ďťż
BWmedia
Tkwić w związku czy odpuścić?
Przede wszystkim to witam Was serdecznie, czytam forum już od akiegoś czasu, ale dopiero teraz się zdecydowałem cokolwiek napisać. Więc do rzeczy, jestem z kobietą już pięć lat, pierwsze 3 lata były naprawde wspaniałe, świetnie się dogadywaliśmy, mieliśmy dobry seks (dalej jest git), nigdy się nie nudziliśmy mimo, iż spędzaliśmy razem dużo czasu. Potem wyjechała do pracy za granice na 3 miechy i już nie było tak samo. Przez ten czas dostawałem śruby, na początku cały czas o niej myślełem. Potem się troszke wyluzowałem i kiedyś w przypływiem alkoholowego bezmózgowia zrobiłem mała głupote, podkreślam, że naprawde małą bo nawet nie bzyknąłem. Po powrocie mojej pani czułem coś dziwnego, jakby to ona miała coś na sumieniu, ale w sumie to nic, bo czego oczy nie widziały... Problem w tym, że przez kilka miechów seks był słabiutki (teraz jest baaadzo dobrze) i nasze relacje cokolwiek się ochłodziły. Coś się popsuło i mimo prób ignorowania tego, coraz bardziej mnie to męczy. 1,5 roku jakoś wytrzymałem, ale ostatnie 6 m-cy to już nie żarty. Wydaje mi się, że juz nie czuje do niej tego co kiedyś, owszem kocham ją, ale bardziej jak przyjaciela, gdzieś znikła nasza pasja, bo widze, że i ona jakaś nie taka jest. Fochy, głupawe kłótnie i dziesiątki innych perdółek, które tłumaczy swoim "charakterem".Staram się rozwiązywać na bieżąco konflikty, bo lepiej sobie wygarnąc i mieć spokój, niż to kisić,ale ona nie bardzo mi pomaga, zamyka się w sobie i dopiero, gdy widzi, że zaczynam się gotować, łaskawie zaczyna rozmawiać. Po tylu latach oczekiwał bym czegoś innego, na dokładke zaczęła mocno wałkować temat małżeństwa i dzieci. Rozumiem, że lata lecą, ale brnięcie dalej w związek, który nie daje mi satysfakcji, chyba nie ma sensu. Gdy o tym myśle w tej chwili przychodzą mi na myśl słowa marazm i apatia, wszystko zrobiło się bez wyrazu i jakby papierowe. I tu mam pytanie, czy moge się spodziewać, że po ewentualnym ślubie coś się zmieni na lepsze? Może jej zachowanie wynika z braku poczucia bezpieczeństwa i stabilizacji? Boje się, że bedzie jeszce bardziej zrzędliwa i nie wytrzymam tego, juz teraz ledwie wytrzymuje i zaciskam zęby. Jestem już zmęczony tą sytuacją, ale szansy na jakiś przełom nie widze, raczej dalsza egzystencja w tym co jest, a tego nie zniose.Sorry, że się tak rozpędziłemz ilością tekstu, ale chciałem to w miarę obazowo opisać. Liczę na jakąś rade od doświadczonych członków forum, bo widziałem, że potraficie mądrze prawić. PS Myśle żeby do psychologa iśc i go potorturować troche swoimi rozterkami hehe. Wizyta u psychologa jeszcze nigdy nikomu nie zaszkodziła, to tak tytułem wstępu. Co do Twoich rozterek, dłuższa rozłąka zawsze ma negatywny wpływ na związek, zwłaszcza gdy partnerzy przebywają przez ten czas w odmiennym otoczeniu, środowisku. Kobiety od partnera oczekują przede wszystkim poczucia bezpieczeństwa i stabilizacji (przynajmniej w większości przypadków) być może twoja dziewczyna dojżała do małżeństwa i takie zwykłe bycie parą, jej już po prostu nie wystarcza, a że czuje przywiązanie do Ciebie (po 5 latach trudno żeby było inaczej) więc szarpie się sama ze sobą, co może powodować frustracje, zwłaszcza spowodowane Twoją niezbyt przychylną (przynajmniej tak zrozumiałem to co piszesz) reakcją na pomysł małżeństwa. Jak zawsze jedynym sensownym rozwiązaniem jest szczera i otwarta rozmowa. Nie krzyczcie na siebie, nie wyrzucajcie sobie nawzajem żali, lecz spokojnie i konstruktywnie porozmawiajcie o tym wszystkim co wam w duszy gra. Cytat: Wydaje mi się, że juz nie czuje do niej tego co kiedyś, owszem kocham ją, ale bardziej jak przyjaciela, gdzieś znikła nasza pasja, bo widze, że i ona jakaś nie taka jest. Być może tu tkwi odpowiedź.. jesteś z nią, bo jesteście już razem długo i jesteś do niej przyzwyczajony, macie wiele wspólnych wspomnień itd. ale oczywiście niekoniecznie.. Może też być tak, że taki okres w Waszym związku, ale na to to chyba zadługo trwa.. Być może też niepotrzebnie ignorowałeś pewne rzeczy, bo może Twoja dziewczyna tak naprawde nie wie o co Ci chodzi.. Nie mówiłeś jej co było źle tylko ignorowałeś sytuację. Czasem można na niektóre sprawki przymknąć oko ale zależy jakie sprawy i jak często się to zdarza. Kiedy robiła źle/ z urazą dla Ciebie nie mówiłeś jej o tym więc może nawet nie wiedziała co robi źle. Może poprostu powiedz jej o tym wszystkim co napisałeś na forum.. Może coś ją wtedy ruszy/zmieni się.. oczywiście jeżeli jeszcze zależy Ci na związku z nią.. Jeśli chodzi o małżeństwo to uważam, że ono niczego nie zmieni.. Znałam taką parę, która myślała podobnie.. Byli ze sobą bardzo dużo czasu.. Zaczęło im się nie układać.. Nie wyglądali na szczęśliwych a mimo to wzięli ślub.. Mało tego, zaraz po ślubie dziewczyna była w ciąży.. Ktoś może sobie pomyśleć, że dziecko też zbliża.. Nieprawda.. dziecko się urodziło, byli po tym ze sobą jeszcze niecały rok i się rozwiedli, bo oboje znaleźli sobie innych partnerów.. mieli dość kłótni, awantur itd. Dlatego małżeństwo ani nic podobnego uważam, że nie pomoże w rozwiązywaniu kofliktów. Spróbuj się z nią porozumieć. Powiedz o tym co Ci nie pasuje itd. a to, że ona ma taki charakter to niejest wymówką skoro byliście ze sobą dłogo a wcześniej taka nie była. Poza tym dla swojej miłości też powinna się troche starać. Myślę, że o swój związek zawsze trzeba dbać, pielęgnować go a nie tylko na początku a później już jesteśmy razem więc jest ok. A co do wizyty u psychologa to może i dobry pomysł ale czy nie lepiej powiedzieć o tym wszystkim swojej dziewczynie? Po jej zachowaniu będziesz mógł się dowiedzieć czy to wszystko ma jeszcze sens, czy ona będzie próbowała zrobić coś dla Waszego dobra, gdy będzie wiedziała jak jest Ci źle czy poprostu to zignoruje i jeszcze się obrazi? W przypadku tego drugiego widzę marne szanse. No nie wiem, ale myślę, że rozmowa może wiele dać, jeśli pragniesz nadal z nią być. A przed rozmową najlepiej jakbyś sobie to przemyślał czy aby napewno zależy Ci jeszcze na związku z nią, bo jeśli nie to nie ma potrzeby się starać.
|
Tematy
|