowac żeby nie wyszło jak piszesz a z drugiej strony piszecie że się sam nie domyśli no więc? SKoro mu o tym nie powiedziałaś,zeby "uniknąć takiego przebiegu wydarzeń", to czego oczekujesz? Że my mu powiemy...? KlaudiaP - Wszyscy Cię krytykują, teraz nie spojrzysz na całą sprawę obiektywnie bo jesteś sfrustrowana i emocje mają duży wpływ na to co myślisz. Odczekaj sobie dzień, dwa i wróć do tematu. Jeżeli rzeczywiście masz zamiar rzucić swojego faceta bez słowa jeżeli Ci się nie oświadczy to lepiej zrób to już teraz, a oszczędzisz sobie i jemu cierpień. Jeżeli to mu powiesz w taki sposób to według mnie NIE MA SZANS żeby Ci się oświadczył. JEŻELI NIE CHCESZ INNYCH OPCJI TO NIE CZYTAJ DALEJ. Moim zdaniem najlepiej będzie na Twoim miejscu spokojnie z nim porozmawiać. Powiedzieć, że kupno wspólnego mieszkania to ważna decyzja finansowa i nie chcesz żeby was związek na tym ucierpiał. Według Ciebie taki krok musiałaby się wiązać ze ślubem, żeby nie zburzyć związku. Być może rozwiązaniem byłoby na początek wynajmowanie mieszkania do czasu podjęcia tych decyzji? O kredycie wtedy nie trzeba myśleć, a zobowiązania dużo mniejsze. Jeżeli to też by Ci nie odpowiadało to po prostu mieszkajcie odzielnie. Mam nadzieję, że pomogłem :) Pozdrawiam, Kuba. Ok, przebrnelam przez temat i oto mój wniosek : 1) Oczywiscie uderzajace skojarzenie, ze bardziej zależy Ci na insytucji malzenstwa niz na samym facecie. Znam wiele zwiazkow, które zostały zalegalizowane po latach, czasami nawet po 10, sama jestem w podobnej sytuacji i w zyciu nie pomyslalam, ze ktokolwiek z tych ludzi byl ze sobą "na przeczekanie" dopóki nie znajdą czegoś lepszego:/? Nie wiem jak trzeba by byc zaklamanym i falszywym. Takie numery to chyba w przedszkolu. 2)Chcesz mi powiedziec, ze Twoj facet chce się wkopac z Tobą w kredyt, wspolne mieszkanie itd nie traktując Cię jak kobietę na całe życie? A chyba ten aspekt powinien byc dla Ciebie najwazniejszy - ze jestes jego 'tą wybraną, tą jedyną' a nie tą zaobrączkowaną. Twierdzenie, że brak oswiadczyn oznacza brak uczucia jest w moim mniemaniu kompletnie pomylone. Chciałam Ci przypomniec, ze mamy XXI wiek..trochę inaczej ludzie dzisiaj organizują zycie, Twoj mezczyzna widac nie jest az tak konserwatywny jak Ty. Pisalas w ktorymś poście, ze wlasnie dlatego chcesz ślubu, zeby byc z nim 'na zawsze', od tego uzalezniasz kredyt i wszystko inne, ale chyba do cholery zdajesz sobie sprawę, ze zaobraczkowaną czy nie jak będzie chciał to i tak Cię zostawi. Zupelnie Cię w tym aspekcie nie rozumiem. 3) Rozumiem natomiast doskonale, że o pewnych rzeczach bardzo trudno porozmawiac, niemniej jednak tak podstawowych kwestii nie unikniesz. Dziwne trochę (ile razem jestescie?), ze do tej pory nie poznaliscie swoich stanowisk w tak kluczowych sprawach. Takie rzeczy wychodzą czesto w gadkach-szmatkach, przy okazji, w jakichś czułych momentach. Troche skopalas, bo powinnas od razu, jak tylko pojawil się temat wspolnego zamieszkania zapytac chociazby na zasadzie zartu : " acha, a pierscionek zareczynowy to gdzie, mój drogi? " nie wiem, cokolwiek..żart niby niepowazny, a jednak dla myslacego partnera to jednak juz jakis alert. Jesli nie pociagnal tematu a dla Ciebie te kwestie są tak wazne, to nie wiem jak udało Ci się zatrzymac język za żebami, ale ok - nie pisnelas slowa, wiec teraz musisz się zmierzyc z problemem i sama zaczac temat, ale absolutnie w takiej formie jak gdzies tu padło " bo ja szukam KOGOS do powaznego zwiazku" - czyli od razu dajesz mu do zrozumienia, ze jak nie spelni Twoich warunkow to moze spadac,a miłosc? po co to komu, prawda;)? Nie zostawię mojego faceta nawet jesli mi sie nie oswiadczy przez kolejne parę lat, bo go kocham, a ślub wcale nie jest wyznacznikiem rozwoju zwiazku. Przypominasz mi jedną kolezankę, ktora myslala tak jak Ty i wszystko bylo zaplanowane z góry - slub w tym wieku, dziecko w tym, kredyt itd - malzenstwo trwało rok :] i szlag trafił cale jej poukladane, zaplanowane zycie. Let it go... Przeczytałam i ręce mi opadły... Zacznijmy nie od tego jak mu powiedzieć o wątpliwościach, ale od tego, że jak na razie to jest dzielenie skóry na niedźwiedziu - zarówno z Twojej strony, jak i jego. Jeszcze nie zamieszkaliście razem, nie wiecie czy uda Wam się "dotrzeć", a jedno już planuje kredyt na mieszkanie, zaś drugie nie wyobraża sobie tego związku bez obrączki. Klaudia spokojnie... po kilku miesiącach wspólnego życia wszystko może się zmienić, więc o co to całe halo? Mnie również ręce opadły jak przeczytałem ten temat ..... Klaudia masz troche dziwne zachowanie jak na dojrzałą kobiete i podejscie do swojej sprawy , i tak się zastanawiam czy nie lepsze byłoby dla Ciebie jakieś forum Psychologiczne na ktorym moglabys opisać swoj "problem" niz erotyczne ?? Cytat: Przeczytałam i ręce mi opadły... Zacznijmy nie od tego jak mu powiedzieć o wątpliwościach, ale od tego, że jak na razie to jest dzielenie skóry na niedźwiedziu - zarówno z Twojej strony, jak i jego. Jeszcze nie zamieszkaliście razem, nie wiecie czy uda Wam się "dotrzeć", a jedno już planuje kredyt na mieszkanie, zaś drugie nie wyobraża sobie tego związku bez obrączki. Klaudia spokojnie... po kilku miesiącach wspólnego życia wszystko może się zmienić, więc o co to całe halo? to "całe halo" po to żeby się z płaczem nie wyprowadzać po miesiącu jak on powie że nie chcę nigdy ślubu, dzieci etc. a tak w ciemno zamieszkać nie znając jego zdania na takie tematy to głupota moim zdaniem i dlatego takie dylematy. Wprowadzę się będę czekała bez slowa 5-10 lat, o ślubie nie pisnę bo przeciez najważniejsza jest miłość a potem dowiem się że on nigdy nie planował ślubu nie chciał a dzieci chce ale po 50tce(facet jest rówieśnikiem) bo teraz "się dorabia". Byłybyście zadowolone z takiej "miłości"? bo przecież to ona jest najważniejsza a nie jakiś 'papierek' :D Cytat: a tak w ciemno zamieszkać nie znając jego zdania na takie tematy to głupota moim zdaniem i dlatego takie dylematy. WSZYSCY Ci tu piszą, żebyś w takim razie porozmawiała z nim o tym, zanim zamieszkacie razem, a Ty migasz się na najrozmaitsze sposoby. Czego oczekujesz? Że porozmawiamy z nim za Ciebie? Że wywróżymy z kart, co on myśli? Nie rozumiem Cię kompletnie. A miłość to między innymi umiejętność komunikacji, ale po tym, co piszesz, widać, że nie masz o tym bladego pojęcia. Klaudia, to może teraz załóżcie sobie obrączki i nieważne, że po trzech miesiącach dojdziecie do wniosku, że się nienawidzicie. Wszak rozwód jest lepszym rozwiązaniem niż wyprowadzenie się po miesiącu życia na kocią łapę. Jak nie umiesz rozmawiać z facetem, to nie dziwię się, że takie problemy wynajdujesz. I tu Junona napisała Ci dokładnie wszystko, co my chcemy Ci powiedziec. Mi sie wydaje, ze Ty chcesz tylko slubu i tyle, nie wazne z kim itd, ale wazny jest slub. Jesli chce z Toba zamieszkac, to znaczy, ze planuje z Toba przyszłość. Ja mysle, ze On chce slubu, zareczyn itd, tylko nie wie jak Ci to oznajmic, a probuje w ten sposob. Kredytu na kilkadziesiat lat na ładne oczy tez nikt nie da, a w zalegalizowanym zwiazku sa duzo wieksze szanse. Nie widzisz tego, ze On chce byc z Toba i planuje z Toba przyszłosc. Ty obsesyjnie dążysz do małżenstwa, nie zalezy Ci na Nim. Faceci czesto sobie zartuja, ze jak ktos sie żeni to ma przewalone, zreszta ja tez tak czasem zartuje. Jak dla mnie najlepszym wyjsciem jest porozmawianie szczere ze soba. Tak w ogole to szkoda mi faceta, bo dla mnie wcale nie jestes dojrzała. Probujesz sie od Nas dowiedziec jak masz go zmusic do slubu, chociaz sama temu zaprzeczasz. Cytat: WSZYSCY Ci tu piszą, żebyś w takim razie porozmawiała z nim o tym, zanim zamieszkacie razem, a Ty migasz się na najrozmaitsze sposoby. Czego oczekujesz? Że porozmawiamy z nim za Ciebie? Że wywróżymy z kart, co on myśli? Nie rozumiem Cię kompletnie. A miłość to między innymi umiejętność komunikacji, ale po tym, co piszesz, widać, że nie masz o tym bladego pojęcia. I fajnie :razz: byłabym wdzięczna jakby ktoś napisał jak to u niego/niej było z tym mieszkaniem i ważnymi decyzjami, nie mam doświadczeń i nie mam z kim o tym porozmawiać Ehh i znowu z tym wymuszaniem ślubu, niby jak i po co? nawet słowem nie wspominałam i nie wspomnę! ale skoro tego nie zrobię chciałabym wiedzieć czy jest na to szansa, czy mogę się jakoś dowiedzieć między słowami Chcesz wiedzieć jak to było z "mieszkaniem"? Zamieszkaliśmy razem, on opowiadał wszem i wobec, że planujemy ślub, wybierał dla mnie pierścionek. Wspólne życie nas przerosło. Po kilku miesiącach pożegnanie z przytupem. Sytuacja moich znajomych: nie mieszkali razem, pobrali się, ona zaszła w ciążę, a po dwóch miesiącach od porodu ona złożyła pozew o rozwód. Sytuacja moich znajomych 2: mieszkali razem 8 lat. Ona zaszła w ciążę, co przyczyniło się poniekąd do podjęcia decyzji o ślubie (chcieli uniknąć problemów z "robotą papierkową"). Później wzięli kredyt na mieszkanie. Są jedną z moich ulubionych par. Sytuacja moich znajomych 3: zaplanowali ślub (sala, kapela etc.), zamieszkali razem kilka miesięcy przed ślubem. Sytuacja życiowa zmusiła ich do odwołania imprezy. Mieszkają razem już 5 lat i nie zamierzają się rozstawać, ani chwilowo "podpisywać papierków". Ilu ludzi, tyle wariantów. z góry ostrzegam - nie czytałam całości, ale po paru twoich postach widzę - jesteś strasznie niepewna wspólnego mieszkania. i nie wiem czy dojrzałaś do bycia z kimś. Posiadać kogoś to nie znaczy że sie kogoś kocha i z kimś się jest "naprawdę" Ja w lipcu też zamieszkam z chłopakiem. Ślub nie wchodzi na razie w grę i zaręczyny też nie. Ale on wie, że tego kiedyś chcę. Kiedy w naszym życiu się trochę ustabilizuje. Jak to powiedziałam? Nie musiałam tego obwieszczać. Po prostu - w żartach wspomniałam o zaręczynach, temat wrócił przy okazji zaręczyn koleżanki, i on już wie, że musi się trochę wysilić i pokombinować. i że nie jestem dziewczyną, która nie lubi neijasnych sytuacji. Też wychodziłam z tego głupiego założenia, że kredytu nie wezmę bedąc w konkubinacie. Łatwiej się rozejść ludziom bez papierka. Niektórym, nie wszystkim. Pytanie teraz do której grupy zaliczam swojego chłopaka. Wiem, że u nas do ślubu prędko nie dojdzie, ze względów od nas niezależnych. Kościelnego, który podobno tak pięknie cementuje - też może nie będzie. Jeśli więc nie będziemy mogli się prędko zalegalizować - to będziemy żyć na kocią łapę i kredyt weźmiemy. choć to nie w moim stylu. Ślub nie uwiążę faceta przy mnie. Ani mnie przy nim. Nie da mi też pewności, czy do szafy nowej sie dołoży, czy też obiad zrobi. Jeśli taki nie jest, nic tego nie zmieni. A dzieci... O tym trzeba pogadać. Może ktoś ze znajomych sie chajtnął, może jakieś dziecko w kolejce w markecie robi do ciebie głupie miny - możesz powiedzieć wtedy, że dzieci są fajne, ale na dłuższą metę to obowiązek itp. W żartach. Ale informację, jesli boisz się przekazać ją bezpośrednio, jakoś przemycić musisz. I dowiedzieć sie co on myśli. Nie stawiaj wszystkiego na ostrzu noża, rozmowa nie musi się zamieniać w wymianę zdań prowadzącą do awantury Cytat: Chcemy zamieszkać razem z chłopakiem ale ja mam pewne obawy; nie jestem gotowa na dzieci nie wiem czy kiedykolwiek na to będe gotowa bo nie lubię dzieci To wspólne zamieszkanie implikuje posiadanie dzieci??? Cytat: nie wyobrażam sobie kupowania mebli,tv i itp. na spółkę w wolnym związku A zakupy w monopolowym też w wolnym związku Ci przeszkadzają??? Cytat: poza tym wynika to tez z moich przekonań. Za niedługo skończymy 25 lat, mamy w lipcu razem zacząć mieszkać a ja mam te własnie obawy. Jakich przekonań? I co ma wiek do tego??? Cytat: nie chcę naciskać, nigdy nie powiedziałabym że ma mi się oświadczyć etc. ale po prostu po jakimś czasie jakby tak się nie stało odeszłabym sfrustrowana bez słowa. Ty wiesz co Ty piszesz??? Nie chcesz naciskać, ale byś go rzuciła, gdyby nie oświadczył Ci się po paru miesiącach. Jedna wielka SPRZECZNOŚĆ. Cytat: Martwię się że mój facet jest na to za młody- jest moim rówieśnikiem. Cholera, za młody na co?? Skoro Ty jesteś też w jego wieku - to też jesteś ZA młoda! Na co, to ja niestety nie wiem. Cytat: Nigdy nie rozmawialiśmy o tych rzeczach a ja uważam że to ważne przed wspólnym zamieszkaniem żeby nie było rozczarowania. To może najwyższa pora? Z NIM porozmawiać! Cytat: Im bliżej wakacji tym bardziej mnie to męczy;( Kurka wodna. A co mają do tego wakacje???:rolleyes: Cytat: jak po kilku miesiącach się nie oświadczy to będzie dla mnie znak że czas uciekać i szukać dalej?;/ Wiesz co - pogadaj z nim KONIECZNIE. Niech zobaczy jaką ma perfidną dziewczynę. Cytat: to "całe halo" po to żeby się z płaczem nie wyprowadzać po miesiącu jak on powie że nie chcę nigdy ślubu, dzieci etc. a tak w ciemno zamieszkać nie znając jego zdania na takie tematy to głupota moim zdaniem i dlatego takie dylematy. Wprowadzę się będę czekała bez slowa 5-10 lat, o ślubie nie pisnę bo przeciez najważniejsza jest miłość a potem dowiem się że on nigdy nie planował ślubu nie chciał a dzieci chce ale po 50tce(facet jest rówieśnikiem) bo teraz "się dorabia". Byłybyście zadowolone z takiej "miłości"? bo przecież to ona jest najważniejsza a nie jakiś 'papierek' Właśnie Ty sie zachowujesz jakby najwazniejszy był papierek. Facet planuje z Toba zycie, a Ty widzisz tylko slub. Juz ja bym wolała z kimś zamieszkac i jakby co to sie wyprowadzic i rozstac, niz wziac slub i pozniej bawic sie w rozwody. Martwisz sie, ze jesli sie nie ochajtacie to On po dwoch latach powie Ci "żegnaj", a myslisz ze slub do czegos zobowiazuje? Tez moze byc tak samo. Mysle ze predzej Ty sie znudzisz, bo juz Twoj cel zostanie zrealizowany, bo moim zdaniem wcale nie zalezy Ci na tym facecie, no i bedziesz musiała złożyc pozew o rozwod Cytat: I fajnie byłabym wdzięczna jakby ktoś napisał jak to u niego/niej było z tym mieszkaniem i ważnymi decyzjami, nie mam doświadczeń i nie mam z kim o tym porozmawiać Ehh i znowu z tym wymuszaniem ślubu, niby jak i po co? nawet słowem nie wspominałam i nie wspomnę! ale skoro tego nie zrobię chciałabym wiedzieć czy jest na to szansa, czy mogę się jakoś dowiedzieć między słowami No to ja Ci odpisze. Mieszkałam z facetem, wiec jakies doswiadczenie mam i mysle, ze facet nie podejmuje decyzji o mieszkaniu razem od tak. Najwazniejsze jest zeby ze soba rozmawiac, bo bez rozmow gwarantuje codzienne klotnie i horror w domu. Skoro teraz nie potrafisz rozmawiac z Nim o powaznych sprawach, to jak sobie wyobrazasz to pozniej? Najlepsza opcja to zaczac rozmowe i spytac sie jak sobie wyobraza wspolna przyszlosc, co Ty bys chciala, co jest dla Ciebie wazne. Bez stawiania ultimatum. Cytat: byłabym wdzięczna jakby ktoś napisał jak to u niego/niej było z tym mieszkaniem i ważnymi decyzjami, nie mam doświadczeń i nie mam z kim o tym porozmawiać Klaudia, niech będzie łopatologicznie i za pomocą piktogramów. Oczekiwany wniosek czytelnika: "O? To naprawdę nie jest aż takie skomplikowane." :P - ona; :goth: - on Mieszkanie: :goth:: To jak? Kupujemy razem mieszkanie? :P : Nie. Nie zamierzam mieszkać w cuchnącym mieście. :goth: : &*^*#%, muszę dalej płacić za wynajem. I za paliwo na weekendowe dojazdy do ciebie. Jak mnie kiedyś wystawisz, to będę pisał na ciebie paszkwile i wrzucał ci zgniłe buraki przez płot. :P : Buahaha :lol: Ważne decyzje np. ślub: :P : Co będzie na obiad? :goth: : To, co przygotujesz. :P : To znowu kisiel z pianką? :whistle: :goth: : No dobra. Zrobię spagetti. Ale chajtniemy się kiedyś, co? :P: Yyy... A po co? :goth: : A tak. Żeby młodzi nie wołali za tobą stara panna jak idziesz korytarzem. :P : Spadaj. :lol: :goth: : Ok, kumam. Carpe diem makaron do gara i kontemplacja ful para. Wiele spraw można załatwić w sposób zwyczajny, naturalny i bezbolesny. Wystarczy pewna umiejętność, o której wszyscy w tym temacie trąbią. Ed: Chyba faktycznie humor byłby odpowiednim miejscem... Wniosek mogę wysnuć jeden. Nie dociera do Ciebie nic. do Ciebie chyba nie dociera to że ktoś może mieć inną wizję życia, inne plany i marzenia i że dla Ciebie to tylko papierek a dla mnie może znaczyć coś więcej. Jakby było coś logicznego to by dotarło, do mnie nnie docierają próby przekabacenia na swoje zdanie że to jest mi niepotrzebne... większośc postów tylko obśmiewa i podkreśla że przeciez to niepotrzebne że można inaczej, jasne że można ale ja tak nie chcę czy tu k*rwa trudno zrozumieć? dla mnie akurat jak dziewczyna mieszka z facetem bez ślubu czy decyzji o wspólnej przyszłości to nie oszukujmy się "traci na wartości" z kazdym miesiącem a decyzja o przyszłości oddala się bo i po co wtedy. Ale to jest tylko MOJE zdanie, u moich znajomych tak to wyglądało ale szanuję to że myslicie inaczej. nie lubię jak mi się narzuca swoje zdanie fajnie że żyjecie jak chcecie i jest wam dobrze mi będzie tylko w małżeństwie bo takie mam przekonania i nie będę szanowała faceta który 10 lat będzie potrzebował żeby się upewnić czy mnie kocha i nie chodzi mi o ślub skończcie z tym pisałam już wiele razy że nie o to ale o rozmowę, fajnie że niektórzy napisali jak to było u nich jak ta rozmowa wyglądała i o to mi chodziło Dziewczyno do Ciebie nic nie dociera. Jesli On by Cie nie kochał to nie planowałby zaciagnac kredytu, ktory bedzie spłacał przez wiekszą część swojego życia, moze On chce tego wszystkiego, tylko w taki sposób probuje Ci to przekazać? W Twojej głowie tylko slub. Nie myslisz o tym, czy bedziecie potrafili sie dogadac, w co watpie, tylko chodzi Ci o papierek. Myslisz ze to Cie tak bardzo uszczesliwi? Ja nie mogę, daj sobie spokój, autorko. Nikt za Ciebie nie porozmawia z facetem, a to forum o dupczeniu (jak juz ktos napisał) a nie o tym, żeby sobie gadać o dupie maryni tak jak ty teraz i cały czas piszesz to samo... Powinien ktoś zamknąć ten temat, bo autorka znowu odpisze to samo... Cytat: Dziewczyno do Ciebie nic nie dociera. Jesli On by Cie nie kochał to nie planowałby zaciagnac kredytu, ktory bedzie spłacał przez wiekszą część swojego życia, moze On chce tego wszystkiego, tylko w taki sposób probuje Ci to przekazać? W Twojej głowie tylko slub. Nie myslisz o tym, czy bedziecie potrafili sie dogadac, w co watpie, tylko chodzi Ci o papierek. Myslisz ze to Cie tak bardzo uszczesliwi? Przez ostatnie 2 lata poniekąd mieszkalismy razem bo od czwartku do poniedziałku był u mnie dzień-noc więc chyba można kogos poznać... to chyba nie byłoby problemu z 'dogadaniem' się w codziennym życiu Cytat: Przez ostatnie 2 lata poniekąd mieszkalismy razem bo od czwartku do poniedziałku był u mnie dzień-noc więc chyba można kogos poznać... to chyba nie byłoby problemu z 'dogadaniem' się w codziennym życiu To dlaczego nie potrafisz z Nim pogadac o waszej przyszłosci? Pogadaj z Nim nie zmuszajac do niczego Cytat: Przez ostatnie 2 lata poniekąd mieszkalismy razem bo od czwartku do poniedziałku był u mnie dzień-noc więc chyba można kogos poznać... to chyba nie byłoby problemu z 'dogadaniem' się w codziennym życiu a wczesniej: Cytat: dla mnie akurat jak dziewczyna mieszka z facetem bez ślubu czy decyzji o wspólnej przyszłości to nie oszukujmy się "traci na wartości" z kazdym miesiącem a decyzja o przyszłości oddala się bo i po co wtedy. nie straciłaś na wartości? czy takie "jakgdyby mieszkanie" się nie liczy. inaczej jest na randkach. inaczej jak sie na zmiane kibel szoruje, po pracy zmeczonym wraca, jak przeziebienie bierze i jak sie ma dość drugiej osoby. to nie to samo co mieszkanie na zasadzie "dzis jestem u ciebie, ale za 4 dni sie spakuje i sobie pojde" słąbo się poznaliśćie skoro on nie zna twoich poglądów. PS: moj facet się rozwodzi - żona się ****iła - ślub nie jest gwarantem, że kredyt spłącicie razem do końca, a on będzie ideałem z "luz marii" Cytat: Przez ostatnie 2 lata poniekąd mieszkalismy razem (...) to chyba nie byłoby problemu z 'dogadaniem' się w codziennym życiu Jak widać, MACIE te problemy z dogadaniem się, porozumiewaniem, skoro o tak podstawowej rzeczy jak przyszłość - dalsza czy bliższa - związku nie porozmawialiście nadal. Cytat: I fajnie byłabym wdzięczna jakby ktoś napisał jak to u niego/niej było z tym mieszkaniem i ważnymi decyzjami, nie mam doświadczeń i nie mam z kim o tym porozmawiać No już, na 3-4 wyciągamy szklane kule i wróżymy pannie Klaudii co też siedzi w głowie jej faceta. Nikt Cię tu nie usiłuje przekabacac tylko Ci ludzie tłumaczą jak chłop krowie na granicy, że ślub niczego nie zmieni w Twojej sytuacji, a Ty z uporem maniaka powtarzasz, od razu sie asekurujac, że inni moze tego nie potrzebują, ale Ty tak, więc moze nam wyjasnisz co Twoim zdaniem zmieni fakt, że on się oświadczy, bo chyba nie będziesz się upierac, ze tylko to świadczy o uczuciach a puscic nie może kantem nawet z tym Twoim papierkiem. Drwisz z milosci pisząc :'miloscią będę zyla, a on mi pozniej powie, ze nigdy nie chcial ślubu". A co, będziesz żyła papierkiem, to wazniejsze tak? Cytat: do Ciebie chyba nie dociera to że ktoś może mieć inną wizję życia, inne plany i marzenia i że dla Ciebie to tylko papierek a dla mnie może znaczyć coś więcej. W jakich to nadzwyczajnych planach i marzeniach ma Ci przeszkodzic brak legalizacji związku? To nie jest zadna inna wizja życia, jak to górnolotnie ujęłaś tylko luzniejsze podejscie do jednego z wielu jego aspketów. Jak rozumiem nie jest to nawet kwestia religijna, bo słowa o tym nie napisalas. To jest jakaś paranoja! Potrenuj czytanie ze zrozumieniem. Chcesz się dowiedzieć, jak można się dowiedzieć, co facet myśli na ten temat, ludzie Ci odpowiadają przez całe trzy strony, a Ty nadal powtarzasz to samo. Poza tym- piszesz, że chcesz żeby to, co powiesz facetowi, nie brzmiało jak komunikat "oświadczasz się albo szukam sobie innego", sorry, ale właśnie tak wygląda Twoje podejście. Możesz to jedynie ładniej ubrać w słowa i starać się jak najdelikatniej przekazać mu tę smutną prawdę. Dziewczyno, jak Ty w ogóle wyobrażasz sobie Wasze wspólne życie, kiedy boisz się rozmawiać? Rozmawianie o swoich odczuciach czy poglądach jest istotną sprawą w poważnym związku. Ślub nie czyni związku bardziej udanym. Jeśli macie problem z komunikacją- a tak naprawdę to Ty boisz się rozmowy, to Wasz związek nadal będzie tak wyglądał- będzie pełen niedomówień. Jak mu wyjaśnisz, że oczekujesz żeby sprzątał w domu, bo jak nie, to się wyprowadzasz albo nałożysz na niego jakieś kary? Też będziesz pytała na forum, jak to wyrazić? Jesteście ze sobą długo, a nie wiecie o sobie tak ważnych rzeczy i nie macie pojęcia, że być może, Wasz związek od dawna nie ma sensu, bo Twój facet (być może) nie spełni Twoich oczekiwać, bo ma inną wizję wspólnej przyszłości. Naprawdę nie było okazji o tym porozmawiać? Myślisz, że to dobry związek? Weź się w końcu w garść i przy najbliższym spotkaniu POROZMAWIAJ z facetem na ten temat, być może za tydzień związku już nie będzie, nie będzie też problemu, jak własnemu facetowi, z którym się chce sobie życie układać, powiedzieć, co się czuje i myśli. I jeszcze jedno: jeśli to, że ktoś nie oświadcza się przez x czasu, oznacza Twoim zdaniem, że nie kocha, to widać, że Ty nie potrafisz pojąć, że ktoś może mieć inne podejście do życia. Każdy może mieć inną definicję miłości i każdy może ją w różny sposób okazywać i nie Ty decydujesz o tym, co jest miłością, a co nie. Czas w końcu zrozumieć, że ludzie mają różne koncepcje i nie tylko ta Twoja jest jedyną słuszną, a faceta jak najszybciej zapytać, czy za trzy miesiące oświadczy się czy nie- i jak nie, to uwolnić go od siebie i szukać takiego, który ma wizję identyczną jak Twoja. No bo przecież jak Twój facet się nie oświadczy, to znaczy, że Cię nie kocha, a jak Ty za wszelką cenę dążysz do zaciągnięcia go przed ołtarz, nawet jeśli on nie czuje się gotowy i nie czułby się z tym dobrze, to już jest miłość? Cytat: nie wiecie o sobie tak ważnych rzeczy i nie macie pojęcia, że być może, Wasz związek od dawna nie ma sensu O właśnie, to jest ładnie wyrażone całe clue sprawy. 1. Odnoszę wrażenie, że Ty nie znasz swojego partnera ani on Ciebie. Jesteście długo ze sobą, kochacie się, wdychacie swoje nieświeże oddechy o poranku, odbywacie poranna toaletę, uprawiasz z nim seks - a nie potrafisz mu powiedzieć: "Kochanie, kocham Cie i chce być z Tobą, chciałabym z Tobą mieszkać, ale obawiam się wzięcia kredytu, ponieważ jest to ogromne zobowiązanie prawne, wiesz, że w związkach jest różnie. ludzie się kłócą, godzą i znowu kłócą - boję się, że któregoś dnia po kłótni zastanę pustą szafę i kredyt na karku. Nie jestem w stanie przewidzieć co będzie za rok...nie wezmę takiej odpowiedzialności w postaci kredytu na swoje barki jeśli nie będę pewna swojej sytuacji. Nie chce też naciskać na ślub bo pewnie nie jesteś na to gotowy, wnioskuje po tym jak wyśmiewasz kumpli, którzy pobierają się... dlatego dopóki nie określimy na czym stoimy - wolałabym wynająć mieszkanie. ba jeśli coś wspomni o ślubie i mieszkaniu razem - oki możemy razem zamieszkać ale ustalając datę ślubu - ponieważ nie chce skończyć jak wiele kobiet, które po zamieszkaniu z facetem - nie mogą doprosić się legalizacji związku. To jest ważna decyzja, która wpłynie na nasze decyzje dlatego przemyślmy ją razem." - bardzo trudne, prawda? Nie rozumiem ludzi, którzy boją się rozmawiać o tym co czują i o tym czego chcą. Paradoks - robisz mu przyjemność w postaci seksu oralnego, a nie potrafisz powiedzieć, o swoich obawach? Jeśli uważasz, że rozmowa na poważne tematy to "blablabla" - to nie jesteś gotowa, na małżeństwo. Rozumiem, że nie chce wymuszać ślubu, dzieci - chcesz, aby to był jego gest, ale tak to możesz czekać sobie do 40stki - wielkie mi fo pa zapytać o zdanie faceta. ps Gratuluje związku w którym mówi się jedynie o sprawach wygodnych. Pokaż swojemu facetowi ten temat a będzie wiedzial, że związek z tobą i plany na przyzłośc to najgorsze co może go w życiu spotkać. Współczuję mu...:pray: Cytat: Pokaż swojemu facetowi ten temat a będzie wiedzial, że związek z tobą i plany na przyzłośc to najgorsze co może go w życiu spotkać. Współczuję mu...:pray: błysnęłaś... żenua;/ Do całej reszty, jak mniemam, nie potrafisz się ustosunkować? Więc powiem Ci coś mądrego, czego pewnie nie zrozumiesz jak tego wszystkiego, co mądrzejsi ode mnie powyżej napisali. Jesteś osobą niedojrzałą emocjonalnie. Nie potrafisz zrozumieć, że zaręczyny to też pewna deklaracja przyszłości. [mogę cię tu umówić z moim byłym narzeczonym, podobno teraz zadowala się byle chłamem] Boisz się zmian w życiu, ale nie chcesz pozostać w związku, gdzie chodzi się tylko za rączki. Nie wierzę, że masz 24lata mając taki umysł dziecka. Dawno Ci mamusia po dupie nie dała, żebyś nauczyła się dorośle podejmować decyzje a nie wyszukiwać sama sobie i innym problemów i biadolić w kółko jakieś farmazony tylko po to by ludzie Cię słuchali. Prosisz, piszesz, skamlesz o rozmowę z NAMI, obcymi ludźmi na temat, który powinnaś mieć dawno omówiony z chłopakiem, a potem kompletnie nie zwracasz uwagę na świetne rozwiązania i porady jakie się Tobie podaje na srebrnej tacy. Uważam, że jesteś osobą niewartą zainteresowania. Osobą, która nie potrafi współżyć wśród innych. Osobą, która będzie codziennie dostarczać problemów i powodów do darcia włosów z głowy swojemu partnertowi. Nie jesteś gotowa do związku, który ma przejść na dalszy etap. Proponuję zmienić faceta, by tez na lat 5-10 nie obudził się rano i nie uznał, że zmarnował dla Ciebie młodość i potencjał. Dziękuję za uwagę. Hogatko, przykręć jej śrubę, bo traktowanie jej jak dorosłego mija się z celem ;) ///edit Cytat: Mnie zastanawia Twoje podejscie do zwiazku. Nie wiem czy zalezy Ci na Nim czy na malzenstwie. bardzo dobrze powiedziane. Pewnie chodzi o ten cudowny wyścig, bo inne już mają mężów a Ty nie... Miałam tak sama, ale dorosłam. Cytat: możnaby się oświadczyć żeby pokazać dziewczynie że jest ta jedyną To dopiero nadinterpretacja osiadczyn. Dziewczyno! on jest z Tobą, wytrzymuje z Tobą, to chyba znak, że chce być z Tobą. Czy może się mylę? Po co Ci dowody? nie wierzysz mu? Nie ufasz, że chce z Tobą być skoro planuje wspólne spłacanie kredytu min. 20lat? Cytat: Klaudia, czy cieszyłyby Cię oświadczyny, które wymusiłaś ? Mnie ucieszyły,ale do czasu kłótni o ślub, bo zawsze kobieta która wymusza będzie chciała więcej i więcej. Ja się potrafiłam zmienić, ale potrzebowałam do tego innego mężczyzny. A Ty? Podtrzymuje swoje zdanie i innych - nie jesteś gotowa na poważny związek. Twoje oczekiwania nie maja nic wspólnego z racjonalnym rozumowaniem w związku. Jeśli kochałabyś swojego mężczyznę a nie tylko żyła planami z nim związanymi i dowodami miłości, wiedziałabyś, że doszłoby do ślubu, bo on by się przekonał dla Ciebie lub nie doszłoby, bo Ty byś się przekonała dla niego. Na razie w Twoim życiu liczy sie jedna tylko osoba. Jest to szeroko-rozumiane JA. No właśnie, może odniesiesz się do naszych wypowiedzi Klaudia? Prosisz o rady, a potem nie raczysz się nawet do nich ustosunkować ani zastanowić się nad nimi, tylko olewasz to sikiem prostym. Nie warto więc dla Ciebie stukać w klawiaturę. Cytat: Więc powiem Ci coś mądrego, czego pewnie nie zrozumiesz jak tego wszystkiego, co mądrzejsi ode mnie powyżej napisali. Jesteś osobą niedojrzałą emocjonalnie. Nie potrafisz zrozumieć, że zaręczyny to też pewna deklaracja przyszłości. [mogę cię tu umówić z moim byłym narzeczonym, podobno teraz zadowala się byle chłamem] Boisz się zmian w życiu, ale nie chcesz pozostać w związku, gdzie chodzi się tylko za rączki. Nie wierzę, że masz 24lata mając taki umysł dziecka. Dawno Ci mamusia po dupie nie dała, żebyś nauczyła się dorośle podejmować decyzje a nie wyszukiwać sama sobie i innym problemów i biadolić w kółko jakieś farmazony tylko po to by ludzie Cię słuchali. Prosisz, piszesz, skamlesz o rozmowę z NAMI, obcymi ludźmi na temat, który powinnaś mieć dawno omówiony z chłopakiem, a potem kompletnie nie zwracasz uwagę na świetne rozwiązania i porady jakie się Tobie podaje na srebrnej tacy. Uważam, że jesteś osobą niewartą zainteresowania. Osobą, która nie potrafi współżyć wśród innych. Osobą, która będzie codziennie dostarczać problemów i powodów do darcia włosów z głowy swojemu partnertowi. Nie jesteś gotowa do związku, który ma przejść na dalszy etap. Proponuję zmienić faceta, by tez na lat 5-10 nie obudził się rano i nie uznał, że zmarnował dla Ciebie młodość i potencjał. Dziękuję za uwagę. Hogatko, przykręć jej śrubę, bo traktowanie jej jak dorosłego mija się z celem ;) ///edit bardzo dobrze powiedziane. Pewnie chodzi o ten cudowny wyścig, bo inne już mają mężów a Ty nie... Miałam tak sama, ale dorosłam. To dopiero nadinterpretacja osiadczyn. Dziewczyno! on jest z Tobą, wytrzymuje z Tobą, to chyba znak, że chce być z Tobą. Czy może się mylę? Po co Ci dowody? nie wierzysz mu? Nie ufasz, że chce z Tobą być skoro planuje wspólne spłacanie kredytu min. 20lat? Mnie ucieszyły,ale do czasu kłótni o ślub, bo zawsze kobieta która wymusza będzie chciała więcej i więcej. Ja się potrafiłam zmienić, ale potrzebowałam do tego innego mężczyzny. A Ty? Podtrzymuje swoje zdanie i innych - nie jesteś gotowa na poważny związek. Twoje oczekiwania nie maja nic wspólnego z racjonalnym rozumowaniem w związku. Jeśli kochałabyś swojego mężczyznę a nie tylko żyła planami z nim związanymi i dowodami miłości, wiedziałabyś, że doszłoby do ślubu, bo on by się przekonał dla Ciebie lub nie doszłoby, bo Ty byś się przekonała dla niego. Na razie w Twoim życiu liczy sie jedna tylko osoba. Jest to szeroko-rozumiane JA. sorry Winnetou ale pisząc "współżyć wśród innych" utwierdziłaś mnie w przekonaniu że nie odniosę się do tego co napisałaś bo nawet zdania nie potrafisz złożyć i brzmisz jak niewykształcona zakompleksiona dziewucha która podbudowuje siebie obrażając innych :) sama wydoroślej a już na pewno naucz się pisać, może Twój ex własnie dlatego Cię zostawił dla jakiegoś "chłamu" jak piszesz zazdrośnico. I piszesz ewidentnie jakbys się chciała przypodobac innym na forum. Wchodzisz w tyłek "Hogatce" bo sama nie umiesz mysleć tylko najeżdżać, haha:yawn: Co do reszty jasne że się odniosę, po prostu magisterka i praca zajmuje mi tyle czasu że nie mogę siedzieć na forach za często. Ślub nie jest najważniejszy nigdy tak nie twierdziłam, mam w rodzinie rozwody więc coś na ten temat wiem. Po prostu uważam że jak męzczyzna chce poślubić kobietę to robi to z miłości bo w tym momencie jest przekonany i chce z nią być naprawdę na zawsze taki wspólny akt miłości. Wynika to jak pisałam też z moich przekonań i wiary.Takie ofiarowanie siebie sobie nawzajem nie najważniejsze ale takie przypieczętowanie i tyle.Dla siebie a nie dla rodziny jak większośc to robi. Najważniejsza jest miłość wiadomo ale dla mnie za nią idą takie kroki, takie postanowienie dwojga ludzi.Jedni chcą inni nie, ja akurat tak. I w tym sensie a nie w tym że zagwarantuje mi to bycie z facetem na zawsze, bynajmniej.Nic tego nie gwarantuje, wszyscy to wiemy. W czym mi przeszkadza brak ślubu? chocby w posiadaniu dziecka bo nie zdecydowałabym się na taki krok bez męża.Dlaczego? dlatego że nie zaufałabym skoro moim zdaniem facet nie ufa mi do końca każąc mi czekać latami na oświadczyny które przypieczętowałyby wspaniały związek. I to nie jest tak jak pisze Junona że liczę na wróżenie z kuli ale może na jakieś wasze doświadczenia, że na przykład zamieszkaliście razem bylo fajnie a on się oświadczył bo...albo czy w jakis sposób dziewczyny wspominałyście o tym facetowi? i na tej tylko zasadzie a nie o jakies wróżby. Albo Maomam która/ od razu musiała naskoczyć że uważam że jak facet się nie oświadcza to nie kocha etc etc akurat chodzi mi o to że dla mnie to ważne a dla niego może nie być ale przynajmniej chciałabym wiedziec bo też bym uszanowała ale ciężko wyczuć to u faceta zamkniętego w sobie, nie jestem typem upierdliwca która chodziłaby za facetem i prosiła sie oświadcz się oświadcz bo to nie w moim stylu , on ma swobodę ale cięzko mi tez spytać 'jaki jest twój stosunek do slubu" kiedy przez prawie 3 lata nigdy sama nie chciałam rozmawiac o takich sprawach bo zawsze uważałam tak jak wy że to jest mi niepotrzebne bo miłość jest najwazniejsza. P.S. jeszcze wam sie odmieni w większości;) przepraszam za literówki No i zaczęłam lekko temat, niestety zobaczymy się za tydzień więc napisałam mu smsa że jestem zajęta etc a on spytał co chcę przemyśleć itd. To mu powiedziałam że waham się z tym mieszkaniem, że w domu i tak nie będę mieszkać więc albo z nim albo z jakąs koleżanką, i że ostatnio trochę sobie dogryzamy jakbysmu mieli siebie dośc a to dobrze nie wróży. Spytał czy uważam że między nami jest cos nie tak bo miałam mieszkac z nim a teraz wspomniałam o koleżance, i że co ma robić bo "nastawił się na mieszkanie ze mną". Powiedziałam przechodząc do sedna że po prostu zastanawiam się jak on to widzi bo mi tego nie powiedział a dla mnie to poważna decyzja, i to nie o to chodzi że nie chce z nim mieszkać tylko nie chcę się rozczarować. Wspomniał że mamy problem z rozmową, że nie odpowiedziałam mu tego o pomysle mieszkanie z koleżanką jak widzieliśmy się face to facet - tu akurat ma rację ale naprawdę wtedy nie było warunków ;/ Dodał, że "jak mamy mieszkać osobno to nie wie czy to będzie taka duża różnica w stosunku do tego co jest teraz"- czyli widzenia weekendowe lub co 2 tygodnie, i że "teraz i tak dużo się nie zmieni w relacjach między nami, bo się nie widujemy tak często jak byśmy chcieli"... Musiał kończyć więc pewnie pogadamy jak się zobaczymy, macie pomysł jak pociągnąć wątek jak już powiedziałam że to dla mnie poważna decyzja i nie wiem jak to sobie wyobraża? "Chcę słuchać waszych opinii, ale i tak wiem, że tylko ja mam rację. Też sobie to uświadomicie, niedługo Wam się odmieni wasz mylny światopogląd" - ot, i podsumowanie tematu. Jeśli moje ręce mogły opaść jeszcze niżej, właśnie to zrobiły. Dobra, to nie na moje nerwy, więc już tu nie zajrzę. Innym też to radzę, bo szkoda Waszej klawiatury na rzucanie grochem o ścianę. Autorce tematu zaś życzę oświadczyn, domu z białym płotkiem, psa, gromadki dzieci i Warszawiaka zakopanego w ogródku, czyli ogólnie sielanki. Byle już nie musiała tu pisać. Boże, widzisz i nie grzmisz. Klaudia... Po pierwsze sama napisałaś że jak się nie oświadczy to uznasz nie kocha. To nie Maoam z tym wyskoczyła, tylko ty, koleżanko, kilka postów wyżej. Po drugie sama napisałaś, że być może nigdy nie będziesz gotowa dzieci bo ich nie lubisz, więc z brakiem ślubu jako przeciwwskazaniem dla dzieci wyskoczyłaś jak Filip z konopi. Gubisz się w zeznaniach. Po trzecie sama napisałaś że nigdy o to nie pytałaś więc ja się pytam jakim (?!?) to nie chcesz być typem upierdliwca co chodzi za facetem i prosi "oświadcz się"? Jedna rozmowa robi z ciebie natręta, to pierwsze słyszę?! No ale tak łatwo się powykręcać że przecież "nie jesteś taka i to nie w twoim stylu bo on ma swobodę". Wszyscy ci radzą jednogłośnie: spytaj. Przez trzy strony: porozmawiaj. Ale nie, po co, przecież korona ci z głowy spadnie i facet się zorientuje że nie jesteś taką idealną "rób co chcesz bo ja ci daję swobodę" dziewczyną jaką chciałabyś być... a może boisz się że ci ucieknie jak się dowie co knujesz, co? :-) PS. Twoje odzywki są niepoważne, masz 24 lata a ostatni post rozpoczęłaś od tyrady godnej awanturnicy z kiepskiego gimnazjum. Spokojnie i z większą pokorą. Ja bym cię za taką ripostę przełożyła przez kolano i przetrzepała tyłek, ale może Brzoskwinka ma więcej cierpliwości ;-) PS2. A co tobie do czyjejś odmiany? Przypominam że to ty masz problem, a nie my. Nikt cię nie namawia do tego żebyś została 'starą panną', tylko do tego żebyś znalazła gdzieś wewnętrzne cojones i pogadała z własnym chłopem. Cytat: Boże, widzisz i nie grzmisz. Klaudia... Po pierwsze sama napisałaś że jak się nie oświadczy to uznasz nie kocha. To nie Maoam z tym wyskoczyła, tylko ty, koleżanko, kilka postów wyżej. Po drugie sama napisałaś, że być może nigdy nie będziesz gotowa dzieci bo ich nie lubisz, więc z brakiem ślubu jako przeciwwskazaniem dla dzieci wyskoczyłaś jak Filip z konopi. Gubisz się w zeznaniach. Po trzecie sama napisałaś że nigdy o to nie pytałaś więc ja się pytam jakim (?!?) to nie chcesz być typem upierdliwca co chodzi za facetem i prosi "oświadcz się"? Jedna rozmowa robi z ciebie natręta, to pierwsze słyszę?! No ale tak łatwo się powykręcać że przecież "nie jesteś taka i to nie w twoim stylu bo on ma swobodę". Wszyscy ci radzą jednogłośnie: spytaj. Przez trzy strony: porozmawiaj. Ale nie, po co, przecież korona ci z głowy spadnie i facet się zorientuje że nie jesteś taką idealną "rób co chcesz bo ja ci daję swobodę" dziewczyną jaką chciałabyś być... a może boisz się że ci ucieknie jak się dowie co knujesz, co? :-) PS. Twoje odzywki są niepoważne, masz 24 lata a ostatni post rozpoczęłaś od tyrady godnej awanturnicy z kiepskiego gimnazjum. Spokojnie i z większą pokorą. Ja bym cię za taką ripostę przełożyła przez kolano i przetrzepała tyłek, ale może Brzoskwinka ma więcej cierpliwości ;-) PS2. A co tobie do czyjejś odmiany? Przypominam że to ty masz problem, a nie my. Nikt cię nie namawia do tego żebyś została 'starą panną', tylko do tego żebyś znalazła gdzieś wewnętrzne cojones i pogadała z własnym chłopem. To zaczęłam rozmowę, dopisałam niżej ostatniego postu, i nie wiem jak dalej... bo podkreśliłam że to dla mnie poważna decyzja, że się waham bo nie chcę się zawieść i co dalej??? Tak napisałam że chciałabym slubu ale on tego nie musi chcieć tylko wolałabym to wiedzieć wcześniej żeby sie nie rozczarować - dla mnie nie kocha a dla innych że to nie ma znaczenia, po prostu uwazam że w pewnych kwestiach ludzie muszą się zgadzać to co dla mnie oznacza miłość nie musi dla niego oznaczać i o TO mi chodzi. Dziecko to był akurat taki przykład bo jak napisałabym że nie wezmę z nim kredytu na dom to byscie napisali że można spisac umowę i nie trzeba ślubu do takich rzeczy bo nie trzeba tylko ja go potrzebuje do tego, nikt inny nie musi potrzebować ślubu żeby wziąc kredyt zrobić dziecko itp itd tylko pisze że ja takie decyzje podjęłabym tylko z mężem a nie chłopakiem więc tu jest rozróżnienie a nie gubienie w zeznaniach. Sorry za to ciągłe "ja to ja tamto jajaja " ale chciałam wyraźnie podkreslić że chodzi o to co myslę a nie o wszystkich i że uszanowałabym zdanie i sposób na życie innych ludzi, że piszę tylko za siebie w tym momencie , więc trochę łopatologicznie ale widziałam że niektórzy nie załapali ;/ Problem polega na rozmowie którą zaczęłam i nie wiem jak kontynuować jak się zobaczymy? ... na codzień nie mam problemów z komunikacja ale jestem przewrażliwiona na punkcie nie-naciskania na faceta bo dookoła zawsze miałam samych facetów -braci-kuzynów-sąsiadów i zawsze związki się sypały bo dziewczyny naciskały drązyły chciały ślubu za wcześnie itd stąd ten uraz, chciałabym się nauczyć rozmawiac o tych sprawach ale delikatnie Cytat: "Chcę słuchać waszych opinii, ale i tak wiem, że tylko ja mam rację. Też sobie to uświadomicie, niedługo Wam się odmieni wasz mylny światopogląd" Jeśli napisała coś takiego (nie wiem, bo już przestałam wczytywać się w jej wypociny), to proponowałabym zamknąć temat, bo jaki sens ma dalsza dyskusja? Skoro i tak wie/zrobi swoje, a wy już wystarczająco dużo doradziłyście i lepszymi radami już nie zarzucicie... Współczuję jej facetowi... Tak szczerze mu współczuję... Cytat: Jeśli napisała coś takiego (nie wiem, bo już przestałam wczytywać się w jej wypociny) To jest streszczenie - sens wypowiedzi jest właśnie taki. haha znajdźcie w moich wypowiedziach takie zdanie to was ozłocę. Hagath sobie mocno uprościł moje zdanie cyt."nie jestem typem upierdliwca która chodziłaby za facetem i prosiła sie oświadcz się oświadcz bo to nie w moim stylu , on ma swobodę ale cięzko mi tez spytać 'jaki jest twój stosunek do slubu" kiedy przez prawie 3 lata nigdy sama nie chciałam rozmawiac o takich sprawach bo zawsze uważałam tak jak wy że to jest mi niepotrzebne bo miłość jest najwazniejsza. P.S. jeszcze wam sie odmieni w większości" z godziny 0.27 jak nie wierzycie :D więc chyba ma wieeelki problem ze zrozumieniem jak mu takie durne zdanie wyszło. Wyraźnie napisałam że nie chcę naciskać bo nie chce być upierdliwa i nie poruszałam tego tematu wcześniej bo uwazałam tak jak wy w większości, na forum że bez tego też mi będzie dobrze etc. ale mi sie odmieniło i napisałam, że wam tez może się odmieni i ślub zacznie więcej dla was znaczyć i nie będzie tylko "papierkiem". TYLE. takie przekręcanie moich wypowiedzi jest po prostu chamskie a dalej pisałam, że wiadomo że wy nie czytacie w jego myślach ale doświadczenia innych bardzo by mi pomogły więc jak ktoś ma zamiar tak kłamać a inni nie czytając podpisywac się pod tym to prosze się nie wypowiadać ****a mać czy Ty wiesz co to sa znaki interpunkcyjne? 1. Czy mogłabyś poprawnie konstruować zdania? Używając polskiej składni, stylistyki, interpunkcji, pisać przystępniej a niezagmatwanie? Z pewnością ułatwi Ci to kontakt ze zrozumieniem z forumowiczami. 2. Napisz jeszcze raz pytania do forumowiczów. Ja osobiście pogubiłam się. Cytat: Hagath sobie mocno uprościł moje zdanie Kłania się czytanie ze zrozumieniem i chyba brak spostrzegawczości Klaudio - Hagath to KOBIETA a nie facet. Po drugie Kata w poście powyżej nie napisała, że takie zdanie występuje w Twoich postach, ale, że taki jest ogólny sens po przeczytaniu całego tematu. Też odnoszę takie wrażenie - jak byś się pogubiła. Miejscami zaprzeczasz sama sobie. I powtarzasz w kółko to samo. A jak chcesz być dobrze rozumiana to pisz bardziej precyzyjnie. Nikt Cię tu nie zna i oceniamy i wyciągamy wnioski wyłącznie na podstawie tego co piszesz. Plus jeszcze jedna uwaga: założyłaś temat i wszyscy użytkownicy mają prawo się w nim wypowiadać. A co do sedna tematu mam pytanie, a nawet dwa. Zakładając sytuację, że Twój facet nie udzieli Ci jednoznacznej odpowiedzi czy chce ślubu czy nie, będziesz nadal rozważała możliwość zamieszkania z nim? I jeżeli dojdzie do tego, że zamieszkacie razem ile czasu jesteś gotowa czekać na oświadczyny zanim pojawi się frustracja, złość i tym podobne odczucia? Jak sądzisz? Jednoznacznej odpowiedzi chyba nie dostanę bo jakie niby miałoby być pytanie?, ja tylko chcę się dowiedzieć czy myśli o naszej przyszłości czy tylko chce ze mną mieszkac bo tak będzie mu wygodnie. Chcicłabym wiedzieć czy ma podobne cele w życiu, chęc założenia rodziny za niedługo a nie za 10 lat. A dwa to uwazam że do roku, bo rok czasu bez słowa o przyszłości to moim zdaniem za dużo. P.S. co do jednoznacznej odp. to nie spytam go "weźmiesz ze mną ślub, chciałbyś?" chyba nie oszalałam jak dziewczyna pyta o takie rzeczy faceta to brzmi jak desperatka ;/ Jak od faceta samo to nie wyjdzie to znaczy że nie powinno się go meczyć i szukać dalej jak komuś na tym zależy. 1. Nie znam ani Ciebie ani jego, nie wiem jakie wyznajcie wartości. Nikt Ci nie odpowie na pytanie jaki Twój mężczyzna ma stosunek do Waszego związku. a. Wnioskując, że skoro chce zaciągnąć z Tobą kredyt - tzn. że myśli o Tobie poważnie. b. Napisałaś, że nie interesował Cie wcześniej ślub, nie rozmawialiście o tym bo nie widziałaś takiej potrzeby. Teraz, zmieniłaś zdanie, może powinnaś zdobyć się na szczerą rozmowę z chłopakiem i zapytać o to co Cię trapi. c. W ogole nie rozmawiacie o przyszłości? O tym co chcielibyscie mieć, zrobić? Jakie macie cele w życiu? d. Dlaczego nie chcesz z nim rozmawiać? Przecież to jest jedna z najbliższych osób w Twoim życiu? Pisałaś, że Twój facet smieje sie ze znajomych, ktorzy pobieraja sie... nie mozesz zapytac go w czasie wysmiewania się... Kochanie tzn. ze ze mna tez nie chcesz sie w przyszłosci ożenić? Użyj troche sprytu :) Cytat: 1. Nie znam ani Ciebie ani jego, nie wiem jakie wyznajcie wartości. Nikt Ci nie odpowie na pytanie jaki Twój mężczyzna ma stosunek do Waszego związku. a. Wnioskując, że skoro chce zaciągnąć z Tobą kredyt - tzn. że myśli o Tobie poważnie. b. Napisałaś, że nie interesował Cie wcześniej ślub, nie rozmawialiście o tym bo nie widziałaś takiej potrzeby. Teraz, zmieniłaś zdanie, może powinnaś zdobyć się na szczerą rozmowę z chłopakiem i zapytać o to co Cię trapi. c. W ogole nie rozmawiacie o przyszłości? O tym co chcielibyscie mieć, zrobić? Jakie macie cele w życiu? d. Dlaczego nie chcesz z nim rozmawiać? Przecież to jest jedna z najbliższych osób w Twoim życiu? Pisałaś, że Twój facet smieje sie ze znajomych, ktorzy pobieraja sie... nie mozesz zapytac go w czasie wysmiewania się... Kochanie tzn. ze ze mna tez nie chcesz sie w przyszłosci ożenić? Użyj troche sprytu :) Dzięki Chatte;) zawsze brakowało mi tego sprytu w sprawach osobistych. Rozmawiamy o przyszłości na zasadzie że on chciałby pracowac jako X. a ja robić Y, i np przy okazji spaceru rozmawiamy jaki podoba nam się dom (ale nie że taki kupimy dla nas bo taki chcemy w przyszłości, tylko że taki jest fajny po prostu), o planach na wakacje, o tym że na dłuższą metę trzeba wziąć kredyt na mieszkanie...a tak o nas to tylko coś w stylu jego "chcę z Tobą być na zawsze" ;) Ja proponuję, żeby zaprzestac już przepychanek słownych..Olac juz Twój upór przy ślubie - skoro tak masz to najwidoczniej nic tego nie zmieni, udowodnilas, ze nikt Cię nie przekona i rozumiem, że masz wąty przed zaangazowaniem nie wiedząc NA PEWNO czy facet chce tego samego co Ty, czyli w tym przypadku ślubu, bo ten nic oczywiscie nie gwarantuje, ale daje Ci jakieś większe poczucie bezpieczeństwa i zaangażowania. Nie chcesz za zadne skarby spróbowac bez tego - Twoje prawo. Ty przez 3 lata słowem o tym nie wspomniałaś, ale on też nie i tu Cię boli - to był błąd, ale co się stało to się nie odstanie. Zaczęłaś z nim rozmawiac - to dobrze, chociaz wyczułam w Twoim poscie juz jakąś lekką 'wycofkę" - nie przez telefon się omawia takie rzeczy...poza tym czegoś mu nie powiedzialas, nagle atakujesz go pomyslem o mieszkaniu z koleznką a on i tak na razie przeciez nie wie, ze to chodzi o ten ślub nieszczesny, więc sie najje strachu przez ten tydzien kolejny, ze moze Tobie sie odwidzialo, ze może go nie kochasz tak jak mu się wydawało, a wtedy nie bedzie pierscionka tylko pojscie w długą z podkulonym ogonem. O czymkolwiek z nim nie bedziesz rozmawiala dawaj mu odczuc, ze jest najwazniejszy, tylko wtedy moim zdaniem coś wskórasz. Cytat: P.S. co do jednoznacznej odp. to nie spytam go "weźmiesz ze mną ślub, chciałbyś?" chyba nie oszalałam jak dziewczyna pyta o takie rzeczy faceta to brzmi jak desperatka ;/ Jak od faceta samo to nie wyjdzie to znaczy że nie powinno się go meczyć i szukać dalej jak komuś na tym zależy. A jak Ty brzmiałabyś, gdybyś opowiedziała mu szczerze o swoim podejściu? Niestety, wiesz, że to, co sądzisz na ten temat, nie brzmi dobrze, dlatego właśnie boisz się zadawać pytania i mówić mu o swoich poglądach. Zastanów się logicznie- nie zapytasz go, bo się boisz, a musisz to wiedzieć, bo inaczej nie zgodzisz się na mieszkanie z nim, jednocześnie uważasz, że to on powinien poruszyć ten temat, sama go nie poruszając. Zostaje Ci więc tylko jedno rozwiązanie, która sama wymieniłaś w ostatnim zdaniu- zostawić tego faceta i poszukać dalej. W głowie się nie mieści, żeby dorosła kobieta miała takie podejście. Chcesz rozwiązać tę sprawę, wypytujesz na forum, ale sama nic z tym nie zrobisz, a to Twój facet! Chciałabyś wiedzieć, jakie cele w życiu ma Twój partner, jesteście ze sobą długo, w planach (chyba tylko jego, bo nadal nie poinformowałaś go o swoim ultimatum) zamieszkanie razem, a Ty tego nie wiesz. To o czym Wy rozmawiacie? Bo o poważniejszych sprawach chyba prawie wcale. Cały dzień zajęło mi przeczytanie tylko tego jedynego wątku, musiałam robić przerwy. Złość mieszała się ze zgorszeniem, niesmakiem, fascynacją (głupoty) i niedowierzaniem, że faktycznie ktoś może podchodzić do tego tematu w taki sposób - pomijam już tu kwestię wieku.. to mnie najbardziej rozkłada na łopatki :) Droga Klaudio: 100 x ludzie Ci napisali: porozmawiaj ze swoim facetem! Może 100 i pierwszy pomoże...: skąd możesz wiedzieć co on myśli, jeśli z nim na ten temat nie porozmawiasz? Może faktycznie kręci go 'wykorzystanie' Cie finansowo, żebyś przez, powiedzmy, pół roku składała się z nim na mieszkanie, po czym Cię wyrzuci na zbity pysk. Nie wiesz tego. Tak naprawdę NIC nie wiesz bo.. powtórzę po wszystkich: NIE ROZMAWIACIE. Ja zdaję sobie sprawę, że może to być trudny temat dla kogoś, kto właśnie próbuje się wyprowadzić od rodziców i nie wie na czym życie polega, ALE daj sobie i jemu szansę! Po raz tysięczny: zacznij temat, delikatnie, dostałaś tak naprawdę idealne kwestie jak to rozpocząć. Skoro tak bardzo stresuje Cię ten temat to może spij się wcześniej, 2sety powinny pomóc, i dopiero wtedy przebąknij coś niezrozumiale na wpół żartem na wpół serio o tej sytuacji... Rozpisałam się jak nigdy i nigdzie - sorka. Temat będę śledzić dalej bo szalenie fascynuje mnie podejście niektórych do życia, szczególnie jak mi ręce opadają ze zdziwienia/niedowierzania/... Pozdrawiam wytrwałych :headbang: Cytat: Cały dzień zajęło mi przeczytanie tylko tego jedynego wątku Wow, a nie lepiej książkę poczytac;)? Cytat: Droga Klaudio: 100 x ludzie Ci napisali: porozmawiaj ze swoim facetem! Może 100 i pierwszy pomoże Proponuję darowac sobie pisanie po raz 101 tej samej porady... Czy rozmowa się jakoś dalej potoczyła? Halo? Klaudia najwyraźniej ma już dosyć czytania prawdy o sobie... Niet, ona tylko bana dostała :whistle: Cytat: Niet, ona tylko bana dostała O kurrrrrdę, a taka byłam ciekawa jak się telenowela potoczy! ;) Dobra, jak wróci z banicji i postanowi rozmawiać dalej, to niech napisze do moda, by otworzył temat. Zamykam.
|
Tematy
|