ďťż
BWmedia
Rozstania i spotkania...
Koncem ubieglego miesiaca rozstalem sie... moze inaczej: inaczej zostalem zostawiony, przez kogos z kim bylem ponad 2 lata bardzo szczesliwy i vice versa. Do tej pory nie moge nie otrzasnac i zaczac z kims spotykac, bo poprostu nie umiem. Snila mi sie dzis ta dziewczyna, była na mnie zla i krzyczala cos do mnie. I tu masz, jak na zlosc, 15 minut po przebudzeniu dzwonie do Niej i dowiaduje sie ze spotyka sie z gosciem kotego poznala w trakcie wakacji. Umowilismy sie ze bedziemy przyjaciolmi i bedziemy sobie mowic takie rzeczy. Cz to ze mna jest cos nietak czy ten swiat jest az tak pogiety ze ja nie moge sie do niego przystosowac? Jak myslicie: powinno mi byc przykro, bedac swiadomym tego ze kobieta ktora kochalem tak mocno przez 2 lata, mowi mi otwarcie ze ma faceta i ze jest jej z nim lepiej niz ze mna? Zapraszam do dyskusji Cóż... może to, co powiem nie będzie specjalnie miłe, ale... powiem, co myślę. Jeśli kochasz drugą osobę, to przede wszystkim pragniesz jej dobra; chcesz, żeby była szczęśliwa, zadowolona; żeby się jej układało. Ale tak to już jest, że ta osoba nie musi szukać swojego szczęścia akurat na drodze związku z tobą, nawet jeśli ty sobie tego życzysz. I tu pojawia się swojego rodzaju wyzwanie- czy potrafisz się cieszyć, ponieważ twoja ukochana się cieszy, ponieważ jest radosna, ponieważ życie układa się po jej myśli. Bo na tym właśnie opiera się tak miłość, jak i przyjaźń. Tak więc rozumiem, że jest ci przykro; jakkolwiek- jeśli ją kochasz- nie powinno być ci przykro. Chłopie, ja jestem sam trzy lata i do dzisiaj słowo "związek" odbija mi się czkawką ;) ... co nie przeszkadza mi wszak w normalnym funkcjonowaniu :D Nigdy nie miałem sytuacji takiej jak Ty. Może dlatego, że jestem zwolennikiem palenia mostów - zresztą tak serio-serio, kochałem w życiu tylko jedną kobietę. Ale i z nią nie miałbym tematów do rozmowy - ot, było - skończyło się. Może przestań się oszukiwać? Że z faceta możesz w łagodny sposób przejść w kumpla? Dla mnie to awykonalne. Tylko się przy tym nielicho namęczysz ;) Cytat: . Może przestań się oszukiwać? Że z faceta możesz w łagodny sposób przejść w kumpla? Dla mnie to awykonalne. Tylko się przy tym nielicho namęczysz ;) Ale to jest możliwe i moim zdaniem bardzo pozytywne. Nie raz tego doświadczyłam. To bardzo pozytywne znajomości są. tez mam nadzieje na pozytywne 'zakonczenie' tej sprawy. Cytat: Jeśli kochasz drugą osobę, to przede wszystkim pragniesz jej dobra; chcesz, żeby była szczęśliwa, zadowolona; żeby się jej układało. oczywista sprawa jest dla mnie to ze chce aby Ona byla szczesliwa. Dlatego tak szybko chce zapomniec o rozstaniu i tym co tak wtedy bolalo, a nie o tym co bylo, bo cale te dwa lata byly czyms najwspanialszym w moim zyci (przynajmniej do tej pory ;)) cholernie ciezko jest mi z ta swiadomiscia - zal dalej sie we mnie obija. i wiem ze to minie. Zawsze zostaje swiadomosc tego ze, bedac przyjaciolmi, bede patrzyl na towszystko przez pryzmat bylego zwiazku. Bo to jest chyba naturalne u wiekszosci facetow :\ Uwazam Ja za wspaniala osobe i chce utzrymac ta znajomosc bo, o ironio, dopiero po rozstaniu zaczelismy znajdowac tematy do rozmow. I wiecie co? Mam zamiar kopnac to wyzwanie w 4 litery i przejsc go:) A moim zdaniem technika Raine'a z paleniem mostów jest dobra. Tobie kulinek bankowo pomogłaby takowa separacja od tej dziewczyny. Bo takie "nagłe" przejście z miłości do zwykłego koleżeństwa to cholerna męczarnia! Powinieneś (przynajmniej na jakiś czas) nie spotykać się z nią, albo przynajmniej zastopować ze zwierzeniami z kim się postanowiliście spotkać. Może to jeszcze za wcześnie dla Ciebie? W końcu to ty zostałeś zostawiony i tobie jest ciężej... Sam siebie dreczysz wysłuchując jej tekstów... Moim zdaniem to głupota! Krotko i na temat, Gumko. Chyba masz racje z tym przystopowaniem. Ale, cholera, mam jeszcze u niej calkiem spora torbe z rzeczami, ktore, jak na zlosc, sa mi potrzebne ;\ Planowalem podjechac do niej do domu w sobote, zabrac co moje i spier... tzn. uciekac;) Jednak po tym porannym telefonie mialem zjechany caly dzien (i chyba zawalilem przez to 2 zaliczenia f**k!!) i doszedlem do wniosku ze lepiej spotkac sie na neutralnym ;) gruncie, tzn. w krk, pozalatwiac co jest do pozalatwiania, zabrac rzeczy i puszczac tylko sygnalki przez jais czas. Przynajmniej do czasu az sie calkiem nie otrzasne. Jedna rzecz jest dla mnie ciekawa (bo nie powiem: zastanawiajaca czy zabawna) - moj nastepca zrobil dokladnie to czego sie po nim predzej czy pozniej spodziewalem - zostawil dla Niej kobiete z ktora byl przez chyba 7 czy 8 lat i planowali na przyszly rok slub... ten swiat jest bardziej zakrecony niz pralka przy wirowaniu... I tak mi sie wydaje, ze to powiedzonko wymyslone przez medrcow tego swiata ;) zacznie sie w koncu urzeczywistniac: Cytat: Nie warto plakac nad rozlanym mlekiem, ale trzeba go sprzatnac zanim dywan zacznie smierdziec Tym bardziej ze dywan jeszcze calkiem nowy i ladny jest ;P z moim przedostatnim ex (byliśmy ze sobą 2,5 roku) też teoretycznie zostaliśmy przyjaciółmi (to ja zakończyłam związek)... praktycznie - krótko po rozstaniu, gdy miał problem, ja mu pomogłam - ponieważ mogłam/chciałam to zrobić... tak to wtedy wyglądało, że musiałam spędzić u niego w domu po kilka godzin przez 2-3 dni... pod jego nieobecność... :P a gdy wracał niby wszystko było ok, ale czułam wyraźnie, że coś się skończyło i nie wróci, że czegoś brak... później kontakt się urwał - odzywaliśmy się do siebie tylko na urodziny i święta... :) wtedy to była lawina sms'ów - co słychać, co się u kogo dzieje itd... nigdy jednak żadne z nas nie pisało, czy jest samo, czy z kimś... :P później on zmienił nr telefonu i kontakt się urwał... mieszkamy na sąsiednich ulicach, ze swojego okna widzę jego okna i drzwi do mieszkania... w ciągu 2,5 roku widziałam go na ulicy 2 razy... ale udawałam, że nie widzę :P jakoś nie miałam ochoty na ewentualną rozmowę... :P ale znam ludzi, którzy przyjaźnią się ze swoimi byłymi partnerami... :D więc jest to możliwe ;) No, jest to możliwe - nie przeczę. Ale do tego trzeba mieć jaja jak słoń - jaki facet ścierpi swojego łóżkowego (i nie tylko) następcę? :D A o babach to już nawet nic nie mówię... ;] Jak dla mnie, najzdrowszą opcją jest izolacja i olew. I tyle. Tym bardziej, jeśli w rozmowie z kulinkiem, sama stwierdziła, że kogoś ma. Pewnie chciała sprawdzić jego reakcję, a może wzbudzić w nim zazdrość? Tak czy owak - moim zdaniem chciała zabawić się jego kosztem. Może podrąż nieco temat, kulinku. Popytaj Waszych wspólnych znajomych, z kim się spotykała, gdzie wychodziła etc - rozmowa w sam raz na piwo z kumplem - może uświadomi Ci, że Wasz związek wcale takim 'szczęśliwym' nie był? ;) Pozdrawiam :) Widzisz Raine, to wyszystko jest trochą bardziej skomplikowane... W ciągu tych dwóch lat stałem sie innym człowiekiem. Kiedy Ją poznałem byłem imprezowym cwaniaczkiem, który chciał ją poderwać na gadkę. Nie zadziałało. Od pierwszego spotkania wiedziałem że chcę z Nią być i jestem gotowy na poświęcenia. Mieszkałem i daleko, i nie - 50km, ale środkami komunikacji publicznej był tragiczny. Trzy przesiadki bo mieszkałem na zabitym dechami zadupiu. Wiedziałem, że warto postawić na coś kosztem czegoś. To 'czegoś' to byli rodzice i znajomi. Zacząłem coraz częściej zostawać na noc, a potem na weekendy. To był początek października - początek nauki. Ja studiuję na podhalu - ona w krk. 80km, ale dużo łatwiejszy dojazd - bez przesiadek. Więc zacząłem bywać w krk i z czasem zacząłem jeździć przez Gród Kraka do Niej do domu na weekendy. Zaczęło się odpuszczanie wyjazdów do rodziców. Prezestałem się spotykać ze znajomymi. Wolałem być blisko Niej... Rodzice pogodzili się z tym że prajtycznie wyprowadziłem się z domu i nie robili mi wyrzutów - widzeli że jestem szczęśliwy. I faktycznie byłem, wierzyłem że moje postępowanie jest właściwe. Ona nie spotykała się pratycznie ze swoimi znajomymi (przynajmniej pod moją obecność), a mnie to nie przeszkadzało. Przecież sama tego chciała. Było cudownie. Ma pasję, której poświęca całą siebie i zakomunikowała mi to na samym początku, że nic i nikt nigdy nie będzie dla Niej ważniejsze niż ta pasja. Inna rzecz że ta pasja przynosiła Jej pewne profity. Ale to profity nie były najważniejsze. Ze swoimi zajomymi spotykała się głównie w pracy, a w krk nie miala na to czasu bo sam widziałem ile ma nauki. I tak to się toczyło przez dłuższy czas. Nie przeszkadzało mi to. Po roku większość czasu spędzaliśmy razem. Wyjść praktycznie nie było bo nie mieliśmy na to siły. Ona miała w krk naukę a ja wyjeżdżałem niejednokrotnie przed 6 rano żebt zdążyć na swoje zajęcia. U na podhalu mnie pojawiła się dwa razy. W domu u rodziców może też ze dwa razy. Ale mówiłem sobie: 'spoko, przecież ma pracę która jest ważna i godzę się z tym bo strasznie Ją kocham. Przecież miłość wymaga pewnych wyrzeczeń' W domu bywałem może raz na dwa miesiące, mimo, że miałem praktycznie po drodze do Jej domu. Ona była ważniejsza. Starzy rozumieją, wiedzą, że jstem zaangażowany i że wogóle. Pogodzili się z tym... Znajomi przestali sie odzywać, jedyne kontakty jakie utrzymywałem to kontakty z ludźmi z uczelni... Tak jest do tej pory. Powoli zaczynam wracać do życia. Ludzie mówią że strasznie długo mnie nie było i jakoś tak teraz 'lepiej mnie widac'.... Zobaczymy jak sie ułoży. Miałem zamiar opisać tu całą historię, ale stwierdziłem że to chyba niepotrzebne... chyba że coś mi odbije i zamieszczę to tutaj... Zobaczymy... Show must go on... ciezko jest utrzymac w takim przypadku, jak Twoj, "poprawne" kontakty z ta dziewczyna. To ze znalazla sobie innego.. no coz musisz sie z tym pogodzic i zapomniec o niej! nie ma sensu jezeli teraz bedzie ciagle o niej myslal i zastanawial sie co by bylo gdyby.. bo to tylko pogorszy sprawe. zapomnij, najwyrazniej nie byla ciebie warta :) ale wydaje mi sie,ze cos musialo byc niee tak,bo jezeli bylaby jak to napisales "szczesliwa przez 2 lata" to niezostawila by Cie od tak.. widzisz, snake9, w trakcie wakacji wyszla sprawa, o ktorej istnieniu zorientowalem sie jak zwykle na koncu. Zdaje sobie sprawe z tego ze jestem, a raczej przestaje być, człowiekiem zaborczym. Niepodobalo mi sie ze Ona spotykala sie z moim nastepca kiedy jeszcze bylismy razem i dalem Jej to wyraznie do zrozumienia. Punktem kulminacyjnym byl moment, kiedy zupelnie machinalnie odczytalem sms'a, ktory jak sadzilem, byl od jednej z Jej klientek. Okazalo sie ze nie... Wyryl mi sie strasznie na sercu i zrobilo mi sie cholernie przykro, kiedy zobaczylem tekst: Cytat: Tesknie za Toba misiaku Zrobilem jej awanture. Nie odzywalem sie przez pare godzin i chodzilem zly jak osa. Byla gadka ze to tylko takie bez zaangazowania i kolezenskie. Ale jakos, k***, nie moglem w to uwierzyc. Zrobilem sie podejrzliwy. Fakt, czytalem ta korespondencje, mimo, iz byla to korespondencja prywatna. Ale poprostu nie umialem tego nie robic. Po paru dniach uslyszalem ze to moja wina, bo nie powinienem czytac JEJ PRYWATNEJ KORESPONDENCJI... Fakt moze i nie powinienem byl tego czytac Okazalo sie ze ta kropla przebrala czare i M. zaczela sie powaznie zastanawiac nad sensem tego zwiazku... ...Po 2 tygodniach plakania po katach i zycia w niepewnosci uslyszalem znamienne slowa Cytat: Moje uczucia do ciecie sie zmienily i juz cie nie kocham jak swojego faceta I tak to juz jest w tym moim po****nym zyciu... Nie chce sie wiecej zastanawiac co by bylo gdyby... Show must go on... A mi się wydaje, że odchodząc, zmieniła coś jednak w Twoim życiu na lepsze. Krótko mówiąc, znowu zacząłeś angażować się w życie towarzyskie ze znajomymi, kumplami. I kto wie, może właśnie na którejś z imprez poznasz kogoś, kto będzie do Ciebie bardziej pasował? Szczerze Ci tego życzę - i mam nadzieję, że Twoja historia będzie miała pozytywne zakończenie :) PS - Proponuję umówić się na piwo z Predatorem22 - coś mi się wydaje, że znaleźlibyście we dwóch wspólny temat... :> Cytat: Koncem ubieglego miesiaca rozstalem sie... moze inaczej: inaczej zostalem zostawiony, przez kogos z kim bylem ponad 2 lata bardzo szczesliwy i vice versa. Do tej pory nie moge nie otrzasnac i zaczac z kims spotykac, bo poprostu nie umiem. Snila mi sie dzis ta dziewczyna, była na mnie zla i krzyczala cos do mnie. I tu masz, jak na zlosc, 15 minut po przebudzeniu dzwonie do Niej i dowiaduje sie ze spotyka sie z gosciem kotego poznala w trakcie wakacji. Umowilismy sie ze bedziemy przyjaciolmi i bedziemy sobie mowic takie rzeczy. Cz to ze mna jest cos nietak czy ten swiat jest az tak pogiety ze ja nie moge sie do niego przystosowac? Jak myslicie: powinno mi byc przykro, bedac swiadomym tego ze kobieta ktora kochalem tak mocno przez 2 lata, mowi mi otwarcie ze ma faceta i ze jest jej z nim lepiej niz ze mna? Zapraszam do dyskusji Sprawdż dobrze czy to prawda.Kobiety to cholernie dobre aktorki,i są bardzo kreatywne w kokieterii.Dla podiarania faceta potrafią robić różne wstrętne rzeczy. tabula rasa: Cytat: Sprawdż dobrze czy to prawda.Kobiety to cholernie dobre aktorki,i są bardzo kreatywne w kokieterii.Dla podiarania faceta potrafią robić różne wstrętne rzeczy. nie zgadzam sie z tym co mowisz, bo wydaje mi sie ze sugerujesz mi sytuacje w ktorej M. chcialby sie dobrze zabawic sie moim kosztem. Widzisz, bardzo dlugo i spokojnie rozmawialismy na temat tego rozstania. Bardzo ja szanuje za to, ze powiedziala mi otwarcie: Cytat: Ja cie juz nie kocham Rzecza ktora najbardziej cenie u ludzi jest szczerosc. A jesli jest to calkowita szczerosc wzgledem mnie - Tacy Ludzie maja u mnie zapewniony dozgonny szacunek, nawet mimo tego ze powiedzieli mi cos co mnie zabolalo i uderzylo. Wlasnie dlatego, ze Ci Ludzie, mowiac to byli wobec mnie szczerzy. Raine: Zmienila na lepsze to malo powiedziane. Ale tak to jest... Cytat: Szlachetne zdrowie, nikt sie nie dowie... Zmiany w naszym zyciu widac dopiero wtedy, gdy okazuje sie ze, po sprzatnieciu dywanu, jest na min cos co przez lata sie przybrudzilo, a my, nie wiedziec czemu, dostrzeglismy te fajne wzorki po fakcie. Moze troche zagmatwalem ta ostatnia wypowiedz, latwiej nie umialem tego zobrazowac. Wkoncu jestem tylko prostym studentem fizjoterapii i musze sobie wszystko utrudniac :D Luks blux. Najważniejsze, że próbujesz docierać do sedna sprawy - drążąc w poszukiwaniu źródła, na pewno dojdziesz do pewnych konstruktywnych wniosków. Chociaż jak dla mnie, to sprawa jest z gatunku takich do rozgryzienia przy flaszce - z zaufanym kumplem. Raine prawda prawda prawda. Ale czasami łatwiej jest się otworzyć przed obcymi. Ta cała historia mocno mi podpada. Skoro przez 2 lata była u Ciebie tylko dwa razy, a Ty biegałeś za nią jak pies... Ona już na tych wakacjach wiedziała, że będzie zmieniać faceta. Czekała tylko na pretekst. I sprytnie go wykorzystała. To Twoja wina bo odkryłeś, że kręci z innym. Jakbyś nie odkrył to mogłaby Cię puszczać kantem i wszystko byłoby ok... Rojze wyjątkowo nie masz racji. Jak się zostaje kopniętym w d... po 2 latach to żal jest jak najbardziej naturalny. Ciężko się cieszyć, że kobieta zostawiła Cię dla innego. Co z tego, że jest szczęśliwa, jeśli to szczęście jest Twoim kosztem. PS Nie próbujcie być przyjaciółmi. Będziesz tylko rozdrapywał rany. Zostaw przeszłość za sobą i idż ku nowemu Wiadomosc dnia: Moje ex-kochanie znalazlo ten watek. Nie bede przytaczal wypodiwdzi gg. Jedank sa inne niz wikszosc sie tego spodziewa. 'Relacje' tego wszystkiego sa lekko jednostronne - fakt, bo opowiadam glownie o moich odczuciach. Aaproponowalem Jej wlaczenie sie do dyskucji - odmowila ja mam podobnie tyle ze bylem z laska rok czasu.One poprostu nie wiedza ze jestesmy bardzo uczuciowi i ze nas tym rania.4 give me Monica.... Może i relacje są jednostronne, ale jeśli panna zostawia swojego chłopaka i niszczy kolejnemu kilkuletni związek - cóż. Nie będę pisał dosadnie, i tak wszyscy wiedzą, o co chodzi ;] Pozostaje tylko wyrazić nieśmiałą nadzieję, iż życie zagra fair i odpłaci jej z nawiązką ;) Bede Jej bronil i odwaze sie stwierdzic, ze sie mylisz Raine. Nie chce byc zawistny i cieszyc sie z kazdej przeszkody jaka stanie na Jej drodze. oprostu tak nie umiem. Z tego co z Nia rozmawialem to nowy wywiazal sie juz po wszystkim. Tak mi to zostalo przekazane. On Rozstal sie ze swoja dziewczyna, a Ona ze mna. A potem oboje stwierdzili ze sprobuja... I zycze im duzo szczescia. Bo skoro ze mna Jej nie wyszlo to ma byc sama do konca zycia? Niedarowalbym sobie tego, ze zniszczylem komus zycie! A noz okaze sie ze to jest to... Kobiety maja uczucia i wiedza o naszych, magX. Czasem to od nas nie mozna nic wyciagnac i nie mozemy ich winic za to ze one tego nie widza. Niejednokrotnie zdarzalo mi sie ukrywac to co czuje. Teraz wiem, ze robilem zle. Szczerosc przedewszystkim. Moze czasem bolec, ale przynajmniej wiesz na czym stoisz. Wiem ze to czytasz, M... Proponowalem Ci pokazanie 'Twojej wersji' bo czujesz sie urazona tym, jakie sa reakcje na moje odczucia. Stwierdzilas "nie mam na to ochoty bo mysle ze to jest moj problem a nie polowy polski". Twoja sprawa. Tak jak powiedzialem - wole tu wylac swoje smutki i wiedziec ze ktos to przeczyta, niz dlugo jeszcze dlawic sie tym wszystkim sam. Chce abys wiedziala jedno i mowie to przed 'polowa polski': Przezylem z toba dwa wspaniale lata. Nauczylem sie wiele. Niektore nawyki ciezko bylo mi przezwyciezyc, ale robilem to dla Ciebie i udawalo sie. Bo chcialem z Toba byc i chcialem zebys byla ze mna szczesliwa. Dalas mi duzo dobrego. I Mysle ze z moich dzialan tez nie emanowal przez caly czas egoizm. Bardzo chcialem zeby To wyszlo. Nawet nie wiesz jak bardzo mocno w Nas wierzylem... Zdecydowalas inaczej... Twoja wola... Ostatnim czasem dostalem tak po psychicznej dupie, jak nigdy. Moje uczucia sa moimi uczuciami. Niestety teraz, juz nic Ci do tego. Wiem ze nie chcialas mnie ranic, jednak wypisz to w portfelu: lepsza najgorsza prawda niz niepewnosc. Niestety. Mleko sie wylalo. Przypuszczam ze jeszcze dlugo bede je zberal z dywanu, ale kiedys to sie stanie... I tym oto optymistycznym akcentem chcialbym zakonczyc ten watek bo za chwile zacznie mi sie sol na klawiaturze krystalizowac ;) Dziekuje Wam wszystkim za wszystko... I dziekuje Tobie, M... za dwa wspaniale lata, ktore juz nigdy sie nie powtorza... A jesli nadejdzie szansa na powtorzenie... Badz pewna - powaznie sie nad tym zastanowie... Spoko, chłopie :) Z tego co widzę, jesteś bardzo uczuciową i wrażliwą osobą - i myślę, że poradzisz sobie z tą sytuacją. Ale najlepiej będzie (chociaż możliwe, że się mylę), jeśli dacie sobie nieco czasu na odsapnięcie od siebie. Inaczej... zaczniecie się wzajemnie ranić tym, czym się do tej pory karmiliście. A propos - pani M. powinna czuć się mile uhonorowana wieścią, że jakaś cząstka Twojego serca będzie biła już tylko dla niej ;) Mielismy konczyc, Raine :) Dzieki :):):) Pamietacie jak mowilem o oddaleniu sie od znajomych i rodziny? Przed chwila zdalem sobie sprawe z jednej rzeczy. Myslalem ze spalilem za soba wszystkie mosty... Ze ludzie ktorych, za nimi zostawilem dali sobie sokoj i poszli w swoja strone... Mosty stoja dalej... a ludzie?... Kruca, Syn Marnotrawny come's back (sory za angielski ;)) Ludzie dalej tam sa! Nawet sprawy sobie nie zdajecie jak sie ciesza z tego ze wrocilem. (Nie zrozumcie mnie zle - to byl cudowny zwiazek. Oni widzieli ze jest mi dobrze jednak nie chcieli sie wtracac). Wiem teraz, ze nie jestem sam ze soba... Moja rada? Nie palcie za soba mostow. Ludzie ktorzy w Was wierza zawsze beda za nimi czekac. Nawet jesli myslicie ze jest inaczej. Ja mówiłem jedynie o związkach, kolego. Przyjaciół na dobre i na złe mam dwójkę. Ani razu mnie nie zawiedli, są dla mnie ostatnią twierdzą normalności w tym po*******onym świecie. Żadna z moich stałych kobiet nie była moją przyjaciółką - może to klucz do tego, dlaczego nie udało mi się poukładać sobie z nikim życia? ;) Ale wobec przyjaciół jestem fanatycznie lojalny. I v-ce versa :) Cytat: Bede Jej bronil i odwaze sie stwierdzic, ze sie mylisz Raine. Nie chce byc zawistny i cieszyc sie z kazdej przeszkody jaka stanie na Jej drodze. oprostu tak nie umiem. [.......] Wiem ze to czytasz, M... [.......] Wiem, że wybrałam oba kawałki twojej wypowiedzi dość "specyficznie", ale rzuciło mi się to w oczy. Pierwsza część bardzo piękna - podziwiam. Ale cały misterny efekt twojej wypowiedzi zepsuła sugestia, że M. to czyta... W moim odczuciu zrobiłeś mały "teatrzyk" dla niej. Jakbyś zagrał na jej poczuciu winy. Pisząc jaki jesteś wspaniały, że tak o nią dbasz chociaż ona tak bardzo cię skrzywdziła... Jakieś to takie melodramatyczne wszystko,zakładając że to nie wymyslona historia,powiem brutalnie,zachowałeś się niemęsko,a kobieta która potrzebuje faceta z jajami,natychmiast to wyczuje.Jak już czytasz czyjeś smsy,to nigdy nie daj po sobie poznać że to zrobiłeś,Za to dostałeś czerwoną kartkę. Powiem ci coś kulinek, słuchaj Raina zgadzam się z nim w 100%. Wiesz jak to się nazywa co ty piszesz??Chora miłość ty ją kochasz a ona cię w ***** ładuje. Rain nie na pisał ale ja napiszę za niego jesli tak postąpiła po takim długim związku bez żadnych wyjaśnień jest po prostu Szmatą. Dałbym tu argumenty dlaczego się zgadzam z Rainem ale ja jestem zdania, że nie nalezy wracać do przeszłości. Bo jak wracasz do przeszłości zaczynasz zastanawiać się dlaczego?? I co źle ty zrobiłeś, a nie co ona zrobiła tobie. A wkońcu to ona cie w ***** załadowała. Słuchaj Raina a dobrze na tym wyjdziesz. Miłość to nie ty kochasz ją a ona kogoś, do miłości tak jak do tanga potrzeba dwóch osób, ty ja ona ciebie. "Do miłości potrzebne są dwie osoby, nie jedna i nie trzy" Maria Kuncewiczowa Mysle ze to nie tak, Gumko. Nie chce wypisywac jaki bylem czy jestem wspanialy. Poczucie winy nie ma tu nic do tego. Tym bardziej wzbudzanie tego poczucia winy w M. Wiedzialem ze to przeczyta. Uslyszalem jeszcze troche innych slow na ten temat. Moja meska duma nie ma tu nic do tego. Bylo mi zal jak cholera. Ale jestem taki jaki jestem i bardz ciezko jest mi sie zmienic. Ale w ostatnim czasie poszedlem naprawde do 'przodu' i jestem z siebie dumny :) Zmienilem t czego nie miglem zmienic przez dlugi czas... A co jeszcze sie zmniei?? to wiedza tylko Ci ktorzy mnie znaja... alez czlowiek glupi :) zwracam honor wszystkim ktorym go w jakis sposob odebralem! szczegolnie dla Raine'a Cytat: No, jest to możliwe - nie przeczę. Ale do tego trzeba mieć jaja jak słoń - jaki facet ścierpi swojego łóżkowego (i nie tylko) następcę? A o babach to już nawet nic nie mówię... ;] Jak dla mnie, najzdrowszą opcją jest izolacja i olew. I tyle okazalo sie ze sa ludzie mardzejsi ode mnie, ktorzy dobrze radza :) a czlowiek gluuuuuupi, ze hej i tkwi w swoim chorym przkonaniu. no nie wazne. IZOLACJA i OLEW RULEZ!! - jak w organizm wdaje sie syf to trzeba to gowno szybko wytepic, a nie zastanawiac sie czy cos ratowac. jak z chemia w niektorych nowotworach (Jezu! ja mam zboczeniue zawodowe :) ) przyjazni nie bedzie - jestem tego teraz pewien. zyczen na swieta tez - nie chce. teraz trzeba zyc i cieszyc sie tym, ze to skonczylo sie teraz a nie kiedy zamieszkalibysmy razem w krakowie. zycie daje czasem kopa w dupe - czasem za cos, a czasem zeby przed czyms ostrzec. (sorki za skladnie ale nie spie 2ga dobe przez nauke :(( ) No, proszę - pijany nauką a w kwestii uczuciowej Kolega Szanowny wytrzeźwiał ;) Na przestrogę dam Ci przykład znajomego z innego forum. Facet mieszkał z żoną, nie układało im się zbytnio - ale ciągnęli ten biznes dalej - chyba w naiwnej wierze, że czas wyleczy ich z problemów ;) Efekt? Pewnego dnia, ona przyszła do niego z prośbą, żeby urwał się z domu na wieczór i noc, bo "przyjeżdża do niej znajomy" :D Nie piję tu do Twojej sytuacji, było nie było. Ale do tego, że powiedzenie: czas leczy rany odnosi się tylko i wyłącznie do kwestii gojenia blizn i zapominania o tym, co było złe - a nie do problemów. Jeśli pozostawisz je samym sobie (tak patrzę na próbę metamorfowania miłości w układ kumpelski) to napiętrzą się jak s****ysyn ;) Na koniec zadedykuję Ci końcówkę "I Know You're Fucking Someone Else" Type O Negative - cały utwór jest o zazdrości i zdradzie, ale jego zakończenie trafia w sedno... "(...) done it before So many times I refused to learn my lesson Gave ’til it hurt I thought it was right Only fools make mistakes twice So I sit home Drinking alone Empty bottle in my hand Don’t even try To sort out the lies It’s worse to try to understand (You make me hate myself)"... Pozdro i głowa do góry - będzie lepiej :) Cytat: Jeśli pozostawisz je samym sobie (tak patrzę na próbę metamorfowania miłości w układ kumpelski) to napiętrzą się jak s****ysyn Masz racje. Napietrzyly sie jak s****ysyn, i wydaje mi sie ze ta 'proba metamorfowania' udaje sie tylko nielicznym, ktorym jednak udalo sie w jakis sposob utrzymac ze soba ten kontakt. Ja, na dzien dzisiejszy, jednak sie do nich nie zaliczam. :) Ciesze sie, ze z mojego osoby otoczenia nie olaly mnie tak jak ja zaczalem w pewnym momencie olewac Ich, i pomogli zaczac zbierac sie w garsc. To naprawde bardzo wiele dla mnie znaczy
|
Tematy
|