ďťż
BWmedia
Jak zatrzymac przy sobie milosc?
A wiec jak w temacie :) nie chodzi o rokochiwanie kogos w sobie na sile , chodzi o to ze mamy juz milosc ale jak ja przy sobie zatrzymac , zeby nie wygasła, jak podtrzymywac namietnosc, unikac klótni? chcialabym zeby zarowno meska czesc forum wypowiedziala sie ( na swoim przykladzie) ale tez fajne pomyslu czy moze z zycia wziete dosiwadczenia beztabowiczek :) I pytanie czy czeste mowienie o uczuciach, "kocham Cie", zbytnie staranie sie czyli pisanie smsow itp nie zniecheci / zmeczy chlopaka? Chłopak to nie towar produkowany taśmowo od jednego wzorca. Znam takich, którzy obrażają się, jeśli się do nich nie pisze i nie wyznaje uczuć i takich, którzy uciekają od wylewnych osób gdzie pieprz rośnie. A rada na miłość? SŁUCHAĆ Na sile przy sobie kogos nie utrzymasz. Zgadzam sie tu z Hagath, ze recepta na dobry zwiazek to: sluchac i od siebie dodam, ze rozmawiac. Kłótni unika się normalnie,wszystkie nieporozumienia się wyjasnia, bez obrazania sie i krzykow, tylko spokojna rozmowa, trzeba umiec isc na kompromis. no tak ale chodzi o staranie sie byc tzw idelana dziewczyna , zeby chlopak nie musial szukac szczescia gdzie indziej Zgadzam się z przedmówczyniami, rozmowa to według mnie podstawa, słuchanie drugiej strony również. Od siebie dodam, że w moim przypadku, cóż, lubię mówić o tym co czuje ale gdy aktualna dziewczyna mówi o swoich uczuciach do mnie (a zazwyczaj nie mówi dużo o tym, krótkie zdania, chociaż często, nie wiem czemu, taka jej uroda) to po prostu się rozpływam, nie widzę innych kobiet w ogóle i chce być z nią tak długo jak to możliwe. Ale ja jestem typ romantyka bardziej, niż macho, może dlatego. marvellous19 - z Twoich wątków bije infantylność i marzycielska głowa. Masz marzenia by stworzyć z siebie i swojego związku ideał nad ideałami i zrobić wszystko by Twój facet broń Boże nie odszedł. Wyluzuj - inaczej Twój związek stanie się jedną wielką grą. Pozdrawiam Jaką idealną dziewczyną? Facet ma kochać Ciebie, a nie jakąś "idealną" dziewczynę. Zmieniać warto w sobie tylko to, co jest realnymi wadami (np. kłótliwość, skłonność do kłamstwa, egocentryzm), lub inaczej, co warto równie dobrze zmienić dla kogoś, jak i dla siebie. Cała reszta może być tylko zaakceptowana bądź nie przez drugą połówkę. W tym drugim przypadku związek nie ma sensu. Nie ma recepty na związek bez kłótni i życie w sielankowej atmosferze. Z resztą - kto w istocie chciałby tego? Myślę, że kłótnie i takie emocjonalne potrząsanie sobą nawzajem, dużo nam daje. Po pierwsze, jest to pewien katalizator emocji i problemów - jak już nie można czegoś przegadać czy sugerować, to się wykrzyczy i będzie święty spokój. Kłótnie to często ścieranie się dwóch odrębnych jednostek - przecież dwie idealne połówki pomarańczy to bajka dla dzieci, jesteśmy różni, a gdy różnice trafiają na siebie, to są spięcia, to naturalne. Pewnie nie jedno z nas wie, czym jest życie z konformistą/ką. Wbrew pozorom taka dynamika nadaje związkowi charakter, uczy spotykania się w połowie drogi, lub ustępowania, pozwala na wyraźne artykułowanie potrzeb, pozwala na wyłuszczenie priorytetów przy odrzucaniu drogi pt "za wszelką cenę". Po drugie - gdzie indziej zrodzi się w nas dojrzałość partnerska, jeśli nie na gruncie różnic? Jeśli jesteśmy bystrzakami, potrafimy wyciągać wnioski, to nawet jeśli nie wyjdzie nam jeden czy drugi związek, to będziemy mieli w głowie zapamiętane lekcje partnerstwa i odpowiednio z nich skorzystamy. Podstawa to wiedza, kooperacja i komunikacja. Jeśli zamęczamy faceta 30stoma smsami z wyznaniami dziennie, jeśli zarzucamy im niedbałość o szczegóły, jeśli mamy pretensje o nieporządek w szafce, lub jeżeli zarzucamy mu brak miłości, bo nie chodzi z nami na zakupy, to znaczy, że nie mamy odpowiedniej wiedzy na temat płci przeciwnej, nie potrafimy się z nim komunikować. Wiedza na temat płci przeciwnej przychodzi z wiekiem, doświadczeniami i przeczytanymi książkami. Niektórzy mogą śmiać się z wiedzy książkowej w aspekcie związków i informacji o sobie nawzajem, ale ja bym takiej wiedzy nie ignorowała. Współpraca z kolei to istotny element, który trzyma wszystko w kupie - związek jest kooperacją dwóch stron, jeśli jedna się wyłamie, druga nie ma szans utrzymać tego związku sama. Pomysły na utrzymanie kogoś przy sobie, to bzdura. Przecież ja mogę mieć pomysł na rozgrzanie mojego związku, bo ZNAM drugą połowę, wiem jakie ma potrzeby i oczekiwania, wiem co lubi, jak lubi, jakie są jego ulubione miejsca, filmy, książki, kolory, potrawy, pory dnia i koledzy - innymi słowy, nie ma uniwersalnych recept. Czasami już sam entuzjazm jest nagradzany, same starania zostają zauważone, a innym razem można rzucać gromami, a jak się w człowieku coś wypaliło, to i oblanie go naftą nie pomoże by wzniecić ponownie płomień. Krótko i węzłowato powiem, bo i po co się tu wywnętrzać i produkować - jak ma się spieprzyć to się spieprzy. I nic na to nie poradzisz. jezebel dziekuje za ta wypowiedz bardzo to całkowita odpowiedz na moje pytanie, tak wiec mozna zamknac temat :) tekst zapisuje i bede z niego korzystac na pewno :) pozdrawiam
|
Tematy
|