ďťż

Wygasła miłość

BWmedia
Wygasła miłość
  Mój problem polega na tym, że jak twierdzi moja żona jej uczucia wygasły. Przyczyna tego jak ustaliliśmy był brak odpowiedniej czułości i drażliwe zachowanie z mojej strony. Mieliśmy bardzo przykrą sytuację, mianowicie z powodu osamotnienia umówiłem się z pewna kobieta, co skończyło się tym że musiałem się wyprowadzić z domu. Obecnie mija 3 miesiąc od tamtej sytuacji. Potwornie żałuje swojego zachowania. Chcę wrócić do żony ponieważ bardzo ją kocham i nie mogę bez niej żyć. Spotykamy się często, jest nam razem dobrze, tylko że już jej nie podniecam, jak twierdzi nie kocha mnie już. Nasze życie sexualne jest fatalne. Woli robić to przed komputerem niż ze mną. Jesteśmy niecałe 2 lata po ślubie. Żona twierdzi że dzieje się tak nie przez to że szukałem pocieszenia u innej kobiety, ale dlatego że nie byłem odpowiednio dobry dla niej. Czy jest jakiś sposób żeby ją przekonać do siebie, żeby pozwoliła jeszcze raz wszystko naprawić? Zrobię wszystko dla niej...


No coz, gdyby moj mąz umowil się z jakąś baba z powodu "osamotnienia" takze pewnie odechciałoby mi sie spania z nim i wogole zycia. Tym bardziej,że jestescie tylko 2 lata po slubie.
Co moge poradzic to tylko ,ze powinies z powrotem rozpalic w niej uczucie. Kwiaty , zaporszenie na kolacje, randke. Musisz jej pokazać ,że naprawde zalezy tobie na niej nie tylko slowami (przewaznie faceci tak robią) ale takze tez czynami.
ta kobieta to byl tylko pretekst, impuls ktory ja pchnal do podjecia takiego kroku. Moim zdaniem nic juz nie zrobisz, zajmij sie kims innym
Wydaje mi się, że przedmówca ma rację. Ona była gotowa do odejścia i potrzebowała tylko konkretnego powodu. Robiąc skok w bok dałeś jej tylko pretekst, na który czekała. Kwestia Twojej samotności to być może element jej układanki. Możliwe, że ona już wcześniej była zdecydowana na rozstanie i tak postępowała, żeby Cię zmusić do zrobienia jakiegos głupiego kroku.
Naprawić ten związek będzie raczej trudno, ale próbować warto i trzeba. Powodzenia i głowa do góry.


jeszcze zapomnialem dodac. jezeli powiedziala ze Ciebie nie kocha i jej nie podniecasz to chocbys sie niewiadomo jak staral juz nic tego nie zmieni. to jest straszne i okrutne ale takie sa baby, bez urazy;)
Wydaje mi sie, że już nie dasz rady uratować swojego małżeństwa. Twoja żona przekreśliła Cię już nieodwołalnie i jak sam widzisz nie ma widoków, żeby Wasza sytuacja sie poprawiła. A to, że w Twoim zyciu pojawiła sie inna kobieta tylko umocniło Twoją partnerkę w przekonaniu, że między Wami koniec.
Kwiaty i inne romantyczne gesty z Twojej strony mogą już zbyt wiele nie zdziałać, bo za dużo sie w Waszym związku wydarzyło
A mi się wydaje, że Twoja żona robi Ci po prostu rogi już od dłuższego czasu.
Takie męskie 'czujki w gaciach'.
A ja przyznam,ze w szoku jestem. Cos takiego po 2 latach??????
Po prostu przestała cię kochać, a to się zdarza z powodem i bez powodu.
Nie wiem co mogę doradzić, bo chyba nieczęsto się zdarza jeszcze raz pokochać tę samą osobę.
Dzięki serdeczne za wszystkie opinie. Nie ukrywam, że były bolesne, ale właśnie za uświadamianie jestem wdzięczny. W tym momencie sytuacja wygląda tak: jesteśmy umówieni w poradni. Chcemy porozmawiać o tym z lekarzem. Żona chciałaby żeby wszystko wróciło do normy i chce dać nam szanse jakby wierzyła, że znów wszystko będzie ok, nie wiem jak bardzo mam jej wierzyć. Przed ślubem mięliśmy podobną sytuacje (były kłutnie i rozstaliśmy się na jakiś czas, wtedy też przez pewien okres mówiła, że nie kocha) potem jednak to się zmieniło i stanęliśmy przed ołtarzem.
Wciąż mieszkamy osobno, ponieważ na razie nie chce bym wrócił. Często nocuje u niej.
„Przelatywanie z kwiatka na kwiatek” tak samo nie leży w mojej naturze jak w jej. W naszych rodzinach nigdy nie było rozwodu, i wierze że dalej nie będzie
Wydaje mi się, że mało rozmawialiśmy do tej pory ze sobą, przez co nie rozumieliśmy się i oddalaliśmy od siebie, stawaliśmy się wzajemnie uciążliwi i zbyteczni. I to doprowadziło do takiej sytuacji.
bardzo Ci współczuję... tak się niestety zdarza... nie napisaleś dlaczego nie byleś dla niej czuly i czemu sie od siebie oddaliliście... ale nie wnikajmy w to...

niestety zdarza sie, ze gdy nam na kimś zależy to jesteśmy w stanie przenosić góry i dzialac cuda byle tylko być z ta osobą a później gdy już ją "zdobędziemy" - moze nie tyle, ze przestaje nam zalezeć - ale przestajemy to okazywać... piszę to w pierwszej osobie liczby mnogiej bo wiem, że takie sytuacje zdarzają się zarowno u mężczyzn jak i u kobiet... nie chcę tu generalizować, ze tylko mężczyźni tak robią, chociaż Ty akurat się przyznałeś, ze wina leżała po Twojej stronie...

Jan Paweł II napisał w Tryptyku Rzymskim "miłość to wybór drogi milości i wierność wyborowi"... skladając przysiegę małżeńską przysięgasz MIŁOŚĆ, WIERNOŚĆ i UCZCIWOŚĆ MAŁŻEŃSKĄ oraz ze NIE OPUŚCISZ tej osoby a w tym zawiera się zabieganie o nią każdego dnia...

Miłość, czyli kochanie tej osoby i pielęgnowanie waszej milości,
Wiernosc, czyli zadne skoki w bok w chwili slabosci czy osamotnienia jak to określileś
Uczciwość to rozmowy, rozmowy i jeszcze raz rozmowy... o tym co się czuje, o obawach, niepewnościach, wątpliwościach... gdy ludzie na gorąco wyjaśniają sobie nefralgiczne kwestie to ich problemy nie narastają bo rozwiązuje się je od razu... trzeba byś uczciwym i szczerym wobec siebie i tej drugiej osoby, nie wolno się bać mówić o tym co czujemy...

Jeżeli sam poczuleś, ze zaniedujesz żonę i ona Ci o tym mówiła to miałeś czas na dzialanie... nie mówię tu o glupich kwiatkach i kiczowatych kolacyjkach we dwoje... nie każdego to kręci a nawet często kobiety odbierają to w negatywny sposób... liczy sie to by byc ze sobą, by usiąść razem, objąć się i pogadać, poprzytulać się do siebie, przelamać bariery okazywania uczuć...

milość jest zbyt piękna i zbyt rzadko się ją znajduje by tak po prostu z niej zrezygnować... trzeba o nią walczyć... życzę Ci z calego serca żeby Wam się udało, żebyś dotarł do swojej żony i byście razem każdego dnia realizowali tą przysięgę, ktorą zlożyliście sobie dwa latka temu... niech to będzie dopiero początek Waszego wspaniałego życia razem... walcz o nią...
Napisałem Ci PW nie wiedząc o wiadomości tutaj, więc - odpiszę.

Cieszy mnie, że z jej strony nie wszystko poszło w czort (mówię o uczuciach - skoro chce spróbować to wszystko naprawić, to znaczy że czuje względem Ciebie przyjaźń - jedno z najważniejszych uczuć, jakich miałem sam okazję doświadczyć w życiu). Może się myliłem w ocenie, może nie. Cóż...

Tak czy owak - może po prostu macie tzw. trudne charaktery? I ciężko byłoby Wam wytrzymać ze sobą 24/7?
Pewnym remedium byłaby pewnie praca, spotkania ze znajomymi zarówno Twoimi jak i jej... nie wiem, jak to napisać, ale na pewno będziesz wiedział o co chodzi. Nie zawsze spać w jednym łóżku, jeśli oboje nie macie ochoty być razem - jedno śpi np. w drugim pokoju i nie robi z tego wielkiego problemu.

Mam nadzieję, że wszystko się Wam poukłada. Będę mocno trzymał kciuki :)
hmmm jesli mam byc szczera to gdyby moj mąż tak zrobil to juz nie bylby moim mezem...zdarda zbyt bardzo by mnie zranila...nie potrafiloby juz nic odbudowac tego co kiedys bylo
Powered by wordpress | Theme: simpletex | © BWmedia