ďťż

Rozpad związku z powodu różnych temperamentów

BWmedia
Rozpad związku z powodu różnych temperamentów
  Do tej pory uważałem, że jeśli się kogoś bardzo kocha to nawet niedopasowanie seksualne tj. różnicę temperamentów można znieść. Uważałem tak ponieważ tego nie doświadczyłem. Dzisiaj zaczynam myśleć inaczej. Mam do was pytanie. Czy uważacie, że zbyt mała częstotliwość współżycia może doprowadzić do rozpadu związku/małżeństwa?? Czy znacie takie przypadki z życia???


Niekoniecznie - zawsze możesz bzykać na boku.
Znaczy sie na łyżeczke ?
mysle ze sex jest bardzo wazny w zwiazku-ale ameryki nie odkrylam. trzeba rozmawiac, oswajac sie ze soba, mysle ze rozpad zwiazku to ostateczna ostatecznosc.


wiem że mogę, i głupio się przyznać ale często o tym myślę. Powiem tylko tyle, że mimo iż w moim związku się nie układa to bardzo kocham swoją żonę i nie potrafiłbym jej zdradzić. Boję się tylko, że wkońcu nie dam rady i nasz związek się rozpadnie. Wtedy może i będę bzykał częściej (ale na pewno nie na boku):)
Myślę że w związku seks jest ważny ale nie najważniejszy. Czy jesteś pewien że to że ci sie w związku nie układa to tylko i wyłącznie problem seksu? Czy może masz problemy w związku i to odbija się na twoim życiu seksualnym.
Jeśli chodzi o to bzykanie na boku to w moim związku to raczej nie przejdzie. Niedość że kcham się z żoną bardzo żadko to w dodatku tylko w pozycji klasycznej. Więc ani na boku ani w żadnej innej pozycji ten numer nie przejdzie:)
pozdrawiam
Więc albo ustal strategię działania, mającą na celu polepszyć wasze małżeństwo, albo się rozstańcie i po bólu. Czasem do ludzi nie dociera, że pozostawanie ze sobą w imię dobra, to tylko dobro powstające w ramach usprawiedliwienia, z prawdziwym dobrem nie ma nic wspólnego.

Na litość boską, boki, to kochanki, a nie pozycje.
Cytat:
mysle ze sex jest bardzo wazny w zwiazku-ale ameryki nie odkrylam. trzeba rozmawiac, oswajac sie ze soba, mysle ze rozpad zwiazku to ostateczna ostatecznosc. ale co tu rozmawiać? targować sie kiedy ma sie wypiąć? no bez jaj :lol: takie sprawy jak temperament sondują sie przed związkiem ze zobowiązaniami :D wiem że chce kilka razy dziennie a Halina nie przepada ze dymaniem lubi raz na jakiś czas, wtedy gdy brzydki wyczai kłodę pali buty gdzie pieprz rośnie ^^^^^^

ludziom radził bym robic podobnie, po co potem zawracać sobie głowę takimi sprawami jak można im zaradzić na samym początku?
Myślę że chodzi tylko o seks. Tzn moja żona nie widzi żadnego problemu. Jej taka sytuacja odpowiada. Poza tym bardzo dobrze się dogadujemy i nie mamy jakichs poważniejszych problemów które odbijały by się w naszym życiu seksualnym. Wiem, że seks w związku nie jest najważniejszy, ale pytam czy jest na tyle ważny żeby doprowadzić do rozpadu związku??
Do jezebel: z tym bzykaniem na boku to wszystko zrozumiałem - to był tylko taki żarcik:) widocznie nieudany
pozdrawiam
Cytat:
pytam czy jest na tyle ważny żeby doprowadzić do rozpadu związku?? Tak. Bo zastanów się jak długo możesz to wytrzymać. Natura się upomni o swoje. Możesz ewentualnie doskonalić się przeróżnych sztukach masturbacji i dojść do perfekcji, ale za 15 lat wróżę, Ci tratowanie z większą czułością swojego fiuta, niż żony.
Do brzydkiego 27: przed ślubem nic nie zapowiadało że będzie tak jak teraz. Moja żona była wspaniałą kochanką i było mi bardzo dobrze. To ostatnio się tak porobiło więc jeśli myślisz, że rozczaisz wszystko na początku i tak już będzie zawsze to się grubo mylisz

Cytat:
Tak. Bo zastanów się jak długo możesz to wytrzymać. Natura się upomni o swoje. Możesz ewentualnie doskonalić się przeróżnych sztukach masturbacji i dojść do perfekcji, ale za 15 lat wróżę, Ci tratowanie z większą czułością swojego fiuta, niż żony. Ja już tego nie wytrzymuje i natura mocno upomina się o swoje. Za 15 lat to chyba uschnę:(
Niech mi będzie wolno podsumować :
Kochasz swoją żonę i nie wyobrażasz sobie byś mógł ją zdradzić.
Oprócz tego że ty chciał byś się bzykać więcej nie macie większych problemów które wpływają na wasze małżeństwo.
Do tego kochacie się z żoną bardzo rzadko to w dodatku tylko w pozycji klasycznej.

Ja tu widzę jakie opcje :
Spróbuj może jakoś urozmaicić wasz sex. Może się żonie spodoba i się "rozkręci"
Zacznij się sam zadowalać :P
Cytat:
Niech mi będzie wolno podsumować :
Kochasz swoją żonę i nie wyobrażasz sobie byś mógł ją zdradzić.
Oprócz tego że ty chciał byś się bzykać więcej nie macie większych problemów które wpływają na wasze małżeństwo.
Do tego kochacie się z żoną bardzo rzadko to w dodatku tylko w pozycji klasycznej.

Ja tu widzę jakie opcje :
Spróbuj może jakoś urozmaicić wasz sex. Może się żonie spodoba i się "rozkręci"
Zacznij się sam zadowalać :P
uwierz mi próbowałem ale to nic nie daje. łatwiej namówić mojego psa żeby sikał do sedesu niż moją żonę żeby zmienić pozycję.
Cytat:
Do brzydkiego 27: przed ślubem nic nie zapowiadało że będzie tak jak teraz. Boże chroń nas przed niewyobrażalną tragedią związku małżeńskiego ;)

Cytat:
uwierz mi próbowałem ale to nic nie daje. łatwiej namówić mojego psa żeby sikał do sedesu niż moją żonę żeby zmienić pozycję. To dobre porównanie - myślę, że pies również nie byłby zachwycony - taka jego natura :)
W moim związku jest bardzo podobnie jak u kyla. Kiedyś było często i namiętnie, w domu, w parku, w samochodzie i gdzie tylko można sobie zamarzyć. Od jakiegoś czasu wszystko jest inaczej. Kochamy się bardzo rzadko i za każdym razem jest gorzej. Przy takiej częstotliwości i jakości seksu chyba niedługo zaprzestaniemy go całkowicie. I chociaż poza tym wszystko jest dobrze i dogadujemy się, myślę, że nasz związek może się niedługo rozpaść. Coraz częściej myślę o bzykaniu na boku, chociaż jak na razie nie mogę się przełamać.
Cytat:
Do brzydkiego 27: przed ślubem nic nie zapowiadało że będzie tak jak teraz. teraz ma kochanka ^^

Cytat:
...więc jeśli myślisz, że rozczaisz wszystko na początku i tak już będzie zawsze to się grubo mylisz temperament zamiłowanie do rżnięcia nie odchodzi od tak sobie :rolleyes:
Uważam, że rozpad związku z powodu seksu jest ostatecznością.
Czy ona w ogóle ma świadomość, jak dużym problemem jest dla Ciebie ta różnica temperamentów? Czy rozmawiałeś z nią o tym? Jeśli tak, to czy wyciągnęła wnioski z tej rozmowy i zależało jej na tym, by poprawić częstotliwość (tudzież jakość, jeśli z tym także jest problem) seksu, robiła coś w tym kierunku? Jeżeli zaś chodzi o urozmaicenie współżycia, to oprócz pozycji jest jeszcze klimat, atmosfera, ewentualnie seksowna bielizna w przypadku żony... Natomiast gdy stara się wyłącznie jedna strona, a druga ma to gdzieś, to faktycznie nie wróży to za dobrze, w końcu trzeba dojść do jakiegoś kompromisu. Może specjalista (seksuolog) by tu coś zaradził, chociaż nie wiem, czy akurat różnice w temperamencie da się jakoś wyleczyć, pogodzić...
Ja czegoś nie rozumiem - jesteście w związku już jakiś czas, bardzo się kochacie, a nie potrafisz jej powiedzieć jak bardzo Ci przeszkadza to, że leży jak kłoda?
Na forum wypowiadasz się w miarę składnie, więc proponuję w podobny sposób przedstawić ten problem partnerce. Tak to tylko wygląda na użalanie się nad Twoim ciężkim losem...
Ja nie wiem czy taką ostatecznością. Kurde - jesteśmy tylko ludźmi. Co oznacza dla mnie, jak partner odsuwa mnie od małżeńskiego łoża? Tragedię! Jestem małostkowa ? OK, ale seks wiele dla mnie znaczy. Daje mi świadomość mojej atrakcyjności, daje mi możliwość pozbycia się napięcia, wyrażenia w sposób fizyczny tego - jak bardzo go kocham /ba często tylko w łóżku zbieram odwagę na powiedzenie niektórych rzeczy/, pozwala zaspokoić potrzebę bliskości i czułości oraz narwanych fantazji, pozwala mi oderwać myśli od codzienności, i w drugą stronę - pozwala pokazać partnerowi że wciąż jest dla mnie jedyny, atrakcyjny i poążądny, pozwala mi ofiarować jemu jednemu to, czego nie mogą mieć inni. Może ja głupia jestem, ale od udanego seksu uzależniam powodzenie związku. Nie tylko od seksu, ale w dużej mierze tak. Może mi się pogląd zmieni, jak będę żoną i matką ze sporym stażem, ale ciągle przed oczami mam moich rodziców. 15 lat po ślubie, a ja słyszałam ich gorące noce. Taki staż, a on ciągle podszczypywał moją matkę, ona ciągle go uwodziła wzrokiem, zaczepiała, prowokowała, kupowała koronki i tiule oraz sexowne szpilki. Aż dziw, że wymienił taką kobietę na tą dziwkę wódkę ;)
Nikt zdalnie nie rozwiąże Twojego problemu i żaden z forumowiczów za pomocą pieszczenia palcami klawiatury nie wznieci temperamentu Twojej żony (chyba..., ale nawet jeśli to nie o to w Waszym problemie tu chodzi ;) ). Udajcie się do specjalisty w tej dziedzinie z doświadczeniem w pomaganiu parom, znacznie większym niż któraś tutaj z osób zebranych i gotowym do dokładnego wysłuchania Was obojga ze wszystkimi niezbędnymi szczegółami. Jeżeli Twoja żona będzie miała coś przeciwko odwiedzeniu seksuologa, to idź sam.
Dziś mamy szpeniów od wszystkiego ^^ niech idzie.
jezebel, pisząc, że rozpad związku z powodu seksu jest dla mnie ostatecznością miałam na myśli, że zanim ktoś się zdecyduje się na zdradę albo poszukanie sobie kolejnego partnera, powinien spróbować innych rozwiązań, dojście do jakiegoś porozumienia, kompromisu, zdobyć się na szczerą rozmowę o potrzebach i oczekiwaniach, wizytę u specjalisty itp.
Co do reszty się zgadzam, na pewno zdarza się, że związki rozpadają się właśnie z braku satysfakcji seksualnej w którejś ze stron. Nawet nie chodzi o to, że opierały się one wyłącznie na seksie - po prostu frustracja z jednego obszaru przelewa się na drugi. ; )
Cytat:
teraz ma kochanka ^^

temperament zamiłowanie do rżnięcia nie odchodzi od tak sobie :rolleyes:
w moim przypadku nie odchodzi, w przypadku mojej żony odszedł

Cytat:
Uważam, że rozpad związku z powodu seksu jest ostatecznością.
Czy ona w ogóle ma świadomość, jak dużym problemem jest dla Ciebie ta różnica temperamentów? Czy rozmawiałeś z nią o tym? Jeśli tak, to czy wyciągnęła wnioski z tej rozmowy i zależało jej na tym, by poprawić częstotliwość (tudzież jakość, jeśli z tym także jest problem) seksu, robiła coś w tym kierunku? Jeżeli zaś chodzi o urozmaicenie współżycia, to oprócz pozycji jest jeszcze klimat, atmosfera, ewentualnie seksowna bielizna w przypadku żony... Natomiast gdy stara się wyłącznie jedna strona, a druga ma to gdzieś, to faktycznie nie wróży to za dobrze, w końcu trzeba dojść do jakiegoś kompromisu. Może specjalista (seksuolog) by tu coś zaradził, chociaż nie wiem, czy akurat różnice w temperamencie da się jakoś wyleczyć, pogodzić...
Tak moja żona ma świadomość tego że jest mi ciężko i próbowałem z nią o tym rozmawiać już wielokrotnie - zawsze bezskutecznie. raz na jakiś czas podejmuje kolejną próbę rozmowy, ale kończy sie zawsze tak samo. Próbowałem urozmaiciś nasze współżycie wprowadzając romantyczna atmosferę, czasami kupuję żonie seksowną bieliznę, ale daje to efekt tylko w danym dniu. Potem znowu przychodzi post i chude dni. Mam wrażenie, że nawet jej nie zależy na tym żeby się starać, żeby coś zmienić, tak jest jej wygodnie.

Cytat:
Ja czegoś nie rozumiem - jesteście w związku już jakiś czas, bardzo się kochacie, a nie potrafisz jej powiedzieć jak bardzo Ci przeszkadza to, że leży jak kłoda?
Na forum wypowiadasz się w miarę składnie, więc proponuję w podobny sposób przedstawić ten problem partnerce. Tak to tylko wygląda na użalanie się nad Twoim ciężkim losem...
Ja nie użalam się nad swoim losem tylko w całej tej sytuacji widzę problem więc próbuję znaleźć jego wytłumaczenie na tym forum. Potrafię powiedzieć żonie jak bardzo mi to przeszkadza i wielokrotnie to robiłem. Niestety bezskutecznie. Bardziej niż to że leży jak kłoda przeszkadza mi to, że kocha się ze mną bardzo rzadko (w naszym seksie nie ma ani ilości ani jakości) więc problem jest dyży:( Najbardziej przeszkadza mi to, że moja żona nie chce o tym ze mną spokojnie porozmawiać. Ja naprawdę jej nie obwiniam tylko chcę znaleźć przyczynę tego, że tak się zmieniła, chcę ratować ten związek, ale brakuje mi już sił. Moja żona nie zdaje sobie sprawy jak ważnym elementem życia jest dla mnie seks chociaż wielokrotnie jej o tym mówiłem.

Cytat:
Ja nie wiem czy taką ostatecznością. Kurde - jesteśmy tylko ludźmi. Co oznacza dla mnie, jak partner odsuwa mnie od małżeńskiego łoża? Tragedię! Jestem małostkowa ? OK, ale seks wiele dla mnie znaczy. Daje mi świadomość mojej atrakcyjności, daje mi możliwość pozbycia się napięcia, wyrażenia w sposób fizyczny tego - jak bardzo go kocham /ba często tylko w łóżku zbieram odwagę na powiedzenie niektórych rzeczy/, pozwala zaspokoić potrzebę bliskości i czułości oraz narwanych fantazji, pozwala mi oderwać myśli od codzienności, i w drugą stronę - pozwala pokazać partnerowi że wciąż jest dla mnie jedyny, atrakcyjny i poążądny, pozwala mi ofiarować jemu jednemu to, czego nie mogą mieć inni. Może ja głupia jestem, ale od udanego seksu uzależniam powodzenie związku. Nie tylko od seksu, ale w dużej mierze tak. Może mi się pogląd zmieni, jak będę żoną i matką ze sporym stażem, ale ciągle przed oczami mam moich rodziców. 15 lat po ślubie, a ja słyszałam ich gorące noce. Taki staż, a on ciągle podszczypywał moją matkę, ona ciągle go uwodziła wzrokiem, zaczepiała, prowokowała, kupowała koronki i tiule oraz sexowne szpilki. Aż dziw, że wymienił taką kobietę na tą dziwkę wódkę ;) nic dodać nic ująć 100/100
no to może faktycznie - seksuolog? tylko - czy żona będzie chciała z Tobą do niego pójść?
Cytat:
no to może faktycznie - seksuolog? tylko - czy żona będzie chciała z Tobą do niego pójść? raczej nie ma szans
Ale jeśli jej jest trudno, to idź najpierw sam.
Coś stoi na przeszkodzie?
Może lekarz Ci coś poradzi, a może powie, w jaki sposób namówić żonę na wizytę.
Cytat:
Ja nie wiem czy taką ostatecznością. Kurde - jesteśmy tylko ludźmi. Co oznacza dla mnie, jak partner odsuwa mnie od małżeńskiego łoża? Tragedię! Jestem małostkowa ? OK, ale seks wiele dla mnie znaczy. Daje mi świadomość mojej atrakcyjności, daje mi możliwość pozbycia się napięcia, wyrażenia w sposób fizyczny tego - jak bardzo go kocham /ba często tylko w łóżku zbieram odwagę na powiedzenie niektórych rzeczy/, pozwala zaspokoić potrzebę bliskości i czułości oraz narwanych fantazji, pozwala mi oderwać myśli od codzienności, i w drugą stronę - pozwala pokazać partnerowi że wciąż jest dla mnie jedyny, atrakcyjny i poążądny, pozwala mi ofiarować jemu jednemu to, czego nie mogą mieć inni. Może ja głupia jestem, ale od udanego seksu uzależniam powodzenie związku. Nie tylko od seksu, ale w dużej mierze tak. Może mi się pogląd zmieni, jak będę żoną i matką ze sporym stażem
ja mam podobne zdanie
... i poza tym - może jednak zmiana pigułek? wiem, ze wcześniej też brała te właśnie - ale może .. to się kumuluje czy co? moze po ciąży cos się zmienia w organizmie kobiety - w związku z pigułkami - w tym znaczeniu ?
Ja tylko mogę tylko napisać jak było w moim 7 letnim związku.. Na początku było naprawdę magicznie również ze względu na seks.. Potem z czasem temperament zaczął się wypalać i mimo, że miałem podobne dylematy nic z tym nie zrobiłem aż w końcu po 2ch latach takich męczarni samo się rozpadło (widać zaczynało brakować czegoś co nas łączyło).. Jestem w nowym związku z kobietą o temperamencie nawet większym niż ja wiec mogę śmiało powiedzieć - bez tego się nie da :) Najprawdopodobniej kwestia tabletek - może niech odstawi i przeczekaj te pół roku.. Bo z początku nie stawiałbym na jakieś wielkie zmiany..
Miłość to poczucie wynikające z wzajemnego zaspokajania swoich potrzeb (swego rodzaju symbioza). Wielu ludzi nie zdaje sobie z tego sprawy, bo jak jesteśmy szczęśliwi w to wszystko fajnie i się o tym po prostu nie myśli, ale bez zaspokajania potrzeb ja myślę że miłości niestety nie ma. Stąd uważam że bez seksu miłość istnieć może ale tylko w przypadku gdy nie przeszkadza to żadnej ze stron.

I ciekawy jest rozkład głosów w wątku. Właściwie wszystkie głosy że da się bez seksu należą do kobiet...
Dopasowanie sexualne jest bardzo ważne,kiedyś myślałam,że nie ale przez ostatnie lata zmieniłam zdanie.Byłam w związku zalegalizowanym i mój były mąż nie pasował mi kompletnie w łóżku,dlatego odwlekałam sex z nim jak tylko mogłam(ból głowy,brak ochoty,zmęczenie itp.)i co najgorsze zdarzało się,że szukałam gdzieś indziej.Poznałam faceta z którym byłam ponad rok,w łóżku pasował mi pod każdym względem,poznałam orgazm i wielką przyjemność z sexu,doszło do tego,że stałam się prawie nimfomanką.Potrafiłam wychodzić z pracy wcześniej,żeby móc się z nim już kochać,myślałam o sexie z nim prawie 24h na dobę.Przez cały ten czas,byłam tak zaspokajana sexualnie,że nawet przez myśl nie przechodził mi nikt inny:).Więc uwazam,ze dopasowanie jest bardzo wazne.
To i ja swoje dorzucę.
Mój prawie 6letni związek rozpadł się między innymi z powodu niedopasowania w łóżku. Na co dzień było między nami ok. Były problemy itd, ale dramatów nie było.
Za to w łóżku był jeden wielki dramat. wszystko było nie tak. Wszystko jej przeszkadzało. A to ból głowy, a to zmęczona a to nie ma ochoty i tak wiecznie. Rzuciła mnie dla kolegi z pracy ;] i cieszę się, bo teraz dopiero poznałem co to seks.
Seks to moim zdaniem doskonały barometr jakości związku.
Więc albo zawleczesz ją siłą do seksuologa albo będzie tylko gorzej.

PS. Moja też nie lubiła tego tematu. Rozmowy od razu ucinała.
Pozdrawiam.
Powered by wordpress | Theme: simpletex | © BWmedia